WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src="https://i.imgur.com/rZ6nzAN.png">

Wpadła jedynie podrzucić dokumenty.
Zadanie banalne, niewymagające większych przygotowań, normalne. Jakie komplikacje mogła więc spotkać na swojej drodze? Jak się okazuje, było ich całkiem sporo. Na dobry początek zaspała, a jako że nie przytrafiało jej się to zbyt często, szybkie zebranie się stanowiło nie lada wyzwanie. Po drugie, zepsuł jej się samochód, więc rzuciwszy wcześniej kilkoma wulgaryzmami, zamówiła ubera, który podrzucił ją … pod niepoprawny adres. Tylko i wyłącznie z jej winy. Czy cały świat był przeciwko niej, czy może tymi drobnymi wypadkami próbował ją ostrzec przed najgorszym? Pędząc korytarzem, Lavern Hartwood absolutnie nie zwracała uwagi na to, kto idzie z naprzeciwka. Gdy podnosiła głowę, nawet przez myśl jej nie przyszło, że zaraz zobaczy twarz mężczyzny, którego nie widziała wiele lat i którego zdecydowanie nie chciała nigdy więcej zobaczyć. Brando był prawdopodobnie tak samo zszokowany, zwłaszcza, że nikt z nich nie przywiązał większej wagi do walających się teraz po podłodze dokumentów. – Brando – rzuciła głucho, nie siląc się na jakiekolwiek wyjaśnienia. Chociaż pytanie o powód jej wizyty w tym miejscu nadal wybrzmiewało w jej uszach. Co tam robiła? Szczerze powiedziawszy, na kilka sekund zapomniała, całkowicie pogrążając się we wspomnieniach, które wywoływały w niej olbrzymi smutek i zmieszanie. Trochę bólu pomieszanego ze złością, nad którą niekoniecznie potrafiła zapanować. Thompson stał obok, jakby nigdy nic. Stał obok, chociaż już dawno wykreśliła go ze swojego życia. Z trudem obudziła się z transu, by chwilę później przykucnąć i zacząć zbierać rozrzucone papiery. – Mam coś do załatwienia – odpowiedziała zdawkowo, nie wiedząc, co właściwie mogłaby dodać. Raczej nie mieli o czym ze sobą rozmawiać. Nawet jeśli po tylu latach otrząsnęła się ze straty, w dalszym ciągu … złamał jej serce.
Ostatnio zmieniony 2021-02-26, 17:09 przez vern hartwood, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poczucie winy pomieszane z paraliżem. Nie miał bladego pojęcia jak właściwie powinien zachować się w jej obecności, bo przecież nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie im jeszcze dane stanąć twarzą w twarz i zamienić choćby słowo. Wina leżała po jego stronie i nie miał ku temu żadnych wątpliwości; zawiódł ją i opuścił. Pozostawił samą z walizkami na dworcu kolejowym. Nigdy nie próbował rzucać argumentami, które w żadnym stopniu nie stanowiły usprawiedliwienia dla jego czynu; wstydził się tego, że pozostał w mieście i kosztem ich związku rozpoczął studia, które doprowadziły go właśnie tutaj. Własne pragnienia oraz ambicja ojca przesłoniły mu widok na to co faktycznie było w życiu istotne. Kochał ją całym serce i był gotów gonić za nią po całym świecie, jednak w pewnym momencie zbłądził i wybrał zupełnie inną ścieżkę. Lubił swoją prace i spełniał się w karierze prawnika ale każdy sukces przypomina mu o dziewczynie stojącej samotnie na peronie.
Nie wiedziałem, że jesteś w Seattle — odchrząknął, nie wiedząc jak zagaić by nie wytrącić jej z równowagi. Miał świadomość, że szczerze go nienawidziła i wciąż nie wybaczyła mu tego co zrobił, dlatego nie chciał by czara goryczy przelała się tu i teraz. Wielokrotnie próbował się z nią skontaktować. Pisał listy na które nigdy nie zdecydowała się mu się odpowiedzieć. Wcale nie miał jej tego za złe i rozumiał ją w zupełności ale to nie znaczyło, że równie łatwo się z tym godził.
Poczekaj, pomogę.. — pochylił się w końcu by pomóc pozbierać jej dokumenty. W końcu chociaż tyle mógł zrobić, po tym jak ją potrącił i.. złamał jej serce. Wręczył jej zebrane papiery, nie zagłębiając się w ich treść. Nie miał głowy do tego by zerkać i wścibiać nosa w nie swoje sprawy. Stresowało go to spotkanie i po części pragnął uciec stąd jak najszybciej, zaś z drugiej strony - cholernie cieszył się jej widokiem. — Nie wiem co powiedzieć, naprawdę — wyprostował się i poprawił włosy, zaczesując je dłonią do tyłu — Nie myślałem, że Cię jeszcze zobaczę. Pewnie nawet na to nie zasłużyłem ale jednak, jesteś tu — uśmiechnął się i westchnął, wciskając dłonie do kieszeni marynarki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy Vern naprawdę go nienawidziła? Prawdopodobnie to zbyt mocne słowa, aczkolwiek na ich miejsce mogłoby wskoczyć kilka innych określeń – takich jak brak zaufania, niepewność, żal. Srogim kłamstwem byłoby natomiast stwierdzenie, że nie przejęła się; że sytuacja sprzed kilku lat była dla niej obojętna podobnie, jak ponownie spotkanie. Niby zdążyła dorosnąć. Zmądrzeć. Nabrać trochę doświadczenia i obycia, ale nadal … Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Dlatego skupiła się na tych cholernych papierach, starając się jak najmniejszą uwagę poświęcać jego osobie. – Nigdy nie wyjechałam – powiedziała od niechcenia, przez zaciśnięte zęby. Czy naprawdę nie miał najmniejszego pojęcia, co robiła? Nie wiedział, że ostatecznie postanowiła poświecić się karierze, swoje najlepsze lata spożytkowując na doskonalenie muzycznych technik? Nie słyszał nigdy o fundacji, którą otworzyła w pocie czoła, wykorzystując wszystkie dostępne środki i siły? Naprawdę? Stając na równe nogi, Hartwood mimowolnie zlustrowała go wzrokiem; z lekkim niedowierzeniem wymalowanym na twarzy. Dlaczego los był dla niej tak okrutny, a duchy przeszłości odzywały się po tak długim czasie, by przywrócić do życia wszystko, o czym tak uparcie starała się zapomnieć? – Daruj sobie, Thompson – powiedziała, tonem niezaprzeczalnie zbyt oschłym. Znacznie bardziej, niż planowała. Usilnie chciała zachować neutralność, co od samego początku pozostawiało wiele do życzenia. – Jak już mówiłam, mam coś do załatwienia. To nie jest odpowiednie miejsce i poramogłeś odezwać się do mnie wiele razy. Nie zrobił tego. Postanowił zamieść sprawę pod dywan, ani razu nie próbując się z nią skontaktować. Ach, chwila, inaczej! – pisał przecież listy. Takie, których ona nigdy nie zobaczył, więc .. miał to być przypływ głupiego romantyzmu, czy może zwyczajnej głupoty?
Ostatnio zmieniony 2021-02-14, 15:26 przez vern hartwood, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z całą pewnością miała pełne prawo darzyć go nienawiścią i wcale nie próbowałby się w tej kwestii spierać. Popełnił w swoim życiu wiele błędów ale nigdy nie próbował uchylać się od odpowiedzialności. Nie próbował kajać się przed nią bo przecież nie miał niczego na swoją obronę, a poza tym nie był przekonany co do tego czy dziewczyna w ogóle chciałaby go wysłuchać.
Nigdy nie dowiedział się jak potoczyły się losy porzuconej brunetki, która pragnęła porzucić swoje życie w Seattle i rozpocząć nowy etap u jego boku w zupełniej innej części kraju. Nie był pewien czy wsiadła do pociągu czy zdecydowała się pozostać w mieście dlatego postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości i rozdrapać stare rany.
Słysząc jej odpowiedź jedynie skinął głową, nie wiedząc jak powinien na to zareagować. Wielokrotnie zachodził w głowę i rozmyślał nad tym gdzie była, czym się zajmowała. Teraz kiedy znał fakty wcale nie poczuł się lepiej. Nie wyjechała z Seattle przez niego.
Jasne, oczywiście — odchrząknął i zrobił krok w tył, nie chcąc w żaden sposób się narzucać. Nie rozmawiali ze sobą od prawie dekady i nie liczył na to, że przypadkowe spotkanie po latach cokolwiek zmieni. Chciał móc z nią porozmawiać, chciał przeprosić i naprostować wszystkie błędy, które popełnił za czasów ich związku. Jakie było jednak prawdopodobieństwo, że spotkają się po raz kolejny? — Nie miałem pojęcia, że pozostałaś w Seattle. Napisałem list i nie odpisałaś, więc byłem pewny, że opuściłaś miasto. Albo, że tak bardzo mnie nienawidzisz — westchnął, nie oczekując żadnej odpowiedzi — Dobrze Cię widzieć, Vern — uśmiechnął się jednak, spoglądając na nią z sentymentem. Nie potrafił zdobyć się na więcej, chociaż w głębi serca pragnął spotkać ją w innych okolicznościach i porozmawiać; jak dorośli ludzie. — Jeśli kiedykolwiek postanowisz dać głupcowi szanse i porozmawiać przy kawie w wolnej chwili to się odezwij. Będzie mi miło — sięgnął do kieszeni po portfel z którego wyciągnął swoją wizytówkę i wręczył ją dziewczynie — Jeśli będziesz potrzebować prawnika to też śmiało dzwoń — dodał, wskazując palcem na dokumenty, które miała pod ręką. Oczywiście nie spodziewał się odzewu z jej strony, co było całkowicie zrozumiałe ale skoro miał szanse spróbować zachować się po tych wszystkich latach jak należy to czemu miałby tego nie zrobić? Jeśli nie zechce go więcej widzieć to wyrzuci wizytówkę do śmietnika na końcu korytarza. Nic na siłę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przeszło jej przez myśl, że powinna wyjechać sama – przez tę krótką chwilę, gdy stała na dworcu i patrzyła na nadjeżdżający pociąg, zaczęła w swojej głowie układać plan awaryjny - ale wyobrażenie o nowym życiu, z którego całkowicie wykasowałaby Brando, straciło swój urok. W tamtym momencie, gdy drżącymi rękami sięgała po telefon, wierzyła, że istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie; że tak naprawdę jej nie zostawił, a na jego drodze pojawiły się po prostu niewielkie komplikacje. Wracając do domu miała nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni, aczkolwiek … nie posiadała wystarczającej odwagi, by wyjść z inicjatywą. Nie zażądała odpowiedzi, która jej się należała, a zamiast tego wróciła do planu pierwotnego – zdecydowanie sensowniejszego i bardziej sprecyzowanego. Takiego, który prowadził do konkretnego celu. Przestała marnować czas. – Plany się zmieniły – odparła, wzruszając ramionami. Nowy początek z nim u boku nie napawał jej przerażeniem, które odczuwała na myśl o samotnych podróżach w nieznane. Została, ponieważ poniekąd ją do tego zmusił – List – uniosła kącik ust ku górze, wykrzywiając je w ironicznym uśmiechu. – Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Brando – powiedziała, co w jego ocenie mogło znaczyć równie dobrze tyle, że go nie widziała, jak i że postanowiła zignorować ten fakt. Vern wolała nie dopytywać – skoro oboje, przez tyle lat mieszkali w tym samym mieście, niejednokrotnie miał okazję, by z nią porozmawiać. Straciła zainteresowanie tym, co mógł mieć do powiedzenia. – Nie jestem pewna, czy po tylu latach mamy o czym – przyznała, chowając jednak wizytówkę, którą jej podał, do kieszeni płaszcza. Jej słowa nie miały negatywnego wydźwięku; wbrew pozorom zachowała neutralny ton. - Dzięki - dodała, odnośnie wzmianki o prawniku. – Trzymaj się – powiedziała, na odchodne, po czym minęła go i skierowała się w stronę odpowiedniego biura. Nie miała na to siły – a przynajmniej nie dzisiaj.

/ zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pogoda dawała się we znaki wszystkim bez wyjątki. Co prawda ogłoszono stan klęski żywiołowej, ale opady już nieco ustały i nie zalewało wszystkich jak popadnie. Przy tej okazji cieszyła się, że mieszka na piętrze a nie na parterze czy w domku jednorodzinnym. Przynajmniej o takie zalanie bać się nie musiała. Zaglądała jednak co jakiś czas do przybranych rodzic ów aby sprawdzić, czy u nich w porządku. Na szczęście i u nich obyło się bez większych szkód. Od rodzeństwa nie usłyszała, aby mieli jakieś problemy. O tyle dobrze.
Życie w mieście powoli wracało do normy. Wiele miejsc powróciło już do swojego standardowego trybu życia. Co prawda jaszcze bywały problemy z dostawami energii elektrycznej, ale tym nie szczególnie się kobieta przejmowała. Musiała co nieco pozałatwiać, a ze względu na aktualną sytuację w mieście było nieco luźniej chociażby u prawników zajmujących się na co dzień sprawami rodzinnymi. Teraz byli zajęci ci od odszkodowań i innych takich. Chociaż i tak jeszcze nieco za wcześnie, aby podliczać ostateczne szkody, jakie wywołały owe anomalie pogodowe. Blondynka potrzebowała porady z prawnikiem. Udało jej się na nią umówić. Była już po spotkaniu, ale przy całym zamieszaniu, jakie miała w głowie, wybrała windę zamiast schodów. Ot wygoda i przyzwyczajenia wygrały w danym momencie, zamiast logicznego toku rozumowania, które powinno podsunąć myśl, iż przecież z dostawami prądu są aktualnie problemy. Jeszcze nie wszystko przecież do końca działa, tak jak powinna. Weszła do windy zamyślona nie patrząc nawet na to, czy ktoś wsiada z nią czy też nie. Nacisnęła przycisk parteru i spokojnie czekała, aż zjedzie na dół, by móc wrócić spokojnie do własnego mieszkania. Rozmyślała sobie, co by tutaj zrobić do jedzenia. Co prawda nie była jeszcze głodna, a w torebce miała jakieś batoniki na osłodę życia oraz małą buteleczkę wody mineralnej, ale po drodze chciała zobaczyć, czy może niektóre sklepy się już otworzyły, co by ewentualnie coś szarpnąć. A jak nie, to i tak jeszcze miała jakieś zapasy. Chyba w zamrażarce nawet miała jakąś pizzę mrożoną, co by tylko do piekarnika wrzucić, gdyby nie chciało jej się gotować. Też zawsze opcja i to całkiem smaczna.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Był na nogach od samego rana załatwiając pozostałe sprawy związane z jego rozwodem, powrót do Seattle nie był najlepszym wyjściem, ale tęsknił za rodziną, za rodzeństwem które pragnął odwiedzić. Musiał jednak załatwić te cholerne pilne sprawy zanim będzie mógł pojechać do Adel i nareszcie normalnie spotkać się z starszą siostrą, może nawet ponarzekać na ich życia, wypić trochę wspólnie alkoholu i po sprawie. Wizyta u prawnika zeszła mu dłużej niż przypuszczał i kiedy zerknął na zegarek zaklął w myślach, pozostało mu niewiele czasu, żeby zdążyć na spotkanie z jednym z producentów, który chciał go zaangażować w nową rolę i nawet gdy życie aktora powoli zaczynało go męczyć to nie mógł przegapić takiej okazji. Jego pobyt w Seattle nie miał być na stałe, planował spędzić tutaj trochę czasu, odpocząć w rodzinnym gronie i ponownie wyjechać. Z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i z delikatnym uśmiechem w kącikach ust skierował swoje kroki prosto w z gabinetu znajomego prawnika w kierunku windy. Nie miał przecież czasu na bawienie się w schody a uznał, że winda będzie szybszym zejściem na dół. Owszem słyszał o tym, że w Seattle ostatnio przez pogodę potrafi być przerwa w dostawie prądu, ale kto by się spodziewał, że cały świat będzie przeciwko niemu w tym właśnie momencie.
Zdążył zanim winda się zamknęła, na jego szczęście w niej był tylko on i jakaś kobieta, tylko na moment zawiesił na niej spojrzenie. Zauważył, że ona także jak on jedzie na parter więc nawet nie przepychał się do guzików tylko oparł się plecami o ścianę windy z cichym westchnieniem na ustach przenosząc spojrzenie na sufit. Zamknął nawet na moment oczy a potem poczuł dziwne szarpnięcie i otworzył je a w tym dokładnie momencie w windzie zapanował półmrok.
Cholera.
Wyrwało się z jego ust i nawet nie wiedział kiedy, sięgnął po telefon do kieszeni włączając latarkę, która dała trochę światła w windzie. Nie miał klaustrofobii ale to nie był dobry znak, że nagle winda stanęła. Sięgnął ręką do przycisku alarmowego przytrzymując go, ale panowała grobowa cisza z drugiej strony. Co oni teraz zrobią?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myśli kobiety były gdzieś hen daleko, więc nawet nie zorientowała się, że ktoś dosiadł się na ostatnią chwilę do windy. Tym bardziej nie dostrzegła, ponieważ nie naciskał przycisku. Akurat zainteresowana była tym, aby schować telefon do swojej torebki. Sprawdzała na nim jedynie czy nie miała żadnych telefonów lub wiadomości. Będąc u prawnika miała go całkowicie wyciszony. Teraz mogła go od mutować, aby w razie czego słyszeć, jeśli komuś się o niej przypomni lub będzie czegoś od niej potrzebował. Blondynka odziana była w kremową sukienkę dopasowaną do ciała, sięgającą połowy uda, z głębokim dekoltem. Na to miała założony ciemny płaszcz sięgający kolan, aktualnie rozpięty. Włosy miała rozpuszczone, a na nogach ciemne szpilki delikatnie połyskujące przy świetle. Barmanka mężczyznę dostrzegła tuż przed zatrzymaniem windy. Ledwo zdążyła na niego zerknąć, aby mniej więcej wiedzieć jak wygląda. Tuż po tym winda szarpnęła. Cicho przełknęła w tym samym momencie co mężczyzna. Odruchowo złapała się za poręcz obiegającą windę.
Ciemność. Czy jej się bała? W torii nie. Noc sama w sobie nie była straszna. Zwłaszcza, że w nocy ogólnie pracowała. Jednak to było co innego. Pracowała za barem, w blasku neonów i przy głośnej muzyce. Spała za dnia, gdzie mimo wszystko nie było ciemno. Gdy miała wolne zasypiała często przy książce i zapalonej lampce tuż przy łóżku. Teraz to było coś innego. W domu zaraz by zapaliła świeczki, lub lampki powieszone na regałach z książkami, które działały na baterie. Wzięła głębszy wdech. Drgnęła gdy nieznajomy mężczyzna zapalił latarkę w telefonie. Odetchnęła cicho, bo przynajmniej było coś widać. Złapała się na tym, że cała ta sytuacja wybiła ją z rytmu logicznego myślenia. Przecież sama również mogła to zrobić. Postanowiła jednak już nie wyciągać telefonu. Lepiej było, aby jeden z telefonów był na chodzie. Nigdy nie wiadomo, kiedy padnie bateria. Mimo wszystko ogarnęły ją czarne myśli. Wzięła kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić.
- Chyba całkowicie odcięło prąd, że nie odpowiadają - uśmiechnęła się krzywo. Przygryzła delikatnie wargę. Wciąż trzymała się barierki.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sam był bardziej zainteresowany swoim telefonem niż tym z kim wsiada do windy oraz faktem, że właśnie teraz może być przerwa w dostawie prądu. Bo kto by się tego spodziewał właśnie dzisiaj mimo wielu ostrzeżeń, które Raphael słyszał w radiu, żeby ograniczyć korzystanie z windy. Może właśnie dlatego w niej był tylko on i jakaś mu nieznajoma kobieta. Nawet nie głowił się nad tym zbyt długo, bo w myślach już był na spotkaniu i rozmawiał ze swoim producentem. Może znowu wyrwie się z tego pieprzonego Seattle, do którego wracał zawsze niczym bumerang.
Może w innych okolicznościach dłużej by zawiesił swoje spojrzenie ukryte za przeciwsłonecznymi okularami na sylwetce kobiety, zawsze interesowały go te ładne, które o siebie dbały i przede wszystkim ubierały się kobieco. Był mężczyzną i mówiąc najprościej po prostu lubił sobie zawiesić dłużej oko na czymś ładnym. Mógł obawiać się jednego, że w telefonie padnie bateria, ale na jego szczęście ładował ją tuż przed wyjściem i wskaźnik wskazywał ponad 80%, gorsze było to, że dzisiejszego poranka nie zdążył nic zjeść. Wypił tylko szybko kawę i wypadł z swojego domu niczym z procy. Nie miał także nic przy sobie, bo nie pomyślał, że utknie w windzie z nieznaną mu kobietą. Ciemność także dla niego nie była aż tak straszna, no może poza momentami gdy przypominał sobie jak jego rodzeństwo sobie nawzajem dokuczało gasząc na przykład światło w łazience czy zamykając w ciemnej piwnicy. Delikatne ciarki przeszły po jego plecach gdy przycisnął kolejny raz przycisk alarmowy, dopiero po paru sekundach zwrócił swoje spojrzenie na kobietę, zniżył delikatnie telefon żeby przypadkiem nie świecić jej w oczy.
- Chyba sobie tutaj trochę posiedzimy - wyrzekł powoli w jej stronę podchodząc do tylnej ściany windy o którą oparł się plecami a potem zsunął, żeby usiąść na podłodze i oprzeć ręce o swoje kolana. Nie dbał o to, że jego spodnie od marynarki się pobrudzą, w końcu cały czas nie będzie stał i czekał na zbawienie. - Zawsze myślałem, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach, myślisz, że jest tu gdzieś ukryta kamera? - może zauważył jej zdenerwowanie i to, że kurczowo trzymała się barierki i tak po prostu chciał rozładować panujące w windzie napięcie. Telefon położył obok swoich nóg tak, że delikatna smuga świeciła prosto do góry rozświetlając delikatnie te małe pomieszczenie przypominające trumnę. Zsunął z nosa okulary przeciwsłoneczne i zawiesił je na koszuli na piersi rzucając blondynce jeszcze jedno spojrzenie.
- Wbrew pozorom podłoga jest wygodna - dodał uśmiechając się delikatnie w jej stronę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niektórzy nazwali by ich ignorantami lub idiotami, że pomimo wielu ostrzeżeń właśnie ta dwójka mimo wszystko postanowiła wejść do windy, która w każdej chwili mogła stanąć w miejscu. Oni jedna nie byli ani ignorantami, ani idiotami. Po prostu najzwyczajniej w świecie ich życia prywatne postanowiły wymazać z ich świadomości fakt, iż może się to dla nich niezbyt przyjemnie zakończyć. Mieli właśnie tego efekt. Może zaś dzięki temu raz na zawsze zapamiętają, aby niczego więcej podobnego nie zrobić w przyszłości.
Blondynka bez śniadania i naładowanego telefonu z domu nigdy nie wyjdzie. Śniadanie było dla niej czymś właściwie obowiązkowym. Inaczej źle się czuła. Potrafiła nawet słabnąć z powodu głodu, więc zawsze miała coś pod ręką, a regularne posiłki były wręcz normą w jej codziennym życiu. Telefon zaś miała zawsze naładowany na minimum 50%. Przed chwilą jak na niego zaglądała, to miała jakieś 70. Przynajmniej w tej okolicy jak dobrze pamiętała. Barmanka rozejrzała się po windzie, która stała się ich pułapką.
- Zapewne masz rację... Och... - cmoknęła cicho wciąż trzymając się poręczy. - Przez myśl przechodzą teraz najróżniejsze scenariusze związane z windami. W teorii nie powinny spaść ze względu na hamulce bezpieczeństwa, nawet jeśli linki by się urwały. W kamerę wątpię, choć ostatnimi czasy i tak mam wrażenie, że moje życie jest pod ukrytą kamerą.... Chyba za dużo filmów się naoglądałam... Sceny od spadania po romanse. Chyba muszę odstawić i filmy i książki na pewien czas - zaśmiała się sama z siebie. Spojrzała na mężczyznę, który siedział już na podłodze. Spojrzała na swoją sukienkę, na podłogę i na niego. Fakt, podłoga na pewno byłaby wygodniejsza, niż stać cały czas. Zwłaszcza, że była w szpilkach. Musiała się jednak zastanowić jak najlepiej usiąść. W takim wdzianku nie należało to do najłatwiejszych. Zdjęła wpierw buty, bo gdyby kucała w szpilkach mogła by się przewrócić a nie usiąść. Przykucnęła i wspierając się dłonią przysiadła na podłodze tak, że nogi miała zgięte, a stopy przysunięte do pośladków. Wsparła się bokiem o ściankę windy spoglądając na mężczyznę.
- Wygodniejsze niż stanie cały czas w szpilkach - zaśmiała się lekko.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak naprawdę to był ignorantem, rzadko kiedy zwracał uwagę na to co mówili o nim inni, nosił wysoko uniesioną głowę i miał w poważaniu wszystkich ludzi dookoła. Wielu uważało go raczej za faceta, który miał w życiu wszystko i który przede wszystkim mógł mieć wszystko. Daleko mu jednak w tym momencie było do szczęśliwego człowieka, do osoby która może mieć w życiu czego tylko zapragnie.
Dość często nie jadał rano śniadań, zazwyczaj był zabiegany a każda minuta jego życia była czymś zajęta, czy to wisiał na telefonie czy gnał z jednego spotkania na kolejne. Miał nadzieję, że tutaj w Seattle nie będzie tak rozpoznawalny jak w Los Angeles gdzie czasami na ulicy potrafili go zaczepić jego fani. Lubił swoich fanów, ale czasami takie życie stawało się męczące i dlatego wolał uciec do rodzinnego Seattle. Tutaj przy rodzinie i znajomych, których jeszcze posiadał mógł być po prostu sobą, zwykłym facetem, który nie jest znany ze swoich ról w filmach.
- Zawsze chciałem zagrać w jakimś horrorze, ale nigdy nie sądziłem, że przeżyję scenę jak z horroru w windzie, jeszcze brakuje kogoś kto nagle na nas wyskoczy czy wyjdzie spod podłogi - mruknął w jej kierunku, uraczając delikatnym uśmiechem ledwie widocznym w świetle latarki od telefonu. Widział, że ta przez moment wahała się czy ma usiąść na podłodze czy nie, ale tak naprawdę to nie wiedzieli kiedy stąd wyjdą, a po spojrzeniu na telefon zauważył, że nie ma zasięgu także nawet zadzwonienie po pomoc w tym momencie nic by nie dało. Może fakt, że nie będzie go na spotkaniu da komuś do myślenia i zaczną go szukać? Skierował głowę w jej stronę mrużąc delikatnie oczy, zerknął na jej nogi gdzie ujrzał tylko zarys włożonych przez nią szpilek.
- Zawsze zastanawiałem się jak Wy kobiety w nich chodzicie. Musicie mieć jakieś magiczne zdolności, że potraficie na takich cienkich szpilkach chodzić przez cały dzień - może po prostu były czarownicami? Barnett przejechał palcami po swoich włosach zostawiając na nich lekki nieład. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nawet się nie przedstawił, co za gamoń z niego. - Właśnie, co za maniery. Raphael - wyciągnął w jej stronę rękę z zamiarem przywitania się, jeśli ona zrobi to samo to zapewne chwyci ją i muśnie delikatnie ustami w dżentelmeńskim geście.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co innego ignorować to, co mówią o nich inni, a co innego ignorować polecenia służb bezpieczeństwa, które doradzają jak zachować się w trudnej sytuacji. Pod względem ignorowania tego, co mówią inni na ich temat... No to Kirę również można by było nazwać ignorantką. Miała totalnie gdzieś to, co ktoś o niej mówi za jej plecami. Jeśli nie był w stanie powiedzieć jej tego wprost, znaczyło iż był najzwyczajniejszym na świecie tchórzem. Zarazem oznaczało to to, że nie warto było w ogóle przejmować się taką osobą. Tyle było dla niej w temacie. Nic dodać, nic ująć. Ot cała filozofia jej życia.
Blondynka miała obejrzane za sobą na prawdę wiele filmów i seriali. Ze względu na jej pamięć łatwo rozpoznawała osobistości telewizyjne czy też innych celebrytów. Nigdy jednak nikogo nie nękała o wspólne zdjęcie. Nie przywiązywała do tego takiej wagi. Jeśli zdarzyło jej się z kimś takim rozmawiać, to traktowała go jak zwykłego człowieka, a nie kogoś specjalnego. Ot człowiek jak każdy inny. Nie napastowała ich. Półmrok panujący w windzie ograniczał jednak widoczność, więc nie była w stanie powiedzieć w stu procentach, czy jest pewna z kim ma do czynienia. Dopiero jego dalsze słowa zaczęły ją w tym utwierdzać. Nie wyciągała jednak tego. Ni widziała powodu ku temu. Oboje utknęli w windzie jako zwykli ludzie, którzy przybyli do budynku załatwić swoje sprawy.
- Mi się to bardziej kojarzy z filmem akcji. Choć na szczęście nie słychać żadnej strzelaniny na zewnątrz - zaśmiała się lekko.
W teorii, nawet jak nie ma zasięgu, to powinno się mieć możliwość zadzwonienia na numer alarmowy. Większy problem polegał na tym, że przez te ulewy był ogólny problem z sieciami komórkowymi, więc jeśli nie działały w ogóle wieże telekomunikacyjne, to nie szło się połączyć. Zwykłe aparaty komórkowe nie były w stanie połączyć się po przez satelitę z wybranym numerem. A żadne z nich nie posiadało telefonu satelitarnego, aby się nim wspomóc w aktualnej sytuacji. Mogli jedynie nasłuchiwać, czy ktoś jej w pobliżu i wtedy ewentualnie wołać i walnąć kilka razy w drzwi aby zostać usłyszanym. Na razie nie było jednak nic słychać. Kolejną opcja było więc czekanie na wznowienie dostaw prądu i poczekanie, aż winda sama zjedzie na parter. Blondynka zaśmiała się lekko na komentarz mężczyzny. Pokazała mu zdjęte ze stóp szpilki.
- To nie magia. Trening czyni po prostu mistrza. Bolesny trening. W teorii, przy moim wzroście, nie potrzebuję szpilek. Mam i tak prawie metr osiemdziesiąt. Aczkolwiek lubię w nich chodzić - powiedziała rozbawiona odkładając buty na podłogę windy. Wyciągnęła dłoń, aby mu ją podać. Uśmiechnęła się lekko i mimowolnie założyła opadający kosmyk włosów za ucho wolną dłonią. Dawno nie spotkała się z tak dżentelmeńskim przywitaniem.
- Na imię mi Kira. Choć dziwne okoliczności, to miło poznać - powiedziała uroczo się uśmiechając .
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był wielkim ignorantem chyba we wszystkich kategoriach, ale akurat miał to już od małego. Wychował się w domu w którym nie przejmowano się opinią innych bo każdego uważali za fałszywego człowieka. Barnett nie miał tak naprawdę przyjaciół, nie licząc oczywiście tych wszystkich fałszywych którzy chcieli mieć z nim tylko i wyłącznie dobre kontakty dlatego, że ten wywodził się z takiej a nie innej rodziny. Zaczynało to być zdecydowanie męczące, nic dziwnego że tak po prostu odciął się od wszystkich znajomych skupiając się bardziej na pracy.
Nawet gdy był aktorem to niezbyt interesował się innymi filmami, no chyba że były one reżyserów, które ten uwielbiał czy się nimi interesował. Fanem horrorów też nie do końca był. Bardziej skupiał się na swojej pracy niż na tym co go otaczało przez co można go śmiało uznać za zapatrzonego w siebie ignoranta. Nie przeglądał jednak siebie w lustrze tak często jak to robią inni aktorzy szastając pieniędzmi na lewo i prawo, Raphael od zawsze żył skromnie bo nauczył się tego, że pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Czuł się cholernie samotny, a siedząc tutaj z kobietą w windzie uderzyło go to jak bardzo brakowało mu takiej normalnej rozmowy z drugą osobą, po prostu rozmowy o byle czym a nie o pracy, czy o tym jaką rolę chciałby zagrać w jakimś filmie. Chciał rozmawiać o przyziemnych rzeczach, tak po prostu. Nawet mu przeszło przez myśl, że ta winda mogłaby jeszcze tak stać parę dobrych minut, oby tylko powietrze się im nie skończyło.
- Może to lepiej, że nie ma żadnej strzelaniny. Raczej wolałbym uniknąć takowej, no wiesz cenię sobie jednak moje życie - zaśmiał się delikatnie w jej stronę, opierając głowę o zimną ścianę windy spoglądając na nią ciemnymi oczami. Może to i lepiej, że w tym półmroku nie mogła zobaczyć jego twarzy, jego miny i lekko roziskrzonego spojrzenia którym ją obdarzał. Nie miał także zamiaru na razie uderzać w ścianę czy krzyczeć o pomoc, przecież w takich sytuacjach trzeba zachować spokój i czekać, skoro wysiadł prąd w całym budynku to na pewno pomyślą o tym, że ktoś mógł korzystać z windy w tym czasie i przyślą pomoc, czyż nie? A może będą dwójką ludzi którzy umrą w tej jeżdżącej trumnie? Kto wie.
- No właśnie zawsze miałem wrażenie, że szpilki noszą raczej te niższe kobiety, żeby czuć się lepiej. Oczywiście nic do szpilek nie mam, bo uznaję, że wyglądacie w nich cholernie seksownie. Czasami aż ciężko oderwać spojrzenie - rzucił w jej kierunku, unosząc delikatnie brew do góry. Nie tylko on tak uważał, ale praktycznie cała populacja mężczyzn, w końcu to szpilki dodawały tego cholernego seksapilu i Raphael pod tym względem nie był nawet wyjątkiem.
- Mi także miło poznać - dodał, delikatnie muskając palcami jej dłoń zanim jej nie puścił i nie uśmiechnął się lekko w jej stronę. - Kto by przypuszczał, że poznamy się w jeżdżącej trumnie? - nawet gdy miało to zabrzmieć jak żart to w tych okolicznościach chyba nie do końca nim był.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ich życia mocno się od siebie różniły. Ona prowadziła dość proste życie składające się z pracy za barem i życia codziennego składającego się z porannych przebieżek, gotowania, czytania książek, oglądania filmów i czasem spotykania się ze znajomymi. Przyjaciół miała kilkoro. Takich prawdziwych. Była ostrożna w dobieraniu znajomych. Wynikało to jednak z zupełnie czego innego, niż u Raphaela. Ona po prostu miała mega problem z zaufaniem, a wynikało to z jej przeszłości. Wbrew pozorom kilka rzeczy jednak ich łączyło. Jej również było daleko do szczęśliwego życia. Co prawda niczego więcej nie potrzebowała. Przynajmniej materialnie. Wewnętrznie jednak czułą się straszliwie samotna. Ostatnimi czasy niby starała się nieco bardziej wychodzić do ludzi. Otworzyła się nieco mocniej na niektórych. Wciąż jednak czuła, iż nie do końca tak powinno to wszystko wyglądać. Czegoś jej brakowało. Nie czułą się w pełni zadowolona z tego, jak toczyło się jej życie osobiste. Na pracę nie mogła narzekać. Była z niej zadowolona. Zarabiała przyzwoicie, jak na stanie za barem. Lubiła to. Lubiła robić pokazy barmańskie, szkolić się z nowych alkoholi i tricków. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że to przecież nie wszystko, Przyjemnie więc było mimo wszystko porozmawiać z kimś obcym, nowo poznanym. Sytuacja była nieco zabawna. Utknęli w windzie. Nie spodziewała się, że może poznać kogokolwiek w ten sposób. Życie jak widać lubiło jednak zaskakiwać.
- Też swoje cenię. Choć ze względu na grubość i ilość metalu w drzwiach windy, zwykły karabin by jej nie przestrzelił. Zachowała by się nieco jak schron - powiedziała po chwili przemyśleń. Zaśmiała się lekko. W sumie zabawnie było zastanawiać się nad tym, co im daje bycie zamkniętym w windzie oraz z jakimi filmami im się to mogło kojarzyć. W sumie nie tylko w filmach pojawiały się takie sceny. W książkach również się zdarzały, choć faktycznie ta scena przynależała głównie do ekranizacji filmowych. No i co prawda, to prawda. Bazując chociażby właśnie na telewizji, nie warto było marnować swojej energii na ciągłym waleniu i krzyczeniu. Wpadanie w panikę na pewno by nie pomogło. Ona uważała, iż jedynie gdy usłyszą pomoc warto by było nieco zwrócić na siebie uwagę, aby upewnić potencjalnych ratowników, iż faktycznie ktoś w windzie się znajduje.
- Buty na płaskim obcasie noszę w dwóch wypadkach. Jeśli jestem w pracy, bo musze mieć obuwie z antypoślizgową podeszwą, albo jak jestem w dresie i biegam po parku. Oczywiście znajdą się u mnie jakieś trampki, ale szpilki wprost uwielbiam. Nie przejmuję się tym, że od wielu mężczyzn jestem wyższa. - Kobieta wyprostowała swoje nogi. Nieco poprawiła sukienkę i znów spojrzała na mężczyznę. - Nie dziwię się wam. Odpowiednie szpilki uwydatnią zgrabne nogi, a przy tym i tyłek - zaśmiała się lekko klepię się przy tym sama po pośladku. Kira nieco dziwnie czuła się z tym, jak muskał jej dłoń. Było to strasznie przyjemnie. Nie śpieszyła się więc z zabieraniem jej. Rozejrzała się po windzie.
- Mam nadzieję, że nie stanie się faktycznie naszą trumną, ale... Nigdzie mi się nie śpieszy aktualnie- odwróciła głowę w jego kierunku uroczo się uśmiechając. No cóż. Miło jej się rozmawiało. Jeśli miała okazję kogoś poznać, to warto było wykorzystać darowany przez matkę naturę czas.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To fakt, nie było takiego drugiego człowieka jak Raphael, jego życie było zarówno pasmem sukcesów jak i porażek, zwłaszcza patrząc na niego w jakiej sytuacji się teraz znalazł. Chociaż z drugiej strony taka rozmowa z osobą, która nie ma pojęcia kim on jest (daj Boże, żeby tak właśnie było), odprężała go w pewien pokręcony sposób. Miał dość tego medialnego życia i teraz mógł tylko przeklinać siebie w duchu jakim to był idiotą, że postanowił pójść w ślady rodziców, ale po prostu chciał, żeby Ci byli z niego dumni. Nie doceniał jednak faktu jaki ten świat jest skorumpowany i spieprzony do potęgi entej i że tak naprawdę nie chciał w nim być, czasami zastanawiał się co to by było gdyby pracował jako zwykły człowiek, może jako barman czy byłby prawnikiem albo lekarzem a nie postacią z filmu gdzie takowe role odgrywał i wiele innych. Nie uważał siebie za sławnego, nawet nie pragnął być taki sławny jak wiele innych gwiazd, bo zapewne wtedy wcale nie miałby życia prywatnego a jego życie towarzyskie zawsze byłoby na widoku.
Sytuacja była owszem zabawna, ale fakt że siedzieli w tej windzie już parę minut niezbyt mu się podobał, zerkał tylko co jakiś czas na telefon, ale ani to nie było zasięgu a te wskazówki zegara tak ślamazarnie się poruszały.
- Widzę, że jesteś pozytywnej myśli, w sumie to dobrze, że nie dostałaś żadnego ataku paniki czy coś w tym stylu, nawet bym nie wiedział jak mam pomóc - rzucił po chwili w jej stronę wzruszając ramionami, jeśli tak by się stało to zapewne ten by po prostu patrzył na nią jak na wariatkę, sam był nauczony że najlepiej jest siedzieć spokojnie i czekać na pomoc w każdej sytuacji. Może po prostu granie w tych cholernych filmach dawało mu pewnego rodzaju pewność siebie, chociaż wewnętrznie cały krzyczał i błagał o to, żeby ktoś wyciągnął go z tej pieprzonej windy. Dobrze, że był półmrok i ta nie mogła zobaczyć strachu w jego oczach, nawet mu o dziwo głos nie drżał. Wziął kilka głębszych oddechów unosząc wzrok na sufit, na moment nawet zamknął oczy. Uśmiechnął się kącikiem ust.
- To gdzie pracujesz? Zapewne musisz dużo się poruszać, zresztą taka figura jaką masz to nie zrobi się sama - rzucił jej przelotne spojrzenie i zadziorny uśmiech, żałował, że nie było tutaj normalnego światła, ale z drugiej strony mógł na nią patrzeć i widzieć zarys jej sylwetki nie martwiąc się o to, że dostanie w twarz za natarczywe patrzenie się, czyż nie? Tak więc ta sytuacja miała także swoje plusy. Zaśmiał się delikatnie przeczesując palcami pasma ciemnych włosów. - Nie zaprzeczę, jestem akurat tym facetem, który zdecydowanie lubi sobie popatrzeć na piękną kobietę a zwłaszcza w szpilkach - większość facetów tak miała, tak więc zapewne gdyby nie zwracał uwagi na kobiece walory to został by zapewne zwyzywany pedałem czy gejem, tak niestety było w tym paskudnym świecie i Raphael po prostu musiał się dostosować do otoczenia, niczym pieprzony kameleon. - Byłem umówiony na spotkanie z konsultantem, ale już jestem spóźniony więc.. tak naprawdę także się nigdzie nie spieszę - posłał jej delikatny uśmiech, wbijając swoje ciemne oczy w jej twarz.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emerald City Law Group Inc.”