WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.cravath.com/files/Uploads/I ... /div></div>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

#11
Po tym, co ostatnio usłyszała od lekarza, Lavender czuła się nieco bardziej rozdrażniona niż zwykle. Na nią to było coś dziwnego, skoro to była ułożona oaza spokoju. Trochę częściej również uciekała gdzieś myślami. Przed nią była niezwykle ważna decyzja życiowa i to powodowało, że nie mogła się skupić na niczym innym jak na rozmyślaniu i analizowaniu wszystkich za i przeciw. Ale miała dzisiaj niezwykle trudnego, a raczej ważnego klienta. A tutaj nagle się okazało że sekretarka pomyliła jej sprawy ze sprawami innego prawnika i gdy tylko Specter zajrzała do jednej z teczek to zorientowała się o popełnionym przez kobietę błędzie. Dlatego też właśnie spiesząc się (w końcu zostało jej mało czasu do przybycia klienta, a ona nawet nie zapoznała się jeszcze z jego sprawą) poczuła nagle uderzenie, a po chwili gorącą ciecz na swojej klatce piersiowej i brzuchu. Teczki oczywiście podczas zderzenia wypadły jej z rąk, a wzrok szatynki powędrował w kierunku pięknej, ogromnej i gorącej plamy, po czym zmierzyła wzrokiem rudowłosą. I jak ona sobie to wyobrażała, że ona pojawi się przed ważnym klientem z ogromną plamą po kawie na jej eleganckiej, beżowej bluzce? No chyba że miała pokazać się w samym żakiecie i staniku, ale ta opcja również nie wydawała się jej profesjonalna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- dziesiąta - To był kolejny dzień w kancelarii, w trakcie którego Marianne wiodła swoje póki co beztroskie życie. Miała świetnego szefa, pracę, o jakiej nie mogłaby marzyć, dach nad głową, więc czego więcej chcieć od życia. Póki co nadal kompletnie nie znała się na prawie, więc nie mogła być dla Gabe'a taką pomocą, jaką chciałaby być, dlatego próbowała rekompensować to na innych płaszczyznach, chociażby przez podanie mu jego ulubionej kawy. Z tym był problem, skoro uznał, że wypije każdą, to też Mari sama próbowała bawić się w baristę. No, naturalnie jej zabawy ograniczały się do zastosowania jakiejś posypki, czy syropu i właśnie na to drugie dzisiaj postawiła, dlatego też kubek, który niosła do gabinetu szefa roztaczał na korytarzu przyjemną pierniczkową woń. Już trochę sobie wyobrażała, jaka będzie reakcja Gabe'a, może za bardzo się rozpraszając, bo nie zauważyła, jak zza zakrętu ktoś wyszedł i zaraz wpadła na kobietą, którą dotychczas znała jedynie z widzenia.
- O jezu! Szlag! - zawołała widząc plamę na ubraniu kobiety. Trochę spanikowała, nie ma co, więc zamiast pomyśleć, co mogłaby zrobić, stała w miejscu i wykonywała jakieś ruchy dłońmi, które nie miały nic wnieść do tej sytuacji. - Przepraszam - w końcu na to wpadła, bo należało to powiedzieć. Zebrała też szczątki kubka i wyrzuciła do stojącego niedaleko kosza, a potem pozbierała teczki kobiety, bo chyba aktualnie niewiele więcej mogła dla niej zrobić. Tylko, że jeszcze jej ich nie podała, nie wiedząc, czy... w sumie nic nie wiedziała, najchętniej dałaby nogę z miejsca zbrodni, mimo, że pracując w tym miejscu powinna być bardziej odpowiedzialna.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Specter w tej chwili była niczym wulkan, emocje się w niej nawarstwiały, piętrzyły się, wzbierały niczym lawa w wulkanie. A tutaj nagle pojawia się jasnowłosa z kubkiem przepysznie pachnącej kawy, którą może i Lavender by od niej odebrała, nie pytając nawet dla kogo to, jednak ta kawa wylądowała na jej bluzce i nie było to już apetyczne. Nie dziwota, że w oczach szatynki zapłonęły ogniki wściekłości. Jej mina początkowo wyrażała złość, następnie politowanie, gdy dziewczyna nawet jej nie przeprosiła, a przecież jasne było, że to młodziutka asystentka tudzież sekretarka na nią wpadła, a nie prawniczka na dziewczynę. Jednak młoda panna wyczytała co nieco z twarzy Specter, zimnej jak zawsze i przeprosiła ją. Ta zaś musiała działać szybko, a więc zlustrowała ją swoim chłodnym spojrzeniem.
- Liczę na to, że następnym razem będziesz bardziej uważna, aniżeli bujać w obłokach przy niesieniu komuś kawy. - zwróciła jej zatem uwagę, lecz zanim ta doszłaby do słowa, zadała następne pytanie.
- Masz może jakiś elegancki komplecik na zmianę? Tak się nie pokażę niezwykle ważnemu klientowi, a jestem prawie pewna, że możemy mieć podobny rozmiar. - pech chciał, że dzień wcześniej oddała swoje najlepsze koszule i eleganckie bluzki na zmianę do pralni, miała je dzisiaj odebrać, przez co jej szafa w kancelarii była pusta. Ale młoda stażystka, przepraszam asystentka na pewno miała coś na zmianę i choć może nie był to do końca styl Lavender to wszystko byłoby lepsze od plamy po kawie nawet na najdroższej bluzce od Chanel.
- Aha i poproszę o teczki. - dodała, wyciągając dłonie ku niej, chcąc otrzymać to, co jej wcześniej wypadło. Oby jasnowłosa nie pomyliła papierów podczas zbierania ich z podłogi, szatynka musiała to koniecznie sprawdzić. Dobrze że wcześniej chociaż połowicznie zapoznała się ze sprawami, łatwiej będzie jej ocenić co do czego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie była zwolennikiem oceniania nikogo po pozorach, ale to nie oznacza, że była obojętna na pewnego rodzaju pierwsze wrażenia. Dlatego też, gdy dojrzało to chłodne spojrzenie nieznajomej kobiety, poczuła się raczej nieswojo w jej towarzystwie, a w połączeniu z wypadkiem, jaki spowodowała, było już tylko gorzej i najchętniej naprawdę dałaby nogę. W dodatku nieszczególnie spodobała jej się reprymenda, jakiej udzieliła jej nieznajoma. Mimo to Mari postanowiła wziąć to na siebie, pamiętając, że jest w tej pracy dzięki pomocy Gabe'a i nie chciała, aby jej szef słyszał, że Chambers robi problemy innym pracownikom.
- Jasne... przepraszam, nie spodziewałam się, że ktoś wyjdzie zza rogu - wyjaśniła natychmiast swoje zachowanie, poprawiając na nosie niemodne oprawki. Zaraz też zdębiała, gdy zapytano ją o ubrania na zmianę. Miała na sobie jeansy, koszulę w kwiatki i marynarkę, którą pożyczyła od Rae, uznając, że te najbardziej eleganckie ubrania będzie sobie oszczędzać na ważne spotkania, a tak normalnie do biura będzie po prostu ubierała się mniej sztywnie. Była więc tak zaskoczona pytaniem nieznajomej, że z tego wszystkiego nie oddała jej jeszcze teczek, dlatego podskoczyła, gdy ta o nich przypomniała i zaraz podała jej papiery. Mogła chociaż podziękować za ich pozbieranie. - Nie mam niestety niczego na zmianę - przyznała, trochę tak, jakby wylądowała na dywaniku u dyrektora, przyznając się do ściągania. - O! Ale mogłabym ci dać swoją koszulę - wskazała na ubranie. - A twoją spróbuję przeprać w łazience i wysuszyć na suszarce... z resztą ja nie miewam spotkań, to mogę mieć taką z plamą - nie, żeby ją to cieszyło, ale chyba ten plan był najlepszym na jaki mogła aktualnie wpaść. Da pod ciepłą wodę, zaleje mydłem w płynie i jakoś to będzie, przynajmniej dla niej ten pomysł był całkiem niezły. Pozostawało jej więc czekać na reakcję nieznajomej, w końcu to ona miała mieć to ważne spotkanie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Niektórzy mówią, że nie liczy się dla nich pierwsze wrażenie, prawda jest taka że nasz gatunek jest tak skonstruowany, że zwracamy uwagę na szczegóły, które zobaczymy za pierwszym razem. I że często to, co wtedy zobaczymy bazuje na naszej ocenie danej osoby nawet jeśli powtarzamy że jest zupełnie inaczej. Uniosła dłoń w geście uciszenia Chambers.
- Dobrze, już dobrze, nie musisz się tłumaczyć. Po prostu pamiętaj na przyszłość, bo mogłaś trafić gorzej niż na mnie. - odpowiedziała jej nieco znudzonym tonem, jakby takich spraw załatwiała codziennie tysiące. Nie miała po prostu czasu by roztrząsać takie bzdury jak jakąś młodą dziewczynę bujającą w obłokach i nie patrzącą na drogę. Odebrała od niej te teczki i zajrzała do pierwszej na górze.
- Dziękuję. - odparła, jeszcze nie zerkając na młodą damę, a potem gdy ta zaproponowała jej swoją koszulę to spojrzała na tę koszulę w kwiatki. Nie była jakaś elegancka, ale lepsze to niż to, co miała na sobie obecnie Specter.
- Ale chcesz zostać w przyszłości prawnikiem? - zapytała, chcąc się upewnić jeszcze w aspiracjach młodej damy. Nawet nie musiała się zastanawiać nad wyborem ubrania.
- I dobrze, możemy tak zrobić. Przejdźmy może do łazienki. - zgodziła się zatem i zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę damskiej toalety, wraz z tymi papierami, mówi się trudno. Nie będzie się przecież przebierała na korytarzu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bez wątpienia pierwsze wrażenie mówiło dużo o człowieku, a nawet jeśli z czasem miało okazać się zupełnie nietrafione, to jednak nie ma co ukrywać, że to co przy poznaniu zakodują sobie o nas inni, później dość trudno zmienić. Na ten moment Marianne była zbyt przejęta całym tym zamieszaniem, by wydawać jakieś osądy na temat Lavender, ale co tu dużo mówić... no nie czuła się swobodnie w towarzystwie tej kobiety. Nawet gdy mówiła Chambers, że nie musi się tłumaczyć, to w sposobie wypowiedzi na jaki się zdecydowała było coś, co kazało Mari czuć się gorszą... można więc powiedzieć, że w kobiecie dostrzegała ten stereotypowy pierwiastek prawnika, którego początkowo obawiała się u Gabe'a, a którego jak się okazało, wspomniany mężczyzna wcale w sobie nie miał, a przynajmniej nigdy nie okazał tego przy niej.
- Ja? Prawnikiem? - zapytała, przechylając głowę do boku, dość zaskoczona tym pomysłem. Nie była tutaj aplikantem, po prostu starała się pomagać, jako asystentka najlepiej, jak mogła, ale nigdy nie zdobyła żadnego wykształcenia prawniczego. - Wątpię, aby to miało się wydarzyć... studia prawnicze są bardzo drogie - ostatnie słowa dodała konspiracyjnym szeptem, jakby to była jakaś tajemnica. Skinęła też zaraz głową i ruszyła w stronę najbliższej łazienki, czując pewnego rodzaju ulgę na myśl, że nieznajoma przyjęła jej propozycję, dzięki czemu Mari nie będą aż tak zjadały wyrzuty sumienia.
- Tak w ogóle to jestem Marianne - przedstawiła się, uśmiechając nieco głupkowato, ale była dość zestresowana i dłonie jej się trzęsły. Weszły do tej łazienki, gdzie Mari po prostu zajęła się guziczkami, przekręcając za nimi zamek. - Dopiero zaczęłam tu pracować, więc nie znam jeszcze wszystkich - wyjaśniła zaraz, bo niestety nie miała pojęcia na kogo tak naprawdę wpadła w całym tym małym zamieszaniu.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Jakie wrażenie mogła wywołać na Lavender panna Chambers? Na pewno wydawała się szatynce bardzo roztrzepaną, chodzącą z głową w chmurach dziewczyną, która mogłaby się kompletnie nie odnaleźć w prawniczym świecie. Ale skoro zdecydowała się na pracę w kancelarii to pewnie studiuje prawo, bo to jej marzenie. Szkoda, że nie ma predyspozycji do tego zawodu. Więc to zaskoczenie na twarzy jasnowłosej wydało jej się nieco dziwne, a może to Specter się myliła w tym przypadku? Jasne że się pomyliła.
- Rozumiem. Ale czy chciałabyś być prawnikiem? - no tak, nie każdy urodził się w tak zamożnej rodzinie jak Specter, że mógł sobie pozwolić na studia prawnicze. Ale prawniczka wiedziała o możliwości, jakie daje staż w kancelarii, można podpisać umowę wiążącą, która zapewnia że firma opłaci studia w zamian za to, że je potem w niej odpracujesz. I kobieta nie była aż tak okrutną królową śniegu, mogłaby porozmawiać o tym z przełożonym Marianne, gdyby ta tylko pokazała, że się naprawdę nadaje na te studia. Póki co była na dalekiej drodze do tego, ale może przekonać kobietę jeszcze do zmiany opinii o jasnowłosej.
- Lavender Specter. Marianne... asystentka Gabe'a, prawda? - przedstawiła się, ściągając już swoją elegancką bluzkę w łazience, próbując sobie przypomnieć z kim ostatnio widziała tę dziewczynę.
- I tak, to o mnie słyszałaś gdy plotkowano o królowej śniegu. - dodała, posyłając jej delikatny uśmiech, znała przecież plotki krążące na jej temat, jednak najwidoczniej nie robiły na szatynce zbyt wielkiego wrażenia, ba, śmieszyły ją, bądź spływały jak po kaczce. Efekt wieloletniego ukrywania prawdziwych uczuć i zakładania maski.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trochę ją zdziwiło, kiedy kobieta powtórzyła po raz kolejny, może nie to samo, ale jednak dość podobne pytanie. Poczuła się trochę tak, jakby coś źle zrozumiała i umknęła jej jakaś istotna kwestia, która dla rozmówczyni była jasna.
- Nie wiem sama, nigdy się nad tym nie zastanawiałam - powiedziała zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że tym razem jej odpowiedź bardziej się wstrzeli w to, czego jej rozmówczyni od niej oczekuje. Chambers po prostu chciała mieć stałą pracę, by móc pomagać biednej rodzinie i przy okazji samej utrzymać się w Seattle na jako takim poziomie. Jej marzenia były raczej proste, ale życie, jakie wiodła też do takich należało. Samo to, że wyrwała się z rodzinnej wsi już dla kogoś, jej pokroju było skokiem kilka poziomów w górę.
- Tak - uśmiechnęła się szerzej, gdy Lavender wspomniała Gabe'a. Lubiła szefa, więc dość naturalnie wspomnienie jego osoby poprawiało jej humor. Zaskoczyło ją jednak to, co po chwili dodała kobieta. Mari straciła azymut, nie wiedząc kompletnie, jak ma się zachować. Nie chciała zabrzmieć niegrzecznie, a przy tym była dość szczerą osobą. - Hmm... w zasadzie nic podobnego nie słyszałam - przyznała więc bez bicia, ściągając do końca swoją kwiecistą koszulę, którą zaraz podała kobiecie. - Ale w zasadzie spędzam czas głównie z Gabem, no i poznałam jeszcze Kylie, poza nimi z nikim za bardzo nie rozmawiałam - wyjaśniła, bo też mimo, że była gadatliwa, to plotkowanie nieszczególnie leżało w kręgu jej zainteresowań. Czekając, aż Lavender poda jej swoją koszulę, ściągnęła z nosa okulary i przeczyściła je kawałkiem papierowego ręcznika. Szkła były już dość mocno porysowane, więc musiała często dbać o ich stan, aby poprawić sobie komfort widzenia. - No, ale to nie takie złe przezwisko, co? Królowa brzmi spoko - wyszczerzyła się zaraz, żartując sobie, bo nie miała pojęcia, co innego mogłaby powiedzieć. Miała skłonności do nieco głupkowatego humoru, często sięgając po niego nawet nieświadomie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Tym razem odpowiedź była jasna, znaczy się nie do końca jasna, bo jak się szatynka spodziewała, dziewczyna nie do końca wiedziała czego chce. A warto mieć plan na życie, a przynajmniej jakiś jego zarys. Zatem czy warto było wspominać dziewczynie o programie, w którym mogłaby wziąć udział?
- Czyli jak mniemam, obecnie nic nie studiujesz? - dopytała jeszcze, bo zwykle na asystentki zgłaszały się studentki prawa, albo absolwentki tego kierunku, jeżeli nie załapały się nigdzie na staż póki co.
- Wiesz, gdybyś się jednak zdecydowała należeć do palestry to prowadzimy taki program, gdzie podpisujesz z nami umowę i kancelaria opłaca ci studia pod warunkiem, że po nich z nami zostaniesz do momentu odpracowania tej sumy. Oczywiście są też bardziej szczegółowe warunki, jakie powinnaś uzyskiwać oceny, ale to powinnaś wtedy omówić ze swoim mentorem, bo to on wziąłby cię pod swoje skrzydła. - postanowiła jednak, że jej powie iż jest taka szansa dla młodych osób, o ile dziewczyna podejmie jakąś decyzję odnośnie swojego dalszego życia i kariery zawodowej. Prawniczka zdjęła już koszulę i podała ją Chambers, jednocześnie odbierając tę kwiecistą od jasnowłosej.
- I jak ci się z nim pracuje? Nie jest zbyt surowy i wymagający? - nawet posłała jej wraz z tym pytaniem uśmiech, widząc jak dziewczynie momentalnie poprawił się nastrój gdy wspomniała o panu prawniku. I wcale nie było to pytanie podchwytliwe, zapytała tak po prostu, by czegoś się dowiedzieć, poniekąd by popatrzeć na uśmiech na twarzy dziewczyny, bo miała naprawdę ładny, ewidentnie powinna częściej się uśmiechać. Zapięła się i spojrzała na swoje odbicie w lustrze, nie wyglądała źle, jak się wcześniej obawiała. Uśmiechnęła się szerzej do swojego odbicia, gdy usłyszała komentarz dziewczyny. Mimo wszystko ona niezwykle bawiła tę stonowaną kobietę.
- Owszem, zawsze sądziłam że jestem urodzona do królewskich sfer. I poniekąd mają rację, że mam serce z lodu, ale gdybym naprawdę takowe miała, to już dawno byłabyś zwolniona. - odparła na jej komentarz, poprawiając na sobie jeszcze koszulę dziewczyny, przejeżdżając palcem po jednym z kwiatków na koszuli. Taka radosna ona była, więc nie pasowała do codziennego eleganckiego stylu kobiety z górnej półki, ale ładna była, podobała się Specter. Musiała jednak wrócić do bycia "sobą".
- Uważaj na moją bluzkę, bo to delikatny materiał jest. Mydło i ciepła woda, ale w małych ilościach nie powinny jej jednak zaszkodzić. - i choć przez chwilę była miłą, przyjaźnie nastawioną do Marianne kobietą, teraz znów była oschła, twarda, profesjonalna, prawdziwa królowa śniegu. Pewnie dlatego otrzymała taki przydomek wśród stażystów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zrobiło jej się trochę głupio przez tą rozmowę o studiach. Nie żeby wstydziła się tego, kim jest, ale jednak głupio rozmawiało jej się z kobieta na którą wpadła z kawą, o tym, że w rzeczywistości, to na standardy tego miejsca, Mari jest nikim.
- Nie studiuję - mruknęła, a potem wysłuchała wszystkiego na temat programu, ale prawdę mówiąc, wolała się na to nie nastawiać. Nie umiałaby chyba też pójść do Gabe'a i oczekiwać od niego jeszcze więcej pomocy. - Dzięki, ale pewnie macie obłożenie chętnych na takie szanse, a ja niczym nie wyróżniam się z potencjalnych kandydatów - może i była z małego miasteczka, ale nie była też naiwna. Nie skończyła świetnej szkoły, a raczej jedyną, do jakiej miała dostęp w swoich rodzinnych stronach. Nie uczyła się też wybitnie, bo kadra nauczycielska pozostawiała tam wiele do życzenia. Słowem, gdyby oczekiwała, że ktoś jej teraz opłaci studia, to pewnie spotkałaby się z wybuchem śmiechu.
- Surowy? - podchwyciła słowa Lavender, zastanawiając się, czy może kobieta takie zdanie miała o jej szefie. - Ależ skąd! Jest świetny, wszystko mi cierpliwie tłumaczy - wyjaśniła, nie mając pojęcia, że jej słowa mogłyby zabrzmieć jakoś nieodpowiednio. Zwyczajnie była szczerą osobą i ceniła wsparcie, jakie ofiarował jej Gabe, to też zależało jej, by inni patrzyli na mężczyznę przez superlatywy, których ona nie wstydziła się przytaczać. Wydawało jej się nawet, że rozmowa stała się przyjemniejsza, a ona się rozluźnia, ale jakoś tak... słowa kobiety odnośnie zwolnienia nieszczególnie jej się spodobały. Była wesołym promyczkiem, ale to nie tak, że wszystko spływało po niej, jak po kaczce.
- Przepraszam? - zmrużyła nieco oczy, a uśmiech z jej twarzy momentalnie zniknął. - Przypomnisz mi, jakie stanowisko piastujesz tutaj? Bo niestety wątpię, abyś mogła mnie zwolnić. Nie podlegam tobie - podkreśliła, bo nawet jeśli w tym prawniczym świecie się jeszcze nie odnajdywała i popełniała błędy, to jednak pewne kwestie miała opanowane i nie chciała, by ktoś sugerował, że jest inaczej. Zaraz też zaczęła jej tłumaczyć, jak ma wyprać jej koszulkę, więc i Chambers spojrzała na materiał i poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej pompować krew z emocji.
- Dużo wiesz o praniu - mruknęła, gryząc się w język, bo mimo wszystko nie chciała się wdawać w jakieś bezsensowne pyskówki. Jeszcze zaszkodziłaby szefowi, a tego naprawdę chciała uniknąć. Dlatego też przełknęła pewnego rodzaju gorycz i pokiwała głową. - Spokojnie, wiem, jak się tym zająć - dodała po chwili, bo raczej wybawienie plamy nie powinno przerosnąć jej kwalifikacji.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

I teraz wszystko już wiedziała, Marianne była tutaj przyjęta na zupełnie innych warunkach niż inni, a skoro nie studiowała to pewnie miała jakieś inne plany na życie, a może ich nie miała wcale, żyła z dnia na dzień? Czasem tak się żyło lepiej, niż planując swoje życie, bo jak coś wpłynęło niezależnie od naszego planu to wszystko się zwykle sypało i trzeba było układać plan na nowo. Lavender już to przeszła, a teraz czekało ją to ponownie, wiedząc że ma chore serce.
- Rozumiem. Masz rację, znalazło się kilkoro takich kandydatów na obecny rok, jednak wspomniałam tak na przyszłość, gdybyś się jednak zdecydowała. - odpowiedziała, przyglądając się odbiciu lustrzanemu tej dziewczyny. "Wiele tracisz nie studiując bo nie wyglądasz na głupią", pomyślała, jednak nie wypowiedziała tych słów. Jeszcze by wyszło, że nie jest wcale taką zimną suką, za jaką ją uważano. Prawdę mówiąc nie wiedziała zbyt wiele o tej młodej dziewczynie, skąd pochodziła, jakie szkoły pokończyła, wydawała się jej roztrzepana, ale też i mądra, choć cukierkowa, nie dałaby sobie rady z trudnymi klientami. A to jak się wypowiadała o Gabe świadczyło o tym, że naprawdę dobrze się jej z nim pracowało. Byle tylko się w nim nie zakochiwała, bo takie uczucie w pracy, zwłaszcza gdy różnią was strefy towarzyskie w których się obracacie, nie ma siły przetrwania. A może szatynka się myliła? Sama odrzuciła miłość gdy przyszła do niej z niższych sfer, a obecnie tego żałowała. Tym razem spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
- To dobrze, że się tutaj odnalazłaś. Tylko mam taką jedną radę, nie zakochuj się w nikim z pracy, bo to zwykle wszystko komplikuje. - taka jedna matczyna porada, problem w tym że Lavender matką ostatecznie nie została, a obecnie bardzo tego pragnęła. Ale już koniec tego miłego, jeszcze dziewczyna pomyśli że można szatynkę polubić. Zaśmiała się, słysząc jak się Marianne do niej zwraca.
- A jednak masz ten pazur, już się obawiałam, że jesteś zbyt delikatna na przebywanie w tym środowisku. - nie skomentowała jej słów, bo jak już wcześniej wspominałam, po prawniczce wszelkie uwagi spływały jak po kaczce. Jeszcze podała dziewczynie instrukcję robienia prania.
- Nie mam w domu służącej, która by je za mnie robiła, więc tak, wiem coś o podstawowych czynnościach, jak pranie, gotowanie, sprzątanie nawet. - jeszcze jej odpowiedziała i skierowała się w stronę wyjścia z łazienki, jednak zanim to zrobiła to obróciła się na pięcie, przyglądając się jasnowłosej.
- Jaką lubisz kawę Marianne? Chyba jestem ci coś winna za tę koszulę. - i znów okazała to, że czasem jest człowiekiem, nie jedynie królową śniegu z zamrożonym sercem. Nawet posłała jej delikatny uśmiech, więc ciężko było dociec, o co chodzi tej kobiecie, czego ona może chcieć od Chambers.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Póki co Marianne nie planowała się zgłaszać na podobne kursy, bo jej priorytetem było zarobić na tyle pieniędzy, by pomóc rodzicom pospłacać długi. Jej kariera i rozwój osobisty mogły nieco poczekać, ale nie planowała mówiąc o tym na głos. Brzmiałoby to raczej żałośnie i niezręcznie, a Chambers wolała podobnego klimatu unikać. Dlatego też pokiwała jedynie głową na słowa o kursie, dochodząc do wniosku, że jej komentarz w tej kwestii byłby zbędny. Zaskoczyła ją natomiast rada Lavender. Natychmiast też przed jej oczami stanął ten nieszczęsny pocałunek, którego ona sama nie nazwałaby tak naprawdę nieszczęsnym, ale wiedziała, że ten mógł wiele skomplikować. Zwierzanie się jednak z uczuć komuś, kogo nie znała za długo było skrajną głupotą, na którą nawet Marianne była zbyt błyskotliwa.
- Wyglądam na aż taką kochliwą? - zapytała przewrotnie, przechylając nieco głowę, bo czym wsunęła kawałek koszuli z plamą pod wodę. - Spokojnie, nie nazwałabym siebie delikatną, zwyczajnie staram się nie sprawiać problemów - dodała też zaraz, bo nie była wychuchaną paniusią, a prostą dziewczyną ze wsi, więc nie bała się warknąć, gdy trzeba było to zrobić. No, ale wiedziała też na jakich zasadach tutaj pracuje, więc za kogo by siebie miała, gdyby stawiała na niegrzeczne wychowanie? - Też ogarniam pranie, nawet takich drogich koszulek - westchnęła też, zajmując się całkiem dobrze częścią garderoby kobiety, którą teraz, przed założeniem, planowała nieco wysuszyć przy suszarce do dłoni. Sądziła, że Lavender już sobie pójdzie, dlatego z niemałym zaskoczeniem obróciła się przez ramię, słysząc, że kobieta jeszcze coś do niej mówi. Uniosła wysoko brwi, bo nie spodziewała się takiego rozwinięcia tego dość kłopotliwego spotkania.
- Jakąkolwiek słodką i z mlekiem - odpowiedziała nieco niekonkretnie, ale też bardzo prawdziwie. Była wielką fanką wszystkich tych wymyślnych cudów z posypkami i polewami, ale zwykłą latte też wypije, byleby była posłodzona. Generalnie jej tryb życia nie należał do najzdrowszych, ale kompletnie się tym nie przejmowała i nie planowała tego zmieniać. Można by się pokusić o to, że jej tryb życia brał się z niewiedzy odnośnie jej stanu zdrowia, ale raczej nawet, gdyby była tego świadoma, niczego by nie zmieniła. Za bardzo podobał jej się stan, w jakim aktualnie znajdowało się jej życie i nie była na tyle rozsądna, by dostrzegać ewentualne nieprzyjemne konsekwencje, jakie mogą czyhać gdzieś za przysłowiowym zakrętem.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Ważne by mieć jakieś priorytety w swoim życiu. Takowym u Marianne była pomoc finansowa rodzinie póki co, Lavender w jej wieku, a nawet będąc młodszą postawiła na samorozwój zawodowy, stawiając zatem siebie na pierwszym miejscu, wykluczając inne czynniki jak założenie rodziny, czy miłość. W obecnym wieku jej hierarchia nieco się zmieniła, chciała tym razem postawić na miłość i rodzinę, skoro karierę już miała, ale na to może jej nie pozwolić obecny stan zdrowia. Dlaczego los tak bardzo komplikuje życie, gdy masz już na nie ustanowiony pewien plan? Na pewno tamten pocałunek panny Chambers był nie na miejscu, ale do tego to już sama pewnie doszła. Jednak gdy zadała pytanie to Lavender jeszcze raz się jej przyjrzała, dokładniej twarzy, chociaż lepszym określeniem byłoby profilowi twarzy Chambers.
- Ale mam być szczera, czy powiedzieć to, co byś chciała usłyszeć? - zapytała, bo tak na pierwsze wrażenie dziewczyny błądzącej z głową w chmurach i niezwykle roztrzepanej to kobieta powiedziałaby, że Marianne jest kochliwa, w sensie łatwo dałaby ulec emocjom przy niezwykle przystojnym prawniku. A takich to mieli w kancelarii, Gabe się do nich zaliczał.
- W takim razie sobie tutaj poradzisz. Tylko nie wpadaj na ludzi z kawą, tak na przyszłość. - dodała z delikatnym uśmiechem jeszcze, widząc że Chambers radzi sobie z jej koszulą całkiem dobrze, a więc nie musiała jej dłużej kontrolować.
- Wolałam powiedzieć zapobiegawczo, bo widziałam już jak można zniszczyć taką elegancką satynę. - trochę może się tym samym usprawiedliwiała po zwróceniu dziewczynie uwagi, jednak panna Specter musiała mieć wszystko idealnie i wściekłaby się, gdyby okazało się, że jej koszula podczas prania została doszczętnie zniszczona. Słysząc jednak następne słowa, a mianowicie zamówienie dotyczące kawy to pokiwała głową na znak, że zapamiętała.
- W takim razie zapraszam na przerwę w trakcie lunchu. I nie przyjmuję odmowy. Widzimy się w moim gabinecie, wiesz pewnie w którym. - odparła jeszcze na koniec i wyszła, zostawiając dziewczynę wraz z jej koszulą. Sama również nie preferowała zbyt zdrowego trybu życia, przesadzała niejednokrotnie z kawą, co się odbijało na jej sercu, ale najwidoczniej nie zwracała na to zbytniej uwagi. Pewnie do czasu.
/zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="tel0"> <div class="tel1"><div class="cname">- 1 -</div></div> </div> </div></table>

Wskazówki starego budzika wskazywały za piętnaście siódmą. Leniwie przetarł twarz i poczuł jak ciepłe promienie słońca, przedzierające się przez sypialniane okna przyjemnie grzeją jego policzek. Wciąż nie potrafił funkcjonować o tak nie ludzkiej godzinie, jednak nie mógł pozwolić sobie na choćby minute spóźnienia - od tego zależała jego współpraca z ważnym klientem, którego sprawę przyjął zaledwie tydzień temu. Witamina D sprawiała jednak cuda, gdyż bez większego marudzenia podniósł się z łóżka i tanecznym krokiem wskoczył pod odświeżający prysznic, który nie tylko miał zapewnić mu świeżość na resztę dnia ale także postawić go na nogi. Ostatnim elementem piątkowej pobudki była szybka kawa na wynos w drodze do pracy i w końcu spotkanie. Minęło kilka godzin i wizytę klienta oraz priorytetową, papierkowa robotę nad która ślęczał do późna poprzedniego wieczora. Miał trochę wolnego czasu dlatego zdecydował się na lunch w pobliskiej restauracji w towarzystwie starego znajomego z którym umówił się telefonicznie przed dotarciem do pracy. Zostawił swoje rzeczy w biurze, które za sobą zamknął i wpatrując się w telefon kierował się do wyjścia. Przemierzając korytarz skręcił w stronę wind i właśnie wtedy wpadł na dziewczynę, której z rąk wytrącił masę dokumentów, walających się teraz pod nogami.<br> — O cholera, ja.. ja, przepraszam! — rzucił z przejęciem — Zapatrzyłem się w telefon, to moj.. — urwał podnosząc wzrok, czując jak na krótką chwile stanęło mu serce — ..ja wina — dokończył i rozchylił usta, próbując powiedzieć cokolwiek więcej. Nie było jednak słów, którymi potrafiłby wyrazić emocje, które nim teraz szargały. Patrzył na kogoś, kto przypominał mu demony przeszłości i popełnione przed laty błędy. Kogoś, kogo kochał. Kogo zawiódł. — Lavern? — zapytał, wypowiadając głośno jej imię i nerwowo przełknął ślinę. Nie wiedział jej tyle lat, a teraz stała przed nim i miał wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. — Co Ty tutaj robisz? — zapytał, próbując poznać powód dla którego pojawiła się w miejscu w którym pracował. Oczywisty był fakt, że potrzebowała prawnika ale teraz to do niego nie docierało.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emerald City Law Group Inc.”