WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-02-09, 16:06 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 2. Levi x Vex - Sam już nie pamiętał kiedy ostatnio był na jakimś filmie. Powodem jego unikania tego miejsca nie był fakt, że było mu się tam ciężko dostać. Oglądanie jednak jakiegokolwiek filmu samemu nie było niczym przyjemnym, a już na pewno w towarzystwie szepczących par, które przyszły tutaj na randkę. Była to oznaka swego rodzaju zazdrości, która była spowodowana tym, że on nie mógł w pewnym stopniu pozwolić sobie na to co robili inni. Oczywiście to nie tak, że nie miałby nikogo kogo by mógł tu zabrać, bo zawsze mógł zadzwonić po siostrę, czy też przyjaciela. A w obecnym czasie mógł nawet zaprosić tutaj Belle. Nie na randkę, tylko zwyczajnie na wyjście ze znajomym, czy coś takiego. Być może nie byłoby to takie samo uczucie, jakie towarzyszy często zebranym tu zakochanym, lecz miałby chociaż namiastkę tego jak mogło to wyglądać. On zaś wolał jednak nikomu nie przeszkadzać swoją zachcianką i udać się do tego miejsca samotnie. Kiedyś trzeba się przełamać, a ten czas właściwie nadszedł właśnie dziś.
Zamówiona taksówka dowiozła go idealnie na czas, by mógł zdążyć na właśnie zaczynające się seanse. Tylko jaki film powinien wybrać? Tak właściwie to nawet nie spojrzał wcześniej na to co jest akurat dziś w repertuarze. Oby nie skończył na jakimś dokumencie o pingwinach czy czymś na wzór tego badziewia co często leci w telewizji. Zatem gdy tylko opuścił taksówkę pojechał powoli w stronę kas, gdzie zatrzymał się na chwilę przyglądając się tablicy z wypisanymi filmami. Super! Romansidło i jakiś horror, co to niby ma być zapewne straszny, a jak zwykle będzie pełny schematów, które tak ochoczo są powielane w nowych produkcjach. No, ale nie od dziś wiadomo, że lepiej sprzedaje się coś sprawdzonego, niż coś całkiem nowego. Tylko on sam miał ten problem oglądając horrory, że bardziej bawiła go głupota bohaterów i ich wybory niż fakt, że na ekranie pojawia się jakiś psychol czy monstrum. No, bo na logikę, kto wchodzi do opuszczonego domu w lesie, czy też ucieka do góry zamiast wybiec z domu.
A więc romansidło? Pacząc na jego podejście to byłby dobry wybór, ale czy on chciał właściwie oglądać ściskające się osoby na wielkim ekranie? Cholera on nawet w sumie nie wiedział dokładnie o czym są owe filmy. Powinien to sprawdzić, jednak jak na złość zostawił swój tablet w domu, a pakiet internetowy w telefonie był dla niego zbyt ważny niż wiedza na temat tych filmów… a mógł zostać w domu, bo przecież w pewnym stopniu mógł je obejrzeć w internecie i nie musiałby opuszczać czterech ścian.
Lekko zrezygnowany podjechał do okienka, gdzie starsza pani sprzedawała bilety, przed tym oczywiście starając się dostać do swojego portfela. O dziwo było to łatwiejsze, niż wyjmowanie czegoś z plecaka, który wcześniej był przypięty do jego wózka. Ostatecznie wyciągnął odliczoną kwotę i położył kobiecie na blacie.
chyba będę zajmował dwa miejsca, więc proszę 4 bilety. Dwa na ów horror i dwa na ten romans. .
Zdziwiona kobieta przez chwilę chciała chyba mu powiedzieć, że oba te filmy są o podobnej godzinie, lecz ugryzła się w język. Skoro klient tego chce to czemu miałaby wyprowadzać go z błędu. Miał tam tablicę z godzinami, więc powinien być tego świadomy. Być może okaże się, że kupił jeszcze bilety dla kogoś i zrobi z siebie głupka.
On zaś po tym jak dostał bilety odjechał kawałek by pomyśleć nad tym, co on właściwie zrobił. Dlaczego kupił ich, aż tyle i co on chce właściwie obejrzeć? Miał jeszcze chwilę czasu, więc został jeszcze blisko kas.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Vex podchodziła do kwestii kina w kategoriach randki, to pewnie nigdy by tam nie poszła, a jednak od czasu do czasu lubiła obejrzeć coś na dużym ekranie, nie tylko ciągle seriale na laptopie. Nie miała problemu z tym, aby przyjść ze znajomą czy z rodzeństwem, choć to drugie raczej nie było aktualnie możliwe i nie wywoływało to w niej smutku. Po ogromnym rozczarowaniu sprzed dwóch lat jakoś ogólnie było jej nie po drodze z jakimikolwiek randkami.
Poszła więc z koleżankami, bo koniecznie chciały zobaczyć ten popularny ostatnio romans na podstawie równie popularnej książki, choć chyba bardziej chciały się pozachwycać występującym tam aktorem niż samą fabułą. Vex nie miała nic przeciwko między takiemu wyborowi, nawet gdyby film miał się okazać beznadziejny, bo takie też można było od czasu do czasu obejrzeć, a skoro dostała propozycję wyjścia, to nią nie wzgardziła, bo rzadko się przecież zdarzało, aby ktoś wychodził z inicjatywą i zawsze coś takiego doceniała.
Bawiła się całkiem nieźle i wcale jej nie przeszkadzała ckliwość wylewająca się z ekranu.
Po skończonym seansie całą grupką wyszły z Sali, trochę sobie nawet chichocząc. Vex sprawdzała jeszcze telefon, bo po dwóch godzinach mogły się tam pojawić pilne wiadomości, więc koleżanki ją nieco wyprzedziły. Skręciła jeszcze, aby wyrzucić opakowanie po popcornie do dużego kosza stojącego w holu, ale zagapiła się w telefon i nie trafiła, mimo, że otwór był całkiem spory. Spłoszona ta wpadką szybko się schyliła, aby podnieść kartonowy kubełek, smartfona wcisnęła do kieszeni i prostując się, rozejrzała się wokół, czy aby nikt nie widział tego, co zrobiła.
Najwyraźniej nikt, ale za to dostrzegła coś innego. Wywaliła prędko śmieć i podeszła do zagubionego, leżącego na podłodze biletu, który ewidentnie komuś wypadł. I nawet domyślała się komu, bo chwilę wcześniej w miejscu, w którym leżał ów bilet, stała konkretna osoba. Podniosła świstek i zrobiła te kilka kroków w stronę chłopaka na wózku , aby mu oddać jego własność.
- Przepraszam, bil… – zaczęła, chcąc poinformować, co się stało, jednak kiedy zobaczyła twarz osoby, którą właśnie poniekąd „zaczepiła”, jakoś tak od razu zamilkła.- Och… Cześć – powiedziała nieco głupio kilka sekund później. Ewidentnie była zdziwiona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ktoś mu powiedział, że powinien w końcu wyjść do ludzi. Zainteresować się światem żywych, zamiast godziny spędzać w prosektorium, cal po calu badając swoich podopiecznych, nie zwracając uwagi na to, co się dookoła niego dzieje. Tylko ten ktoś nie miał bladego pojęcia o tym, jakim człowiekiem jest AJ: nieco zamkniętym w sobie, żyjącym w swoim własnym świecie, na palcach jednej ręki potrafiący wyliczyć bliskie mu osoby nie licząc siostry i matki. Od dziecka ciężko mu było nawiązać jakąkolwiek bliską relację, dlatego czasami był w niemałym szoku, że Han tak długo z nim wytrzymuje mimo tego, że często (jeśli nie cały czas) raczy ją szczegółami ze swojej pracy i opowieściami o wizytach u wróżki, do której chodzi. Wytrzymuje z nim już ponad dwie dekady, z przerwami kiedy to jeździł po Europie, a jednak nigdy go nie wyśmiała, czy nie wytknęła błędu w rozumowaniu. On odwdzięczał się podobnie, nie namawiał ją do uwierzenia w to, co on. Układ był prosty, jasny i klarowny. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Chcąc nie chcąc poszedł za tą radą i zaproponował kobiecie wspólny wypad do kina, chcąc zrekompensować jej tym samym fakt, że ostatnio nie miał dla niej czasu. Pochłonięty swoją pracą wychodził z prosektorium grubo po tym, jak policjant na nocnej zmianie przyszedł mu przypomnieć, że powinien zwinąć się do domu. Dziwnym trafem podmieniono mu też grafik i okazało się, że ma dzisiaj wolne. Zrządzenie losu? Postanowił nie czekać i zaproponował przyjaciółce wspólny wypad do kina, z obietnicą, że to ona wybierze film. Pewne nawyki się nie zmieniają, a on, mimo dwóch lat jakie upłynęły od jego powrotu, nadal miał wyrzuty sumienia, że nie powiedział jej iż wrócił do miasta, że musiała dowiadywać się takich rewelacji od jego siostry. Przez pewien czas suszyła mu głowę, ale wyczuł zmianę w jej zachowaniu: nie była już taka, jak kiedyś i to go bolało. Dlatego starał się zapunktować.
- Hej, tutaj Han! – machnął ręką, gdy dostrzegł sylwetkę kobiety wchodzącej do kina. Jak zwykle był przed czasem, nie obyło się jednak bez zgubienia drogi, kilka razy zerkał w mapę, nim dotarł w miejsce docelowe. Problemy z orientacją w terenie mimo upływu lat nie zniknęły. Aż strach puszczać go gdziekolwiek samego. - Wiesz jak ciężko tutaj trafić? Ze trzy razy się zgubiłem. – powiedział chowając telefon do kieszeni, który do momentu wejścia służył mu jako drogowskaz. W międzyczasie zerknął na zegarek. Nie lubił być na styk, a mieli jakieś dziesięć minut do początku seansu. Nie wiedział, co wybrała, spodziewał się raczej jakiejś taniej komedii, albo filmu przygodowego, ale na pewno nie... horroru. Został o tym boleśnie uświadomiony, gdy pokazała mu trzymane w ręce bilety. Popatrzył najpierw na kartoniki, potem na nią. Powtórzył tą czynność kilka razy, a trybiki w jego mózgu zaczęły pracować składając dwa do dwóch.
- Horror. Naprawdę? – w jego głosie pobrzmiewało niedowierzanie. Przełknął ślinę. Z jednej strony cholernie się ich bał, z drugiej jednak jeśli w jakimkolwiek filmie odcinali kończyny, patrzył przez palce, chcąc wyłapać każdy szczegół anatomiczny. Zboczenie zawodowe. - Ty wiesz, jak to się dla mnie skończy, prawda? Rozległym zawałem, udarem, śmiercią na miejscu. – patrzył na nią jakby do końca miał nadzieję, że to tylko żart. Westchnął jednak, czując że nie ma wyjścia. Przeczesał dłonią włosy. - Która to sala? – powiedział zrezygnowany, godząc się już z tym, że dzisiejszego wieczora to on będzie pensjonariuszem jednej z lodówek w prosektorium.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zainteresowania i formy spędzania czasu Hann zależne były od wielu czynników; czasu, ochoty, preferencji. O ile bardzo lubiła wizyty w miejscach związanych z jedzeniem czy kulturą, o tyle bywały momenty, kiedy wolała zamówić coś do mieszkania i to właśnie tam urządzić sobie filmowy seans. Z tyłu głowy przygotowaną miała całą listę wymówek, których mogłaby użyć w kryzysowej sytuacji, ale nie sięgała po tę opcję zbyt często, ostatecznie uznając, że i ona w ostatnim czasie dość mocno zaniedbała towarzyski element swojej codzienności. Chyba właśnie dlatego nie oponowała, kiedy padła ta jedna, konkretna propozycja.
Na miejscu zjawiła się - w typowy dla siebie sposób - na długo przed czasem, toteż zdążyła zapoznać się z rozkładem wszystkich seansów oraz kulinarną ofertą kina. W międzyczasie kupiła bilety na wybrany przez siebie film, z przekąskami postanawiając wstrzymać się aż do przybycia znajomego.
W teorii miał to być zwyczajny wypad dwójki znajomych, w praktyce jednak Wilson czuła niemożliwą do wyjaśnienia i skontrolowania obawę. Nigdy nie wypominała przyjacielowi jego sposobu bycia, w tym długiej podróży po Europie. Jak mogłaby, skoro to było mu potrzebne i dawało mu satysfakcję? Utrzymywany mailowo kontakt nie był co prawda nawet w połowie tak zadowalający jak spotkania twarzą w twarz, ale to nie podróż sama w sobie położyła cień na ich relację, a powrót do Seattle - teoretycznie wyczekiwany, w praktyce kojarzący się w gorzki sposób.
Mimo to naprawdę chciała spróbować naprawić sytuację.
- Cześć - rzuciła, kiedy po wizycie w łazience znów znalazła się w głównej sali. Po raz ostatni upewniła się, że miała ze sobą wszystko, co potrzebne i dopiero wtedy skupiła swoje spojrzenie na wysokości oczu mężczyzny. - Nie kupiłam tylko jedzenia. Masz ochotę na coś konkretnego? - dopytała, będąc gotową ustawić się w niewielkiej kolejce. Na godziny początków seansów brała sporą poprawkę, skoro półgodzinne opóźnienia wynikały z dużej ilości puszczanych reklam. Nie uważała zatem, by próg kinowej sali musieli przekroczyć punktualnie.
- Następnym razem wyślę ci osobiście przygotowaną mapę - zasugerowała z przekorą, kręcąc głową w szczerym rozbawieniu. Nie dodała jednak niczego więcej, uznając, że najistotniejszy w tym wszystkim był fakt, że udało mu się dotrzeć na miejsce i to bez dużych powikłań.
- Coś nie tak? - Ton kobiecego głosu sugerował niezrozumienie dla męskiego oburzenia, choć unoszące się w uśmiechu kąciki jej warg okazały się elementem zbyt zdradliwym i charakterystycznym, by Hann była w stanie utrzymać powagę na dłużej. - Będę trzymać cię za rękę. Reanimacji też mogę się podjąć, a jeżeli mi się nie uda, to może ta historia będzie inspiracją dla kolejnego kinowego hitu? - zagaiła jak gdyby nigdy nic; jak gdyby wcale nie zrobiło na niej wrażenia to, że przyjaciel mógłby stać się bohaterem tego typu filmu. Jedyne ale żywiła względem scenariusza, wszak znając amerykański rynek, jakiś kretyn zrobiłby z tego komediodramat. - Daj spokój. Zbiera dobre recenzje i całkiem wysokie oceny. Może to nie kolejna sieczka z piłą mechaniczną w roli głównej? - mruknęła zachęcająco, wsuwając dłoń pod męskie ramię.
- Nie pękaj. Nachosy czy popcorn? - Nie zostało im zbyt dużo czasu, toteż musiała raz jeszcze powrócić do kwestii przekąsek i napojów na czas seansu. Jednocześnie podała mężczyźnie bilety, by mógł zapoznać się ze wszystkimi informacjami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Większość swojego życia AJ spędził w cieniu siostry, zadając się z tymi samymi ludźmi co ona, własnych relacji mając tak mało, że mógłby wyliczyć je na palcach jednej ręki. Zafiksowany na punkcie swojej pracy i zjawiskach paranormalnych nie przykładał do tego tematu większej wagi, aczkolwiek kurczowo trzymał się tych ludzi, którym jego odmienność nie przeszkadza. Teraz, po latach rozumie jak bardzo brak mu obecności drugiego człowieka i jako tako próbuje się w tym świecie odnaleźć, niechętnie wychodząc z pracy która sprawia mu najwięcej radości. W kinie nie był od wieków, zwykle oglądał filmy we własnych czterech ścianach, a samo przyjście tutaj jest już pierwszym krokiem do normalności.
Jeśli ktoś taki jak on może być normalny.
Wiedział, że źle zrobił nie informując jej osobiście o swoim powrocie. Przez lata, kiedy przebywał w Europie, wymieniali wiadomości, utrzymywali kontakt, a jednak nie powiedział jej, że wróci, rzucił się w wir pracy, chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia. Doskonale pamiętał dzień, kiedy Han dowiedziała się od jego siostry, że wrócił. I doskonale widział w jej oczach zawód. Teraz starał się to naprawić, mając jednak problemy w relacjach międzyludzkich, nie wiedział czy jest to możliwe. Ale się stara. Ze wszystkich sił.
- Chyba wystarczy klasyka. Popcorn, coś do picia, wieki w kinie nie byłem. – wzruszył lekko ramionami. W tej kwestii zdaje się na przyjaciółkę, ona zapewne częściej bywała w takich miejscach. Czuł się trochę dziwnie wśród żywych ludzi, których tłumy kierowały się do poszczególnych sal, a jednak zdusił w sobie chęć wyjścia. W końcu miał stać się bardziej towarzyski, cokolwiek to znaczy.
- Bardzo bym prosił. Wyglądałem jak idiota idąc tutaj z odpalonymi mapami. – mruknął, w niebieskich oczach szatyna pojawiły się iskierki rozbawienia. Widok naprawdę komiczny, szczególnie gdy mrucząc coś pod nosem przepychał się między ludźmi. Grunt że udało mu się dojść w dosyć szybkim czasie. Brak orientacji w terenie chyba jest dziedziczny, jego matka i siostra mają to samo, chociaż u niego jest to stan bardzo zaawansowany.
Popatrzył na nią z wyrzutem w oczach.
- Bardzo śmieszne. – skomentował pomysł nakręcenia na podstawie jego śmierci kolejnego hitu. Niemniej, tak się pewnie skończy, jak tylko akcja na ekranie zrobi się zbyt... krwawa. - Ale rękę przyjmę z chęcią. Z całą pewnością twoja dłoń jest przyjemniejsza niż trupów, a przynajmniej cieplejsza. – pokiwał głową. Wtrącanie frazesów i anegdotek ze swojej pracy było niczym szczególnym w jego przypadku, ona od lat to wytrzymywała i był jej za to wdzięczny. - Czyli możliwe, że będą flaki na ekranie? W sumie to czemu nie? – zamyślił się, ciągnąc ją w stronę stoiska z przekąskami. Zawsze może spomiędzy palców patrzeć na wszystkie wypadające z człowieka wnętrzności, a potem to wszystko przeżywać. Małe zboczenie zawodowe.
- Popcorn. I coś do picia. – powiedział, wczytując się w podane mu bilety, jakby chciał skojarzyć ten tytuł ze wszystkim, co do tej pory obejrzał. - I ja zapłacę. Ty kupiłaś bilety, to ja zapewnię nam jedzenie. – powiedział, wyplątując jej dłoń spod swojego ramienia i sięgając do tylnej kieszeni spodni po portfel.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hann nie była zaskoczona wyznaniem, które padło, nawet jeżeli będąc na miejscu mężczyzny pewnie obraziłaby się o tego typu stwierdzenie. Z drugiej jednak strony znali się nie od dzisiaj. Wilson była doskonale świadoma dziwactw swojego przyjaciela, nawet jeżeli w ostatnich latach nie miała z nimi zbyt dużej styczności, biorąc pod uwagę dzielącą ich odległość oraz wszystkie okoliczności niekoniecznie sprzyjające umacnianiu jakiejkolwiek więzi.
Ostatecznie zatem uśmiechnęła się kącikowo, kiwając głową na znak zrozumienia. W gruncie rzeczy, jeżeli chodziło o kinowe upodobania, sama stroniła od udziwnień i eksperymentów. Bywała w tym konkretnym miejscu kultury tak rzadko, że kiedy już się w nim znajdowała, wolała nacieszyć się znajomym smakiem popcornu lub nachosów.
- Gdyby ktoś się czepiał, mógłbyś powiedzieć, że jesteś turystą. Ewentualnie powiedzieć prawdę, że niedawno wróciłeś - zawyrokowała, zerkając na przyjaciela kątem oka. Nie uważała, by błądzenie było powodem do wstydu, szczególnie w mieście pokroju Seattle. Ona co prawda czuła się tutaj jak ryba w wodzie, ale jedynie na pewnym ograniczonym obszarze, na który składały się centrum i otaczające je ulice oraz kilka mniejszych alejek, w których najczęściej znajdowały się albo jej ulubione butiki, albo restauracje. Cała reszta Szmaragdowego Miasta pozostawała zagadką, której Hannelore nie miała okazji zgłębić. - Może kiedyś powinniśmy wybrać się na wycieczkę krajoznawczą? Nie w daleką podróż i na drugi koniec świata, ale tutaj, w miejscowych warunkach? - zaproponowała, uznając to za dość ciekawą formę spędzenia wolnego czasu, która jednocześnie zostałaby połączona z czymś pożytecznym. Mogliby znów się spotkać i jednocześnie rozeznać w okolicy, przy okazji może odnajdując jakąś turystyczną perełkę, z której istnienia obecnie nie zdawali sobie sprawy.
- Skąd wiesz? Może jestem strasznym zmarzluchem? - zasugerowała, unosząc brew. Co prawda tylko się droczyła, wszak z temperaturą jej ciała wszystko było w jak najlepszym porządku, ale AJ wcale nie musiał o tym wiedzieć. Kiedy czuł się niepewnie, robiła mu się na czole taka śmieszna zmarszczka, a Hannelore nie umiała sobie jej sprowokowania tak po prostu odmówić.
- Tego nie mogę obiecać. Ty za to możesz zapewnić, że nie zrobisz mi wykładu z anatomii, jeżeli flaki faktycznie zaczną latać. - Nie miała pojęcia, czy był to uczciwy układ, ale właśnie tak brzmiał, toteż Wilson nie czuła wyrzutów sumienia w związku z tak wystosowaną propozycją.
Nie wiedziała również, czy poruszony temat nadawał się do przedyskutowania przy kupnie jedzenia, dlatego tym bardziej doceniała fakt, że tak szybko udało im się załatwić wszelkie formalności.
- Jak minął ci dzień? - zagaiła, kiedy usadowili się na wybranych miejscach i na dobre rozsiedli ze wszystkimi przekąskami. Do seansu pozostało jeszcze kilka minut, ludzie wciąż się schodzili, a na ogromnym ekranie nieustannie puszczane były reklamy, toteż Hannelore uznała to za dobry moment na nadrobienie towarzyskich zaległości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powinien dziękować Bogu, (nawet jeśli specjalnie w niego nie wierzy), że udało mu się nawiązać relacje z kimś takim jak Han. Chyba jako jedna z nielicznych nie patrzyła na niego krzywa i świadomie budowała z nim relację, przyzwyczajając się do jego zachowania. W gruncie rzeczy AJ miał wiele do zaoferowania, jeśli tylko ktoś naprawdę próbował go poznać i kogo nie mierziło jego zachowanie, mógł liczyć na naprawdę dobrego przyjaciela, który wesprze w trudnych chwilach. Chociaż ich relacja została wystawiona na próbę przez jego pobyt w Europie, teraz robi wszystko, by ją odbudować, w końcu wielu bliskich osób nie posiada.
W sumie kino mógłby urządzić sobie we własnym domu, ale w końcu najwyższy czas wyjść do ludzi, nawet jeśli jego orientacja w terenie może okazać się problematyczna. Chciałby w końcu przestać uchodzić za dziwaka, a wyjście do zwyczajnego kina jest wręcz idealnym pomysłem na wykonanie pierwszego kroku.
- Racja, ale kłamać nie lubię. Nawet chyba nie potrafię. – wzruszył lekko ramionami. Czasami czuł się jak dziecko we mgle, gdy znajdował się w obcej mu części miasta. Doskonale za to znał miejsca w okolicy swojego mieszkania, a to niewiele, jak na taką aglomerację miejską, jaką jest Seattle. Znał też drogę do siłowni, w której często przebywał, ale nic poza tym. To niewiele jak na fakt, że w sumie mieszkał tutaj przez większość życia. - Z chęcią. Słyszałem od znajomego o fajnym parku w okolicy centrum, ale nigdy tam nie trafiłem. Sporo krętych ścieżek, dużo ławek, świeże powietrze. Możemy się tam wybrać. – powiedział uśmiechając się lekko. Mimo ułomności, jak nazywał swój brak orientacji był gotów na odważne zwiedzanie nieznanych mu miejsc, a w towarzystwie tym bardziej, szczególnie że kobieta raczej jest bardziej zorientowana niż on i przy niej nie grozi mu śmierć w obcym miejscu, a jedynie bezpieczne odstawienie aż pod próg domu mężczyzny. To też idealna okazja do spędzenia czasu, powspominania tych w sumie licznych chwil, kiedy było dobrze. I dla niego okazja do naprawienia błędów.
- A jesteś? Chcesz kurtkę? – popatrzył na nią poważnie, unosząc krańce ubrania, jakie miał na sobie, naprawdę gotowy by je zdjąć i jej wręczyć, gdyby okazało się, że zmarzła. Pomińmy fakt, że są w ciepłym miejscu. AJ miał urok dużego chłopca, mimo że wiekiem dobiegał czwartego krzyżyka. Ten urok jednak nie na wszystkich działał, nie pomagał mu w pracy i zjednywaniu sobie ludzi. Cóż, tak już pewnie będzie.
Naburmuszył się nieco na jej słowa.
- Nie uznasz nawet małej anegdotki na ten temat? No, postaram się. – westchnął ciężko, ale pokusa zapewne będzie zbyt silna, zawsze tak się działo, gdy na ekranie wylewały się wnętrzności, on nie potrafił się powstrzymać, bo flaki wyglądały zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości, o czym nie raz i nie dwa jej mówił.
Ruszył za nią do sali, dzierżąc dzielnie przekąski i ostrożnie je stawiając, zasiadł na swoim miejscu. Pozbył się kurtki, robiąc z niej wygodne oparcie dla swoich pleców i usiadł bokiem, opierając zarośnięty policzek o zgiętą w łokciu rękę.
- Miałem dzisiaj studentów na wykładach. Chyba jestem dobry w tym co robię, bo to już czwarta grupa w tym miesiącu. – przeczesał sobie dłonią włosy. Sam pamiętał stare dobre czasy, kiedy pierwszy raz wylądował w prosektorium na lekcji pokazowej. Jednakże nie wszystko szło po jego myśli, nie wszyscy studenci byli zainteresowani lekcją, ale to także było do przewidzenia. - Gdybyś widziała ich miny jak cięli żebra i wyjmowali czerwone od krwi serce i metry jelit... wybacz, za dużo opisów. – zamarł w pół słowa, uśmiechając się do niej przepraszająco. Niby film się nie zaczął, a jednak na poważnie podszedł do jej prośby.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Admiral Theater”