WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://kid101.com/wp-content/uploads/2 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
<center>Najbliższy post MG: poniedziałek, 17.08.2020.</center>

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie machaj tak tymi łapami, Charlie -
- Mamo, a kiedy ja będę mógł? -
- A możemy iść na to? -
- Albo na to? Mamo! -
- Później, obiecaliśmy przecież, że spotkamy się z wujkami -
- Będzie wujek Mitch? -
- Tak i Robby też. -
- Ale... jak on nas zobaczy, mamo? -
- Ma być z wujkiem Layonelem. Charlie, mógłbyś... nie wyrywać Greggowi włosów? - wielka radość gościła na twarzach młodych Colemanów, którzy to przekrzykując się wzajemnie, pokazywali sobie coraz to lepsze atrakcje. Palce raz po raz przeskakiwały od gotowanej kukurydzy, na watę czy samochodziki, którymi mogliby się choć trochę porozbijać.
Mae tylko przyglądała się im, trzymając za rękę najbardziej nieśmiałego ze swoich synów. Michael nie przepadał za światem odkąd to stał się ofiarą kogoś, kogo podejrzewano o serię zabójstw. To pechowe dziecko od zawsze dostawało od losu kopniaki - pech chciał, że było ich znacznie więcej, aniżeli u pozostałej czwórki.
- Przepraszam, Gregg. To na pewno nie kłopot? - kątem oka przecież widziała, że wcale nie był tak bardzo zadowolony, jak próbował jej pokazywać. Prawdę mówiąc jakoś niespecjalnie się mu dziwiła. Wszakże nikt o zdroworozsądkowym podejściu sam nie pakowałby się w relację z kimś, kto posiadał piątkę dzieci: z czego jedno jeszcze samo dobrze nie chodziło, a drugie właśnie przechodziło okres nastoletniego buntu.
- Mamo, a czy ja będę też mógł iść na plecach wujka? -
- Nie będziesz, bo potem jest moja kolej! -
- Nieprawda! -
- Dosyć, Smarki! Żaden z was nie będzie siedział wujkowi na plecach. Stare z was pryki, aby jeszcze ktoś musiał was taszczyć -
- Ale maaamo, jak wychodziliśmy, to wujek powiedział, że... - Peter rozdziawił swoje usta, chcąc już się obruszyć, kiedy dostrzegł jak blondynka rzuca mu karcące spojrzenie.
- Nie ma żadnego ale. Zaraz wejdziecie mu na głowę. Sorki, Gregg - uśmiechnęła się delikatnie, a następnie musnęła opuszkami palców jego ramię.
- Wszystko okej? -
- MAMO CHODŹMY POSTRZELAĆ DO TARCZY! -
Ostatnio zmieniony 2020-08-17, 18:06 przez Mae Coleman, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzeczywistość, do jakiej został wrzucony z dnia na dzień, wciąż jeszcze pozostawała czymś, z czym nie do końca potrafił sobie poradzić. Z czym nie był – tak po prostu – obyty. I o ile droga na miejsce wymagała od niego wyłącznie wykrzesania z siebie odrobiny nadprogramowej cierpliwości względem młodych Colemanów, o tyle przekroczenie granicy strefy dziecięcej; terytorium wroga – przyprawiała go o zalążki migreny.
„Nie będzie tak źle, zobaczysz!” – „Gregg, po prostu bądź… no nie wiem, miły? Mniej… mniej…” … sobą, czy coś. – „Uśmiechaj się trochę częściej. To naprawdę nie jest takie trudne.”
Świadomość jego, odcinając się od traumatycznych przeżyć, pozwalała mu wędrować myślami czym dalej; i tylko uporczywe podskubywanie włosów przez najmłodszego chłopca – niesionego na newmanowych barkach – ściągało go, skutecznie, na ziemię.
Robby też się pofatygował? – Uniósł brew, zerkając na dziewczynę kątem oka. Newmanowi wydawało się bowiem, że Brownowi bliżej było do typu skrajnego introwertyka zatrzaśniętego w domu na trzy spusty, niżeli kogoś, kto bujałby się wesoło w rytm brzmienia ABBY. – Jak miło. – Odetchnął głęboko. – Na pewno będzie skakał z radości na nasz widok. Czy tam podskakiwał z tą swoją kulawizną.Może dla odmiany czymś ich zaskoczy i przyjedzie na wózku?
Na pytanie o kłopotliwość wypadu nie odpowiedział. Zamiast tego po prostu gapił się w kilku bliżej nieokreślonych kierunkach – jeden po drugim – badając kolejne, potencjalne przystanki na ich trasie. Pluszowe miśki, przekąski, gry i zabawy, więcej przekąsek.
Mamo, a możemy iść na tamto? – mruknął; wykorzystując niewielki dystans, jaki zawęził się między nimi, kiedy dotknęła jego ramienia. Błogim spojrzeniem zahaczał o strefę alkoholową, wyłaniającą się gdzieś zza namiotów, po całkowicie przeciwnej stronie festiwalowego terenu.
Aaalbo… możemy iść postrzelać – poprawił się (i Charliego), dostrzegając – mniej lub bardziej żartobliwie – karcący wzrok kobiety. Taki sam, jak ten rzucany przed momentem w kierunku jednego ze synów.
Ostatnio zmieniony 2020-08-17, 20:15 przez Rhys Newman, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
Zabieranie pociesznych latorośli na imprezy masowe zawsze było i będzie ryzykownym pomysłem. W tłumie ludzi łatwo jest kogoś zgubić, nie mówiąc już o istotach, które do kilku, pierwszych lat swojego życia dorastają nam do połowy uda. Fakt, że West Seattle Summer Fest zaopatrzył się w specjalną strefę dla dzieci, nic tu nie zmieniał. Swoich pociech trzeba pilnować jak oka w głowie, szczególnie, kiedy ma się ich aż piątkę.

Mae, pewnie starałaś się najlepiej, jak mogłaś, ale w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że Charlesa nie ma w zasięgu Twojego wzroku. Obracasz się to w prawo, to w lewo, próbując go znaleźć, ale chłopca nigdzie nie widać.

Dookoła jest mnóstwo ludzi, których wciąż przybywa.

Rhys, Ty również nie zauważyłeś, kiedy mały oddalił się od reszty rodzeństwa. Pomagasz Mae w poszukiwaniach, ale i Ciebie dopadł strach - Charles może być wszędzie.

Następny post MG pojawi się 19.08.2020 o godzinie 20:00.

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nikt, nawet doświadczona niania, czy sama pani Doubtfire nie była w stanie pohamować rozpędzonej szarańczy, którą pieszczotliwie nazywała niekiedy pociechami. Jej dzieci były nadpobudliwe, cwane i niekiedy złośliwe. Wiedziała, że nie każdy był w stanie to znieść, dlatego też była pełna obaw wobec jej nowego znajomego. Nie był kimś, kto wydawał się lubować w zabawach z dzieciakami, nie wspominając już w ogóle o ich wychowaniu.
- Wujek Robby uwielbia te wszystkie karuzele! – wykrzyknął entuzjastycznie Peter, kiedy to usłyszał imię jednego z Brownów, a następnie podskoczył na swoich patykowatych nóżkach, aby przeskoczyć w okolicę swojego brata.
- Pamiętasz może jak wtedy poszedł na tą kulę co wyrzucała w powietrze? – zamigał do Michaela, na co ten wyszczerzył się i puszczając odpowiedział:
- Tak! Wujek Ethan dalej ma gdzieś ten filmik? -
- Nie wiem, trzeba zapytać –
- Mamo? – uniósł wzrok na blondynkę, a ona zerknęła w dół, w roziskrzone oczy swojego smyka.
- Czy wujek Ethan ma ten filmik wujka Roberta z kolejki? -
- Ten co to niby testował oszukać przeznaczenie? -
- Niee, ten co był w tej chomikowej kuli! -
- Musisz zapytać wujka, dobrze? – Peter w pośpiechu wyjaśnił bratu informację, a następnie zerknął w tył, na najstarszego, obrażonego na cały świat George’a.
- Czy my też możemy poszczelać? -
- Tak! Proszę, proszę, obiecuję, że nie będę celować w Mickey’a albo Petera! -
- Jack! – Mae przymknęła oczy, nie przestając skubać swoją dłonią umięśnionego ramienia Newmana.
- Jak widzisz, chyba nie mam nic do powiedzenia, Gregg. I tak, ma być. Mają być chyba wszyscy, wiesz? – zagadnęła go, jednocześnie poprawiając odstający kawałek koszuli najmłodszego Colemana.
- A co, boisz się ich? - zagadnęła, patrząc jak troje dzieciaków gna przed siebie, aby zaraz stanąć przed niewielką strzelnicą.
- MAMO ŁAAAAAAAAAA! -
- Nawet Mike wydaje się być zadowolony – zagadnęła go, zerkając za siebie, na tkwiącego z nosem w telefonie nastolatka. Jego zadowolić na pewno nie można.
Cóż.
- Dajesz radę? -

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Twoi bracia też dorobili się jakichś dzieciaków, czy może mają to szczęście, że-e… – Brew mężczyzny drgnęła na wzmiankę o strachu – czy podejrzeniu innej tremy – którą potencjalnie odczuwać miałby na chwilę przed spotkaniem z rodzeństwem kobiety. Bać się, huh?
Zaraz jednak wbił spojrzenie w sporych rozmiarów stoisko, przy którym sprawdzić można było precyzję rzutów i strzałów, i refleks, i technikę – i wszystko to w rozmieszczonych, jedna przy drugiej, konkurencjach. Wtedy też uśmiechnął się pod nosem, dając do zrozumienia, że napomkniętych przez niego przed momentem słów nie powinna traktować nazbyt poważnie.
Pochylił się nad uchem Mae.
Wcale się nie dziwię, że Mickey jest zadowolony. W tej chwili to mu chyba nawet trochę zazdroszczę – mruknął, skinieniem podbródka wskazując na usytuowany nieopodal, duży głośnik. Dudniąca muzyka oprócz niemal bolesnych dla uszu decybeli raczyła ich również nieprzyjemnym drżeniem sięgającym samych trzewi.
Dobra, złaź, młody – rzucił donośnie, ściągając z barków małego Charliego; a potem, idąc tropem rwącej do przodu ekipy, zbliżył się do strzelnicy. Młodsze dzieciaki mogły zabawić się pistoletem na wodę, a starsze – na gumowe naboje. Jack przylgnął do nogi Newmana, wskazując nieproporcjonalnie przydługawym palcem na demonstrowane zachęcająco nagrody, rozstawione na jednej z półek pokazowej gabloty.
– CHCĘ TEGO SMOKA. TEGO TEGO TEGO TAAAM.
– Mogę już iść? Umówiłem się z Kevinem na rowery – wyburczał George, zachodząc matkę od boku.
– JESTEM NAJSTARSZY WIĘC CHCĘ PIERWSZY. – Zignorowawszy całkowicie George’a, Jack w ramach tymczasowej potrzeby przypisał sobie tytuł pierworodnego; łapiąc wkrótce za plastikową strzelbę i – z zagryzionym dziarsko językiem – mrużył ślepia, próbując trafić w korzystne pola.
Rhys stanął za nim, tłumacząc co nieco na ucho – poprawiając napięte ramię czy nazbyt chwiejną postawę młodzika. W tym samym czasie obserwujący zdarzenie Michael oderwał się od bliźniaka, by podejść do blondynki i pociągnąć ją za rękę.
Mamo, a wygrasz mi tego pieska? Przypomina mi Teda – poprosił, wlepiając spojrzenie w sylwetki mężczyzny i zmotywowanego, acz roześmianego brata. Skrzywił się dopiero na widok stojącego nad nim George’a, który prychnął ostentacyjnie.
– Pewnie, zajmij się nim. – Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – Zawsze taki najbiedniejszy.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, muzyka napieprzała z głośników do tego stopnia, że nie sposób było słyszeć własnych myśli. Mae więc zacisnęła usta we wąską linię, a następnie po prostu mu potaknęła. Były przecież plusy niepełnosprawności, jak choćby i brak zrzędzących braci nad własnymi uszami, czy też brak jakichkolwiek problemów z gustem muzycznym.
- Nie wiem co gorsze: te pobudzone smarki, czy hałasy - blondynka odparła mu, uśmiechając się szerzej, aby tym samym dać mu znać, że nie było to prawdą. Jednocześnie zerknęła na szalejących z przodu chłopców, którzy zaczęli się przepychać przed stoiskiem.
- George, mówiłam ci, żebyś spędził trochę czasu z rodziną. Nie zmieniłam zdania odnośnie wyjścia z Kevinem - Coleman zagryzła policzek od środka, skupiając się na chwilę na pierworodnym.
- Przecież ty też przyszłaś tu ze znajomym, a ja nie mogę spotkać się ze swoim? -
- Ale w przeciwieństwie do ciebie, ja nie uciekam ciągle do znajomych - George prychnął.
- Ale ja już się umówiłem! -
- No to się odmów. -
- Będą uważać mnie za niesłownego! -
- No pech. Trzeba było mnie słuchać -
- No tak, wszystko dla najmłodszych! Głupie zabawy, strzelanie, a ja nie mogę nawet iść na głupi rower. -
- Już nie przeginaj, George i nie rób z siebie takiego poszkodowanego. Chciałeś nowy rower? Masz. Chciałeś konsolę? Masz. Laptop, wyjazd na obóz, nowe korki. W dupie ci się zaczyna przewracać chyba od tego dobrobytu - ofukała go wściekłe, mając nadzieję, że Gregg tego nie słyszy. Nie chciała wyjść na matkę tyrankę.
- Chyba najwyższa pora trochę to ukrócić. Wracamy wieczorem, zabieram ci konsolę, laptopa, dostęp do internetu. Telefon na noc oddajesz mnie, wychodzisz tylko w ważnych sytuacjach i na treningi. Dość. Nie szanujesz mnie i rodziny, to zobaczysz jak to faktycznie jest „nie mieć niczego”. -
- ALE MAMO! -
- Nie ma żadnego ale. Skończyłam z tobą dyskusję. Albo się angażujesz w życie rodziny, albo stój sobie i się bocz cały dzień. Bo ja zdania nie zmienię - czerwone policzki płonęły jej żywym ogniem, kiedy finalnie zostawiła osłupiałego syna i podeszła do Rhysa i Jacka.
- I jak idzie? - pełna emocji łypnęła na zabawki, a potem na plastikową broń, jednocześnie dochodząc do wniosku, że chyba Gregg minął się z powołaniem.
Ostatnio zmieniony 2020-08-19, 12:30 przez Mae Coleman, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Michael – dostrzegłszy nieprzyjemną dyskusję, jaka rozwinęła się pomiędzy najstarszym z braci, a matką, westchnął cicho, obłapiając ramię bliźniaka. W kilku gestach wspartych językiem migowym zasygnalizował coś bratu, zerkając na niego niepewnie.
Mniej więcej w tej samej chwili George – równie czerwony ze złości jak jego rodzicielka – obrócił się na pięcie, zaciskając palce na wyciągniętym z kieszeni telefonie. Siła, z jaką stukał w powierzchnię ekranu zdawała się przebijać nawet przez łupiącą wokół muzykę.
– Mamomamomamo, Mickey chciał, żebyś spróbowała wygrać mu Tedaaa – wybąkał, ciągnąc ją na to samo miejsce, które jeszcze chwilę temu zajmował Jack (teraz ściskający swojego wymarzonego, pluszowego smoka); podmieniając ich niejako w asystujących ramionach Newmana. Stanął za nią, ułatwiając sobie kierowanie.
I jak idzie? – odbił piłeczkę, zanim jeszcze odpowiedział na zadane przez blondynkę pytanie; samemu mając jednak na myśli wychwyconą sprzeczkę, toczącą się na boku.
Chodź tu. No dalej, bez wymówek. Wyprostuj się. – Poprawił jej głowę. – Kolba do ramienia, tylko nie za sztywno – kontynuował, zupełnie nie przejmując się ewentualnymi oporami ze strony kobiety; nawet jeśli w oprawie zabawkowego sprzętu ogół jego wskazówek przypominał raczej budzącą politowanie parodię.
Peter, wraz z Jackiem – żywo przejęci całą sytuacją (czy może raczej łupami, o jakie mieli się wzbogacić), chętnie skandowali matczyne miano; i tylko Michael znów zdawał się bardziej „nieswój”. Skubnął rękaw Peterowej koszulki.
Gdzie jest Charlie?
– M-mamo? Mamo, gdzie Charlie? – zafrasował się drugi z bliźniaków, łypiąc wokół rozbieganym spojrzeniem.
– George’a też nie widzę! – wtrącił niepocieszony Jack; z ewidentnym wyrzutem względem najstarszego z chłopięcej gromady Colemanów. Jego humorki najwidoczniej działały coraz gorzej nie tylko na Mae, ale również i na resztę rodzeństwa.
Rhys, odwróciwszy się w stronę dzieciaków, ściągnął brwi ku sobie. Jak to, do cholery, zniknęli?
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie jestem zbyt dobrym strzelcem, skarbie- odparła, nie mając za bardzo ochoty na to, aby ośmieszać się i jeszcze bardziej denerwować.
- Ale wujek może wam pomóc. Jak widać, jest w tym naprawdę niezły - bądź co bądź, właśnie pomógł chłopakom wygrać maskotkę i zapowiadało się na dalsze zwycięstwa.
- Ale my chcemy ciebieee! - jęknął Peter głośno, krzywiąc się nieznacznie i tym samym ukazując przerwę w uzębieniu.
- Peter... co? - jej tłumaczenia zostały stłumione przez pytanie. Marszcząc nos, wzruszyła ramionami.
- Jak widać. Nagroda matki miesiąca wędruje do... o nie, nie, nie, Gregg. Ani mi się waż, ja nawet kamieniami nie potrafiłam rzucać do celu - jedyne, czym mogła się poszczycić, to bieganie i wspinanie się na najwyższe drzewa w okolicy. Strzelanie szło jej tak dobrze, jak Georgowi matematyka: wszystko było ślepym trafem.
- Nie wygłupiaj się, nie zamierzam strzelać! - zamarudziła, grabiąc się ze sztuczną bronią w ręku i lekko przechylając głowę w bok, zerknęła na mężczyznę.
- W przeciwieństwie do ciebie, ja nie nadawałabym się do policji - mimo to, powoli podniosła sprzęt i w asyście wrzasków chłopaków, próbowała się skupić.
Co było wyjątkowo trudne, kiedy wyczuwało się przyjemną woń jego wody po goleniu oraz dotyk dłoni po szyi, gdy pomagał odgarnąć jej włosy. Na całe szczęście, nie zdążyła oddać choćby i jednego strzału, gdyż do jej uszu dotarło paniczne pytanie ze strony bliźniaka. Jej serce zamarło, oddech się urwał, a twarz, która do niedawna była czerwona od nerwów, teraz w mig stała się biała.
Odrzuciwszy broń na blat, zaczęła się rozglądać dookoła, szukając małoletniego knypka z chłopcem, który dostanie dożywotni szlaban na wszystko.
- Matko, nie ma go - wyrzuciła z siebie spanikowana, próbując przebić się wzrokiem przez tłoczących się niedaleko ludzi.
- Gregg, widzisz go gdzieś? Błagam, powiedz, że go widzisz! -
- Charlie! Chaaaarlie! - krzyknął Jack, zbijając łapki w tubę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
Minuty ciągną się w nieskończoność – a wy, wraz z upływem każdej z nich, nabieracie jedynie gorzkiej pewności, że nie jest to żaden nieśmieszny żart. To brutalna rzeczywistość – ostra wymiana zdań pomiędzy tobą, Mae, a Georgem sprawiła, że ten wykorzystał twoją chwilę nieuwagi, na przekór twoim poleceniom, znikając z pola widzenia.

Zdecydujesz się poinformować ochronę?

A może spróbujesz kontynuować poszukiwania wraz z Rhysem na własną rękę? Wszakże nawet teraz przypadkowi gapie kręcą w niedowierzaniu głową, pod nosem kwitując całe zajście komentarzami o tym, „jak beznadziejną matką trzeba być, żeby nie dopilnować dziecka”. Może lepiej, aby nikt się o tym nie dowiedział?

Najbliższy post MG pojawi się 21.08.2020 o godzinie 20:00.

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No widzisz? W takim razie to twój szczęśliwy dzień. Bo wcale nie musisz rzucać żadnymi kamienia…-
I on też nie zamierzał nimi rzucać; nie miał prawa. Niezależnie od tego, czy uważałaby się za najgorszą, czy najlepszą matkę stąpającą po tym świecie. Fakty miały się następująco – żadna z matek, do których mogłaby się przyrównywać, nie wychowywała George’a. Tak samo jak i nikt nie powinien porywać się na ukamieniowanie jej za spuszczenie oka z Charliego.
Takie rzeczy się zdarzają – szczególnie przy piątce dzieciaków, w których szeregach znajduje się zbuntowany sabotażysta o nastoletnich, urażonych uczuciach; zdesperowany by nie tylko zagrać na nosie swojej rodzicielce, ale też czym prędzej dopiąć swego.
Newman zerknął kątem oka na Mae; dostrzegł przerażenie malujące się na jej twarzy i panikę, które zbierała swoje żniwo w kobiecych myślach.
Spokojnie. Pewnie… pewnie po prostu poszedł za Georgem. Teren festiwalu jest zamknięty, więc na pewno nic mu nie będzie.
– A CO JEŚLI KTOŚ ICH UPROWADZIŁ?! – wykrzyknął Peter, na swój dziecięcy sposób doszukując się luki w rozumowaniu mężczyzny. Jedno było pewne; nie pomagał ani jemu, ani odchodzącej od zmysłów Mae.
Jack? Hej, Jack. – Spojrzał na chłopaka, kucając przed nim; lekko rozproszony wzrok młodego Colemana skupił się na facjacie Newmana. – Ej, młody. Teraz musisz mnie uważnie posłuchać i się skupić, okej? Weź Petera i Michaela za rękę. Musisz ich pilnować, zrozumiano? – Kiwnął głową, wyczekując potwierdzenia ze strony zdezorientowanego chłystka. Ostatecznie jednak nabrał głębokiego powietrza i przytaknął mężczyźnie.
Ten z kolei wstał i – puszczając zarówno dzieciaki, jak i Mae, przodem – tak, aby na wszystkich mieć oko – zapytał ją:
Masz jakiś pomysł gdzie mogli zniknąć? O co poszło z Georgem? – To nie była jego sprawa, ale…
Obrazek … ale coś cię zmartwiło, Newman?
… ale nie mógł pozwolić, aby sprawa wymknęła się spod kontroli. Nie mógł pozwolić, aby sprawą zainteresowała się policja.
Nie mógł.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej dłonie drżały, a zdrowy rozsądek ulotnił się wraz z dobrym humorem.
W oczach tańczyły łzy, które dławione były przez kilkukrotne, szybkie mrugnięcia. Co rusz próbowała wyjrzeć nad głowy mieszkańców miasteczka, doszukać się ciemnej czupryny najstarszego Colemana – aby zaraz złapać ją i wytargać porządnie za ucho i narobić takiego rabanu, że zainteresowałaby się nią albo policja, albo opieka społeczna.
Jej synek zniknął. I jeśli nie zabrał go George… Mae miała coraz to czarniejsze scenariusze, nie radząc sobie z żadnym z nich, zwłaszcza, że niedawno przecież ktoś wtargnął do ich domostwa.
- Nie ma go, Gregg – wyrzuciła z siebie z żalem i smutkiem, a pytanie Petera sprawiło, że nie wytrzymała i po prostu wybuchła głośnym płaczem. Łzy wielkości groszku spływały po jej policzkach, brodzie i wtapiały się w miękką, koszulową bawełnę, powiększając ciemniejącą plamę w zawrotnym tempie.
- Zniknął! Nie ma! – dodała jeszcze, raz po raz próbując go odnaleźć. Na próżno.
Wsiąknął szybciej niż kamfora.
- A jeśli naprawdę ktoś go uprowadził? Co wtedy? Boże, co wtedy? – dziewczyna zacisnęła drżącą wargę i spojrzała na detektywa, mając nadzieję, że znajdzie jakiś złoty środek i poratuje ją przed całkowitą utratą zmysłów.
Całe szczęście, że tutaj był. Całe szczęście, inaczej z jednego zagubionego chłopca i nastoletniego dezertera, zaraz zrobiłaby się czwórka.
- On… chciał iść gdzieś tam do znajomych, ale byliśmy umówieni na to, że spędzamy dzisiejszy dzień razem. M-mówił coś o Davidzie, czy jakimś Kevinie i rowerach – zaczęła sobie przypominać wszystko po kolei.
- Obraził się, że dla młodszego rodzeństwa wszystko, a on nawet nie może iść do kolegów. Jezu, on chyba nie będzie jeździć z Charliem na rowerze, co? – a nawet jeśli, to czy założy mu chociaż kask?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
Mae – wymiana SMSów z Robertem sprawiła, że poczułaś nieopisaną ulgę. Spokój nie trwał jednak nazbyt długo, bo oto zaczęły dochodzić was słuchy o podejrzanych działaniach na terenie festiwalu. Strefa wyznaczona dla dzieci pozostawała względnie spokojna; a jednak myśl, że mały Charlie – i George – znajdują się gdzieś poza nią, bez wątpienia przyprawia cię o dreszcz przerażenia.
W oddali, wraz z Rhysem, słyszycie pojedynczy huk petardy. Natężenie dźwięku upewnia was tylko, że nie był to wybuch, do którego doszło wysoko w przestworzach nieba. Na horyzoncie widzicie też wzbierające na sile smugi dymu. Ludzie coraz częściej pomrukują coś o rannych i o osobach uwięzionych na diabelskim młynie.
Rhys – dzieciaki zaczynają panikować – w szczególności Michael, który, nie wiedząc co się dzieje, chłonie niczym gąbka emocje Petera. Ten z kolei ze łzami w oczach wgapia się to w ciebie, to w swoją matkę, kiedy wystrzał petardy cichnie wreszcie, a jego pogłos wypełniają ludzkie krzyki.

Zadanie dla was:
Ustalcie punkt spotkania – telefonicznie – z Robertem. Miejcie na uwadze nie tylko bezpieczeństwo dzieciaków, ale również i ich komfort oraz zdrowie psychiczne.


Najbliższy post MG pojawi się 27.08.2020 o godzinie 20:00.

</div> </div></div>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „West Seattle Summer Fest”