WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
Lavender trochę inaczej to wszystko zaplanowała, po pracy miała pojechać po Kath i razem miały pojechać na zakupy dla przyszłej matki i jej dzieci, a potem to Specter chciała odwieźć Wheterby do domu. Jednak wystarczyło że jeden z klientów prawniczki się spóźnił, rozprawa się przesunęła o kwadrans i cały plan szatynki szlag trafił. Ostatecznie kobiety umówiły się na miejscu i po drodze kobieta musiała jeszcze wstąpić do pralni, by oddać tam swoją togę ubrudzoną kawą przez wspomnianego wcześniej, nierozgarniętego klienta. Zmuszona była zaparkować zatem po przeciwległej stronie ulicy niż tej, na której znajdował się sklep i zaklęła, gdy wysiadając z samochodu niefortunnie stanęła i złamała szpilkę w bucie. Dobrze że miała zawsze ze sobą zapasowe buty, więc przebrała je, a tamte uszkodzone wrzuciła do bagażnika. Zajmie się nimi później. Udając zatem, że nic się nie stało, chociaż Kath musiała widzieć ten przypałowy przypadek, podeszła pewnym siebie krokiem do przyjaciółki.
- Cześć kochana, wyglądasz coraz to bardziej kwitnąco. - odparła, spoglądając na spory już brzuszek u kobiety i trochę jej tego zazdrościła. Sama nie doczekała aż tak dużego brzuszka, poroniła w końcu w drugim trymestrze, więc brzuszek owszem, był już zaokrąglony, ale nie aż tak.
- Mogę? - zapytała, wyciągając dłoń w stronę brzuszka, bo bardzo chciała go dotknąć i poczuć kopnięcie maluszka. Sama nigdy tego już nie poczuje, a wtedy jeśli czuła to ignorowała to, bo nie chciała tamtego dziecka. Cóż, karma wraca, najpierw dziecka nie chcesz to je masz, a gdy chcesz to go nie masz.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Blondynka zauważyła tą małą przygodę ze złamanym obcasem - dlatego sama stroniła od szpilek, w butach na słupku, albo klocku zdarzało się to znacznie rzadziej, a na koturnie to już w ogóle, dlatego to też były buty, które Wheterby wybierała, jak już wypadało założyć coś bardziej eleganckiego i kobiecego.
-Oj, nie przesadzaj-zaśmiała się kobieta, bo ona tego nie widziała, a spanie w nocy stawało się coraz trudniejsze. Poza tym, to tak naprawdę czuła się naprawdę nieźle, wiec nie mogła narzekać, ale trudno było powiedzieć, żeby coraz bardziej promieniała.
-Możesz, możesz-stwierdziła, odchylając ręce nieco na bok, aby jakby wystawić swój brzuszek na widok. Nie specjalnie lubiła jak ktoś ją macał po jakiejkolwiek części ciała, ale wiadomo, że to inaczej jak chodzi o kogoś bliskiego, prawie że rodzinę a o obcych ludzi.
-Więc mówiłaś, że chcesz porozpieszczać moje dzieci?-zagadała, zerkając już na jeden z obrotowych wieszaków, gdzie były rzeczy dla najmłodszych. Właściwie to nie miała jeszcze zbyt wielu drobiazgów kupionych, na razie jej głowa była pochłonięta urządzaniem pokojów swoich dzieci, a nie wypełnianiem szaf tutaj.-Rozumiem, że po udanych zakupach idziemy na jakaś kawę i ploteczki?-zagadnęła, przyglądajac się beżowemu zającowy z klapniętym uszkiem, który był tak delikatny w dotyku, jakby się dotykało bitą śmietanę.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Może ty tego nie widzisz, ale z każdym naszym spotkaniem wyglądasz coraz to bardziej kwitnąco. Ciąża ci naprawdę służy. - powiedziała z pewnym błyskiem w oczach, bo naprawdę zachwycała się stanem przyjaciółki. Innym ciężarnym kobietom zwyczajnie zazdrościła, ale nie Wheterby. Wiedziała jak długo przyjaciele się starali o to upragnione maleństwo i wspierała ich mentalnie oczywiście, dlatego cieszyła się wraz z nimi sukcesem, Dotknęła zatem brzuszka blondynki z pewną dozą delikatności i czułości, uśmiechając się przy tym ciepło.
- Cześć maluszku, tutaj ciocia i liczę na to że twoja matka chrzestna. Jak się masz? Obiecuję ci że kupimy z mamusią same najfajniejsze rzeczy dla ciebie. - dodała cicho mówiąc, żeby nikt inny ich nie usłyszał, bo brzmiałoby to co najmniej dziwnie dla osób postronnych.
- Oczywiście, chcę spełnić każde marzenie małych przedstawicieli rodziny Wheterby. - w końcu chciała utrzymać miano najlepszej cioci i najlepszej chrzestnej na całym świecie, drugiej takiej ze świecą szukać i tak też robiła, szukając jakichś idealnych rzeczy dla malców. A był obecnie ich tak ogromny wybór że ciężko było się na cokolwiek zdecydować. Gdyby prawniczka miała dziecko to ono by miało swoją własną garderobę chyba, bo na pewno nie pomieściłaby jego ubranek w szufladach w jednym pokoju.
- Jasne, tylko musimy ustalić kogo bierzemy na celownik w naszych ploteczkach. - zaśmiała się przy tych słowach, bo to chyba oczywiste że najlepiej obgadywało się pozostałych z paczki przyjaciół czyż nie?
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Naprawdę przesadzasz-stwierdziła. Na razie czuła się dobrze, więc wydawało się być to prawdopodobne, ale bez przesady, serio. Nie mniej jednak, było miło coś takiego usłyszeć.
-Bycie matką chrzestną jednego dziecka będzie wystarczająco bolało po kieszeni, nie musisz się starać o reelekcję-zaśmiała się. Cóż, wiedziała że Lavender od samego początku uwielbiała rozpieszczać Lydię, a im starsza się ta stawała, tym było to cóż, droższe. W końcu Lav chyba już slyszała o nowym hobby swojej ulubienicy, prawda? Choć do pierwszych zajęć jeszcze trochę czasu było, tak Kath już wiedziała, że będzie to dość drogie hobby...
-Nie ma potrzeby ich rozpieszczać. Wystarczy co drugie-zaśmiała się. Oczywiście, że ona rozpieszczała swoje dzieci, stawała dla nich na rzęsach, no ale bez przesady. Nie można ich za bardzo rozpieszczać. Takie coś po prostu wypadało powiedzieć matce na głos i tyle.
-Mówisz, ze to będzie trudne? Nigdy nie sprawiało nam to problemu-zauważyła wrzucając kilka muślinowych kocyków do wózka. Niezależnie od płci najnowszego Wheterby'ego, na pewno się przydadzą i będą pasować. Nie były przesadnie różowe, ani w autka. Choć to też nie był żaden wyznacznik dla kogo mają być.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- James ci tego nie mówi? - oj znów będzie miał do pogadania z prawniczką, bo kobietę w ciąży się chwali codziennie, mówi się jej słówka sprawiające przyjemność, dziękuje się jej za poświęcenie i noszenie w sobie nowego człowieka oraz się ją wręcz gloryfikuje. Na pewno James słuchając kobiety uzna że bez przesady, bo wiedział co robić. To nie było jego pierwsze dziecko, a żonę już też trochę zna.
- Stać mnie na dwoje dzieci. Skoro własnych nie mam to nie odbieraj mi tej przyjemności rozpieszczania moich chrześniaków. - właściwie to nikogo innego dzieci nie była matką chrzestną, tylko póki co samej Lydii to mogła sobie poszaleć z prezentami. I tak, wiedziała już o łyżwach i zastanawiała się co rodzice dziewczynki już mają, a co mogłaby sprawić ulubiona ciocia Lavender.
- Tak właściwie to czego wam brakuje do jej nowej pasji? - zapytała, sądząc że to będzie najlepszym pomysłem na chwilę obecną. A dziewczynka na pewno często będzie zmieniała swoje zamiłowania, by spróbować wszystkiego zanim zadecyduje o swojej ścieżce życiowej, a Lavender zawsze będzie ją wspierać w spełnianiu marzeń.
- Skoro już mówimy o powodach naszych plotek to powiedz mi, czy ty wiedziałaś że Eeve ewoluuje na osiem różnych sposobów? - przypomniała się jej "bardzo poważna" rozmowa z Natem na temat upodobań dzieci i zastanawiała się czy jest jedyną, która tego nie wie, czy jednak Lydia również nie przepadała za pokemonami, więc jej mama również się tym tematem nie interesowała.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-To zależy od dnia-roześmiała się, bo były czasem dni, kiedy najbardziej romantyczny tekst z jego strony, to pytanie czy pranie jest zrobione, bo brakuje mu powoli majtek, ale były dni, kiedy jej słodził i masował dni. To chyba było normalne w małżeństwie, a ona szczerze mówiąc dobrze się czuła z ilością romantyzmu w ich życiu - dziwnie by jej było codziennie słuchać, jaka jest wspaniała i tak dalej. Może dlatego, że słowa afirmacji (to chyba tak się profesjonalnie nazywa) nie były jej głównym językiem miłości. Zdecydowanie bardziej doceniała intencjonalnie spędzony wspólnie czas oraz gesty, a także prezenty. Dotyk również nie był zły, choć już nie zawsze.
-Nie mam najmniejszego zamiaru zabraniać Ci rozpieszczania moich dzieci, jednak uważam, że lepiej dać innym też tą szansę-zaśmiała się. Oczywiście, że aspekty finansowe nie były ważne, a już na pewno nie najważniejsze i podejrzewała, że Lavender będzie kochać to drugie maleństwo tak samo mocno, nawet jeśli ktoś inny, np siostra Katherine zostanie oficjalną matką chrzestną.
-Hm... Nie wiem, w sumie. Łyżwy mamy, poduszkę na tyłek też, jakieś stroje też ...-zaczęła się zastanawiać. Trzeba było jeszcze raz przejrzeć listę, którą szkółka im podesłała, choć najważniejsze oczywiście były łyżwy, które już kupili, a one tanie nie były....Zapowiadało się, że będzie to drogie hobby, ale czego się nie robi dla pierworodnej, prawda?
-Eeve?-zapytała wkładając kolejną rzecz do koszyka. Tym razem padło na uroczy, beżowy kocyk, który był tak miękki, że Katherine sama chętnie by się nim okryła. -Nic mi na ten temat nie wiadomo-Nie pasjonowała się pokemonami, Lydia też za nimi nie szalała. Na pewno jakieś najbardziej mainstreamowe znała, ale było mnóstwo innych rzeczy, które pochłaniały jej uwagę. W ostatnich tygodniach, czy nawet miesiącach raczej młoda oglądała jakieś stare transmisje z łyzwiarstwa. Ich mała Lydia, pierwsze dziecko w paczce dorastała i wolała obejrzeć coś takiego niż pokemony. To na pewno koniec pewnej ery.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Rozumiem, gdy ma w tym jakiś interes to ci słodzi, a inaczej o wszystkim zapomina. - stwierdziła ponuro, bo tak to wyglądało w jej wyobrażeniu w tej chwili, że na przykład James widzi wygniecioną koszulę, a sam garnie się do prasowania jak ślimak na wyścigi, więc słodzi swojej żonie by ta wyprasowała mu koszulę, albo tak samo jak z majtkami, bo obsługa pralki jest co najmniej tak trudna jak lot w kosmos.
- No dobrze, w takim razie może trochę odpuszczę, ale tylko ociupinkę. A kogo chcecie tym razem zaszczycić tym mianem? - wywróciła teatralnie oczami i pokazała że bardzo mało odpuści, bo lubiła być tą ulubioną ciocią Lydii, chciała być zatem taką samą ciocią dla nowego członka rodziny Wheterbych.
- A macie już szkołę łyżwiarstwa i nauczyciela wybranego? Bo jeśli nie to ja mogę poszukać kogoś dobrego i zapłacić za kurs. - zaproponowała, a wiadomo było jedno, że jeśli to Lavender będzie szukać, to tylko najlepszej instruktorki tego sportu, która na pewno nie będzie kosztowała centy tylko grube dolary. A prawniczka będzie gotowa ją opłacić, bo dla chrześniaczki była gotowa na wszystko.
- Widzisz, miałam zatem rację mówiąc ostatnio Nate'owi, że dziewczynki i kobiety w ogóle nie muszą interesować się pokemonami i dlatego on powinien zacząć robić rozeznanie w bajkach dla dziewcząt. - przynajmniej upewniła się w tym, że miała rację i przy tym pozostanie. A potem znalazła jakieś urocze śpioszki.
- Niezależnie od płci te śpioszki ze słonikiem będą wyglądać na maluszku najlepiej. - stwierdziła wręcz rozczulając się nad tym uroczym wzorkiem i przyjemnym w dotyku materiałem.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Można tak powiedzieć...-stwierdziła. Chyba tajemnicą pozostało to, że zanim doczekali się dziecka, to mieli swoje drobne, lub nieco mniej, problemy w związku. To jasne, że czułość nie była na pierwszym miejscu. Z resztą, nie bójmy się powiedzieć, w wieloletnich związkach nie było już fazy miesiąca miodowego? Ona jakoś bardzo nie ubolewała nad tym, a swojego męża wciąż bardzo kochała.
-Zastanawiamy się jeszcze nad tym-stwierdziła, bo nie podjęli ostatecznej decyzji z mężem. Właściwie o tym, to jeszcze nie rozmawiali, jak o wielu innych tematach związanych z maluchem.
-Mamy. Z trenerką będą kilka miesięcy ćwiczyć podstawy, sam na sam. Potem najwyżej dojdą lekcje baletu i inne takie, bo z przejściem każdego kolejnego poziomu wymagania są większe, nie tylko na lodzie-wyjaśniła, bo naprawdę sporo dowiadywała się w tym temacie, Lydia miała naprawdę małego świra na tym punkcie, zobaczy się jak długo. -Nie ma potrzeby na razie, ale zapamiętam-zaśmiała się. Wiadomo, nie musiała kogokolwiek prosić o pieniądze na nic, bo i ona i James miały naprawdę dobre dochody, skoro oboje posiadali swoje firmy.
-A co, Nate uważa, że będzie mógł ominąć cały ten róż, księżniczki i tak dalej, wyręczając się pokemonami?-zaśmiała się. Cóż, dość dziwnie było myśleć, że ich przyjaciel jest ojcem i to od razu takim z grubej rury, posiadając duże dziecko, a nie zaczynając od niemowlęcia. Jednak taki był fakt, a Katherine była gotowa wspomóc przyjaciela w różnych tematach, również ucząc go zaplatać warkocze.
-Ale słodkie-stwierdziła. Owszem, taką aplikacje może nosić zarówno chłopiec jak i dziewczynka. A w gruncie rzeczy trzeba by stwierdzić, że dziewczęce ubranka były znacznie ładniejsze i ciekawsze, więc Wheterby by się nie pogniewała mając drugą córeczkę.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Dlatego nie bawię się w stałe związki. - odparła niczym rasowa feministka, bo wciąż ten niesmak po Chrisie jej pozostał i po raz kolejny zamykała się na mężczyzn. Ile czasu upłynie zanim znów się przed kimś otworzy? Tego nie wiedział nikt, nawet ona sama, chociaż można było powiedzieć że nie było aż tak źle bo w końcu na balu charytatywnym dała się ponieść emocjom, a może tylko zwykłemu pożądaniu?
- Strzelam że twój brat zostanie tym razem chrzestnym, pamiętam jak jojczył gdy to Nate został wybrany, a nie on przy Lydii. - na pewno dobrze obstawiła, skoro przy pierwszym dziecku wybrano przyjaciół rodziny to może przy drugim już stricte rodzinę? James z tego co pamiętam nie był jedynakiem, więc jego siostra mogłaby być matką chrzestną drugiego dziecka Wheterbych. Dobrze wiedzieć że przynajmniej jest to jedno dziecko, a nie dwójka, bo bliźniaki na pewno potrafią wywrócić świat rodziców do góry nogami.
- To może ja zajmę się znalezieniem jej kostiumu na balet? - skoro ta dyscyplina w jakimś stopniu wiązała się z lodem to Lavender mogłaby być w siódmym niebie wybierając te sukieneczki różowe dla baletnic. Mimo że sama nie brała w tej aktywności nigdy udziału, to domena mojej Rosalie, ale nie mogło być nic trudnego w wyborze stroju do baletu czyż nie?
- Nate w ogóle jest daleko w tyle z tematem księżniczek Disneya. - odparła, a zabrzmiało to tak jakby to był największy grzech popełniony przez mężczyznę, który był ojcem dziewczynki. Jak on mógł wierzyć w to, że skoro jego córce spodobały się dinozaury to na pewno będzie lubiła pokemony, samochody i typowo męskie bajki i zabawki? Potem kobieta natrafiła na misia baseballistę i widząc tę czapeczkę oraz ten kijek uśmiechnęła się znacząco, bo baseball przypominał jej jedynie mężczyznę z balu charytatywnego, którego to znała tak wiele lat, a jednak nie znała ani trochę. Ciekawe czy Kath przyuważy ten specyficzny uśmieszek na jej twarzy.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Cóż, jak ja poznawałam Jamesa to nie planowałam z nim rodziny, pamiętaj-zaśmiała się. Może coś w tym było, że im bardziej się czegoś chciało to tym trudniej było to otrzymać, więc skoro Lavender dawała sobie spokój z poszukiwaniem księcia na białym koniu to się jej napatoczy przy pierwszej okazji.
-Zapewne-powiedziała. Na pewno trzeba było wziąć go pod uwagę, a skoro James też miał rodzeństwo, a Katherine miała aż czwórkę, to na pewno mieli w kim wybierać. I Kath naprawdę się cieszyła, że nie spodziewa się bliźniaków, bo chybaby to ją przerosło. Na drugim dziecku pewnie poprzestaną, bo po co sobie sprawiać więcej problemów, skoro tyle kosztowało ich poczęcie tego, to na pewno dalej nie będzie łatwiej.
-Na to mogę się zgodzić. I poproszę dobry odkurzacz do tego wszystkiego brokatowego, co Lydia zamierza nosić i mieć-jeszcze niedawno dziewczynka była trochę chłopczycą, która lubiła znajdować pająki i je głaskać, ale tak naprawdę jedno z drugim się nie wykluczało i pewnie gdyby mogła zaprojektować swój własny, wymarzony strój, to byłby to jakiś pewnie wzór jaszczura wyszytego cekinami czy brokatem, aby połączyć oba światy.
-Trzeba będzie zrobić mu szkolenie. Myślisz, że powinnyśmy to zrobić my, czy też może Lydia?-zapytała z uśmiechem, bo w sumie pewnie nie miałaby większego problemu z tym, aby oddać córkę do dziadków, albo wysłać ją na jakaś wycieczkę z tatusiem, a one, właśnie z Lav, spędziły wieczór filmowy z Nate'm, pizzą i Roszponką, Elsą i Anną i resztą dziewczyn. Brzmiało to dość ciekawie.
-Czy Ty chcesz mi coś powiedzieć, czy mi się tylko wydaje?-zapytała, piorunując przyjaciółkę spojrzeniem i odchodząc kawałek, do innego regału z zabawkami, dając czas prawniczce na przemyślenie odpowiedzi na to pytanie.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Twój zegar biologiczny nie tykał gdy poznałaś Jamesa, muszę ci przypomnieć. - odbiła piłeczkę, bo wiedziała doskonale że kobiety miały krótszą czasowo możliwość zajścia w ciążę od mężczyzn, którzy mogli spłodzić o wiele więcej dzieci od kobiet i to z wieloma partnerkami, gdy jednej możliwości biologiczne się wyczerpią. Lavender uważała że po poronieniu nie ma zbyt wiele czasu, a teraz przez chorobę serca miała go coraz to mniej. Przynajmniej Kath miała już jedno dziecko, a Specter była sama jak palec i niespełniona pod względem bycia matką.
- Skoro już o odkurzaczu mowa, to widziałam ostatnio rewelacyjny odkurzacz, ba, nawet go zamówiłam i już wypróbowałam, koniecznie muszę ci pokazać. Jest leciutki, jak go zaprogramujesz odpowiednio to sam sprząta, niewiele musisz się przy nim zastanawiać ani przemęczać. W twoim stanie nawet byłoby wskazane używanie go na co dzień. - stwierdziła, prawie że reklamując najnowszej generacji odkurzacz samosprzątający pod postacią robota, który docierał do każdego zakamarka w domu. Rewelacyjny dla osób, które nie lubiły dźwigać odkurzacza, zaplątywać się w kable i próbować machać tą turą w tą i z powrotem, do czego też trzeba było mieć trochę siły.
- Myślę że Lydia będzie bardziej przekonująca. Jak my powiemy co lubią małe dziewczynki to Nate powie że się nie znamy, a Lydii zawsze uwierzy. - już nie mogła się doczekać maratonu bajkowego w doborowym towarzystwie, zwłaszcza że każda z tych bajek miała ukryte znaczenia, które rozumieli tylko dorośli. A potem jej uśmiech się poszerzył na pytanie blondynki.
- Może chcę powiedzieć że polubiłam oglądać baseball? - zapytała wymijająco, choć widać było że tak chce coś powiedzieć, bo z kim jak z kim, ale z przyjaciółką o takich sprawach najlepiej się rozmawiało. Tylko żeby dziecko nie podsłuchiwało, nununu.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Owszem, ale pamiętaj że nie byłam nim ani trochę zaintersowana-tym razem to piłeczka wylądowała po stronie Lavender. Było to potwierdzenie słów, że nie trzeba szukać, aby znaleźć to, czego człowiek tak naprawdę. Na pewno, trzeba brać pod uwagę biologię, ale w każdej sytuacji trzeba było szukać pozytywów i w ostatnich miesiącach, przynajmniej w odniesieniu do swojej przyjaciółki i to robiła i próbowała ją do tego przekonać. Gdyby się okazało, że po wyczerpaniu wszystkich możliwości medycznych dalej nie mogą zajść w ciążę, to na pewno i ona i James poradziliby sobie i cieszyli się tylko Lydią. Na szczęście, nie musieli. Może to ponownie znak do tego, aby nigdy się nie poddawać i dążyć do tego, czego się pragnie?
-Masz jakąś prowizję od sprzedaży tego odkurzacza, czy po prostu się starzejesz?-zapytała, podejrzliwie spoglądając na Lavender. Nie to, że negowała potrzebę wygodnego odkurzacza i częstego sprzątania, zdecydowanie nie, ale do tej pory nie znała prawniczki od tej strony. I nie ma się do dziwić, mimo że od lat mieszkała sama i zarządzała swoim mieszkaniem, to panie raczej nie rozmawiały o płynach do mycia, odkurzaczach i sposobach na wywabianie plam. Zawsze miały ciekawsze tematy do rozmów.
-Myślisz, że nie będzie podważać jej słów?-miało to jakiś sens, nie bójmy się powiedzieć. Lydia wiedziała to wszystko z autopsji i jak mało kto potrafiła powiedzieć, co lubi, a co jej wcale nie interesuje - nie mylić z tym, czego nie znosiła, bo to były trzy osobne kategorie. Trzeba też dodać, że mała Wheterby jakoś specjalnie by się nie patyczkowała z powiedzeniem, co myśli, w przeciwieństwie do mamy i cioci, które mogą czasem owijać w bawełnę lub amortyzować ból.
-Sama z siebie, czy dla kogoś?-od razu podłapała temat. Niezależnie o kogo chodzi, musi być zawsze jakaś iskra, która skłoni osobę, do zainteresowania się jakimś tematem. Czasem jest to przystojny sportowiec, czasem przystojny fan, żeby móc mu zaimponować. Albo jakiś inny powód, ale w przypadku Lavender, zapewne chodzi o jakiegoś faceta.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Taaa, akurat nie byłaś. Co jak co, ale ja to pamiętam zupełnie inaczej. - według Lav przyjaciółka tylko sobie wmawiała, że ona nie zwracała uwagi na Jamesa, ale gdyby tak było to by nie skończyli ostatecznie na ślubnym kobiercu czyż nie? Po prostu ci dwoje byli sobie pisani i tyle w temacie. A Lavender? Ona nie wiedziała komu była pisana i czy nie przegapiła swojej szansy.
- Doceniam odrobinę lenistwa. Ale tylko odrobinę. - i pokazała palcami jak malutko tego lenistwa aprobowała, bo przecież panna Specter była osobą, która ciągle musiała coś robić i być w ruchu. Ona nie lubiła się nudzić, ba, nie znosiła wręcz tego.
- Wiem doskonale że twoja córka nie da sobie w kaszę dmuchać z wujkiem Natem, więc choćby miał on taki zamiar to i tak nie podważy jej słów. - odparła, kręcąc przy tym przecząco głową, bo choć ona była wygadanym prawnikiem to Lydia potrafiła ją przegadać i postawić na swoim, więc z Covingtonem byłoby o wiele łatwiej. Biedny Nate, zdominowany przez płeć żeńską.
- Sama z siebie, oglądam ten sport odkąd na pewnym balu charytatywnym tańczyłam jednym z graczy z tej konkretnej drużyny, której obecnie kibicuję. - ale słychać było po jej głosie, że tu nie chodziło tylko i wyłącznie o taniec, tylko o coś jeszcze. Widać było po kobiecie, kiedy ktoś jej czymś zaimponował, a Dominic zrobił to po tangu.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-To źle pamiętasz. James bardzo się starał, aż w końcu zgodziłam się z nim umówić-Tak było! I to raczej nie dlatego, że Wheterby był jakiś szpetny, głupi czy coś takiego. Po prostu Kath nie była wtedy zainteresowana randkowaniem w tamtym momencie, ale się złamała i dała się zaprosić na randkę. A po jednej randce była następna, i następna, potem przedstawiła go znajomym i koniec końców znajdowali się właśnie tutaj.
-I to jest właśnie Twój problem. Musisz się w końcu nauczyć, kiedy odpuścić i dać sobie szansę odpocząć.-Katherine też nie była osobą, która olewała wszystko, aby tylko poleżeć na kanapie. Jednak z czasem potrafiła zwolnić, odpuścić sobie i trochę poleniuchować. Czy to nie o to chodziło Lavender, aby Katherine nie przemęczała się?
-Dokładnie. Lydia chyba jest jedyną osobą, która jest w stanie ustawić Nate'a do pionu, a on nawet się nie oburzy-przyznała rację. Z tym nie oburzy się, to może była przesada, ale nie powinien był robić jakieś wielkiej afery sześciolatce. Choć męska duma mogłaby zostać urażona, bo wiadomo, to jest dość delikatne i łatwo można zrobić bubu.
-Coś mi tu śmierdzi, ale powiedzmy, że dam Ci opowiedzieć resztę historii i wrócimy do tego tematu przy następnej okazji. Jak myślisz, jaki kolor wózka powinniśmy wybrać? Jaki, to muszę jeszcze przegadać z Jamesem, ale co do koloru... Beżowy, granatowy, czarny?-zaczęła się zastanawiać, patrząc na wielką ścianę z wyeksponowanymi wózkami.
prawniczka
Specter Law Group
portage bay
- Chociaż początkowo uważałaś go za typowego podrywacza, przyznaj się. - może Lavender widziała to czy pamiętała nieco inaczej, bo w sumie jak już Kath przedstawiła swojego wybranka przyjaciołom, to tak bardzo się jej mąż wtopił w to towarzystwo, że wyglądało to tak jakby oni byli ze sobą od zawsze, a on od zawsze należał do ich paczki.
- Ale mnie relaksują porządki domowe. - no trochę tym samym skłamała, bo to był taki typ kobiety, który to nie potrafił odpoczywać, a nuda go irytowała i szukała sobie przez to zajęcia, dzięki którym zabije tę nudę. A przyjaciółce kazała to robić, bo była w stanie wyjątkowym, zatem musiała się poświęcić dla maluszka, nawet jeśli sama nie znosiłaby podobnie jak Specter nudy.
- Jako jej matka chrzestna jestem z niej niezwykle dumna, że potrafi rządzić mężczyzną. Przyda się jej to w przyszłości. - a to na pewno za sprawą cioci, bo James nie zawsze wydawał się pantoflarzem, więc nie wiadomo czy Kath tak go sobie wychowała. Ale to tyle lat związku, to już się da wychować pod siebie drugiego człowieka. Następnie szatynka przyjrzała się pokazanym jej przez blondynkę wózkom.
- Szczerze to żaden, a jak bym miała wybierać to bym wybrała ten brązowy. Zobacz, jest napisane że to wózek 3 w jednym, więc możesz go mieć jako wózek właśnie, spacerówkę i eee... nosidełko? - a przynajmniej tak to wyglądało na instrukcji obrazkowej. Z drugiej strony wydawało się to bardzo wygodne rozwiązanie i mało kosztowne, bo po co kupować milion rzeczy, jak można kupić jedną i zmieniać jej wygląd w zależności od potrzeb?
- Pamiętasz jak opowiadałam ci że moja mama ubzdurała sobie ze swoją przyjaciółką że zeswatają mnie z jej synem? - nie potrafiła się jednak powstrzymać i zaczęła drążyć temat wcześniej wspomnianego baseballisty. Na pewno z czasem dotrze do sedna historii.