WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Owszem, wózek to taki domek na kółkach dla maleństwa, więc po pierwsze musiał być wygodny dla malca do jazdy, ale także praktyczny dla rodziców, żeby nie skończyło się to żadnym wypadkiem komunikacyjnym na chodniku, albo że czegoś zabrakło. Chociaż jeśli rodzic będzie miał sklerozę to i tak czegoś zapomni zawsze na spacerze. Dobrze że James mając już wprawę nie miał takich problemów z dziećmi, albo to się dopiero okaże. Wiadomo że jako początkujący rodzic zapominał o pewnych istotnych kwestiach i to Kath musiała mu o tym przypominać. Lavender zaś uważała siebie za chodzący ideał, więc była pewna że ona jako matka niczego by nie zapomniała.
- Tak, zgadzam się, ale lepiej zawsze zobaczyć wózek na żywo, bo sama wiesz w internecie wszystko jest idealne, a potem okazuje się że niekoniecznie. - bo już po pierwsze sporo zależało od zdjęcia, gdzie zawsze wszystko prezentowało się cudownie, a potem widzisz daną rzecz na żywo i okazuje się ona nieco inna kolorystycznie, plus zaczynasz dostrzegać wszelkie usterki, o ile się na tym znasz. Jabłko, karmel, brzmiało to jak mieszanka wybuchowa dla jelit, ale co się Lavender mogła znać, skoro sama pijała jedynie potrójne espresso albo małą mocną czarną?
- Zostaliśmy zaproszeni na bal charytatywny i jako zrzeszający dwa różne światy przedstawiciele młodego pokolenia mieliśmy pokazać dwa tańce które pobudzają zmysły darczyńców gotowych wpłacić większą sumkę na fundację. - sama już nie pamiętam jaki był powód tego tańca, ale pamiętam że był on organizowany z powodu balu charytatywnego, więc jestem na dobrej drodze z wyjaśnieniami.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Przy pierwszym dziecku to chyba nie rodzic czegoś zapominał, a brał milion rzeczy za dużo - takie, które teoretycznie mogą być przydatne, ale w gruncie rzeczy nie są - i wszystkiego jest zawsze za dużo. Na pierwszy wyjazd z Lydią Wheterby wzięli po małej torbie dla siebie i resztę samochodu maneli dziecka. Teraz Katherine na pewno będzie rozsądniejsza i będzie brała tylko to, co wydawało jej się, że używała przy pierwszym dziecku... A James? Weźmie wszystko, co mu żona przygotuje, nawet jeśli by nie miał zielonego pojęcia do czego dana rzecz służy. Tacy już faceci byli i nie ma się co łudzić, że będzie inaczej. Katherine też dość dobrze wiedziała, czego może się spodziewać i jakoś bardzo jej to nie przeszkadzało - choć może nie było to podejście bardzo feministyczne.
-Pożyjemy, zobaczymy. Czasami wyciągnąć Jamesa do sklepu to prawdziwy koszmar-jęknęła, mając tylko częściowo rację. Drugą połową racji było to, że choć ona zawsze lubiłą chodzić po sklepach i oglądać ładne rzeczy, to w ostatnim czasie coraz mniej się jej chciało. A przecież do końca ciąży jeszcze wiele czasu. Jeśli okaże się, że nie pasuje im dana rzecz, to zawsze mogą zwrócić. W końcu wózek to będą na pewno w jakimś renomowanym sklepie kupować, na dzidziusiu się nie oszczędza! Choć może powinno, w końcu wszystkie rzeczy będą krótko wykorzystywane...
-A dlaczego akurat ty? wyciągnęłaś krótszą zapałkę?-zapytała siorbając przez swoją rurkę. Jabłko i karmel to dość klasyczne połączenie, ciężarnej kobiecie pasowało smakowicie, ale może "normalni" ludzie jakoś zupełnie inaczej to odbierali, no ale cóż. Lavender wiedziała, komu pozwala złożyć zamówienie za siebie, także była sobie samej winna. -Generalnie rozumiem sens, ale ja jakbym to organizowała to nie zaprzęgałabym do tego przypadkowych gości, tylko wynajęła parę tancerzy, którzy by zrobili wrażenie jak ta lala-powiedziała. No ale ona nie zajmowała się organizacją żadnych imprez (chyba że kinderbalu) i może właśnie stąd ten brak zrozumienia.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Na pewno podczas pierwszej podróży z małą Lydią małżeństwo gdy tylko usłyszało delikatne jej kwilenie to zatrzymywali się i sprawdzali, czy trzeba mleko podgrzać, bo mała jest głodna, a może przewinąć bądź poprawić kocyk? Najgorzej jest właśnie z takimi maluchami co nie są w stanie nam zakomunikować że im się zwyczajnie nudzi i trzeba przy nich odgadywać czego sobie mała księżniczka tudzież książę zamarzy.
- Chyba z reguły ta płeć to nie przepada za zakupami. - zapewne obie kobiety były w błędzie, bo mężczyźni zapewne także lubią robić zakupy, ale oni idą do sklepu najczęściej za konkretnymi produktami i do kasy, a idąc do sklepu z kobietą czy dzieckiem to ona zobaczy coś na witrynie sklepowej i kupi i z kilku najpotrzebniejszych rzeczy robi się pełen koszyk nie wiadomo czego, a on to potem musi dźwigać. Zapewne i sama Lavender by się na taki układ nie pisała, bo kto lubi dźwiganie toreb z zakupami?
- A bo zapomniałam wspomnieć, to jest bal organizowany przez koleżankę mojej mamy i to zawsze moi rodzice robili prawdziwy taneczny pokaz, bo bądź co bądź muszę przyznać że zawsze byli dobrzy w tańcach towarzyskich i z przyjemnością się patrzyło na nich zatraconych w tańcu. Ale mama ubzdurała sobie, że źle obecnie wygląda i lepiej żebym to ja ją zastąpiłam, a że lubię być w centrum uwagi to się zgodziłam. Zapewne wybór słynnego baseballisty to też był jej pomysł, bo zawsze z mamą Dominica próbowały nas swatać. - wyjaśniła tę sytuację, znaczy się jak do tego doszło, że prawniczka miała zatańczyć dla publiczności. Szatynka miała grację w ruchach po swojej rodzicielce, więc podołała temu wydawałoby się dość trudnemu zadaniu, dodatkowo mamie się nie odmawia, zwłaszcza gdy ta patrzy w lustro i narzeka, że w okresie menopauzalnym wszędzie zbiera się jej woda i wygląda w każdej eleganckiej sukni fatalnie. Czasami Specter się zastanawiała czy również taka się stanie w odpowiednim wieku.
- Wiesz, występ znanego baseballisty i prawniczki o której mówi cała palestra miał przyciągnąć bogaczy i ich pieniądze. Poza tym myślę że każdy się zastanawiał czy jestem tak dobra jak moja mama w tańcu towarzyskim. - z tego wszystkiego aż zapomniała ostatecznie zapytać organizatorów akcji ile zebrali z Dominiciem pieniędzy za swój taneczny występ, bo za bardzo była skupiona na mężczyźnie wtedy w garderobie sam na sam. Pewnie jak kobieta będzie na herbatce u pani Specter to prawniczka odwiedzi rodziców i zapyta, jak bardzo wspomogła chore dzieci.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Na pewno pierwsza podróż to była cała wycieczka, choć podróż do rodziców, czy tam teściów normalnie trwała 40 minut i nie powinna być żadnym traumatycznym przeżyciem. Jednak wiadomo jak to jest pierwszymi razami. Nie wiadomo czego się spodziewać. No ale z drugiej strony, z pierwszym dzieckiem, jak z pierwszym naleśnikiem, wiadomo, że trzeba przeznaczyć na straty. Dlatego z drugim będzie zdecydowanie łatwiej. A Katherine i James nie będą już dzieciakami, tylko poważnymi rodzicami z doświadczeniem, więc wszystko powinno być w porządku dla dzieciaczka. I dla wszystkich dookoła, bo nie będą jęczeli, że dzidziuś ma drzemkę i przez 5 godzin nie mogą wyjść, nie może ich nikt odwiedzić i takie tam. Wyrośli już z tego... zapewne. Choć założenia zostaną sprawdzone dopiero, jak maluch się urodzi, bo plany to często wiadomo gdzie można sobie wsadzić.
-Problemem jest to, że James nie lubi robić zakupów ze mną. A jeszcze mniej lubi robić zakup z Lydią. A z reguły ma nas w pakiecie-zaśmiała się, bo przecież mało kiedy małżeństwo mogło samo gdzieś się wybrać bez córki. A jak już mogli, to raczej wybierali inne rozrywki, niż zakupy.
-Ja bym się nigdy nie zgodziła na coś takiego-zaśmiała się tylko. Nie lubiła być w centrum uwagi, ani też nie była dobra w tańcach. No ale to była ona, a mimo że tak dobrze się znały i lubiły z Lavender, to były jednak zupełnie innymi osobami i w niektórych sytuacjach było to nad wyraz widoczne.
-Pewnie coś w tym jest, Twoja mama przecież nie jedno przyjęcie wydała-zgodziła się. Ona za to lepiej się znała na urządzaniu kinderbali i pani Specter na pewno by jej w tym nie dorównała. Pewnie nawet by nie próbowała, bo z jakiegoś powodu nikt nie zorganizował jeszcze charytatywnego kinderbalu... Choć to mogło być ciekawe przeżycie... ale pewnie mniej dla dzieciaków. -Swoją drogą, czemu nie miałam zaproszenia na ten bal?-zaśmiała się. Choć istniało wielkie prawdopodobieństwo, że z tego zaproszenia by nie skorzystała, zwłaszcza w tym roku, gdyby potrzebowała nosić na sobie namiot.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

katherine wheterby

Ja to sobie wyobrażam że małżeństwo nawet w tę pierwszą krótszą niż godzina podróż zabrali ze sobą dosłownie wszystko bo nie było do końca wiadomo co się przyda. Pierwsze dziecko to nauka dla rodziców przecież, jak się zachować w danej sytuacji, na co pozwolić, czego zabronić, jak je przed niebezpieczeństwem ochronić. Przy drugim powinno być lżej zapewne o tę wiedzę na co można sobie i maluchowi pozwolić, więc niby powinno być łatwiej, a jak będzie to się dopiero okaże. Wiadome było jedno, ciocia Lavender na pewno zakocha się w małym bądź małej Wheterby.
- A co, pewnie dlatego bo wam obu nie potrafi niczego odmówić? - zapytała z rozbawieniem Specter, bo wiadomo było wszystkim jaką moc miała Lydia na swojego tatę. A kto by odmówił uśmiechowi i spojrzeniu jej przyjaciółki? Chyba tylko ona sama, ot co. Ale co jak co to Lydii nigdy nie potrafiła odmówić, bo dziewczynka rzuciła na nią chyba swój urok.
- Mi to w pewnym sensie schlebiało, choć gdy na początku dowiedziałam się że to on jest moim tanecznym partnerem to nie byłam z tego względu zadowolona, bo sądziłam że jak zwykle będzie próbował robić mi na złość i źle przez niego wypadnę, jednak pomyliłam się wobec niego i przyznaję to przed całym światem. Nawet byliśmy kompatybilni. - mówiąc ostatnie słowa zmrużyła lekko powieki i uśmiechnęła się zza kubka z napojem, którego potem się napiła, wcale nie mając już na myśli kompatybilności w tańcu ale w innych aktywnościach fizycznych, które tam poczynili.
- Jak kiedyś postanowisz się przebranżowić na organizowanie przyjęć to mozecie założyć biznes z moją mamą. Ona będzie organizowała wszystko dla elit, a ty dla maluchów. - bo Lavender doceniała umiejętności organizacji urodzin dla dzieciaków, więc była podobnie w tym dobra jak matka prawniczki. Ale czy Kath miała coś do organizowanego przez Lavender baby shower?
- Bo pojawili się na nim same stare zgredy, które macali mnie po policzkach jak byłam mała. Jedyną osobą w zbliżonym do mnie wieku był właśnie Dominic, dlatego to z nim spędziłam cały ten bal. - odpowiedziała krzywiąc się nieznacznie, bo nie znosiła niektórych tamtejszych pruderyjnych kobiet oraz podstarzałych erotomanów gawędziarzy, którzy myślą że mogą wszystko, jak tylko mają pieniądze. Tylko Dominic okazał się tam być tym normalnym, ot co.
Ostatnio zmieniony 2022-12-29, 21:58 przez Lavender Specter, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Każdy inaczej odnajduje się w nowej sytuacji, jedni panikują i przesadzają, inni chcą być zabezpieczeni na wszystkich frontach i kończy się to przesadzoną ilością zabranych rzeczy, a można to wszystko zignorować i potem obudzić się z ręką w nocniku bo zapomniało się czegoś ważnego. Znając Jamesa i Katherine to i do drugiego dziecka będą podchodzili trochę z przesadą - choć mniejszą niż w przypadku Lydii. Także będzie to wyglądało to już znacznie bardziej normalne. Najśmieszniejsze będzie, jak dzidziuś okaże się zupełnie inny, i nie będzie można opierać się na tym, czego nauczyło się przy pierwszym dziecku.
-Nie koniecznie, ja tam się o zdanie nie pytam-zaśmiała się. Pewnie, czasem pytała o radę, ale nie kojarzyła żadnej sytuacji aby ona coś bardzo chciała kupić, a James stanowczo jej tego zabronił. Katherine miała swoje pieniądze, swój rozumek... No chyba że chodziło o okres około świąteczny czy około urodzinowy, bo jeśli mąż namawiał ją do tego, aby czegoś nie kupować, mogło znaczyć że już jej to kupił, albo że właśnie postanowił to zrobić. -Lydia to inna historia, ale to pewnie wiesz-wspaniała ciocia Lavender musiała zabrać dziecko na zakupy przez te wszystkie lata, prawda?
-W sumie, po głębszym zastanowieniu też bym tak zrobiła. W sensie, poprosiła swoją córkę, aby pochwalić się nią przed innymi. Tylko moja córka ma trochę mniej lat-zażartowała. Absolutnie nie miała nic złego na myśli, ot taki żartobliwy wtręt. Pani Specter nie była swoją córką i Katherine nie znała jej aż tak dobrze, zwłaszcza że od wielu lat jej nie widziała. Wydaje się, że to dobry moment, aby trochę ponabijać się z niej.
-Chyba mnie to nie grozi. Jeden biznes i dwójka dzieci zdecydowanie mi starczy.-powiedziała. Trochę się zastanawiała co będzie z jej antykwariatem jak zostawi go w rękach swoich pracowników, a ona nie będzie miała czasu aby na bieżąco trzymać rękę na pieczy... Kolejny biznes to zdecydowanie coś, na co nie miała czasu. Choć w sumie organizowanie imprez wydawało się być ciekawe i dochodowe.
-Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego nas nie zaprosiłaś. Skoro jedyną osobą, z którą mogłabyś rozmawiać był ktoś, kogo nie lubisz, to nasze towarzystwo byłoby jak zbawienie!-powiedziała, dalej będąc oburzoną. W normalności na pewno Katherine by skorzystała z każdej okazji, aby się odstawić i dobrze bawić. Teraz, z wielkim brzuchem... pewnie i tak dałaby się ostatecznie namówić.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby

Gdy to drugie dziecko nie wpasuje się w schemat który przerobili z Lydią to James na pewno będzie miał podstawy by sądzić, że dziecko zostało podmienione, ale i tak będzie je kochał całym swoim sercem. Ciocia Lavender i reszta rodziny mieli znacznie łatwiej, bo wystarczyło jedynie zaakceptować nowego maluszka Wheterbych, bo i tak nie będzie się spędzać z nim czasu 24/7, to tylko zmora rodziców, ot co.
- Ale na pewno czeka aż się zaciekawisz czymś innym, by móc wyjąć z koszyka to, co tam włożyłaś. - zawsze Specter wyobrażała sobie tak, że jak ona będzie miała dziecko i ono będzie wkładało do koszyka produkty które mu mogą zaszkodzić, to ona będzie odwracać uwagę swojej pociechy i pospiesznie wyciągać produkty, których nie da spożyć swojemu dziecku. Ale bądźmy szczerzy, jaki rodzic kiedykolwiek odmówił swojemu dziecku?
- Lydia jest jedyna w swoim rodzaju, ją to aż chce się rozpieszczać i spełniać jej zachcianki. - Lavender tak przynajmniej miała, bo chciała być ulubioną ciocią dziewczynki. Fajnie być dla kogoś ulubioną osobą czyż nie? Poza tym młodej Wheterby nie dało się odmówić, miała dar przekonywania, ciekawe po kim to?
- Lydia zrobiłaby prawdziwe taneczne show, tylko nie jestem pewna czy byłby to taniec towarzyski, czy coś bardziej współczesnego. - rozbawiła ją pewna wizja, a mianowicie tego, że na bal byłaby zaproszona Lydia i Dominic i mieli razem zatańczyć. Co jak co, ale to Lavender chciałaby zobaczyć by móc śmiać się do rozpuku.
- Ale to taki plan B na wypadek gdybyś pewnego dnia stwierdziła, że antykwariat już nie jest tym, co chcesz robić nadal w życiu pod względem zawodowym. - w końcu z biegiem lat ludzie się zmieniają, mówi się że niektórzy zmieniają pracę co pięć lat, inni przebranżowują się co trzy.... Lavender to akurat nie grozi, ale kto wie, może po odchowaniu drugiego dziecka Kath stwierdzi że woli zmienić pracę na organizatorkę imprez?
- Widzisz, obawiałam się że może coś pójść nie tak w moim występie i nie chciałam by bliskie mi osoby były świadkiem mojej porażki. - stwierdziła bardzo poważnie, choć sama nie była pewna czy to był w 100% ten powód, dla którego nie załatwiła zaproszeń na bal dla swoich przyjaciół.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Jeśli dwójka dzieci jest zupełnie różna, to faktycznie, można żartobliwie założyć, że jedno z nich jest podmienione. Pytanie tylko: które. A może wcale nie podmienione w całości, tylko połowicznie, czyli tatusiem jest ktoś inny? Dla Katherine obie opcje były do wykluczenia, bo doskonale wiedziała (jako jedyna z pewnością bliską 100%), że ojcem dziecka jest też James. Co do podmienienia w szpitalu to pewnie było to możliwie, ale bardzo mało prawdopodobne. Po prostu dziecko jest inne, a że jest to prawdopodobne, to doskonale wiedziała jako, że nie była zbyt podobna do swoich sióstr i braci.
-I to jest wielki błąd, że się tak łatwo dajecie-stwierdziła z rozbawieniem, ale także przekonaniem. Mieli pieniądze, mieli też czas i ochotę aby sprawić by dzieciństwo Lydii było jedyne w swoim rodzaju i by była szczęśliwa, ale Wheterby nie widziała najmniejszego powodu, aby spełniać naprawdę każde życzenie swojej córki i rozpieszczać ją poza granice normy. I tak zdecydowaną większość tego co chciała, to otrzymywała.
-Obecnie to pewnie najchętniej na łyżwach, mimo że nie potrafi-zaśmiała się. Wybór jazdy figurowej na łyżwach nie było do końca najpopularniejszym rodzajem aktywności fizycznej u kilkuletnich dzieciaków, więc trudno stwierdzić, co by innego mogła wymyślić Lydia. W końcu trochę tańczyła w balecie, trochę uprawiała gimnastykę... Dziewczynka niewątpliwie lubiła być w świetle reflektorów i nie zawahałaby się nawet sekundy, gdyby ktoś ją poprosił o publiczny występ.
-Na razie nie myślę o żadnych zmianach. Wręcz wizja powrotu do pracy po odchowaniu maleństwa bardzo mi się podoba-stwierdziła. Nie chciała się zarzekać, że faktycznie wróci do jakiejkolwiek pracy, ani kiedy to nastąpi, jednak to co robiła teraz, niezależnie czy stała za ladą, czy też tak jak teraz, sterowała tym z siedzenia pasażera. Nawet w taki sposób weszła w posiadanie paru wspaniałych, starych przedmiotów do pokoju nowego dziecka.
-Jasne, zupełnie jakbyś kiedykolwiek przejmowała się tym, że coś może ci nie wyjść-Lavender była przecież pewną siebie, przebojową prawniczką i nigdy nie zaniżała swojej samooceny, pozwalając takim myślom w ogóle się pojawić. Jeśli Specter nie chciała gdzieś swoich znajomych, to była jej sprawa. Nikomu nic do tego.

Lavender Specter

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby

- Może zdradź mi sekret jak ty to robisz że się nie poddajesz urokowi swojej córki? Masz na to jakieś antidotum? - Lavender podejrzewała że Lydia stosuje sztuczki, które stosowała jej mama gdy czegoś bardzo chciała, więc Kath doskonale wiedząc jak to wygląda, była niewrażliwa na zachowanie córki, w przeciwieństwie do całej reszty. Jako że Lydia była pierwszym dzieckiem w ich paczce to pewnie dlatego jest najbardziej rozpieszczona przez całe towarzystwo. Drugie dziecko Wheterbych musi się dzielić wraz z córką Nate'a, a gdyby Lavender mogła w ogóle zajść w ciążę... to byłoby całkowite baby boom, spotkania z wózkami i takie tam.
- Właśnie, miałam zapytać, jak jej idzie na tych lekcjach łyżwiarstwa? Jeszcze się jej to nie znudziło? - z takim uporem i brakiem skrępowania przy świetle reflektorów Lavender wróżyła córce Wheterbych świetlaną przyszłość po prostu. Może zostanie jakąś artystką? A jeśli nie to ciocia wprowadzi ją do prawniczego świata. Tam też broniąc słynnego klienta można zaistnieć przed fleszami migawek aparatów wysyłających zdjęcia do gazet podczas oficjalnych konferencji prasowych.
- Oczywiście wiesz doskonale że jeśli ten maluch was przerośnie, w sensie będzie zbyt płaczliwy, nie da wam spać po nocach to możecie mi go oddać, co nie? - pod tym względem Lavender była niczym Brooke Davis trzymającą na rękach córkę Haley i Nathana i mówiącą do niej "jesteś moja, prawda? o nie, nie jesteś moja, jesteś mamusi" i podającą małą Lydię Haley. Pewnie skoro Specter nie znała tych ciężkich stron bycia mamą to uważała że z chęcią odciąży rodziców maluszka, ciekawe co by powiedziała po kilku nieprzespanych nocach z rzędu.
- Gdy tańczysz z kimś, komu nie ufasz to nie masz stu procentowej pewności że zabłyśniesz przed publicznością. - zauważyła, bo tutaj bądź co bądź musiała liczyć na swojego partnera tanecznego, bo to mężczyzna prowadzi w tańcu zwykle. Na sali sądowej mogła zaufać sobie, swojej wiedzy dotyczącej sprawy i klienta, a także intuicji, która jak dotąd jej nie zawiodła, ale jednak nie na każdej płaszczyźnie życia tak się da i tyle.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Katherine się po prostu roześmiała - jak ona to robiła, że opierała się córce? Cóż, proste to nie było, ale musiało mieć miejsce, ze względu na to, ile osób chciało rozpieszczać Lydię, czy to z rodziny, czy znajomych.-Cóż, ma się to coś-zaśmiała. Sama nie wiedziała o co chodzi, może po prostu przychodziło to z czasem, doświadczeniem? Na pewno Lydia wygrała los na loterii przez to, że była pierwszym dzieckiem, zwłaszcza w momencie kiedy wszystkie ciotki i wujki robili kariery, więc mogli bez mrugnięcia okiem robić wszystko, co dziewczynka chciała. Kolejne dzieci też nie będą miały źle, na pewno, bo niezależnie od tego, które w kolejności się urodzą, to też będą kochane, rozpieszczane i tak dalej. Córka Nate'a już powoli tego doświadczała, a kolejne dziecko Wheterby'ch na pewno też tego doświadczy już niedługo.
-Na razie różnie jej idzie, ale wciąż codziennie chce na lodowisko. I nawet nie marudzi, że to nie tylko jazda na łyżwach, tylko trzeba jeszcze na balet, na w domu trenować i tak dalej. Jestem pod wrażeniem-Choć ten zapał na razie nie trwał jeszcze bardzo długo, no ale z każdym tygodniem zaczynali coraz poważniej myśleć i działać w tym temacie. Co nie było do końca fortunne, bo Kath była coraz mniej mobilna i potrzebowała Jamesa przy sobie, a nie siedzącego na lodowisku, czy wożąc córkę po setkach innych miejsc. Na całe szczęście byłą rodzina, a nawet dwie, przyjaciele... Więc Lydia nie musiała cierpieć ze względu na to że spodziewa się braciszka lub siostrzyczki.
-Możemy nawet podpisać jakąś umowę, że od 21 do 9 będzie Twoim dzieckiem, a w innych godzinach naszych. Możesz już jakiś kontrakt stworzyć-zaśmiała się. Lavender musiała wiedzieć, że jak będzie chciała pobawić się w nianię, to będzie zawsze witana z otwartymi ramionami i to nawet w godzinach normalnych. Niezależnie, czy chodzi o zajęcie się młodszym, czy starszym dzieckiem.
-Na pewno masz rację-pokiwała głową. Katherine nawet tańcząc z mężem miałaby obawy, czy może ufać jemu... im, wspólnie. No ale to była Kath, nie Lavender, która miała parcie na życie pełną piersią, niczym pług na zaspę śnieżną.

Lavender Specter

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby

Lavender zawsze uważała się za osobę, która nie popuszcza nikomu wodzy, jest pewna siebie i swojego zdania, więc nie da nikomu sobie wejść na głowę. A jakoś przy swojej ulubionej i jedynej chrześnicy, jaką była Lydia to się jej zbytnio nie udawało. Kath zaś wydawała się zawsze osobą która jest w stanie spełnić każde tworze życzenie, niczym wróżka, a jakoś opierała się zachciankom swojej córki. Zatem Lavender chciała znać tę tajemnicę, jak blondynka to robiła?
- Widzę że nie chcesz podzielić się ze mną swoją sekretną recepturą. Jakoś przy pot brownie było tak samo. - odparła z dezaprobatą, bo chyba nadal tego przepisu od blondynki nie dostała, a z drugiej strony co z tego jakby go miała, skoro miała dwie lewe ręce do pieczenia ciast?
- Po prostu lubi aktywnie spędzać czas, dobrze że ma ten zapał i nie czuje się zmuszana do niczego. Inaczej by wam wypominała to przez resztę swojego życia i nienawidziła was za to. - Lavender sama nie czuła się nigdy zmuszana ani do gry na pianinie, ani do uczęszczania na lekcje baletu, ani na późniejsze zajęcia z tańca towarzyskiego, ani do gry w tenisa, jednak ani do pianina nigdy w dorosłości nie wróciła, a do rakiety tenisowej wracała niezwykle rzadko. Jednak znała osoby, które nie były zbytnio zadowolone z zajęć, na które zapisali ich rodzice, może dlatego bo im to zwyczajnie nie szło? Lavender była po prostu zbyt ambitna, żeby się poddawać, gdy coś jej nie wychodziło i starała się jeszcze bardziej, by być najlepsza w danej dziedzinie.
- Zwykle cenię sobie sen, ale ostatnio lubię nocny tryb życia, zatem umowa stoi, mogę się zajmować malcem gdy wy będziecie smacznie spać. - uznała, choć na pewno po jednej, albo kilku zarwanych nocach się jej to zmieni i umowa ta szybko zostanie przerwana.
- W ogóle jak się czujesz gdy zbliża się czas rozwiązania? - po chwili zapytała przyjaciółkę, bo naprawdę lubiła słuchać o tych wszystkich ciężarnych sprawach, których ona niestety nie doświadczyła ostatecznie. Brakowało jej tego, ot co.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Katherine uważała, że każdy inaczej się zachowuje w każdej sytuacji, a także inaczej ocenia samego siebie w porównaniu do tego, co ludzie twierdzą. Na przykład w przypadku Lavender było tak, że ona uważała siebie za silną i bezkompromisową osobę, która zawsze musi być ostatnie zdanie, a Kath dodałaby: chyba, że się ją odpowiednio podejdzie. Nie znaczyło to, że blondynka cokolwiek negowała w swojej przyjaciółce, czy jej czegokolwiek umniejszała, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Lydia akurat ma tą zdolność, aby złamać mur u cioci i dostać wszystko to, czego chce w taki sposób, aby Lav nawet się nie zawahała i nie poczuła, ze została cóż, wykorzystana, czy tam wystrychnięta na dudka.
-I tak piec nie umiesz tak dobrze jak ja, więc nie ma co marnować sił na próby-zaśmiała się. Sama nie wiedziała, co tak naprawdę powoduje, że potrafi powiedzieć córce nie, czy zakręcić ją tak, aby skończyła swoje jęczenie, czy wpadła na inny pomysł, który już był akceptowalny przez rodziców. To chyba przychodziło z doświadczeniem.
-No i przede wszystkim, nie osiągałaby sukcesów. Wydaje mi się, że to jej pasuje znacznie bardziej niż zeszłoroczna gimnastyka, którą również sama wymyśliła.- zauważyła. Ona również uważała, że nie ma co namawiać dziecka do niczego na siłę, ale można podsuwać mu różne pomysły i rozwiązania. Jeśli się nie przyjmą, to trudno, ale a nuż się spodoba? Trudno powiedzieć. Chyba nie było nic złego w chęci przekazania dziecku własnych zainteresowań? Tylko trzeba to robić w odpowiedni sposób.
-W porządku, niech twoi ludzie się skontaktują z moimi ludźmi-zaśmiała się, choć wiadomo, że jeśli ktokolwiek byłby "jej człowiekiem" w sprawach prawnych, to byłaby to Lavender. Jako jedyna z bliskich osób cokolwiek ogarniała w tym temacie.
-Gotowa, tak myślę... Przed Lydią się bałam, co to będzie, jak sobie poradzimy, teraz już tak nie mam. Za to z chęcią bym się położyła na brzuchu, czy po prostu dobrze spała-zaśmiała się. Jeszcze kilka tygodni i będzie znowu matką z niemowlakiem, świat się zmieni i wszystko będzie nowe. Czekała na nią nowa przygoda i poza pewnymi rzeczami, takimi jak brak wózka i paru innych rzeczy, była na to gotowa.

Lavender Specter

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby

Bo Lavender była silną i bezkompromisową kobietą i zawsze ostatnie zdanie należało do niej, tylko miała słabość do dzieci. Jak dobrze zatem że te istoty nie są sądzone, bo prawniczka byłaby zgubiona. A może ma słabość jedynie dla dzieci swoich przyjaciół? Bo zarówno Lydia, jak i Nadia ją kompletnie oczarowały. I z nowym Wheterbym pewnie będzie podobnie.
- Nawet nie zamierzam podważać twoich słów. Ale musisz przyznać, że coraz to lepiej wychodzi mi spaghetti. - niby najprostsze danie, ale nawet ono początkowo nie wychodziło prawniczce, co musieli przyznać jej przyjaciele, bo pierwszy raz poczęstowała ich rozgotowanym makaronem. A oni pewnie i tak skłamali, że jest dobre do momentu, aż szatynka sama nie spróbowała dania i zabrała im z wściekłością, że nie powiedzieli jej że zrąbała sprawę. A każdy doskonale wiedział, że Specter nie znosiła porażek, ba, nie godziła się z nimi w ogóle, nie potrafiła takowych przyjmować do siebie, stąd wraz z każdą porażką pojawiała się u niej złość. Taka tam negatywna cecha u osób z wysoką ambicją.
- Masz już jakieś podejrzenia co będzie następne? - zapytała, ciekawa, czy Lydia już nie zapatruje się na coś nowego, ale póki co łyżwy są jej pasją numer jeden, na bok odstawiając "to bym spróbowała". Lavender chyba nie była tak zmienna jak dziewczynka w jej wieku, bo ona pracowała nad jednym aż osiągnęła w danej dziedzinie sukces, dopiero potem zabierała się za kolejną.
- Umowa stoi. - zaśmiała się również i upiła trochę otrzymanego napoju, który już z każdym kolejnym łykiem stawał się coraz to bardziej znośny. Jak to mówią? Najgorszy jest pierwszy łyk, najgorzej zacząć, potem już idzie z górki.
- A bardzo już kopie po nocach? - zapytała, bo to pewnie oznaczało, że maleństwo mówi mamie, że ono już się spieszy na ten piękny świat. Szkoda tylko że w rzeczywistości nie jest on wcale taki kolorowy, jaki wydaje się w brzuchu mamy. A gdy osiągnie się już dorosłość to będzie się zastanawiać, co ci przeszkadzało jak byłeś dzieckiem, że chciałeś czym szybciej dorosnąć.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Każda cecha, nawet ta najbardziej czysta i szlachetna, może być również przekleństwem, a przynajmniej czymś, co nie jest aż tak pozytywne i pomocne w niektórych sytuacjach. Więc może ta upartość i bezkompromisowość też nie wychodziła jej na dobre? Każdy miał takie cechy, Katherine też, nie była wyjątkiem. Choć ona to już w ogóle miała miękkie serce i jako matka z wysokim poziomem instynktu macierzyńskiego, zrobiłaby wszystko, aby zaopiekować się swoją rodziną, w tym pewnie podjęła parę kontrowersyjnych decyzji. Oprócz tego była dość łatwowierna i miała otwarte serce a wraz z chęcią pomocy, powodowało, że można było ją oszukać - jako kobiecie prowadzącej biznes, wcale to nie pomagało.
-Owszem-zaśmiała się. Gotowanie to również nie było coś, co dla Kath było proste, choć raczej pochodząc z takiej rodziny, gdzie byli wręcz wspaniali, wyrafinowani kucharze, spodziewano się że blondynka ugotuje coś więcej niż spaghetti z parówkami dla córki.
-U Lydii? Na razie się nie zapowiada-stwierdziła. Choć kto wie, co dziewczynka wymyśli. Na razie nie dało się jej odciągnąć od wizyty na lodowisku nawet wtedy, kiedy ma katar i lepiej by było, jakby odpoczęła. Cóż, trochę podziwiała zapał tej córki, która nawet okiem nie mrugnęła, gdy trenerka kazała jej robić coś nowego, dodatkowego. Może faktycznie to miała być jej pasja na całe życie? Nikt z Wheterby'ch ani ich bliskich nie będzie jej tego wybijał z głowy. Choć tanie to to hobby nie było, ani w kwestii pieniędzy, ani poświęconego czasu. Jednak czego się nie robi dla ukochanej pierworodnej? Ona i tak już wiele planów swoim rodzicom popsuła... A raczej ułożyła pod siebie, licząc od pierwszego dnia, kiedy była plusem na teście ciążowym.
-Nie tylko po nocach. Myślisz, że ma wiele miejsca, żeby wywracać fikołki?-zapytała, wskazując na swój pokaźny brzuch. Oczywiście, że to jeszcze nie było aż tak odczuwalne jak pod sam koniec ciąży z Lydią, ale już dało się wyczuć, że to dziecko też będzie mieć charakterek. To chyba było trochę naiwne, aby spodziewać się że będzie zupełnie inne. Jako, że obie panie już niemal dopiły swoje napoje, był to najwyższy czas, aby wracać do domu. W końcu Lavender chciała jeszcze wpaść do Wheterby'ch pomóc z zakupami i zobaczyć pokój dla malucha.

/zt

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

#38

Ostatnio Belle miała sporo spraw na głowie, bo organizowała wieczór panieński dla swojej ciężarnej przyjaciółki, na którym ostatecznie za dużo wypiła soczków, które okazały się drinkami alkoholowymi przez pomyłkę obsługi, a potem opowiadała kompletne bzdury swojemu chłopakowi, który jednak nie zostawił jej po tej dzikiej akcji, tylko grzecznie się nią opiekował aż wytrzeźwiała. Ponadto wybierała swojego mentora do specjalizacji, podjąwszy decyzję o tym że zostaje jednak w Seattle, bo mają tu równie dobrych kardiochirurgów, jak w Chicago, do którego miała zaproszenie. Jeszcze ten napad w którym brała udział, naprawdę wszystko się nałożyło na to, by nie mieć czasu na spotkania z jej ulubioną kuzynką. Dlatego gdy znalazła jedną wolną chwilę wytchnienia to tym razem postanowiła poświęcić ją Laurze i pozwolić Liamowi odpocząć od niej samej. Należało mu się w końcu za to, jaką akcję niedawno odwaliła w jego towarzystwie. A za Laurą się już poniekąd stęskniła, a pisanie wiadomości na messengerze czy ms-ach, a nawet rozmowy telefoniczne to nigdy nie jest to samo co rozmowa na żywo. Zatem zaproponowała kawę i całe szczęście Hirsch również znalazła wolny termin, więc umówiły się w starym dobrym Starbucksie. Blondynka długo studiowała menu, gdzie co rusz pojawiały się jakieś nowości i eksperymenty, ale po ostatnich wyczynach z alkoholem blondynka nie chciała eksperymentować z kawami tym razem, postawiła zatem na jakąś latte z dużą ilością mleka. Szkoda że w Starbucksie nie wymyślili opcji z gorącą czekoladą, ta byłaby dla niej najlepsza. Gdy brunetka pojawiła się na horyzoncie to oczywiście Chateux się z nią przywitała.
- Cześć kochana, jak ja cię dawno nie widziałam, wyglądasz rewelacyjnie. Nowa fryzura czy jesteś taka rozpromieniona bo ktoś zagościł w twoim sercu? - zagaiła, obserwując swoją kuzynkę i ciesząc się na jej widok, oczywiście ją jeszcze uściskała i ucałowała w policzek. Ciekawa była życia uczuciowego Laury, bo sama była w szczęśliwym związku, ot co. A brunetka zasługiwała też na miłość i odpowiedniego faceta dla niej. Albo dziewczyny, bo przecież Belle nie była homofobką, jednak gdyby Laura była homo- bądź biseksualna i miała partnerkę tej samej płci to nie ukrywałaby tego przed rodziną czyż nie?

autor

dreamy seattle

ODPOWIEDZ

Wróć do „First Hill”