WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- Cóż, wiem, że słabo mi idzie pokazywanie, że chcę ciebie, ale przez ostatni tydzień zrozumiałam, że w naszym związku brakowało mi spontaniczności. - przyznała szczerze, ale nie patrzyła na niego. Bo z Joe wszystko było zawsze spontaniczne i chyba ją po prostu przeraziło to, że w życiu z Billem wszystko było poukładane i stabilne. Nie, żeby to było złe, ale do tego Callie nie była po prostu przyzwyczajona. - Nawet jeśli będziesz chciał tego rozwodu, chciałabym żeby w temacie Nellie się nic nie zmieniało - dodała, dla jasności. Widziała, że kochał małą. A Eleanor przy nim mogła mieć normalne i bezpieczne życie, po prostu.
- Przelewu z mojego konta? - no taka prawda, przecież nie robił przelewu od niej tylko od siebie, więc halo? - Trudno, to nie jest w tym momencie najważniejsze - stwierdziła, mając w dupie to wszystko. I tak już wiedział, więc…
- I uważasz, że o bycie kwita w tym chodzi? Masz piętnaście lat? - aż wywróciła oczami. - Jeśli ulży ci to emocjonalnie, to proszę, zrób to. - dodala z lekkim sarkazmem, bo to nie było to czego oczekiwała, ale cóż. - Bo tak jest. Zawsze będzie dla mnie coś znaczył. Zawsze będzie w naszym życiu, bo chociaż oboje tego nie chcemy, Nellie jest jego. I może się okazać, że będzie miała jego oczy albo uśmiech, albo sposób mówienia i nawet jeśli każe mu wypierdalać, to on będzie z nami. I co więcej, chcę mu dać możliwość widywania jej w przyszłości, ale jednocześnie nie znaczy to, że nie chcę ciebie. Przeanalizowałam wszystko od początku do końca przez ten tydzień. - nawet jeśli wprowadzała w to wszystko jeden wielki chaos to uznała, że nie było sensu dłużej kłamać i się łudzić. Chciała, żeby wiedział jak to widziała.
- Nie ma - powiedziała, kręcąc głową gdy załapała, że prawie sprzedała Ellie. - Ale to byłoby coś lepszego niż ona i Isaak - rzuciła, wzruszając ramionami. Kiedy kazał jej mówić, Callie odetchnęła i zaczęła.
- Było fajnie. Naprawdę fajnie. Siedzieliśmy praktycznie ciągle we dwójkę, bo Teddy miał chujowy humor i Ellie go wspierała, ale… nie zrobiliśmy nic złego. Rozmawialiśmy sporo o tobie i uwaga, raczej nie wyłapałam, żeby próbował mnie jakkolwiek przekonać do siebie. Doszliśmy tylko do wniosku, że powinien mieć z nią kontakt. A skoro on ma mieć z nią kontakt, to my też musimy się nauczyć ze sobą przebywać bez robienia pierdół - Callie to tłumaczyła z sensem, ale wewnętrznie czuła, że sama siebie emocjonalnie blokuje. Bo nie była pewna, czy z Joe cokolwiek będzie normalne, ale… mogła spróbować. Chyba. Chociaż to, że dziwnie jej go brakowało było nieprzyjemne.

autor

-

You sunshine, you temptress. My hands at risk, I fold.
Awatar użytkownika
32
190

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

broadmoor

Post

– Bo w zasadzie to nie było czasu na spontaniczność, Calls. Byłaś w ciąży, nasza córka była w szpitalu… Miałem w głowie trochę inne rzeczy niż to, jak zaskoczyć dzisiaj moją żonę – rozłożył bezradnie ręce. Jednak miał zajętą tym głowę i nie myślał o ich związku aż tak intensywnie. Jasne, chciał z czasem nieco bardziej się zaskakiwać i być spontanicznym, ale… W tym czasie po prostu o tym nie myślał. – Doceniam to – dodał na słowa o Eleanor. Bo doceniał, ale jednocześnie ta spontaniczność go życiowo mierziła, bo co, za każdym razem, gdy będzie nieco stabilniej szukałaby rozrywek gdzieś indziej? – Co do spontaniczności, nie jesteśmy też już nastolatkami, Calls. Stabilność nie jest zła – wzruszył ramionami i odetchnął głęboko. Nie skomentował tego przelewu z jej konta, bo nie chciał się pogrążać.
– Nie wiem, ty mówisz, że brakowało ci spontaniczności i przeruchałaś swojego eks, więc… – wzruszył ramionami, bo doceniał szczerość, ale no… Wiadomo. – Nie, nie ulży i w tym problem – westchnął mimowolnie. A kiedy wspomniała o możliwości widywania małej w przyszłości, jego oczy pociemniały.
– Skoro chcesz, żeby widywał się z Nell, to na pewno będzie z nami zawsze – zaśmiał się. – Ty nie umiesz się po prostu trzymać od niego z daleka. Nawet, jeśli bym cię poprosił, żebyś nigdy więcej się z nim kontaktowała i tak byś to robiła, i tak byś znalazła sposób. Jest dla ciebie jak pieprzona kokaina – westchnął mimochodem, bo po prostu miał dość.
– Isaak ją kocha. Zmienił się. Chujowo, że nie jesteś po stronie swojego brata – odparł, wzruszając ramionami, a kiedy wspomniała, że było fajnie, zrobiło mu się jeszcze chujowiej, bo on mielił jej zdradę, a ona bawiła się w najlepsze. – Fajnie, że doszliście do takich wniosków. Skoro i tak nie mam nic do powiedzenia w tym temacie, to… Nieważne. Daj mi to – powiedział, wyciągając dłoń do papierów. Zraniła go. Znów.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- Wiem. I nie mam do ciebie pretensji o to, że tego zabrakło, bo faktycznie nie było na to miejsca. Mówię ci tylko, co poczułam, bo wcześniej nie umiałam tego powiedzieć - wzruszyła ramionami. Mógł myśleć co chciał, mógł się w tym momencie na nią złosić jeśli chciał, ale Callie chciała powiedzieć wszystko co czuła. - Wiem, że nie jesteśmy, ale dla mnie nasz związek to coś zupełnie nowego. Dlatego się w tym pogubiłam, bo nigdy przy nikim nie było mi tak po prostu dobrze i to mnie chyba przerażało. Że było TAK dobrze. - nie uważała, że zawsze będzie szukać odskoczni. Potrafiła w klubie nie pójść w tango zbyt mocno i wiedziała, że gdyby Joe jej nie podpuszczał w pewnym sensie, to nawet nie całowałaby się z żadnym z tych typów. Chciała wtedy udowodnić coś samej sobie. I udowodniła. Czy było jej lepiej? Zdecydowanie nie. Nie ciągnęła dalej tematu tego, żeby sobie ulżył. Nie chciała tego.
- Nie, po prostu wcześniej się tak przed tym zapierałam dla ciebie. Chciałam żebyś ty czuł się komfortowo z tym, że jego przy nas nie będzie. Gdybym mu pozwoliła na to od początku, to łaził by z nami na usg, a ja naprawdę chciałam, żeby to było nasze. Wychowywanie dziecka, budowanie rodziny… ale tak nie można w nieskończoność, Billy. Jest w pewnym sensie też jego, kurwa - pokręciła głową. Nie chodziło o jakiekolwiek głębsze uczucia do Joe, ale o sam fakt. Nie mogli tego robić.
- Chujowo? A on jest po mojej stronie? Wybrał ciebie. Nawet ze mną nie rozmawia, bo wybrał ciebie - najeżyła się odrobinę w tym momencie. To że ona była po stronie Ellie było złe, ale Isaak po stronie Billa jest okej? Zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu.
- To od początku powinna być tylko i wyłącznie moja decyzja. Nie twoja. To ja powinnam decydować o tym, czy chcę, żeby z nią rozmawiał. Zdecydowałam, że chcę żebyś to ty był jej ojcem. I teraz decyduję, że on będzie z nią mógł mieć kontakt. Nie widzę go na rodzinnych obiadkach co niedziele, ale jeśli będzie chciał kupić jej prezent na urodziny to niech to zrobi. - zacisnęła usta. - Będzie zawsze musiał się dostosować do naszych planów, bo to one będą priorytetem, ale… nie sądzisz, że to jest uczciwe podejście? - a kiedy powiedział, żeby dała mu papiery, wstrzymała oddech. Odtrąciła jego dłoń i ujęła jego twarz w dłonie.
- Denerwujesz się o to, że podjęłam jakąś decyzję, a w tym momencie ty podejmujesz kolejną, również beze mnie. Kocham cię, ale... - powiedziała cicho, zupełnie ignorując to, jeśli ją odepchnął. Bo jeśli to zrobił, to przysunęła się znowu. Ale tym razem podała mu papiery. - Jeśli tak bardzo ich chcesz, to proszę - przygryzła od środka mocno policzki.

autor

-

You sunshine, you temptress. My hands at risk, I fold.
Awatar użytkownika
32
190

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

broadmoor

Post

– Rozumiem – westchnął ciężko. Naprawdę rozumiał. Szkoda, że nie umiała tego powiedzieć zanim wpadł jej Joseph między nogi – Billy naprawdę był w stanie zrobić dużo, żeby była szczęśliwa – niemalże wszystko. – Dla mnie też, Calls. Nigdy żadna moja żona nie znaczyła chociażby w połowie tyle, co znaczyłaś dla mnie ty. Dlatego wcześniejsze decyzje o rozwodzie kompletnie mnie nie ruszały – odparł, patrząc na nią znacząco. Naprawdę tak było. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Dla mnie? Kurwa, a porozmawiałaś ze mną o tym? Jasne, wolałbym, żeby on kurwa przepadł w czeluściach piekielnych tam gdzie jego miejsce. Gdybyś tylko ze mną porozmawiała, wiedziałabyś, że to wcale nie tak, że nie rozumiem, że w pewnym sensie zawsze będzie w naszym życiu – westchnął ciężko. Nie do końca wiedział, jak to ubrać w słowa.
– Porozmawiam z nim. On po prostu… Widział jak to się na mnie odbiło, ale kocha cię i chce żeby się jakoś ułożyło – westchnął mimowolnie. Kiedy jednak powiedziała, że to powinna być TYLKO jej decyzja, wywrócił oczyma.
– Nie, nie sądzę, że to uczciwe podejście. I żeby było jasne, to nie powinna być tylko i wyłącznie twoja decyzja, skoro jesteśmy czy tam byliśmy w związku. I to jest ten problem, Calliope. Zawsze jesteś tylko ty w swojej głowie. Nawet kiedy jesteś w związku, nawet kiedy starasz się myśleć o innych. Prawda jest taka, że to nie powinna być moja ani twoja decyzja. Powinna być nasza. NASZA. Bo byliśmy razem. I szczerze? Nie jestem debilem, byłem na to przygotowany, chciałem to nawet zaproponować, ale wkurwia mnie, że w procesie decyzyjnym zazwyczaj jesteś kurwa tylko ty i czubek twojego nosa – odparł, patrząc jej w oczy. – Jest jej ojcem. Biologicznym ojcem. Nie jestem kretynem, uważam, że Nellie zasługuje na tak wiele osób, które będą ją kochać nad życie jak tylko można – westchnął ciężko, bo w gruncie rzeczy Bill nigdy nie był tak egoistyczny. Wiedział o tym.
– Nie chcę, ale skoro zawsze masz być w naszym związku tylko ty, to to nie ma większego sensu – stwierdził, wzruszając ramionami i spojrzał na papiery, a jako że jej egzemplarz nie miał jego podpisu, to również w tym momencie sięgnął po pióro i nerwowym ruchem złożył na nich swoją parafkę.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- Dla ciebie, bo czułam się winna, że wjebałam cię w to całe bagno tym, że nie umiałabym być z tobą szczera. Od początku powinnam powiedzieć ci prawdę, a potem nie umiałam i chciałam zrobić wszystko, żeby w twoich oczach nadrobić. - to było głupie, ale trochę tak było. Callie naprawdę miała wyrzuty sumienia z tego wszystkiego, ale cóż. Czasu nie cofnie, aktualnie miała ochotę umrzeć a nie cokolwiek cofać. Bo gdyby cofać, to do jakiego punktu? Najrozsądniejszym byłoby nie uprawianie seksu ani z jednym ani z drugim wtedy, gdy zaszła w ciążę, ale wtedy… nie miałaby Nellie. Tak czy siak chujowo.
- W chuju go mam. Nie chcę z nim rozmawiać - stwierdziła chłodnym tonem. Isaak w jej głowie przepadł, bo byli rodzeństwem i powinien stać zawsze za nia, a nie wtedy gdy ktoś go o to poprosi.
- Nie, zawsze pozwalałam decydować wszystkim innym i w tym jednym temacie ja chce mieć najwięcej do powiedzenia. Ja, bo skoro jestem pomiędzy tym całym gównem to uważam, że finalnie ja powinna tą decyzję podjąć. - uparła się i chuj. Powinna ją zresztą podjąć od samego początku, a tak naprawdę zdanie Billa brać pod uwagę tylko jeśli chciała. Nie powie tego na głos, ale nie był ojcem małej. Nie musiała zatem pytać go o zdanie, przynajmniej w jej oczach. Spojrzała na parafkę, którą postawił i poczuła dopiero teraz, jak bardzo koniec to był.
- Świetnie - powiedziała tylko, zabierając swoją część dokumentów. Miała ochotę jebnąć płaczem, ale nie zamierzała tego robić przy nim. - Wybierz w które weekendy chcesz brać małą. W najbliższy weekend na pewno jest ze mną, bo robię przyjęcie z powodu jej wyjścia ze szpitala. - rzuciła, odwracając się do niego tyłem i wyszłam. Dopiero gdy weszła do auta to rozpłakała się jak głupia i z takim zalaniem łzami wróciła do swojego apartamentu. I pewnie się nachlała sama ze sobą :lol:


\ ztx2

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

| po wszystkim

Elaine korzystała z cycków, którymi została obdarowana w związku z ciążą, ale niestety, nie miał się kto owymi cyckami cieszyć - bo jej szanowny mąż nie miał żadnego widzenia, Chris załamywał ręce i nikt jej ani Callie nic nie mówił. Była zmęczona, zestresowana, bo przez ten brak kontaktu nie mogła spać, a też sprawa z Teddym nie do końca jej życie ułatwiała. Chciała powiedzieć Isaakowi od razu, ale ciężko powiedzieć coś komuś, kto ciągle jest niedostępny - co on kurwa miał do roboty, skoro siedział w pieprzonym więzieniu? Nie wiedziała, ale irytowało ją to nieziemsko.
Potanczyła trochę, ale była ogólnie mocno nieobecna, więc finalnie po prostu usiadła sobie w biurze, sącząc jakieś bezalkoholowe mohito i wzdychając ciężko. No najgorszy sylwester na świecie, serio. Nawet nie miała kogo pocałować o północy. Może znajdzie Callie? Albo zbierze się do domu i prześpi północ. I wtedy pewnie w drzwiach biura zobaczyła Teda. Uśmiechnęła się lekko.
- Jak się bawisz? - spytała spokojnie, bo ogólnie impreza była sztos, gdyby nie była w ciąży, albo był tu Isaak, na pewno bawiłaby się przednio.

autor

-

Awatar użytkownika
43
191

Wydawca

-

-

Post

Ted natomiast nie miał równie dobrego humoru. Po powrocie ze świąt, pokłócił się z Grace jeszcze bardziej, więc teraz mieli etap wojny na milczenie - i chyba nie miał ochoty być pierwszym, który wspomnianą wojnę przerwie. Inna sprawa, że przyszła tutaj też z nim, chyba chcąc go po prostu pilnować :lol:
Wypił trochę, ale nie jakoś nadzwyczajnie dużo. Potańczył, nawet pewnie popatrzył na jakieś hot tancerki, ale przede wszystkim czuł potrzebę Elaine przeprosić. Większość wieczoru ją unikał, dając jej trochę przestrzeń po tym, co ostatnio zrobił bo wiedział, że to całkowicie niewłaściwie zachowanie. W końcu jednak jeden z ochroniarzy powiedział mu, że była w biurze, więc faktycznie tam zawędrował, po drodze biorąc dla siebie szklankę z whisky i lodem i dla niej zgarnął jakiegoś bezalkoholowego drineczka. Zapukał, a potem wszedł do środka.
- Hej - powiedział z uśmiechem, stawiając obok niej drinka bo widział, że jednego nadal trzymała w dłoni. - Gdyby Grace nie przyszła ze mną, bo tylko ciągle mnie irytuje. - dodał z irytacją, ale też lekkim rozbawieniem. Usiadł na biurku, lustrując wzrokiem. - A ty? Sylwester na trzeźwo to pewnie nic łatwego, nie? - uśmiechnął się do niej delikatnie. Na trzeźwo to jedno - ale wiedział, że najbardziej jej doskwierał po prostu brak Isaaka.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Ellie trzymała dystans, ale z nieco innych powodów. Po prostu wolała popracować i też nie narażać się na etap rage’u Grace, bo taki Armagedon życiowo nie był jej zupełnie potrzebny. Uśmiechnęła się łagodnie. Podziękowała mu skinieniem głowy za drinka.
– Nie musiałeś mi przynosić – mrugnęła do niego, ale dopiła resztkę ze swojej szklanki i owego bezalkoholowego nowego Drina wzięła w dłoń. – Pilnuje cię. Dlatego nie podchodziłam za bardzo, nie chciałam, żeby robiła aferę – wzruszyła ramionami, bo jej zdaniem nie było o co robić afery, serio.
– Na trzeźwo to tam chuj, ciężarny sylwester na trzeźwo podczas gdy twój mąż nie odbiera pierdolonego telefonu będąc w więzieniu, więc teoretycznie nie mając nic lepszego do roboty, to dopiero wyzwanie – westchnęła ciężko. – Martwię się o niego, czuję, że czegoś mi nie mówił, ten brak odbierania telefonu… Cholernie się martwię o tego idiotę – westchnęła, gładząc swój nadal płaski brzuszek i zaciskając lekko usta.

autor

-

Awatar użytkownika
43
191

Wydawca

-

-

Post

- Nie musiałem, ale przyniosłem. Żebyś miała namiastkę świętowania - posłał jej wesołe, lekko rozbawione spojrzenie. - Tak, ja też dlatego nie podchodziłem za bardzo do ciebie, bo nie chciałem jakiegoś kosmicznego armagedonu. I tak domyślam się, że ten dzień jest chujowy dla ciebie, więc… lepiej nie dokładać innych chujostw - wiedział, jak psychiczna potrafiła być Grace z zazdrości, więc naprawdę wolał unikać złoszczenia jej. Zostawił ją teraz tylko dlatego, że pewnie bawiła się z grupą jakichś innych lasek więc uznał to za dobry moment na małe zniknięcie.
- Może po prostu mają wstrzymaną możliwość kontaktu w tym okresie. Wiesz, między świętami i sylwestrem. Na pewno się do ciebie odezwie jak tylko będzie mógł. Też to pewnie przeżywa - nie wątpił, bo wiedział, że nie świętowali razem sylwestrów tylko wtedy gdy Isaak Ellie zdradził. Cóż. - Nie martw się, na bank to nic strasznego - dodał, delikatnie palcami gładząc ją po ramieniu przez materiał sukienki. - Ładnie wyglądasz. Nadal nie widać po tobie, że jesteś w ciąży. Jak ty to robisz? - zaśmiał się, patrząc faktycznie na jej płaski brzuch. Przesunął wcześniej delikatnie wzrokiem po jej biuście, ale nie wpatrywał się w niego jakoś chamsko.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

– Chujowe to świętowanie – posłała mu nieco smutne spojrzenie, ale była mu mimo wszystko wdzięczna. Uśmiechnęła się jednak, gdy powiedział, że z tego też powodu on nie podchodził do niej. Westchnęła mimochodem. – Cieszę się, że tu jesteś Teddy – dodała jeszcze z całkiem szczerym uśmiechem.
– Nie wiem, pojebane to jest, przecież właśnie wtedy kontakt jest najbardziej pożądany. No kurwa, ostatni raz gadałam z nim przed wigilią, na pewno coś się stało. Jak w urodziny. Czuję to, Ted. A Chris mi nie chce nic powiedzieć. Dojadę tego skurwysyna jutro tak, że nie będzie wiedział jak się nazywa – mamrotała lekko pod nosem, bo tak zamierzała zrobić. Dojedzie chuja tak, że wszystko jej wyśpiewa i jeszcze się rozpłacze, co z tego, że teoretycznie był po ich stronie. :lol:
– Nie wiem – przyznała cicho. – Dziękuję. Może dlatego, że byłam trochę wychudzona i teraz w zasadzie wracam do swojej normalnej wagi, maluch rośnie, niedługo pewnie się pokaże, a my wyjdziemy z tego najgorszego i najniebezpieczniejszego czasu – powiedziała z uśmiechem, gładząc brzuch przez materiał sukienki, bo byli już prawie na finiszu pierwszego trymestru i miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

autor

-

Awatar użytkownika
43
191

Wydawca

-

-

Post

- Wiem - powiedział cicho, bo dla niego ten wieczór też był daleki od ideału. - Ja też. Lubię razem spędzać sylwestra, chociaż ten, w tym roku, wydaje się wyjątkowo gówniany - westchnął ciężko. Bo taki był. Ten rok temu dawał mu nadziei na coś lepszego, ten aktualny odbierał jakąkolwiek na to, że kiedykolwiek wszystko się unormuje.
- Jakby się coś stało, to Chris by wam raczej powiedział. Nie możesz go na każdym kroku dojeżdżać, nie wszystko jest przecież zależne od niego, Ellie - powiedział z rozbawieniem, odstawiając szklankę z whisky i połozył obie ręce na jej ramionach, pocierając je w ramach pocieszenia. Rozumiał jej nerwy, ale z drugiej strony wiedział, że ten adwokat i tak miał przesrane zadanie.
- Będzie wszystko dobrze. Musi być. Zasłużyłaś na to, żeby twoje marzenie się spełniło. Wasze marzenie - powiedział ciepłym tonem. - Właściwie to chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem w święta. To było naprawdę nie na miejscu - uniósł jej podbródek palcami, ale nie nachylał sie ani nic, po prostu chciał spojrzeć jej w oczy żeby wiedziała, że serio żałował.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

– Ano – skinęła lekko głową i podniosła się z fotela Isaaka, wzdychając cicho. Usiadła sobie na biurku, w zasadzie to bardziej na nim przycupnęła, opierając się o owe biurko tyłkiem i westchnęła mimochodem.
– Oczywiście, że mogę. I zamierzam – wywróciła oczami. No płaciła mu, to mogła, prawda? Westchnęła ciężko – Chuj wie, czy będzie dobrze, ale mam dobre przeczucia. Chyba. Nie wiem. Stres nam nie służy – przyznała cicho, ziewając lekko, bo mało spała ostatnio i teraz poczuła się zmęczona życiem. Spojrzała mu w oczy, gdy ją przeprosił i pogłaskała jego ramię.
– Nic się nie dzieje, serio. Nie mam ci tego za złe. Po prostu musisz powoli się otrząsnąć, Teddy. Ten pocałunek… – i wtedy do pokoju weszła Grace, chociaż wpadła byłoby lepszym określeniem.
– Wiedziałam, że się z nią znowu kurwisz! – powiedziała, wjeżdżając w Ellie i łapiąc ją za ramiona. Elaine westchnęła ciężko.
– Nikt się z nikim nie kurwi, Grace, uspokój się i weź nie podnoś łap – jęknęła cicho, bo pewnie będzie mieć siniaki, bo jednak za ramiona złapała ją mocno.

autor

-

Awatar użytkownika
43
191

Wydawca

-

-

Post

- Dlatego nie powinnaś się niczym denerwować. Będzie w porządku. Zobaczysz. Po nowym roku pojedziesz do niego na widzenie i zawieziesz mu nowe zdjęcie z usg - powiedział z delikatnym uśmiechem. Kochał ją, cholernie kochał, ale widział, że wszystko było stracone. Zastanawiał sie skąd tyle w optymizmu w sobie miał Joseph w tej całej pojebanej sytuacji, bo jemu go trochę brakowało. Albo nie był tak złym człoiwiekiem, za jakiego w ostatnim czasie się uważał.
- To było po prostu głupie i… - kiedy Grace wpadła do pomieszczenia, przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Kiedy jednak zaczeła szarpać Ellie, wkurwił sie nie na żarty i z całej siły złapał swoją żonę, odciągając ją od Townsend.
- Opierdoliło cię do reszty? Ona jest w ciąży, zostaw ją - i posadził na siłę na kanapie, stając pomiędzy nią a Elaine.
- Co? Może z toba? Jebany kurwiarzu, dlatego nie przeciwstawiałeś się temu rozwodowi, co? - darła sie jak pojebana, podnosząc się i znowu chciała rzucić łapami na Ellie, ale Ted osłonił ją całym sobą.
- Nie, jej mąż jest w więzieniu. Naprawdę sądzisz, że ją interesuje? - warknął, odpychając ją, ale nie na tyle żeby zrobić jej krzywdę. Nie był damskim bokserem, nie chciał jej skrzywdzić, ale wkurwiła go nie na żarty.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

– O ile nadal wizyty nie będą wstrzymane, strasznie mnie to irytuje – westchnęła cicho, bawiąc się nerwowo obrączką – Dziękuję, wiem ile cię to wszystko kosztuje – dodała, bo to, jak ją wspierał cholernie doceniała. I kiedy Ted odsunął Grace, westchnęła cicho. Grace się dalej piłowała. – Och, w takim razie na pewno jej mąż będzie zachwycony jak się dowie, że się całowaliście[/b] – uśmiechnęła się lekko. A Ellie cała się spięła, bo chciała to powiedzieć Isaakowi osobiście.
– Grace, uspokój się, wytrzeźwiej, serio – odparła, patrząc na żonę Teda, co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło, ale podniosła się z kanapy.
– Idę do moich przyjaciółek, a ty kurwa jesteś dla mnie skończony, Theodore – oświadczyła obrażona, a Ellie spojrzała na Teda ze smutkiem. Dla niej ta impreza była skończona.
– Pojadę do domu, nie mam siły – westchnęła ciężko. – Dziękuję Teddy – dodała, przytulając go jeszcze. – Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy dla nas wszystkich – dodała spokojnie, muskając jego policzek ustami, ale gdy zaoferował, że zawiezie ją do domu, skorzystała i się z nim ładnie pożegnała.

Ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”