WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
– No w sumie, to brzmi jak logiczny argument. Za to Thea w tym czasie, kiedy ty nie dzwoniłeś, musiała odwoływać wszystko. Oczywiście zajęliśmy się tym wszystkim co mogliśmy z Constance, ale do tej pory Tee ma gdzieś welon, który stwierdziła, że za jakiś czas rytualnie spali – westchnął ciężko, bo trochę się obawiał o zdrowie psychiczne własnej siostry, ale co on mógł właściwie w tym przypadku zrobić? No zupełnie nic.
– Ej, to nadal moja siostra, we przestań – pstryknął palcami, żeby się ocknął, bo jednak widział, że Nicholas zaraz zacznie się ślinić. – Connie i Enzo się rozwodzą, a Vittoria jest w ciąży. Powinieneś ją odwiedzić, bo chyba twoje małżeństwo też się sypie, right? – wskazał ruchem głowy na jego dłoń i upił trochę trunku. – Constance dowiedziała się o zdradzie Enzo – dodał, żałując szczerze, że nie dojebał Enzo, kiedy miał okazję i kiedy się dowiedział. W końcu Connie też była jego kumpelą, nie?
– Kurwa, ale przyznaj sam, że te tajlandzkie burdele to była przygoda życia, no! Już tak nie narzekaj. Musimy pomóc w poszukiwaniach i doskonale o tym wiesz – stwierdził nieco naburmuszony. – Podobno był widziany ostatnio z jakąś rudą kurwą. Mówi ci to coś? Ruda kurwa? – poruszył brwiami, bo wszyscy wiedzieli, z kim Enzo Constance zdradził.
-
– Przykro mi w takim razie – powiedział całkiem szczerze, bo nie wiedział co można dodac w takim momencie. W sumie cieszył się, że nie wpadł po drodze na Theę, bo już w ogóle byłoby mu głupio za przyjaciela-debila. Swoją drogą to się zirytował, że Russell nie postanowił go osobiście powiadomić o zmianie planów ale w sumie… sam też o rozwodzie się nie chwalił, nie? – Oj tam, dobrze wiesz, że jest świetną laską. Chociaż ty też jesteś niczego sobie, skarbie – poklepał go dość mocno po policzku i parsknął przy tym śmiechem. Nie był gejem, ale taki gejowski żarcik czasem był w cenie no!
– Jaka Vittoria? – zapytał głupawo a potem policzył lata w głowie i oczy szeroko otworzył ze zdziwienia. – Ta mała? W sensie mała Vi? KIEDY ONA TAK DOROSŁA?! – no uwielbiał kobiety ale małej Vi w sytuacji intymnej wyobrazić sobie nie mógł, a wiadomo że do takiej doszło bo przecież niepokalane poczęcie to nie było. – Boże, w końcu – powiedział odnośnie wiedzy o zdradzie. Wszyscy pewnie rzygali zdradami Enzo ale nikt nie mówił nic na głos bo nie można olać kumpla dla jakiejś laski, nie? Chociaż wychodziło na to że kumple się na niego wypieli skoro nie informowali o tak ważnych sprawach.
– Ruda? A to nie ta… Charlotte czy inny jabłecznik? – zmarszczył czoło, łyk alkoholu spory upijając i westchnął. – Z jedną laską się puszczają? Boże, po co my mamy te kluby i pro elo imprezy skoro oni się za jedną laskę biorą? Do tego dosyć średnią – nie widział w tym nic podejrzanego ale może dlatego, że to Nick – rzadko kiedy patrzył podejrzliwie na życie.
-
– Przekażę jej – wzruszył ramionami, bo faktycznie Russell zjebał sprawę koncertowo i to ogromnie wkurwiało Darwina. Gdyby wiedział, że mężczyzna wywinie taki numer, to już na samym początku kazałby mu się trzymać trzy chuje w bok od własnej siostry. – Za wysokie progi dla ciebie, Farewell – parsknął śmiechem, bo jednak wiadomo, że sobie tutaj tylko grzecznie żartowali.
– No córka Constance – powiedział, kiwając głową. – Nie wiem, ale chyba nie muszę mówić, że Connie jest podłamana. Przyda jej się pocieszenie, a Ty się z nią całkiem nieźle dogadywałeś w święta. Powinieneś do niej zajrzeć – powiedział z rozbawieniem, doskonale wiedząc, że takie komentarze sprawiały, że troszeczkę igrał z ogniem. - Wie tylko o jednej, może to i lepiej. Gdyby się dowiedziała o wszystkim, to by ją totalnie załamało – westchnął cicho, bo jednak znał Connie i wiedział, że już teraz ledwo się trzymała.
– Wydaje mi się, że to ta sama, ale widziałem tylko włosy. Zaczynam podejrzewać, że ta laska nie do końca przypadkowo przewinęła się zarówno przez Enzo jak i Russella. Nie wspominając, że jakimś cudem obaj mają z nią zdjęcia i te zdjęcia dotarły do ich kobiet – wzruszył ramionami, bo cała sprawa generalnie mocno mu jebała gównem.
-
– Pierdolisz – ponownie mizinął go po ramieniu, nie przestając się śmiać. Kiedy jednak temat Connie nabierał rozpędu, Nick uśmiechnął się ledwie widocznie. – Zajrzę, może jutro albo pojutrze. Jestem w sumie dobrym ramieniem do wypłakiwania się po za tym chętnie zapodam jej kilka rad jako rozwodnik z doświadczeniem – przewrócił oczami. Nie, nie miał doświadczenia bo sam pierwsze trzy tygodnie przesiedział z flaszkami tequili dookoła siebie, ale generalnie miał pewne plany wobec Tagliente więc… tak, to akurat świetna okazja. A po za tym będzie umiał bardziej wykorzystać jej wtyki niż z reguły robił to Enzo. Debil, mieć żonę w FBI i w ich zawodzie z tego nie korzystać! – A więc musimy dopilnować, żeby się nie dowiedziała – zarządził, klatkę nieco do przodu wypychając co by wyglądać dumnie i puścił oczko kumplowi. Już on o nią zadba, spokojnie.
– Musimy zdobyć to zdjęcie i podpuytać Enzo o tą rudą – pokiwał ze zrozumieniem głową, ale zaraz westchnął ciężko bo przypomniał sobie o innym problemie. – A co z Jacksonem i Sarah? I Clarence’ami? – to był temat rzeka w ich pracy, niestety.
-
– Nie miałbyś u mnie szans, Farewell – poruszył brwiami, cmokając w powietrzu i szczerze się śmiejąc. Słysząc jednak ton głosu Nicka, Johnson poruszył lekko brwiami. Czyżby Nick chciał się wziąć za Connie? W sumie był nienajgorszą partią, a Darwin już nie zamierzał się wtrącać w czyjekolwiek życia.
– Myślę, że teraz jest w fazie nienawidzenia facetów, ale mówiła coś ostatnio, że jest gotowa, żeby zacząć randkować. Może od tego zacznijcie, wszyscy widzieliśmy twoje maślane spojrzenie w święta – zaśmiał się pod nosem. – Wszyscy oprócz Enzo, bo pewnie by ci za to wpierdolił. Nigdy nie rozumiałem jego zazdrości o Connie przy tym, że ruchał na prawo i lewo – stwierdził spokojnie, rozkładając ręce, bo faktycznie tego nigdy nie rozumiał – Dokładnie – pokiwał głową, zadowolony, że się rozumieli.
– Tutaj jest problem. Enzo jest w delegacji i wyłączył telefon. Sarah i Jackson są gdzieś chuj wie gdzie, Meg z Alexem też. Chcieli odejść z biznesu i zapadli się pod ziemię – odetchnął ciężko, bo trochę to utrudniało, ale rozumiał ich decyzję i w pełni szanował.
-
– Nie znasz tej zasady, że jak zdradzasz to się bardziej boisz, że twoja druga połówka zrobi to samo? Normalka. A Enzo to idiota – wzruszył ramionami, chociaż naprawdę tak uważał. Wszystko można był Nickowi zarzucić ale z pewnością nie zdradzał. Nigdy. I nie zamierzał tez w najbliższej przyszłości. – Z tego biznesu nigdy się nie odchodzi – powiedział poważnym, nieco mrocznym tonem ale zaraz się uśmiechnął. – Może po prostu potrzebowali odpoczynku – dodał, jakby na pocieszenie. A potem zajęli się opijaniem ślubu, który nie wypalił, małżeństw które były bez sensu i nowej znajomości Darwina z piękną Eleną.
| ztx2
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
W ogóle nie rozumiała, dlaczego Joseph nagle zniknął. Spędziła większość nocy po przyjęciu rozmawiając z Danielem o tym, że to wszystko i tak nie ma na ten moment sensu, bo nie mogli się oficjalnie umawiać tak długo, jak plan ze ślubem miał wypalić. Dan zdawał się wszystko rozumieć, stwierdził, że poczeka, dali sobie uroczego buziaka na zakończenie i wróciła do pokoju odrobinę smutna by zrozumieć, że Joe zniknął razem ze swoimi rzeczami. Nie gnała za nim jak szalona, poszła za to do Popps by ogarnąć, że Tom również wyjechał. Na spokojnie zatem wróciły rano do Seattle. Próbowała się do jaśnie pana dodzwonić, ale jego telefon był po prostu wyłączony, a gdy nie zastała go również w swoim apartamencie pierwsze o czym pomyślała, to Little Darlings.
- Panno Herondale, pani nie wchodzi, zawołamy szefa - powiedział jeden z ochroniarzy, patrząc na nią z jakimś dziwnie zmieszanym wzrokiem.
- Och przestań, przecież trafię - spławiła go, przepychając się w stronę gabinetu i gdy go otworzyła, zrozumiała skąd ta mina. Caroline. I Joe. Caroline i Joe nago. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła, a serce na ułamek sekundy się zatrzymuje. Pieprzył Carrie.
- To jakiś żart? - zapytała, czując jak pod powiekami zaczyna się jej robić niebezpiecznie mokro. Carrie zaczęła się wybudzać, podnosząc z Joe, a Anastasia stała po środku gabinetu wiedząc, że musi teraz wejść na wyżyny swojej wściekłości, bo przecież udawali narzeczeństwo. Problemem było to, że wcale nie musiała udawać.
- Och, Anastasia. Sorry, tak wyszło - zaświergotała złośliwie Carrie, opatulając się koszulą Joe.
- Wypierdalaj zanim zrobię z waszego syna sierotę - powiedziała Nas, unosząc dłoń w górę.
- Wyrównałyśmy… - zaczęła mówić Caroline.
- WYPIERDALAJ! - wydarła się Scordato, łapiąc za jakąś butelkę z whisky którą stała obok i cisnęła nią nad kanapą, na której oboje się smacznie wylegiwali. - BO ZA CHWILĘ ROZJEBIE CI ŁEB! - darła się tak, że aż jeden z ochroniarzy stanął w drzwiach za nia. - Wypierdol to ścierwo za drzwi. JUŻ - nakazała, patrząc na to z niedowierzaniem. Jemu prysł czar gdy zobaczył Daniela? Anastasii prysnęło wszystko w tym momencie. Nawet na niego nie patrzyła, odwróciła wzrok w momencie gdy ochroniarz wyprowadzał Caroline.
-
-
-
Nie wiedział nawet, kiedy z Caroline zasnęli, ale obudził go głos Anastasi. Patrząc na Anę. I na Carrie. O kurwa. Zrzucił z siebie Caroline i westchnął ciężko.
– Ana, przepraszam, tak bardzo przepraszam. Caroline, wypierdalaj – rzucił nieco nienawistnie, bo to, że ją przeruchał wcale nie oznaczało, że cokolwiek do niej czuł. Gardził nią chyba nawet bardziej niż wcześniej. Mimo to, kiedy Scordato złapała za butelkę, którą zaraz cisnęła, lekko się uchylił, by nie dostać odłamkami. Skinął ochroniarzowi, by faktycznie wyprowadził Carrie, a sam złapał spodnie i się ubrał.
– Ana, słuchaj, to… W sumie nie mam usprawiedliwienia, ale wiem, że to i tak nie ma znaczenia, bo w sumie ty i Daniel jesteście razem i w ogóle – machnął dłonią i w sumie tak uważał. Nie musiał się tłumaczyć, bo przecież miała Daniela, a tamto w Marsylii nic nie znaczyło, nie?
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- W dupie mam twoje przeprosiny - powiedziała, a raczej syknęła, jeszcze w obecności Caroline i ochroniarza. Gdy zaczął sie ubierać, trzęsło ją wewnętrznie. A więc tak czuła się ta dziwka gdy się o nich dowiedziała? To było podłe. On był podły. Kurewsko. Ochroniarz zamknął za sobą drzwi i dopiero wtedy na niego spojrzała, próbując nie uderzyć go, gdy zaczął się w ten sposób tłumaczyć - zasłaniał się Danielem, a przecież to nie to samo.
- Nie jesteśmy. Powiedziałam mu, że obiecałam, że ci pomogę i tak długo jak to trwa, nic z tego nie będzie - zadrżała jej dolna warga. Po co to w ogóle zrobiła? Powinna mieć jego, ten jego wymyślony ślub w dupie i po prostu umawiać się z kimś kto wyglądał na kogoś normalnego. Kogoś, kto prawdopodobnie nie zrobiłby jej tego. - Musiałeś wyruchać akurat ją? Musiałeś dać tej pieprzonej dziwce satysfakcje, że mnie zdradzasz? Obiecałeś, że tego nie zrobisz. Obiecałeś, że nie dopuścisz do takiej sytuacji. - a jednak wymierzyła mu policzek, cholernie mocny, mocniejszy niż spodziewała się, że była w tym momencie mu wymierzyć. - Nie mogę na ciebie patrzeć. - powiedziała z rozpaczą w głosie, zasłaniając twarz dłońmi i usiadła na jakimś szklanym stoliku za sobą. A ona nie chciała uprawiać seksu z Danielem. Heh.
-
-
-
– Och, nie wiedziałem. Widziałem tylko jak się całowaliście, więc uznałem, że pewnie po prostu ustaliliście, że będziecie razem – powiedział, wzruszając ramionami. Taka była prawda. Westchnął cicho, bo faktycznie, wybór osoby był niefortunny. Mimo to, kiedy wymierzyła mu policzek, przyjął to na klatę. Wiedział, że mu się cholernie należało.
– Po prostu była w chujowym miejscu, w chujowym czasie, okej? Nie chciałem z nią się przespać, przespałbym się z kimkolwiek – rzucił, chociaż to nie poprawiało jego sytuacji. – Zresztą, przecież to i tak nie miało dla ciebie znaczenia, Ana. Sama tak mówiłaś – powiedział, patrząc na nią, chociaż domyślał się, że to kwestia honoru. – Posłuchaj, wiem, że zjebałem, ale… Byłem cholernie wyćpany. Połowy tej nocy nawet nie pamiętam. No przecież bym do czegoś takiego nie dopuścił… – westchnął ciężko. W biurze były kamery i jakby miała emocjonalną potrzebę, to by pewnie je wypuścił, byleby jej ulżyło emocjonalnie i żeby Carrie dupą świeciła w Internecie. Zrobiłby to nawet za cenę swojego kolejnego upokorzenia. Problem polegał na tym, że jednak byli narzeczeństwem, przynajmniej oficjalnie. – Mogę to jakoś naprawić? – spytał, patrząc na nią z lekkim niepokojem.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Jak mogłabym z nim być? Jak sobie to wyobrażasz? - zapytała z nieskrywaną ciekawością. - Miałabym z nim być, tak serio być i potem wracać do apartamentu w którym jesteś ty? Randkowanie a prawdziwy związek to dwie różne sprawy. Wiem, że tobie nie zrobiłoby takie coś problemu ale mnie jednak tak - dodała zgryźliwie, próbując się nie popłakać w tej całej gówno sytuacji. - Gdybyś przespał się z kimkolwiek innym nie byłoby problemu. Jesteś wolnym człowiekiem, możesz robić co chcesz. Ale przespałeś się z nia. Z JEBANĄ CAROLINE! - wydarła się znowu, chociaż w jej głosie nie było złości tylko smutek. Cholerny smutek. Ogólnie i tak by zabolało gdyby to był ktokolwiek inny, ale na pewno nie tak i pewnie umiałaby to znieść bez marudzenia. Spojrzała na niego z niedowierzaniem. - A miało mieć znaczenie? Nie interesowało cię to, gdy sypialiśmy ze sobą gdy byłeś z KAŻDĄ swoją narzeczoną czy żoną. Przejmowałeś się tym, czy to miało znaczenie gdy spałeś ze mną a kilka godzin później ślubowałeś miłość komuś innemu? - chciała, żeby zrozumiał, że sam doprowadził do tego, że tak mówiła i myślała. Przez kilkanaście lat i tak zawsze wybierał kogoś innego i nigdy nie zapytał, co czuła. A zawsze czuła się jak ostatnia szmata i zawsze w to mimo wszystko brnęła. Niestety.
- Ale dopuściłeś. - powiedziała, wlepiając wzrok w swoje buty. - A teraz ona wszystkim o tym powie. Powie, że jesteś śmieciem, który nie potrafi uszanować żadnej swojej partnerki. I chyba będzie miała rację, bo zrobiłeś to nawet mi. Po raz kolejny pozwalasz mnie ośmieszyć - była okropnie zraniona tym, co odjebał. Już czuła ten wzrok innych ludzi. Pokręciła głową. Nie chciała niczego naprawiać. Miała go po prostu dość.
-
-
-
– Nie wiem, przecież sama mówiłaś, że to między nami to tylko udawanie, więc myślę, że przez jakiś czas nie miałby problemu ze mną. I tak sypiam w gościnnym i w ogóle – westchnął cicho, bo naprawdę nie rozumiał problemu. Sama stwierdziła do Daniela, że traktowała go bardziej jak współlokatora i przyjaciela, więc… – To nie tak, że mi nie robiłoby to problemu, Ana. Uważam, że jeśli Daniel cię uszczęśliwia, to droga wolna – wzruszył ramionami, bo sam był zraniony, sam nie wiedział, czemu. Odetchnął głęboko. – Nawet nie wiem, co ona tu jebana robiła. To nie jest okolica, w której przebywa z Naomi – wywrócił oczami, nawet nie do końca myśląc o tym, co mówił i że właśnie trochę zdradził się, że nie była tutaj sama.
– Była w chujowym miejscu, w chujowym czasie, a ja miałem chujowy humor – rzucił, jakby to miało go jakkolwiek usprawiedliwić życiowo, chociaż strasznie się czuł styrany ostatnimi dwoma dniami. – TY ZAWSZE MASZ DLA MNIE ZNACZENIE, ANASTASIA. ZAWSZE, KURWA – wydarł się w tym momencie, patrząc na nią, chociaż wiedział, że był ostatnią osobą, która miała prawo krzyczeć.
– Czasami większe niż sobie uświadamiasz – dodał jeszcze, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała bardzo szybko. – Nie powie. Dopilnuję tego, że nie powie – oświadczył spokojnie i zarzucił na nagie ramiona marynarkę. Zajebie tą kurwę, byle tylko nie powiedziała. Czas najwyższy, a młody z nim zamieszka. Musiał tylko się skontaktować z Tomem, on mu pomoże tę kurwę zajebać, nie?
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Ale ja bym miała! - czego nie potrafił zrozumieć? - Miałabym problem z tym, że byłabym w PRAWDZIWYM ZWIĄZKU, jednocześnie udając że jesteśmy zaręczeni. Nie chciałabym go zdradzać, a mimo wszystko całowanie się z tobą pod publike by tym było. Dla ciebie zdrada to chleb powszedni, ale nie dla mnie - wycelowała w niego palcem. Zdradziła tylko swojego zmarłego męża, ale zanim wzięli ślub to całkowicie ucięła bo wiedziała, że tak nie wolno. Nie chciała być taką osobą. - A kto powiedział, że mnie uszczęśliwia? Nie wiem czy to robi. Nie wiem, bo byliśmy dopiero na kilku randkach. Nawet z nim nie spałam, chodziliśmy tylko na pieprzone kolacje i spacery! - nie wiedziała jak mu to wyjaśnić, ale czuła, że to zupełnie bezcelowe. Daniel się jej podobał, ale nie mogła powiedzieć nic więcej. Nie było tu mowy o uszczęśliwianiu bo to wszystko trwało zbyt krótko. Wiedziała za to, kto jak zwykle sprawił że do szczęścia było jej daleko. - Naomi? Naomi też tu była? - nie wierzyła w to co słyszała. - No to mieliście spotkanie jak za dawnych lat. Obyś nie strzelił Carrie kolejnego dziecka - patrzyła na niego z ogromnym żalem za to wszystko. Czuła się jak wtedy, gdy o dziecku się dowiedziała.
- Chujowym czasem jest spędzanie go z tobą. Nie wiem dlaczego przez tyle lat nie umiałam do tego dojść - powiedziała, może trochę okrutnie, ale tak było. Zawiódł ją, cholernie, ale nie był to w zasadzie pierwszy raz… - Przedwczoraj nawet bym ci w to uwierzyła, ale dzisiaj to brzmi po prostu jak żart i sposób, żeby mnie ugłaskać - rozłożyła bezradnie ramiona. Tak to widziała, ale głównie przez niego samego. - Przerabialiśmy już te teksty. Zależy mi na tobie, jesteś najważniejsza, bla,bla, bla. W chuju mam te twoje cudowne teksty. Zostaw je dla potencjalnej żony numer sześć. Może powinieneś wrócić do Carrie. Już ma wprawę w byciu twoją żoną na pokaz - zaczęła nerwowo bawić się pierścionkiem który teraz ciążył jej okropnie na drobnym palcu. - I uważasz, że to wystarczy? - zlustrowała go wzrokiem. - Doprowadźmy to wszystko do końca, zgodnie z umową i po prostu więcej się do mnie nie odzywaj. - powiedziała poważnie, wlepiając wzrok w dłonie. Jej granice pękły, totalnie.
-
-
-
– Jesteś jedyną osobą, z którą zdradzałem moje partnerki, jeśli to cokolwiek zmienia – wzruszył ramionami, bo to nie tak, że zdradzał swoje żony z kim popadnie – wcale tak nie było. W zasadzie zawsze, jeśli kogokolwiek zdradzał, to z nią. Czemu więc teraz się czuł trochę tak, jakby ją zdradził, skoro nawet nie byli ze sobą? Westchnął cicho, a kiedy powiedziała, że nawet z nim nie spała, aż wstrzymał oddech. Zjebał strasznie, czuł to.
– Cóż, w takim razie mam nadzieję, że cię uszczęśliwi – rozłożył ręce, a gdy usłyszał, że wychwyciła kwestię Naomi, miał ochotę jebnąć face palma. – Była, ale szybko się zwinęła, bo Tom nie był nią zainteresowany – rzucił szybko, mając nadzieję, że Ana to kupi. On zjebał, ale Tom miał jeszcze szansę, żeby z tego wyjść z twarzą, bo gdyby Popps się dowiedziała… Nie miał wątpliwości, że całe ćwierkanie o drugiej szansie skończyłoby się szybciej niż zaczęło.
– Nie strzelę nikomu dziecka – mruknął cicho, bo pewnie był po wazektomii, którą zrobił, gdy tylko się rozstał z Anastasią. – Co? – spojrzał na nią z wyraźnym zaskoczeniem, gdy powiedziała, że chujowo czas się spędzało z nim.
– Ugłaskać? Zjebałem. Wiem, że zjebałem – westchnął ciężko i spojrzał na nią, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Nie zamierzam do niej wracać, jest jebnięta – mruknął pod nosem. – Co mam ci powiedzieć, że nie jesteś najważniejsza i mam cię w chuju? To jest kłamstwo. Zawsze byłaś w moim życiu jedyną kobietą, której… Nieważne, po prostu nieważne – ugryzł się w język, bo nie chciał chyba się tak odsłaniać emocjonalnie, gdy sama była na niego tak zdenerwowana. – Ana… – powiedział, wyciągając dłoń w jej stronę. – Co mogę zrobić, żeby było lepiej? – spytał cholernie cicho, patrząc na nią z uwagą.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Nigdy nie powiedziałam, że chcę, żeby mnie uszczęśliwił. W ogóle niczego nie rozumiesz - przygryzła dolną wargę i odwróciła na chwilę wzrok, żeby zahamować łzy napływające do jej oczu. - Co nie zmienia faktu, że pewnie super się bawiliście. W każdym razie ty - dodała, pod nosem, wierząc, że Naomi wyszła pierwsza. Nie podejrzewałaby, że Thomas był tak nie dojebany jak Joseph.
- Tym lepiej dla wszystkich - rzuciła kąśliwie, ale gdy zobaczyła jego zaskoczenie, uśmiechnęła się kącikami ust. - Co, co? Zawsze gdy przez chwilę czuję się przy tobie dobrze, skutecznie potrafisz to spierdolić. Nie wiem kiedy nauczę się tego, że jakakolwiek relacja z tobą jest po prostu beznadziejnym pomysłem - dzisiejszy dzień był dniem nauki prawdopodobnie, bo pierwszy raz naprawdę chciała skończyć z nim znajomość. Całą. Zignorowała słowa o tym, że Caroline była jebnięta. Widocznie do seksu nie była. Cóż. - Jedyną, która zawsze wierzyła w to, że jesteś lepszy niż jesteś - powiedziała, dokańczając te słowa za niego. Wiedziała, że na pewno nie o to mu chodziło, ale nie skłamała mówiąc to. Zawsze chciała go widzieć jako kogoś lepszego, chociaż dzisiaj zrozumiała, że w rzeczywistości był po prostu pieprzonym złamasem. Nikim więcej.
- Odsuń się - odepchnęła jego rękę, podnosząc się ze stolika. - Nie wiem. Nic. - powiedziała cicho, obejmując się ramionami. - Możesz zaprosić Caroline do nas i spędzić z nią resztę dnia. Nie będę dziś spać w domu. Jutro chyba też - a mówiąc to wyjęła telefon i zaczęła zamawiać ubera. Do Daniela. Zamierzała z nim pójść do łóżka i zapomnieć o tym, co myslała dzień wcześniej. Jakkolwiek to okropne, to chyba tego potrzebowała.