WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| start + outfit

O nowym właścicielu Little Darlings mówiło się już od jakiegoś czasu. Wśród tańczących tam dziewczyn oczywiście wzbudzało to zarówno ekscytację jak i delikatny niepokój - wynikało to ze zmian, które chciał wprowadzić. Od jakiegoś czasu zapraszał na rozmowy tancerki i Meg zdawała sobie sprawę, że kwestią czasu jest, kiedy to ona znajdzie się na przysłowiowym dywaniku. Oczywiście, wśród dziewczyn mężczyzna budził zachwyt - podobno był przystojny i kulturalny, co wcale nie było standardem w lokalach tego rodzaju. Tak czy siak, Herondale zdawała sobie sprawę z tego, że niebawem i ona zostanie wezwana i faktycznie tak dzisiaj się stało.
Była wykończona - najpierw dwunastogodzinnym maratonem w szpitalu, a potem ośmioma godzinami tańczenia i obsługiwania klientów. Musiała niebawem wrócić do domu, zawieźć syna do szkoły, a potem odespać tę noc, więc nie do końca spotkanie w tym momencie się jej uśmiechało. Mimo to, przebrała się i zapukała do biura, w którym była może trzy razy w życiu.
- Dzień dobry, chciał mnie pan widzieć, prawda? - spytała niepewnie, wzdychając mimowolnie. Domyślała się, czego może dotyczyć rozmowa, ale nie zamierzała robić z klientami nic ponad prywatny taniec. Nie chciała zostać prostytutką, odetchnęła więc ponownie i spojrzała na mężczyznę, który jak na razie siedział odwrócony tyłem do niej w skórzanym fotelu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I

Alex był właścicielem od zaledwie miesiąca, ale dopiero dziś miał okazję poznać swoich pracowników, a konkretniej – pracownice. Wypsikał się mocno perfumami, założył najlepszy garnitur i ogólnie odpicował się jak żaba na zastrzyk, chcac zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Sam też był całkowicie przemęczony, bo Katie akurat złapała anginę i była w domu wielka rozpacz. Żona Jacksona cholernie mu teraz pomagała i dziękował bogu, że przyjaciel się z nią jeszcze nie rozwiódł bo chyba by się całkowicie zamknął w sobie i załamał. Praca i opieka nad dzieckiem całkowicie go wykańczała, ale dziś próbował udawać że wszystko jest okej. Porozmawiał już z kilkoma dziewczynami i właśnie czekał na ostatnią, której podobno jego nowe rozporządzenia nie bardzo przypadły do gustu. Siedział tyłem do drzwi, sącząc powolutku drinka z tequilą i kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi wziął głębszy oddech.
– Świetnie, że zapukałaś, ale nie powiedziałem magicznego słowa upoważniającego Cię do wejścia – powiedział z lekkim rozbawieniem, ale dopiero potem zarejestrował jej głos i aż stanęło mu serce. Powoli się obrócił na kręconym krześle i kiedy zobaczył Megan nie wiedział czy się śmiać czy płakać. – Co ty tu robisz? – zapytał, cholernie zdziwiony, ale właściwie to uznał, że dziewczyna po prostu się dowiedziała w jakiś sposób gdzie go szukac i próbowała zażartować. A przynajmniej taką miał w tym momencie nadzieję, serio.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan nie miała pojęcia, jak się nazywa nowy właściciel. Dopóki miała wypłatę, dopóki mogła utrzymywać swojego syna, jej szefem mógł być nawet arabski szejk. Problem polegał na tym, że nie przewidziała, że nowym właścicielem lokalu będzie… Jej nowy facet. Oczywiście, słysząc jego ton, zmrużyła oczy, bo autentycznie na samym początku już ją podkurwił. Mimo to, dopiero po chwili zrozumiała, że doskonale zna ten niski głos. Przygryzła mimowolnie dolną wargę i naprawdę miała ochotę po prostu uciec stamtąd w pizdu. Niestety było już za późno.
– Co ja tutaj robię? A co ty tutaj robisz? – odbiła piłeczkę, chociaż zgrywanie blondynki nigdy jej nie szło szczególnie dobrze. Odetchnęła więc głęboko, nie zbliżając się nawet do biurka, chociaż zatrzasnęła za sobą drzwi. – Ja tu pracuję. Jako tancerka. Tylko jako tancerka – oświadczyła z naciskiem. Jasne, wstydziła się tego co robiła. Nie nosiła z dumą swojego zawodu jako striptizerka, ale musiała jakoś zarabiać, a pensja stażystki była śmiesznie niska. Tutaj dorabiała na napiwkach i jakoś wystarczało na pokrycie kosztów szkoły Jasona i rachunków za studia. Przetarła nieco zmęczoną twarz i poczuła, że pieką ją policzki. Wiedziała doskonale co to oznacza – albo ją zwolni, albo ją rzuci. Przypuszczalnie obie te rzeczy. Dlatego też spojrzała na Alexa z wyraźną udręką czającą się w ciemnych oczach.
– Powinnam była ci powiedzieć, czym się zajmuję, żeby zapłacić za swoje studia i szkołę Jasona, ale doskonale wiedziałam, co to dla nas oznacza. Zwolnisz mnie teraz, rzucisz, czy może oba na raz? – spytała, nie chcąc się już na nic nastawiać, chociaż w jej oczach błysnęły łzy i lekka panika. Nie miała pojęcia, co może zrobić, żeby ratować siebie, związek, posadę i resztki normalności, jaką zapewniała synowi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, on nie przewidywał, że jego partnerka jest tancerką w klubie ze striptizem. Bo jak mógłby wpaść na tak absurdalny pomysł? Sądził, że Megan sobie dorabia w zwykłym klubie, jako barmanka albo kelnerka, ale nigdy nie pomyślałby, że tańczy pół naga przed jakimiś obcymi facetami. Do tego w jego klubie. Nie wiedział nawet, co w tym momencie powinien czuć.
– Jestem tu szefem. Mówiłem Ci, że mam nową inwestycję – powiedział, siląc się na ogromny spokój i opanowanie, chociaż naprawdę było mu w tym momencie ciężko. Jasne, nie chwalił się że to właśnie taki klub jest tą inwestycją, ale przecież nie pytała, a poza tym nie miała pojęcia o jego biznesie, więc... – Usiądź – dodał, choć do prośby to raczej nie należało. Wskazał na krzesło naprzeciwko siebie, po drugiej stronie biurka i na moment schował twarz w dłoniach, by po chwili intensywnie ją przetrzeć. Wysłuchał w ciszy jej tłumaczenia.
– Mogłaś powiedzieć, że nie masz pieniędzy. Pomógłbym Ci. Wolałbym dać Ci pieniądze niż mieć świadomość, że wyginasz się pół naga przed obcymi typami. – te słowa powiedział zdecydowanie ostrzej, ale nie podniósł nawet odrobinę głosu. Zmarszczył za to czoło i przyglądał się jej uważnie. Wydawała mu się taka niewinna, a tu proszę. Tancerka!
– A co powinienem zrobić, hm? – zapytał. – Płacić Ci za to, że tańczysz? Całkowicie spierdolę sobie opinie tym, że moja kobieta robi takie rzeczy. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie – chociaż szczerze? Miał ochotę ją i zwolnić i z nią zerwać. Jasne, czuł coś do niej ale w tym momencie oprócz szczerych uczuć i chęci dalszego prowadzenia związku, czuł też lekką odrazę, nawet jeśli nie zamierzał mówić tego na głos. – Powinnaś mi powiedzieć, że jesteś jebaną striptizerką. To obrzydliwe, że widziało Cię pół miasta – pokręcił z lekkim rozczarowaniem głową. Szukał takiej partnerki, która byłaby wzorem dla jegocórki a Megan... cóż na ten moment po prostu tego nie widział. Totalnie nie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba żadne z nich nie przewidywało, że skończą w takiej sytuacji. Nie miała zielonego pojęcia, jak mogła przeoczyć, że nową inwestycją Alexandra jest właśnie klub, w którym tańczyła, chociaż teraz było za późno na jakiekolwiek wytłumaczenia. Przygryzła dolną wargę nerwowo, by podejść nieco bliżej biurka, ale jednak nie siadała. Wolała chyba stać, skoro zdawała sobie sprawę, że to koniec właściwie wszystkiego. I tak była w szoku, że jeszcze nie zaczął na nią krzyczeć i się awanturować.
– Wolę postać, jeśli nie masz nic przeciw – zawsze miała charakterek i chyba nie do końca lubiła, gdy ktoś próbował nią rządzić. Była butna i dumna, ale tylko wtedy, kiedy mogła sobie na to pozwolić. Nie komentowała słów o nowej inwestycji, a gdy wspomniał o braku pieniędzy, zaśmiała się gorzko.
– I co, prosić o jałmużnę faceta, z którym umawiam się miesiąc? Nie chciałam, żebyś pomyślał, że lecę na twoje pieniądze, Alex. Nigdy tak nie było – powiedziała spokojnie, chociaż w jej oczach błysnęły łzy. Nie chciała go prosić o pieniądze czy pożyczki, nie chciała też, by myślał, że leci tylko na hajs. To była stuacja bez wyjścia. I zupełnie szczerze – była niewinna, tylko że jej zawód trochę ją zmienił.
– Nie wiem, okej? Nie wiem – wypaliła, ale zaraz przechyliła głowę, nie do końca będąc pewna, czy faktycznie go dobrze rozumie. – To znaczy, że nie chcesz się rozstawać? – zmrużyła nieco oczy i spojrzała na niego, wyraźnie zagubiona. Zaraz jednak uśmiechnęła się słabo. Oczywiście, oczywiście że to powiedział i miał w stu procentach rację.
– Myślisz, że robię to dla przyjemności? Że lubię to robić? Musiałam zacząć pracować, a nigdzie bym nie zdołała zapłacić za szkołę dla Jasona i za swoje studia. Nie każdy w życiu miał to szczęście, że jego rodzice przeżyli, nie masz zielonego pojęcia jak to jest – aż się zapowietrzyła, bo chyba po raz pierwszy w życiu przyznała, że było jej ciężko, cholernie ciężko. Nigdy wcześniej nie powiedziała tego na głos, bo jej siostra sama nie miała łatwo, a synowi żaliła się nie będzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W normalnej sytuacji jej charakter zupełnie mu nie przeszkadzał. Teraz jednak, gdy poczuł się dziwnie oszukany i do tego był jej szefem, zmrużył lekko oczy słysząc jej odmowę.
– To nie była prośba, Megan. – powiedział już nieco ostrzej, bacznie się jej przyglądając. W tym momencie to podchodziło trochę pod polecenie służbowe jakby nie patrzeć, a inna sprawa że przyjemniej się rozmawia, gdy ma się czyjeś oczy na wysokości swoich, czyż nie? Dlatego ponownie wskazał na krzesło, mając nadzieję, że Herondale tym razem nie będzie stawiała zbyt dużego oporu. W końcu, chodziło tylko o zajęcie miejsca na jebanym krześle.
– Jałmużna? Serio? – pokręcił głową zupełnie nie rozumiejąc jej słów. Pewnie, jemu było prościej bo zawsze jego rodzice mieli pieniędzy jak lodu. – Przyznanie się do tego, że jest ciężko i poproszenie o pomoc wcale nie oznacza otrzymania jałmużny. Zależało mi na Tobie i na Twoim synu poniekąd, więc pomógłbym bez myślenia, że lecisz na kase – stwierdził, zupełnie pewny swoich słów. Alexander uważał, że jeśli ktoś potrzebuje pieniędzy, to warto mu pomóc. Nie należał do egoistów ani osób, które zbyt mocno oceniały, szczególnie jeśli chodziło o bliskie mu osoby, a syn Meg był do tego dobrym kolegą jej córki, tak?
– Nie chcę, ale nie wyobrażam sobie bycia z kimś, na kogo patrzą inni faceci. Po prostu nie. – wolał nie okłamywać jej, że jest inaczej. Chciał mieć partnerkę dla siebie, a nie żeby każdy mógł sobie patrzeć a może czasem i dotknąć. Jego ego nie mogłoby już chyba bardziej ucierpieć niż dziś, w dniu w którym się okazało, że jednak nie była tylko jego, nawet jeśli z klientami nie sypiała. Wziął głębszy oddech przy jej kolejnych słowa i przygryzł przez chwilę dolną wargę.
– Masz rację, nie mam pojęcia – powiedział cicho, po chwili wstając z krzesła i podszedł do niej, siadając na brzegu biurka. – Ale uważam, że stać Cię na więcej niż kręcenie gołym tyłkiem. Zapłacę za cały rok szkolny małego, pod warunkiem, że sama stąd odejdziesz – przechylił lekko głowę na bok. To nie była propozycja która miała być wiążąca. Mogła odejść równie dobrze całkowicie, serio. Nawet jeśli odkąd była to jego życie wydawało się lepsze. A od śmierci Grace to był chyba pierwszy raz..

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Fine – rzuciła z rezygnacją, siadając na wskazanym przez mężczyznę krześle, ale od razu splotła dłonie na wysokości piersi. Zacisnęła też dłonie w pięści, bardzo bijąc się z myślami i z samą sobą. Nie wiedziała, co ma zrobić, nie wiedziała, jak się zachować, ale doskonale sobie zdawała sprawę z tego, że striptizerka nie jest idealną kandydatką na partnerkę czy żonę. Marzyła o tym, że będzie mogła zrezygnować - chciała tu zostać tylko przez rok, może dwa – rezydenci zarabiali już nieco lepiej i chociaż była świadoma, że będzie im trochę ciężej, to wiedziała, że na tym będzie się musiała skupić. Teraz wszystko się skomplikowało.
– A jak inaczej to nazwiesz? Poza tym od piętnastego roku życia musiałam sobie radzić. Skąd mogłam wiedzieć, że nie pomyślisz, że chcę tylko jednego, huh? – uniosła brwi. – Zależy mi na tobie, dlatego nic nie mówiłam. Finanse zawsze wszystko komplikują – oświadczyła, spuszczając wzrok. Nie zamierzała wzbudzać w nikim litości. Była swoim własnym bohaterem, tak jak nauczył ją ojciec. Nie mogła liczyć na nikogo poza sobą i siostrą i chyba nadal była do tego przyzwyczajona. Nie przyszło jej nawet do głowy, że mogłaby prosić Clarence’a o cokolwiek.
– No właśnie, to jest problem, Alex. Nie wiesz jak to jest. Poza tym oczywiście, że stać mnie na więcej. Nie kłamałam, jestem na stażu w szpitalu, ale płaca jest śmiesznie niska. Nie stać mnie na to, żeby odejść, nawet jeśli zapłacisz za szkołę mojego dziecka – powiedziała już ze łzami w oczach. Właściwie rzadko mówiła o swojej przeszłości, ale nigdy nie chciała go nią obarczać. – Moje studia są koszmarnie drogie. To też muszę spłacać. Rozumiem, że nie musisz martwić się o pieniądze, ale ja tak. Poza tym, źle bym się czuła, jeśli płaciłbyś za szkołę Jasona… Po prostu… Odejdę, znajdę coś innego. Jakoś sobie poradzę – powiedziała, przymykając powieki. Brzmiało to bardziej jak pobożne życzenie niż stwierdzenie, ale była absolutnie przerażona, bo odnosiła wrażenie, że traciła znacznie więcej niż pracę, której i tak nienawidziła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie striptizerka nie była kandydatką na dobrą żonę, ale nie to martwiło Alexa – bardziej kwestia tego, że nie chciał żeby jego córka się napatrzyła na kobietę z takimi lekkimi obyczajami. Niestety, bycie samotnym ojcem dziewczynki wiązało się z pewnymi poważnym konsekwencjami, a on naprawdę nie chciałby, żeby jego córka zamarzyła zostać tancerką w klubie go-go. Chociaż znał Megan od dłuższego już czasu i widział, że matką to akurat była świetną, ale mimo wszystko... ahh, te męskie rozkminy.
– A skąd niby wiesz, że bym tak pomyślał, hm? Nigdy nie dałem Ci żadnego powodu ku temu. – westchnął ciężko, nie rozumiejąc naprawdę skąd jej się to wzięło. – Kłamstwa wszystko komplikują, Megan. Nie finanse. – przewrócił oczami. W ich przypadku właśnie kłamstwo wszystko pokomplikowało i Alexander naprawdę się zastanawiał czy dał jej jakikolwiek powód żeby nie powiedziała mu prawdy. Starał się być miły i dobry, ale jak widać to nie zawsze było dobrą opcją.
– Ale to że nie wiem nie oznacza, że nie możesz mi wyjaśnić, wiesz? Gdybyś mi wyjaśniła, to bym rozumiał i wtedy też umiałby pomóc. I na pewno nie bylibyśmy w tym punkcie w którym jesteśmy aktualnie, słońce. – zmienił ton na o wiele milszy i spokojniejszy. Nie miał ochoty się kłócić, ale jednocześnie musiał wyciągnąć wobec tej całej sytuacji jakiekolwiek konsekwencje. Nie mógł sobie pozwolić na to, żeby jego kobieta była tancerką, ale nie mógł też jej zwolnić jeśli tego nie chciała. Stąd były jego wcześniejsze słowa, choć teraz nie był już ich taki pewny.
– Jest też druga opcja – zaczął, odrobinę niepewnie. – Możesz zostać, ale to koniec z nami. Decyzja należy do Ciebie, skoro i tak już jedną ważną podjęłaś sama – miał tu oczywiście na myśli fakt zatajenia przed nim prawdy. Ta sytuacja była smutna, ale nic nie mógł na to poradzić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy Alex naprawdę uważał, że Megan była kobietą z lekkimi obyczajami? Czy uważał, że w jakikolwiek sposób mówiłaby o swojej „karierze” tancerki go-go? Sama uważała to zajęcie za upokarzające, ale musiała to robić. Nigdy, przenigdy nie wspomniałaby o tym jego małej córeczce. Gdyby teraz znała jego myśli, pewnie uznałaby, że kompletnie nie mają już o czym rozmawiać. Uśmiechnęła się smutno.
– Bo jesteś porządnym facetem, poza tym nie okłamałam cię. Naprawdę pracuję w szpitalu, jestem na stażu. Pracuję po dwadzieścia godzin dziennie i powinnam była wiedzieć, że to – tutaj wskazała na siebie, na niego i znów na siebie, energicznym ruchem dłoni – jest zbyt dobre, by było prawdziwe – odetchnęła ciężko. W jej przypadku głównie finanse wszystko komplikowały, ale wolała nie dolewać oliwy do ognia. Oczywistym było, że powiedzenie prawdy nie wchodziło w grę. Widziała tę nutę obrzydzenia do tego co robi w jego oczach.
– To nie jest prawda. Chociaż właściwie masz rację, nie bylibyśmy w tym punkcie, a wiesz dlaczego? Gdybyś wiedział, to nawet byś nie rozważył związku ze mną. Nie zacząłbyś się ze mną spotykać i na pewno byś do mnie nie zadzwonił, gdy potrzebowałeś pomocy z Katie – wyliczyła spokojnie, a on nie mógł zaprzeczyć, bo doskonale wiedział, że taka była prawda. Zaśmiała się znów gorzko, gdy powiedział o zachowaniu posady. - Ale wiesz co? Jestem dobrą matką i nigdy, przenigdy nie naraziłabym swojego syna, czy nawet twojej córki na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Zawsze poświęcałam im cały czas i uwagę, gdy Katie była u mnie. To wszystko jest jedynie sposobem na poradzenie sobie z długami, które musiałam zaciągnąć, bo moi rodzice zmarli w wypadku. Nie prosiłam nigdy o takie konsekwencje, ale tak po prostu wyszło - rozłożyła ręce bezradnie, czując, że łzy napływają jej do oczu. Wiedziała, że to koniec. Po prostu czuła to w kościach. Jaki facet by chciał kobietę striptizerkę?
– Mogę zostać, ale nie będę sypiać z klientami – powiedziała spokojnie, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nie zamierzała w tym temacie się godzić na jakiekolwiek półśrodki. – A między nami i tak wszystko jest skończone. Znam twoje zdanie na temat tego, co robię, obrzydza cię to i wkurwia. Nie sądzę, żebyś był w stanie mi to wybaczyć, więc… – spuściła wzrok, czy naprawdę musiała kończyć? To był koniec tak czy siak, a nie zamierzała oprócz niego samego, tracić jeszcze pracy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie to na ten moment nie mieli o czym rozmawiać, bo męska duma Alexandra przemawiała przez niego bardziej niż by tego chciał. I nawet jeśli jego myśli były złe i okropne, to nie potrafił nad tym za bardzo zapanować – w końcu mało kiedy mamy wpływ na nasze myśli, prawda?
– Masz rację, było zbyt idealnie – przyznał nieco smutnym tonem. Ten czas, który spędzili razem był dla niego serio czymś ważnym. Megan nauczyła go od nowa cieszyć się życiem i małymi rzeczami. Od śmierci Grace nie potrafił sobie poradzić z niczym i głównie pomagał mu Jackson z żoną, a odkąd poznał Megan... cóż, świat nabrał odrobiny barw. Teraz znowu zaleciało szarościami i zdecydowanie to mu się nie podobało. – Ale chyba Cię to nie powinno dziwić, prawda? Chociaż gdybyś powiedziała mi na pierwszej randce miałbym możliwość wybrać co dalej. A teraz muszę jakoś to udźwignąć. Oboje musimy. – dodał. Teraz ciężko mu było ją olać z prostej przyczyny – znał jej charakter, to że była czuła i zabawna. Przy pierwszym spotkaniu nie zwraca się na takie rzeczy uwagi, ale teraz ciężko było zrezygnować z kogoś takiego jak ona. Skinął głową na słowa, że nie będzie sypiać z klientami.
– W porządku. – podniósł się z brzegu biurka i zapiął guziki w marynarce. Odchrząknął próbując zachować się z klasą i nie zabrzmieć jak zakochany małolat któremu ktoś łamie serce. – Mam nadzieję, że to nie zmieni niczego między naszymi dzieciakami. Wiesz, że się uwielbiają. – uśmiechnął się odrobinę blado, ale zaraz spoważniał. – W takim razie to wszystko – powiedział dość oficjalnym tonem i wrócił za biurko, stając ponownie tyłem do drzwi. Nie chciał patrzeć, jak będzie wychodziła. To byłoby zbyt dużo.


|zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| po ostatniej parę dni

Ostatnie dni były ciężkie – to znaczy może nie tyle ciężkie, ale Noah zaczął romansować ze swoją byłą żoną, a swoją obecną kobietę odrobinę olewał. Czy było to zdrowe podejście? Raczej nie. Czy go to obchodziło? Wcale a wcale. Allie była wyjątkowa, zawsze to wiedział i zawsze ją przecież kochał – odkąd zobaczył ją w Crocodile jako kelnerkę. Po prostu zjebał. Zmajstrował dzieciaka innej. O tyle, o ile Als była w stanie zrozumieć zdradę, tak nie mogła zaakceptować dzieciaka, który by jej ciągle przypominał o wybryku Charlstona. On to rozumiał. Teraz jednak, po latach chyba ten romans odżył ze zdwojoną siłą. Ostatnio wywoływali nawet duchy. Poza sielskim romansem miał jednak nieco poważniejsze rzeczy na głowie – Jackson i Sarah zaginęli, a on i Thomas wybrali się ostatnio na wycieczkę krajoznawczą, skąd po raz ostatni dochodził sygnał ich komórek. Pewnie znaleźli jakiś telefon albo obrączkę któregoś z nich, ale nic więcej. Słuch po nich zaginął, ślad wszelki również, chociaż jeszcze tej gry nie dokończyłam więc zostawmy ten temat. Pewnie i tak nikomu jeszcze nie mówili o znaleziskach, próbując się skontaktować z Jackiem na własną rękę. Mogło przecież być tak, że telefon czy obrączka były dywersją przed wrogami, a tych rodzina Russell miała całkiem sporo. Dzisiaj do biura w LD zaprosił jednak Hagena, z którym po prostu chciał się napić whisky i pogadać. Wszak znali się nie od dziś i zawsze gdzieś tam razem w tych biznesach tkwili.
– No witam, witam. Co tak późno? Zatrzymała cię ta twoja laska? Abe mówił, że jest całkiem miła. Kiedy ją poznam? – zaśmiał się pod nosem, gestem dłoni wskazując Richardowi, który właśnie wszedł do biura jakieś krzesło i od razu wyciągając butlę tequili na stół.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ po

Sporo ostatnio zmieniło się w otoczeniu Hagena - miał dziewczynę, Noah awansował, a jego dotychczasowi najlepsi kumple wyjechali. Nie to, żeby Charlstone nie był wcześniej jego kumplem, po prostu Richard zazwyczaj trzymał się Clarence'a i Russella, ale skoro ich nie było, postanowił dręczyć ich następców. Zresztą, dręczyć to chyba za duże słowo, bo przecież wszyscy go lubili, taki Abel był przecież z nim na podwójnej randce, ale dziś postanowił pomęczyć zaszczycić swoją obecnością kogoś innego.
Picie zawsze było dobre, a picie w Little Darlings, zwłaszcza z nowym szefem, już szczególnie. To dlatego przyniósł butelkę (bo przecież lepiej mieć więcej alkoholu, niż mniej, prawda?)
- A daj spokój. Laska. Laska. Ale nie moja - westchnął. - Trenuję teraz z takim dzieciakiem. Wredny chujek. Cały czas celuje piłkami we mnie, no to chciałem pogadać z jego matką, żeby trochę go ogarnęła, a ta co? W dupie to ma - aż się skrzywił, bo wciąż bolały go miejsca, w które oberwał. Bolały go też inne części ciała, hehe, ale to już zasługa jego dziewczyny. - Boże, O'Donell już musiał wszystko rozgadać - podsumował, ale zaraz jednak się uśmiechnął. - Rzeczywiście, Inez jest super. No i... Kiedyś ci ją przedstawię, możesz być o to spokojny.
Jemu też chciał pochwalić się swoją dziewczyną. Dlaczego nie? Przecież byli kumplami, a Sullivan była super. Im więcej osób z jego otoczenia ja pozna, tym lepiej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Noah to rozumiał. Zmiany były wszędzie. Na przykład Charlstone nie tak dawno temu przeprowadził się do nowego apartamentu w Ballard. Tak się składało, że w tym samym apartamentowcu, na tym samym piętrze, właściwe drzwi w drzwi mieszkała również jego eks żona. Allie i Noah mieli paskudny rozwód przez pojawienie się Noah Juniora w jego życiu. Mimo to, Charlstone kochał swojego syna. Teoretycznie kochał też swoją dziewczynę, Julie. Inna sprawa, że w sumie zdradzał laskę i w ogóle bardziej to go wkurzała niż cokolwiek innego, więc już powoli obmyślał plan ewakuacji z tego związku. Problemem było tylko to, że Junior się trochę przywiązał, ale jak trzeba będzie to się odwiąże, nie?
– Nie rozumiem, czemu jeszcze trenujesz, Hagen. Przecież stać cię, żeby rzucić to w cholerę i kupić wyjebany apartament – wzruszył ramionami, bo nigdy nie potrafił zrozumieć, po co Hagenowi ta dorywcza praca. Sam Noah nie lubił dzieci – lubił tylko swoje, więc jakby z oczywistych względów nie szukał wśród nich zatrudnienia. Zresztą biznes wymagał od niego pełnego poświęcania uwagi, bez niepotrzebnych dystrakcji.
– Przepływ informacji jest nadal sprawny, nic nie zrobisz – zaśmiał się dźwięcznie i wzruszył ramionami. Pokiwał jednak powoli głową i uśmiechnął się lekko. – Sprawdziłeś ją? Wiesz, cieszę się, że jesteś zakochany, ale ostrożności nigdy za wiele – stwierdził, polewając im trunek do szklanek i pijąc trochę. Pewnie w biznesach mieli takie procedury, sprawdzali laski, z którymi się umawiali, żeby potem nie było jakichś nieprzyjemności. Alex Megan nie sprawdził i się potem okazało, że jest striptizerką, soł… :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przypadek? Zbieg okoliczności? Celowo któreś z nich przeoczyło to, że tuż obok mieszka drugie? Nie, Hagen wolał nie wnikać. Im mniej człowiek wie, tym lepiej i zdaje się, że podobną metodę stosował w swoim własnym, prywatnym życiu. Całe szczęście, że jego życie nie było tak zagmatwane, bo przynajmniej miał święty spokój.
Chyba.
- Może i stać, ale gdybyś widział te babeczki, które przychodzą czasem z gówniarzami... Aż przyjemnie na nie popatrzeć. Serio - aż poruszył brwiami, bo to na serio był przyjemny widok. Fajnie było spojrzeć czasem na ładny tyłek, na ładny biust, ale mimo wszystko wolał patrzeć teraz na jeden inny konkretny biust. Biust swojej dziewczyny.
- Ta... - westchnął. W ich wąskim gronie przepływ był chyba nawet zbyt sprawny. Czasami Hagen miał wrażenie, że dopiero co kichnął, a ktoś z drugiego końca miasta krzyczał mu już "na zdrowie". Mimo wszystko lubił to. Podobała mu się taka atmosfera. - No... - zaczął się zastanawiać - w zasadzie to tak nie do końca - przyznał. Ale co złego mogło być w sąsiadce? Przecież nie mogła okazać się gliną, która zmieniła tożsamość, żeby coś od niego wyciągnąć, prawda? Takie scenariusze możliwe są tylko w filmach, w dodatku naprawdę kiepskich. Jemu na pewno coś podobnego nie groziło. Zresztą, byli sąsiadami, dość łatwo ją sprawdzić, więc dziewczyna musiałaby być idiotką, gdyby pomyślała, że jej druga tożsamość się nie wyda.
- Zresztą, kto w ogóle mówi, że jestem zakochany?
Aż się skrzywił. Fuj! On i zakochanie? Nie, nie ma szans. Nie ma opcji. Noah musiał go z kimś pomylić.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”