WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Umówmy się, cud niczym te w świętych miejscach musiałby się stać, żeby ta dwójka zapewniła młodemu człowiekowi normalne dzieciństwo. Ludzie zepsuci do szpiku kości, przekażą te same wartości: liczy się wygląd, hajs i czubek własnego nosa. Dzieciak będzie rozkapryszony i by wyrósł na kolejne bananowe dziecko, jakich nie brakuje. Za to uśmiechnął się, gdy przyszła mu do głowy gra słów "doczeka się dziecka". - a co jeśli doczekalibyśmy się szybciej niż byś tego chciała? - spytał i spojrzał na Didi, po czym zaśmiał się z jej miny. Nie, nie planował przebijać gumkę, czy w ogóle jej nie zakładać. Zanim jednak przeszedł do rzeczy chwycił telefon i cyknął zdjęcie miny swojej kobiety. - Eden pracuje w schronisku i ostatnio zapytałem jej czy doradziłaby nam w sprawie psiaka. Oczywiście jeśli tylko byś chciała. - nie jest fanem kupowania szczeniaków z hodowli. Jego miękka dupa wolała przygarnąć psiaka ze schroniska. Ewentualnie później, dla równowagi w przyrodzie, zafundować sobie czworonoga z rodowodem. Szybko wszedł w wiadomości z kuzynką i odnalazł zdjęcie biszkoptowego psiaka. - nie będzie duży, akurat do torebki i Twojego instagrama. - podsunął dziewczynie telefon i patrzył na jej reakcję. Oby tylko wrócili do tematu psiaka, jak tylko uspokoją emocje. Bo po powrocie Didi nie był w tak dobrym nastroju, by na poczekaniu jechać do schroniska. Ściągnął brwi i spojrzał na blondynkę jak na ufo. - Co kurwa? - syknął i zacisnął powieki, żeby tylko nie zacząć bluzgać na lewo i prawo. - Przecież mieszkanie wylizane było do tego stopnia, że mogła żreć te swoje bułeczki z podłogi. Kibel w muzeum tak nie lśni. Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz jedliśmy coś w domu. Zawsze zabieram Cię w takie miejsca. - machnął ręką może i zbyt energicznie, bo para z sąsiedniego stolika obcięła go wzrokiem. - Didi, damy radę bez przelewów mojej matki? Tutaj nie będę się awanturował. W domu obmyślę strategię i jakoś to załatwię. - wypalił w końcu. Nawet jeśli zmuszony będzie odciąć pępowinę, to to zrobi. Trudno. Pójdzie do pracy, pójdzie w łaskę do najstarszej siostry. Z drugiej strony wiedział, że matka podąsa się z trzy miesiące, a później przelewy wrócą. Może i nieco pomniejszone, ale wrócą. Jej jedyny synek musi mieć za co żyć, prawda? Chcąc, czy nie zjadł nabity kawałek ryby i nawet mu smakował. Bardzo. Do tego stopnia, że wziął kolejny i kolejny kawałek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po co oni w ogóle o tym rozmawiali. W ogóle nie rozważała że dziecko może pojawić się nie planowane. A jeśli tak się stanie to wtedy będą się martwić. -Skończ już ten temat, bo zaraz pomyślę że masz jakieś dziecko na boku i nie wiesz jak masz z tego wybrnąć. - marny byłby jego żywot gdyby jej słowa były strzałem w dziesiątkę. Wywróciła tylko oczami bo przecież było to niemożliwe tak amao jak to że mogłaby być w ciąży. Nie po prostu nie. - Masz to w tej chwili usunąć. To chyba miał być fajny dzień. A ty już mnie zaczynasz denerwować. - nie lubiła kiedy strzelał tymi swoimi zdjęciami. Lubiła oczywiście pozować do zdjęć i zrobił jej ich całe milion. Ale takich z zaskoczenia na których wygląda źle po prostu nie znosiła. - Pies? - nieco się zdziwiła bo i owszem zawsze chciała psa. Ale to zawsze skończyło się w momencie kiedy poszli na swoje i w ich mieszkanku nie było nikogo kto by zajął się tym psem za nich. Ale moze to nie był znów taki zły pomysł. Na jego kolejne słowa lekko się uśmiechnęła i przelał telefon by zobaczyc psa. Podstępem dodatkowo usunęła zdjęcie której jej zrobił. Mały drań. -Miałabym kogo przytulać w nocy kiedy ty wolisz grać. - nie mówiła nie. Ale też nie mowila tak. Jeszcze pewnie wrócą do tej rozmowy. Ale na razie mieli inny kłopot.
-Nie wiem o co jej chodziło. Mama była zła ale jak jej wytłumaczyłam wszystko to chyba jej przeszło i obiecała z Twoja pogadać. Mówiła coś że wyśle moja siostrę na przeszpiegi i sprawdzi czy na pewno sobie radzimy. Ale co moja siostra niby im powie. Nic. - wywróciła oczami. Bo dla niej nawet lepiej. Siostra wpadnie. Spędzą trochę czasu razem. A przy okazji mama będzie zadowolona. Niezadowolona za to była Didi, która podniosła się po buziaka i nawet sama się po niego wystawiła... A go nie dostała. Usiadła więc. Powrotem i zamieszała w swoim talerzu. Nie to nie. Wzruszyła ramionami na słowa swojego starego heh. No bo skąd ona mogła widzieć czy dadzą radę. Żyją na jakimś poziomie i nie wiem czy będzie im tak po prostu łatwo zrezygnować z jakiś przyjemność. I czy Jaime będzie się chciało chodzić do pracy szczególnie w momencie kiedy faktycznie pójdą na studia. - Lepiej przemysł to na chłodno. - odezwała się w końcu nie odrywając wzroku od talerza. Wszystko jej zepsuli, a ona wciąż nie wiedziała dlaczego dziś tu są i czemu jej stary się tak odwali. Zjadła trochę ale bardziej bawiła się tym jedzeniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Parsknął śmiechem na tekst o tym, że może gdzieś tam po świecie biega jego dziecko. Ostatnie do czego byłby zdolny to zdrada Didi, a przecież była jego pierwszą kobietą i nawet jeśli nie byli razem, to nałożył na siebie celibat, żeby tylko jakaś troskliwa przyjaciółeczka nie postanowiła na niego donieść. Nie skomentował tego, bo wydawało mu się, że jego reakcja jest wystarczająca. Za to, gdy Didi dopominała się, by ten usunął jej zdjęcie pokręcił tylko głową. -Ustaw jako zdjęcie kontaktowe. No piękna misia. Lepsze od tego jak śpisz na popielniczkę. - wyszczerzył się do blondynki. Tak, robił jej ładne zdjęcia, ale te co miał na telefonie miały tylko i wyłącznie kompromitujący charakter. Nie był babą, która ma słodkie foteczki na telefonie. Jedyną ładną fotę, jaką ma, to ta na tapecie. Podał jej grzecznie telefon. Nawet jeśli miała zamiar przegrzebać go wzdłuż i wszerz, to i tak nic by nie znalazła. Jedyne co to całą galerię wyżej wymienionych fotek. -Na przykład. A ja pretekst, żeby wyjść z domu i nie słuchać trajkotania co byś zmieniła w sypialni, albo jakie szpilki Ci się obecnie marzą. - dorzucił swoje pięć groszy do zalet posiadania psiaka. Dodatkowo może wskoczyliby w oczach swoich matek na wyższy poziom odpowiedzialności? Ale o tym już nie chciał mówić, coby nie zapeszyć.
-Boże, ta kobieta będzie popijać Martini z moim ojcem w niebie, kiedy moja matka będzie mieszać smołę w kotle - mruknął i po chwili zaśmiał się pod nosem. O ile wysyłanie swoich matek do diabła było jakby grzechem, to ostatnie zachowanie pani Warner nie pozostawiało mu innego wyjścia. -Pójdziesz z nią na szmaty, wieczorem zabierze się ją do kina, czy tam na imprezę i będzie farmazony gadać, że jesteśmy ekstra dorosłymi i radzimy sobie świetnie. -machnął ręką, bo przenocowanie siostry Didi było swego rodzaju nagrodą. Jeśli tak ma wyglądać prostowanie kłamstw jego matki, to on w to wchodzi. Spojrzał na nią, gdy ta się podniosła. Nie będzie jej całował po tym jak zjadła grzanki z pewnie czosnkowym masłem, a on dorsza. Co najmniej obrzydliwe połączenie. Dlatego odchylił głowę do tyłu i mało brakowało, by po chamsku ręką zasłonił jej usta. Byli jednak w miejscu publicznym i nie wypada. Prawda jest taka, że prędzej w pracy zdzieliłby kogoś tacą przez łeb niż grzecznie odpowiadał na idiotyczne pytania. W dodatku przychodziłby zrąbany i mógłby zapomnieć o dobrych stopniach. -Dobra, to był zły pomysł. Szybko straciłbym stypendium i pewnie wywaliliby mnie z drużyny, a tego nie chcę. - stwierdził po chwili namysłu i przejechał dłonią po twarzy. Nie chciał już drążyć tego temau. Wystarczająco się nawnerwiali. Westchnął ciężko i wpakował sobie kolejny kawałek ryby. -To co z tym psiakiem? - wrócił do tematu. Nie ma co urywać. Przeglądał już łóżeczka dla zwierząt, nawet miski i piszczące zabawki wypatrzył. Chwycił za szklankę i popił słodycz sosu żurawinowego. -Tylko nie wiem jak by było z imieniem. Eden mówiła, że to sierotka po zmarłej opiekunce, więc pewnie jakieś imię ma i jest do niego przyzwyczajony.- No najwyżej będzie to jakiś Fafik, czy Kajtek, bo jak mogła inaczej nazwać go pewnie starsza pani? Ewentualnie Sernik.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na jego słowa wywrócił oczami, już na wiedziała że tylko na tapecie ma jakieś ładne zdjęcie. Za to kontakt i cała galeria jest tak okropna, że lepiej tam nie zaglądać.U niej wyglądało to zupełnie inaczej. Tapeta oczywiście śliczna, cała galeria również, bo wszystkie brzydkie zdjęcia lądują w śmietniku. A kontakt, to wiadomo jakieś zabawne zdjęcie. Z nim już przestała walczyć, pewnie jedynie ugrała by na tapecie miał jej albo ich wspólne jakieś ładne zdjęcia. A ile się musi naprosić, by nie dodawał zdjęć na których wygląda źle. Wiadomo faceci inaczej na to patrzą, uważają ze to zabawne i takie tam. Ale wcale nie było to zabawne! Normalnie pokazałaby mu środkowy palec, ale nie wypadało chyba. Posiadanie psa, to naprawdę duża odpowiedzialność. Niezależnie czy to mały, czy duży piesek. Weterynarz, spacerki, fryzjer. Dużo, dużo obowiązków. Czy ta dwójka da sobie radę? Ledwo dbają o siebie. Nie jadają w domu, sprzątają jak trzeba i ogólnie są mało zorganizowani. Ale może być to dla nich dobra lekcja i sprawdzian zarazem!
- Akurat z moją siostrą poradzę sobie bez problemu. A ona w całym mieście rozpowie, jak cudownie sobie radzimy. - wzruszyła ramionami, bo taka akurat była prawda. Nawet specjalnie nie będzie musiała się starać. Kosmetyczka, zakupy, wieczorem wycieczka po klubach. Rano dobre jedzenie na kaca i kawka na mieście. Siostra wróci rozanielona do domu. - Może w końcu zacząłbyś zarabiać na grach. Marnujesz na to wieczory i całe noce. - ludzie tak zarabiali naprawdę duże pieniądze, więc czemu on nie mógł? Może akurat dałoby się na tym zarobić chociaż na ich przyjemności. No i nie musiałby marnować stypendium. - Nie wiem co z psem. Muszę się zastanowić Jaime. To nie jest tak, wziąć psa i go mieć. Trzeba kupić mu wszystko i znaleźć odpowiedniego fryzjera i weterynarza. Czy ty chociaż sprawdziłeś czy możemy mieć psa w naszym mieszkaniu? - on już by go wziął, wcale by się Didar nie zdziwiła jakby już go wziął, a teraz palił głupa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozmowa z Didi jest jak dobry koncert rocka. Najpierw nowe kawałki, w tym wypadku kłamstwa pani mamy. Gdy te już się skończą, wjeżdżają stare dobre klasyki. Wywrócił oczami, bo wiedział, że temat jego gier pojawi się przy stole. Nie sądził, że tak szybko i zaraz po napiętej rozmowie o jego matce. -Zarabiam przecież. Donejty byłyby większe, gdybyś częściej chodziła z gołą dupą po mieszkaniu, albo chociaż przesiedziała obok mnie jeden meczyk. - zaproponował. Wzruszył przy tym ramionami i skończył pierwszy plaster ryby. Jakoś tak przy temacie gier zawsze smak mu wraca. Pomysł pokazania się Didi podczas strimku nie był głupi. Zawsze istniała szansa na przyciągnięcie większej "publiczności". Jeszcze jakby czasem się odezwała, czy zarzuciła włosami. Wiadomo, nie będzie kazał jej się rozbierać bo jakiś arab wpłacił 1000$, czy w ogóle nie zajmie się patostrimingiem. To już dla niego dno i wodorosty. -Ty ze mną na instasiu robisz co chcesz. Nie muszę chyba przypominać jak moja męskość upadła, gdy postanowiłaś zrobić boyfriend tag. Ty przynajmniej byś nie musiała robić z siebie idiotki. - wymierzył w nią widelcem. Do dziś kumple wstawiają na social media przypomnienia i linki do nagrania Didi. Skinął na słowa Didi. Jasne, zdawał sobie sprawę, że pies to nie ozdoba na półkę i wiążą się z nim obowiązki. Jednak tyle młodych par ma psiaki i potrafią łączyć życie szkolne/zawodowe z wychowywaniem go. Chociaż tak na prawdę, to on myślał o Serniku jak o takim pokemonie w prawdziwym życiu. Trzeba się opiekować, wychowywać. Ot zabawka, która w końcu odciągnie go od grania. O wszystkim pomyślał. Znalazł fryzjera, zoologiczny i prywatną klinikę na wysokim poziomie. Już nawet usta otwierał, by zapewnić, że wszystko to odhaczone, ale wtedy Didi wyskoczyła z mieszkaniem i entuzjazm Jaimego opadł. Wydawać się mogło, że załatwił wszystko. Nawet polecenie ze strony Eden, ale nie Didi musiała przejechać po nim jak walcem. Westchnął ciężko. -No tego nie sprawdziłem. Ale za to mam adresy to każdego specjalisty mogącego pomóc psiakowi. Nawet znalazłem smycz taką, żeby pasowała Ci to torebki Valentino. - uśmiechnął się szeroko dumny z siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To mnie zawołaj. Ale nie myśl ze będę z gołym tyłkiem paradować, tylko po to by ktoś Ci więcej kasy wysłał. - wywróciła oczami, bo na pewno nie będzie tego robiła! Kuso ubrana może być, przez kuso trzeba zrozumieć, że nie będzie chodziła pół goła. Był jej facetem i chyba nie powinien mieć takich zachcianek! Ale jak chce to na następnym może nawet goła koło niego siedzieć. Ale nie wiem czy jakieś pieniądze były tego warte. Wywróciła oczami na jego kolejne słowa, był naprawdę niemożliwy. - Już nie przesadzaj. Każdy z Twoich kumpli by to zrobił, ale albo nie mają dziewczyn, albo ich dziewczyny są tak szpetne, że same decydują by nie pokazywać się w internecie. - faceci już tacy byli. Jak nie mieli kobiety to wszystko było dla nich śmieszne i warte wyśmiania. Kolega w związku był pantoflem i takie śmieszne było że spędza czas ze swoją dziewczyną. Ale kiedy udaje im się zakisić ogóra to od razu zmieniają zdanie na ten temat. Więc niech jej tu Jaime nie przeżywa, bo ona żałować go nie będzie. Zupełnie takiego podejścia facetów nie rozumiała.
No widziała tą jego minę i już wiedziała że o czymś nie pomyślał, wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia. Był mądry, ale czasem ktoś musiał mu coś naświetlić, za rączkę go poprowadzić, bo czasem zachowywał się jak dziecko we mgle. Ona też tak miała, tylko w innych dziecinach. Jak dobrze że się dopełniali. - Dobrze skarbie, to teraz proszę byś spadł na ziemię i sprawdzić wszystkie inne ważne rzeczy. A wtedy wrócimy do rozmowy o psie, dobrze? - no już niech się tak nie smuci. Z chłopem to gorzej niż z dzieckiem. Dokończyła swoje jedzenie i wypiła do końca lemoniadę. Może nawet zamówili sobie jeszcze jakiś deser, a może wybrali swoją ulubioną kawiarnie i tak kupili coś słodkiego na wynos. Ważne że ostatecznie wrócili do domu i pewnie jeszcze jakoś w przyjemny sposób uczcili swój pierwszy miesiąc na swoim. Ona po wszystkim siedziała w wanie godzinami, wąchając świece i rozmawiając z koleżankami, a on sobie grał.

/ zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • — jeden
Bywają takie momenty w życiu dorosłego człowieka, kiedy ponownie czuje się dzieckiem. I bynajmniej nie są to chwile związane z koniecznością pójścia do kina na najnowszą animację Disneya czy strachem przed wizytą u lekarza (to jedna z tych irracjonalnych fobii, którą ma chyba każdy, a o której głośno nie mówi nikt), a raczej te momenty przepełnione kompletną pustką i bezradnością. Takie wepchnięcie pod ścianę, gdzie brak drogi ucieczki, wszystko jest płaskie i nijakie i naprawdę, szczerze, tak beznadziejnie mocno nie jest się w stanie ujrzeć jakiejkolwiek przyszłości. I pomyśleć, że mając lat trzydzieści parę, człowiek powinien być w pełni niezależną jednostką, co tak bardzo często zdarza się w (przekłamanych) serialach i filmach. Prawda jednak zawiera się w tym, jacy są twoi rodzice i jak wielkim majątkiem dysponują. Bo Gabe naprawdę gotów był zmienić nazwisko i odciąć się od tych nikczemnych ludzi, skoro po śmierci siostry przestało ich cokolwiek łączyć. Nikt jednak, przejawiający choćby zalążek zdrowych zmysłów, nie zdecydowałby się na tego typu posunięcie, skoro efektem tejże nieciekawej relacji miało być przejęcie rodzinnego majątku. Pieniądze to nie wszystko, jasne, ale gdy są na wyciągnięcie ręki, dość ciężko jest odwrócić się z uśmiechem i rozpocząć nowe życie gdzieś pośród lasu, jako biedny pustelnik. Gabriel naturalnie zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo całą tę historię koloryzuje. Mogło zdarzyć się tak, że będąc zakochanym w jakimś olśniewająco cudownym panu, uzyskałby nie tylko akceptację rodziców, ale też zapewnienia, że gdy już się przekręcą, Gabe otrzyma (na co notabene zasługiwał jak nikt) całkowite prawa do majątku, jaki ci swoją podłością zgromadzili. Problem polegał jednak na tym, że Gabriel nawet takiego pana nie posiadał. I zdecydowanie właśnie to był moment, który wstrząsnął nim najmocniej — samotna śmierć w rynsztoku brzmiała jak najbardziej prawdopodobny scenariusz. Wszystko więc układało się nie tak, jak powinno, a choć rozwiązania zdawały się dość jasne, Hagrove czuł, jak obezwładnia go kompletna bezradność. Dlatego po spotkaniu z nową klientką prędko zadzwonił do Zary, co zawsze czynił w zderzeniu z jakąś życiową tragedią (czasem wystarczyło, że z regularnie odwiedzanego sklepu wycofali jakiś produkt, który wyjątkowo polubił) i umówili się na lunch gdzieś na mieście. W wybranej knajpie pojawił się przed czasem, ale złożył już zamówienie (dla Zary także, zakładając, że doskonale znał już jej preferencje) i… czekał. Szukając w telefonie jakichś podpowiedzi, chociaż przecież było to naiwnym działaniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Wiedziała, że coś musiało się wydarzyć, bo zazwyczaj nie pisał do niej, a już na pewno nie dzwonił! w godzinach, w których bywała w pracy. Uzgodnili już wielokrotnie, że wkurza ją to niemiłosiernie, a przerywana praca smsami z Gabe'em nie miała niestety końca. Uwielbiała go, niegdyś kochała, ale teraz jako dobra przyjaciółka musiała postawić pewne granice, granice, które niedługo zniesie. Nawet nie wiedziała jak szybko. Spojrzała jednak na wyświetlacz i westchnęła cicho, po krótkiej rozmowie zgadzając się na spotkanie. Dziwnym trafem nie potrafiła mu często odmawiać, co i on wykorzystywał w swoich niecnych celach. Znalazła w kalendarzu wolną godzinę na lunch z przyjacielem i wyskoczyła z kancelarii niezauważona, chowając szybko telefon do torebki i zgarniając płaszcz z szafy na korytarzu. Powiedziała w recepcji, że idzie na lunch, a gdyby długo nie wracała - mają ją kryć. Cholera wie, ile zajmie jej łagodzenie kryzysu u Hargrove.
Wsiadła w taksówkę i podjechała pod restaurację, ściągając okulary dopiero w środku. Odnalazła wzrokiem blondyna i przygryzła wargę. Serce dalej czasami biło jej mocniej na jego widok, ale zignorowała to, podchodząc do odpowiedniego stolika. Rzuciła torebkę na swoje miejsce, rozebrała się i westchnęła cicho. - Jeśli mi powiesz, że ta ultra pilna sprawa o której nie możesz gadać przez telefon to wyprzedaż w Pottery Barn, osobiście wykręcę numer do gościa, który się Ciebie na zawsze pozbędzie - uśmiechnęła się do niego uroczo - dla jasności, mam takie trzy kontakty w telefonie. Możesz wybrać stopień brutalności, znaj moje dobre serce - pochyliła się nad stolikiem w pełnej powadze.
I found myself blindsided
by a feeling that I've never known

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, że pracowali w tej samej kancelarii był póki co sporym ułatwieniem w życiu Gabe’a; nie tylko bowiem nachodzić mógł ją w godzinach pracy, ale też kłamać wszem i wobec, że związane jest to z jakąś istotną prawną poradą. Pełniąc co prawda odmienne stanowiska, nie bardzo mieli jak dysputować nad prowadzonymi sprawami, ale nikt nigdy nie wymagał od nich jakichkolwiek dowodów. Mówiąc więc, że chodzi o przedyskutowanie którejś z ustaw, Gabe zwykł pytać o sprawy totalnie nieistotne, jak na przykład jej opinia na temat nowego netflixowego serialu. Tym razem jednak było inaczej. On otrzymał nową sprawę rozwodową, spędzając większość czasu na rozeznaniu poza kancelarią; no i byli też jego rodzice i wielki dramat, a to wymagało spokojnej rozmowy na neutralnym gruncie. A co do tych granic… Bywało, że Gabe zdawał sobie sprawę ze swojej nieprzyjemnej nonszalancji (i poniekąd po prostu szczeniackiego poszukiwania atencji), ale skoro nigdy nic złego nie miał na myśli, to czy naprawdę powinien się tym przejmować? Przecież i tak to jego zwracanie się do Zary związane było wyłącznie z tym, że była jego ulubioną osobą.
— Zara, weź, daj spokój — rzucił z lekką rozpaczą w głosie, brzmiąc co najmniej tak, jakby przynosił wieści o czyjejś śmierci. Sprawa w istocie była poważna i pewien był, że przyjaciółka jako jedyna jest mu coś mądrego doradzić, ale.. Pewnym utrudnieniem pozostać miało to, że Zara nie znała kompletnej historii. A teraz z całą pewnością nie zamierzał jej o tych swoich wątpliwościach informować. — Mój ojciec — zaczął, od razu przechodząc do sedna. W innej sytuacji doceniłby jej dobry humor, ale nie teraz, nie dzisiaj. —Źle ostatnio się czuje. Pisze testament. Wczoraj z tego powodu ściągnęli mnie z matką do domu — wyjaśnił, obrazując to w skrócie. — No i… chcą mnie wydziedziczyć. Rozumiesz? Po tym wszystkim, co zrobiłem dla Judith — mruknął nieco ciszej, wywracając oczyma. A zaraz potem na jego usta wkradł się lekki uśmiech, związany z tym, że po prostu było to absurdalne. Judith była jego młodszą siostrą, więc to, że poświęcił jej całe swoje życie, nie podlegało jakimkolwiek sądom czy wynagrodzeniu. Rodzice jednak wiedząc, że przez opiekowanie się nią, Gabe zmuszony był zrezygnować z własnego życia, powinni być teraz nieco bardziej wyrozumiali. — I to z takiego głupiego powodu! — dodał, krzywiąc się lekko. A potem zanurzył usta w gorącej kawie, którą przed momentem kelnerka dostarczyła do ich stolika.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chcąc nie chcąc miał niezłą w niej przykrywkę. Zara od czasu do czasu brała się za adwokackie sprawy, jeśli tylko miało to pomóc jej karierze bądź ktoś z bliskich potrzebował pomocy. Dodatkowo - przebywała ze studentami i pomagała nowym adeptom tej pięknej sztuki prawniczej w odnalezieniu się. Jak znajdowała na to wszystko czas? Cholera wie, była robotem, spała kilka godzin, piła hektolitry kawy i kazała Gabe'owi masować sobie barki. Od czegoś go w końcu musiała mieć, tak? A skoro wpadał zapytać o mało istotne rzeczy w trakcie roboty (umówmy się, tak naprawdę cholernie za nią tęsknił i potrzebował jej obecności, wymyślając te bzdurki do tego, by ją zagadywać w kancelarii), to przynajmniej się na coś przydawał, okej? Jej też należała się nagroda, za to, że z nim wytrzymywała i miała dziwną słabość do blondyna.
- Okeej - mruknęła, spoglądając uważnie na mężczyznę. Jego ton głosu wcale się kobiecie nie podobał, ale nie sądziła, że sytuacja jest aż tak poważna. - Przykro mi - mruknęła jeszcze ciszej, bo tak naprawdę nic do jego rodziców nie miała. Nie byli na złej stopie, wręcz przeciwnie, niegdyś ich rodzice twierdzili, że będą bawić się na ślubie tej dwójki, ale do tego nigdy nie doszło. Ich relacje jednak nie były ultra bliskie, rzadko ich widywała, a odkąd objęła stołek prokuratorski - no nawet dla Gabe'a miała mniej czasu. Informacja, którą się podzielił była dość szokująca, ale jego gadanie o siostrze było tak głupie, że wywróciła oczami nawet nie siląc się na komentarz. Też mi brat. - Powiedzieli Ci chociaż dlaczego chcą Cię wydziedziczyć? - Nie mogła trochę uwierzyć w sytuację, że Hargrove grożą mu pozbawieniem całego majątku. Dobra, nie byli to najbardziej kochający ludzie na świecie, ale własne dziecko? - Co znów zrobiłeś - nagle dostała olśnienia, bo to wiadome było, że to sprawka Gabriela! Kogo by innego. Sięgnęła w międzyczasie też po szklankę z wodą i upiła kilka łyków, czując jak zasycha jej w gardle od pośpiechu, emocji i gadania. Ten dzień powinien się skończyć.
I found myself blindsided
by a feeling that I've never known

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podziwiał zawsze w niej ten upór i ambicje; nie potrafiąc wykrzesać z siebie podobnych zapędów, uwielbiał obracać się wśród osób podpadających pod schemat pracoholika. W jego mniemaniu było to określenie jak najbardziej pozytywne, bo jednak równało się wielkiej pasji i pewności siebie. A tych rzeczy mu jednak zawsze brakowało, nawet jeśli próbował na tego typu osobę pozować. Może tak naprawdę wiązało się to z tym, że minął się z powołaniem; prawo nigdy nie należało do jego marzeń, a ścieżki wytyczonej mu przez rodziców. Kto wie, może jako paleontolog dorównywałby jej całym tym zaangażowaniem?
Wciąż starał się podejść do tego tematu na spokojnie. Ludzie mierzą się przecież z dużo gorszymi problemami i nie panikują tak, jak on. Podłożem jednak był przecież ten sekret; tajemnica, której nawet przed samym sobą nie dopuszczał do głosu. A to jednak bolało mocno. — To jest absurdalne, Zara, serio — rzucił z grymasem na ustach, wzdychając potem głośno. — I całkowicie zrozumiem, jeśli naślesz na mnie jakiegoś mordercę. W sumie to by mi mocno pomogło ze wszystkim, więc śmiało — niby miał to być żart, niby chciał rozładować napięcie jakoś, ale jednak włączył się mu tryb użalania się nad sobą. Niestety, czasem każdy tak miewa, no nie? — Stwierdzili, że mają dość mojej beztroski. Wiesz, że niby niczego nigdy nie brałem na poważnie i teraz też nie, a wiesz dlaczego? Bo nie jestem, kurwa, w poważnym związku — brzmiało to zabawnie, idiotycznie wręcz, więc tak jak i podczas rozmowy z nimi, zaśmiał się przy tym cicho. — Według nich mam wszystko gdzieś, nie myślę poważnie o przyszłości, bo każdy normalny człowiek w moim wieku ma już co najmniej jedno dziecko — dorzucił, mając nadzieję, że Zara zobrazuje sobie to wszystko w sposób odpowiedni. Jego rodzice może i miewali swoje dobre momenty, szczególnie matka, ale nie zmieniało to tego, że byli pieprzonymi konserwatystami, co mocno kłóciło się jednak z jego własnymi poglądami. — A to wszystko dlatego, że robiąc im na złość, postawiłem na te cholerne rozwody — mruknął, wywracając oczyma. I na co mu to było? Finansowali jego życie od samego początku, więc chyba faktycznie powinien był podporządkować im się w pełni, znaleźć jakąś nudną kobietę, pracować jako zgorzkniały prawnik od nie wiadomo czego i być kompletnie nieszczęśliwy przy tym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Siedziała spokojnie, spoglądając na niego i słuchając jego użalania się nad sobą. W sumie, nie myślała o tym, jak o użalaniu się. Rozumiała jego ból. Z jednej strony na pewno nie mógł się pogodzić z tym, że jego rodzicom coś mogło się stać - co jak co, wciąż byli jego rodzicami - z drugiej zaś, miał problem, którego nie potrafił rozwiązać sam. Westchnęła cicho, spoglądając na ich talerze, które kelnerka po chwili przyniosła z daniami. Kiwnęła głową i podziękowała dziewczynie po czym wypaliła. - Bądź ze mną - nawet nie sądziła, jak to miało brzmieć, jak to brzmiało cholera i pewnie każdy, który by słuchał tej wymiany informacji, stwierdziłby, że narzuca mu się lub jest zdesperowana. Nawet jego mina wiele jej mówiła, więc westchnęła ciężko i walnęła się w czoło. - Powiedz im, że próbujesz ze mną być.. w sensie, że jesteśmy w związku, Gabe - przygryzła delikatnie wargę. - Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko. Oboje jesteśmy teraz wolni, więc nikomu nie zaszkodzi udawanie, tak? A jeśli to pomoże Ci przed wydziedziczeniem - jestem w stanie Ci pomóc. W końcu, która inna by to zrobiła dla Ciebie? - Uśmiechnęła się i dziobnęła swojego makaronu, bo pewnie to jej zamówił, skoro wiedział doskonale co Zara lubiła. Zdawała sobie sprawę, że jej propozycja może być kontrowersyjna, ale czy miał inne wyjście?
Odchyliła się na krześle, widząc, że Gabe nie jest przekonany do tego pomysłu lub dalej jest zszokowany jej nagłym wypaleniem propozycją fejkowego związku. - Okej - odetchnęła - spójrz na to w ten sposób. Twoi rodzice mnie lubią, moi Ciebie, nie mieliby nic przeciwko, gdybyśmy się w końcu spiknęli. Ja kochałam Ciebie, Ty kochałeś mnie - nie w tej konfiguracji, by nam wyszło, więc co za różnica. Jesteśmy w stanie poudawać trochę, a skoro się odkochaliśmy nie ma problemu, prawda? A z jakąś obcą babą miałbyś same problemy - wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia, jak gdyby nigdy nic. Przecież to nie było nic takiego... inwazyjnego, tak? Przekalkulowała całą sytuację i wychodziło na to, że to wcale by im nie zaszkodziło. Tak przynajmniej myślała wtedy.
I found myself blindsided
by a feeling that I've never known

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poniekąd właśnie to było kwintesencją całej tej afery. Mógł przecież odwrócić się od nich, odejść, rozpocząć samodzielne życie i pogodzić się po prostu z tym, że nic go już z tą rodziną nie połączy. Ciężko jednak tak kompletnie wyprzeć się rodziców, skoro nigdy nie zadali ci prawdziwego ciosu, prawda? Ta ich surowość mogła być po prostu przejawem chorej troski, no ale czy miał prawo mieć o to jakiekolwiek pretensje?
Początkowo jej nie zrozumiał. Brzmiało to niedorzecznie, brzmiało niepoważnie i gotów był roześmiać się na głos, uznając to za paskudny rodzaj żartu. Ona jednak zdawała się mówić całkiem serio, na co on zareagował milczeniem. I dziwnym wyrazem twarzy, bliżej nieokreślonym. W jej pomyśle kryło się coś brutalnego, nawet jeśli z tej miłości do niej wyleczył się dawno temu. — Nie mogę przecież prosić cię o coś takiego — rzucił cicho, uważnie się jej przypatrując. Nie oczekiwał nawet tego typu rozwiązania; pewien był raczej, że Zara albo poleci mu wynajęcie jakiejś niespełnionej aktorki do tej roli, albo jednak uznanie, że rodzinny majątek nie jest mu wcale potrzebny. Czekał też nadal na nagłe przyznanie, że to tylko głupiutki żart, który byłby idealnym podsumowaniem tego absurdalnego problemu. — Oczywiście, że cię uwielbiają. I pewnie oszaleliby z radości na te wieści, ale… — ale to było złe. Niewłaściwie. Niemożliwe. Czuł, jak coś skręca się w jego brzuchu, jak uwalniają się dawniej skrywane emocje i jak ten zakochany gówniarz, wciąż w nim mieszkający, skacze ze szczęścia. — Wiesz, że nadal cię kocham, nie? I dlatego nie mogę się zgodzić, Zara, bo to samo aż się prosi o jakąś katastrofę w finale — mruknął posępnie, mówiąc zupełnie szczerze. Nie miał problemu z przyznaniem, że ją kocha. Może już nie tak, jak niegdyś — kolejny kosz z rzędu zrobił swoje i sprawił, że z Zary dawno temu już zrezygnował — ale nikt nie był dla niego równie ważny. Miłość platoniczna, tak to się chyba nazywa. A ten układ cały, proces udawania, niby niewinny, mógł się jednak w końcu zmienić w coś nazbyt skomplikowanego. A nie chciał jej tracić z powodu takiej głupoty. — Wiesz z czym by się to wiązało, prawda? Liczne spotkania z nimi, jakieś cholerne obiady, bankiety, totalnie nudne popołudnia. I nawet nie wiemy, jak długo musiałoby to trwać — stwierdził, marszcząc czoło. Jasne, było w tym coś kuszącego, ale naprawdę nie śmiał prosić jej o takie poświęcenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Kochasz? Czy kochasz jak przyjaciółkę, Gabe? - Westchnęła cicho. - Wiemy oboje, że to nie jest ta miłość, którą darzyliśmy się kiedyś - spojrzała na niego i przygryzła wargę. - Jestem w stanie udawać dla Ciebie... dziewczynę. Wiem, jacy oni są - westchnęła, bo zdawała sobie sprawę, że w pierwszą lepszą aktorkę jego rodzice nie dadzą się nabrać. Trzeba było czegoś więcej, trzeba było po prostu wziąć to w swoje ręce, a nie zlecać komuś, kto nawet go nie znał i musiał się uczyć przyzwyczajeń Gabriela. Zara znała go od dzieciaka, chodzili do tej samej szkoły, robili wiele we dwoje i jeszcze ta ich dziwna miłość. Z jednej strony kochała go jak diabli, z drugiej wiedziała, że to tylko przyjaźń. Nie chciała komplikować, ranić go, potrzebowała jednak go mocniej, niż potrafiła to wyrazić. A mogąc mu pomóc, chyba okazywała, że był dla niej ważny i nie zostawi go w takim syfie. Nawet jeśli chodziło tylko o hajs. - Nie będzie żadnej katastrofy. Dobrze o tym wiesz, jesteśmy rozsądni i za starzy na to - spojrzała na niego i przygryzła wargę - Gabe, masz inne wyjście? Dobrze wiesz, że nie dadzą Ci spokoju - westchnęła - lepiej ja niż jakaś głupia lafirynda, serio - wzruszyła lekko ramionami, bo na dobrą sprawę to przecież nie znalazłby lepszej kandydatki, co nie? - Czyli to co zwykle - zaśmiała się szczerze, spoglądając na blondyna - słuchaj, wiele już z Twoimi rodzicami przyżyłam i co najważniejsze, umiem z nimi rozmawiać. A oni nie akceptują każdego, ba... Gabe, oni chcą Cię wypieprzyć ze spadku, własnego syna! - Stuknęła go placem w czoło. - Myślisz, że zaakceptują jakąś lafiryndę? Że nie będą jej przepytywać, komentować? Chcesz mieć większe problemy? To tylko propozycja... Ty zdecydujesz co dla Ciebie najlepsze - nie będzie go namawiać, jeśli tego nie chciał, prawda? Mówiła to jednak wszystko, bo ponad to, kochała go i chciała dla niego jak najlepiej. Jeśli miał problemy, to i ona, oboje się wspierali i wiedziała, że takie same słowa padłyby z jego ust, gdyby to Zara miała problemy z rodzicami, spadkiem, testamentem i facetami. W życiu by nie poszła do Tobiasa pytać o pomoc, ale Gabe? Dlaczego nie?
I found myself blindsided
by a feeling that I've never known

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wydobył z siebie ciche mruknięcie, poniekąd potwierdzające jej trafne spostrzeżenie. Nie do końca odzwierciedlało ono jednak prawdę, bo Gabe czasem sądził, że kochać ją będzie zawsze w ten sam sposób. I to wcale nie w ten konkretny sposób, którym obdarza się przyjaciół; nie, w jego uczuciach kryło się dużo więcej intymności i fascynacji. Tyle, że na jej widok nigdy nie biło mu tak gwałtownie serce, jak w wielu innych przypadkach i… to stanowić miało werdykt ostateczny — z tejże miłości i tak nigdy by nic nie wynikło.
Przez chwilę jeszcze nad tym debatował, ale wtrącane przez nią argumenty coraz bardziej do niego trafiały. W końcu nawet zapomniał o niedawnych obawach i uznawał jej słowa za przepełnione logiką i sensem. Bo co mogło pójść nie tak? — Nawet sobie nie wyobrażam, że mógłbym iść na podobny układ z kimś innym — stwierdził więc w końcu, już z większą swobodą i lekkim uśmiechem. Było to wszystko skomplikowane bardzo, ale fakt — nawet obawiając się tego udawania, musiał przyznać, że to właśnie Zara była idealną kandydatką do tej roli. — Ale czy to nie będzie zbyt podejrzane? No wiesz, najpierw te groźby, a za moment wpadamy z taką rewelacją… — zerknął na nią z ciekawością, unosząc przy tym jedną brew ku górze. Wyglądało na to, że Zara rozsądniej do sprawy podchodzi, więc był ciekaw, jakie wyjaśnienia ma w zanadrzu. O ile Gabe potrafił rozwiązywać problemy innych, jego własne życie pozostawało zbiorem potknięć i nieszczęść, z którymi za nic nie potrafić sobie poradzić. Wyciągnął rękę ponad stołem i czule ścisnął na moment jej dłoń, co należało do jego stałych nawyków. — Jesteś najlepsza — powiedział, wpatrując się w nią uważnie. — Tylko że nikt nie jest w tych czasach bezinteresowny — dodał zaraz, uśmiechając się złośliwie. Nie mówił nawet na poważnie, ale wcale by się nie obraził, gdyby Zara zażądała jakieś zapłaty za całą tę szopkę.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alki”