WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Ness & Mark
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
- Co tu się, do jasnej kurwy, odpierdala, huh? - spytała nieco retorycznie świdrując obu wzrokiem.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Nie miałaś być w Seattle? - zapytał spokojnie, ale osbrał dupkę totalnie
- Trochę się... pobiliśmy - rzucił Ted, uśmiechając uroczo. - Nie ze sobą, oczywiście, tylko z paroma chujami, którzy pilnowali pomieszczenia w którym znaleźliśmy to - wskazał głową na stertę jakichś dokumentów na stole. Pewnie dzisiaj szukali już czegoś typowo w okolicy LA czy coś.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie mieliście na siebie uważać i nie ściągać niepotrzebnej uwag? – spytała spokojnie, ale zmrużyła oczy.
– A wy mieliście pilnować, żeby nie odpierdalali. Nawet mnie nie wkurwiaj, Ted. Odsuń się, ja to lepiej zrobię – wzruszyła ramionami i istotnie się władowała między Teda ia Marka, bo nie mogła się doczekać aż będzie w pełni sił i będzie mogla go za dzisiaj zjebać. A zamierzała.
- Mhm, co to za dokumenty? - spytała, sądząc, że pewnie już je przejrzeli, eh, jak dzieci.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Niestety, nic istotnego. Znaczy, istotne, ale nie aż tak. Głównie dotyczące klubów Eliego i Rona, zdjęcia ich w pracy i takie tam - westchnął ciężko. No wolałby przywieźć coś lepszego, ale chociaż mieli ewidentny dowód na to, że Rona i Eliasa ktoś kurewsko długo śledził, nie?
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Czyli odjebaliście, wróciliście poturbowani i kurwa po nic? – spytała retorycznie, nieco agresywnie go w tym momencie bardziej szyjąc, ale westchnęła. No banda debili.
– I właśnie kurwa dlatego nie chciałam, żebyście jechali z Jasonem, kurwa czułam, CZUŁAM, że coś się odpierdoli – odetchnęła głęboko. Bo czuła i ją to wkurwiało maksymalnie, że się narazili.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Po nic? Przecież znaleźliśmy kolejne miejsce, w którym te sukinsyny przesiadują, może to nie jest spełnienie twoich marzeń, ale jednak coś mamy. I dwóch mamy wrzuconych do podziemia w klubie - burknął pod nosem, wyraźnie niezadowolony z tego że tak brzydko mówiła i aż syknął cicho, gdy zaczęła go tak mocno szyć ale nie komentował.
- Ale przecież nic się takiego strasznego nie wydarzyło, mamy trochę obite mordy, wielkei rzeczy. Mogli je nam obić równie dobrze w klubie - wywrócił oczami, bo i tak bywało nie?
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– No i co nam po tym miejscu, skoro to tylko sterta śmieci? Czy którykolwiek się zresztą wysprzęglił? – spytała, marszcząc brwi, bo nie sądziła. Mocno zacisnęła palce na jego podbródku odrobin ę łagodniej igłą się posługując, gdy usłyszała jego syknięcie z bólu.
– Ale moglo, Mark. MOGŁO. Mogliście nie rócić wcale, mogli wam zrobić chujowe rzeczy, mogliście skończyć jak… Jak… Elias i Ronnie – wyrzuciła z siebie te dwa imiona nieco rozpaczliwie i odetchnęła głęboko, czując jak łapki jej się trzęsą.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Wcisnęliśmy ich tylko na dół, związaliśmy i przyjechaliśmy tutaj ogarnąć nasze piękne ryjki - nie zdążyli nikogo przesłuchać, poza tym uznali, że jak gwiazdy posiedzą kilka godzin w ciemnościach, zakneblowani i związani to może potem będą bardziej chętni do współpracy, nie?
- Ale nie stało. Zresztą, dokładnie to samo czuję ja, gdy ty wyjeżdżasz. I nie mów mi, że to co innego bo to jest DOKŁADNIE TO SAMO - nawet lekko głos podniósł. - I jeśli ja nie mogę jeździć, to ty też. Uważam, że to zdrowe rozwiązanie. Ty chcesz jeździć? Jeżdżę też ja - wzruszył ramionkami teraz, bo tak to widział i naprawdę nie zamierzał widzieć inaczej, niezależnie od tego jaką wizję miała ona sama. Złapał jednak jej dłonie gdy się tak roztrzęsły i mocno ścisnął unosząc do swoich ust.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– JA NIE WRÓCIŁAM Z OBITYM RYJEM, MARK, TYLKO Z DRAŚNIĘCIEM.A co jakbyście trafili na jakieś ich pierdolone gniazdo? Co, jeśli by wezwali posiłki? Kurwa, w takich momentach dzwonicie po wsparcie, a nie wpierdalacie się w paszcze lwa, Mark! – odparła, patrząc na niego z rozczarowaniem.
– Ja jestem szefem i to ja decyduję, kto jeździ, a kto nie jeździ, Marcus. I w tym momencie decyduję, że wy kurwa już nigdzie nie pojedziecie – wkurwiła się teraz mocno bo ona nie zamierzała w teren go już wysyłać, ot co! A kiedy ścisnął jej dłonie, pokręciła głową i wyrwała je, cierpliwie go szyjąc.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Nesta, z całym szacukiem ale czy ty jesteś normalna? - nie wytrzymał, musiał wręcz o to zapytać bo już nie wiedział czy ona tak serio czy sobie jaja robiła. - Mój obity ryj jest gorszym problemem niż to, że KULA SIĘ OTARŁA O TWOJE RAMIĘ W TRAKCIE STRZELANINY? - no kurwa, chyba żart. - Wiesz co, zamiast się ucieszyć, że uniknęliśmy jakichś większych dramatów i jeszcze dwóch tych skurwysynów ci przyprowadziliśmy, to robisz dramę. Czego ty tak naprawdę chcesz, Nesta? - zapytał wprost, a kiedy usłyszał jej kolejne słowa.
- Jesteś nieobiektywnym szefem, to trochę słabe. Ben sobie może jeździć, ale już ja nie mogę? - już nawet nie pytał o Jasona, bo to była inna kwestia. - To nie ja mam małe dzieci tylko ty. I to ty nie powinnaś nigdzie jeździć - dodał i w sumie się jej wyrwał, w dupie mając to szycie. - Tak bardzo zależy ci na poznaniu odpowiedzi, to dlaczego ja nie mogę brać w tym udziału skoro ty możesz? - zlustrował ją wzrokiem. No cóż, taka prawda nie?
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– To nie była strzelanina. Jeden gość do mnie strzelił, to naprawdę nie było nic wielkiego – westchnęła ciężko i kiedy spytał, czego tak naprawdę chciała, przygryzła delikatnie dolną wargę. – Odpowiedzi. Chcę odpowiedzi i tego, żebyś był bezpieczny – odparła cicho, patrzac mu w oczy. Puściła jego twarz, odkładając zestaw do szycia.
– Nigfdy nie twierdziłam, że jestem obiektywna i sprawiedliwa – odparła, patrząc na niego. – BO ZA BARDZO SIĘ BOJĘ, ŻE CIĘ STRACĘ, OKEJ?- no i krzyknęła na pełnej kurwie te słowa. Odetchnęła. – Pochowałam już raz Bena. Pochowałam Eliasa. Nie chcę, żebyś ty był następny, dobrze? – powiedziała cicho, chowając twarz w dłoniach. No i wybuchł.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- Kurwa, przestań pierdolić, bo się tego słuchać nie da Nesta. STRZELIŁ DO CIEBIE - jak on miał z nią rozmawiać słodkim tonem? Miał ochotę złapać ją za ramiona i porządnie nią potrząsnąć. - A ja chcę żebyś ty była bezpieczna - powiedział poważnie, bo mogli tak w nieskończoność się licytować.
- Ty w ogóle nie jesteś obiektywna w tym temacie, to jest najgorsze. Nie w obiektywizmie wobec któregokolwiek z nas - pokręcił głową, bo już chyba wymiękał w tym pierdolniku. Rozumiał, że chciała odpowiedzi - niech wysyła zatem pionki, nie siebie, nie Bena, nie Charlesa. Nie. Po prostu nie. - A myślisz, że o co mi chodzi? O to, że się nudzę jak wyjeżdżasz? Gdybyś wyjeżdżała z Lilianne do SPA to nie byłoby problemu, nawet zostałbym bez marudzenia z maluchami. Z całą trójką. Zostałbym z dziećmi nawet gdybyś chciała iść na pierdoloną randkę z Benem, serio. ALE WKURWIA MNIE TO JEŻDŻENIE I NARAŻANIE SIĘ - sam się też darł teraz, bo ręce mu opadały, eh. Wziął głęboki oddech na nowo do niej podchodząc i odsłaniając jej twarz.
- Tu nie chodzi tylko o mnie. Chodzi o wszystkich. O ciebie. O to, że szukanie odpowiedzi nie jest złe. Szukajmy tego, ale albo szukamy tego wszyscy razem, albo wysyłasz tam nic nie znaczących ludzi tylko i wyłącznie - powiedział cicho, ściskając jej dłonie w tym momencie. A najlepiej tylko takich którzy byli tylko na posyłki, eh.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Jestem bezpieczna, Mark – odparła spokojnie, patrząc mu w oczy. Rozmasowała sobie skronie, gdy zarzucił jej brak obiektywizmu. No była niezbyt obiektywna, musiała mu przyznać niestety rację.
– Masz rację, jestem kompletnie nieobiektywna – wzruszyła ramionami i odetchnęła głęboko świdrując go wzrokiem. – Wiem. Wiem o tym. I wiem, że cię to wkurwia, ale na to nic nie poradzę – westchnęła mimochodem.
- Nie mogę pozwolić na to, żeby płotki szukały tych ospowiedzi. Mogę szukać ich sama, może szukać Ben, Charles, Ted, Joe… Ale nie ty. Bo gdyby coś mi się stało, nie chcę, żeby was dopadli, bo móje dzieciaki… Będziecie wszystkim, co mają – powiedziała nieco rozpaczliwie, podnosząc na niego wzrok.
właściciel
Little Darlings
broadmoor
- A ja uważam, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby to tobie się nic nie stało. Bo ja dla tych dzieciaków, będę wujkiem. Ale ty jesteś ich mamą. I to ciebie będą potrzebować najbardziej w swoim życiu, wiesz? - co z tego, że Lily nie da tych dzieci skrzywdzić. Co z tego że i Mark na ich krzywde nie pozwoli? - Zasłaniasz się tym, że nie chcesz mnie stracić bo straciłaś Eliasa i prawie Bena. A pomyślałaś o tym, że ja nie chcę stracić ciebie? Ty jesteś moim wszystkim. Ty, Ellie i Vinnie. Dlaczego tak bardzo nie chcesz mnie słuchać? - sam patrzył na nią lekko rozpaczliwie, bo nie miał do niej siły, nie wiedział jak to mówić tak, żeby jej ego nie ucierpiało, żeby w ogóle jej przykro nie było, eh :C
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie dopuszczę do tego, żeby mi się cokolwiek chciało, ale… Ty jesteś jak tata dla nich. Wiem, jak bardzo je kochasz – uśmiechnęła się delikatnie. – I nawet nie wiesz, jak cholernie za tę twoją miłość do nich jestem wdzięczna, Mark – szepnęła cicho, mając łzy w oczach.
– Bo nie przeżyję kolejnego takiego pogrzebu, Mark – i naprawdę sądziła, że tym razem już nie mogłaby tego przeżyć, niestety. Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy. – Chcę cię słuchać, naprawdę. Ale… Nie umiem tego jednocześnie odpuścić – westchnęła cicho a że nadal pewnie za dłonie ją trzymał, to przyciągnęła go do siebie i po prostu cholernie mocno przytuliła.