WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Lily & Jason
właściciel
Rapture
belltown
– Ale… Może teraz już tak nie będzie. Przecież z bliźniakami jest okej, z Maddie jest okej… I jasne, te wszystkie akcje były chujowe, raniłem cię raz za razem z tego co mówisz, ale… Nie sądzę, żeby teraz cokolwiek było dla mnie zbyt ciężkie do udźwignięcia, bo dojrzałem odparl, wyciągając w jej stronę dłoń, bo zdał sobie chyba teraz dopiero sprawę z tego, ile razy ją zranił i jak bardzo dotkliwie. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Ale nadal byłybyście daleko – powiedział cicho, odetchnął głęboko. No i kiedy powiedziała, że doceniała przez ostatnie miesiące, nawet przez dwa lata, odetchnął głęboko, a gdy powiedziała, że o tym wie, odetchnął.
– Przypomniałem sobie, kiedy usłyszałem przypadkiem, jak mówisz o tym Charliemu. Nie pamiętam jeszcze wszystkiego, ale moment wypadku i kilka innych wspomnień sobie przypomniałem. I zachowałem się jak zjeb. I miałaś rację co do naprawienia tej pieprzonej barierki. Lepiej ja niż Mads – powiedział cicho, wzruszając ramionami, bo nie było sensu kłamać.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Ja bym była daleko. A Maddie byłaby przy tobie wtedy gdy byś tego chciał. Choćby co drugi dzień, bo nie stanowiłoby to dla nas problemu - a Lily czuła wtedy, że musi być daleko od całego tego życia. Całego pierdolnika który się rozpętał, eh. - Gdyby nie Ben i to, że kazał mi cię zabrać ze sobą, pewnie i tak pojechałybyśmy bez ciebie - dodała cicho. Pokiwała głową słuchając jego tłumaczenia, ale trochę ją podkurwił tym, że nie przyszedł z tym do niej od razu. Mogli o tym porozmawiać już wcześniej, bo ona się bała poruszyć ten temat żeby wszystkiego nie rozpierdolić.
- Nie, żadne z was nie powinno wypaść. - pokręciła głową, bo on też nie powinien. - Czyli jednak byłeś na imprezie? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że wiesz? - zapytała cicho, ale nie podchodziła do niego tylko mieliła to wszystko powolutku, próbując się na niego nie złościć, bo nie miała do tego prawa, nie? - Co jeszcze sobie przypomniałeś? - zapytała jeszcze, bo skoro już mówił to niech mówi
właściciel
Rapture
belltown
– Ale… To nadal nie jest to samo, bo gdyby podrosła, to już wszystko byłoby strasznie trudne – powiedział cicho, patrząc jej w oczy, ale gdy wspomniała, że by wyjechały bez niego, jedynie pokiwał ze smutkiem głową, bo rozumiał jej motyw. Odetchnął głęboko.
– Byłem, podkurwiłem się bo mi się przypomniało i wyszedłem. A potem poszedłem chlać z Markiem, w ramach pocieszenia emocjonalnego – wywrócił oczami, bo istotnie, Marky go potem pocieszał. – Bo powiedziałaś, że ty chcesz mi powiedzieć i chyba… Chciałem znać twoją perspektywę. Nie chciałem z tobą wjeżdżać z tematem, skoro nie byłaś gotowa – przyznał, wzdychając ciężko. – Nie za wiele. Przypomniałem sobie moment, w którym dowiedziałaś się o tym, co zrobiłem Charliemu. I to, jak urodziła się Mads. I to, jak z wami mieszkałem. No i też jak kupiliśmy kucyki dla Vi i Cami i jeden nasrał Ness na piwonie – zaśmiał się pod nosem, jakby to było najistotniejsze.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Ale takie jest życie, Jason. Jedynym dobrym momentem na takie coś jest właśnie okres, kiedy dziecko jest małe, żeby potem nie przeżywało szoku. Zresztą, to i tak już bez znaczenia, bo finalnie jesteśmy w tym punkcie w którym jesteśmy - machnęła na to ręką, bo nie było sensu debatować nad tym jakie wtedy miała pomysły, życie i tak to zweryfikowały i wyjechali razem, prawda?
- Przykro mi, że dowiedziałeś się tak. Chciałam zorganizować nam jakiś wieczór we dwójkę i na spokojnie o tym porozmawiać - powiedziała zupełnie szczerze, bo dokładnie to planowała. - Zbierałam się do tego cały rok. Ciągle próbowałam wymyślić jak ci to powiedzieć, ale im bliżej byliśmy tym było mi ciężej, bo nie chciałam cię skrzywdzić. Ani stracić. Nawet nie wiem kiedy doszłam do momentu w którym znowu zaczęłam coś do ciebie czuć, a to zdecydowanie nie ułatwiało - wzruszyła ramionami. Bo to, że jej na nim zależało było oczywiste od początku, zawsze jej na nim zależało i mimo wszystko chciała dbać o jego uczucia, dlatego tak długo odwlekała powiedzenie mu też o wyjeździe z Seattle, nie? I dlatego nigdy po ich rozstaniu w zasadzie nie powiedziała mu o tym, że spotykała się z Charliem ani nie afiszowała się tym.
- Czyli słodko-gorzko ci się przypomina. Niefajnie - powiedziała cicho, obejmując się ramionami i patrząc na niego ze smutkiem, ale mimowolnie sama się zaśmiała gdy powiedział o kucykach. - Zakładam, że to będzie twoje ulubione wspomnienie? - zapytała z lekkim rozbawieniem, biorąc głębszy oddech. Nie była zła o to, że go to bawiło i że się na tym trochę skupiał, bo to było przyjemne, ciepłe wspomnienie. Takie też były potrzebne, cóż.
właściciel
Rapture
belltown
– Domyśliłem się, ale dlatego dawałem ci przestrzeń, żebyś mi powiedziała, nie chciałem wyjebać w ciebie z tym tematem, ale nie rozumiem, czemu nagle zaczęłaś mnie dystansować – przyznał cicho, patrząc jej w oczy.
– Skoro znowu zaczęłaś coś czuć, to może jednak to przemyślisz? – spytał z cichą nadzieją, ale nie obiecywał sobie zbyt wiele.
– Tak, chociaż lepiej słodko-gorzko niż tylko gorzko – westchnął. – Nie wiem, czy ulubione, bo sprzątanie tego gówna wcale nie było przyjemne – zaśmiał się cicho, wzruszając ramionami.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Myślę cały czas - przyznała, stając już teraz typowo przed nim i po prostu go przytuliła. A że opierał się o biurko, to było jej zdecydowanie prościej ucałować jego skroń i mocno opleść ramionami.
- Och, no jasne, że tak. Chciałabym, żebyś miał tylko słodkie, dlatego miałam problem powiedzieć ci o tym wszystkim. Chciałabym żebyś był najszczęśliwszy na świecie i nie musiał tego wszystkiego wiedzieć, ale to nie fair cię okłamywać - powiedziała cicho, wprost do jego ucha i przymknęła oczka, opierając nos na jego policzku. - Należało się wam, bo prosiłyśmy, żebyście nie odwalili głupot. Ale Cams i Vichie były zachwycone - stwierdziła z rozbawieniem, nie odsuwając się od niego, tylko delikatnie gładziła go po pleckach. - Mam nadzieję, że teraz będą ci się przypominać same dobre i miłe rzeczy - odsunęła się tylko na tyle, żeby móc spojrzeć w jego oczy po uprzednim chwyceniu jego podbródka. - Miałeś całkiem fajne życie, mimo wszystko - puściła mu oczko, kciukiem przesuwając pod jego dolną wargą. Pomijając gówna które robił - oni też mieli razem całkiem fajne życie, eh.
właściciel
Rapture
belltown
– Wiem, że z mojej strony fundowałem ci zapewne głównie ból i chujowe akcje, ale mogę to zmienić, tylko… Daj mi szansę. Bez deklaracji. Tak po prostu. Nie odsuwaj mnie, Lily, błagam – był gotów tutaj normalnie uklęknąć, byle mu tego nie robiła. :c
Objął ją, gdy tak go przytuliła i odetchnął głęboko, przymykając powieki.
– Rozumiem – szepnął do jej ucha, zanurzając nos w jej włosach. – No jasne, że były, byliśmy najlepszymi wujkami z Markym – zaśmiał się, wypinając dumnie pierś. – Wiesz, że to tak nie działa. Może i miałem fajne życie, ale… Zrobiłem dużo chujowych rzeczy – przyznał ze smutkiem, ujmując jej buźkę w dłonie i patrząc w oczy.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- A może to jest idealny moment na to, żebyś iść dalej, bo właśnie nie pamiętasz wszystkiego i może... będzie ci łatwiej - wyszeptała, całując znowu czule jego skroń, kilkakrotnie, jakby chciała być w tym momencie plasterkiem na jego duszę i na wszystko co złe. Chociaż nie sądziła, żeby jej samej miało być łatwo to wszystko pojebać, ehhh.
- Nadal jesteście. I jesteś cudownym tatą, dokładnie tak jak zawsze mówiłam, że będziesz nawet jak sam w to nie wierzyłeś - puściła mu oczko, ale kiedy ujął jej buźkę w dłonie, odwróciła głowę tak, żeby ustami jedną z tych dłoni musnąć ustami. - Więc teraz postaraj się ich nie robić - stwierdziła spokojnie, patrząc prosto w te jego ciemne oczy, które Maddie po nim odziedziczyła.
właściciel
Rapture
belltown
– Ale wcale nie chcę iść dalej, bo mi na tobie zaczęło zależeć. Nawet bez pamięci ja… Naprawdę kurewsko mi zależy – bo nie chciał mówić w tych okolicznościach, że ją kocha, wiedząc, że chciała to uciąć, nie chciał jej tego robić. :c
– Cóż, może to dlatego, że zawsze sądziłem, że jestem bardziej materiałem na zabawnego wujka aniżeli na ojca, ale cieszę się, że sobie radzę. I z Mads i z dzieciakami Ness – przyznał cicho. – Staram się. Z całych sił się staram, dlatego tak mi zależy, żebyś to zauważyła – odparł z wyraźnym smutkiem i spojrzał jej w oczy. No zależało mu kurewsko. :c
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Mi też. Bardzo - powiedziała cicho, biorąc głębszy oddech i przymykając na chwilę powieki. Ciężko było wracać znowu do tego samego punktu, ehhh. Nadal jednak się do niego przytulała, bo ta bliskość troszkę ją mimo wszystko uspokajała.
- Wiesz, moją aspiracją życiową też nigdy nie było zostanie matką, ale jakoś życie trochę inaczej to zweryfikowało - mruknęła mu do ucha, bo istotnie, Lily nie należała do kobiet którym się marzyła gromadka dzieci, dom z białym płotkiem i pieczenie ciasteczek na szkolne kiermasze. Ale nie za bardzo miała jakikolwiek wybór, bo nie miała też jaj jako nastolatka ciąży usunąć. Ani potem, gdy zaszła w kolejną, cóż. - I chyba na to mnie złapałeś - dodała z lekkim rozbawieniem, bo w sumie to chyba przez to jej zaczęło zależeć - przez wizję tego, jakim był rodzicem, jak dobrze im szło wspólne wychowywanie Maddie, bo seks... seks nigdy nie był czynnikiem przez który się tak po prostu zakochiwała. - Ale ja to widzę, Jay. Widziałam nawet w Miami, bo normalnie odjebałbyś dramę stulecia, chyba nawet trochę chciałam cię sprawdzić - pogładziła czule jego policzek, nieustannie patrząc mu prosto w oczy.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego w takim razie nie zaprosisz mnie na oficjalną randkę? - powiedziała cicho, uśmiechając się przy tym delikatnie. - Od zawsze masz z tym problem. Ale spać ze mną w jednym łóżku czy robić nieludzkie rzeczy w sypialni i innych dziwnych miejscach już luz, zero problemów - pokazała mu język, odrobinkę się rozluźniając. Nie mogła mu obiecać, że związek im wyjdzie i że będą kurewsko szczęśliwi, nie po tym wszystkim przez co przeszli, nawet jeśli on tego nie pamiętał, ale... porandkować mogli, prawda?
właściciel
Rapture
belltown
– Rozumiem – uśmiechnął się do niej delikatnie, kiwając głową. I naprawdę tak było, naprawdę rozumiał, że mogła najzwyczajniej w świecie nie chcieć zostać matką albo raczej że nie było to na jej liście życiowych priorytetów. – Ja… Nie chcę nic odje bywać – wygiął usta w podkówkę i spojrzał na nią ze smutkiem w oczach.
– No w takim razie zapraszam cię na oficjalną randkę. Myślałem, że to oczywiste, gdy zapraszam cię na jakieś kolacje czy obiady. To jak, pójdziesz ze mną? – uśmiechnłą się do niej. – Jak bardzo dziwne miejsca masz na myśli? – spytał lekko rozbawiony, pokazując jej język.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Z Charliem też czasami wychodzę na obiad, mam to uznawać za randkę? - wywróciła oczami, bo idąc tym tropem to wiadomo! - Pójdę, jasne, że pójdę - musnęła palcami jego nos i zaraz oczami wywróciła z rozbawieniem. - Bardzo dziwne. Zabrać cię do jakiegoś? - zapytała z rozbawieniem, biorąc głębszy oddech i nawet nachyliła się nad nim, żeby musnąć jego usta swoimi. A potem wrócili razem do domku!
| ztx2