WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Nesta & Ben

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

Irytowało go to, że przez resztę weekendu Nesta w zasadzie ledwo na niego patrzyła, a Mark sobie za nią łaził i to było w porządku. Ale kurewsko chujowo dał się podpuścić - powinien nakręcić Marcusa żeby z zazdrościł odjebał dramę, a nie sam odjebać, eh :lol:
Ale kilka dni przetrwał względnie. Nie miał nastroju na życie, akceptował to, że Nesta tylko odpisywała mu na wiadomości związane z pracą, pewnie nawet jakiś raz lunch zaproponował, ale go zbyła więc cóż, dzisiaj postanowił po prostu wjebać się na bezczela do biura :lol: Zatem bez pukania wszedł do środka, obserwując ją jak siedziała nad jakimiś papierkami.
- Możesz przestać mnie ignorować? - zapytał wprost, podpierając się pod boki. Tematy grzecznościowe powinni mieć po prostu za sobą, nie?

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

Nessie istotnie, Bena ignorowała i szło jej to ignorowanie całkiem sprawnie. Nie sądziła, że mają jakiekolwiek tematy poza tymi związanymi z pracą, miała dość tego, jak czuła się winna że z kimkolwiek innym spała i że tak naciskał, bo e zasadzie Mark miał rację. Co go to do jasnej Anielki interesowało? Tak więc istotnie, odpisywała tylko na to, co związane z robotą, weekend spędziła skupiając się przede wszystkim na Lily i Marku oraz dzieciaczkach i ta sobie płynęła w tym wszystkim. I kiedy Ben bez pukania wszedł do biura, uniosła brwi.
– Po pierwsze, jak wchodzisz, mógłbyś zapukać, nigdy nie wiesz, czy nie pieprzę jakiegoś współpracownika – rzuciła spokojnie, unosząc wzrok znad papierów. – Po drugie, nie ignoruję cię. Stoisz tu i do ciebie mówię, więc ciężko to nazwać ignorowaniem – wzruszyła ramionkami, wzrokiem wracając do ksiąg rachunkowych, a jedną łapką bujając pewnie dzieciaczki w wózku, które standardowo z nią przychodziły. Cóż.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Życie, najwyżej bym ci przerwał, nie? - wywrócił oczami, bo ironia była naprawdę niepotrzebna, ale skoro musiała... cóż. Nie wiele mógł na to zdziałać, nie?
- Nie, nie. Ignorujesz mnie poza pracą. Nie rozumiem dlaczego. Nie zamierzałem na imprezie cię w żaden sposób wkurwić, sądziłem, że takie delikatne podroczenie się nie będzie niczym złym - wzruszył delikatnie ramionami. Na końcu języka miał powiedziec, że z Eliasem się ciągle droczyła i jakoś wybaczyła mu na tyle, żeby się z nim pieprzyć, zrobić sobie kolejne dzieci i żyć szczęśliwie, ale pohamował swój głupi pyszczek :lol:
- Możesz przestać być zła? - zapytał, podchodząc bliżej biurka i nawet sobie usiadł na krześle, lustrując ją wzrokiem, a łapki grzecznie splótł na piersiach.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Nie lubię jak mi się przerywa – wzruszyła ramionami, ale to akurat była prawda, bo potem cały dzień zazwyczaj podkurwiona chodziła. :lol:
– Nie no, Ben. Oboje wiemy, że jednak chciałeś mnie trochę… Zdenerwować – odparła, starając się odzwyczaić od przeklinania przy dzieciakach, zanim te zaczną mówić jednak. :lol: – Nie wiedziałeś kiedy przesta, po prostu. Poza tym mówiłam ci przecież na imprezie, że sądzę, że ograniczenie naszych kontaktów do pracy będzie dobrym rozwiązaniem – zauważyła ze smutkiem. I istotnie, z Elim ciągle się dorczyła, ale… Elias wiedział, kiedy przestać. Paradoskalnie, kiedy widział, że jej mózg nie wyrabia, potrafił się powstrzymać, przeprosić i być poważny. I doceniała to w nm.
– Nie jestem zła, Ben – westchnęła, ale naprawdę nie była. – Jestem rozczarowana, ale nie zła – dodała spokojnie, nadal dyndając dzieciaki w wózku i tym razem patrząc prosto na niego.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nikt nie lubi - rzucił tylko, wzdychając ciężko, a na jej kolejne słowa pokręcił głową. - Nie, chciałem ci dokuczyć, a to coś zupełnie innego. Założyłem, że się nie obrazisz przez coś takiego, tym bardziej że próbował sporo rzeczy w sposób żartobliwy mówić - a przynajmniej tak mu się wydawało po tej ilości alkoholu którą w siebie wjebał tamtego wieczoru już w trakcie pokazu który panie urządziły na barze :lol: - Ale zaczęłaś tak sądzić przez to, że cię zdenerwowałem. A jak już powiedziałem, to nie był stu procentowo mój zamiar, więc możesz mogłabyś zdanie jednak zmienić? - zerknął kątem oka na wózek z maluchami, ale nie podchodził w tym kierunku.
- Ja jestem rozczarowany życiem, ale nie rezygnuję z niego - powiedział spokojnie. - Przecież już całkiem nieźle zaczęliśmy się dogadywać. Naprawdę n ie możesz mi odpuścić? = kurwa no, wszystkim odpuszczała ale jemu już nie mogła, co? Bez sensu, eh.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Dlatego następnym razem pukaj – mruknęła, westchnąwszy cicho. – Myślę, że podsunięciem dziwki do łóżka Eliasowi dokuczyłeś mi wystarczająco na całe życie, Ben – odparła spokojnie, wzruszając ramionami. – Mamy ten temat z głowy? – syptała spokojnie, patrząc mu w oczy. – Tak, uznałam, że nie ma sensu się prywatnie zgadywać, skoro masz ochotę mi dokuczać generalnie i nie sądziłam, że zrobi ci to różnicę, bo w ostatnich miesiącach, nie licząc imprezy, prywatnie widzieliśmy się raz – odparła spokojnie, chociaż było widać, że zdania na razie nie zmieniała.
– A tym jesteś rozczarowany na własne życzenie trochę. Ja również jestem i muszę żyć dalej – odparła spokojnie, poprawiając smoczek małej Ellie i policzek musnąwszy palcami.
– No zaczęliśmy, ale trochę mam dość, bo odpuściłam ci przecież dość gruby temat, nie sądzisz? – uniosła brwi, no tak było przecież!

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

Z trudem powstrzymał się od jakiegoś głupiego komentarza. Generalnie Ben nie miał problemu z dobieraniem odpowiednich słów tylko ostatnio był tak wszystkim życiowo przytłoczony, że nie miał cierpliwości do życia ani do niczego innego. Nieintencjonalnie zatem gadał te wszystkie debilizmy - po prostu mu się ulewało, chociaż w zasadzie to nie byla jej wina.
- Marcus wjebał Nicholasa do więzienia, a i tak z nim rozmawiasz. Jason zresztą wjebał Charliego, więc... - no co miał jej powiedzieć? To było niesprawiedliwe, bo jednak ze zjebami - w tym jego bratem - rozmawiała, a on miał być poszkodowany za jeden błąd już do końca życia? Ehhhhh. Już rozumiał frustrację Charliego w którymś momencie. - Jakby nie robiło mi to różnicy, to nie próbowałbym cię umęczyć o głupi lunch. Zależy mi na tym, żebyśmy mieli normalny kontakt - powiedział cicho, patrząc na nią uważnie i przemilczał już słowa o rozczarowaniu bo chyba nie było sensu iść w tym kierunku. Wziął głęboki oddech, opierając się łokciem o biurko.
- Wiem i to doceniam. I chciałbym w związku z tym móc się z tobą widywać i udowodnić ci, że moje zjebanie to tylko chwilowa kwestia - powiedział, sięgając dłonią przez biurko, żeby ją za łapkę złapać.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

Przechyliła głowę i zmrużyła oczy, gdy tak jej wypomniał Marcusa. No naprawdę? Odetchnęła głęboko, licząc wewnętrznie do dziesięciu.
– I nie rozmawiałam po tych wszystkich akcjach z Marcusem przez jakiś rok, Ben. Z tobą rozmawiałam tak czy siak. Jak masz takie życzenie, możemy przez rok uciąć kontakt, a potem rozmawiać. Wolisz taką opcję? – spytała wprost, unosząc jedną brew. Bo nie minęło tak dużo czasu odkąd się dowiedziała, no. – Mhm, dobrze, przemyślę kwestię lunchu – odparła spokojnie, patrząc mu w oczy.
– No nie wiem, czy chwilowa, zjebujesz już od jakiegoś czasu, a ja trochę nie mam siły, Ben. Naprawdę nie mam. Jestem przemęczona, prawie nie sypiam, ciagle pracuję i opiekuję się maluchami i nie żebym narzekała, bo kocham te dzieciaki najmocniej na świecie, ale nie potrzebuję, żeby ktoś mi dokładał zmartwień. Daj mi przetrawić temat – wzruszyła ramionami, ale ręki nie zabierała.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Ale on odjebał niejedną akcję zresztą, ja odjebałem raz i już jest dramat - powiedział, zanim zdążył się pohamować. - W sensie... wiem, że odjebałem maksymalnie, ale żałuję tego co zrobiłem i więcej bym się tak nie zachował - powiedział cicho, bo generalnie więcej w ten sposób jej serca postanowił nie zdobywać, a nawet jeśli to tym razem lepiej się weźmie za rzeczy już po realizacji podstawy planu :lol: - Okej, dzięki - uśmiechnął się do niej uroczo nawet w tym momencie, chociaż nadal delikatnie. Odetchnąl głęboko.
- Okej, zrozumiałem i naprawdę przepraszam, że ci dojebałem tymi tekstami - powiedział łagodnym tonem, a skoro ręki nie zabierała, to gładził kciukiem teraz wierzch jej dłoni i patrzył na nią smutnym wzrokiem. - Może jednak Kuba będzie w opcji? W ramach odpoczynku chociażby? - no kurwa, chciał jej na swoich urodzinach no :C

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Bo szczerze mówiąc po tobie spodziewałam się więcej… Klasy? Bo tym zdobyłeś moje serce, miałam cię za normalnego faceta, a nie totalnego pokurwieńca – westchnęła cicho, bo nie uważała, że odjebał raz. Zresztą, za każdym razem jak odpierdalał, to to było odjebanie maks. Sfingowanie śmierci, kolejne wyjazdy, brak kontaktu, potem ta dziwka i teraz po prostu się już jej ulało.
– To się nie zachowuj, po prostu – westchnęła mimochodem, skinąwszy głową na jego dzięki, chociaż na razie lunchu nie brała mocno pod uwagę.
– Spoko, przeżyłam, jak każde inne gówno w swoim życiu – rzuciła spokojnie, westchnąwszy mimochodem. – Nie wiem, nie mam pojęcia, Ben. Na razie nadal nie uważam, żeby to był dobry pomysł, może zmienię zdanie – odparła spokojnie, ale wyjęła pudełeczko z zegarkiem z szuflady biurka.
– Gdybym nie dotarła, to wszystkiego najlepszego – dodała, przygryzając dolną wargę i przesuwając pudełko w jego stronę.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Każdy z nas jest widocznie pokurwieńcem - stwierdził, ale kąciki jego ust drgnęły gdy to mówił. Jak być normalnym facetem w tym popierdolonym świecie? Szczególnie wtedy, gdy - jak Ben - naraziło się masie niewłaściwych ludzi. Dlatego pewnie teraz nadal śmigał pod jakimś lewym nazwiskiem, nie? - Nie będę. - powiedział spokojnie, spuszczając wzrok gdy powiedziała że przeżyła jak każde inne gówno w swoim życiu. Nawet jego wyrzuty sumienia teraz wzrosły, bo faktycznie, niepotrzebnie jej dopierdalał.
- Przemyśl to wszystko, serio. Obiecuję, że jak przyjedziesz to już niczego więcej nie odpierdolę. Przysięgam - nawet rękę na piersi ułożył, typowo jak do obietnicy a pudelko odsunął. - Nie. Przywieź go na Kubę - powiedział całkiem poważnie, patrząc teraz w jej oczy. Jasne że kusiło zobaczyć co było w środku, ale... wolał go dostać na Kubie :C

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Widocznie tak, może czas po prostu w takim razie was wszystkich sobie odpuścić – odparła spokojnie, uśmiechając się nawet z lekkim rozbawieniem, chociaż wtedy to ona byłaby tą popierdoloną stroną w związku, odkurwiającą nielegalne biznesy, nie? Nie, żeby obecnie myślała o jakimkolwiek związku, bo nawet nie miała na to siły.
– Uwierzę, jak zobaczę – no bo przecież na słowo honoru mu już uwierzyć nie zamierzała. Widziała, jak spuszczał wzrok i pewnie trochę zauważyła, że do niego dotarło lekko, jak chujowo się ostatnimi czasy czuła. Na trzeźwo najwidoczniej docierało lepiej niż po pijaku, kto by pomyślał. :lol:
– A jak nie przyjadę, to będziesz odpierdalał? – spytała nawet całkiem rozbawiona, ale odetchnęła. – Skoro nie chcesz go teraz, to gdybym nie pojechała, przekażę go Lils – odparła spokojnie, istotnie, chowając na powrót pudełko.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Zatęskniłabyś się za nami - powiedział z delikatnym rozbawieniem. Nie łatwo byłoby jej pewnie być z kimś normalnym, nie związanym z tym pierdolnikiem jakim było to wszystko, nie? Większość normalnych facetów pewnie by jednak wymiękła :lol: - Okej, zobaczysz - powiedział jedynie, bo zamierzał pokazać że będzie ogarnięty! I fakt, Benjamin był tego rodzaju osobą która po alkoholu miała gąbkę zamiast mózgu, szczególnie po dużej ilości alkoholu, a na trzeźwo naprawdę wszystko wyłapywał i ogarniał. Tak jak to, że faktycznie niepotrzebnie ją dręczył w Miami.
- Tak, wtedy będę odpierdalał. Nie możesz nam wszystkim tego zrobić - zażartował, posyłając jej uroczy uśmiech i kiedy schowała pudełko, westchnął ciężko. - Chcę ciebie tam. Nie musisz mieć nawet prezentu - dodał cicho, nieco mocniej palcami oplatając jej dłoń teraz.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Albo w końcu miałabym święty spokój – wzruszyła ramionami, wywracając oczyma teatralnie, bo święty spokój wydawał się w tym żyćku naprawdę fantastyczną opcją. Zajebistszej naprawdę nie widziała w tym momencie. :lol: – Wspaniale, czekam – uśmiechnęła się blado i westchnęła cicho, chociaż generalnie wiedziała, że po alkoholu czasami mu odwalało. Byli małżeństwem jednak przez jakiś czas i znała go dość dobrze. Pewnie najczęściej ich kłótnie miały miejsce po pijaku. Cóż.
– Jasne, że mogę, bo to będzie wasz kubański problem, a nie mój – wzruszyła ramionami. – Mając na uwadze, że już kupiłam prezent i raczej nie mogę go zwrócić, to głupio gdybym się pojawiła bez prezentu, a na mnie w kokardzie nie zasłużyłeś – wzruszyła ramionkami i spojrzała mu w oczy, gdy mocniej oplótł palcami jej dłoń. No ona też wiele rzeczy chciała, ale ich nie miała, nie?
– Zobaczę, czy dam radę – no bo musiała się emocjonalnie ogarnąć, a naprawdę po ostatniej imprezie średnio miała ochotę tam być, po prostu.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nie zostanę na Kubie do końca życia, także wiesz - wzruszył ramionami, ale trochę żartował bo nie zamierzał odwalać tak czy siak, skoro wcześniej mówił, że się ogarnie, nie? - Nawet nie liczyłem na ciebie w kokardzie. Co najwyżej może na barze - powiedział z leciutkim rozbawieniem, ale nie narzekałby na takie przedstawienie jak to dzisiejsze, wiadomo. Pokiwał głową na jej słowa, a potem wrócił do pracy zajmować się czymś innym. Oczywiście, nadal przez kilka dni próbował wyciągnąć ją na lunch, ale bezskutecznie więc znalazł inny sposób żeby z nią pogadać - siedział aktualnie w prywatnym samolocie, którym miała lecieć sama w teren i kulturalnie na nią czekał, sącząc powolutku bardzo drineczka :lol:
- Hej, nie odpisywałaś, a słyszałem że lecisz sama więc postanowiłem ci potowarzyszyć - rzucił, puszczając jej oczko. I trochę bezczelnie, pasy zapiął :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”