WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Nesta & Ben
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
Kiedy zatem weszła do samolotu i zobaczyła Benjamina w samolocie, aż wzniosłą oczy ku niebu, żeby panowie Bożanowie dali jej chociaż tyci cierpliwości.
– Ben, masz dzisiaj wolne. Idź gdzieś z Charliem albo cokolwiek – westchnęła ciężko. – Tym bardziej, skoro już piłeś – wzruszyła ramionkami, siadając na fotelu dość oddalonym od jego.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Wypiłem ledwie łyka, także spokojnie. Jestem trzeźwy - i niby wiedział, że była szefową, ale była szefową bo on wyjechał i w sumie szczerze? Miał w chuju czy się będzie przypierdalał, nie zamierzał jej puszczać samej nigdzie, eh
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
- Mhm, do którego momentu będziesz trzeźwy? – spytała nieco oschle, ale widziała, że się uparł, baran jeden. Inna sprawa, że cichaczem jej ulżyło, że ktoś leci, ale no… Jakoś jednocześnie nie za bardzo, nie umiała dokładnie tego określić.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Cały czas. Mam tu wlane mniej niż pięćdziesiątkę tequili, bardziej z nudów się napiłem czekając na ciebie. - wzruszył ramionkami niewinnie, bo owszem, nie zamierzał się najebać jak szmata, znał powagę takich akcji, nie?
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Okej, to następnym razem jak ci się będzie nudziło to sobie nie wiem, książkę jakąś weź do poczytania – mruknęła cicho, zapinając pasy i wzdychając ciężko. - Po co chcesz lecieć? – spytała, chociaż głównym pytaniem było, czy chciał lecieć po to, żeby ją wkurwiać.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Naczytałem się sporo książek w swoim życiu, teraz z nudów wolę zamoczyć usta w tequili - rzucił, przechylajac głowę na bok. - Jak to po co? W ramach współpracy i bycia twoim partnerem, chociaż w tejże pracy - wzruszył ramionkami, patrząc na nią w tym moemncie najbardziej niewinnym spojrzeniem na jakiego go było stać. Ale wkurwiać jej nie zamierzał, no!
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie dystansuję cię w pracy, po prostu… To trochę jak z chirurgami i operowaniem rodziny. Wolę nie latać z osobami, na których mi zależy bardziej niż mniej, bo człowiek nie myśli przy nich wystarczająco racjonalnie – i naprawdę tak uważała, bo wiedziała, że jeśli rozpęta się piekło, jedno będzie chciało na siłę ratować drugie, eh.
– Nie jesteśmy partnerami, twoim partnerem jest Charlie – odparła z rozbawieniem, bo istotnie, tak ich sparowała i tak było!
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Więc nie traktuj mnie jako rodziny, traktuj mnie jako swojego pracownika co robisz od dłuższego czasu. Oddzielmy pracę od życia prywatnego - zaproponował delikatnie, przechylając głowę na bok. Ale doceniał, że nadal jej na nim zależało mimo wszystko, nie?
- Charlie ma dzisiaj wolne, więc wypożyczył mnie tobie - puścił jej oczko. No przecież jakby Bena sparowała z Markiem to byłby dramat, więc wiadomo, że to było jedyne rozsądne rozwiązanie
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Fajnie – mruknęła, ale samolot pewnie już zaczął startować. Bogu dzięki, że lot nie miał być jakiś długi.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Przecież nie powiedziałem, że uważam, że ci na mnie nie zależy - powiedział spokojnie. - Jak chcesz się od nas wszystkich odciąć i co to znaczy? Lily też jest nami wszystkimi w tej kategorii twojego myślenia? - zapytał, bo próbował chyba zrozumieć kogo konkretnie miała na myśli, nie? Odpiął pas i ruszył w kierunku, zajmując miejsce na przeciwko niej. Sięgnął po jej dłonie, odsłaniając twarz przy tym.
- Spójrz na mnie, Nessie - poprosił, palce wokół jej dłoni lekko zaciskając. - Przepraszam za to, że cię tak chujowo potraktowałem tyle razy. Daj mi to jakoś między nami ustabilizować - poprosił jeszcze, mówiąc całkowicie poważnie.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie wiem. Kurwa, nic nie wiem, okej. Moje kategorie myślenia ostatnio mam wrażenie nie istnieją, bo jedyne o czym myślę to to, żeby doprowadzić to wszystko do końca, znaleźć ciała, znaleźć zamknięcie tego rozdziału – powiedziała cicho, chowając twarz w dłoniach, bo okropnie już tego chciała. – I z tego powodu pieprzę głupoty, dobra? – westchnęła ciężko, ale kiedy odpął pas i usiadł naprzeciw niej, spojrzała na niego, a jej spojrzenie było tak przytłaczająco smutne, jakby cały smutek tego świata spadł na jej barki.
– Jak? – spytała tylko cicho, bo nie wiedziała. Chciała, ale nie wiedziała jak. – Bezpieczniej jest się dystansować, bo wtedy rozczarowanie boli mniej – szepnęła cicho, patrząc na niego ze smutkiem nadal, ale nie płakała. Chyba już nawet nie miała czym.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- A jeśli tego rozdziału nie da się domknąć? Ciągle są jakieś nieścisłości, ciągle jest coś nie tak i jeśli się okaże, że tego się nie da rozwiązać... co wtedy? Robiłaś sobie plan awaryjny na to wszystko? - zapytał spokojnie, cholernie łagodnym tonem bo jakby rozumiał jej tok myślenia w pewnym sensie, tylko... no jakiś zapasowy plan mieć musiała, prawda? - Zawsze w nerwach pieprzysz głupoty, nic nowego - powiedział z nutką rozbawienia w głosie, jakby chciał chociaż trochę poprawić jej humor.
- Nie wiem, zobaczmy po prostu jak będzie - bo tu nie chodziło przecież o ustalanie racjonalnego planu, tak? - Nie chce cię rozczarowywać - wzruszył ramionami.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Musi się dać. Każda sprawa ma rozwiązanie. Wszystko da się rozwiązać, trzeba tylko czasu – powiedziała nieco rozpaczliwie się tej myśli chwytając, co było w zasadzie odpowiedzią na jego pytanie. Nie miała planu awaryjnego, nie miała, bo nie chciała go potrzebować, nie chciała nawet myśleć, że może go potrzebować. Musiała znaleźć odpowiedzi, musiała znaleźć tamtych ludzi. Musiała…
– To prawda. Ewentualnie pieprzę głupków – mruknęła, wywracając oczami, bo tak też się zdarzało. – Też nie chcę, żebyś mnie rozczarowywał, ale przyzwyczajam się, że rozczarowanie jest wpisane w moje życie, po prostu – westchnęła ciężko, wzruszając ramionami.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- I robimy wszystko, żeby się dało, ale musisz mieć świadomość, że czasami... bywa różnie. I to nie zwróci Eliasowi i Ronowi życia - powiedział cicho, bo to też było istotne. Widać było jednak, że mówił to spokojnie, z troską w głosie a nie w jakiś wymuszony czy fałszywy sposób.
- Może masz taki gust - rzucił z nutką rozbawienia w głosie, mocniej jej łapki opatulając swoimi. - Więc nie przyzwyczajaj się. Wszystko zawsze może się zmienić, wszystko może być... inaczej. Chyba. - wzruszył delikatnie ramionami, przechylając głowę na bok.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Bywa różnie, wiem, mam tego świadomość, za długo pracowałam w FBI, żeby nie mieć. Z tym, że… Potrzebuję tego, nie wiem, jak… Jak się z tym wszystkim pogodzić, mając świadomość niesprawiedliwości tego wszystkiego. Potrzebuję zemsty, żeby móc zasnąć spokojnie chociaż raz i wiedzieć, że nie przyjdą po nas jako po następnych chociażby – bo tak, tego też się obawiała nawet mimo ochrony całodobowo obserwującej zarówno jej dom jak i dom Charliego czy Bena.
– Chujowy ten gust – rzuciła pół rozbawiona, posyłając mu pełne politowania spojrzenie. – Dobrze, że dodałeś to chyba, naprawdę mnie pocieszyłeś, Benji - dodała, wywracając oczami.