WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jay, Charlie, Joe, Lilianne - Miami, Floryda

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Dzisiejszy wieczór miał upłynąć pod znakiem imprezowania, jednak wcześniej... Wcześniej spędzali z Lils czas z Maddie i bliźniakami - głównie dlatego, że jednak chciał, żeby Marky mógł zabrać Nessie na randkę. Której rzecz jasna oficjalnie randką do niej nie nazwał, ale już do Jaya pewnie tak. Siedzieli właśnie na plaży, bliźniaki pewnie leżały sobie w nosidełkach, a Maddie siedziała sobie i klepała babki z piasku. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy przydreptała do nich z jakąś muszelką.
- Dla ciebie[/b] - powiedziała, wręczając muszelkę Lily i uśmiechnęła się słodko - I dla ciebie - dodała, wręczając drugą Jasonowi.
- No piękna, księżniczko. A dla bliźniaków żadnych nie znalazłaś? - rzucił z rozbawieniem się w nią wpatrując. No cudowna była.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily oczywiście domyślała się zamiarów Marka, także kiedy padł pomysł obiadu jego i Nessie, sama poparła pomysł zabrania bliźniaków. Zresztą, nie miała nic przeciwko spędzeniu spokojnego dnia z dzieciakami i Jasonem, szczególnie że wieczorem szykowała im się gruba impreza, więc to całkiem przyjemna alternatywa, prawda? Zdjęła okulary z nosa, gdy Maddie podała im muszelki i uśmiechnęła się do niej przeuroczo.
- Dziękujemy, skarbie. Są przepiękne - powiedziała z czułością, kładąc muszelki na jakąś chusteczkę. - Kremik na nosek trzeba nałożyć, chodź do mnie - wyciągnęła do niej dłonie, a mała usiadła istotnie przed nią, uśmiechając się uroczo.
- Dla nich potem. Wy jesteście wazniejsi - stwierdziła słodkim głosikiem, delikatnie słowa przeciągając jak to typowy maluch i nadstawiła buzię, na którą Lily nałożyła kolejną warstwę kremu z filtrem. - A kiedy dacie mi braciszka? - przechyliła główkę, wpatrując się w nich z uwagą, a Lils aż zamrugała kilkakrotnie.
- Przecież masz braciszka. Vinniego - odparła spokojnie, biorąc głębszy oddech.
- Ale ja ce takiego od was - zmarszczyła czółko, przenosząc swoje ciemne oczka na Jasona, jakby on miał jej dać to czego chciała :lol:
- Nie będzie żadnego braciszka, Maddie. Ja mam Cami, z tatą mamy razem ciebie i to nam wystarczy - puściła jej oczko.
- To moze tatuś załatwi mi braciszka skoro ty masz i mnie i Cami a on tylko mnie? - zapytała rezolutnie, a Lils przymknęła powieki próbując powstrzymać się od jebnięcia śmiechem. No cóż, genów nie oszukasz, widać że była ich :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason spojrzał na małą z lekkim rozbawieniem, kiedy powiedziała, że są ważniejsi. No cóż, nie żeby tego nie doceniał, bo doceniał bardzo, nie? Odetchnął głęboko jednak i spojrzał na Lilianne, gdy dziewczynka spytała, kiedy dadzą jej braciszka.
– No właśnie, Vinnie to twój braciszek, a Ellie to twoja siostrzyczka – powtórzył rezolutine, upijając trochę lemoniady i poprawił okulary przeciwsłoneczne na nosku Vinniego, bo pewnie je mu założył, żeby wyglądał jak Carlos z Kac Vegas, co ogromnie go bawiło. :lol:
– Tatuś ci załatwił braciszka, ja mam nie tylko ciebie, ale też Vinniego i Ellie, widzisz? – spojrzał na nią z uroczym uśmiechem, muskając jej nosek palcem, bo przecież Vinnie i Ellie byli ich wszystkich, nie? :lol:
– No ale oni są tes cioci Nene i wujka Marka – zmrużyła oczka, bo skoro tak się nimi zajmowali to w jej główce tak było. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lilianne posłała Jasonowi rozbawione spojrzenie gdy powiedział, że załatwił Maddie braciszka. No z tego co było jej wiadomo, to średnio brał w tym udział, ale nie komentowała tego, tylko pokręciła z rozbawieniem głową, nakładając krem z filtrem też na ramionka dziewczynki, bo słonko prażyło całkiem mocno i woleli uniknąć dodatkowego lamentu potem, nie?
- Nie, Vinnie i Ellie są cioci Nessie i wujka Eliego. Wujek Marky pomaga w zajmowaniu się nimi - wyjaśniła jej spokojnie, wzdychając cicho.
- A gdzie wujek Eli? - zapytała mała, a Lily westchnęła ciężko.
- Z aniołkami. Dlatego wujek Mark i my pomagamy cioci Nessie przy bliźniakach - powiedziała, a mała pokiwała główką mieląc ewidentnie temat intensywnie. Wstała z kocyka i podparła się pod boczki, patrząc na nich poważnym wzrokiem.
- To co? Będzie ten braciszek czy nie?
- Nie, nie będzie. Chyba, że tatuś jakiegoś załatwi - pokazała teraz Jasonowi język, chociaż wewnętrznie miała nadzieję, że im takiego prezentu nie sprawi :lol: - Maddie, poszukaj dla Vinnego i Ellie ładnych muszelek, dobrze? I dla wujka i cioci, żeby mieli na pamiątkę - musnęła palcami jej nóżkę, a ona wywróciła oczkami.
- No dobze - powiedziała z rezygnacją, odchodząc kawałek dalej i klapnęła pupą na piasku, zaczynając paluszkami intensywnie grzebać w piasku.
- Widzisz, musisz zrobić dla niej braciszka - stwierdziła z rozbawieniem, siadając po turecku i poprawiła parasolkę nad bliźniakami, a potem przeniosła powoli wzrok na Jaya, uśmiechając się delikatnie.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

No nie brał w tym udziału jego penis, ale przecież pomagał w załatwieniu willi, żeby mogli wszyscy razem wspaniale i razem zamieszkać, prawda? Liczyło się? Na pewno się liczyło. :lol: I kiedy ona nakładała krem z filtrem na ich córeczkę, to pewnie on sam trochę wziął i nasmarował nosek i buźkę Ellie, która zaczęła się wiercić, zatem ją wziął i położył na kocyku, bo pewnie dzieciaki zaczynały już powoli raczkować!
– No przecież jest braciszek i żadnego innego nie będzie – odparł z rozbawieniem, musnąwszy palcami jej nosek, bo strasznie go bawiła w tym momencie, gdy tak się podparła pod boczki. Cudowna była, ach. Absolutnie kochał tego szkraba. Inna sprawa, że przy bliźniakach starał się cholernie nie panikować, bo z pamięcią było to nieco trudniejsze niż bez. :lol:
– Spierdalaj, żadnego braciszka – trącił ją z rozbawieniem paluchem między żeberka, zaraz przyciągając Ellie do siebie, żeby nie spierdoliła im z kocyka. :lol:
– Jezu, niedługo będą zapierdalać i ciężko będzie za nimi nadążyć – westchnął cicho, wywracając oczami.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tyci liczyło, chociaż podejrzewała, że Elias nie byłby zadowolony z takiego określania tematu gdyby żył :lol: Lily też kochała Maddie nad życie. Zupełnie szczerze, im starsza się robiła tym z większą czułością Lilianne na nią patrzyła bo... dawali sobie radę. Umieli być dobrym duetem przy dziecku, chociaż cholernie się tego na początku bała, eh.
- Nigdy nie wiesz co się wydarzy. My też tamtej damy nie planowaliśmy, także... - wywróciła z rozbawieniem oczami, ale przez to, że przy Maddie tak dała się ponieść, to po urodzeniu jej kurewsko pilnowała tabletek. I na pewno na kolejne dziecko by się nie zdecydowała choćby nie wiem co. - Dobrze, że cała trójka nie jest w jednym wieku bo nie wiem jakby to było - przyznała całkiem szczerze, zerkając na Vinniego który generalnie w nosie miał wszystko i słodko drzemał na kocyku :lol:
- Jay, właściwie to chciałam o czymś pogadać - zaczęła powoli, sięgając po swój kubek z wodą z lodem, w który wlepiła wzrok. Może przy dzieciach zdenerwuje się na nią mniej? Zawsze dobra karta przetargowa :lol: Ale ostatecznie, kiedy wzięła głęboki oddech, nie zebrała się do kupy żeby to powiedzieć. Cóż. - Co myślisz o tym wyjeździe na Kubę na urodziny Bena i Charliego? Pojedziesz też? Ben by bardzo chciał podobno żebyś był, ale trochę nie wie czy ty byś chciał, więc... pojedziesz? - zapytała, przygryzając delikatnie dolną wargę.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Cóż, na szczęście (dla niego i Marcusa) nie żył, więc za wiele do powiedzenia nie miał. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy powiedziała, że nigdy nie wiedział, co się wydarzy.
– Może powinienem wazektomię sobie zrobić, żeby mieć pewność – zaśmiał się cicho i spojrzał na nią znacząco. No był gotów to zrobić, bo perspektywa kolejnego dziecka… Nope, nope, nope.
– Umarlibyśmy. Albo zrobilibyśmy formę życia – powiedział z rozbawieniem, patrząc na Vinniego. No w przeciwieństwie do swojej siostrzyczki na szczęście nie miał adhd, bo znów zaczęła z kocyka spierdalać, a on znów cierpliwie ją na kocyk wciągnął. :lol: I kiedy powiedziała, że chce o czymś pogadać, sądził że powie mu prawdę.
– Och – powiedział tylko, gdy wspomniała o Kubie. – Myślę, że skoro Ben chce, żebym przyjechał, to chyba sam powinien mnie zaprosić, nie? – no kurwa, jak dziecko ten jego brat się zachowywał. Nie, żeby sam był lepszy. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- To brzmi jak rozsądna opcja - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Ale fakt, kolejne dziecko byłoby i dla Lily strzałem w kolano. Już i tak czuła się mniej energiczna niż wtedy, gdy urodziła się Camille. Teraz jasne, zajmowała się Maddie, ale przy natłoku pracy i życia nie było łatwo, nie?
- Umieranie chyba bardziej brzmi jak coś, co chciałabym zrobić mając trójkę raczkujących dzieci w domu - zaśmiała się pod nosem, bo zdecydowanie to byłaby męczarnia. Już i tak sporo roboty było przy dwójce raczkujących i jednej mającej chęć dowiedzieć się wszystkiego o świecie. - Zostaw ją, w ostateczności zje trochę piasku. Każde dziecko musi zjeść odpowiednia ilość - posłała mu rozbawione spojrzenie, ale zaraz westchnęła sobie cicho. No kurwa, naprawdę chciała powiedzieć, ale nadal - jak?
- No przecież rozesłali z Charliem maile - powiedziała, jakby to było odpowiednie zaproszenie dla brata :lol: - A może zaprosi cię tutaj, skoro i tak mają wieczorem dojechać. No nie wiem, chyba fajnie byłoby to wszystko poukładać, nie sądzisz? - zapytała spokojnie, bo wiadomo, nikt nie oczekiwał że panowie będą się wszyscy przyjaźnić, ale spoko jakby ze sobą neutranie rozmawiali a nie walili fochy, no

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Zresztą to też nie tak, że mieli tylko Maddie, bo jednak Vinnie i Ellie też byli trochę ich - zajmowali się nimi jak swoimi, mieszkali wszyscy pod jednym dachem, więc nie mieli na dobrą sprawę jednego dziecka, tylko radosną trójkę. :lol: Uśmiechnął się lekko.
– Tak, totalnie – potwierdził z rozbawieniem. – Nie no, żeby potem miała biegunkę i Nesta nie dała jej do moich rodziców, bo będzie się martwiła? – wywrócił oczami, bo jednak trochę się obawiał, że mała by coś dostała, jakichś dolegliwości czy chuj wie czego, więc zamierzał ją na ten kocyk cierpliwie wciągać, gdy do skraju doraczkowywała. :lol:
– Nie widziałem maila, ale też nie sprawdzałem od paru dni – przyznał, ramionkami wzruszając. – Może, pewnie tak, skoro tak mu zależy – wywrócił oczami, bo mimochodem od odzyskania pamięci na Bena był trochę bardziej cięty. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No i dołożenie czwartego byłoby takim dramatem, że Lily by się chyba zapłakała na śmierć. Rozwiązaniem byłaby aborcja, której tym razem na pewno by się nie oparła. Zresztą, jakkolwiek Jay by nie był cudowny aktualnie, nie ufałaby mu na tyle, żeby zrobić sobie z nim kolejne dziecko nawet przypadkiem, bo jednak Jasonowanie zawsze było opcja, a teraz zajebałaby go już całkiem z premedytacją za cokolwiek w tym rodzaju :lol:
- Od piasku nigdy nikt nie umarł. Maddie wpieprzała piasek jak najęta i głównie przy tobie i Marku na samym początku - wymownie uniosła brwi w góre, bo pewnie raz na to weszła jak oni sobie czillowali, a Maddie w piaskownicy żarła piasek zanim wyjechali z Seattle :lol:
- Mi też zależy na tym, żebyś pojechał. To Hawana. Świetna tequila, kluby w których wszyscy ponętnie tańczą spoceni, piękne plaże i atmosfera rodem z Dirty Dancing 2 - wyszczerzyła się do niego, jakby miała go w ten sposób do tego wyjazdu przekonać. A maraton D, obu części, pewnie im zapewniły z Ness :lol: - Spodoba ci się - dodała, bo w jej głowie o wyjazdach na Kubę nie pamiętał, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Istnieje szansa, że przez to, że miał obecnie pamięć, to zacząłby Jasonować, niestety. Odetchnął mimochodem, patrząc na nią z lekkim rozbawieniem.
– No cóż, ale naprawdę chcemy ryzykować, że Nesta opuści imprezę, bo mała nawpieprza się piasku? – uniósł jedną brew, bo nie wątpił, że tak by było. Nessie była mocno nadopiekuńcza jeśli chodziło o całą trójkę dzieciaków zapewne, ale generalnie jemu też się to troszkę udzielało. Może dlatego, że był troszkę bardziej świadomy zagrożeń i wszystkiego o ciązach i dzieciach uczył się z Markiem jak czytali obaj jakieś książki o ciąży, gdy Nessie ciężarna była, nie? :lol:
– No skoro zależy też tobie, to mogę pojechać. I ta tequila kusi. No i cóż, skoro będziemy ponętnie spoceni tańczyć, to już mnie w ogóle kupiłaś – pokazał jej język z rozbawieniem. – Kiedy ten wyjazd ma być, w przyszłym miesiącu? – uniósł brwi, bo jednak wiedział, kiedy jego brat miał urodziny, nie?

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Przestań, twoja mama nie jest głupia. Nie powiedziałaby jej o tym w trakcie imprezy, może rano co najwyżej - wzruszyła ramionami. Zresztą razem z panią Rosenthal Lily już przygotowała plan działania w kryzysowych sytuacjach i w żadnej opcji nie było mowy o telefonie do Nesty, jeśli dana sytuacja nie zagrażałaby życiu dzieci :lol: Ale doceniała jego światopogląd, nawet uważała to za całkiem urocze, chociaż nadal - Lilianne miała zdecydowanie luźniejsze podejście. Skoro Camille przeżyła to, jak wychowywała ją banda dzieciaków, to wszystkie dzieci w ich gronie były już bezpieczne :lol:
- Cieszę się, że moje argumenty cię przekonały - zamruczała, nawet wychylając się trochę do przodu, żeby musnąć jego usta swoimi i uśmiechnęła się. - Tak, chcą zrobić impreze pomiędzy urodzinami jednego i drugiego - powiedziała, chociaż coś jej w głowie nie grało. - Mark ci robił rozpiskę kto kiedy ma urodziny? - zapytała z rozbawieniem, bo raczej mama ani Ben nie zapisywali mu tego w kalendarzu, nie? A też skoro nie czytał maila, to terminu znać nie mógł.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Nigdy nie twierdziłem, że jest – powiedział z lekkim rozbawieniem na nią patrząc, ale gdy wspomniała, że cieszy się, że jej argumenty były przekonujące, uśmiechnął się szeroko i nawet delikatnie to muśnięcie przedłużył do delikatnego, uroczego pocałunku. W tym czasie pewnie młoda spierdoliła z kocyka, ale Maddie była czujna.
– Ellie, nie wolno – powiedziała, pewnie delikatnie Ellie nakierowując na kocyk i pogroziła jej paluszkiem, ale zaraz się nachyliła i buziaczka na policzku Ellie złożyła, a młodsza dziewczynka zaśmiała się rozkosznie.
– Tak, dokładnie, robił rozpiskę – pokiwał glową z entuzjazmem. Nie robił,a le nie mogła wiedzieć, że miał pamięć. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W zasadzie to nawet zaryzykowałabym stwierdzeniem, że jest moim ulubionym, najbardziej inteligentnym człowiekiem z nazwiskiem Rosenthal - rzuciła z rozbawieniem, pokazując mu język. - I liczę, że Maddie będzie druga w kolejce - boże, oby, bo jakkolwiek Jasona nie uwielbiała, to liczyła że mała będzie mądrzejsza a nie tak narwana i pojebana jak Jay być potrafił :lol: Pogładziła delikatnie jego policzek palcami w trakcie tego pocałunku i zaśmiała się cicho zaraz słysząc słowa Maddie.
- Jesteś cudowną, starszą siostrą, Madds - powiedziała z czułością, a mała dumnie wypięła się do przodu, wyszczerzając do nich.
- Wiem. Będe jak Cami - powiedziała z maksymalną pewnością siebie i doniosła zaraz kolejne muszelki. - Schowaj, żeby Ellie nie zjadła - rzuciła poważnie, wciskając w rękę Jasona kilka tyci muszelek :lol:
- Zadziwiacie mnie coraz bardziej - powiedziała z rozbawieniem, sadzając pomiędzy swoimi nogami Vinniego który się rozbudził i dała mu do rączki jakiegoś chrupka kukurydzianego którego z przeuroczym uśmiechem od niej wziął.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Chciałbym tylko kulturalnie zauważyć, że Nesta też się tak nazywa – zaśmiał się pod nosem, wywracając oczami. Mimo to, słysząc, że ma schować muszelki, żeby Ellie nie zjadła, parsknął cichym śmiechem.
[…]
Joe bawił się przednio, z zachwytem obserwując piękne panie w oceanie galaretki, którą wypełnione były baseny. A kiedy Nessie i Lils odjebały całe to przedstawienie z całowaniem na barze, a potem wskoczyły do galaretki, aż sobie westchnął cicho i podszedł na skraj basenu, do Lily.
– Kurwa, zawsze mnie to omijało? Jezu, chcę teraz być na każdej imprezie, to było potężnie hot – puścił jej oczko z rozbawieniem i uśmiechnął się szeroko. Mógłby jeszcze zaoferować, że chętnie zliże z niej galaretkę, ah.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”