WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Charles & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie miał zamiar walczyć o Lils i wydawało mu się, że pierwsze kroki, które ku temu poczynił były całkiem racjonalne - bo jednak mimo wszystko nie chciał być w tym wszystkim nazbyt oczywisty, nie chciał, żeby się za szybko zorientowała w jego planie. Odetchnął zatem głęboko, jakby sobie na odwagę, podchodząc do niej, bo widział, że siedziała trochę jak struta. Nieco zaskoczył go brak Rona i Eliasa, ale... Cóż, nie narzekał z tego powodu. Tylko Jay i Marcus trochę Benjemu i Charlesowi przeszkadzali, cóż.
- Dzień dobry Maddie - zagruchał do dziewczynki, gdy podszedł do niej i Lily, a Mads wyciągnęła do niego rączki.
- Mogę, Lils? - spytał, unosząc brwi. - Mógłbym was porwać do tańca czy coś? Wiem, że to, że Ron nie dotarł jest pewnie trochę ciężkie - przyznał z lekkim smutkiem i spojrzał jej w oczy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Dobrze, że tę walkę planował jakkolwiek z nią skonsultować, bo gdyby skonsultował to pewnie powiedziałaby mu, żeby oszczędził swój czas. To nie tak, że jej na nim nie zależało - już zawsze miało zależeć, ale przez te trzy tygodnie upewniła samą siebie w tym czego chciała. Chciała Rona. I naprawdę, już dawno nie czuła takiej pewności wobec kogoś, ostatni raz miała tak z Jasonem, zanim wszystko wkoło nich rozkurwił :/ I tak, siedziała jak struta, bo dwa dni bez telefonu ją zastanawiały, martwiły i sprawiały, że nie mogła sobie znaleźć miejsca. Spławiała przez to mocno Jasona, bo była sfrustrowana a nie chciała sie na nim wyżywać. Więc kiedy Charlie do niej podszedł, siedziała z Maddie na kolanach, karmiąc ją jakimś jedzonkiem i próbując skupić myśli.
- Hmm? - podniosła głowę w górę i widząc Charlesa, odetchnęła głęboko. - Maddie, powiedz wujkowi ładnie cześć, tak jak się uczyłyśmy - powiedziała małej do ucha, całując czule jej policzek, a ona uśmiechnęła się rozkosznie.
- Ceźć - zatrzepotała długaśnymi rzęsami, ewidentnie pnąc się w górę jakby chciała, żeby Charlie wziął ją na ręce.
- Pewnie im coś wypadło po drodze, nic takiego - wzruszyła ramionami. - Charlie, ja... nie mam dzisiaj ochoty na tańce. Boli mnie głowa i jestem niewyspana, ale... możesz usiąść jak chcesz - uśmiechnęła się do niego delikatnie, nabierając na łyżkę jakiejś zupki i wróciła do pakowania jej do buzi małej. - A co u ciebie? Ekipa już się wzięła za kuchnię chyba, tak? - nie była dobra w small talk'ach w trakcie złego humoru, ale sie starała, no!

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Dokładnie z tego powodu, że wiedział, jak zareaguje, owej walki z nią nie konsultował wcale. :lol: Cóż miał zrobić? Powiedzieć jej – ej, chcę ciebie i zamierzam sprawić, że przestaniesz chcieć pozostałych dwóch zjebów? No szanujmy się. :lol: W każdym razie, widząc że siedziała jak struta, odetchnął mimochodem, a kiedy Maddie się zaczęła piąć w górę, mówiąc mu cześć, uśmiechnął się z czułością.
– A umiesz przybić piątkę, Maddie? – zagruchał cicho, wystawiając swoją wielgachną dłoń, by zbiła z nim ową pionę. :lol: Zaraz potem oczywiście wziął ją na ręce.
– Och, no na pewno – pokiwał głową, ale kiedy powiedziała, że boli ją głowa, to istotnie, usiadł obok niej.
– Rozumiem, pewnie, to dotrzymam ci towarzystwa, jeśli masz ochotę – powiedział cicho, ostrożnie, wpatrując się w nią z troską.
– Tak, tak, wzięli się. Będzie idealnie. A ty masz beznadziejny humor – spojrzał na nią znacząco. – Możemy wyjść na papieroska, Helena albo Ness na pewno się zajmą małą przez chwilę – mruknął do niej, no chciał ratować jej duszę.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No gdyby zrobił tak na przykład półtora roku temu, to istnieje szansa, że wpadłaby mu w ramiona i żyliby długo i szczęśliwie. Teraz co najwyżej mogłaby znaleźć dla niego innego architekta i poprosić, żeby nie dzwonił :lol: A tak poważnie, to cóż, mógł sobie robić co chciał - tak samo jak Jason. Lilianne miała trochę w dupie ich wizje wszechświata już, cóż.
- To pierwsza rzecz której Mark jej uczył - powiedziała nawet z lekkim rozbawieniem, obserwując go jak brał małą na ręce. Cudowny był z dziećmi, co do tego nigdy nie miała wątpliwości. Nawet mu odsunęła krzesełko. - Jeśli chcesz, to pewnie - wzruszyła ramionami, zgarniając ze stolika serwetkę i położyła ją tak, żeby zasłonić jego spodnie, bo skoro miał Madds na rękach, to nie chciała żeby się ubrudził podczas tego karmienia, nie? - Jeszcze musisz pomyśleć nad tymi pokojami na piętrze, bo dwa są nie podpisane i nie wiem, kazać machnąć je na biało i zostawić puste? Czy iść w jakieś typowe pokoje gościnne? - ale kiedy powiedziała, że miała beznadziejny humor, przymknęła oczy i policzyła do dziesięciu. - To nie tak, że mam beznadziejny humor, po prostu.... nie wiem dlaczego się nie odzywa. Dzwonił codziennie, a od kilku dni jest cisza. I nie wiem czy coś się stało, czy coś znowu spierdoliłam jak to mam w zwyczaju - odłożyła łyżkę na stół, przecierając buźkę Maddie i zacisnęła usta. Nie mówiła mu, że zamierzała do Rona wrócić. W zasadzie z tych którzy wiedzieli o rozstaniu, wiedziała tylko Nessie, nie? - Nie chcę palić. Chcę się upić, ale dziś wypadła kolej Jasona, więc no - wywróciła oczami, bo na bank ustalili jakąs kolejkę żeby nie było :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem, gdy Maddie przybiła mu piątkę, a Lils mówiła, że to Marky ją nauczył. Nie dziwiło go to zupełnie. Mimo to, faktycznie Maddie wziął na kolanka, a ona uśmiechnęła się rozkosznie. Cudowna była, no.
– Jasne, że chcę – wzruszył ramionami, chociaż serwetka nie była mu potrzebna, nigdy specjalnie się takimi rzeczami nie przejmował przy dzieciach.
– Okej, na razie to mogą być gościnne, tak myślę – no przecież jej nie powie, że chciał jeden przeznaczyć dla Mads, nie? :lol:
– Rozumiem, masz po prostu pierdolnik w głowie i to normalne. Wiesz, może się spotkania przeciągnęły, czasami negocjacje trwają kilka dni i nie pozwalają zabierać telefonów. Elias też się nie odzywał do Ness? - no wiadomo, dla Bena informacje też musiał wyciągnąć. :lol:
- Na pewno nic nie schrzaniłaś – dodał cicho, pozwalając, by Maddie się zaczęła po nim wspinać, asekurując ją lekko. – Mogę się nią zajmować, jeśli chcesz pić – dodał cicho, bo no nie miał z tym problemu.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Może serwetka nie była potrzebna, ale Lily wolała zadbać o to, żeby nie chodził przez resztę przyjęcia ubrudzony jakąś zupą krem. Wiadomo, Madds była w takim wieku, że jedzenie to głównie zabawka, nie?
- W takim razie gościnne. Wszystkie w tym samym stylu jakoś je rozróżnić? - nie no, gdyby jej tak powiedział to pewnie by ją nawet rozbawił :lol: Zmarszczyła czoło. - Nie mam pierdolnika w głowie. W mojej głowie jest jak w klasztorze pełnym medytujących mnichów, pierwszy raz od lat - odpowiedziała spokojnie. - A w każdym razie było do dzisiaj. - dodała, wzdychając ciężko. - Ale to nie sądzisz, że przed takim spotkaniem warto byłoby napisać? Kurwa, no nie mam myślę jakichś dużych wymagań, po prostu chcę wiedzieć czy z nim wszystko okej, o której będzie albo dlaczego go nie będzie... - sięgnęła po kieliszek w którym miała wlany jakiś sok i upiła z niego łyk mentalnie udając, że to wino :lol: I oczywiście, gdy przeklinała, zasłoniła prowizorycznie Maddie uszka!
- Nie, no coś ty. Chyba dam radę wytrwać przyjęcie bez alkoholu - puściła mu oczko, chociaż wątpiła, że da radę, ale chuj. - Jak pójdzie spać, możemy zatańczyć - zaproponowała, bo w sumie może wtedy jej mózg będzie miał się lepiej? O ile Ron do tego czasu nie dojedzie, bo wtedy raczej już nie zatańczą - będzie musiała się najpierw do swojego męża przypierdolić, a potem uwiesić na nim :c

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

- A jak uważasz, co by było lepsze? – zmarszczył brwi, patrząc na nią uważnie, bo jednak interesowało go jej zdanie, skoro w jego głowie miała tam zamieszkać. W jego głowie to chya słowa klucze.
– Nie masz? – spojrzał na nią nieco zaskoczony. – Więc co, schodziliście się? – spytał zupełnie poważnie, ale nie śmieszkował i nie mówił tego wrednie, brzmiał po prostu jak zainteresowany jej życiem, jak przyjaciel, którym przez lata był. – Sądzę, że powinien napisac, ale nie zawsze jest czas – westchnął mimochodem, bo rozumiał, że chciała wiedzieć, czy wszystko było okej. Martwiła się i była w Ronie zakochana. Eh. Chujowo. Może się odkocha.
– Możemy ją nawet razem uśpić, jeśli chcesz, bo Jay chyba nie jest już w stanie – dodał, patrząc jak najebany Jason odpierdalał jakieś breakdance’y na parkiecie w tym momencie w nadziei, że Lily do niego dołączy. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Charlie, przecież to twój dom. Naprawdę nie wiesz czegoś byś w nim chciał? - zapytała nawet z lekkim rozbawieniem generalnie, bo powinien wiedzieć. Kto jak nie on, right? - Można zrobić wszystkie w tym samym stylu, takie mocno neutralne, żeby łatwiej było w nich w razie czego robić przeróbki - stwierdziła, wzruszając ramionami na jego kolejne słowa.
- Nie mam - potwierdziła, biorąc zaraz głęboki oddech. - Tak, myślę, że tak. Mamy spędzić jeszcze trochę czasu we trójkę, a po powrocie do Pasadeny z powrotem przenieść rzeczy Maddie do domu. - uśmiechnęła się do niego delikatnie, bo nadal, nie łatwo jej było z nim rozmawiać o relacjach z innymi, ale widać było, że mówiła szczerze, spokojnie... - No może masz rację - westchnęła cicho, chcąc mu odpowiedzieć, ale zaraz do stolika podszedł do nich kelner.
- Pani Fitzgerald? Mam dla pani prezent od męża - powiedział, stawiając pudełeczko na talerzyku i odszedł na bok, a Lils przechyliła głowę na bok, zdejmując karteczkę i otworzyła ją.
- Otwórz mnie po filmie - przeczytała, marszcząc czoło. - Jakim filmie? - zapytała samą siebie, rozplątując wstążkę, ale nie zdążyła całkiem prezentu rozpakować bo w tle usłyszała podniesione głosy i podbiegła do nich jej mama.
- Lily, weź małą i idź stąd - zacisnęła dłonie na jej ramionach.
- Dlaczego? Co jest? - poderwała się z krzesła jakoś odruchowo, zaciskając palce na prezencie. Na jakimś ekranie, w sali obok leciało jakieś nagranie, ale nie bardzo słychać było dźwięk i cokolwiek stąd widać głównie przez poruszenie które się zrobiło - za to widziała w tłumie Nestę. - Zostań z Maddie - rzuciła do matki, zgarniając pudełko i ruszyła w tamtym kierunku i zatrzymała się przy wejściu, czując jak nogi odmówiły jej posłuszeństwa gdy zobaczyła co jest na filmie. Chciała iść do Nesty, ale nie mogła - po prostu stała i nie mogła nawet palcem u dłoni ruszyć, czując coraz większy ścisk w klatce piersiowej.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie jestem w takie rzeczy dobry po prostu, a ten dom jest olbrzymi – uśmiechnął się delikatnie, nawet całkiem czule. Pokiwał jednak głową na jej słowa, a gdy wspomniała, że chcą spędzić trochę czasu w trójkę i przenieść rzeczy Mads do domu z powrotem, pokiwał głową ze zrozumieniem. Kurwa, NIEDOBRZE. Bardzo niedobrze.
Kiedy jednak podszedł do nich kelner z prezentem, Charlie powstrzymał się przed wywróceniem oczami. Przyjechać nie mógł, ale prezent przysłał? WTF.
– Może to forma rekompensaty za to, że nie odbierał – rzucił, chcąc być wspierający i pomocny. Tak więc, kiedy jednak pudełeczko miało liścik odnośnie otwarcia po filmie, Charliemu zapaliła się delikatna lampka w głowie, ale zaraz podeszła Lexie. Mimochodem spojrzał na Maddie, tuląc dziewczynkę do siebie, którą oddał Lexie i ruszył zaraz za Lilianne. Odetchnął głęboko, patrząc na nagranie, zaraz ją obejmując ramionami i odwracając w swoją stronę, by na to nie patrzyła.
– Camille. Musimy znaleźć Camille, Lily – powiedział cicho, trzymając ją za ramiona, bo obawiał się reakcji ich córeczki. :C

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Albo forma ratowania własnego tyłka, bo wie, że będę zła - rzuciła cicho, nawet z lekkim rozbawieniem, po którym za chwilę nie było widać śladu. Nigdy w życiu jej tak nie zacięło jak teraz, serio. Całe jej ciało zachowywało się tak, jakby ktoś nacisnął przycisk blokujący wszystkie możliwości ruchowe, jakby wpadła w paraliż senny gdy widziała Rona przywiązanego do krzesła. I kiedy ktoś złapał go za dłoń, podnosząc w górę jakieś nożyce czy inne obcęgi, zacisnęła powieki, żeby tego nie widzieć, chociaż wiedziała co będzie dalej. I próbowała naprawdę z całych sił wyłączyć słuch, żeby nie słyszeć tego co na nagraniu mówili :c
- Poszła usypiać Chucka chwilę temu - powiedziała cicho, nadal się nie ruszając z miejsca. Odepchnęła dłonie Charliego od siebie, nerwowo zaczynając otwierać malutkie pudełeczko. - To nie jest to. To na pewno nie jest to - mamrotała pod nosem, trochę jak w amoku, otwierając wieczko. Kolejna karteczka. Wcisnęła ją Charliemu w rękę żeby przeczytał, a sama wyjęła jedwabny woreczek, rozsznurowała trzęsącymi dłońmi i chciała zawartość wysypać na dłoń, ale gdy wypadł z niej palce w obrączce... od razu dłoń przechyliła, pozwalając mu upaść na ziemię, sama zasłoniła dłońmi twarz, robiąc kilka kroków w tył i wpadając pewnie na jakiś stolik.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Albo – uśmiechnął się do niej delikatnie, ale po chwili i po jego uśmiechu nie było śladu. Jasne, chciał się pozbyć Rona, ale… Nie w ten sposób. Nigdy by tego w ten sposób nie rozegrał i widząc reakcję Lilianne łamało mu się serce. Miał ochotę jej zasłonić uszy albo oczy, ale nie był chwilowo w stanie tego zrobić, dlatego chciał, żeby skupiła się na rozmowie.
– Na pewno? Sądziłem, że widziałem, jak wraca – westchnął ciężko, bo owszem, mignęła mu na pewno. A potem wziął karteczkę do ręki, którą mu wcisnęła i przeczytał szybko liścik, który ekspresowo schwoał do marynarki.
Nie schylał się po palec Rona, tylko przygarnął do siebie Lily, mocno ją przytulając. – To nic nie musi znaczyć, wiesz o tym, prawda? Może nadal żyć, mogą chcieć was i nas wszystkich nastraszyć – mówił cicho, głaszcząc jej plecki.
– Zabiorę cię stąd, chodź – powiedział cicho, ale po palec się schylił, do woreczka go wciskając.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Przez ostatnie kilkanaście lat była święcie przekonana, że jej serce cierpiało katusze gdy usłyszała wyrok Charliego. potem, gdy wiedziała, że wszystko z Jasonem nie miało już sensu i musiała iść dalej. Ale teraz... kurwa, nigdy czegoś takiego przedtem nie doświadczyła. Miała tak wiele myśli na sekundę, że nie potrafiła ich w całość zebrać.
- Nie wiem - rzuciła tylko, odwracając na moment wzrok od ekranu, żeby zobaczyć jak Nessie łapie Cams. A potem wjechał temat tego palca i jej głowa eksplodowała. Wszędzie poznałaby ich obrączki, mieli pewnie z jakimś tłoczeniem, nie takie zwykłe. Ale nie mogła trzymać tego palca w dłoniach. Nie, bo zrobiło jej się słabo, niedobrze i wszystko na raz. Kiedy Charlie ją przytulił, stała z rękoma zwieszonymi wzdłuż ciała.
- Podnieś... obrączka... - nie potrafiła się nawet wysłowić w tym momencie, eh. - Charlie, co jest tam napisane? - zapytała, po wzięciu kilku cholernie głębokich oddechów i powoli dłonie podniosła, żeby oprzeć je na jego biodrach. I kiedy usłyszała strzały, ostatni raz zerknęła na ekran, czując jak serce jej pęka w tym momencie całkowicie, a ona osunęłaby się pewnie na ziemię, gdyby nie była w jego ramionach.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

A on widział jej złamane serce za każdym razem. Za każdym pieprzonym razem widział, jak cierpiała i jego serce nie mogło tego znieść, bo na dłuzszą metę, chciał dla niej szczęścia. Uważał, że Lilianne jak nikt inny na nie zasługiwała. Odetchnął głęboko i spojrzał ns niś ze smutkiem, ale nadal trzymał ją tak, by nie patrzyła na ekran.
– Podniosłem, spokojnie, jest w woreczku – powiedział cicho, nadal delikatnie głaszcząc jej plecy. I chciał jej nawet odpowiedzieć, chociaż paradoksalnie jednocześnie odpowiadać bardzo nie chciał, ale rozległy się strzały. Chwycił ją za podbródek.
– Nie patrz tam – powiedział cicho, gładząc jej plecki. – Nagranie nie musi wcale znaczyć tego, na co wygląda, Lily – dodał cicho, jakby chciał ją pocieszyć, ale wiedział, że raczej tym było. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Teraz już miała nie mieć złamanego serca. Przecież miało być dobrze, mieli mieć idealne życie - wszystko to, czego tak kurewsko potrzebowała. A teraz... teraz znowu wszystko się rozleciało i Lily naprawdę nie miała pojęcia jak ma to pozbierać w całość, bo tym razem to nie było coś, co mogli naprawić rozmową, nie mogła na niego nakrzyczeć, nie mogła... nic już nie mogła.
- Okej - powiedziała tylko cicho, drżącym głosem i musiała patrzeć. Mimo tego, że złapał ją za podbródek, musiała się niemalze wyrwać żeby zobaczyć to wszystko do końca. W końcu jednak przeniosła spojrzenie na Charliego, mocno zaciskając palce na materiale jego marynarki.
- Nie mów tak - zażądała wręcz, zaciskając z całej siły usta. - Nie mów mi, że to nie to jeśli nie jesteś pewny. Bo jeśli to jest to... muszę... ja muszę wiedzieć... - poczuła jak totalnie zaczęło jej brakować tchu w tym momencie. Odsunęła się od niego, próbując złapać oddech, ale miała wrażenie jakby ktoś skakał jej po klatce piersiowej. Jej chwilowe zawieszenie, zaczynało przechodzić w irytację. Wsadziła na siłę dłoń do kieszeni, do której wcisnął karteczkę i rozwinęła ją - żebyś miała co pochować. Aż zgniotła ją w dłoni. - Chcę wyjść. Chcę iść do Cams. Zabierz mnie do Cams - pokręciła głowa, zaciskając powieki i pozwalając finalnie łzom popłynąć po policzkach.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Nie zamierzał udawać, że rozumiał, przez co przechodziła, bo tak nie było. Jedyną osobą, która mogła teraz zrozumieć Lilianne była Nessie. Inna sprawa, ze w tym momencie z całą pewnością widział Marcusa, który ją wyprowadzał i domyślił się, że musiała się mocno zdenerwować i mogło coś być nie tak, wiadomo. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią.
– Nie jestem. Nikt nie może być pewny. Zabezpieczymy nagrania – powiedział cicho, delikatnie probując się ogarnąć, ale kiedy powiedziała, żeby zabrał ją do Cams, delikatnie chwycił ją za dłoń, by poprowadzić ją do sypialni Cami, w której pewnie siedział Ben, Cams i Vittoria, które się obecnie zapłakane do siebie przytulały. :C
[…]
Jakiś czas później, gdy Jason wiedział już, że Lily jest u siebie w pokoju, zapukał kilkakrotnie do jej drzwi i otworzył je tylko na tyle, by wsadzić w szparę swój pusty zazwyczaj łeb. :lol:
– Hej… Wszystko… Dobra, nie będę pytał czy wszystko okej, ale mam tequilę i służę swoim ramieniem, jeśli chcesz się wypłakać albo szarą komórką, jeśli chcesz porozmawiać. Ness zostawili na obserwacji – powiedział cicho, chociaż obstawiał, że wiedziała.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”