WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Ness & Ben
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
- Hej, co tu robisz? - zagadnęła luźno, patrząc na niego uważnie. Ciekawa była, eh.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Hej - powiedział spokojnie, splatając dłonie na piersiach. - Znowu chorujesz? - zapytał cicho, bo nie zamierzał odpowiadać na jej pytanie póki ona nie odpowie na jego
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Znowu się czaisz jak szpak na jebanie i obserwowałeś mnie z ukrycia? – uniosła jedną brew, mrużąc oczy, ale zaraz odetchnęła, bo wiedziała, że się martwił i to w zasadzie doceniała.
– Nie, nie choruję. Okazało się, że jakby… No… – zająknęła się, bo strasznie dziwnie było o tym mówić BENOWI. – Jestem w ciąży jakby. Bliźniaczej. Z Eliasem. To szesnasty tydzień – dodała, kładąc sobie dłoń na brzuszku i wzdychając ciężko.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- W ciąży? - powtórzył za nią i coś w jego twarzy całkowicie zastygło, jakby mielił to co mówiła. - To... gratulacje - powiedział tylko, bo ukuło go to okropnie. Szesnasty tydzień. Z Eliasem. NO KURWA MAĆ.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Doceniam to. Mogłeś zadzwonić, a nie czekać tutaj – zauważyła z delikatnym uśmiechem, wpatrując się w niego, chociaż nadal – naprawdę doceniała. Pokiwała delikatnie głową, czekając aż jemu mikrowylew minie, bo miała wrażenie, że i on takowego dostał? Jezusie, kiedy w tym całym pierdolniku to Mark stał się najbardziej dojrzały w towarzystwie? Bo to właśnie Halloway miał chyba najnormalniejszą reakcję.
– Spokojnie, nie musisz gratulować, wyglądasz jakbyś miał dostać wylewu – powiedziała cicho, kładąc dłoń na brzuchu i wzdychając ciężko.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Nie no, po prostu nie spodziewałem się, że... jesteś w ciązy. Ale to dobrze. Fajnie - chociaż nie wyglądał na zachwyconego mimo wszystko - Elias pewnie dumny? Jaka płeć? - no gięło go w środku całkowicie, bo to było... chujowe. W sensie chujowe dla niego, cudowne dla niej, wiadomo o co chodzi!
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Jeszcze gdybyś brzmiał, jakbyś naprawdę to miał na myśli, to byłoby cudownie – uśmiechnęła się z rozbawieniem lekkim. – Jeśli cię to pocieszy, ja również się nie spodziewałam i przez pierwsze czternaście tygodni alkoholu sobie niestety nie żałowałam – westchnęła cicho. – Elias też prawie dostał wylewu jak się dowiedział, że to bliźniaki – powiedziała z bladym uśmiechem. – Ale chyba się przyzwyczaił do tej myśli powoli, będziemy musieli przemyśleć jak to logistycznie zrobić, skoro z nim nie mieszkam i w ogóle – dodała, wzdychając cicho. – Parka. Chłopiec i dziewczynka – uśmiechnęła się czule, z torebki wyjmując zawiniątko w którym było kilka kostek czekolady – jej działka na dziś, bo Elias solidarnie z nią żarł połowę dziennie.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- No to szok po prostu, ale cieszę się, że będziesz miała dziecko. Dzieci. - uśmiechnął się delikatnie, bo to nie tak, że nie cieszył się jej szczęściem, po prostu ta sytuacja... komplikowała jego aktualny plan. Ale to nic, ułoży nowy po prostu, nie? - Nie pociesza mnie to, że piłaś alkohol w ciąży, Nesta. Raczej martwi - westchnął ciężko, ale nie oceniał. Nie wiedziała o ciązy to piła - dość normalna sprawa. Pokiwał głową na jej słowa, nawet się w duchu ciesząc. Ok, nadal nie byli razem
- A imiona już dla tej parki wstępnie wybrałaś? - zapytał luźno, lustrując ją wzrokiem. - Nie wyglądasz jakbyś nosiła tam bliźniaki - wskazał na jej brzuch z lekkim rozbawieniem.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Tak, jak mówiłam, dla mnie też to był szok. Przeszłam chyba wszystkie fazy, od szoku, wkurwienia, bezsilności po akceptację bo to jednak maluszki – uśmiechnęła się czule, bo wiadomo, chciała dzieci. Może nie w ten sposób, ale jednak chciała. – Mnie też to nie pociesza, ale sądziłam, że wymioty są ze stresu, a nie dlatego, że w mojej macicy krążą dwie kijanki – wzruszyła ramionkami i uśmiechnęła się nieznacznie.
– Jeszcze nie. Znaczy kusi mnie dla dziewczynki Vivienne. Ale na chłopca nie mam pomysłu zupełnie. Zresztą, póki nie urodzę, nie wiem, czy chcę wybierać imiona, żeby się nie nastawiać, gdyby… No. Nie skończyła się dobrze – powiedziała cicho, wpakowując sobie kostkę czekolady do buzi i wyciągając sreberko w jego stronę, żeby się poczęstował. – Mając na uwadze, że moje kaszojady mają flow na czekoladę, to pewnie niedługo będę – wzruszyła ramionkami z rozbawieniem, ale uśmiechnęła się uroczo, trochę się nie mogła doczekać, aż brzuszek zacznie się pokazywać!
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Rozumiem - rzucił tylko, chociaż sam aktualnie przeżywał szok i bezsilność, ale z zupełnie innego powodu. - Kijanki? Fajne określenie, zapamiętam - zaśmiał się mimowolnie, chociaż jak o tym myślał, to faktycznie, do kijanek takie dzieci z usg były podobne! - I nie zauważylaś braku okresu? - posłał jej sceptyczne, ale nadal lekko rozbawione spojrzenie.
- Vi i Vivi. Fajnie by brzmiało - puścił jej oczko. - Ale nie powinnaś myśleć o tym, że może sięcoś źle skończyć w zasadzie. Będzie dobrze, na pewno - dodał, bo bez sensu nastawiać się negatywnie, prawda? Spojrzał na czekolade i głową pokręcił.
- Nieee, wiesz, że nie lubię aż tak czekolady, ale ty jedz na zdrowie - puścił jej oczko.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Domyślam się, że możesz rozumieć – pokiwała delikatnie głową, bo obstawiała, że jest nieco w innej fazie ogólnego szoku niż ona sama. Wzruszyła ramionkami niewinnie. – No bo to takie małe kijanki, chociaż te moje są już rozmiaru awokado, mniej więcej – wzruszyła ramionkami. – Kiedy się stresuję, to w zasadzie często mi zanika okres, a ostatnio nie miałam najłatwiejszego emocjonalnie i życiowo okresu w życiu – zauważyła cicho, patrząc na niego znacząco, gdyż istotnie tak było.
– Dlatego Vivienne mnie przekonuje, ale chłopiec… Totalnie nie wiem. Vincent może by miało sens? – zastanowiła się na głos, wzdychając mimochodem. – Myślałam, że będzie dobrze ostatnio i nie chcę skończyć znów ze złamanym sercem – odparła, a kiedy pokręcił głową, zmrużyła oczy. – Naprawdę? Odmówisz ciężarnej? Mam zacząć płakać, ze jestem gruba, tego chcesz Benjamin? Żryj czekoladę – odparła, patrząc na niego i czekając aż wpakuje kawałek do ust.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- I gdzie ty te awokado razy dwa upychasz w tym płaskim brzuchu, co? - musnął palcami jej brzuszek i zasmiał się pod nosem. Ale nie widział, żeby się głodziła i czekolada którą trzymała w ręku też tego nie zwiastowała, więc był dumny. - Coś w tym jest - rzucił tylko, bo nie chciał się zagłębiać w to, że miała stresujący okres w życiu. Miała, trochę w tym pomógł, ale teraz mógł pomóc w sprawieniu żeby było pięknie, nie?
- I wtedy zdrabniać jako Vinnie - puścił jej oczko. - Nesta, to... wiesz, po prostu ulokowałaś źle uczucia. W niewłaściwej osobie. Tak się zdarza - powiedział ze smutkiem, bo tak dokładnie to widział
- Jedną kostkę - zaśmiał się, biorąc kawałek i wcisnął faktycznie do ust. - A jak Elias mieli informacje? - wolał dopytać, żeby wiedzieć jak organizować plan
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– No najwidoczniej jakoś dwa zmieściłam bez większych problemów, na szczęście – pokazała mu język w tym momencie, ale się zaśmiała. - Moje dwa małe awokado wolą czekoladę od normalnego jedzenia, nad czym ubolewam – mruknęła, ale zaraz zwróciła się do swojego brzuszka:
- Macie zacząć jeść normalnie, czekolada nie jest dobra – mruknęła, dźgnąwszy w ten sposób swój brzuszek teraz, patrząc na niego znacząco, jakby mogła dzieciaki zobaczyć.
– Tak, dokładnie – uśmiechnęła się, gdy załapał, jakie zdrobnienia chciała dzieciakom dac. – Niewłaściwej? Nie wiedziałam, kto był ojcem, mogłeś byś nim ty. Poza tym jedna kostka to niedużo – spojrzała na niego znacząco, oczekując, że zje kolejną.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Bardziej mi chodziło o twoją relację z Eliasem, nie o.. tamto - chociaż o tamto też w pewnym sensie, ale nie do końca. - Nie, zjedzcie wy. Serio nie mam ochoty. Ale mogę cię zabrać na gorącą czekoladę jeśli chcesz - puścił jej oczko. A no, mógł.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nasze relacje wcale nie są złe – odparła cicho i nawet nie kłamała. Naprawdę złe nie były, dogadywali się w zasadzie świetnie. – Czy ja wyglądam na osobę, którą interesuje, na co masz ochotę, Ben? - spytała, świdrując go wzrokiem, dość intensywnie zresztą i oczekując, że będzie żarł dalej czekoladę. No chociaż tyle mógł zrobić. - Nie chcę, skoro ty nie będziesz jadł, tylko kurwa weźmiesz jakąś zdrową herbatkę - mruknęła pod nosem. Skoro chciał się dowiedzieć, co z nią, to się dowiedział, mógł spierdalać.