WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Jay + Charlie

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Jasonowi Charlie przeszkadzał całym swoim jestestwem. Kurwa, czy nie mogli go w tym więzieniu zadźgać czy cokolwiek? Nieee, kurwa, musiał przeżyć, wyjść i mu truć życie, dupę i mieszać w głowie Lily. Chuj, że sam mieszał najwięcej, nie? :lol:
Słysząc lekko ostrzegawczy ton Lils, puścił jej oczko i buziaczka w powietrzu, na migi dając znać, że poczeka na górze. Jay nigdy nie był najlepszy w czytaniu sytuacji, cóż. :lol: W każdym razie, Charlie odetchnął głęboko, wzruszając ramionami i z całych sił próbując się nie wkurwiać, bo nie miał wkurwiać się prawa.
– No… Nie ma – przyznał, wzruszając ramionami i sam odpalił sobie fajka od razu, bo tego jego lekko pijany mózg potrzebował. – Nie masz za co, Lily, jesteś wolna. Po prostu… Nie chciałem tego widzieć chyba - wzruszył ramionami. – Szczególnie po tym co pieprzył na tym livie udostępnionym przez Marka, jak robiłyście bodshoty z Ness – dodał niewinnie, wzruszając lekko ramionami. – Nie chcę przeszkadzać w imprezowaniu – dodał, wzruszając ramionami, bo nie bardzo wiedział, co ze sobą w tym momencie zrobić, eh. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A jak Lily zareagowała na tego buziaczka i te całe gesty, które odstawiał? Uniosła wymownie brew w górę i po prostu pokazała mu środkowy palec, ale nie podnosiła dłoni jakoś mocno w górę, tylko trzymała ją na wysokości swoich piersi i zupełnie mimowolnie się uśmiechnęła do Jasona, odprowadzając go wzrokiem do środka domu. Był jebnięty. Ale wiedziała, że prawdopodobnie pójdzie na górę i po tym co się wydarzyło, tym bardziej będzie się z nim pieprzyć całą noc. Dla ukojenia duszy, bo czuła, że będzie tego potrzebować. Odetchnęła jednak głęboko, przecierając wierzchem dłoni usta.
- My... nie sypiamy ze sobą. W sensie... nie... kurwa, wiesz co mam na myśli, prawda? To chyba to dzisiejsze flow, to, że mam dość wszystkiego na tej pieprzonej planecie, a Jason... - urwała, policzki zagryzając od środka i pokręciła głową. Nie dokończyła, bo wiedziała że jak dokończy to wcale lepiej nie będzie. Ale zamrugała zaraz. - Jakim livie? - zapytała, bo nie miała za bardzo o tym pojęcia. - I co pieprzył? - zmarszczyła czoło, ale bynajmniej nie była zainteresowana tym co mówił Jason z powodu natchnienia czy ciekawości, tylko z powodu lekkiego przerażenia. Jezu, przecież nadal miała oficjalnie męża. Bardzo kwas.
- Nie przeszkadzasz, Charlie. Gdybyś przeszkadzał, to bym cię nie zaprosiła, tylko... nie sądziłam, że przyjdziesz skoro cię nie było od razu. Gdybym wiedziała, to bym do tego nie dopuściła - a na pewno nie w jego obecności. Cóż.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charles obserwował tę wymianę gestów i westchnął cicho. Bolało. Kurewsko go to bolało, ale postanowił robić dobrą minę to złej gry, bo chyba docierało do niego, że też powinien ruszyć dalej, tak po prostu. Skoro jej za każdym razem to szło tak szybko – czy to z Jayem czy z Ronem.
– No… Chyba już sypiacie, le nie oceniam, spoko. W sensie to twoja decyzja, jesteś dorosła i robisz co chcesz, Lily. Ja zjebałem, masz w dodatku męża, masz jego. Nie jestem ci do niczego potrzebny w tym obrazku – uśmiechnął się smutno, wzruszając ramionami, ale taki się czuł. Niepotrzebny i bezużyteczny. I było to okropnie chujowe uczucie, bo o ile ona nie potrzebowała jego, to on potrzebował cholernie jej. Ale nauczy się nie potrzebować. Chyba.
– No livie, Marcus udostępniał live’a na facebooku. Nie wiem nawet czy go nie zapisał. Gadał coś, że chciałby być tequilą na twoich cyckach i że chce cię przelecieć, mniej więcej – wzruszył ramionami, bo owszem, tak właśnie było. No i osiągnął cel, przynajmniej ten z przeleceniem. :lol:
– Ah… No gdybym wiedział co zastanę to bym się nie pojawiał albo przyszedłbym wcześniej, ale mleko się rozlało – uśmiechnął się nieznacznie, bardzo blado. No bo co miał jej powiedzieć? Chujowo.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Nie przypominała sobie, żeby cokolwiek szło jej kiedykolwiek szybko. Długo po nim była sama, gdy rozstali się pierwszy raz, a seks... od ich pierwszego rozstania to był sposób na jej radzenie sobie ze wszystkim. Odetchnęła głęboko słysząc jego słowa.
- Mam męża tylko do czasu ułożenia wszystkiego z tym, w co go wpakowałeś - powiedziała wprost. - Bo jeśli go teraz zostawię, to będzie to chujowo w razie czego wyglądać. Jestem na niego wściekła, ale nie chcę zrobić mu koło dupy bardziej niż zrobiłeś ty. - dodała jeszcze, dla jasności, bo owszem, tylko dlatego nie cisnęła Rona o rozwód, ale... nie było między nimi nic od dnia w którym się dowiedziała. - Więc nie mammęża. Ani Jasona. Mam tylko Nestę, Maddie i Camille. Nic więcej już nie mam. Nawet pracy, bo zaczęłam pracować u Rona ani swojego miejsca, bo sprzedałam mieszkanie przed wyprowadzką tutaj, więc... - i nagle poczuła, że mimo tego jak bardzo w ostatnim czasie próbowała myśleć inaczej, to dokładnie tak było. I zrobiło się jej przykro, ale to chyba alkohol się w niej odzywał.
- Brzmi jak Jason - powiedziała tylko, wlepiając wzrok w ogród i zacisnęła usta. Nie mogła się o to wkurwiać, bo normalnie by ją to bawiło ale nagle przestało ją bawić cokolwiek z tego wieczoru. Odpaliła kolejnego papierosa od niedopałka poprzedniego i przez chwilę patrzyła przed siebie w milczeniu.
- Gdybyś przyszedł wcześniej, pewnie do tego by w ogóle nie doszło - wzruszyła ramionami. Bo na początku imprezy na niego czekała, ale skoro nie przychodził... no popłynęła. I nie, żeby jakoś mocno żałowała, nie? - Tyle czasu udawało mi się nigdy czegoś takiego przy tobie nie zrobić i chuj - dodała cicho, powoli przenosząc na niego wzrok i spojrzała mu w oczy w końcu.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Niby tak, ale odkąd wyszedł, ciągle z kimś była, nie? Jeśli nie z nim to z Jayem, jeśli nie z Jayem to z Ronem… I tak w kółko. Eh.
– Mówiłem, wszystko już jest załatwione – powiedział spokojnie, bo istotnie, załatwił, żeby dowody magicznie zniknęły i żeby Ron nie odpowiadał za to, co odpierdalał. – Dowody znikną w kilka dni – dodał jeszcze dla jasności westchnął ciężko. Kiedy powiedziała, że nie ma ani męża ani Jaya ani nawet pracy czy mieszkania, westchnął cicho. Zupełnie szczerze nie spodziewał się, że tak się podporządkowała z całym życiem Ronowi – nie, bo zawsze sądził, że była w tych kwestiach bardziej… Rozsądna?
– Lily… Rozkręcisz swój biznes bez problemu, jesteś w tym świetna, a mieszkanie to nigdy nie jest problem w naszym świecie. Mogę ci nawet pomóc czegoś poszukać, jeżeli będziesz chciała – zaoferował spokojnie, patrząc jej w oczy i odetchnął głęboko.
– Pewnie tak – przytaknął cicho, wzruszając ramionami. Mimo to, widząc, jak emocjonalnie jest jej źle, schował swoje wkurwienie, zazdrość i dumę w kieszeń, bo nie znosił widzieć ją w tym stanie. – Wyglądasz jakbyś potrzebowała, żeby cię ktos przytulił – powiedział, ostrożnie do niej podchodząc. – I służe swoimi ramionami, jeśli chcesz – westchnął ciężko, patrząc na nią z lekkim smutkiem.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Bo samotność nie służyła jej przez te wszystkie lata. Przez prawie dwanaście lat ciągle była sama, pomijając pseudo związek w kimś kto siedział i przelotne znajomości. I kiedy poczuła jak to jest nie być samą... nie chciała do tego wracać. Samotność była do tego czasu czymś co po prostu ją przerażało, cóż.
- W takim razie za kilka dni będę mogła wystąpić o rozwód - wzruszyła obojętnie ramionami. Nawet lepiej, bo ta farsa ją przytłaczała i chciała się odciąć jak najszybciej, bo trochę się bała, że może do Rona zmięknąć a nie chciała :c I jasne, zawsze była rozsądna, ale tym razem postawiła wszystko na jedną kartę, bo chciała przestać panikować i lamentować. Chciała czerpać z tego całymi garściami, a wyszło jak zwykle. Well.
- Ja nie widzę w tym wszystkim problemu. Po prostu próbuję ci uświadomić, że wbrew temu co możesz sobie myśleć, nie jest mi zajebiście dobrze, nie mam Rona, Jasona i innych facetów i nie sram ze szczęścia. Gdyby tak było, nie chlałabym codziennie z Nestą niemal do porzygu. Ale to twoja perspektywa, możesz mieć jaką chcesz - wzruszyła ramionami, bo dokładnie tak było. Pokręciła głową, gdy powiedział o przytuleniu.
- Nie chcę twoich ramion. Nie teraz, nie po tym co przed chwilą się wydarzyło - powiedziała cicho, robiąc krok w tył. - Znowu to robisz. Widzisz mnie z Jasonem, wiem, że jest ci cholernie źle, a próbujesz udawać, że nie jest i proponujesz mi przytulenie. Chcesz zrobić męczennika z siebie czy ze mnie, Charles? - nie wiedziała dlaczego, ale udręczał ją tym jak się zachowywał. Tym, że nigdy nie potrafił na nią nakrzyczeć, zrobić awantury stulecia, powiedzieć, że jest zjebana i w ogóle. Po prostu stał i robił za pierdoloną matkę Teresę z Kalkuty. A to było nie fair. Brakowało jej w nim... emocji. Innych niż ta pieprzona czułość, która łamała jej serce i sprawiała, że czuła się podle, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Będziesz mogła – pokiwał głową tylko, bo rozumiał generalnie, że chciała to zrobić jak najszybciej po tym, co się wydarzyło. Generalnie odetchnął głęboko, gdy powiedziała, że nie widzi w tym wszystkim problemu. Cóż, skoro nie widziała, to świetnie, nie? Dobrze dla niej i w ogóle.
Tak więc, kiedy się cofnęła, sam zrobił krok w tył, bo nie zamierzał niczego robić na siłę. Wcisnął jedną dłoń do kieszeni spodni, drugą nadal trzymając fajkę i głęboko się zaciągając. Wzruszył ramionami.
– A co, lepie ci będzie, jak zacznę drzeć mordę i zachowywać się jak Jason albo Ron? Lepiej ci będzie, jak powiem, że jest mi chujowo z tym co zobaczyłem, szczególnie po tym co ci powiedziałem? Bo nawet bez pamięci to jest nadal on. A kiedy tylko zacznie się na ciebie nakręcać, będzie znowu chciał się mnie pozbyć i mogę ci to zagwarantować – wzruszył ramionami, ale głosu nie podnosił. – Także nie chcę robić męczennika z nikogo, po prostu z jakiegoś powodu za cel w życiu sobie obrałem nie dopierdalać ci emocjonalnie, bo wystarczająco przeze mnie w życiu wycierpiałaś, wystarczająco cię udręczyłem i chciałem cię wspierać, ale jak chcesz, mogę sobie pokrzyczeć. Z tym, że czuję, że nie mam prawa, skoro nie jesteśmy razem – rozłożył bezradnie ręce, ale istotnie tak było.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Przymknęła oczy, słuchając jego słów, początkowo w całkowitym milczeniu i mieliła wszystko co mówił. No właśnie, czego sama od niego chciała? Nie chciała tego pierdolonego spokoju, nie chciała, żeby nie próbował jej udręczać, bo nie rozumiał jak kurewsko to robił tym zachowaniem. Wywoływał w niej wyrzuty sumienia, których nigdy nie powinien wywoływać.
- Może po prostu... - zaczęła ostrożnie, wyrzucając kiepa gdzieś do ogródka i wzięła głęboki oddech, prostując się, bo wcześniej stała na pewno tyci skulona przez całą tę sytuację. - Wiesz czego od ciebie chcę odkąd wróciłeś? Chciałabym, żebyś mną potrząsnął. Chciałabym, żebyś przestał wspierać to wszystko co robię, tylko żebyś się na mnie wydarł, przestał ze mną cackać, bo to wcale nie sprawia, że jest mi lepiej. To sprawia, że czuję się winna. A jak czuję się winna, to uciekam jeszcze bardziej. To było to co sprawiało, że kręcił mnie Jason - i o zgrozo, może wchodziła na grząski grunt, ale naprawdę chciała, żeby w końcu do niego to dotarło. - Jeśli mnie chciał, to potrafił mnie mieć. A ty, tym całym wspieraniem, glaskaniem po pleckach sprawiasz, że brnę dalej. Pozwalasz mi na to. Oboje sprowadzamy się do poziomu lamentu i udręki i mówiłam ci to ostatnio, ale nic się nie zmieniło. Rozpierdoliłeś moje małżeństwo, chociaż nie musiałeś, bo gdy teraz o tym myślę, to wolałabym nie wiedziec o tych gówniarach, wolałabym dalej żyć w tej pieprzonej bańce i dalej odpychać w głowie ciebie i wszystko wkoło. Ale mimo to, nie zlapałaś mnie w ramiona, nie pocałowałeś, nie powiedziałeś, że mam nie wychodzić, że mam z tobą zostać i przestać odkurwiać - wzruszyła ramionami. Bo przecież ona ciągle siała mu lament, ciągle go odpychała, ale finalnie pozwalała mu przy sobie być, raz za razem. Niezależnie od wszystkiego, gdy przychodził - wpuszczała go gdy fala nerwów opadła. Ron, dokładnie tak samo jak Jason, po prostu brał to czego chciał. I tego potrzebowała Lily. Nie tego pieprzonego wzroku ze smutkiem. - A Jasonem się nie przejmuj. Mark go na pewno prędzej czy póxniej zabierze na kurwy i zakocha się w każdych cyckach po kolei - powiedziała to nawet z rozbawieniem, bo wcale jej ta myśl nie ruszała nawet i zdecydowanie to było po niej widać.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– I potrząsnąłem, kurwa, a ty i tak wyjechałaś z Ronem, ale skoro tego właśnie chcesz, skoro mam przestać się z tobą cackać? WSPANIALE, kurwa, nawet nie wiesz jaka to dla mnie ulga emocjonalna – rzucił nieco ironicznie, ale w zasadzie trochę tak było. Chciała, żeby nie wspierał jej? Nie będzie. Chciała, żeby nie głaskał jej po pleckach? Nie będzie. I chuj. :lol:
– Okej, nie będę już w ogóle lamentował i udręczał. I w zasadzie życie w bańce jest świetnie, ale każda kiedyś musi pęknąć. Przestań może patrzeć przez różowe okulary, zacznij kurwa dostrzegać realia, bo twoim usprawiedliwieniem na Jasona jest to, że jest zjebany albo że nie ma pamięci. Pragnę uprzejmie przypomnieć, że to nadal Jason. I jest dorosłym facetem, który za każdym razem wiedział co robi, a ty dalej wierzyłaś, że się zmieni. To jest facet, który nigdy się nie zmieni – wzruszył ramionami, bo proszę bardzo, pierwszy raz jej wygarnął i jakoś poczuł, że mu para w końcu w tym temacie uleciała.
– Och, to na pewno. To Jason, pomijając ciebie, zawsze był kurwiarzem – wzruszył ramionami, bo istotnie, tak było. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Tego chcę. Dokładnie - rozłożyła ręce. Nie była małą dziewczynką, miała dość tego srania czułością i udawania, że jest dobrze. Nic, kurwa, nie było dobrze. I miała wrażenie, że nie będzie. I wcale wtedy nie zrealizował tematu potrząśnięcia, przynajmniej nie na taką skalę o jakiej mówiła. Ale z jakiegoś powodu, temat Jasona po prostu zagotował jej głowę. Bo nie był to temat o którym chciała rozmawiać AŻ TAK bardzo, żeby wywlekać za dużo, bo naprawdę, dużo jednak mu nie mówiła. A teraz była pijana i bardzo próbowała nie rozlać swojej czary goryczy wprost na niego, ale...
- Bo byłam w nim zakochana, całkowicie, w stu procentach byłam mu oddana i dlatego w to wszystko, kurwa wierzyłam. Jak mogłam nie wierzyć, że się zmieni? - i gdy to mówiła, miała wrażenie, że zaraz eksploduje jej głowa. Nie łatwo było mówić w ten sposób do Charliego, nie tym tonem. - Przestałam go usprawiedliwiać od momentu, w którym odjebał to z tobą. Odepchnęłam go, chociaż próbowałam z nim mieszkać dla Maddie. Mówię, że odpierdalał bo jest zjebem i nie myśli o konsekwencjach, bo tylko tak moja głowa nie wchodzi na granicę obłędu, okej? Doskonale wiem co zrobił. I przez to co zrobił, nie jesteśmy razem. I nie będziemy. A to, że potrzebowałam kogoś przelecieć, a on był pod ręką... przynajmniej wiem, że seks będzie dobry, a nie zmarnuje pół wieczoru na rozmowę z kimś, kto może się okazać beznadziejny w łóżku - rozłożyła ręce. To było ryzyko ons w klubach, nie? :lol: - Nie mam siły się czuć winna za to, że go kochałam i mu wierzyłam. Nigdy nie planowałam go kochać, Charlie, ale stało się. I nie wjeżdżaj we mnie tym, że patrzę na niego w różowych okularach, bo nie patrzę od dawna. Wiem kim jest. - pokręciła głową, bo... w sumie tak było. Wiedziała kim był Jason i myślała o tym ciągle, nawet jeśli udawała, że jest inaczej, eh. Zresztą, przytoczyła temat Jasona w zupełnie innym celu ale skoro chciał sobie ulżyć to proszę bardzo. :lol:
- Nah, też jestem kurwą, więc wszystko się zgadza - zadrżała jej dolna warga, którą zaraz nerwowo oblizała. Była. I nie tylko w temacie puszczania się, ale całokształtu.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Nie skomentował, że tego chciała, skoro tego chciała, to będzie miała. Bo on zawsze się starał, żeby było jej lżej na duszy, bo przez piętnaście lat jak siedział, wiedział, że było jej ciężko, tak po prostu. Odetchnął głęboko i zmrużył oczy.
– Normalnie, po prostu. Skoro odpierdalał w ten sposób, logiczne, że się nie zmieni – wzruszył ramionami, patrząc na nią ze zmrużonymi oczami. – Okej, czyli po prostu postanowiłaś go przelecieć bo miałaś taką ochotę, wiedząc, że zrobi mu to nadzieję i zacznie Jasonować najpewniej? Genialny plan, Lily – puścił jej oczko, wywracając oczami. – Mógł się okazać beznadziejny, bo to pewnie jego pierwszy raz. No, chyba że Marky go na dziwki zabrał – parsknął z lekkim rozbawieniem nawet. – Nie chcę cię wpędzać w poczucie winy, mówię tylko, że po tym czego się dowiedziałaś pomysł przelecenia go był prawdopodobnie najgłupszym an jaki mogłaś wpaść – wzruszył lekko ramionami. – Nah, nie jesteś, ale trochę wyglądasz, chociaż taki był zamysł, nie? – powiedział luźniej, bo lżej mu się na duszy zrobiło. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż, ona też poniekąd to robiła przecież, ale teraz tym spokojem irytował ją tak bardzo, że sama miała ochotę w niego wjeżdżać bulwersem, ironią i szyderą.
- To nie było dla mnie wtedy logiczne. Nie zgodziłam się za niego wyjść dlatego, że to był przypływ chwili albo chęć nie bycia samą jak wtedy, gdy zgodziłam się wyjść z Rona. Chciałam z nim wziąć ślub, bo byłam go pewna. Póki wszystko nie wyszło - mówiła wprost, bez owijania w bawełnę, bo nikt kto kogoś kocha, nie myśli racjonalnie i logicznie. - Z rzeczy które są nieracjonalne jest pomoc w organizacji ślubu niespodzianki komuś, kogo kochasz bez zapytania czy ta osoba ślub chce wziąć - tu mu wytknęła swój ślub z Ronem, bo gdyby nie to co zorganizował wspaniałomyślnie z resztą, pewnie nigdy by za Rona nie wyszła. Za pierwszym razem daleko tej relacji było do tej właściwej. O drugim razie próbowała już nie myśleć. - Nie myślę o tym czy zrobi mu to nadzieję, a jeśli zrobi... w chuju mam to co będzie czuł, w każdym razie na ten moment - wzruszyła ramionami, bo trochę tak było. Nie myslała za bardzo o uczuciach Jasona, czerpała z tego co jej dawał swoją obecnością, dość egoistycznie ale cóż. - Nie byli na dziwkach. Ale jak na kogoś, kto nie pamięta jakiegokolwiek seksu, to pieprzył się jak zawsze idealne. Nadal top 1 - powiedziała, unosząc brew w górę. Och, kurwa, jak będzie jej na kacu chujowo za to co mówiła :lol:
- Nie ma nic lepszego niż kurewskie outfity w ramach imprezy rozwodowej - wzruszyła ramionami. Super, że było mu lepiej. Jej nadal nie było, ale zrobi się jej lepiej jak pójdzie na góre, tego była pewna :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No cóż, rozumiem, zrobiłaś co chciałaś, jak zwykle zresztą – wzruszył ramionami. – Och, skoro nie chciałaś brać ślubu, zawsze mogłaś powiedzieć „nie”- dodał jeszcze uśmiechając się lekko, ale generalnie potem powiedziała, że w chuju miała to co Jay będzie czuł. Okej, nie, żeby mu się to podejście nie podobało.
– Mhm, do czasu pewnie aż zrobi te swoje puppy eyes jak golden retriever i znowu mu wszystko będzie wybaczone – wywrócił oczami teatralnie, ale skoro tak mówiła… Inna sprawa, że gdy powiedziała, że Jay jest top 1 odetchnął głęboko. No wiedział, bo przecież plotkowali z facetami o tym, nie? Inna sprawa, że miał ochotę jej zajebać. Ale nie mógł. Cóż.
– To gratuluję, bardzo mnie cieszy twoje zajebiste pieprzenie. Nic dziwnego, że jest top jeden skoro jest kurwiarzem stulecia. Praktyka czyni mistrza. Sprawdź tylko czy nie ma jakiejś choroby, bo wątpię, żeby się badał przez te lata. Raczej mu do łba nie przyszło, a niektóre choroby nie dają objawów szybko – wzruszył ramionkami niewinnie, uśmiechając się słodko. :lol:
– No tak, tak, oczywiście – dodał, uśmiechając się lekko.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Cóż - sama też wzruszyła ramionami. Robiła co chciała, owszem. Bo nie można cale życie się hamować z decyzjami i Lily po prostu czasami szła w coś, bo chciała to sprawdzić. Wywróciła oczami. - Świetny pomysł. Powiedzieć mu nie przy wszystkich, na imprezie w naszym mieszkaniu, przy Camille która go tak strasznie kochała i uwielbiała. Jesteś idiotą - powiedziała z irytacją, bo właśnie w tym problem. Lily pewnie odeszłaby od Rona wtedy, ale bez przedstawienia, nie odmawiając mu życia razem przy wszystkich, jezu.
- Wybaczenie, a zapomnienie o niektórych rzeczach to trochę różne kwestie - bo gdyby Jasonowi nie wybaczyła, nie rozmawiałaby z nim, tak jak nie rozmawiała w ostatnim roku. Wybaczyła, ale to nie sprawiało że teraz stworzą radośnie związek i temat nie wróci. Miała to ciągle z tyłu głowy mimo wszystko. Och, trafiła w punkt? Świetnie, sam zaczął karuzelą kręcić, mogła mu trochę pomóc.
- Na twoim miejscu modliłabym się, żeby niczego nie miał. Uprawiałam z nim seks dość regularnie w ostatnich latach, zwykle bez zabezpieczenia więc zakładam, że jeśli on coś ma, to ty również na pamiątkę możesz mieć - rozłożyła bezradnie ramiona, sama uśmiechając się delikatnie. - Wiesz, że mogę tak w nieskończoność, prawda? Też mam dość obchodzenia się z tobą jak z jajkiem. Teraz widzę, że dokładnie to robię od lat - pokręciła głową, podpierając się pod boki.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Camille go kochała i uwielbiała, ale to nie ona musiała z nim żyć. Ja jestem idiotą? To ty zachowałaś się jak kretynka wychodząc za typa, za którego wychodzić nie chciałaś. I co, Camille wcale nie była szczęśliwsza jak się rozwodziliście. Nie zasłaniaj się nią, Lilianne – odparł, wywracając oczami. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z politowaniem. – A zaręczyny mogłaś zerwać wcześniej – dodał jeszcze, bo owszem, mogła, ale tego nie zrobiła, nie? Mimo to, kiedy powiedziała, że wybaczenie a zapomnienie o niektórych rzeczach, parsknął tylko lekko.
– Z Jasonem obie te rzeczy jakoś łatwo ci przychodzą – wzruszył ramionami. – Spoko, ja się badam, ale kto wie, ile lasek wyruchał przez ten czas, kiedy ledwo z nim rozmawiałaś – dodał nieco zgryźliwie, wzruszając leciutko ramionami.
– Wiesz, ja tak samo, ale nie mam ochoty strzępić ryja. Idź już na górę, no przecież wiem, że zaraz wrócisz do tego, co robiłaś na tym tarasie – rozłożył bezradnie ręce, bo wychwycił to pokazywanie na migi.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”