WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Ron

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| kilka dni po ostatniej


Zupełnie nie spodziewała się tego, co się tego dnia wydarzyło - ale od początku. Kilka razy w ostatnim czasie widziała się z Charliem i zaczęła rozważać, czy na pewno to małżeństwo z Ronem było nie tyle sensowne a czy było fair wobec samego Fitzgeralda. Jasne, nic się między nią a Charliem fizycznie nie działo, ale w głowie jej wrzało tak kurewsko, że... no jak żyć? Nie wiedziała. Dzisiaj spędzali jednak czas z Ronnie'm i Maddie w domu, spokojnie, bez większych ekscesów. Aż do domu zapukali im policjanci. A raczej duża grupa psów - ich zakuli kulturalnie w kajdanki, dom zaczęli przeszukiwać, Maddie płakała... i dobrze, że mieszkali na jednym osiedlu, bo pewnie szybko przyszedł Jay i Mark, zajęli się Madds a Lils i Rona zabrali na komisariat. I zupełnie nie wiedziała czego ci ludzie od niej chcieli. Mówili o jakichś nieletnich prostytutkach, o ICH klubie, firmach... jakich, kurwa, ich? I wtedy któryś jej pokazał wypisy, w których była współwłaścicielem WSZYSTKIEGO co miał Ron. O kurwa, ja pierdole. Potrzymali ich kilka, jak nie kilkanaście godzin, oboje pewnie twardo odmawiali zeznań, ale gotowało się w niej kurewsko gdy razem z Chrisem wychodzili z posterunku. Nie odzywała się do Rona tak długo, jak nie wsiedli do auta które podesłał po nich zapewne Mark, bo Eli od nikogo nie odebrał. I gdy tylko usiedli na tylnym siedzeniu, Lily wymierzyła Ronowi siarczysty policzek.
- Ty skurwielu. Powiedziałeś, że nie zatrudniasz już nieletnich - palcem mu jeszcze pogroziła przy tym, bo wkurwiona była maksymalnie, serio. Zarzuty o takie coś nie były jej zdecydowanie potrzebne... - Poza tym, kiedy zamierzałeś mnie poinformować, że jestem współwłaścicielem tego pierdolnika? Czy kiedykolwiek cię o to prosiłam?! - miała ochotę mu naprawdę w tym aucie najebać, ale ostatecznie zacisnęła tylko dłonie w pięści i wzięła kilka głębokich oddechów. Kurwa, co ona komu w życiu zrobiła?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Nie podobało się Ronalowi, że widziała się z Charlesem, ale generalnie pozwalał na to i się nie odzywał. W każdym razie, siedzieli sobie z Mads, wszystko było spokojnie i nic nie zwiastowało apokalipsy, która nadeszła, gdy weszli do domu policjanci. Tak więc, kiedy policja wbiła do domu z psami, Ronald westchnął ciężko. I tak oto zgarnęli ich na przesłuchanie, trzymali ich długo na posterunku no i kiedy wsiedli do auta, odetchnął głęboko. A zaraz potem poczuł piekący ból w policzku.
– Kurwa, Lils… Przepraszam, no, sądziłem, że wszystkich się pozbyłem – chuja prawda, wiedział, że kilka dziewczyn zostało, ale na granicy osiemnastki, no. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią ze smutkiem. – Nie, ale chciałem was z Maddie zabezpieczyć, gdyby cokolwiek mi się stało. Chciałem, żebyś była współwłaścicielką, chociaż myślałem tylko o legalnych biznesach… Może się pomylili w kancelarii prawnej, z którą to ogarniałem - bo pewnie nie wziął Chrisa wtedy. Cóż. Chujowo strasznie.
- Ale niczego więcej nie znajdą i będzie dobrze - powiedział spokojnie, patrząc na Lily. Nie brał pod uwagę innej opcji.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż. Mówiła mu o tym, rzecz jasna i też te spotkania na pewno nie trwały godzinami, bardziej jakiś lunch czy kawa, ale i tak... wiadomo. Posłała mu jednak pełne politowania spojrzenie.
- No widzisz, kurwa, to źle sądziłeś najwidoczniej. Albo poleciałeś w chuja. Wiedziałeś co o tym myślę. Rozmawialiśmy o tym. Powiedziałam, że nie będę tego tolerować. I nie będę. - powiedziała wprost, bo na pewno taka rozmowa miała miejsce - że może przeżyć burdele, ale nie z nastolatkami. Nie, bo sama była matką dwóch dziewczynek i kurwa, nie chciałaby, żeby jej córka wpadła na kogoś takiego. Tak po prostu. - To zabezpieczyłeś nas zajebiście. Zabezpieczyłeś nas tak, że mogą mi postawić zarzuty na równi z tobą. Jesteś wspaniałym mężem. Zrobić ci loda w nagrodę czy poprosisz którąś z nastoletnich kurewek? - oblizała z wkurwieniem usta. Już nie wiedziała czy się śmiać czy płakać, serio.
- Jasne, że będzie. Do czasu rozwiązania tego problemu, wszystko zostaje po staremu. Po wszystkim, podpisujesz papiery, pakujesz się i wypierdalasz. Albo ja się wyprowadzam, jeszcze nie wiem - i wcale nie brzmiała jakby żartowała. Nie zamierzała spieprzyć kolejnemu dziecku życia. Po prostu nie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Kiedy posłała mu to pełne politowania spojrzenie, odetchnął głęboko. No wiedział, że zjebał sprawę, ale przecież nie mógł się teraz do tego przyznawać, prawda?
– Nie poleciałem w chuja, wiem, że nie chciałaś tego tolerować, wiesz, że części tych burdeli nie ogarniałem sam tylko z Davidem. Podejrzewam, że one zostały po nim, przepraszam, skarbie, naprawdę – odetchnął głęboko i spojrzał na nią z miłością i smutkiem. Odetchnął głęboko i przechylił głowę.
– Nic ci nie postawią, nie wiedziałaś, powiemy, że nie wiedziałaś, nie podpisałaś żadnych oświadczeń, jesteś bezpieczna – powiedział cicho, bo istotnie, tak to widział. – Nie musisz ironizować, wiesz, że cię kocham i bym cie nie skrzywdził – powiedział cicho i przechylił głowę. – Nie no, przecież możemy to poukładać, Lils, było nam przecież ze sobą dobrze, byliśmy szczęśliwi – powiedział, desperacko łapiąc ją za dłonie. Przejebane, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Ale miałeś się tym zająć. miałeś dopilnować, że coś takiego nie będzie miało miejsca. Prosiłam cię o to, niejednokrotnie przypominałam i mówiłeś, że wszystko załatwione. Więc kłamałeś - przechyliła głowę na bok. Była okropnie zła, bo to kłamstwo nie było dla niej tak mało wazne jak tamto zdjęcie. To byłość, co odbijało się na ich całym życiu, na wszystkim... ugh.
- A ty jesteś? Możesz mnie zapewnić, że tobie żadnych nie postawią? - wymownie na niego spojrzała. Nie mógł. Bo pieprzone nastolatki ruchały się w JEGO klubie. Właściwie w tym przypadku ich klubie. - A ja kocham ciebie. I co z tego? Zaufałam ci, że wszystko załatwiłeś. Ale nie zrobiłeś tego. Jak wiele rzeczy jeszcze zaniedbałeś? Albo mnie okłamałeś? Albo po prostu olałeś to co do ciebie mówię? Mam cię teraz sprawdzać na każdym kroku? - wywróciła oczami. Jasne, podchodziła do tematu teraz impulsywnie, ale trzęsło ja na myśl o tym, że mogłaby znowu wylądować w areszcie. Albo on mógłby. Żadna z tych opcji nie była okej.
- Nie dotykaj mnie. I nie mów do mnie - poprosiła cicho, odwracając się w stronę okna. - Przeniosę Maddie do Jasona na razie, na wypadek gdyby znowu w jej obecności ktoś chciał mnie kuć w kajdanki i rozkurwiać nam dom - dodała, kręcąc z niedowierzaniem głową. No i było za dobrze, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie kłamałem, naprawdę sądziłem, że załatwione, musiało ich nie być w spisach czy coś – westchnął mimochodem, bo generalnie naprawdę nie chciał się w tym momencie przyznawać – lepiej i wygodniej było iść w zaparte niż w tym momencie przyznac jej rację, eh.
– Mogę, jeśli cokolwiek się wydarzy to po prostu wezmę wszystko na siebie – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy. – Naprawdę sądziłem, że załatwiłem. Wiesz dobrze, że cię nie okłamywałem, nie olewałem, kocham cię. Jeśli chcesz, możesz wszystko sprawdzić, kurwa nie mam nic do ukrycia, Lily. Nie zjebałbym tego ponownie – powiedział ze smutkiem, patrząc jej w oczy, bo naprawdę było mu przykro cholernie. Eh.
– Okej… – powiedział cicho, ale musiał mówić, bo mózg mu rozsadzało. – Nikt cię nie będzie kuć w kajdanki. Nikt nie będzie nic rozkurwiać. Jesteśmy bezpieczni, skarbie – powiedział cicho, delikatnie dotykając jej uda dłonią i mając nadzieję, że go nie odtrąci, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Przestań kłamać. Przecież mieli ich dane wyciągnięte z firmowego konta na laptopie. Pokazywali mi to. O czym ty do mnie w ogóle mówisz, Ronnie? - pomasowała sobie skronie w tym momencie. Miała ochotę go pobić, zabić, drzeć się i płakać jednocześnie. Ale już się jej odechciało wszystkiego generalnie, eh.
- I co to zmieni? Co to, kurwa, zmieni jeśli weźmiesz na siebie? Ja nie pójdę siedzieć. Ale ty możesz. A to jest dokładnie to o czym rozmawialiśmy rozstając się ostatnim razem. Czy naprawdę jedynym moim facetem, którego nie próbowali zamknąć był pierdolony Jason-debil? - no kurwa, śmiechem żartem, ale widocznie on jedyny potrafił w temacie pracy i lekkomyślnych decyzji nie dawać wjebać się do więzienia :lol: - Nie chcę. Bo jeśli znajdę coś jeszcze, to nie będę mogła nawet na ciebie patrzeć, a to nie będzie dobre dla potencjalnej sprawy, jeśli cię zostawię. - stwierdziła cicho. A kiedy dalej mówił, wzięła głęboki oddech. Nie odtrącała jego dłoni jednak, ale też nie dotykała jej. Twardo patrzyła przez okno.
- Jesteśmy? Ciekawe - powiedziała tylko, opierając policzek na oparciu fotela i przymknęła oczy.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Mówię, musiałem to przeoczyć niechcący, pozostałości po Davidzie, zatrudniamy wiele osób, dwie mogły mi umknąć, no – przyznał cicho, patrząc na nią zupełnie jakby nie walił w chuja w tym momencie, ale te dwie naprawdę go błagały, żeby ich nie zwalniał. – Poza tym pracowały jako barmanki – dodał jeszcze cicho, bo tak kojarzył, no.
– Nie no, nie pójdę, nic więcej nie znajdą, spokojnie. Przecież nie zamkną mnie za coś takiego, wszystko będzie okej i nie będą niczego próbować – powiedział spokojnie, bo przecież było to zaledwie przesłuchanie, prawda? Zacisnął lekko usta, gdy powiedziała, że nie chce. – Nie znajdziesz nic więcej i naprawię to wszystko, przysięgam, odzyskam twoje zaufanie, nic nam nie grozi, wiesz, że nie dałbym cię skrzywdzić – mówił gorączkowo, zaciskając delikatnie palce na jej udzie.
– Jasne, że jesteśmy. Dbam o was obie, nie pozwolę was skrzywdzić, nigdy – powiedział z pasją płonącą w oczach. Kochał je obie nad życie i po prostu nie chciał, żeby stała im się krzywda, no. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jasne, niechcący. - prychnęła tylko bo mimo, że teoretycznie mogłaby mu uwierzyć, to czuła, że nie był szczery. Ale skoro twierdził, że jest okej, to niech mu tak będzie. Tym bardziej nie miało to już dla niej większego znaczenia... - W ogóle nie powinny tam pracować. - dodała tylko, bo taka prawda, nie?
- To już twój problem czy coś znajdą, czy nie. Załatw z Chrisem, żeby moja osoba nie figurowała w żadnej twojej firmie. Ani w niczym związanym z tobą. Uniewinnili mnie za zabójstwa policjanta, naprawdę nie chciałabym kusić losu - stwierdziła, wzdychając ciężko. No, nie chciała. A i tak się chłopaki nagimnastykowali żeby wszystko odkręcić, po co kolejne brudy zbierać na sobie?
- Kłamstwo to też krzywdzenie, Ron. Bo sam powiedziałeś, że było nam dobrze. Więc po chuj kłamanie na jakikolwiek temat? - rozmawiali o wszystkim praktycznie, tłumaczyła, że może jej powiedzieć wszystko, nawet związanego z pracą, ale... come on. Po chuj takie brzydkie zagrania? - Powiedziałam, do czasu rozwiązania tego wszystkiego oficjalnie zostaje tak jak jest. Pomijając Madds, wolę żeby była z Jasonem. Nie u nas - powtórzyła, bo to się wydawało jej bardziej racjonalne. A mieszkali na jednym osiedlu więc będzie ją miała i tak obok, tak?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No niechcący – powtórzył zupełnie tak, jakby miał to na myśli. Odetchnął głęboko i przechylił delikatnie głowę, bo wiedział, że nie powinny pracować, ale pracowały i nie mógł nic na to w tym momencie już poradzić.
- Nie znajdą nic i ty nie będziesz nigdzie figurować. Możemy też podpisać intercyzę, żeby nic nie przeszło na ciebie, jeśli chcesz – dodał, wzruszając lekko ramionami, bo istotnie, mogli to zrobić. W każdym razie, kiedy powiedziała, że kłamstwo to też krzywdzenie, odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy, lekko dotykając jej podbródka.
– Nigdy nie chciałem cię okłamywac, skarbie. Przepraszam, ale naprawdę… Chcę z tobą być. Kocham cię. Chcę, żebyśmy mogli razem być szczęśliwi – powiedział cicho, wierząc, że skoro zostanie oficjalnie jak jest, to będzie mógł sobie to wychodzić!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Pokiwała tylko głową, nawet nie komentując już tego powtórzenia. Nie miała do niego siły, w ogóle nie miała siły do tego wszystkiego, eh.
- Jedyne co musimy podpisać, to papiery rozwodowe, Ron. Tylko tyle. Intercyza nie jest nam do niczego potrzebna skoro chciałabym się z tobą rozwieść - powiedziała najspokojniej jak umiała, próbując nie podnosić na niego więcej głosu ani nic. Odtrąciła jego dłoń gdy dotknął jej twarzy.
- A ja chcę mieć święty spokój i przestać się wkurwiać, chociaż raz w moim życiu - stwierdziła, otwierając drzwi gdy znaleźli się pod domem i od razu do tego domu ruszyła. Kiedy weszła do środka i zobaczyła już na start ten cały pierdolnik, momentalnie zrobiło się jej przykro - nie była nawet zła, zrobiło się jej po prostu chujowo. I bez dalszego dyskutowania ruszyła do sypialni małej, zaczynając po prostu pakować jej ulubione zabawki i tak dalej, żeby móc wszystko przenieść do Jaya. Cóż, miała zawahanie, to wlaśnie problem się rozwiązał, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie, tego wcale nie musimy podpisywać, skarbie. Daj mi szansę, przecież wiem, że nie chcesz tego rozwodu tak naprawdę. Jest nam ze sobą przecież naprawdę dobrze, nie? - zmarszczył brwi i spojrzał na nią ze smutkiem. No bo generalnie nie chciał rozwodu i dawać jej go nie zamierzał. Kiedy odtrąciła jego dłoń, westchnął ciężko.
– Nie chciałem cię wkurwiać – powiedział cicho, wychodząc za nią i kiedy zobaczył pierdolnik, jaki zrobiła policja i odetchnął głęboko, drepcząc za nią. – Zatrudnię ekipę sprzątającą i możemy się dzisiaj przespać w hotelu albo u Ness i Eliasa – zaproponował cicho, głęboko nieświadomy dantejskich scen, jakie się tam odgrywały. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Twój argument o tym, że jest nam dobrze, w ogóle do mnie nie przemawia. Bo gdyby było nam dobrze, gdybyś się czuł odpowiednio dobrze, mówił byś mi wszystko. Tak jak sobie, kurwa, obiecaliśmy - pokręciła głową, bo nie miała pojęcia jak z nim w tym momencie rozmawiać, serio. - Nie jestem pewna czy jestem wkurwiona czy zawiedziona - rzuciła przez ramię. Wrzucała zatem zabawki do jednej torby, zaraz do drugiej zaczynając pakować jakieś ubranka. Nie brała wszystkiego, ale takie na kilka dni przynajmniej, nie? Odetchnęła głęboko słysząc jego słowa.
- Możesz dzisiaj spać gdzie chcesz - powiedziała, domykając torbę. - Potrzebuję dzisiaj na ciebie nie patrzeć. Potrzebuję... ochłonąć i pomyśleć co z tym wszystkim mam dalej zrobić. Wynajmę sobie coś sama, albo zostanę z Maddie u chłopaków. A ty... rób co chcesz. Zresztą i tak robiłeś przez ostatni rok jak widać po dzisiejszej sytuacji - rozłożyła bezradnie ręce. Co więcej dodawać? Nic. Dla niej to było jasne, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– I mówiłem ci wszystko, mówiłem ci no kurwa. Nie okłamywałem cię! – podniósł delikatnie głos, bo wiadomo, sfrustrowany był całą tą sytuacją, niestety. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią ze smutkiem, gdy powiedziała, żze nie jest pewna, czy jest wkurwiona czy zawiedziona. – Nie chciałem ani jednego ani drugiego/b] – powiedział cicho, podchodząc do niej i delikatnie dotykając jej ramienia.
– Och… Okej, jak chcesz. Ogarnę dom i będziesz mogła wrócić, chyba, że nie chcesz… – powiedział cicho, ale wolałby, żeby chciała, no. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Oprócz tego, że nadal zatrudniasz nastoletnie kurwy, a ja jestem współwłaścicielką tego całego pierdolnika. Ale poza tym zapewne mówisz mi wszystko - wzruszyła ramionami. No miała ochotę mu jebnąć, autentycznie, ale próbowała tego nie robić. Nie miało to większego sensu żeby go biła, bo co to by zmieniło? Nic.
- Powiedziałam, że wrócę. Rozwód w trakcie takiego dochodzenia nie wygląda dobrze - powiedziała tylko, po czym przebrała się, ogarnęła i poszła do Jasona, zostawić rzeczy małej, a potem... potem jak debilka pojechala do Charliego. I chyba nie wiedziała po co tam jedzie - pożalić się, zwalić winę za cale zło na świecie na niego? Nie wiedziała. Po prostu zadzwoniła i zapytała o adres, a potem pod ten adres podjechała. I kiedy tylko otworzył drzwi od swojego apartamentu, po prostu weszła do środka.
- Kurwa, dlaczego każdy z was zawsze mi to robi? Dlaczego nie możecie... dlaczego moje życie nie może być po prostu przyjemne? Pełne dobrego seksu, spokoju, zajebistej whisky i po prostu radości i szczęścia? - zapytała, siadając na kanapie w salonie i wyjęła z torebki butelkę z tequilą. - Nadal zatrudnia nastoletnie kurwy. I uwaga, suprise, jestem współwłaścicielką pierdolonego burdelu - wyszczerzyła się, oczywiście sztucznie i łapki rozłożyła szeroko. Nie pytała czy może się tu napić, lamentować ani nic, bo skoro podał jej adres - to mogła :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”