WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jason, Lily, Charlie, Ron

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jay nie mógł się już doczekać chrzcin, chociaż impreza rodzinna była dla niego nieco przytłaczająca. Dużo nowych twarzy, wiele imion, które nie do końca wchodziły mu do głowy, chociaż zarówno Lily jak i Marcus generalnie bardzo mocno mu pomagali zrozumieć rodzinne konotacje i związki, co wewnętrznie szanował, bo czuł się cholernie życiowo zagubiony. Mimo to ich ciemnooki, jasnowłosy aniołek wspaniale się odnajdywał - Maddie nie płakała, nie cudowała i ślicznie bawiła się z innymi dzieciakami, które biegały po ogrodzie, szukając teraz wielkanocnych pisanek. Dziewczynka teraz podeszła do nich, a Jay wziął ją na ręce, czule całując jej pulchniutki policzek.
- Wszystko poszło jak trzeba, ale powiem ci szczerze, nie sądziłem chyba, że to wszystko będzie takie przytłaczające. Święta zawsze są takie wielkie? I ogólnie imprezy? - spytał, głęboko nieświadomy, że często sam takie, a nawet i większe przyjęcia organizował. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Dobrze, że chociaż on się nie mógł doczekać, bo Lily miała nieco mieszane uczucia co do tego dnia biorąc pod uwagę listę gości - na której musiał się znaleźć i Charlie i potencjalnie Ben, bo przecież nie można było nie zaprosić, prawda? Ale zaprosili faktycznie wszystkich. Przygotowali cały ogród w pięknych dekoracjach, wynajęli jakiegoś genialnego szefa kuchni który w kuchni Lils i Rona wyczarował jakieś cudowne jedzenie i teraz już wszyscy troszkę zluzowali, po tej oficjalnej części, a dzieciaczki w końcu mogly się oddać zabawie. Lilianne gdzieś kątem oka co jakiś czas zerkała w kierunku Charliego, ale poza przywitaniem się, zachowywała raczej delikatny dystans. Najwięcej czasu spędzała mimo wszystko w towarzystwie Jasona, ale to było dość racjonalne skoro ich córka miała w tym dniu chrzciny, nie?
- To jest zawsze takie przytłaczające, nawet jak ma się pamięć, także cię rozumiem - puścila mu oczko, chwilę wcześniej podchodząc do niego z jakimś drineczkiem. Nie podawała mu go jednak, bo podniósł małą. - Chociaż nigdy dla ciebie. Zawsze lubiłeś ten rodzaj imprez. Zrobiłeś kiedyś parapetówkę w stylu burleski, tylko po to, żebyśmy wszystkie chodziły po twoim apartamencie w koronkach i koralikach. Szalony był też nasz tata, co kochanie? - zagruchała zaraz do Maddie, nosem muskając jej policzek, a mała zachichotała radośnie.
- Dada! - klasnęła w łapki, przytulając się mocno do Jasona. - Najlepsze imprezy robią twoi rodzice, Fairchildowie i Costasowie - dodała jeszcze, bo istotnie tak było. Upiła łyk ze swojego drinka, zaraz odstawiając obok na jakiś stolik obok nich.
- Świetnie sobie radzisz, jestem z ciebie dumna - uśmiechnęła się do niego ciepło, poprawiając mu lekko krawat. No, była. Totalnie, bo to dużo jak dla kogoś, kto nie ogarnia wszystkiego nadal, prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason nie miał wcale złego kontaktu z Benem - zasadniczo pewnie parę razy jego brat dzwonił, sprawdzał czy w porządku i miał w głowie, że ich kontakty wcale może nie były tak złe, jak opisywał do Mark – inna sprawa, że oczywiście części swoich akcji względem brata po prostu nie pamiętał. Tak czy siak, uśmiechnął się delikatnie.
– Okej, czyli nie jestem w tym sam – uśmiechnął się do niej leciutko, trzymając Maddie w ramionach. – Och, naprawdę? I co, podzialało? Kurde, aż żałuję, że tego nie pamiętam, masz gdzieś zdjęcia? – poruszył brwiami z rozbawieniem, bo istotnie, cholernie chcał je zobaczyć. :lol: Uśmiechnął się jednak uroczo i pocałował policzek dziewczynki, gdy ta nazwała go „dada”. No cudowna była.
– Okej, zapamiętam. Czyli co, trzeba się wkręcić do Costasów na imprezę? – zaśmiał się pod nosem, przechylając głowę. – Och, naprawdę? To dobrze, bo się bałem, że… No wiesz, może być dziwnie – powiedział, puszczając jednak małą, bo zaczęła się wiercić i biorąc od niej drineczka.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie-e. Te przyjęcia to zawsze dużo ludzi, dużo spojrzeń, dużo wszystkiego - wzruszyła ramionami. I nigdy łatwo nie było, przynajmniej Lily chociaż z jednej strony nie umiałaby żyć już bez tego wszystkiego, nie? - Jasne, że podziałało. Ale nie było równouprawnienia i tylko my byłyśmy pół nagie, a wy cwaniaczki oczywiście ubrani od stóp do głów - zaśmiała się, lekko go dźgając w żebra. A zdjęcia mogła mu pokazać, nawet wyjęła telefon z kopertówki i zaczęła ich szukać, kiwając głową na jego kolejne słowa.
- Niedługo rocznica ślubu Callie i Billa, nie będziesz musiał się sam w nim wkręcać - puściła mu oczko, lustrując go wzrokiem gdy powiedział, że może być dziwnie. - Spokojnie. To nie jest najdziwniejsza impreza na której byłam, ani na której ty byłeś, tak myślę - uśmiechnęła się do niego uroczo, finalnie podchodząc bliżej i zaczęła powoli pokazywać mu istotnie zdjęcia z imprezy burleskowej. - O, Nesta z Nickiem - pewnie jakaś odjechana fotka, w której Nesta się wyginała do aparatu już najebana jak szpadel, a Nick pokazywał jakiś znak szatana czy coś :lol: - Marka nie było, bo mieli epizod więzienny z Charliem chwilowy, ale wysłał ci jakiś odjechany prezent. Już nie pamiętam co to było w sumie - powiedziała z rozbawieniem, ale pewnie coś związanego z kobietami albo alkoholem :lol: - A tu wszyscy - pokazała na jakąś ekipową fotkę, gdzie wszyscy ledwo się mieścili w kadrze, rzecz jasna same pół nagie laski głównie, a potem znalazła nawet jakiejś ich zdjęcie na kanapie. - A z tym zdjęciem ktoś powędrował do Charliego do aresztu - wywróciła oczami, bo zapewne siedzieli sobie na kanapie tak, że ona go obejmowała jednym ramieniem za szyję, on ją trzymał za nóżkę i chociaż wyglądali niewinnie to było pewnie na kilometr czuć ich vibe. - Zamówiłeś sobie nawet rzeźbę z lodu, także wiesz - zaśmiała się cicho, ale to brzmiało typowo jak Jay, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No tak, teraz już rozumiem, ale chyba to też kwestia tego, ze nasze rodziny są jak… Jedna wielka rodzina? – zmarszczył brwi, bo trochę tak to widział – wszyscy wszystkich ciągle zapraszali, nie? W każdym razie, kiedy wspomniała, że tylko kobiety były pół nagie, wzruszył ramionkami.
– Najwidoczniej przebiegła ze mnie bestia, może skoro mamy nowe domy, powinniśmy powtórzyć taką imprezę- poruszył brwiami z rozbawieniem, bo ewidentnie tak to widział. – Okej, rozumiem, że mnie wprowadzisz? – spytał, myśląc o rocznicy calls i Billa. – Okej, to jaka była najdziwniejsza? – spytał, lustrując wzrokiem zdjęcie Nesty. Kurwa, aż żałował że nie mógł go pokazać Markowi, chociaż Marky na pewno widział owe zdjęcie, nie? :lol: – Eh, szkoda, że go nie było. Tym bardziej trzeba parapetówkę zorganizować – poruszył brwiami. Zdecydowanie powinni. No i generalnie faktycznie szanował te zdjęcia i uśmiechnął się delikatnie widząc ich zdjęcie.
– O kurwa, rzeźbę z lodu? Ale jaką? – uniósł brew, bo to już była dla jego mózgu lekka przesada, najwidoczniej nie tylko był zjebem, był po prostu pojebany. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Dokładnie tak - skinęła głową. - I dość często, nasi rodzice mają w nosie czy mamy dobre czy złe relacje między sobą, i tak nas zmuszają do siadania przy jednym stole - dodała z lekkim rozbawieniem, ale istotnie. Starszyzna tylko pewnie oczami wywracała jak widziała te dramy :lol:
- No, w zasadzie to nie jest głupi pomysł. Możemy o tym pomyśleć - wyszczerzyła się do niego, ale zaraz zmarszczyła lekko czoło. - Ale tym razem wy chodzicie pół nago, a my założymy garnitury - zaśmiała się cicho, bo to było jej zdaniem sprawiedliwe rozwiązanie, o! - Wprowadzę, luz - skinęła głową. - Mogę w ogóle przygotować ci jakąś tablicę najważniejszych wydarzeń, żebyś mniej więcej wiedział co i jak. Mark chciał zrobić pseudo drzewko, na którym rozwiesi zdjęcia wszystkich z imionami, ale powiedziałam mu żeby nie przeginał - powiedziała z rozbawieniem, bo żywo zapewne Halloway o tym dyskutował :lol:
- Jezu, nie wiem w sumie. Musiałabym się nad tym bardziej zastanowić - i zastanowi i wróci z tematem, bo dla niej co najmniej połowa była dziwna mimo wszystko :lol:
- No, rzeźbę. Miałeś takie pojebane flow - wywróciła oczami, zdjęcie mu pokazując. - Twoja rzeźba. Co myślałeś? - ale takiego go mieli i kochali, well :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No cóż, bo rodzina powinna trzymać się razem czy tam coś. Oni pewnie też byli zmuszani przez swoich – zaśmiał się pod nosem, bo w sumie tak to wyglądało, że od pokoleń jakieś dramy były, ale od pokoleń też wszyscy się razem trzymali, nie?
– Totalnie to zrobimy. I nie, nie, nie. Wy zakładacie burleskowe ciuchy a my możemy przemyśleć przebranie się za typów z Magic Mike’a, żebyście też sobie poużywały – poruszył brwiami, bo istotnie, było to całkiem spoko opcją.
– O, w zasadzie to myślę, że to fajna opcja – pokiwał głową, bo istotnie, uważał, że to mogło mu pomóc chociażby rozeznać się we wszystkich relacjach i konotacjach między ludźmi z ich pokolenia, nie? Uniósł jedną brew, gdy wspomniała o pojebanym flow.
– O kurwa. Ja byłem rzeźbą? Ja? – patrzył na to z niedowierzaniem – Jak ty kurwa ze mną wytrzymywałaś? – zaśmiał się dźwięcznie, całkiem radośnie, bo no… Abstrakcja totalna.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Czy tam coś głównie - powiedziała z rozbawieniem, bo niby do tego przywykła ale to czasami było też chujowe. Na przykład gdy po rozstaniu z kimś przyprowadzałeś kogoś innego, nie?
- Nie pamiętasz swojego życia, ale Magic Mike'a zdążyłeś zobaczyć i wiesz jak wyglądali panowie? Ja pierdole - parsknęła śmiechem, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. Nie wnikała już co oglądali z Marcusem gdy byli sami, ale chyba wolałaby by usłyszeć, że porno :lol: - I halo, nam też się czasem przyda poużywać. Wy naużywaliście się już wystarczająco - poruszyła z rozbawieniem brwiami. Istotnie, oni częściej mieli na co popatrzeć mimo wszystko, prawda? - Okej, to zagadam z Nessie i Markiem i coś wymyślimy - dodała, bo mogli to ogarnąć. Może jakiś wieczór we czwórkę i robienie tego na bieżąco? Nie była to głupia opcja, niech Marcus czuje się dumny :lol:
- Tak, ty - wywróciła oczami. - Normalnie. Twoje pojebanie mi się zawsze podobało. O ile nie polegało na robieniu złych rzecz wobec innych ludzi - uniosła wymownie brew w górę, poprawiając mu kołnierzyk. - Poza tym, też bywam pojebana, tylko nie kupuje rzeźb z lodu na swoje podobieństwo - zaśmiała się cicho, bo nie, to robił tylko on :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Okej – uśmiechnął się nieznacznie. Kiedy powiedziała o Magic Mike’u, zachichotał cicho, wywracając oczami. No tak wyszło, że szukał czegoś na Netflixie, wyskoczyło, obejrzał, okej? Nie oceniajmy go zupełnie, czasami trzeba było coś głupiego obejrzeć. :lol:
– No ej, ja tego nie pamiętam, Marka tam nie było, więc jakby… Wcale nie naużywałem – dźgnął ją lekko pod żebra i pokiwał głową z entuzjazmem, gdy stwierdziła, że pogada z Ness i Markym odnośnie tej makiety, istotnie to było coś, co by mu odpowiadało, Markowi też na pewno, hehe.
– Okej, szanuję mocno, a jak teraz nie jestem taki pojebany to rozumiem, przestałem być interesujący? – zaśmiał się pod nosem. – Spoko, załatwimy rzeźbę z lodu na podobieństwo twoje i Ness, żebyście się czuły emocjonalnie docenione na tę parapetówkę – pokazał jej język, ale istotnie, w jego główce taki pomysł zakiełkował. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- To, że nie pamiętasz to już twój problem, nie mój - pokazała mu język, łapiąc go za tą łapkę którą dźgnął ją w żebra i lekko ścisnęła jego dłoń. - Niestety, nie będę mogła założyć nic seksownego i kurewskiego, bo obiecałam Ronowi, że nie będę przy tobie świecić tyłkiem po tym spanku w basenie - wywróciła z rozbawieniem oczami. Ale może chodziło tylko o strngi? Może w kurewski gorset i pończochy na potrzeby imprezy będzie mogła? :lol:
- Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie, mam męża, mi nie wypada - rączkę nawet w górę wymownie uniosła, obrączkę prezentując bo zaczęła nosić tą starą od kilku dni zapewne. Ale był interesujący dla niej. Niestety, zawsze w jakiś sposób był. - Bylebyście potem jej nie lizali - rzuciła z rozbawieniem i sięgnęła po swojego drinka, ale wtedy podleciała do nich pani Rosenthal.
- Pięknie wyglądasz, kochanie - powiedziała, od razu Lily obejmując mocno i przytuliły się pewnie na chwilę, a potem mamuśka spojrzala na Jasona i pogładziła czule jego policzek. - Jak się czujesz? Dobrze wyglądasz, skarbie - powiedziała troskliwie do syna, nadal w pasie obejmując Lilianne.
- Opowiadałam mu o rzeźbach z lodu - powiedziała z rozbawieniem Lils, sama się do kobiety bokiem przytulając. Kochała ją totalnie, ah.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Przecież impreza w stylu burleski nie oznacza, że musisz przyjść w stringach – pokazał jej język z rozbawieniem, bo generalnie przecież nie będą tylko we dwójkę i Ron sam pewnie będzie niestety zaproszony. Eh.
– Nie no, oczywiście, że wypada, jesteśmy przyjaciółmi, prawda? – uśmiechnął się delikatnie i kiedy wspomniała, że by nie lizali rzeźby… Cóż, no nie pomyślał o tym wcześniej, ale skoro nie mógł lizać prawdziwej Lily to rzeźba zawsze była jakąś alternatywą, right? :lol:
– Dobrze mamo – uśmiechnął się Jason na słowa mamy i pocałował ją w policzek. Widział pewnie z jaką miłością patrzyła na Lily i trochę go to rozczulało, eh.
– Och, to wspaniale! Widziałeś się już z Benjim? Cieszę się, że jesteśmy w komplecie. Muszę się jeszcze przywitać z Nessie – dodała z uroczym uśmiechem, bo nie było tajemnicą, że szpiowała dziewczyny ze swoimi chłopcami, ah.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W moim świecie oznacza - rozłożyła bezradnie ręce i zaśmiała się cicho. Co miała mu powiedzieć? Że było milion imprez na których dupskami świeciły? Nie, żeby się przeruchali pierwszy raz właśnie po takiej, na której wyglądała jak rasowa kurwa :lol: - Awansowaliśmy na przyjaciół? Słodko - lekko potarmosiła jego policzek i nachyliła się lekko w jego stronę. - Zatem, zawsze jesteś interesujący, mój przyjacielu - rzuciła z rozbawieniem, odsuwając się zaraz grzecznie. I dobrze, że w myślach mu nie czytała, bo powiedziałaby za pewne, że ją lizał wystarczająco dużo razy :lol:
- Maddie ją atakuje za każdym razem jak chce do kogoś podejść - puściła pani Rosenthal oczko, delikatnie gładząc ją po plecach.
- Nie powiem, że nie wiem po kim chęć atencji ma - posłała Lily wymowne spojrzenie, mając na myśli Jasona i obie parsknęły śmiechem. - Wpadnę do was w któryś weekend, moglibyśmy spędzić wszyscy razem czas, dobrze? - uśmiechnęła się czule do Lils, która zaraz pokiwała głową.
- Jasne, wiesz, że jesteś u nas zawsze mile widziana - odparła ciepło, bo istotnie tak było. Kochała tą kobietę. Czuła jednak na sobie czyjś wzrok i odwróciła się przez ramię widząc Charliego, który skinał głową w jej kierunku, jakby chciał porozmawiać. - Przepraszam was na chwilkę, dobrze? - ucałowała policzek pani Rosenthal, Jasona ramię musnęła delikatnie palcami i faktycznie za Charlesem gdzieś na bok odeszła. Pół imprezy była twarda, to już chuj :lol:
- Hej, co tam? - zapytała z uśmiechem, podchodząc na tyle blisko niego, żeby móc go delikatnie na przywitanie przytulić i musnąć wargami jego policzek. - Nie miałam wcześniej czasu cię złapać, wybacz. - dodała jeszcze, bo unikała go tylko tyci no. A czasu serio nie miała, o.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Istotnie, Charlie pomachał jej, kiedy się odwróciła, bo słodki do porzygu obrazek z Jasonem i panią Rosenthal ani trochę mu się nie podobał. Inna sprawa, że razem z Benem bawili się co najmniej chujowo, majac na uwadze, że nie były to wyłącznie chrzciny, ale też zjazd byłych i obecnych ich kobiet. :lol:
– No hej, mam wrażenie, że kompletnie się nie widzieliśmy na tym przyjęciu, a trochę się stęskniłem – powiedział, obejmując ją i czule musnął ustami jej policzek. – Daj spokój, przecież wiem ilu tu jest gości, dziwi mnie, że nie ma jakiejś rzeźby z lodu w kształcie Maddie-cherubinka czy coś – puścił jej oczko. No Maddie cherubinek to by było coś, nie? :lol:
– Jak tam u ciebie? Pomyślałem, że moglibyśmy się zobaczyć w przyszłym tygodniu na jakiś lunch, będę w mieście, a na pewno znasz lepsze miejscówki niż ja – zagadnął niewinnie, poruszając brwiami.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily nie widziała w tym nic słodkiego do porzygu. Chyba. Gdyby wiedziała jak to wygląda, to pewnie by zbastowała, ale nie ze względu na Charliego, a żeby nie stawiać Rona w takiej tyci dwuznaczności, nie? Niemniej jednak, uśmiechnęła się delikatnie gdy powiedział, że się stęsknił. Ah.
- Ja za tobą też - powiedziała spokojnym tonem, delikatnie opierając dłoń na jego klatce piersiowej. Zdawała się zapomnieć o tej tęsknocie odkąd tutaj mieszkała, bo ciągle miała czymś zajęta głową, ale gdy stał obok... nie było najprościej, cóż. - On nie pamięta, że ogarniał takie rzeźby - zaśmiała się mimowolnie gdy to usłyszała. - Ale niestety, mu przypomniałam i na parapetówkę prawdopodobnie dostaniemy z Nessie po własnej rzeźbie - wywróciła oczami. Cóż, nigdy żadnej nie miała, neich tak będzie :lol:
- Dobrze, stabilnie. Mamy z Nestą tryb wiecznych wakacji, wiesz, drinki nad basenem, dużo słoneczka... LA to jednak LA - puściła mu oczko, ale odrobinkę spowazniała słysząc jego propozycję. - Mogliśmy, chyba. - trochę niepewnie to powiedziała, bo jednak chodzenie razem na lunche było dla jej głowy ryzkowne, nie? - Przyjeżdżasz na jakieś spotkania? I co u ciebie? - przygryzła delikatnie dolną wargę. Jezusie, jeszcze on jej do tego obrazka tutaj potrzebny :c

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– To chyba dobrze, że troszkę ci mnie brakowało – puścił jej oczko i uśmiechnął się całkiem uroczo. Generalnie i jemu nie było najprościej dystans zachować, szczególnie teraz, gdy była na wyciągnięcie ręki, ale jednocześnie miał w głowie, że nadal była z Ronem.
– A no tak. Chociaż skoro dostaniecie takie na parapetówkę, to błagam, zadbaj żebym się znalazł na liście gości – puścił jej oczko, bo zdecydowanie chciał to zobaczyć. Może w ramach rekompensaty emocjonalnej za wjebanie go do więzienia Jay postanowi go zaprosić czy coś? :lol:
– Och, tryb wakacji? Całujecie się też tańcząc na barach, czy jednak ten fragment wiecznych wakacji odpuściłyście? – spytał z rozbawieniem, bo jednak wszyscy wiedzieli, jaki tryb dziewczyny miały na wakacjach. Litry tequili, kluby… Nie, żeby nie szanował.
– Super, to postanowione, dam znać jak będę wiedział, kiedy dokładniej. Będę miał kilka spotkań, dogrywamy z Benem jedną miejscówkę – uśmiechnął się do niej delikatnie. – Pięknie wyglądasz – dodał, przechylając lekko głowę i lustrując ją wzrokiem.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”