WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ness & Lils + Mark & Jay

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie mów mu o całowaniu, bo dostanie do tego debilnego łba, powiedz że wiesz o tym, co odjebał – wywróciła oczami z rozbawieniem. – Ale jasna sprawa, że buzi ci dam. Nawet dwa razy, jak będzie trzeba – rzuciła Nessie z rozbawieniem.

Mark odprowadzał Ness, a Jay został jeszcze chwilę dłużej, gadając z Lily niewinnie o jakichś planach odnośnie Maddie, spacerkach czy innych takich. I wtedy do kuchni wszedł Ron. Uśmiechnął się do Lily uroczo i objął ją od razu.
– Witam moją piękną i cudowną żonę – zamruczał do jej ucha, całując czule jej policzek. – I ciebie, Jay. Nie za późno na przesiadywanie u nas? – uśmiechnął się uroczo, a Jason uniósł dłonie.
– Tylko dotrzymywałem Lils towarzystwa, żeby się nie czuła samotna, Ronnie – odparł z uroczym uśmiechem, puszczając oczko Lily, co Rona podkurwiło lekko. – Pa wam, do jutra. Widzimy się na jogging, jak zawsze? – wolał się upewnić bidulek.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily była całkowicie pijaniutka, ba - była napierdolona jak meserszmit, ale bawiła się naprawdę dobrze w towarzystwie Nesty i o dziwo, z Markiem i Jasonem. Naprawdę nie byli wkurwiający, albo naprawdę przegięły z alkoholem :lol: I kiedy Ronnie wszedł do kuchni, siedziała na blacie w kostiumie kąpielowym, nózkami machając i popijając przez słomkę kolejnego drinka. Czyli tequilę z lodem. Cóż, każdy woli inne drinki, nie?
- Dzień dobry, kłamczuszku. A raczej dobry wieczór - zatrzepotała rzęsami, ale z blatu nie schodziła, tylko zarzuciła mu jedną rękę za szyję, nie z romantyzmem a raczej dość luźno. - I poszło ci genialnie. Jogging jutro aktualny, o ile mnie obudzicie bo obstawiam, że może być ciężko. To w sumie obudźcie najpierw Nestę, a potem mnie, oki? - wyszczerzyła się do Jasona, nie widząc w zasadzie powodu do podkurwiania się Rona. Wszystko było pod kontrolą, ot co. - Paaaaa! - jeszcze pewnie krzyknęła za Rosenthalem gdy wychodził, a potem przeniosła wzrok na Rona, lekko oczy mrużąc. - Żeby nie było, to Nesta wyszła stąd jakieś kilka minut temu, luz - poklepała go po klatce piersiowej, jakby był jej ziomkiem nie facetem i westchnęła ciężko. Cóż, taki lajf :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Widział, że była napierdolona jak meserszmit i nie podobało mu się do końca, że była napierdolona w towarzystwie Jasona, bo to oznaczało, że tamte dwa zjeby ze Seatttle mogły mieć rację. Cóż. Odetchnął głęboko, słysząc słowo kłamczuszku, kurwa.
– Właściwie o tym chciałem porozmawiać, bo trochę mi wyleciało jedno kłamstwo z głowy i teraz jest mi z tym chujowo – powiedział cicho, do jej ucha, a Jay pokiwał głową pewnie na słowa o Neście, bo obstawiał, że to szatynka będzie w stanie dobudzić ich sunshine Barbie. :lol:
– Wiem, widziałem ją na podjeździe z Markiem – mruknął z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami. – Co do tego kłamstwa, chodzi o Charliego, przepraszam, że skłamałem jeśli chodziło o tę randkę, nie wiedziałem, że nie był na randce, tak to wyglądało z mojej perspektywy – w podkówkę usta wygiął, bo postanowił iść w zaparte i chuj.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No ale przecież Lily z Jasonem robić niczego absolutnie nie zamierzała. Nie, bo miała - TYM RAZEM - zasady moralne, poza tym nie zamierzała głowy Rosenthala w żaden pojebany sposób napędzać. Bo i po co? Nie wiedziała oczywiście, że duet zjebów swoje wizje zaczynał mieć :lol:
- O no widzisz, mi było chujowo jak się o tym jednym kłamstwie dowiedziałam, ale myślę, że rozpierdalanie twoich pieniędzy pomogło mi ten ból egzystencjalny całkiem nieźle ukoić, słuchaj - puściła mu oczko. Jayowi jeszcze pomachała zapewne, nieco złośliwie wobec Rona bo widziała ten wzrok i ją całkiem bawił :lol: Skinęła głową tylko na słowa o Marku i Ness, a potem słuchała go, lekko głowe na bok przechylając. - A wiedziałeś, że się wtedy ze sobą w sumie umawialiśmy, ta randka mnie zabolała w chuj i to było bardzo, kurewsko nie czyste zagranie, które mi się nadal nie podoba, ale bardzo cię kocham i próbuję nie rozjebać twojego łba odkąd wiem? - zatrzepotała rzęsami, wyciągając koszulę z jego spodni i wsunęła pod nią dłonie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

No cóż, niestety duet zjebów ze Seattle postanowił zasiać w głowie Rona również pewne wizje, dotyczące wizji duetu zjebów numer dwa i tak oto Ronnie wrócił do Pasadeny z lekkim wewnętrznym wkurwem na Jaya, chociaż JESZCZE nic nie zrobił.
– Przepraszam. Jak chcesz, to rozpierdalaj te pieniądze. Pomyślałem, że moglibyśmy je też porozpierdalać wspólnie na wakacjach we Włoszech, co ty na to? Polecielibyśmy we czwórkę, trochę randeczek, aperolek, tequila… – zamruczał jej do ucha i uśmiechnął się delikatnie. Westchnął cicho.
– Wiedziałem, dlatego uważałem, że to chujowe i powinnaś wiedzieć. I chciałem się z tobą umawiać i chciałem, zebyś dała nam szansę, no – westchnął cicho, delikatnie wchodząc między jej nogi i całując ją delikatnie, ale z nutą namiętności.
– Jestem bardzo dumny, że nie rozjebałaś mi łba – mruknął cicho, delikatnie rozplątując jej górę od Bikini i całując jej szyję delikatnie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Wcale nie chcę ich rozpierdalać. Chcę, żebyś mówił mi prawdę i nie robił chorych akcji, bo wystarczająco dużo ich tolerowałam przy Jasonie. Nie jesteśmy pieprzonymi nastolatkami - nie mówiła tego ze złością, raczej lekką przyganą w głosie i ramionami delikatnie wzruszyła. - Mhm, wakacje brzmią dobrze. Wciśniemy Jay'owi Maddie, żebym nie musiała kupować Vittorii kolejnego auta - mruknęła z lekkim rozbawieniem, zaraz jednak poważniejąc. I kiedy potwierdził, że o niej i o Charliem wiedział, pokiwała głową. Cóż.
- Wiem. Ale było mi naprawdę chujowo. Tak chujowo, że przeruchałam się z Jasonem, który potem mnie męczył przez kilka kolejnych tygodni. Ugh - wzdrygnęła się, bo istotnie tak pewnie było, bo nie docierało że chciała po prostu uprawiać seks, dobry seks, a nie być z nim w związku :lol: - Uznajmy, że to się nie wydarzyło. Okej? - powiedziała cicho, bo trochę jej mózg zamroczył tym pocałunkiem, który zresztą odruchowo odwzajemniła.
- Tęskniłabym za tobą, gdybym to zrobiła - odchyliła głowę do tyłu, dając mu dostęp do swojej szyi i zaczęła rozpinać jego koszulę, ale... no skoro on powiedział coś, to może też powinna? Albo nie powinna. Ale jednak postanowiła powiedzieć. - Charlie przywiózł mnie wtedy do szpitala bo przyjechał porozmawiać - złapała go za podbródek. - Chciał, żebyśmy do siebie wrócili i w tej całej rozmowie wyszło tak, że mnie pocałował - zagryzła delikatnie dolną wargę, lustrując wzrokiem jego buźkę czekając na reakcje. No chuj, da mu najwyżej swoją kartę do rozpierdalania pieniędzy :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Jasne, rozumiem. Nigdy więcej takich akcji – pokiwał głową, patrząc na nią zupełnie poważnie. – Ale lepiej, żeby Vi go kontrolowała. Najwyżej kupię jeszcze cadillaca do tego porsche – zaśmiał się, puszczając jej oczko. Tak więc, pokiwał głową, gdy powiedziała, że było jej chujowo i ze przeruchała się z Jayem.
– Okej, więc ja nie pokazałem ci zdjęcia, a ty nie przeruchałaś się z Jayem – chociaż w jego głowie lampka się zapaliła, niestety. Mimo to, kiedy powiedziała, że by za nim tęskniła, uśmiechnął się szeroko i zaczął teraz całować jej szyję i przygryzł delikatną skórę, a potem powiedziała o Cahrliem, zaprzestał więc pieszczot i cały zesztywniał. W niezbyt dobrym sensie. :lol:
– Och. Cóż, trochę niemiło z jego strony, skoro wie, że masz męża. I co dalej było? W sensie… Było coś dalej? – miał nadzieję, że nie, bo chuja będzie musiał zajebać. Zajebią kurwa ich wszystkich z Eliasem i będzie spokój. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- No przestań, to jego dziecko. Da sobie radę sam - posłała mu rozbawione spojrzenie. Na pewno to było prostsze niż Maddie która ciągle waliła kupę i darła buzię, nie? - Mark mu najwyżej pomoże. Nieźle sobie radził zawsze z takimi większymi dziećmi - dodała, bo nie zamierzała tutaj cudów tworzyć ani nic.
- Właściwie to mój problem jest mniejszy, bo pamięta ten incydent tylko jedna strona, czyli w zasadzie... w połowie się nie zdarzyło - uśmiechnęła się niewinnie. Dla niej tu nie było powodu do żadnych lampek, Jay niczego nie pamiętał, problem rozwiązany, ot co. Rozpięła jego koszulę do końca, opierając dłonie na jego nagiej klatce piersiowej i odetchnęła głęboko.
- Przez chwilę się całowaliśmy - trochę niepewnie to powiedziała, krzywiąc się lekko. - Ale potem się odsunęłam, bo nie chcę taka być. Nie chcę robić ci takich rzeczy. Nam nie chcę robić - wzięła głęboki oddech, powoli przesuwając dłonie wyżej, tak żeby go objąć za szyję. - Nie wracam do niego. I jesteśmy tutaj. I byłam na ciebie tak zła, że nawet nie miałam ochoty o tym rozmawiac, bo bałam się, że pokłócilmy się tak, że zostanę w tym pieprzonym Seattle typowo po złości - posłała mu tyci rozbawione spojrzenie, musnęła nosem jego nos. - Przepraszam, że tak wyszło i że nie powiedziałam ci od razu - powiedziała cicho, wzdychając ciężko.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Skoro jesteś tego pewna – mruknął z rozbawieniem, bo jednak wiadomo, że teraz było trochę prościej z młodą. No i Marcus istotnie mógł pomóc, dobrze, może to ich zniechęci do posiadania dzieci z ich kobietami i sobie odpuszczą. :lol: Chuj, że jeden takowe już miał.
– W połowie? – posłał jej rozbawione spojrzenie, ale jednak obstawiał, że Mark wiedział i powiedział o tym incydencie swojemu szanownemu przyjacielowi. :lol: W każdym razie, kiedy wspmniała, że chwilę się całowali, ale się odsunęła, uśmiechnął się czule i spojrzał jej w oczy.
–Jasne, rozumiem. Kocham cię, dziękuję, że mi to powiedziałaś, skarbie – powiedział jak prawdziwy słodyczek i westchnął, gdy musnęła nosem jego nos. – A ja tak sobie pomyślałem, że skoro jesteśmy małżeństwem, to może czas ci kupić pierścionek zaręczynowy? No i jakieś ładne obrączki dla mnie i dla ciebie do kompletu – puścił jej oczko, bo to był czas na to zdecydowanie, szczególnie jak go przepraszała, nie? :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Albo całkiem. Rozważałam wtedy zabranie ciebie do domu, ale nie chciałam, żebyś za szybko triumfował - dźgnęła go lekko w klatkę piersiową. Owszem, rozważała, ale wiedziała, że jeśli wtedy by go zaciągnęła do łózka to by szybko uznał, że wygrał. A trochę nie chciała wtedy na to pozwolić :lol:
- Na pewno wszystko okej? - zlustrowała wzrokiem jego buźkę, palcami delikatnie przesuwając po jego ramieniu. Chciała, żeby było okej. I jasne, część niej zawsze będzie kochać Charliego, zawsze będzie zastanawiać się jak mogłoby być, ale... cóż, tak było lepiej. Chyba. Uśmiechnęła się. - Ale nie będziemy musieli robić drugiego wesela, prawda? Ojciec by mnie zagryzł - mruknęła z rozbawieniem. - To nie jest najgorszy pomysł. I mogłabym rozważyć zmianę nazwiska jakoś niedługo - uniosła brwi w górę. Nie brała tego pod uwagę, ale skoro tak ładnie się przepraszali i takie genialne pomysły na przeprosiny mieli... chuj, szła w to dalej :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Aha, kurwa, tyle przegrałem - jęknął cicho, wywracając oczami, ale niby mówił to żartobliwie. No niby, bo trochę zakuło, że aż tak nie chciała wygrać, że desperacko wyruchała Jasona, ale musiał z tym żyć, nie? Uśmiechnął się i pokiwał głową.
– Tak, cieszę się, że mi to powiedziałaś. I że ze mną zostałaś mimo, że zrobiłem co zrobiłem. Pełna szczerość. Nigdy później cię nie okłamałem – powiedział niewinnie, uśmiechając się do niej uroczo, a gdy powiedziała, że nie będą musieli robić drugiego wesela, zaśmiał się cicho. – Nie, nie musimy robić drugiego, jedno nam wystarczy – mruknął cicho i uśmiechnął się lekko. – Tym bardziej, że poprzednie też było ze mną – dodał z rozbawieniem, muskając jej szyję nosem. – Ooo, bardzo proszę. Lilianne Fitzgerald brzmi fantastycznie – dodał, poruszając brwiami. Kurwa, jednak on i Elias byli genialni. Zjeby z Seattle wszystko im wygadały, a oni to przekręcili na swoją korzyść, AH.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Takie życie, duma jej nie pozwalała dać mu wszystkiego od razu. Chociaż potem z randkowaniem bez seksu jakoś zabójczo długo i tak nie przetrwała, ale cóż, lubiła seks :lol:
- Bo to nie był powód, żeby odejść - wzruszyła ramionami i mówiła w sumie szczerze. To nie było tak mocne, żeby to wszystko jebnąć tylko dlatego, że Charliemu nagle się wola walki załączyła. Jasne, cierpiała w duchu, ale... to nie mogło tak działać. Już nie. - Oby nie było żadnego kolejnego - mruknęła cicho, bo a kiedy musnął ustami jej szyję, westchnęła cicho. Zsunęła niewinnie koszulę z jego ramion, zrzucając ją na ziemię.
- Mhm, prawda? Teraz możesz triumfować. Będziesz mnie miał nawet pod względem nazwiska - zamruczała z lekkim rozbawieniem, rozplatując sznurek ze swojego stanika, który wcześniej pewnie na szybko przy tych głębokich wyznaniach złapała i zaczęła się zaraz dobierać do jego spodni. Mogli się też przeprosić dodatkowo przy seksie, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Cóż, musiał z tym żyć, chociaż on też lubił seks i lubił ją, także dobrze się stało, że z randkowaniem bez seksu długo nie przetrwała, bo jeszcze jemu, biednemu żuczkowi byłoby przykro. :lol:
- Całe szczęście - uśmiechnął się do niej uroczo, bo nie chciał, żeby wszystkim jebnęła. Nie chciał, bo mu na niej zależało, nie chciał, bo naprawdę uważał, że tym razem mogło im wyjść.
- Żadnego kolejnego. Ale w drobnych rzeczach mogę kłamać? Na przykład jak będę udawał, że nic nie kombinuję, ale będę nam urządzał jakieś sztos wakacje? Oficjalnie nigdy nie mieliśmy miesiąca miodowego w zasadzie - zamruczał cicho, patrząc jej w oczy ewidentnie zakochany. No kurwa, kochał ją strasznie, eh.
- Bardzo mnie to cieszy, pani Fitzgerald - zamruczał spod jej ust, wsuwając dłoń między jej nogi i zaczynając ją pieścić, nachylając się jednocześnie, by ustami sięgnąć do jej odsłoniętych piersi. Tak zdecydowanie mogli się przepraszać, ah.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Ona też uważala, że mogło im wyjść - dlatego próbowała nie robić pochopnych ruchów, nawet w temacie Charliego. Pewnie, raz zasiane zawahanie w głowie Lily nie znikało tak po prostu, ale nie dawała się temu zbyt mocno ponieść.
- Naginać prawdę w dobrej wierze, tak? - posłała mu rozbawione spojrzenie, ale zaraz pokiwała głową. - Możesz. Ale nie nadużywaj tego - ucałowała czubek jego nosa. Zaraz jednak uśmiechneła się jedynie spod jego ust gdy nazwał ją Panią Fitzgerald i zajęła istotnie przeprosinami.
Rano obudziła ją pewnie faktycznie Nesta :lol: i kaca nasza blondynka miała tak przeokrutnego, że myślała, że czaszke jej rozerwie. Ale wstała. Nesta z duetem zjebów zapewne czekała u nich w salonie, a Lily po przebraniu się, wczłapała się jeszcze na łóżko, żeby ucałować usta Ronniego który się rozbudzał.
- Jak wrócę to będziesz tu na mnie czekał? - zamruczała, przesuwając palcami po jego nagim torsie i zaraz się wyprostowała. - Chcesz coś z tej kawiarni niedaleko? Kawa? Albo coś na śniadanie? - zaproponowała, chociaż w głowie miała myśl, że mogłaby w tej kawiarni po prostu posiedzieć bo bieganie średnio dziś czuła :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Tak, dokładnie, w dobrej wierze – pokiwał głową z uśmiechem, a kiedy powiedziała, że ma tego nie nadużywać, to wiadomo, pokiwał grzecznie głową i zajął się już przepraszaniem jej w najprzyjemniejszy możliwy sposób. Odetchnął głęboko, kiedy rano się obudziła. Nie miał siły wstawać, ale kiedy zobaczył ją przebraną w ten różowy ficik do biegania, westchnął cicho i spojrzał na nią, przeciągając ten pocałunek.
– A może bym poszedł z wami? Może jednak czas, żebym polubił bieganie? – poruszył brwiami z rozbawieniem, uśmiechając się do niej delikatnie, ale bardzo uroczo i niewinnie. No nie chciał, żeby szła z tym chujem biegać, eh. - Mogę coś ugotować jak przyjdziesz, ale kawa z kawiarni to coś, co zawsze chętnie przyjmę – uśmiechnął się uroczo. – Możesz też pojebać bieganie i możemy razem iść na śniadanko – wzruszył niewinnie ramionkami jakby był najprawdziwszym aniołkiem. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”