WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ron & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Posłuchaj, jeśli będziesz tak do tego podchodzić, to jasna sprawa, że to nie wyjdzie. Po prostu daj temu szansę, jeśli nie będziesz tego zupełnie czuła, nie będę cię zatrzymywał przy sobie na siłę, obiecuję, ale przyznaj, że ostatnio bawimy się ze sobą całkiem nieźle – powiedział, patrząc jej w oczy i uśmiechając nieznacznie. Bo jego zdaniem naprawdę tak było, świetnie się ostatnimi czasy dogadywali i jego zdaniem fajnie będzie po prostu spróbować – nic więcej nie zakładał, no. :C
– Świetnie, nie ma problemu, dam znać wcześniej, mam świadomość, że masz małe dziecko w domu, nie jestem aż takim zjebem – powiedział z lekkim uśmiechem, no bo nie był mimo wszystko. :c Za kogo ona go miała, eh.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jak mam inaczej do tego podejść? Zdradziłam cię. A ty mnie okłamywałeś przez dwa lata. To nie brzmi jak dobry podest do jakiejkolwiek dobrej relacji... - westchnęła ciężko. Nie chciała się nastawiać negatywnie, ale tak to trochę widziała, no. Ale wzięła głęboki oddech i pokiwała głową. - To fakt. - bo bawili, nie dało się ukryć. Ale już raz weszła w relacje bo dobrze się bawiła i teraz miała dziecko z dużym dzieckiem :lol:
- Nie powiedziałam, że jesteś zjebem - powiedziała łagodniejszym już tonem i nawet delikatnie się do niego uśmiechnęła. - W każdym razie nie dzisiaj - dodała z rozbawieniem i podniosła się z łóżka, kucając zaraz przy swojej walizce i wygrzebała z niej jakąś prostą, czarną kieckę. - Idę z Charliem na lunch, mógłbyś w tym czasie... no wiesz, zawinąć stąd swój seksowny tyłek i wrócić do swojego apartamentu - zaczęła sukienkę istotnie na siebie zakładać całkiem pospiesznie, bo w sumie jej pijacki brzuszek miał ochotę jednak coś zjeść. :c

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Cóż, oszust i zdradzająca żona, brzmi jak bajeczny duet złoczyńców z jakiejś bajki, nie? – zaśmiał się pod nosem, bo niby nie brzmiało dobrze, ale jednak całkiem zabawnei. W każdym razie, pokiwał głową, uśmiechając się do niej i widząc, że się uginała. Przechylił głowę, gdy powiedziała, że nie wspomniała o tym, że był zjebem.
- Czasami jestem, ale kto nie jest – machnął dłonią. No w każdym razie, kiedy powiedziała, że nie dzisiaj, zaśmiał się dźwięcznie, bo poczuł w tym wszystkim swoją szansę.
– Och, okej, pewnie, leć. Pewnie na ciebie czeka – puścił jej oczko i istotnie, zaczął się ogarniać, by potem wrócić do siebie do apartamentu.
Charles natomiast czekał na nią cierpliwie, zdążywszy wypić ze dwa-trzy drinki z Benem, który się trochę udręczał Eliasem, ale jednak postanowił się ogarnąć i iść po Nestę na lunch za jego namową, bo skoro wyjazd stał pod znakiem zapytania, Charles pewnie mu poradził, żeby nie tracił głupio czasu, skoro wie, że kobieta kocha go nad życie, ech.
– I co tam, pani Fitzgerald? – powiedział żartobliwie – Co zjesz? – spytał od razu, bo wiedział, że jej brzuszek będzie potrzebował jedzonka.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Mimowolnie sama zaśmiała się po jego słowach. Naprawdę bardzo próbował wierzyć, że to będzie miało sens. Nawet ją to bawić powoli zaczynało chyba. I zeszła zaraz faktycznie na dół, wcześniej zgarniając jeszcze torebkę i na biegu założyła szpilki. Dotarła zatem zaraz do restauracji hotelowej i gdy zobaczyła Charliego, nachyliła się nad nim muskając wargami jego policzek i zajęła miejsce przy stoliku obok niego.
- Nie mów tak do mnie, proszę - posłała mu lekko rozbawione spojrzenie i sięgnęła od razu po kartę. - Może coś włoskiego? Ooo, carbonara na kaca brzmi dobrze - mruknęła sama do siebie. I kiedy kelner do nich podszedł, faktycznie to zamówiła do jedzenia. I tequilę z lodem :lol:
- Jak spotkania? Wszystko poszło po waszej myśli? - wolała pogadać jednak o ich pracy, niż o tym, że jest totalną idiotką i wariatką. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Uśmiechnął się delikatnie, kiedy musnęła ustami jego policzek i trochę go kusiło, żeby swoją blond główkę odwrócić, ale tego nie zrobił. Kulturalnie tylko się uśmiechnął i puścił jej oczko.
– Okej, ale skoro już wyszłaś za Rona dwukrotnie, prawie wyszłaś za Rosenthala, to kiedy będzie moja kolej? Mogę się zapisać jako następny w kolejce? Bo moim zdaniem Lilianne Fairchild brzmi sztos, a mężem byłbym całkiem niezłym, tak sądzę – puścił jej oczko i uśmiechnął się do niej. Niby żartował, ale gdyby się zgodziła… :lol:
– Carbonara brzmi zawsze dobrze – pokiwał głowę, także biorąc dla siebie, a gdy spytała jak spotkania, pokiwał głową.
– Niby tak, chociaż pojawiły się drobne komplikacje, ale to nic, czym trzeba sobie zaprzątać głowę teraz. Cami już się nie może doczekać chrzcin, z Vittorią strasznie szaleją ze wszystkimi atrakcjami – zaśmiał się pod nosem, bo istotnie, szalały dość mocno, ale budżet od rodziców miały zapewniony, nie?

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Wiem, że Lilianne Fairchild brzmi sztos. Ćwiczyłam podpis z tym nazwiskiem przez całą ostatnią klasę szkoły średniej - powiedziała, uśmiechając się przy tym uroczo, ale lekko jej policzki się zarumieniły gdy to mówiła. - Niestety, nigdy się nie oświadczyłeś, więc kolejka cię po prostu od lat pomija. Ale fakt, mężem byś był pewnie najlepszym z całej wesołej gromadki - dodała, wzruszając niewinnie ramionami. Wcześniej o tym nie myślała, ale istotnie, tylko on z jej stałych partnerów się jej nie oświadczył. A pozostali pewnie robili to dość szybko jednak :lol:
- Ale drobne-drobne czy jakieś większe? - trochę z troską się wychyliła przez stolik. - Wiem, nie rozmawiam z nią o niczym innym w zasadzie, ale to zrozumiałe. Szczególnie, że nie robią tego dla wiary w cokolwiek tylko dlatego, żeby móc przygotować zajebiste przyjęcie - zaśmiała się pod nosem. Nie, żeby nie rozumiała. Chrzciny Cams też były wielką pompą i wszyscy genialnie się bawili. Oprócz Lily, która pewnie jak ostatnia pizda wyła ciągle po kątach, cóż.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No tak, racja – uśmiechnął się delikatnie, bo pewnie zamierzał się jej oświadczyć, ale odjebało się z więzieniem no i nie zdążył, ach. – Nie oświadczyłem, bo nie bardzo było kiedy – no bo jak zaczęli ze sobą być, to ona potem zaczęła go zdradzać. :lol: W każdym razie, przechylił delikatnie głowę i zaraz zdjął obrączkę trzymającą serwetkę i uklęknął przed nią.
– W takim razie, Lilianne Thompson, oficjalnie proszę cię o następne miejsce w kolejce o twoją rekę – oświadczył spokojnie. – Uczynisz mnie swoim kolejnym mężem? – poruszył brwiami i uśmiechnął się do niej uroczo.
– Większe niż drobne, ale poradzimy sobie – powiedział, puszczając jej oczko, bo nie mógł jej powiedzieć o wyjeździe Bena. Obiecał mu to i wiedział, że poleciałaby zaraz z tym do Ness – całkiem słusznie zresztą. – A chrzciny Madds też powoli już planujesz? – spytał spokojnie, przechylając lekko głowę i wpatrując się w nią z uśmiechem.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Dlaczego więc zakładamy, że będzie czas na to, żebyś został moim kolejnym mężem? - pokazała mu język, ale kiedy zobaczyła co robi, napięła się odrobinkę. Jezu, nie. Nawet w żartach :lol: - Charlie, przestań - powiedziała, ale z rozbawieniem w głosie. Patrzyła na niego jednak nie tyle z rozbawieniem, co z lekką czułością. Uwielbiała go. Nawet za takie głupie żarty. Nachyliła się więc troszkę do przodu, ujmując jego podbródek. - Tak między nami, to jakbyś nie wiedział, zawsze miałeś pierwszeństwo tylko średnio z niego korzystałeś - puściła mu oczko i musnęła ustami jego nos, zaraz się prostując i łapkę w jego kierunku wyciągnęła, żeby to trzymadełko do serwetek na jej palec mógl wsunąć :lol: A potem się poprawiła na krześle i tylko pokiwała głową, gdy powiedział że sobie poradzą. No tak podejrzewała.
- Nie myślałam o tym jeszcze. Raczej będę to musiała przegadać z Jasonem, chociaż na razie lekko go unikam - wzruszyła ramionami i gdy przyszły ich drinki, od razu pociągnęła ze swojej szklanki kilka solidnych łyków. - Camille zaprosiła Rona na swoją osiemnastkę, tak w ogóle. I wcisnęła mu kit, że jej pozwoliliśmy. Cudowna jest, co? - wywróciła z rozbawieniem oczami. Dzieciak idealny, nie ma co :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie wiem, zakładam, że może kiedyś jeszcze się wstrzelę, skoro byłem świadkiem twoich próśb o rozwód na górze – zaśmiał się, puszczając jej oczko, a kiedy nachyliła się i ujęła jego podbródek, uśmiechnął się szeroko. – Nie wiedziałem, ale będę to miał na uwadze – puścił jej oczko, bo generalnie zamierzał skorzystać w przyszłości, skoro tak twierdziła. Wsunął na palec jej trzymadełko i przechylił głowę. – Trzeba będzie zmniejszyć ten twój Promise ring – puścił jej oczko i uśmiechnął się do niej szeroko.
– Och, jasne, to zrozumiałe w zasadzie – no bo było, istotnie, całkiem zrozumiałe. – Jak chcesz, mogę uspokoić jego mentalny lament, zanim do ciebie przyjedzie z płaczem że wyszłaś za Rona – dodał, puszczając jej oczko. – Och. No cóż, skoro jest twoim mężem, znowu to chyba ma sens, żeby przyszedł – pokazał jej język, bo zamierzał jej to lekko wypominać, no. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Moje prośby nie zostały niestety wysłuchane, więc jeszcze troszkę to potrwa. Chyba, że jak zacznę go zdradzać oficjalnie to odpuści. Może męskie ego wygra? - zaśmiała się cicho. Zmarszczyła delikatnie czółko, gdy powiedział, że nie wiedział. No halo, jak mógł nie wiedzieć? Był miłością jej życia, nawet jeśli nie byli razem. Jasne, że miał pierwszeństwo, eh. - To dobrze - powiedziała jednak tyle zaledwie, bo nie był to dzień na uzewnętrznianie się, przynajmniej tak się jej wydawało. - Albo wygrzebać ten poprzedni - zaśmiała się, bo pewnie gdzieś go miała w swoich szpargałach.
- Lament mnie i tak nie ominie. Szczególnie, że chcę go prosić żeby się wyprowadził - wzruszyła ramionami. Przemyślała to, całkowicie i... to mieszkanie razem było bez sensu. I tak żadnej nauki z tego nie wynosił, nie? - Będziesz mi to teraz wypominał do końca życia, Charlie? Co mam zrobić, żebyś tego nie robił? Rozwieść się z nim i wziąć z tobą ślub? Będę ci nawet gotować, tylko kurwa, nie rozmawiajmy o tym - z rozpaczą delikatną to powiedziała, ale uśmiechnęła się. - Cams nie może wiedzieć, jak coś - podniosła swojego drineczka w górę, zaraz upijając kolejny łyk. - Ale trochę się wkurzyłam, że mieli przez ten cały czas kontakt. Powinna nam powiedzieć - stwierdziła, chociaż gdy zobaczyła jak się witali... cóż, rozumiała, że Camille Rona traktowała po prostu jak rodzica. Nawet jeśli już nie powinna.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Słuchaj, jeśli do zdrad też potrzebujesz kandydata to zgłaszam się na ochotnika – powiedział z lekkim uśmiechem, bo nie widział problemu. Generalnie nawet chętnie to zrobi, bo za jej bliskością w tym sensie trochę tęsknił, odkąd postanowiła nie komplikować wszystkiego mając Maddie z Jayem.
- Albo – pokiwał głową, bo to też była opcja. – Względnie kupię ci nowy – powiedział z uśmiechem, bo przecież też mógł to zrobić. Inna sprawa, ze gdy wspomniała, że lament jej nie ominie, bo chce prosić Jaya, żeby się wyprowadził aż zagwizdał.
– Nie wiem, kto ma bardziej przejebane, ty, Maddie, czy Marcus, który będzie słuchał lamentu na długo po tym jak go poprosisz o wyprowadzkę – stwierdził z lekkim rozbawieniem. Odetchnął głęboko i pokiwał głową.
– Tak, dokładnie tak. Rozwiedź się i weź ślub ze mną, myślę, że to najlepsza opcja i już w życiu o tym Vegas nie wspomnę – puścił jej oczko i uśmiechnął się delikatnie, ale skinął głową na słowa, że Camille nie mogła wiedzieć.
– Ode mnie się nie dowie – obiecał od razu, bonie miał powodu, by postępować inaczej, nie? – No powinna, ale to Camille, zawsze robi co chce. Ma to po nas obojgu[/]b]- wzruszył ramionami. No charakterek ich córka miała wybitny, co poradzisz. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W sumie tak, w temacie zdradzania Rona z tobą jestem całkiem doświadczona - wywróciła z lekkim rozbawieniem oczami. I... cóż, nie żałowała tego w pewnym sensie. Niczego nie żałowała z Charlesem, nawet jeśli w nerwach czasami coś takiego pierdolnęła. I też za tą bliskością tęskniła. - Chociaż on i tak upiera się, że coś z tego będzie. Zabawne, co? Ale zgodziłam się dla świętego spokoju iść z nim na kolację. - wyjaśniła, bo w sumie to wolała chyba powiedzieć o tym normalnie, żeby potem nie było.
- Cóż, osobiście będę próbowała słuchać tego jak najmniej. Najwyżej zamknę się w swojej sypialni i włożę słuchawki do uszu - puściła mu oczko. Sądziła, że jakoś sobie z Jayem poradzi. Chyba. - Tak zrobię. Tylko mnie nie wystaw, bo potem będzie mi smutno - przesunęła palcami po jego dłoni, do nadgarstka i delikatnie gładziła skórę w okolicy paska od zegarka.
- Mogłaby robi co chce, gdyby robiła mądre rzeczy. Wtedy nie miałabym nic przeciwko - westchnęła ciężko. No ale cóż, zaraz miała być pełnoletnia i wpywu już żadnego mieli na nią nie mieć, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No i widzisz, pięknie wszystko się zgrywa – puścił jej oczko z rozbawieniem, bo generalnie faktycznie tak było. Raz ją Ronaldowi odbił, to może to zrobić kolejny, prawda? W każdym razie, kiedy powiedziała, że zgodziła się na kolację, przechylił głowę. – To twój wybór Lils, chociaż nie sądzę, żeby wyszło z tego cokolwiek dobrego – przyznał cicho, bo generalnie tak to widział. Dla niego Ron był pierdolonym oblechem i tyle.
– Możesz sobie po prostu założyć zatyczki do uszu i tyle, problem rozwiązany, kiwaj tylko co jakiś czas głową i popacaj go po ramionku – puścił jej oczko, popijając swoją tequilę. – No w życiu bym cię nie wystawił – powiedział, łapiąc się za serce, jakby właśnie go obraziła i zraniła śmiertelnie.
– Myślę, że słabość do nie do końca mądrych rzeczy też mogła odziedziczyć w genach – rzucił z rozbawieniem, bo jej ojciec siedział za morderstwo jak się wkurwił, a matka właśnie wzięła ślub w Vegas z którym dwa dni wcześniej się rozwiodła, nie? :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Posłała mu tylko rozbawione spojrzenie. Chociaż generalnie, tym razem to nie byłaby zdrada. Nie byli w żaden sposób zobowiązani, więc to żadna zdrada, nie?
- Byleby nie wyszło nic złego. Może sam zauważy, że to bez sensu i się odklei? - poruszyła brwiami. Dla niej Ron teraz był... Ronem. Nie widziała w nim oblecha, próbowała tego chyba nie widzieć żeby całkowicie nie oszaleć. - W razie czego go zabiję, zadzwonię po ciebie i ukryjemy zwłoki - stwierdziła, ramionami wzruszając. Zawsze jakieś rozwiązanie, prawda?
- Albo się wkurwię i wypierdolę jego rzeczy za drzwi w foliowych workach jak będzie przeginał - uniosła brwi w górę. Coraz ciężej było jej być słodyczką, życie ją kopało w dupę tak regularnie, że ze słodyczki zostawało niewiele w sumie. - Mam nadzieję. Jako potencjalny, idealny mąż, nie możesz mi tego zrobić - uśmiechnęła się do niego przesłodko w tym momencie. Położyła dłoń na dłoni, którą przyłożył do swojego serca. - W zamian za to obiecuję, że będę o nie dbać najbardziej na świecie - zażartowała, chociaż... nie żartowała. Zawsze o jego serce chciała dbać, nawet jesli skutki były różne.
- Szkoda, że ode mnie przejęła większość tych chujowych - przysunęła się trochę bliżej z krzesełkiem do niego, żeby wziąć go pod rękę i oprzeć głowę na jego ramieniu. - Fajnie, że tu przyjechaliście. Tęskniłam za tobą, wiesz? - uśmiechnęła się uroczo, nie zwracając nawet za bardzo uwagi na to, że kelner przyniósł im jedzenie tylko odetchnęła głęboko. Tęskniła. A sama go trochę odsuwała, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No nie wiem, zauważyłem, że jak jakiś zjeb się do ciebie przyklei, to generalnie odklejanie idzie ciężko – zauważył z rozbawieniem. No na Jasona wystarczyło spojrzeć, nie? Przykleił się i odkleić nie mógł, aż jej dziecko zrobił w tym wszystkim, a wszyscy wiedzieli, że dzieci się bał. :lol: – Spoko, Ness myślę też by ci pomogła- puścił jej oczko z rozbawieniem, ale istotnie, pomógłby jej ukryć zwłoki.
– Foliowe worki brzmią okej. I tak lepsze niż wypierdalanie rzeczy przez okno – bo wszyscy pamiętali, jak Jason z Bunny się rozstawali i jego kolekcja zegarków tudzież okularów przeciwsłonecznych wylądowała z jakiegoś ósmego piętra na chodniku. :lol:
– Nie zrobiłbym – posłał jej całusa w powietrzu w tym momencie. – Ja o twoje też, przecież wiesz – powiedział, patrząc na nią zupełnie poważnie i pochylił się nieco nad stolikiem, by czule musnąć jej usta swoimi. – Zawsze będę o nie dbał, niezależnie od wszystkiego – obiecał cicho, bo naprawdę tak było. – Cóż, ode mnie chyba też – wzruszył niewinnie ramionami, prostując się na krzesełku, ale zaraz delikatnie ją objął ramieniem, gdy się przysunęła.
– Ja za tobą też, okropnie – przyznał cicho i pocałował ją w skroń. – Więc masz jakieś plany na dzisiaj? Bo moglibyśmy przedłużyć o dobę twój apartament i trochę poimprezować, zanim wrócimy do bycia odpowiedzialnymi rodzicami i dziadkami – puścił jej oczko.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”