WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ron & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Spotkanie poszło zasadniczo dużo lepiej niż się Ronnie spodziewał i po nim postanowił w ramach nagrody i podziękowania zabrać Lily do jakiegoś swoejgo ulubionego baru w Vegas, do którego wcześniej nie miał okazji jej zabrać. Oczywiście owy bar połączony był z kasynem, zatem pomiędzy kolejnymi kolejkami, które w siebie ładowali pewnie trochę hajsu przegrali. Uśmiechnął się lekko, z rozbawieniem ją obejmując.
- Tak wygrywać mogę zawsze - zamruczał do jej ucha, bo pewnie właśneie jakaś śmieszna kwota została przez nich wygrana. - Może jesteś moim talizmanem na szczęście? - zamruczał, zaciągając nieco pijacko i pocałował jej policzek.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A Lily na tym spotkaniu właściwie nie czuła się najgorzej. Oczarowywała panów uśmiechem i rozmową, w czasie gdy Nesta twardo negocjowała dla Ronniego i Eliego lepsze warunki finansowe. Panowie w zasadzie nie wiele musieli robić - tylko je przywieźć :lol: Ale do baru z kasynem istotnie pozwoliła się zabrać. Już jadąc tam była delikatnie wypita, ale w tej chwili faktycznie alkohol już szumiał jej w głowie całkiem porządnie. Gdy ją objął, przytrzymała jego ramie bliżej siebie i zaśmiała się cicho słysząc jego słowa.
- To słabe masz ambicje, bo głównie przegrywamy, Ronnie - wywróciła oczami. Grali pewnie w jakąś ruletkę i jeśli stąd nie pójdą to Lily czuła że zbankrutuje, ale jakoś było jej tak dobrze, lekko i błogo w tym momencie, że chyba w chuju miała te pieniądze. - Bardzo byś chyba chciał w to wierzyć, co? - zamruczała, lekko głowę odkręcając i kciukiem lekko odgięła jego dolną wargę, patrząc mu przez chwilę w oczy, ale zaraz odwróciła się z powrotem w stronę stołu. - Jeśli przegramy, to więcej nie zawracasz mi tyłka i pozwalasz mi być tylko eks żoną. A jeśli wygramy, ale nie jakieś gówniane pieniądze, jakąś porządną kwotę, nie wiem powiedzmy bańkę, będę twoją żoną do końca świata - zażartowała, biorąc go za rękę tak, żeby objął ją w pasie. - Deal? - poruszyła brwiami. Jasne, że nie wygrają bańki. Właśnie pewnie jedną przejebali :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Ale mam przy sobie piękną kobietę, a ty sama w sobie jesteś wygraną – zamruczał jej do ucha z szerokim uśmiechem, bo istotnie, tak czuł. Tak czy siak, naprawdę chciał wierzyć, że była jego lucky charmem, zatem pokiwał głową niewinnie i odetchnął głęboko, wpatrując się w nią uważnie. Przechylił głowę, kiedy tenże układ mu zaproponowała.
– Okej, do końca świata? Bez rozwodów i cudowania? – wyciągnął do niej dłoń, żeby przybić ten interes, bo jasne, szanse były jedne na milion, ale jeśli było nawet pół tyci szansy, że ona będzie znów jego… Tylko głupi by nie skorzystał, prawda?
– Obłędnie wyglądasz, swoją drogą – zamruczał jej do ucha cicho i uśmiechnął się do niej bardzo uroczo, muskając nosem jej szyję. – Obstawiaj w takim razie – powiedział, wskazując brodą na stół i uśmiechnął się niewinnie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Uważaj, bo uznam, że próbujesz mnie uprzedmiotowić - prychnęła, ale widać było, że żartowała. Właściwie to na tym wyjeździe zluzowała do niego już całkowicie - i nawet wtedy, gdy tworzyli razem dom, nie była tak sobą jak przez ostatnie kilkanaście godzin.
- Co znaczy bez cudowania? - wolała się upewnić, zanim w cokolwiek głupiego wejdzie. Nie, żeby sam pomysł nie był głupi, ale była napierdolona, świetnie się bawiła i w ogóle nie brała pod uwagę, że mogliby wygrać. Ile razy by w ruletkę nie grała, zawsze traciła od chuja pieniędzy, bez większego zarobku. - I trzeba pomyśleć nad tym rozwodem, bo nie można nie mieć opcji zakończenia związku. A jak przestanie nam się podobać? Albo stracisz penisa? Małżeństwo bez seksu to cienka sprawa - i absolutnie w tym co mówiła nie było nawet grama powagi. Cisnęła bekę z tego pomysłu, wyjazdu... chyba w ogóle z tego, że z nim spędzała tyle czasu. - Musiałam się dobrze prezentować jako Pani Fitzgerald - mruknęła z rozbawieniem. Odsunęła włosy ze swojej szyi, żeby dać mu do niej dostęp. - Czerwone czy czarne? Chuj, czerwone - i obstawiła. - Dlaczego nie byliśmy tacy wcześniej? Tacy... normalni. Nie na siłę. Tylko... no wiesz o co mi chodzi - zapytała, trzymając nadal jego dłoń na swoim brzuchu i obserwowała kręcące się koło ruletki uważnie. Pewnie oprócz samego alkoholu, wjechały też jakieś cięższe używki i jej mózg miał jeszcze więcej myśli na sekundę niż zwykle - o ile to w ogóle było fizycznie możliwe :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie, nigdy! – odparł zupełnie poważnie, patrząc jej w oczy, bo absolutnie jej uprzedmiotawiać nie chciał. Chciał, żeby było normalnie, żeby było dobrze, no. Ale widział, że żartowała, więc uśmiechnął się lekko.
– To znaczy, że dasz nam szansę, a nie wylecisz od razu z rozwodem – poruszył brwiami, uśmiechając się do niej uroczo. Generalnie to pomysł był pojebany, a Chris się pewnie załamie jak się dowie, ale w chuju to miał generalnie w tym momencie. – Cóż, na pewno mi nie przestanie, a penisa można przeszczepić. Chyba. Albo poradzimy sobie bez, seks to nie tylko penis w pochwie – pokazał jej język w tym momencie.
– Zajebiście dobrze – zamruczał cicho i ucałował jej żuchwę w tym momencie. No i kiedy obstawiła czerwone, on obstawił jeszcze trzynastkę dajmy na to. – Nie byliśmy tacy, bo nie do końca byliśmy sobą. Oboje udawaliśmy normalnych, a okazuje się, że nasze popierdolenie pasuje do siebie bardziej niż normalność – oświadczył spokojnie, obejmując ją nadal mocno.
– Trzynaście, czerwone, główna nagroda milion dwieście dolarów! – zawołał krupier, a mózg Rona chyba nie do końca ogarnął, że dosłownie wygrał na loterii. Bańkę i żonę. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Twoje szczęście - dźgnęła go lekko w bok palcem. Uważnie się mu przyjrzała. - Wiesz, że aktualnie moja sytuacja jest jeszcze gorsza niż cztery lata temu, prawda? Teraz nie dość, że w pakiecie ze sobą mam niemowlaka, to jeszcze nastolatkę, wnuka i Rosenthala. I Charliego, ale już nie w więzieniu tylko na wolności - patrzyła na niego w tym momencie jak na wariata, serio. Bo tylko totalny psychol mógłby pomyśleć o tym wszystkim poważnie, dlatego ona po prostu sobie z tego żartowała. - Jebać, i tak nie wygramy - rzuciła i... przypieczętowała ten deal bez myślnie.
- O nie, seks bez penisa to nie to samo. Nie masz pochwy, więc nie rozumiesz. Nic go nie zastąpi - lekko pośladkami na niego naparła, ale zaraz grzecznie leciutko się odsunęła, tak na wszelki wypadek żeby nie kusiło. Pokiwała głową na jego słowa, nadal intensywnie wpatrując się w stół. Bardzo, ale to bardzo chciala przegrać. Chyba pierwszy raz w życiu :lol: - To by tłumaczyło wiele rzeczy. Zauważyłam, że strasznie szybko moja głowa nudzi się normalnością - przyznała, wzruszając ramionami. I cóż, ona zauważyła kto wygrał. Oni.
- Wygraliśmy. Wygraliśmy obstawiając pieprzoną trzynastkę! - i to czerwoną, a ona zawsze na czerwonych przegrywała :lol: Ale odwróciła się do niego przodem, zarzuciła mu ramiona na szyję i wpiła w jego usta zachłannie. No bo chociaż to tylko bańka, to wyglądaliby jak pierdolnięci, gdyby z wygranej się nie cieszyli, nie? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Ty jesteś moim szczęściem najwidoczniej – odparł z lekkim rozbawieniem. Kiedy powiedziała, że jej sytuacja jest gorsza, zaśmiał się cicho. –Czy ty próbujesz mnie zniechęcić? Wiem, Rosenthal to najbardziej problematyczna kwestia, ale… Cóż ci mogę powiedzieć, no? Poradzimy sobie z jego zjebaniem – puścił jej oczko, no najwyżej mu wpierdol spuści i tyle, Elias na pewno mu pomoże, nie? – Okej – zaśmiał się cicho i spojrzał na nią, gdy wspomniała o seksie bez penisa.
– Jak stracę penisa to możemy się rozwieść – powiedział wspaniałomyślnie, lekko musnąwszy jej nogę na wysokości, gdzie kończyło się rozcięcie w jej sukience. Uśmiechnął się do niej delikatnie. – Cóż, może w tym był problem – odparł spokojnie i kiedy powiedziała, że wygrali, odwzajemnił ten jej namiętny pocałunek, zaciskając łapska na jej pośladkach.
– To co, zostaniesz moją żoną po raz kolejny? – poruszył briwami z szerokim uśmiechem, bo tym chyba się cieszył nawet bardziej!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W takim razie pozostaje mi tylko ci współczuć - no bo jeśli ona byłaby jego szczęściem, to naprawdę dramat. Lilianne miała przecież radar na wszystkie możliwe nieszczęścia, dobrze że kataklizmy póki co ją omijały, ale nie wątpiła, że w końcu i tsunami na Seattle ściągnie ze swoim szczęściem. - Nie, tylko informuję cię o wszystkich niedogodnościach, żebyś potem nie powiedział, że cokolwiek zataiłam - pokazała mu język. Natomiast gdyby wiedziała, że dla Rona te żarciki będą całkiem poważną kwestią, to w życiu by na nie nie wpadła. Ale zupełnie szczerze - no przecież dwa lata razem nie byli, myślenie inne niż takie jej nie miało sensu. Chyba.
- Dobra - o i to ją przekonało. Penis będzie kartą przetargową, w ostateczności przypierdoli mu w niego paletką od tenisa, jeśli nie będzie innej opcji. - Może - mruknęła tylko, smakując zaraz jego ust, może o chwilkę za długo. A kiedy usłyszała jego słowa, wzniosła oczy ku niebu.
- Na pewno stać cię na lepsze oświadczyny. Mógłbyś chociaż uklęknąć, cokolwiek - zamruczała mu w usta, delikatnie jego dolną wargę przygryzając. Szanujmy się, deale dealami, ale trzeba jakieś standardy zachować :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No, najwidoczniej, taki jestem pojebany – wzruszył niewinnie ramionami, ale zaśmiał się dźwięznie, bo owszem, Lilianne przyciągała katastrofy jak nikt inny, ale… Miało to swój urok w zasadzie, prawda? Tak mu się wydawało przynajmniej. Kiedy mi powiedziała, że informuje go o wszystkich niedogodnościach, skinął głową.
– Moich niedogodności masz wszelką świadomość – wzruszył ramionami z rozbawieniem, ale wyczuł swoją szansę i zamierzał z niej teraz skorzystać. W każdym razie, kiedy już się całowali, łapska na jej pośladkach zacisnął.
– No przecież to w zasadzie ty mi się oświadczyłaś i powiedziałaś, że jak wygramy bańkę to będzie ślub – pokazał jej język, bo poniekąd tak właśnie było, a klęczeć teraz nie zamierzał. Potem, na nocy poślubnej co najwyżej mógł uklęknąć i sprawiać jej przez resztę nocy przyjemność, hehe.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Na pewno? Żadnych dziwek poupychanych po kątach? A zwłoki? Nie chowasz żadnych nigdzie? - zapytała z rozbawieniem, ale fakt, teraz była w pewnym sensie bardziej świadoma jego, jako człowieka niż za pierwszym razem. Tylko... to niczego jej zdaniem nie zmieniało. W życiu by nie wzięła z nim ponownie ślubu - w każdym razie w tym momencie życia, jeszcze bardziej skomplikowanym niż poprzednio - na trzeźwo. A po pijaku... cóż, płynęła z głupim flow.
- Czyli ja mam klęknąć? - no tak wychodziło z jej kalkulacji. - Ale to może zrobię później, nie przy wszystkich, huh? - poruszyła brwiami, palec odrobinkę wsuwając za jego pasek.
- Nie pozostaje nam w takim razie nic innego, jak wypłacić kasę i zostać znowu małżeństwem - no cóż, deal to deal. Szkoda, że nie wymyśliła czegoś bardziej inteligentnego :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Na pewno, żadnych zwłok nigdzie nie chowam, przysięgam – zaśmiał się cicho i spojrzał na nią z ukosa. – Z tego co wiem zwłoki ostatnimi czasu zdarzało się chować częściej tobie niż mnie – dodal z robawieniem, bo istotnie, tak własnie było. :lol: Nawet siedzieć za to teoretycznie poszła, nie? :lol: W każdym razie, gdy spytała, czy ma klęknąć, posłał jej rozbawione spojrzenie.
– Nie, nie musisz – uśmiechnął się do niej delikatnie i spojrzał jej w oczy. – Ale później w zasadzie czemu nie – zamruczał, poruszając brwiami z rozbawieniem, bo taki rodzaj klękania o jakim oboje myśleli w tym momencie mu najbardziej odpowiadał.
– Chyba tak właśnie, trzeba nam świadków. Zgarniemy Ness i Eliasa, będą świetnymi świadkami/b] – stwierdził z lekkim uśmiechem i spojrzał jej w oczy. No będą. Najlepszymi!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Ale zdarzało ci się jakieś chować? - przechyliła lekko głowę na bok. Chyba chciała wiedzieć. I nie po to, żeby wykorzystywać to jakkolwiek przeciwko niemu, albo potem siać lament, histerię czy go oceniać - nie mogła nawet tego robić, bo sama niewinna nie była, nie? Przynajmniej nie tak bardzo, jak kiedyś.
- Więc klękanie zostawię na później - i w zasadzie też jej to odpowiadało, nawet wewnętrznie nie mogła się jakoś tego momentu doczekać najbardziej. Paranoja, nie uprawiać seksu tyle czasu tylko po to, żeby potem istniała szansa, że kolejnym razem będzie znowu on, jej eks mąż. Jeszcze eks. Kurwa, wpierdoliła się strasznie, ale... - Trzeba do nich zadzwonić - zadecydowała na totalnej chillerze. I zrobili to. Pojechali we czwórkę do jakiejś kaplicy, po drodze upodlili się jeszcze mocniej, dziewczyny ogarnęły dla Lils jakiś welonik co by nie było i wzięli ślub. Niech bóg ma w opiece jej duszę, najpierw się nawkurwiała żeby dostać rozwód, a teraz znowu za niego wyszła :lol: I kiedy wyszli z kaplicy, Elias cykał im fotki jakimś tandetnym polaroidem, którego na szybkości kupił i nawet ryżem w nich rzucił. Tak, rzucił, nie obsypał. Inna sprawa, ze trochę to zignorowała, bo była zajęta całowaniem się ze swoim mężem pod drzwiami pseudo kapliczki.
- Idziemy dalej na miasto? - wymamrotała mu w usta, mając jedną dłoń zaciśniętą na materiale jego koszuli, a w drugiej trzymała jakiś bukiet. No, żeby ładnie na zdjęciach wyglądało. Pojeby :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć – puścił jej oczko, bo generalnie ta odpowiedź chyba wyrażała więcej niż tysiąc słów. Nie mógł, bo wiadomo, że w ich branzy bywało różnie i zdarzały się różne akcje. Mniej lub bardziej uwzględniające zakopywanie ciał.
A potem już przysięgi zostały złożone, Elvis ogłosił ich mężem i żoną, ryż został w nich rzucony, Nesta monet nie miała, więc pewnie rzuciła w nich jakimiś studolarówkami, a potem już w zasadzie byli mężem i żoną. Ponownie. Po szalonym jednym dniu od rozwodu. :lol: Zacisnął dłonie wokół jej talii uśmiechając się spod jej warg i kiedy spytała, czy idą dalej w miasto, pokręcił głową.
– Nah, może teraz czas na noc poślubną? Ktoś tu mi wisi klękanie w sumie – puścił jej oczko, obejmując ją i teraz pewnie ustawili się jeszcze we czwórkę i Eli cyknął im wszystkim radosną fotkę. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Możesz. Powinieneś przyszłej żonie powiedzieć wszystko, żeby potem nie było niedomówień - wywróciła z rozbawieniem oczami ale tak, ta odpowiedź była wystarczająca. I fakt, że kogoś mógł zabijać przerażała ją jakoś mniej niż te burdele, nadal :lol:
- Proponuję kompromis: szybki drineczek pod drodze, a potem baaaardzo długa konsumpcja małżeństwa - poruszyła brwiami. I tak też zrobili. Noc była upojna i Lils padła po niej pewnie spać jak zabita, wtulona w swojego cudownego męża, z którym naprawdę zamierzała małżeństwo rano unieważnić. Ale było fajnie i jej mózg już całkowicie dzięki temu się rozluźnił, serio. Chyba po prostu potrzebowała zrobić coś głupiego - szkoda, że nie wiedziała jak bardzo głupie to było. Nad ranem, obudziły ją promienie słońce wpadające przez szybę w apartamencie i zaciągnęła kołdrę mocniej na głowę.
- Hej.
Tyle usłyszała, jakby wypowiedziane głosem Charlesa, ale przecież nie mogło go tutaj być. Zacisnęła mocniej powieki, po czym powolutku je otworzyła i zobaczyła Charliego.
- O, hej, Charlie. - mruknęła zaspanym głosem i uśmiechnęła się nawet, z powrotem próbując wtulić w kołdrę, ale wtedy zatrybiła. Jak to, kurwa, Charlie? - Co ty tutaj robisz? - I aż podniosła się do pozycji siedzącej i zorientowała się przy okazji, że była nago. Kołdrą zatem się zasłoniła i kiedy zerknęła w bok i zobaczyła Rona... - Kuuuuurwa - jęknęła rozpaczliwie i chciała go dźgnąć ręką, ale potem zobaczyła obrączkę na swoim palcu i wróciło do niej wszystko się wydarzyło. - O NIENIENIENIE - zaczęła Rona niewiele myśląc spychać z łózka w tej rozpaczy bo japierdole dlaczego ona? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie i Benji pojawili się w Vegas nie tylko dlatego, że mieli tu parę rzeczy do załatwienia, ale też dlatego, że widzieli te wszystkie debilizmy, które powyczyniały kobiety ich serc, bo jednak Lilianne taką niewątpliwie była, nawet jeśli oficjalnie razem nie byli. Cóż. Odetchnął głęboko, kiedy wszedł dodatkową kartą do jej pokoju i zobaczył ją, nago w łóżku z Ronem. Czy ona się nigdy nie nauczy nie pakować w pojebane sytuacje? Nie wiedział. Ale bardzo chciał, by przestała.
– Hej – powiedział, patrząc na ten pierdolnik i czekał, aż zatrybi jej mózg, co się wydarzyło. Zaśmiał się pod nosem, bo całkiem go rozbawiło to jej przebudzenie.
– No, jedna kurwa leży z tobą w łóżku – stwierdził, patrząc na Ronalda. - To ile trwał ten wasz rozwód? Dwa dni? – uniósł jedną brew, patrząc na nią znacząco, ale zaraz rzucił jej jakiś szlafroczek, coby się przykryła. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”