WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Lily & Ron
chirurg plastyczny
Swedish Hospital
belltown
Ron natomiast bawił się przednio generalnie, ale po toaście i części kolacyjnej już w ogóle, bo pewnie zaczął gadać z jakimiś starymi znajomymi, ale Eli poleciał do Nessie i stał teraz sam z szotem tequili w ręce. Aż pozuł na drugiej dłoni paznokcie Lils.
– Uważaj, taka drapieżna jesteś, że potraktuję to zaraz jako grę wstępną – zaśmiał się pod nosem. Kiedy spytała, co odpierdalał, wzruszył ramionami. – Dlatego tu w zasadzie jestem, Chris coś pojebał i brakuje jakichś papierków w papierach rozwodowych, – no przecież nie powie, że sam kilka kartek celowo wyjął i w pizdu podarł, nie? Ale papieroska kulturalnie sobie odpalił, nawet mimo tego policzka, który mu wymierzyła. – A to nie było potrzebne – uśmiechnął się uroczo.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Gra wstępna? Jak urwę ci fiuta, to nie będziesz miał czym jej kontynuować - syknęła cicho w trakcie ciągnięcia go na zewnątrz. - To mogłeś zadzwonić albo cokolwiek, a nie przychodzić na przyjęcie rodziny Jasona. I jeszcze walić takie teksty. Jesteś jakiś jebnięty czy co się wydarzyło w twojej głowie? Za dużo koksu, tequili czy kurew? - zapytała, podpierając się pod boki i mierząc go wyraźnie wkurwionym wzrokiem. A kiedy odpalił sobie papierosa, po prostu wyjęła mu go z ust, rzuciła na ziemię i zdeptała butem.
- Niepotrzebny to jesteś ty, tutaj z tymi swoimi gównianymi komentarzami i tym niewinnym uśmiechem - stwierdziła, zaciskając usta. No to nie był jej dzień, zdecydowanie nie, eh.
-
-
-
– Za bardzo lubiłaś mojego fiuta, żeby go urywać – wywrócił oczami. – Mogłem, ale Jason też chyba trochę jebnięty, skoro nie jesteście razem, a całuje cię przy całej swojej rodziny. Mózg mu już całkowicie przestał funkcjonować, czy o co chodzi? – spytał, unosząc delikatnie jedną brew, a gdy fajka mu zabrała, to sobie wyjął kolejnego.
– Na papierosa mnie wyciągnęłaś, to daj zapalić. I w sumie może nie jestem tu potrzebny, ale skoro jestem, to mogę równie dobrze być tutaj ze swoim niewinnym uśmiechem i gównianymi komentarzami – nawet musnął lekko dłonią jej policzek w tym momencie.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Papieros był wymówką - stwierdziła, a kiedy dotknął jej policzka, znowu go uderzyła w twarz. Jezu, jak bardzo miała dość to wiedziała tylko ona. I jak bardzo potrzebowała się wyżyć przede wszystkim, ugh. - Nie dotykaj mnie, kurwa. Dla mnie to naprawdę nie jest zabawne. Moje życie to pierdolona udręka, naprawdę musisz dokładać cegiełkę do tego pierdolnika? - mówiąc to, cały czas mierzyła w niego palcem.
-
-
-
- No dobrze, dobrze, w takim razie nie będę cię już ratował od zjebania Jaya – powiedział niewinnie, posyłając jej buzaczka w powietrzu.
– Ała, nietajnie z twojej strony, napierdalaj mnie jeszcze, to się nakręcę. Dać ci jakiś pejcz? – puścił jej oczko z rozbawieniem, bo widział, że potrzebowała się wyżyć. – Och, kurwa, ty lubisz się łądować w takie sytuacje Lilianne. Z jakiegoś powodu mam wrażenie że jara cię komplikowanie własnego życia – odparł, wzruszając ramionami i zaciągając się papierosem, ale tak to widział.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- A kto mnie w takim razie ma ratować przed twoim zjebaniem, Ronnie? - zapytała wzdychając ciężko. Cóż, aktualnie nie miał kto. Może powinna sobie kogoś do tego załatwić? Teraz jednak nie uderzyła go już w twarz, tylko złapała za materiał koszuli i ściągnęła trochę w dół, żeby móc spojrzeć mu teraz prosto w oczy. - Poproszę. A potem wsadzę ci go w dupę. Przestań mnie wkurwiać, chociaż ty, proszę - warknęła, nie puszczając nadal tej koszul. Chociaż dziwnie było jej postępować tak z nim - przedtem nawet jak się kłócili, nie robiła tak. Nie cisnęła po nim, nie wyciągała rąk. Może trochę przy rozstaniu, ale wtedy to była też inna sytuacja, nie? - Myślisz, że mnie jara to wszystko co się dzieje? Że jara mnie twoja obecność tutaj, to co zrobił Jason i cała reszta, o której nawet nie masz pierdolonego pojęcia? Nie. Mam dość. Wszystkiego. I was wszystkich - znowu zabrała mu papierosa, ale tym razem po to żeby się nim sama zaciągnąć.
-
-
-
– Przed moim nie jest potrzebny ratunek – zaśmiał się dźwięcznie, puszczając jej oczko, bo generalnie naprawdę doceniał, że go po raz kolejny nie uderzyła. W każdym razie, kiedy złapała go za materiał koszuli, uniósł brwi i uśmiechnął się do niej uroczo.
– Okej, jak mogę ci ulżyć emocjonalnie, poza papierami?[b/ ] –spytał spokojnie, patrząc jej w oczy i odetchnął głęboko.
– Wiesz dobrze, że nie chodzi o to. Może masz dość, ale sama się w to ładujesz, nie mów, że nasz pocałunek Nie był dobry. Był, oboje wiemy – poruszył brwiami i się uśmiechnął delikatnie.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Chyba jednak jest - wzruszyła ramionami. Jeszcze go nie uderzyła - bo wcale nie było powiedziane, że nie zrobi tego za chwilę ponownie - Hmm... mógłbyś na przykład... - przyciągnęła go jeszcze mocniej, żeby być maksymalnie blisko. - Podpisać papiery i wypierdalać z mojej orbity. - rzuciła oschłym tonem, puszczając go i nawet delikatnie od siebie odpychając. Zaciągnęła się znowu papierosem i mu go oddała.
- Pocałunek jak pocałunek, Ron. Byłam mocno wypita i ciągle targają mną hormony, więc w ogóle nie biorę tego pod uwagę w kategorii jakichkolwiek dobrych pocałunków. Złych też nie. W mojej głowie, to mógł być pocałunek z kimkolwiek innym - zmarszczyła czoło. Trochę tak jednak było, bo próbowała nie przykładać do tego jakiejś wielkiej wagi. Ale mimo wszystko wolałaby, żeby nikt nie wiedział. Nikomu to nie potrzebne, tak?
-
-
-
– Nah, lubię być w twojej orbicie – puścił jej oczko. – Jest to całkiem zabawne – dodał, zaciągając się fajkiem. Kiedy jednak wspomniała o pocałunku, wzruszył ramionami. – Sakoro tak, to jeśli potrzebujesz do tego seksu, to służę swoim penisem. Bez zobowiązań, dla rozluźnienia mózgu i życia – zaśmiał się, ale w gruncie rzeczy nie żartował. Bo mógłby się z nią przespać totalnie, seks mieli zawsze świetny, a generalnie lubił spędzać z nią czas zanim odjebała.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- A zapytałeś czy ja cię w niej potrzebuje? Na mojej orbicie i tak jest całkiem tłoczno ostatnimi czasy, wiesz? - wywróciła oczami. A no, było. Za ciasno. Chyba pierwszy raz w życiu aż tak. - Ile razy mam ci przypierdolić, żeby przestało być zabawnie? - zapytała wprost, bo była gotowa zrobić to tak wiele razy jak było trzeba. Przymknęła powieki słysząc jego kolejne słowa. Matko boska, dlaczego los ją tak karał?
- Bez zobowiązań? Seks z mężem jest dość zobowiązujący, nie sądzisz? - wywróciła oczami. Inna sprawa, że gdyby obiecał, że jak się z nim prześpi, to podpisze te papiery i nigdy więcej się do niej nie odezwie, to byłaby chyba skłonna połączyć przyjemne z pożytecznym
-
-
-
– Zauważyłem, dlatego to takie zabawne – zamruczał jej do ucha, puszczając jej oczko. – Nie wiem, mnei to tylko nakręca – odparł cicho, puszczając jej oczko z rozbawieniem. – E tam, nie mus być, jeśli obydwoje uznamy, że taki nie jest. Możemy połączyć przyjemne z pożytecznym na ostatnie rodeo – zamruczał do jej ucha, uśmiechając się przesłodko.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Och, pierdol się - warknęła, ale kiedy powiedział, że go to nakręca, uniosła brew w górę. - Skoro tak cię to nakręca, to może źle prowadziliśmy nasze życie erotyczne wcześniej. Może powinnam cię po prostu napierdalać przy każdej okazji? - sama posłała mu teraz uroczy uśmiech. Nie, żeby jej to tyci nie nakręcało w tym momencie, ale próbowała jednak myśleć racjonalnie. Była w domu rodziców Jasona, poza tym naprawdę chciałaby mieć te papiery podpisane, a bała się, że jednak seksem go nie odepchnie i do tego nie zmusi Sięgnęła dłonią do jego twarzy, patrząc mu teraz prosto w oczy.
- Ostatnie rodeo moglibyśmy zrealizować tylko w sytuacji, w której faktycznie bylibyśmy po podpisaniu papierów. Tak wiesz, na pożegnanie - przesunęła dłoń po jego klatce piersiowej w dół, do męskości, na której zacisnęła palce, ale raczej po to, żeby sprawić mu przyjemność, a nie urwać cokolwiek - Papiery są nadal nie podpisane, więc wolę nie ryzykować, że wykorzystasz to w razie czego przeciwko mnie - zamruczała, masując go teraz przez materiał spodni i zadzierając głowę w górę tak, żeby ustami przesunąć po jego szyi delikatnie. - Jeśli nie przyjedziesz do mnie z papierami do końca tygodnia, będziemy musieli spotkać się w sądzie. I z przyjemnością wezmę rozpad naszego małżeństwa na siebie, opowiadając jak pieprzyłam się z Charlesem będąc z tobą. Więc jak zrobimy? - zamruczała, nadal ręki nie zabierając ale rozluźniła nacisk. No jego wybór, nie?
-
-
-
– Mhm, ostatnie pożegnanie, mówisz? – kiedy ona zsunęła dłoń do jego męskoci, on mimochodem swoją przesunął w dół, do jej biodra odsłoniętego przez wycięcie w sukience i musnął lekko linię jej majtek.
– Mogę to rozważyć – zaśmiał się. – Podpiszę co trzeba, nie będę cię trzymał przy sobie na siłę, Lily – wzruszył ramionami. – Sąd nie jest potrzebny – zamruczał do jej ucha, przygryzając lekko jego płatek i puścił jej oczko, a rączki z jej biodra nie zabierał.
architekt wnętrz
SkB Architects
belltown
- Mhm - mruknęła cicho, intensywnie dłonią masując penisa, którego w zasadzie powinna mu upierdolić w tym momencie za karę, ale nie zrobiła tego. Nie ruszyła się też z miejsca, gdy dotknął jej biodra. - To dlaczego, do jasnej cholery, nie potrafisz tego zrobić od dwóch lat, skoro nie będziesz trzymał mnie na siłę? - zapytała, wywracając oczami. A kiedy powiedział, że sąd nie jest potrzebny, uśmiechnęła się. - Nie, bo wtedy już nie będziesz się mógł tak dobrze bawić, huh? Może jednak zróbmy rozwód w sądzie. Dla mnie i mojego lepszego samopoczucia - zaproponowała, lekko przechylając głową gdy przygryzł płatek jej ucha. I kurwa, zrobiło jej się cieplej zdecydowanie. A zdecydowanie nie powinno, ugh.
-
-
-
Kiedy tak masowała jego penisa, ewidentnie się rozluźnił, chociaż w spodniach mu się zaczęło robić mniej miejsca i uznał, że skoro ona sobie pozwalała, to on wsunął dłoń między jej uda, zaczynając przez cienki materiał koronkowej bielizny muskać jej łechtaczkę, by zaraz zacząć ją delikatnie masować.
– Sxczerze? Po prostu o tym zapomniałem – wzruszył niewinnie ramionami i westchnął cicho, patrząc jej w oczy. Nie kłamał, serio tak było.
– Znalazłbym sposób, by się dobrze bawić, ale sprawa w sądzie może się latami ciągnąć. Wiesz, ile się czeka na termin rozprawy? Chcesz być dalej mężatką przez kolejne dwa lata? – zamruczał z rozbawieniem, bo trochę tak było, no.