WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily + reszta | areszt w okolicach Seattle

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| kilka dni po ostatniej

Okej, wszyscy oglądają seriale. Lilianne osobiście była fanką Skazanego na śmierć albo Orange is the new black, ale... no w praktyce było chyba gorzej, niż pokazywali. Albo jej hormony robiły jej w tym miejscu jeszcze większą sieczkę w głowie. Z drugiej strony, jak miała się czuć ładna, zadbana blondynka z bogatego domu w celi z jakimiś patusiarami? Niefajnie. Z Nestą widywały się przy jedzeniu, bo trafiły na jeden blok i na spacerach, ale generalnie to Lily przeżywała to wszystko kurewsko. Nie dostawała żadnych witamin, jedzenie było chujowe, jałowe i chyba wolałaby generalnie nie jeść nic i po prostu martwiła się już nawet nie o siebie, tylko o dziecko. Christopher co prawda je uspokajał, że wszystko będzie dobrze, ale gdy te dni się tak kurewsko ciągnęły, a one nie mogły nawet dzwonić, to nie było łatwo być spokojną. Pewnie trochę im jednak nazwiska pomagały nie zostać niczyimi sukami , na szczęście :lol:
Niemniej jednak, zawołali ją na widzenie. Kurwa. W końcu. W zasadzie nie była pewna kto przyjdzie, miała po prostu nadzieję porozmawiać z kimś innymi, niż tymi blachami z którymi dzieliła celę. I kiedy weszła do sali widzeń, a przemiła (oczywiście, ironicznie) pani strażnik rozpięła jej kajdanki, a Lils zobaczyła Charliego, to od razu rzuciła mu się w ramiona.
- Nie biegać! - zawołała strażniczka, a Lily naprawdę z trudem powstrzymała się przed pokazaniem jej środkowego palca i nawet mimo jakiegoś tam pierdolenia tej starej raszpli, po prostu wtuliła się w Charliego, mocno zaciskając powieki i licząc w głowie do dziesięciu, żeby płaczem nie jebnąć w obecności innych lasek i w ogóle wszystkich.
- Rozumiem, że sernika pistacjowego nie pozwolili ci wnieść? - zapytała cicho, z nutą rozbawienia, chociaż wcale do śmiechu jej nie było. Usiadła przy stoliku, trzymając go kurczowo za dłonie. - Co powiedziałeś Cams? - zapytała od razu, bo chyba to było dla niej najważniejsze w tej chwili. :C

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Kiedy Charlie jechał na widzenie, naprawdę się cholernie martwił. Bo jego skromnym zdaniem te dwa zjeby powinny zostać, a one powinny wyjść z tego mieszkania w pizdu. Nie wyglądało to dobrze, ich ludzie pracowali, żeby dowody po kolei niewinnie znikały, ale to niestety wymagało czasu, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Tak więc teraz, kiedy na nią czekał, nerwowo podrygiwał i pierwszy raz w życiu zrozumiał, co ona czuła, za każdym razem, gdy czekała na niego. Chociaż Charles nie martwił się tylko o Lilianne, martwił się też o dziewczynkę, którą nosiła pod sercem, bo jednak domyślał się, że jedzenie w więzieniu było chujowe i niezbyt bogate w składniki odżywcze odpowiednie dla maluszka.
Zamknął ją szczelnie w ramionach, gdy ta się do niego wtuliła i uśmiechnął się czule, zanurzając twarz w jej włosach. Kurwa, cholernie się martwił i widząc ją w tym pomarańczowym wdzianku, wcale nie czuł się spokojniejszy, ale chociaż miał ją w ramionach.
– Niestety, ale próbowałem – mruknął cicho, patrząc na nią z miłością i czułością. – Że musiałaś wyjechać, ale jeśli będzie się przeciągać, musimy powiedzieć jej prawdę. Tęskni za tobą – powiedział cicho, patrząc na nią z troską, bo jednak wiadomo, że nie mogli ciągnąć tego kłamstwa w nieskończoność. – Jak się czujesz? Jak mała? – spytał, muskając palcami czule jej brzuszek, który lekko się zaokrąglił.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż, może i powinni panowie zostać, ale Lilianne wiedziała, że dla niej i Nesty wszyscy staną na wysokości zadania, żeby jak najszybciej wróciły do domów, a dla Jaya i Marka... cóż, podejrzewała, że wszyscy nie bardzo by się przejęli. Mimo wszystko teraz, gdy wtuliła się w Charliego, jej wewnętrzna udręka tyci się zmniejszyła, bo jego zapach był tym czego chyba najbardziej potrzebowała - zaraz po wyjściu z tego syfu. Potrzebowała chociaż minimalnie poczuć się bezpieczna życiowo i duchowo, bo wiedziała że nerwy nie wpływają dobrze że na dziecko, a zdecydowanie nie chciała go stracić. Wtedy naprawdę musiałaby Jasona zajebać i pójść siedzieć :lol:
- Nah, pewnie słabo próbowałeś - rzuciła z nutką rozbawienia w głosie, ale wzrok miała totalnie smutny. Nie panikowała już, bo próbowała ułożyć sobie w głowie to tak, że niedługo stąd wyjdą i że to tylko przejściowe, nawet jeśli podświadomie wiedziała, że wcale nie musi tak być. - Ale na razie to jeszcze przeciągnij, proszę. I tak pewnie jest umęczona zajmowaniem się Chuckiem, więc nie ma sensu jej dokładać niczego więcej - poprosiła, zaczynając nerwowo bawić się jego palcami. - Nie czuję się wcale, jeśli mam być szczera. Nie zakładałam, że będę jeść homara, ale to gówno które tu serwują jest beznadziejne - wywróciła oczami, przytrzymując jego dłoń przy swoim brzuszku. - Z małą w porządku. Chyba. Zaczynam czuć jak się rusza - uśmiechnęła się, całkiem dumnie w tym momencie. - Seksowny kolor, huh? Widzisz, pozazdrościłam ci - zażartowała, biorąc zaraz głębszy oddech. Tylko pośmiać się przez łzy zostawało, nie? Jak dostanie z dyszkę, to do śmiechu jej będzie mniej, zdecydowanie, ale póki co.. cóż.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ano owszem, średnio by się przejął losem Marka i Jasona, ale oni pewnie by jednak dostali trochę mniej - inna sprawa, że pewnie dokumenty, które Jason zabrał mogły obciążać nie tylko jego i Marcusa, ale też całą resztę, a to by wcale nie wróżyło dobrze, nie? W każdym razie, odetchnął głęboko i spojrzał na nią znacząco.
– No co ty, próbowałem bardzo, bardzo. Niestety moje piękne, długie rzęsy nie zadziałały na strażniczkę – wygiął usta w podkówkę, ale uśmiechnął się, muskając delikatnie palcami jej policzek. – Jasne, będę przeciągał ile mogę – pokiwał głową. – Nie do końca tylko rozumie, czemu nie możesz dzwonić, ale kombinuję już, żeby ci przeszmuglować telefon. A Chris wszystko ogarnia i chcemy, żebyście były z Ness w jednej celi, żeby było wam raźniej – uśmiechnął się czule, patrząc jej w oczy.
– Niestety, tak już jest, ale postaramy się o wizytę lekarza i o opinię, żeby ci przepisali i podawali witaminy, żeby mała rosła zdrowo – uśmiechnął się delikatnie. – To wspaniale, może będzie tancerką jak urośnie? – poruszył brwiami, puszczając jej oczko. – Zdecydowanie lepiej ci w pomarańczu niż mnie, jeśli mam być szczery – dodał cicho, muskając jej czoło ustami. No miał nadzieję, że dziewczyny wyjdą prędzej niż później.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Może była lesbijką. Zresztą, nie ona jedyna tutaj - wywróciła oczami. Chociaż nie mogła zagwarantować, że gdyby dostała dziesięć lat, to z braku laku sama nie przeruchałaby jakiejś ładnej współwięźniarki. Bo jak to tak, dziesięć lat bez seksu? :lol: - Coś wymyślisz, odwróć jej uwagę od tego. Może zabierz ich na jakiś wyjazd czy coś - wzruszyła ramionami. O, to przecież nie było złe rozwiązanie. W końcu, jeden wyjazd wszystkich ominął, bo Charliego zamknęli więc teraz... cóż, mogli jechać bez niej.
- Na pewno byłoby łatwiej. Jesteśmy za ładne na bycie w takich miejscach, więc w jednej celi będzie sztos - uśmiechnęła się delikatnie, ledwie kącikami ust i odrzuciła do tyłu swoje włosy, jakby teatralnie. - Może być kim chce, byleby nie była głupia jak tatuś - wzniosła oczu ku niebu. Serio, dla niej to mogła nawet tańczyć z ogniem na rynku jakiegoś wypizdowia, byleby inteligencję miała po niej. - Co z nim? - zapytała jeszcze, przelotnie jakby tylko. Domyslała się, że dostali z Marcusem zjeby życia. Domyślała się, że też przeżywali to jak mrówki okres i w ogóle. Przechyliła delikatnie głowę na bok, wpatrując się teraz w jego dłonie.
- Po prostu ładnemu we wszystkim ładnie, wiesz - uśmiechnęła się, a kiedy ucałował jej czoło, delikatnie pogładziła palcami jego kark. - Jeśli tego nie ogarniemy, to będziesz mieć oko na małą, prawda? On sobie z tym nie poradzi, jeszcze ją poparzy przy kąpieli albo zgubi gdzieś na zakupach - powiedziała niby z rozbawieniem, ale głos jej tyci zadrżał, bo to był scenariusz którego się chyba najbardziej obawiała. Nie tak to planowały. Chociaż... no chuja planowały cokolwiek wtedy.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Może, może – uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem. No cóż, dało się wytrzymać latami bez sensu,a on był tego najlepszym przykładem. Gdy wspomniała, że bybył z Nessie za lładne na bycie w takich miejscach, pokiwał głową.
– A z jednej celi potem cyk, na wolność, bo nawet na to za ładne jesteście – zasmiał się cicho, ale zaraz odetchnął, gdy spytała, co z Jasonem. – Przeżywają to, dostali zjeżę ode mnie i od Bena, Ben nie chce, żeby was widywali ze względu na ich powiązania ze sprawą, sama rozumiesz – powiedział cicho, bo oczywiste, że lepiej, żeby tu nie przychodzili, prawda?
– Owszem, tak właśnie jest – westchnął cicho i pokiwał głową. – Jasne, że będę, ale spokojnie, ogarniemy to, tylko pamiętaj, nic nie wiecie, w życiu typa nie widziałyście. Powoli Chrs ogarnia, ale to może chwilę jeszcze potrwać – powiedział, odgarniając z czułością kosmyk włosów za jej ucha.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Cyk na wolność brzmi tak, jakby to miało być za tydzień. A oboje wiemy, że nie będzie za tydzień - wzruszyła ramionami, posyłając mu nieco smutne spojrzenie, ale jej usta nadal wyginały się w lekkim uśmiechu. Aż przeszli do tematu Jasona, eh. - Tak, rozumiem. To ma sens, po prostu... trochę się o niego martwię. - powiedziała, chociaż to idiotyczne że martwiła się o niego. On mógł grzać dupkę na kanapie, a to ona tutaj siedziała, trochę przez jego i Marka brak mózgów, nie? Wysłuchała tego co mówił, kiwając tylko głową. - Będziesz przychodzić, prawda? - zapytała tylko, nie komentujac już tego. Nie chciała wiedzieć ile to potrwa, chciała to mieć już po prostu za sobą, eh. A potem wróciła do celi i jakoś czas do kolejnych widzeń próbowała przetrwać. Inna sprawa, że chłopaki się nie pojawiali przez kolejne dwa tygodnie i trochę dreptała z nóżki na nóżkę w oczekiwaniu na zobaczenie Charliego. Potrzebowała z nim pogadać. Na szczęście, na ratunek w międzyczasie przyszła zmiana cel i to, że Nessie była obok. Trochę razem popłakały, Nesta się dowiedziała, że jest w ciąży i... no popłakały jeszcze więcej po tym, generalnie :lol: W międzyczasie się pobiły z jakimiś paroma dziwkami, cóż :lol: A kilka dni temu, Nessie miała widzenie. Z Markiem. I Lily była wręcz pewna, że skoro jeden z nich złamał zakaz, to drugi zrobi to samo - dlatego gdy wywołali ją na widzenie, doskonale wiedziała z kim będzie się widziała. Zdziwiło ją jednak miejsce, bo nie prowadzili jej do normalnej sali widzeń, tylko - jak się dowiedziała już pod drzwiami - do sali do widzeń intymnych. Tylko Jason i Marcus mogli na takie zjebane pomysły wpadać. Kiedy drzwi do pomieszczenia się otworzyły, nie spojrzała od razu na Jasona. Najpierw wlepiła wzrok w swoje dłonie, które strażniczka rozkuła z kajdanek i dopiero potem spojrzała na niego i wstrzymała oddech.
- A gdzie świeczki i płatki róż, skoro zaprosiłeś mnie w tak romantyczne miejsce? - zapytała, mierząc go wzrokiem, ale kąciki jej ust delikatnie drgnęły w górę. Delikatnie, bo miała rozciętą warge i jednak bolało, nooo.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Charlie oczywiście obiecał, że będzie przychodzić i słowa zamierzał dotrzymać.
Dzisiaj jednak nie miał szans dotrzymać danego Lilianne słowa, bo zamiast Charliego pojawił się Jason. Spojrzał na nią, taka biedną w tych kajdankach i ostrożnie podszedł do niej, już od Marka wiedział, że dziewczyny się pobiły i odetchnął głęboko, z troska patrząc na jej obrażenia.
– Jak się czujesz? Jak mała? Nie ucierpiała w tym pierdolniku? Nie możecie tak robić, Lils, nie kiedy obie jesteście… No wiesz, w ciąży – powiedział, jakby nie wiedziały, w czym były obie, nie? W każdym razie, naprawdę miał nadzieję, że o siebie dbały nawzajem, bo obaj z Markiem martwili się okropnie i naprawdę się cieszyl, że ją widział, chociaż pewnie dostanie zjeżę życia od Bena po tym. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Pobiły, zaraz pobiły. Wymieniły kulturalnie kilka ciosów, bo tamta szmata ją po prostu sprowokowała jakimiś głupimi tekstami, a Lilianne, mimo że pacyfistką chciała zawsze bardzo być, to nigdy w rzeczywistości nią nie została. Pokręciła głową widząc to zmartwione spojrzenie i po prostu do niego podeszła, łapiąc go za materiał tego co miał na sobie, swetra, bluzki czy tam koszuli i przyciągnęła go do siebie tak, żeby móc zarzucić mu ramiona na szyję, żeby po prostu się do niej przytulił.
- Nic mi nie jest. Z małą też wszystko dobrze, zaczyna kopać jak szalona i musimy jej wymyślić jakieś imię, bo potrzebuję nazywać ją jakoś konkretnie - powiedziała mu do ucha, mocniej do niego przylegając ciałem. Nie, to nie tak, że magicznie przeszła jej złość i wszystko było dobrze. Nadal była na niego zła. Nadal była obrażona, ale nie miała w tym momencie ochoty tym emanować na wszystkie strony. Odsunęła się jednak po chwili, żeby móc się mu przyjrzeć. - Bardzo macie przejebane u chłopaków, prawda? - zapytała, podnosząc jakieś prześcieradło które leżało tam przygotowane i rozłożyła je na łóżku. W temacie tych sal miała jednak doświadczenie i inaczej by na nim nie usiadła :lol: - Wiem, że pewnie udręczają was tym strasznie, ale to nie wasza wina. W każdym razie nie w stu procentach - wzruszyła ramionami, kładąc się zaraz na plecach i gapiąc się w sufit.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Zacisnął ramiona szczelnie wokół niej, na tyle, na ile pozwałał jej brzuszek, mocno do siebie ją tuląc i oddychając ciężko, zadowolony, że mógł mieć ją przy sobie. Tęsknił za nia przeokrpne, naprawdę się okrutnie o nia martwił i dobrze było chociaż na chwileczkę ja zobaczyć. Odetchnął głęboko i pokiwał głową.
- Całe szczęście, że zaczyna kopać i jest z wami dobrze. Myślałaś już o jakimś konkretnym imieniu?- spojrzał na brzuszek, muskając delikanie go palcami, ale zaraz pokiwał głową ponownie. – Tak, cholernie. Zabrali nam wszystkie biznesy i jesteśmy na przymusowym urlopie, więc siedzimy, mielimy i odchodzimy od zmysłów – przyznał cicho, uśmiechając się blado i niewinnie.
– Trochę nasza. Moja, że zostawiłem te dokumenty, gdyby tamten nic nie znalazł, to nie mielibyśmy wszyscy problemu – westchnął cicho i usiadł razem z nią, ale się nie kładł, tylko na nią ze smutkiem patrzył.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Ona też za nim tęskniła. Bardzo. Ale próbowała tego w swojej głowie za mocno nie roztrząsać, żeby całkowicie tutaj nie oszaleć. Próbowała w ogóle nie myśleć o tym, co się działo poza murami więzienia, tylko po prostu jakoś przetrwać te dni, mimo że totalnie nie było jej łatwo. Nie była stworzona do takich miejsc - o ile ktokolwiek w ogóle był.
- Miałam chwilkę czasu, więc zaczęłam się zastanawiać nad paroma - mruknęła pod nosem, troszkę z ironią. - Ale dam się najpierw wykazać tobie, tatusiu. Wymyśl coś - pokazała mu język, próbując rozluźnić i jego i siebie, chociaż wcale nie szło jej to pewnie zbyt cudownie. Pokiwała głową. - To może akurat dobrze. Wam też przyda się jakiś urlop mózgowy, poza tym... nie pakujcie się w nic na razie - to nie była prośba, raczej coś w rodzaju polecenia. Westchnęła ciężko.
- No dobra, w dużej mierze to twoja wina, ale my też zareagowałyśmy może zbyt pochopnie? Nie wiem, to i tak już bez znaczenia - stwierdziła, przenosząc powoli wzrok na Jasona. - Nie powinieneś więcej tutaj przychodzić, wiesz o tym, prawda? Wściekną się gdy się dowiedzą - powiedziała cicho, przymykając powieki i położyła obie dłonie na swoim brzuchu. - Co ciekawego robiłeś w tym czasie? - zapytała spokojnym tonem. Kusiło zapytać, czy już kogoś przeruchał, ale ostatecznie pohamowała siebie i swoje hormony :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Domyślał się, że wcale nie było jej łatwo i naprawdę chciał jej to ułatwić, ale widząc ją taką delikatną w tym pomarańczowym wdzianku. No kurwicy dostawał, że musiały tu z Nessie siedzieć, szczególnie, że obie były w ciży i zdecydowanie nie powinny tu być, nie?[/b] – Coś może mi się uda wymyślić, ale nie mam pojęcia, co[/b] – uśmiechnął się czul. – Jakie brałaś pod wagę? – spytał z wyraźnym zainteresowanie, w zamyśleniu nadal palcami muskając jej delikatnie zaokrąglony brzuszek.
– No wiem, masz rację. To bez znaczenia. Ale chciałem cię zobaczyć. Musieliśmy was obie zobaczyć z Markiem i wiedzieć, że jesteście w miarę całe i zdorwe. Może już nie wdawajcie się tylko w bóki, co? – musnął teraz jej policzek lekko dłonią i odetchnął głęboko.
– Ja? Nic. Siedziałem na dupie, lamentowałem Charlesem, samo życie – uśmiechnął się lekko, bo istotnie, tak było!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Mamy jeszcze trochę czasu do tego zanim się urodzi, także spokojnie, nie musisz się spieszyć - oby tylko do tego czasu zdążyła stąd wyjść, bo jakoś średnio widziała to wszystko inaczej, eh. - Natalie, Maddison, Claire... sama nie wiem co by mi do niej pasowało właściwie - wzruszyła delikatnie ramionkami. Nie była też pewna jak ją widzi wizualnie. Będzie miała jego czy jej oczy? Uśmiechnęła się delikatnie, chociaż dość smutno gdy powiedział, że chciał ją zobaczyć.
- Przez to, że mam tutaj tyle czasu i nie mam czym sobie zawrócić głowy, to niestety też myślałam o tym, że chcę cię zobaczyć - widać było, że niezbyt chętnie to mówiła, ale... no tak było. Martwiła się tym, że po prostu Ben ich mocno dojeżdża za karę, nie? - Postaramy się - stwierdziła, bo przecież celowo się z nikim nie biły, halo!
- To może nie lamentuj, tylko zacznij szukać architekta do zaprojektowania pokoju dla naszej córki. Musisz ogarnąć temat podwójnie, bo do swojego i mojego mieszkania - stwierdziła, przesuwając teraz palcami po jego dłoni, którą muskał jej brzuch i delikatnie zawędrowała nimi wyżej, do jego przedramienia. - Połóż się koło mnie i przytul - mruknęła cicho, otwierając oczy i lustrując go wzrokiem. Potrzebowała przytulenia, takiego prawdziwego przytulenia totalnie, bo wiadomo że na normalnych widzeniach średnio dało się to zrealizować, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Podoba mi się imię Natalie. Natie. Ale Maddison też jest śliczne. Mała Maddie. Albo Madeleine! Tak bardziej francusko, jak Camille – bo tak mu się wydawało przynajmniej, bo o pochodzeniu imion wiedział tyle, że pochodzenia są różne i na tym się kończyło. :lol: W każdym razie, westchnął sobie mimochodem, gdy powiedziała, że myślała o tym, ze chciała go zobaczyć. Uśmiechnął się do niej przesłodko w tym momencie, bo dla niego to była istnie wspaniała informacja. Też chciał cholernie ją zobaczyć i cieszył się cholernie, że i ona tęskniła.
– To dobrze, że cieszysz się na mój widok – puścił jej oczko i uśmiechnął się lekko. – Och, ale jeszcze jest trochę czasu, nie? W sensie nie musimy się z tym śpieszyć? – bo zestresował się teraz okropnie, że będzie musiał pokoik urządzać. O kurwa mać, masakra. :lol:
Zaraz jednak posłusznie się do niej przytulił, opierając brodę na jej ramieniu i obejmując czule. No cholernie tęsknił za nią – za nimi obiema. : c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Trzeba znaleźć takie, które w pełnej formie będzie fajnie brzmiało przy krzyczeniu - powiedziała z rozbawieniem, bo jak mówiła do swojej pierworodnej zdrobnieniami typu Cams czy Cami to było urocze, ale jak ryknęła Camille to brzmiało tyci groźnie :lol:
- Nie powiedziałam, że się cieszę. Powiedziałam, że myślałam o tym, że chciałabym cię zobaczyć. Nie dodawaj sobie - musnęła palcami jego brodę, patrząc na niego troszkę z rozbawieniem gdy zobaczył ten stresik w jego oczach przy temacie urządzania pokoiku. - Jest, ale tobie to zajmie więcej czasu niż mnie, dlatego zacznij się powoli za to zabierać. Urządź chociaż ten u siebie, do mnie wyślę Camille albo coś - wywróciła oczami. Niech się pan tata zmotywuje, nie wiadomo czy sam z dzieckiem nie będzie, nie? Kiedy ją przytulił, przekręciła się na bok, wsuwając nogę między jego nogi i wtuliła się w niego całym ciałem, wzdychając ciężko. Delikatnie złapała go za podbródek tak, żeby podczas tej bliskości móc patrzeć mu w oczy i zaczęła delikatnie gładzić palcami jego policzek.
- Będzie dobrze, nie martw się - uśmiechnęła się delikatnie. - Tylko nie róbcie nic głupiego. Nie podpadajcie już bardziej chłopakom, bo nie możemy was bronić stąd - mruknęła z lekkim rozbawieniem, palcem teraz lekko go tykając w nos. I jak będą chcieli ich zajebać, to też nie będą mogły pomóc :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”