WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Charles & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Och, czyli względnie mam jeszcze jakieś niecałe dwa lata w twojej łasce? Dobrze wiedzieć – zaśmiał się dźwięcznie, wywracając oczami, ale generalnie to zawsze byli rodziną i zawssze mieli nią pozostać – niezależnie od tego, czy Cami będzie dorosła, czy wyjedzie na studia, Charles wiedział, że bez względu na wszystko będzie się troszczył o Lils.
[]b – Oho, już czuję, jak mój rachunek ucierpi po zakupach Cami[/b] – zaśmiał się dźwięcznie, wywracając oczami. – Słodki, niesłodki, w tym wieku faceci myślą tylko o jednym, okej? Właśnie nie zapomniałem jak to jest i cholernie się martwię, no – westchnął, bo wiadomo, że nie chciał, żseby jego córeczka była nastoletnią matką. Jeszcze nie wiedział. :lol:
– Wiadomo, że jest najpiękniejsza. Niby tak, nie unikniemy. Jedyna pociecha, że bierze tabletki antykoncepcyjne więc raczej szybko dziadkami nie zostaniemy – zażartował, puszczając jej oczko. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Dokładnie tak. No, może przez okres studiów też będę ci łaskę okazywać - zaśmiała się. Grunt, że potrafili się dogadać, nie? Chociaż nie była pewna, czy gdyby mieli takich serio poważnych partnerów, to również ci partnerzy byliby z tego zadowoleni mimo wszystko :lol:
- Mój cierpiał przez piętnaście lat, teraz niech doi ciebie - wywróciła z rozbawieniem oczami. Taka prawda, podział obowiązków musiał być, a skoro miał córeczkę, to niech się wykosztowuje :lol: - Z całym szacunkiem, ale w każdym wieku myślicie tylko o jednym. Z wiekiem po prostu umiecie do tego myślenia dodać dodatkowe rzeczy - wymownie uniosła brew w góre. Nie, żeby laski były lepsze, ale wiadomo :lol:
- Mam taką nadzieję - wolała mu nie przypominać, że też brała tabletki, a jednak w ciążę zaszła po kilku miesiącach ich związku, nie? :lol: - Czyli przeżyjesz? Mogę rezerwować bilety dla naszej czwórki? - wyszczerzyła się do niego. Oczywiście, nie wspominała też o tym, że wiadomo, że dzieciakom zarezerwuje jeden pokój, po co go aż tak niepokoić :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

- Okej, ważne że jakakolwiek łaska zostanie mi okazana – powiedział cicho, oczywiście żartując i uśmiechnął się do niej nieznacznie. Kiedy wspomniała, że jej cierpiał przez piętnaście lat, posłał jej rozbawione spojrzenie, a on zamierzał owszem, rozpuścić swoją córeczkę, która w zasadzie już teraz pewnie robiła co chciała i przepierdalała bajońskie kwoty w drogich butikach.
– Czasami umiemy i to i tak tylko niektórzy z nas – poprawił ją z lekkim rozbawieniem. Mimo to, gdy powiedziała, że ma taką nadzieję, pokiwał głową. No niby wiedział, że ona też brała tabsy, ale na pewno parę razy jej się zapomniało czy tam coś. :lol: Liczył, że ich córka jednak pamięta. :lol:
– No nie wiem, czy przeżyję, ale skoro muszę. Pewnie jeden pokój będą chcieli, ja pierdole – jęknął cicho, bo co innego udawać, że się nie wie, a co innego wiedzieć na stopro, nie? :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż, rozpuszczał to taki był efekt. Chociaż Lily w temacie robienia zakupów dla Camille też się nigdy nie ograniczała, szczególnie że kasę czerpała głównie z budżetu rodziców i pewnie też Mark i Jay sporo dofinansowywali ją gdy Cams była mała, w ramach wsparcia duchowego i pomocy w imieniu Charliego, nie?
- Fakt, znam dwóch takich którzy nawet czasami tego nie poprawią - rzuciła, oczami wywracając. Wiadomo, że miała na myśli duet zjebów :lol: - Jezu, Charles nie bądź zgryźliwym dziadem. Jasne, że będą chcieli pokój razem, są parą i uprawiają seks, nawet jesli twoja głowa tego do siebie nie dopuszcza - parsknęła śmiechem, gładząc go nawet delikatnie po ramieniu w ramach pokrzepienia. - Lepiej, żeby uprawiali seks normalnie niż kombinowali po kątach bo to się zawsze gorzej kończy. - dodała, odkładając apteczkę.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– O tak, chyba nawet wiem, jakich dwóch masz na myśl – zaśmiał się cicho, upijając troszkę tequili, którą od niej otrzymał. Kiedy jednak powiedziała, że Cami i jej chłopak uprawiają seks, odetchnął głęboko i szklankę jednak opróżnił, teatralnie ją na stolik odstawiając.
– Naprawdę nie chcę, żeby moja głowa to dopuszczała, bo ten berbeć ledwo mleko spod nosa otarł, okej – wywrócił oczami i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
– Ach, tak? Komibinowanie po kątach też może być całkiem ekscytujące, nie sądzisz? – poruszył brwiami, nachylając się nad nią odrobinę i przesuwając wzrokiem po jej twarzy, zatrzymując się dłużej na ustach, które delikatnie musnął kciukiem.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie ciężko się domyślić - wzruszyła ramionami. Szybko jednak ten temat z głowy wywaliła, bo wzięła sobie za punkt honoru że nie będzie o Jasonie myśleć więcej niż będzie potrzeba. Próbowała go całkowicie wywalić z głowy, nawet jeśli nie była to najprostsza rzecz na świecie. Zaśmiała się widząc jego reakcje.
- Nie jest już dzieckiem, skarbie i musisz to zaakceptować. Jest prawie dorosła, nie ważne jak bardzo chcielibyśmy żeby było inaczej - pomasowała nawet jego ramię w tym momencie. Jej to może było łatwiej przyswoić, bo wiedziała że Cams uprawiała seks od kilku lat mimo wszystko, nie? Przechyliła głowę delikatnie na bok słysząc jego słowa i gdy musnął kciukiem jej usta, wzięła głębszy oddech. Aj, kusił. - Może być, ale i tak zawsze kończy się chujowo - stwierdziła, składając na tym kciuku delikatnego buziaka. Uniosła dłoń do jego twarzy, sama muskając palcami jego policzek, przy czym uważnie przyglądała się jego twarzy. Nah, z nim nie mogło się nic skończyć chujowo. To Charlie. - Skoro opatrywanie mamy za sobą, drinka wypiłeś na raz, to wracasz do domu czy zostajesz do rana dotrzymać mi towarzystwa? - zapytała, poruszając brwiami i uniosła trochę wyżej głowę, żeby sięgnąć wargami do jego ust, które delikatnie musnęła swoimi.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Zaśmiał się tylko na jej słowa, ale tematu Jaya zdecydowanie nie ciągnął, bo nie chciał psuć humoru ani sobie ani jej. Uśmiechnął się blado, gdy powiedziała, że Camille nie jest już dzieckiem.
– Niby wiem, ale dla mnie zawsze będzie małą córeczką z kucykami, okej – wywrócił oczami teatralnie i uśmiechnął się do niej delikatnie, bo trochę tak to widział. Już zawsze w jego oczach Camille miała być jego małą księżniczką, tak po prostu. – Nieprawda, nie zawsze – mruknął, wzruszając ramionami i wlepiając wzrok w jej oczy. Kiedy jednak spytała, czy wraca do siebie, czy zostanie do rana, przechylił głowę, ale zaraz musnęła jego usta i to sprawiło, że mózg Charlesa wszedł na wyższe obroty. Objął ją mocno w talii, wciągając na swoje kolana i wpił się cholernie namiętnie w jej usta, dłonie zaciskając na jej pośladkach.
– Myślę, że mogę zostać – mruknął cicho spod jej warg i przeniósł teraz usta na jej dekolt i szyję, które zaczął obsypywać pocałunkami.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Wiem, ale nie możesz o niej tak ciągle myśleć. Zresztą, ona sama tego nie lubi. W końcu wyfrunie z gniazda i nie będziemy mogli nic na to poradzić - powiedziała spokojnie, chociaż sama nie bardzo chciała żeby ten moment nastąpił. Życie z Camille zleciało jej szybciej niż powinno, serio. Okres kiedy była brzdącem przeleciał jak szalony i strasznie czasami za tym tęskniła, bo nastolatką jednak ich kaszojad był ciężką :lol:
- Co ty wiesz o życiu - powiedziała cicho, z lekkim rozbawieniem. No, ona wiedziała, bo już jedna relacja w tym życiu wystarczająco przez takie krycie po kątach jej namieszała, nie? Ale kiedy wciągnął ją na swoje kolana, przestała o tym myśleć. Skupiła się na pocałunkach, przymykając oczy i delektując się nimi teraz, bo za Rapture średnio na delektowanie miała czas.
- Ale robisz śniadanie - mruknęła mu w usta i w czasie w którym on zajął się jej dekoltem, ona spokojnie, niespiesznie zaczęła rozpinać guziki w jego koszuli, by zaraz sunąć dłońmi po jego klatce piersiowej. - Oho, ktoś tu chodzi na siłownię - zamruczała z nutą rozbawienia, zsuwając koszulę z jego ramion i wzdychała cicho raz po raz czując te pocałunki na swojej szyi.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Ja wiem, że masz rację, ale czy mogę jeszcze żyć przez chwilę w swojej fantazji, że jednak nie wyfrunie? – uśmiechnął się delikatnie, bo generalnie trochę tak to widział. Inna sprawa, że wiedział doskonale, że ten dzień nastąpi raczej szybciej niż później, niestety. Uniósł jedną brew wymownie.
– Coś tam może wiem – wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieznacznie. Teraz w sumie też się chciał nacieszyć i delektować jej bliskością, bo pod Rapture, istotnie, nie było na to do końca czasu. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią wymownie, gdy powiedziała, że robi śniadanie.
– Okej, nawet ogarnę twoje ulubione pancake’i – mruknął cicho, patrząc jej w oczy, ale zaraz z niej ściągnął t-shirt, który miała na sobie i zaczał skupiać się na jej piersiach, jedną dłoń wsuwając między jej uda i zaczynając pieścić jej kobiecoś.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Idealnie - mruknęła tylko w odpowiedzi na to, że zrobi pancake'i i potem już całkowicie w tej bliskości popłynęła. I spędzili sobie potem pewnie razem poranek i Charlie sobie pojechał do domu.
Generalnie Lily przez ostatnie dni zaczęła się przygotowywać do pobytu w szpitalu. Na wszelki wypadek skróciła już też włosy, spotkała się ze dwa razy z Joshem, z Charlesem zresztą też sporo czasu spędzała i w zasadzie nie narzekała. Dzisiaj pewnie od rana siedzieli razem, zjedli razem lunch i aktualnie siedziała na blacie w kuchni, Charlie znajdował się pomiędzy jej nogami w trakcie czynności dość oczywistej :lol: gdy nagle ktoś zaczął otwierać drzwi kluczem.
- Kurwa - jęknęła wyraźnie niezadowolona z tego, że musieli przerwać. - Albo Nesta albo Cams - powiedziała, od razu go trochę od siebie odpychając i zeskoczyła na ziemię w pośpiechu zakładając na tyłek jakieś dresowe szorty.
- MAMO, JESTEŚ?! - wydarła się Camille od progu, trzaskając za sobą drzwiami. - Jezu, odwaliłam strasznie, musiałam przyjechać i ci powiedzieć, ale nie mów na razie tacie, proszę, bo to naprawdę... - i urwała, wchodząc do kuchni i widząc też Charliego. Lils oblizała troszkę nerwowo usta, czując jeszcze jak krew w jej żyłach nadal pulsowała.
- Co się stało? Nie miałyście być w LA? - przeszła na drugą stronę blatu, widząc też Vittorię. - Hej, szkrabie - od razu Vi przytuliła na powitanie, łapiąc zaraz Cami za rączkę bo jednak dziwna sprawa, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie nie narzekał na tę bliskość i brak oczekiwań, bo generalnie to jakoś dobrze robiło mu na głowę, bawili się dobrze, on zamierzał oczywiście o nią zadbać, kiedy będzie w szpitalu i obecnie po lunchu zajmował się spalaniem kalorii, które skonsumowali wcześniej. :lol: Tak więc, kiedy usłyszał to, jak ktoś przekręca zamek w drzwiach, odetchnął głęboko i oczywiście ubrał zaraz spodnie na tyłek i wciągnął na siebie koszulkę, którą nieopatrznie pewnie na lewą stronę założył. Cóż. :lol:
– Czego ma nie mówić tacie, huh? – spytał nieco surowym tonem i spojrzał na córkę z lekkim uśmiechem, bo jednak sądził, że może coś w kobiecych sprawach się stało, no nie wiedział, nie miał pojęcia, ale kiedy zobaczył Vittorię, uśmiechnął się i sam się z nią przywitał.
– Hej ciociu, wujku – Vittoria uśmiechnęła się lekko i spojrzała na oboje, znacząco zawieszając spojrzenie na koszulce Charlesa, ale zaraz westchnęła cicho, oczywiście przytulając Lils na powitanie mocno. – Spokojnie, Cami. Jesteś bezpieczna, wszystko jest w porządku – uspokoiła przyjaciółkę, kojąco gładząc jej przedramię, bo wiedziała, że stresowała się okropnie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tak, brak oczekiwań był przyjemny i Lily doceniała to, że po prostu przy niej był. Inna sprawa, że bankowo z Joshem też uprawiała seks i czuła się z tym tyci źle, ale w sumie wolna była, mogła ruchać nawet i dwudziestu facetów jednocześnie i nikt nie mógłby jej mieć tego za złe, tym bardziej że mogła niedługo umrzeć, tak? :lol:
- Cicho bądź - trzepnęła go w ramie, bo była odrobinę jednak zmartwiona tonem Cams i naprawdę miała gdzieś jego ojcowanie tejże chwili. Kiedy zobaczyła wzrok Vittorii, sama kątem oka zerknęła na jego koszulkę. Omg, no musiał? :lol:
- Nie jest w porządku, kurwa, już to ustaliłyśmy jadąc tutaj! - jęknęła nastolatka, siadając zaraz na kanapie i zasłaniając twarz dłońmi. - Zabijecie mnie, totalnie mnie zabijecie, ale naprawdę się pilnowałam, nie wiem co się stało. George jeszcze nie wie, nie wiem jak mu to powiem - i wtedy Camille jebnęła płaczem, więc Lils kucnęła przed nią, opierając dłonie na jej kolanach.
- Ej, nie zabijemy. Jesteśmy dla ciebie, zawsze, przecież wiesz - powiedziała cicho, łapiąc ją za dłonie. - To... czy ty... - no nie umiała dokończyć, bo miała wrażenie że osiwieje jak powie to na głos.
- JESTEM W CIĄŻY - wyrzuciła z siebie w końcu, a Lily aż pobladła.
- Kurwa, Cams, ale... no rozmawiałyśmy o tabletkach milion razy. Zapomniałaś brać? - próbowała nie panikować, ale trochę zaczęła. Zostanie babcią. Ja pierdole :lol: - Wiesz, są różne opcje - dodała jeszcze, ale zerknęła wymownie na Charliego z miną ZRÓB COŚ, NO jakby miał faktycznie zdolności do ogarnięcia tematu, heh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Kiedy dostał w ramię, spojrzał na nią ewidentnie skrzywdzony, jednak w jego oczach było widać troskę. Tak czy siak, kiedy Camille usiadła na kanapie, Vittoria usiadła razem z nią, nie puszczając jej dłoni. Zaraz ją zresztą objęła ramieniem i westchnęła cicho, pocierając je pokrzepiająco.
– Nie jest, ale będzie – obiecała Vi, całując skroń blondynki, widać było zresztą, że szatynka była delikatnie przemęczona bo jednak stres o mamę trochę ją wykańczał, a teraz jeszcze sytuacja z Camille. Kiedy jednak Cami jebnęła płaczem, obok niej, po drugiej stronie znalazł się i Charles, który objął córkę i westchnął ciężko.
– Jasne, cokolwiek to jest, Cami, damy sobie radę. Jesteśmy rodziną – powiedział spokojnie, całując jej skroń, ale wtedy też mu kliknęło, w głowie. George jeszcze nie wie. Nie wiem jak mu to powiem. O KURWA JEBANA JA PIERDOLE.
– Och, jesteś w ciąży – powtórzył, również ewidentnie blednąc. – Poradzimy sobie z tym wszystkim. Myślałaś o tym, czy chcesz je zatrzymać? – spytał spokojnie, głaszcząc jej ramię, ale widać było, że miał ochotę iśc i Dżordża zajebać. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie wiem. Nie wiem co powie George. A jak nie będzie chciał tego dziecka? - rozpoczęła festiwal lamentu Camille, a Lilianne odetchnęła głęboko. Sama chciała popanikować, ale próbowała jednak tego nie robić, tylko być oazą spokoju, żeby swoją ciężarną, nastoletnią córkę wspierać. Kurwa mać, ze wszystkich rzeczy, akurat w tej musiała ją naśladować?
- Cams, nawet jeśli nie będzie chciał, to tak naprawdę decyzja należy do ciebie - powiedziała najłagodniejszym tonem na jaki było ją stać. - W razie czego poradzimy sobie z tym, serio - dalej mocno trzymała jej dłonie, kciukami gładząc ich wierzch.
- No ale jak? Bede mieć dziecko. Chciałam iść na studia, chciałam wyjeżdżać... - mamrotała nastolatka.
- No i pójdziesz. I będziesz wyjeżdżać. Dziecko to nie koniec świata - Lils miała w tym mimo wszystko doświadczenie, nie? - Umówię cię na usg na jutro, okej? I nie denerwuj się, stres szkodzi dziecku. Jesteś głodna? Możemy coś zamówić. Albo ugotować. Co tylko chcesz - uniosła dłoń do jej buzi, ocierając z niej łzy. - Zadzwoń do George'a i mu powiedz. Może będzie chciał iść do ginekologa z tobą - zaproponowała, ale planowała gówniarza zabić, jeśli karze jej usunąć albo coś :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Skarbie, najważniejsze jest to, czego ty chcesz. To twoje ciało i twoja decyzja – powiedział spokojnie Charlie, kiedy Cami zaczeła festiwal lamentu. Aż sam się sobie dziwił, że jego głos był taki spokojny, bo generalnie w głowie lamentował życiowo przeokropnie. Cóż. :lol:
– Jasne, że sobie poradzimy. Jasne, że będziesz mogła wyjeżdżać i iść na studia. Nic cię nie ominie – obiecał spokojnie, nadal tuląc do siebie młodą, a Vittoria uśmiechnęła się delikatnie, lekko splatając palce przyjaciółki ze swoimi.
– Widzisz? Mówiłam, że dobrze zareagują, Cami – powiedziała cicho, uśmiechając się pokrzepiająco. – A dziecko to naprawdę nie jest koniec świata, wiadomo że wszyscy ci pomożemy – dodała spokojnie, zgadzając się z Lils oczywiście. – Mogę coś ugotować, jeśli chcecie. Albo mogę sobie pójść - rzuciła Vi, bo jednak wiadomo, że nie chciała im też przeszkadzać.
– Myślę, że powinna powiedzieć Georgowi na żywo. Możesz go tu zaprosić – powiedział spokojnie, patrząc znacząco na Lils. Jka będzie na miejscu, prościej będzie go zajebać. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”