WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Charles & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie w zasadzie cieszył się na klubowy wypad z Lily - sam trochę potrzebował resetu i zasadniczo cieszył się, że Lils czuła się na tyle dobrze, by wyjśc na miasto. Tak więc sobie trochę potańczyli, wypili jakieś drineczki, ale raczej podchodził do tego naprawdę luźno - nie miał najmniejszego problemu spędzać z nią czas w ten sposób - platonicznie. Bo w zasadzie to kochał ją od lat tak cholernie mocno, że nie był tylko po prostu zakochanym facetem. Byli przyjaciółmi, rodzicami wspaniałej córki i po prostu świetnie się dogadywali, nie? Teraz jednak Charlie stał razem z nią, odpalając jej papierosa i uśmiechnął się lekko, na ramiona zarzucając jej swoją marynarkę.
- Naprawdę dobrze się dzisiaj bawię, a ty? - spytał spokojnie, bo pewnie co nieco słyszał o wielkiej przemowie Jasona i w zasadzie trochę go zastanawiało, co się między nimi wydarzyło. Nie widział się jeszcze z Nickiem, więc w zasadzie nie miał zielonego pojęcia o tym, co odjebali dwaj gwiazdorzy. :lol: Marcus pewnie też się średnio chwalił rozwodem, także no. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tak, Lily też się na to wyjście cieszyła. Nie traktowała tego jakoś nie wiadomo jak poważnie, jarała się tylko tym, że mimo wszystko potrafili mieć normalny kontakt, serio. Nie wyobrażała sobie tego, żeby w ogóle mieli się nie widywać i rozmawiać i to, że klikało bycie po prostu przyjaciółmi naprawdę było dla niej czymś dobrym emocjonalnym. I jasne, kochała go - nie wiedziała już jak to jest go nie kochać, ale ta miłość nie przytłaczała jej w żaden sposób na duchowo. Była. I widziała, że oboje po prostu nauczyli się z nią żyć. Widziała się pewnie jeszcze ze dwa razy z Joshem, było naprawdę spoko i też całkiem skutecznie ignorowała Jasona, który pewnie jakieś próby kontaktu próbował podejmować :lol: Niemniej jednak, uśmiechnęła się gdy Charlie założył jej na plecy swoją marynarkę.
- Mhm, ja też. Stęskniłam się - puściła mu oczko, zaciągając się papierosem. Czuła się nadal całkiem dobrze, chociaż kilka razy już jakiś krwotok z noska miała, plus na jej ciele pojawiało się coraz więcej siniaków ale próbowała to ignorować. Po co psuć sobie głowę, prawda? - Jak wyjazd? Chyba coraz lepiej ci idzie w pracy, co? - poruszyła brwiami. Chciała mu powiedzieć o tym co Jay odjebał, ale chyba nie wiedziała jak się za to zabrać. To nadal jej Charlie - jak z nim rozmawiać tak serio o uczuciach do innej osoby? Ciężka sprawa, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Uśmiechnął się do niej delikatnie, gdy powiedziała, że się stęskniła. On też się stęsknił totalnie i w zasadzie nawet nie sądził, że ich przyjaźń mogła aż tak rozkwitnąć, ale miło się zaskoczył. Bo naprawdę uwielbiał ją całym sercem i lubił z nią po prostu rozmawiać i spędzać czas bez ciśnienia, które w zasadzie oboje na siebie nałożyli, gdy zaczęli być w związku.
– No ja też, przepraszam, że ostatnio mniej wpadałem do szpitala, ale obiecuję poprawę. I przyniosę ci nawet ten zajebisty sernik pistacjowy w ramach rekompensaty emocjonalnej - zaśmiał się pod nosem, bo bankowo o tym, że miała flow na pistacje wiedział, ale ostatnio trochę więcej pracował i czas mu się lekko skurczył. – Nie tak źle, ale Marcus jakiś taki jak struty chodził. Nie chciał powiedzieć o co chodzi, ale wydaje mi się, że coś z Ness. Pewnie ty masz więcej informacji na ten temat – zaśmiał się pod nosem, bo obstawiał, że jednak od Ness wiedziała, z pierwszej ręki, co tam się podziało.
– A jak tam u ciebie? Jak impreza Bena? Wszystko się udało? Poszłaś tam w końcu? – poruszył brwiami z lekkim uśmiechem, bo domyślał się, że mogła tam iść chociażby jako wsparcie duchowe dla Ness. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tak. Ciśnienie nałożone wcześniej zupełnie nie pomagało i jeszcze ten pieprzony Jason który tak wtedy jej w głowie namieszał tym, jak dobrze im szło się dogadywanie, bawienie razem... szkoda, że tak samo nie szło teraz. Chyba nikt nie mógł nawet w połowie rozumieć tego, jak cholernie sobie pluła w brodę że w ogóle do tej punktu dotarła.
- No coś ty, nie przepraszaj - dźgnęła go lekko palcem pod żebra, bo serio nie widziała w tym problemu. - Och, ostatnio byłam z Joshem w takiej meksykańskiej knajpce i boże, jaki sernik stamtąd jest boski... - aż sobie westchnęła cichutko, patrząc na niego z lekkim rozbawieniem. No, tamtego dnai nie tylko sernik był smaczny :lol: - To nie coś z Ness. To coś z nim. Wyruchał inną laskę napierdolony jak szmata towarem i alkoholem. Mam zdjęcie, chcesz zobaczyć? - widać było, że samo wspomnienie ją emocjonalnie najeżało i nawet faktycznie telefon z torebki wyjęła, pokazując całą serię zdjęć. I pewnie od razu było widać, że to chata Jasona, nie?
- U mnie stabilnie, impreza Bena... cóż, Jason się postarał. Była nawet lodowa rzeźba - wzruszyła ramionami, zaciągając się papierosem kilka razy pod rząd, niemal go przy tym kończąc w ciągu kilku sekund. - Poszłam z Joshem i żałowałam. Młodszy i głupszy Rosenthal postanowił walnąć przemówienie o tym, że o miłość trzeba walczyć - posłała mu wymowne spojrzenie, jakby chciała żeby sam się domyślił do czego dążyła. - Szkoda, że kilka dni wcześniej obracał cycatą kurwę. Z tego też mam zdjęcie - puściła mu oczko, wzrok przenosząc zaraz na przestrzeń przed sobą. No cóż. Na pamiątkę sobie zostawiła, heh :/

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Spoko, mogę jechać do tej knajpy po sernik – zaśmiał się pod nosem, wzruszając ramionami. Generalnie tak czy siak na pewno do niej dzwonił i pytał, jak tam, jak się czuła, czy wszystko w porządku z Cami, ale wiadomo – co innego pytać, a co innego być na miejscu, nie? A potem usłyszał, co Mark odjebał.
– O kurwa. Grubo. Czy to w domu Jaya? To już się nie dziwię, że taki struty chodzi. Sądziłem, że mu zależało mocno na Ness, zjebał maks – stwierdził lekko zszokowany patrząc na te zdjęcia, chociaż w głowie gdzieś tam przyznał, że tamta dupa całkiem przyjemna dla oka była, ale był tylko facetem, tak? :lol: Było po prostu na czym oko zawiesić, a przecież na owłosiony tyłek Marcusa patrzył nie będzie.
– Nie dziwi mnie ta lodowa rzeźba – zaśmiał się dźwięcznie, wzruszając ramionami. – Och, egzaltowana przemowa Jaya, żałuję, że nie byłem jej świadkiem – wywrócił oczami, bo generalnie domyślił się, że jakieś kłopoty grubsze w raju, skoro Mark na chacie Jaya się ruchał z jakąś typiarą, a ona na imprezę poszła z Joshem.
– O ja pierdole, przykro mi Lils… Naprawdę. W sensie zachował się jak kurwa, a wiem, że ci na nim zależało… Pewnie nadal zależy, bo to tak łatwo nie przechodzi – westchnął cicho, obejmując ją ramieniem i czule całując jej skroń. – Dużo czasu chyba ostatnio spędziłaś z Joshem, co? – spytał, poruszając brwiami i jakby chcąc ją rozchmurzyć.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Podam ci adres - wyszczerzyła się do niego. Doceniała to, że dzwonił, interesował się i w ogóle, ale... zupełnie tego od niego nie wymagała. Brała pod uwagę, że sporo pracował, mógł układać sobie jakoś swoje życie więc wiadomo.
- Grubo to mało powiedziane. Jak przyszłam to wszędzie walały się jakieś tandetne ciuchy, koks i butelki po alkoholu. Nesta jest wkurwiona, wyprowadziła się do Nicka więc domyślasz się jaka drama się przez to rozpętała - wzruszyła ramionami. Ona nie zwróciła uwagi ani na dupę Marka ani na to jak wyglądała ta typiara, bo dostała furii na sam widok tego wszystkiego. Duet zjebów pozostał po prostu duetem zjebów, nie?
- Mnie dziwi, bo impreza była w klubie a nie na luksusowej sali balowej - powiedziała to nawet z rozbawieniem, które uciekło przy temacie przemowy. Eh. - Cóż, mogłabym się z tobą zamienić miejscami, bo ja dla odmiany żałuję że byłam jej świadkiem - stwierdziła, bo serio, wolałaby tego wszystkiego nie słyszeć. Najchętniej by Rosenthala wysłała na inną planetę aktualnie.
- Chyba nie powinnam być zdziwiona. To Jason. Powinnam... w sumie powinnam to przewidzieć - wzruszyła delikatnie ramionami, ale kiedy ją objął, przytuliła się bokiem do niego, nos opierając na jego szyi i odetchnęła głęboko, trochę kojąc nerwy dzięki zapachowi jego perfum. - Przejdzie. Po prostu nie chcę go oglądać częściej niż będzie trzeba - stwierdziła cicho, kiwając głową na jego kolejne słowa. - Owszem, ale w sumie zawsze lubiłam się z nim widywać. Nie zatruwa mojej głowy niczym niepotrzebnym przynajmniej - wywróciła oczami. Wystarczyło, że Jay udręczał ją za wszystkich razem wziętych :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Mimo wszystko, jakby nie patrzeć, była matką jego córki i przyjaciółką, więc całkiem naturalnym dla niego było, że po prostu się o nią troszczył i dbał, nawet jeśli nei mieli już relacji stricte romantycznej. Westchnął cicho i spojrzał na nią, kiwając głową.
– Czyli pewnie będą brali rozwód? W sensie… Jeszcze mając na uwadze, że Ben wrócił – wszyscy widzieli, jak Ben i Ness zawsze na siebie patrzyli. Na każdym przyjęciu wyglądali tak, jakby widzieli tylko siebie i generalnie to była totalnie jedna z tych wielkich, epickich miłości, o czym słyszał każdy w ich towarzystwie, nie?
– Jak widać, nawet w klubie można postawić rzeźby z lodu. Słuchaj, na moje kolejne urodziny totalnie chcę taką moich rozmiarów w przebraniu strażaka – pokazał jej język, nawiązując oczywiście do jej panieńskiego. :lol: Generalnie nie miałby nic przeciw takiej rzeźbie hahaha, potem by pewnie lali z tego bekę przez długie lata. – Aż tak, huh? – spytał z troską, pocierając delikatnie jej ramię.
– Wiesz, wydaje mi się, że jego mózgu nikt nie ogarnie – westchnął cicho, opierając brodę o czubek jej głowy i tuląc do siebie. – Okej, jeśli przyjdzie do ciebie do szpitala, chętnie go wyjebię za bety – zaśmiał się, puszczając jej oczko. – No tak, wiem, pamiętam, jak próbował cię na randkę wyciągać – musnął czubek jej nosa palcami i uśmiechnął się lekko.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Złożyła papiery, tak - pokiwała głową. Nie dziwiła się Nessie, gdyby była w jej sytuacji też chciałaby rozwodu, nawet mimo tego, że oficjalnie sobie z Marcusem miłości nie wyznali. W ogóle miała ochotę dopierdolić i Marcusowi i Jasonowi, ale trochę nie miała siły na jakieś ewentualne dyskusje z tymi debilami.
- To poproś Jasona o taką - wzniosła oczy ku niebu. - Wy wszyscy macie kryzys wieku średniego czy co? - zapytała z rozbawieniem, bo zaczynała panów tak właśnie widzieć i nieco ją to przerażało :lol: - Ogarnę ci po prostu striptizerkę przebraną w strażacki strój - dodała, łokciem go lekko trącając. O, to mogła dla niego zrobić. Ale tancerkę, a nie kurewkę, więc to będzie załatwiać sama, bo Marcus i Jason chyba nie daliby rady kurwy nie wynająć, well. - Jak ktoś, kto kocha tylko własnego kutasa może się wypowiadać na temat miłości? Come on - nadal swoje obstawiała, mimo że potem wyznał jej miłość bez obecności świadków. Próbowała się bronić trochę w ten sposób od myślenia o Jayu pozytywnie. Nie chciała widzieć w nim już żadnych pozytywów, bo zawiódł ją na całej linii.
- On nie ma mózgu - mruknęła trochę jak naburmuszone dziecko. Nie, żeby sama była lepsza ogólnie, ale przemilczmy to :lol: - Szczególnie że jego argument na chujowe reagowanie na ciąże było to, że dziecko mogło być twoje. Kurwa, Camille też jest twoja i nie robiło mu to ani kiedyś ani teraz większej różnicy - wywróciła oczami. Gdy sypiali ze soba pierwszy raz Cami też była mała, nie? - W końcu mu się udało - powiedziała niewinnie, odsuwając się od niego drobinkę. - Wracamy do środka? Musze korzystać z możliwości tańczenia, póki jeszcze nie umieram - zarzuciła nieco ponuro, ale uśmiechnęła się szeroko.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie dziwię się jej – mruknął, wzruszając ramionami, bo wszyscy wiedzieli, że Ness była na zdradę wrażliwa po Enzo. Cóż.
– O nie, on to mi zrobi taką z mikropenisem pewnie – zaśmiał się dźwięcznie, wzruszając ramionami. – Nie, po prostu chcę rzeźbę z lodu, kurwa, nie możesz dla mnie tego zrobić? - spytał, wyginając usta w podkówkę. Kusiło go generalnie, żeby powiedzieć, że ona mogłaby być tą striptizerką w ramach rewanżu, ale no… Nie była już jego kobietą, więc wiadomo.
– Coś w tym jest – mruknął cicho, a gdy wspomniała, że Jay nie miał mózgu, przechylił delikatnie głowę, wlepiając w nią spojrzenie. Jasne, coś w tym stwierdzeniu mogło być. On się nie wtrącał, bo widział, że była dość mocno nakręcona. :lol:
– Cóż, to chujowy argument tak szczerze, przecież równie dobrze mogło być jego, nie? – westchnął ciężko, ale kiedy spytała, czy wracają do środka, pokiwał głową. – Nie mów tak, nie umierasz – upomniał ją i pewnie poprowadzić chciał ją na parkiet, kiedy nagle podbił do nich jakiś ziomek.
– Uuu, jak chcesz korzystać z możliwości tańczenia, kochana, to ja bardzo chętnie – powiedział, pewnie chcąc klepnąć pośladek Lils, ale Charlie zareagował natychmiast i wziął typa za szmaty, do ściany budynku go przyszpilając.
- Tak się nie mówi do damy, ani tym bardziej względem niej nie zachowuje, ty pierdolony szmaciarzu – no i mu zajebał kulturalnie w tym momencie. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- To ja dokleję brakującą część lodu, żeby zobrazować ogrom twojego penisa - parsknęła śmiechem. Ale w sumie to brzmiało jak naburmuszony Jason, chociaż to Lily trochę bawiło - Charlie nie zrobił przecież niczego złego w jego kierunku. To Rosenthal odjebał, a fochy strzelał jakby było na odwrót :lol: - Dobrze wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko - musnęła palcami jego nos. - Po prostu myślałam, że striptizerka to lepszy prezent, ale okej. Będzie rzeźba - dodała, posyłając mu buziaka w powietrzu. Chuj, wolał rzeźbe, będzie rzeźba. Od biedy mogłaby mu striptiz strzelić, chociaż nie była pewna czy to dobry pomysł :lol:
- Masz okazję cisnąć po Jasonie i naprawdę tego nie robisz? Kurwa, Charles - jęknęła z nutą rozpaczy. A gdzie solidarność? Gdzie disowanie tego chuja? Bardzo prosiła o wsparcie, halo! - No, prawda? Dobrze, że tak wyszło, bo słuchając jego wymówek naprawdę nie chciałabym mieć z nim dziecka. - i powiedziała to poważnie, bardzo poważnie. Kiedy jednak podbił do nich ten ziomek, Lils nie zarejestrowała tego co się działo w pierwszej chwili, dopiero gdy Charlie typa przyszpilił do ściany, ogarnęła temat.
- Charlie, kurwa - warknęła, ale nie łapała go za ramie ani nic, bo przyszpilenie to nic. A potem mu zajebał i patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. - Co ty odpierdalasz? Olej to - poprosiła jeszcze spokojnie, licząc że ziomek niczego nie dojebie, ale dojebał. I się wyrwał i po prostu Charlesowi oddał., przez co pewnie obaj wylądowali finalnie na ziemi :lol:
- Serio? Za jakąś kurwę napierdalasz innych ludzi? - zaśmiał się cicho ziomek. No well.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Okej, trzymam za słowo – zaśmiał się dźwięcznie, puszczając jej oczko. No generalnie skoro tak mu obiecała, to zamierzał ją potem z tej obietnicy rozliczyć totalnie.
– Nah, jeśli nie ty będziesz tą striptizerką, to totalnie bez sensu – mruknął, puszczając jej oczko, ale widać było, że żartował. No, chyba że ona by chciała, wtedy mógł jednak nie żartować, tylko mówić całkowicie poważnie. :lol:
– No słuchaj, jest głupim, zjebanym chujem i mogę mu najebać, mam o nim mniemanie tak niskie jak tylko się da, także jak masz potrzebę, mogę wynająć salę treningową i na worek do boksowania nakleimy jego zdjęcie, jeśli ci ulży emocjonalnie. Lepiej? – wyszczerzył się do niej, co najmniej tak, jakby reklamował pastę do zębów. Pokiwał głową jednak ze zrozumieniem, ale potem już podbił do nich tamten gnój. I mu zajebał, a Charles dość szybko z ziemi się podniósł.
- Nie oleję, gnój mysli, że może tak traktować kobiety, a nie można. Sam jesteś kurwą, a nie człowiekiem – mruknął i znalazł się na ziomeczku, zaczynając go umiejętnie napierdalać. – Przeproś. Panią. Już – wycedził, nakurwiając go – ale nie z całej siły, po prostu tak, żeby dość mocno bolało. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jeśli dożyję do twoich kolejnych urodzin i nie będę wyglądać jak gówno, to zrobię ci striptiz - pokazała mu kciuka. Chuj, no co innego w życiu jej zostało? Raczej wątpiła, że do tego czasu będzie z kimkolwiek innym, bo po Jasonie ulało się jej związkami już maksymalnie, serio. Może jednak pisane jej było zycie szczęśliwej singielki? Randkowanie było dobre, tak własnie.
- Lepiej, dziękuję - zaśmiała się, patrząc na niego z rozbawieniem. - Ale pomińmy kwestię twojego spuszczania mu wpierdolu. Tego nie rób - bo wiedzieli jak takie historie się mogły kończyć, nie? Inna sprawa, że chwilę później jednak wpierdol komuś za nią spuszczał i trochę jej mózg się zagubił.
- Charles - powiedziała już znacznie poważnie, nie ruszając się jeszcze przez chwilę z miejsca, ale kiedy jednak znalazł się na tym typie i nadal go napierdalał, złapała go za ramiona. - Proszę cię, kurwa, przestań! - wydarła się na niego, bo pewnie jacyś ludzie zaczęli się stopniowo zbierac i to obserwować.
- Przepr... przepraszam - wymamrotał typ w którymś momencie, przestając nawet się zasłaniać za bardzo. Cóż, przeprosiny Lily zlała, łapiąc Charliego po prostu mocno wokół jego ramion i ciągnąc go do tyłu tak, że poleciała razem z nim do tyłu, upadając na tyłek :lol:
- Postradałeś zmysły? - pchnęła go, pokracznie podnosząc się ziemi i przywaliła mu swoją mini torebką. - Pierdolę to, idę do domu - wycelowała w niego palcem, rzuciła na ziemię jego marynarkę i faktycznie ruszyła przed siebie. Tyłek obiła, ale nie brała tego pod uwagę. Wkurwił ją tym waleniem ziomka po mordzie, bo... trochę deja vu miała. Chociaż tym razem ziomka nie zajebał, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nigdy nie wyglądasz jak gówno – powiedział od razu, wpatrując się z delikatnym uśmiechem w jej oczy, bo generalnie naprawdę tak uważał. W jego oczach zawsze była cholernie piękna, tak po prostu. Odetchnął głęboko, gdy powiedziała, żeby pominął kwestię spuszczania wpierdolu. Wygiął usta w podkówkę, bo jednak chętnie by mu wpierdol spuścił.
Kiedy jednak Lilianne się wydarła, a typ przeprosił, Charles istotnie przestał się napierdalać i podniósł z ziemi, chcąc jej oczywiście pomóc, ale nie zdążył, bo zrobiła to sama i jeszcze pchnęła jego. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy, zaraz zlewając marynarkę, bo i tak za bardzo nic w niej nie miał i drepcząc za nią.
– Lily, przestań, no… Chciał cię po dupie klepać, ja pierdole – dogonił ją zaraz, ziomek pewnie uciekł, a on złapał ją za ramiona. – Wiesz, że nie toleruję takich zachowań, wkurwił mnie i nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię tak traktował – powiedział, nachylając się nad nią i wpatrując w jej piękne, błękitne oczy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Z twoich ust to zawsze mało obiektywny komplement - ale jakby doceniała mimo wszystko, że to mówił, tylko... zawsze miała wrażenie, że dużo rzeczy mówił dlatego, że chciała to słyszeć. Może dlatego tak łatwo popłynęła z Jasonem? Komplementy od niego brzmiało jakoś prawdziwiej, bo on zawsze pierdolił co ślina mu na język przyniosła, a nie to co było odpowiednie :lol:
- Spierdalaj - machnęła na niego ręką, bo nie miała ochoty na dyskusje w tym momencie i nadal próbowała nie zwalniać tempa, ale gdy złapał ją za ramiona i zatrzymał, w końcu na niego spojrzała. - A ja nie toleruję takich zachowań z twojej strony. Wiesz dlaczego? - odepchnęła jego dłonie, mierząc go wkurwionym wzrokiem. - BO PRZEZ TWOJE BYCIE JEBANYM BOHATEREM WSZYSTKO WYGLĄDA JAK WYGLĄDA! - wydarła się znowu, ale tym razem tak że aż zabolało ją gardło i tym razem uderzyła go kilka razy z otwartej dłoni. Naprawdę, za dużo miała wszystkiego na głowie żeby znowu przechodzić przez jakiś pierdolnik przez niego. Od klepnięcia w dupę by nie umarła, najwyżej sama typowi by jebnęła :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Moje komplementy zawsze są obiektywne – wzruszył ramionami, bo w zasadzie naprawdę tak uważał. Nie było to z jego strony nieszczere, widział ją w każdym możliwym stanie i w jego oczach zawsze była najpiękniejszą kobietą na świecie. Kiedy jednak kazała mu spierdalać, to nie zamierzał spełniać jej prośby, tylko uparcie stał przed nią, ale pozwolił odepchnąć swoje dłonie.
– MASZ RACJĘ, ALE TAMTEN TYP TEŻ BYŁ CHUJEM, A MI NA TOBIE ZALEŻY, OKEJ? Zależy bardziej niż kurwa na kimkolwiek innym na tym świecie, niezależnie od tego, czy jesteśmy parą czy przyjaciółmi. I NIE POZWOLĘ NIKOMU TAK CIĘ TRAKTOWAĆ. Możesz kurwa przestać? – spytał, w końcu się wkurwiając i jej dłonie za nadgarstki przyszpilając do ściany. Patrzył teraz jej w oczy, oddychając ciężko i kurwa, to napięcie, które się między nimi wytworzyło sprawiło, że totalnie miał ochotę posmakować jej ust.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”