WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jason & Lily, Blantyre, Szkocja

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason nie chciał wkurzyć niczym Lily - chciała dystansu, to starał się go trzymać, ale w pewnym momencie już dystansu trzymać nie chciał on. Dlatego teraz chwycił jakąś różę ze stołu, wziął ją w zęby i podszedł do Lilianne z uroczym, szarmanckim uśmiechem. Wypił wcześniej z lamentującym Marcusem dość sporo, także teraz już był ewidentnie wstawiony i śmierdziało od niego alkoholem, a źrenice miał lekko powiększone, bo... No wiadomo, jak panowie zabawić się lubili. :lol: Tak więc podszedł do blondynki, uśmiechając się szeroko. Wyjął różę z zębów i teatralnie przed nią uklęknął.
- Lilianne, czy uczynisz temu giermkowi zaszczyt i podarujesz mi ten taniec, czy twój karnecik jest już wypełniony? - puścił jej oczko, szczerząc się sam do siebie w zasadzie z tego zajebiście genialnego pomysłu. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily też nie chciała, żeby czymkolwiek ją wkurzał, bo potrafił w ostatnim czasie zapalić jej mózg niemalże na strzała :lol: I wcześniej myślała, że po prostu była zmęczona całą tą sytuacją, w której się znaleźli - no bo nadal nie chciała żeby wszyscy oficjalnie o nich wiedzieli, Camille nadal była śmiertelnie obrażona i nie chciała z nią rozmawiać i mimo wszystko trochę kuło ją emocjonalnie też wszystko co się wydarzyło z Charlesem, ale jednocześnie nie żałowała tego co miała z Jasonem i... no miała rozpierdol w głowie, co tu się czarować. Jeszcze większy dlatego, że nagle załapała, że spóźnia się jej okres - o jakieś trzy miesiące :lol: Była nawet u ginekologa i wychodziło na to, że ojcem tej fasolki może być albo Jay albo Charlie a to było delikatnie mówiąc chujowe. Więc na razie nie mówiła nikomu, bo musiała to w główce przemielić, eh. Teraz sobie siedziała przy stoliku z jakimiś ciotkami i rozmawiała o żyćku, pijąc bez alkoholowe drinki które udawały alkoholowe.
- Co ty... - zaczęła tylko mówić, gdy Jay szedł w jej stronę z różą w ustach. Policzki ją zapiekły, bo sporo osób w ich stronę zerknęło. Miała ochotę jebnąć, serio. - Poprzewracało ci się w dupie? Co do ciebie mówiłam, amebo? Chcesz, żeby Bunny coś wyłapała i zabiła nas oboje jakimś kieliszkiem? - wymamrotała, nachylając się konspiracyjnie w jego stronę i patrzyła na niego z irytacją, ale mimochodem też z czułością bo... no Jason klęczący to zawsze dobry widok :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason naprawdę się starał jej nie wkurzać, ale irytowało go, że się spotykali, a ona dalej chciała się ukrywać, bo i po co? Niby wiedział, że Camille jest obrażona, ale hej, przecież na pewno jej przejdzie, a Charles jakoś to wszystko przeżyje, racja? W każdym razie, widząc jej minę, westchnął cicho, bo widział, że jego genialny pomysł wcale nie był taki genialny, skoro jej policzki zapłonęły żywym ogniem niemalże.
– No weź, to tylko taniec, madame – poruszył brwiami, bo w tym stanie upojenia i wyspania w chuju miał generalnie całą sytuację z Bunny. Bo to Bunny, jak można było w ogóle poważnie ją traktować nie? Pewnie przyszła tu z jakimś ich kumplem i przelizała połowę drużbów. :lol:
– Bunny właśnie wpycha język Chadowi do gardła, więc nie sądzę, by interesowały ją nasze tańce – uśmiechnął się uroczo. – Możemy zatańczyć, kolano mnie zaraz zacznie boleć i to będzie twoja wina, jak będą mi musieli je amputować – bo wiadomo, od za długiego klęczenia amputuje się kolana. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Powód był przecież jasny - nie chciała za szybko z tym wyjeżdżać, żeby nie słuchać potem pierdolenia całego świata. I tak się maksymalnie sporo musiała nasłuchać za samo rozstanie z Charliem, za to że Bunny poskarżyła się rodzicom o tamtym buziaku z Jasonem, od którego się znowu wszystko zaczęło i chyba chciała się po prostu pojarać tym co mieli zanim wszyscy ją umęczą :C
- Aha, ty i tylko taniec. Chyba za dobrze się znamy na takie wymówki - zmrużyła oczy, bo wiedziała, że w tym stanie w którym był możliwe było wszystko :lol: Kiedy powiedział jednak o Bunny i Chadzie, kątem oka zerknęła w tamtą stronę. O, w sumie racja. Mina Lily trochę złagodniała, wzięła głęboki oddech.
- Chciałam powiedzieć, że powinni ci amputować mózg, ale nie mogą zabrać ci czegoś, czego już nie masz - rzuciła z lekkim rozbawieniem, podając mu finalnie dłoń. - Wstawaj, Romeo. Mam nadzieję, że to będzie tego warte - pokazała mu język, chociaż wiedziała, że nie będzie. Był beznadziejnym tancerzem, ale w zasadzie to zawsze jakiś argument do bliskości, a jej ciążowe hormony w bliskość chciały iść maks :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Niby był jasny, ale przecież minęło już trochę czasu od rozstania z Charliem. Jasne, domyślał się, że ten buziak im życiowo nie pomagał, ale jednocześnie… Po prostu chciał móc z nią być i normalnie się pokazywać. Liczył na to, że im szybciej powiedzą, tym szybciej wszystkim przejdzie, tak?
– To, co się będzie działo potem, jeśli nie oprzesz się mojemu zwierzęcemu magnetyzmowi to już inna sprawa – poruszył brwiami z rozbawieniem. Widząc, jak jej mina łagodniej, uśmiechnął się całkiem uroczo.
– Jeśli amputowaliby mi mózg, to nie byłbym już ja. Mówię ci, kiedyś będzie można tak robić – zaśmiał się pod nosem, ale wstał istotnie i pewnie pociągnął ją za rękę na parkiet. Wiedział doskonale, że nie potrafił – ba, nawet nie za bardzo lubił tańczyć, ale jego mózg na koksie dzisiaj tańca potrzebował, skoro mogła to być jedyna forma bliskości, na jaką Lilianne miała mu pozwolić, nie?
– Wspaniale dzisiaj wyglądasz, wiesz? W ogóle Ness i Ty dzisiaj sztos wyglądacie. Widać w tym ślubie waszą rękę – uśmiechnął się szeroko, bo Nestę ogólnie też bardzo lubił, wiadomo!

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Teoretycznie tak, w praktyce nie miała po prostu ochoty walczyć z całym światem aktualnie. Plus ta ciąża... no trochę nie była pewna jak Jay zareaguje, bo doskonale znała jego światopogląd względem dzieci (w sumie miała podobny, bo przecież żadnego brzdąca dodatkowego nie planowała, Cams męczyła ją za dwójkę, zdecydowanie :lol: ) i chyba nie chciała ogłaszać wszystkim że są razem póki tego nie przegadają.
- Już mi się cieplej zrobiło - rzuciła cicho, tak żeby nikt inny nie usłyszał i posłała mu lekko rozbawione spojrzenie. - Za dużo Science Fiction oglądasz, ale fakt, tęskniłabym za moim Jay'em - stwierdziła, a kiedy znaleźli się na parkiecie, zarzuciła mu ramiona na szyję i zaczęła bujać się w rytm muzyki. Nie narzucała jakichś wymyślnych kroków, żeby swojego żuczka zbyt mocno nie przeforsować, nie?
- Wiem, starałyśmy się dzisiaj bardziej niż zazwyczaj - pokazała mu język, biorąc sobie zaraz głębszy wdech, napawając się zapachem jego perfum wymieszanych z alkoholem. - Przepraszam, że tak to wygląda. Chciałabym się móc tobą chwalić, ale zbiorowy lincz nie jest nam na razie potrzebny - patrzyła mu prosto w oczy, delikatnie przygryzając dolną wargę. - Wynagrodzę ci to później. Bardzo, bardzo solidnie - zamruczała, wymownie brew w górę unosząc.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Cieszy mnie to – uśmiechnął się szeroko, bo generalnie zamierzał potem do jej pokoju zajrzeć – zapewne nie posiadali wspólnego, coby nikt nie zrobił żałosnej przypierdolki. W końcu nie przyszli tutaj oficjalnie razem, to i do wspólnej sypialni powodu nie było. – A tam za dużo, moim zdaniem oglądam odpowiednią ilość – pokazał jej język z rozbawieniem, bo jednak wiadomo, on science-fiction kochał całym sercem. – Więc jestem twój? To dobrze, że tak myślisz, bo bałem się, ze stwierdzisz, że jestem swój, a takiej odpowiedzialności bym nie zniósł – zaśmiał się pod nosem, bo istotnie, tak było. Sam za siebie odpowiedzialności wolał nie brać, tak? :lol: I w jego wyćpanej blond główce miało to sens.
– I wam się totalnie udało – przyznał z uśmiechem. Kiedy powiedziała, że chciałaby się móc nim chwalić, spojrzał jej w oczy i musnął palcami czule jej policzek, bujając się w rytm muzyki.
– Wiem, ja też bym tego chciał, ale rozumiem, czemu jest jak jest. Chociaż chciałbym już z tobą po prostu móc być normalnie – inna sprawa, że w ich świecie normalne nie było nic. – Bardzo, mówisz? To dobrze, liczę na to. Mam pojawić się w twojej sypialni? – zamruczał cicho, patrząc jej w oczy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No, ona też miała w planach albo ściągnięcie go do swojej sypialni albo przekicanie do jego sypialni, bo całego weekendu bez chociażby buziaka chyba by nie przetrwała. Szczególnie, że w sumie ze sobą jeszcze mieszkali, więc przyzwyczaiła się do jego obecność non stop maksymalnie i nawet średnio jej zaczynało pasować, że niedługo jej apartament miał być do odbioru.
- Mhm, niech ci będzie - wywróciła z rozbawieniem oczami, zaraz jednak zaśmiała się cicho słysząc jego tok myślenia. - A nie jesteś? Czekaj, chyba jednak wrócę z powrotem do tego stolika, skoro masz wątpliwości - uszczypnęła go delikatnie w ramię. No cóż, nigdy nie zakładała że będą w tym punkcie w którym byli, ale zdecydowanie był jej. O.
- Już niedługo - bez większego przemyślenia, odwróciła delikatnie głowę tak, żeby musnąć ustami dłoń, którą muskał jej policzek. - Mamy jedną rzecz do omówienia, ale myślę, że już na spokojnie, jak wrócimy do domu - zaproponowała, bo tutaj nie chciała tego robić. No i musiała jeszcze ogarnąć rozmowę z Charliem, nie? - Tak. Będę na ciebie czekać w cholernie kurewskiej, czerwonej bieliźnie - zamruczała, nawet z lekkim rozbawieniem, przesuwając koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze. Albo bez bielizny, owinięta kokardką. Coś wymyśli, żeby poczuł że o niego dba :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

W zasadzie to celowo ubłagał Marcusa, żeby pokoje on i Lily mieli koło siebie, coby kicania nie było za dużo. Tak więc wystarczyło przemknąć się od drzwi do drzwi i zamierzał dzisiejszego wieczoru perfidnie z tego skorzystać. Kiedy usłyszał jej śmiech, uśmiechnął się do niej maksymalnie czule.
– No jasne, że jestem. Lubię być twój. Lubię, jak mówisz, że jestem twój. Szkoda, że nie możemy im pokazać, jak bardzo, bo gdybym mógł, totalnie bym cię teraz pocałował – oświadczył, ewidentnie zapatrzony w jej piękne, błękitne oczy. Pokiwał głową, gdy wspomniałą, że już niedługo, ale potem jego mózg się totalnie zaciął na wspomince o kurewskiej czerwonej bieliźnie i już chciał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie usłyszał głos Bunny.
– Nie no, jeszcze się wyruchajcie na tym parkiecie. Znowu się kleisz do Jasona, ty pieprzona dziwko? – spytała z furią, wjeżdżając w Lils.
– Bonnie, kurwa, przecież nie jesteśmy razem, o chuj ci zapierdala? – no kurwa idiotka jebana i tyle.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A ona na pokoje obok siebie zdecydowanie nie mogła narzekać. Kiedy powiedział, że lubi być jej, Lily mimowolnie odrobinę maślanym wzrokiem przesunęła po jego twarzy. Tyle szukania w życiu chuj wie czego, tylko po to, żeby okazało się, że przy Jasonie wszystko mogło być prostsze, kurwa. Nadal sobie pluła w brodę, że nie poszła z nim na randkę gdy była młodsza. Może wtedy nie hajtnęłaby się chociaż z właścicielem burdeli z nieletnimi, nie? :lol:
- Nie mów tak, bo wymięknę i sama cię pocałuję - powiedziała z rozbawieniem, nawet delikatnie się od niego odsunęła, robiąc większą przestrzeń między nimi żeby ani jej, ani jego bardziej nie kusiło ale wtedy usłyszała głos i momentalnie zdjęła ramiona z szyi Jasona. - Jesteś jakaś popierdolona? - zapytała, podpierając się pod boki, a Bunny najeżyła się jeszcze bardziej.
- Nie jesteśmy razem, bo mnie z nią zdradziłeś. Kilkakrotnie! - wydarła się Buns. - Myślicie, że nie widać tych waszych spojrzeń? Co, znowu się ruchacie? Zajebiście się bawisz, kurwo? - i pchnęła teraz Lily, uderzając dłońmi w jej klatkę piersiową. A Lils nie wiele myśląc się odwinęła i sprzedała jej liścia. Cóż :lol:
- Nie będziesz robiła dram na weselu naszych przyjaciół, Bunny. Ogarnij się - syknęła i chciała nawet się grzecznie z parkietu ewakuować, ale Buns złapała ją za włosy i powaliła na ziemię.
- WIEDZIAŁAŚ ILE DLA MNIE ZNACZYŁ. Rozjebałaś nasz związek dla jebanego ruchania! - darła się jebnięta, próbując paznokciami zahaczyć po buzię Lils, bo sobie pewnie usiadła na niej.
- Złaź ze mnie, kurwa, jestem w ciąży, pizdo - powiedziała głośniej niż zamierzała, wyciągając przed siebie dłonie i zaczęła siostrę z siebie próbować zepchnąć. No przedszkole, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Może tak byłoby prościej, gdybyś mnie sama pocałowała i gdybyśmy przestali udawać, że nie jesteśmy razem – wzruszył niewinnie ramionami, bo to udawanie i trzymanie dystansu szło mu strasznie opornie. Odetchnął głęboko jednak, kiedy Buns się znowu przypierdoliła.
– Nie możesz sprawdzić, czy twojego języka nie ma w paszczy Chada, zamiast mielić nim jakieś pierdolety? – wywrócił oczami, ale kiedy pchnęła Lilianne, westchnął ciężko, bo wiedział, że zaraz z tego wywiąże się carfight. No i gdzie kurwa była Nesta, kiedy trzeba było rozdzielać napierdalajace się blondyny? :lol:
– Ona nas nie rozjebała, po prostu miałem dość bycia z tępą pizdą, Bunny – odparł, wiedząc, że nie poprawia swojej życiowej sytuacji, ale kiedy Bunny powaliła na ziemię Lily, to chciał do nich skoczyć i po prostu chwycić Bunny i odciągnąć, ale wtedy usłyszał słowa Lily.
– W czym jesteś? – spytał, zastygając w bezruchu, a wtedy wpadł Charlie i pewnie zdjął Bunny z Lily, mocno obejmując ją w pasie.
– No właśnie, w czym i z kim? – rzuciła szyderczo Bunny, a Charles zasadniczo szanował to pytanie, bo dokładnie to samo w tym momencie po głowie mu chodziło.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jeszcze nie teraz, zaufaj mi - no bo co, powiedzą, że są razem, a on ucieknie gdzie pieprz rośnie na informację o ciąży? Uwielbiała go, ufała mu nad życie i uważała że był genialnym wujkiem dla Cams, ale to co innego niż bycie potencjalnym ojcem, nie? Tak więc kiedy usłyszała pytanie Jasona, to zrozumiała że naprawdę to powiedziała na głos - w obecności tylu ludzi. Ja pierdole.
- W ciąży - powiedziała cicho, a gdy Charlie zdjął z niej Bunny, wyciągnęła dłoń do Jasona, żeby pomógł jej wstać. Otrzepała sukienkę, zaciskając usta gdy Bunny dalej jednak swoim zjebanym językiem musiała mielić. - Nie wiem, okej? Zadowolona? Mam dwóch potencjalnych kandydatów - rozłożyła ręce tak, żeby pokazać i na Jasona i na Charliego. Policzki jej płonęły ze wstydu w tym momencie, ale nie miała weny na zaprzeczanie czy wymijanie tematu. - A to nie jest sposób, w jakim wam chciałam powiedzieć - dodała, wzruszając ramionami i ruszyła w stronę jakiegoś tarasu, bo potrzebowała po prostu zapalić i schować się przed wzrokiem ludzi.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Wiesz doskonale, że ci ufam. Bardziej niż komukolwiek na świecie – powiedział cicho, bo w sumie taka była prawda. Ufał jeszcze oczywiście Marcusowi, ale ten był jego najlepszym przyjacielem, więc był to nieco inny rodzaj zaufania. Męska przyjaźń i te sprawy. W każdym razie, kiedy powtórzyła, że jest w ciąży, widział, jak Charles pobladł i zasadniczo, on sam również był w tym momencie blady jak ściana, ale zaraz pomógł jej wstać. A potem powiedziała, że nie jest pewna, z kim i że ma dwóch potencjalnych kandydatów. Odetchnął głęboko i z ukosa spojrzał na Charliego, który zacisnął tylko usta, nadal trzymając mocno Bunny, która trochę rwała się do napierdalania nadal.
– Och – rzucił tylko a Charlie się nie odezwał, chciał nawet za nią iść, ale pozwolił na to Jasonowi, który jak cień podreptał za Thompson.
– Od jak dawna wiesz? – spytał cicho, patrząc na nią i stając obok niej. Nie odpalał sobie papierosa, bo jednak nie chciał zaszkodzić dziecku, ale… Chciał wiedzieć, jak długo to przed nim ukrywała, bo lekko go to ubodło.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Wiem - powiedziała nieco dumnie nawet, chociaż ona sama sobie jakoś za szczególnie nie ufała po tym, jakie akcje robiła odkąd Charlie wyszedł. Strasznie jej poukładaną głowę rozwalił na kawałeczki swoim powrotem, ale jakoś... przy Jasonie się to normowało i ten chaos był zdecydowanie mniejszy - w każdym razie dopóki nie dowiedziała się o ciąży :lol: I cóż, musiała wyjść, bo wiedziała że Bunny fakt jej ciąży nie przeszkadzał, a Lils, mimo że nie była pewna co zrobić to jednak wolałaby nie poronić, nie?
On nie chciał zaszkodzić dziecku, ale Lily normalnie papierosa odpaliła. I kiedy Jay do niej dołączył, ale nie palił, westchnęła ciężko i wyciągnęła w jego kierunku paczkę.
- Jeśli rzucę teraz palenie, to dziecku wcale nie zrobi to lepiej. Możesz palić, wszystko okej - powiedziała, wzruszając delikatnie ramionami. Oparła się plecami o jakąś barierkę i zlustrowała Jasona wzrokiem. - Od kilku dni. Zrobiłam test, bo spóźniał mi się okres, a trochę nie pilnowaliśmy się zbyt mocno i myślałam, że to świeża sprawa - przyznała cicho, patrząc na niego trochę ze skruchą, jakby do tanga nie trzeba było dwojga, nie? - Ale wyszło, że to trzeci miesiąc. Więc może być twoje. Albo Charliego. Chciałam ci powiedzieć jak wrócimy do Seattle, bo ciągle ten temat mielę i nie wiem co zrobić - zaciągnęła się papierosem, wyciągając do niego dłoń w tym momencie. Nie chciała przede wszystkim, żeby to między nimi nagle się przez to skończyło, gdyby uznał, że nie chce dziecka. Kurwa, chujowo.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Kiedy Lily wyciągnęła paczkę fajek, Jason przyglądał jej się przez chwilę. Na ciążach znał się wcale, na dzieciach jeszcze mniej, ale już miał pytać, czy to maluchowi nie zaszkodzi. Mimo to, wziął od niej paczkę fajek, bo usłyszał jej argumentację.
– Na pewno? No wiesz, dziecko się tam… Nie udusi ani nic? – tak, Jason mimo, że na ogół był DOŚĆ inteligentnym facetem, to na ciele kobiety znał się tak, że znał strefy erogenne i na tym się kończyło. :lol: Nie, żeby którakolwiek na to narzekała, bo łechtaczkę odnajdywał bez większych problemów. :lol:
– Och. Mogłaś mi powiedzieć – powiedział spokojnie, ale bez jakiegoś życiowego focha czy pretensji, mówił to łagodnie, raczej jak przyjaciel aniżeli potencjalny ojciec. W każdym razie, rozumiał, że mu nie mówiła i że temat mieliła życiowo.
– Wiesz, ja będę cię wspierał niezależnie od tego co zdecydujesz, ale… Chcesz tego? No wiesz, dziecka, pieluch, wstawania w nocy? – zmarszczył brwi, bo on lubił to, że Camille była niemal dorosła, w dodatku z nimi nie mieszkała i jakoś tak… Przywykł się do bycia tylko z nią, ech.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”