WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Thea & Jason, Hawana, Kuba

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Sammy martwił się o Thee. Cholernie. Nie przychodziła na terapię, w dodatku sponsor powiedział, że nie chodzi też na AA i nie odbiera jego telefonów. Dlatego Sammy zdecydował, że musi się z nią skontaktować - przecież to nie mogło tak wyglądać. Tak więc dzwonił do niej od rana, cierpliwie czekając, aż odbierze. Ale nie odbierała. Dopiero za którymś razem usłyszał głos blondynki po drugiej stronie linii.
– Tee, w końcu, strasznie się martwiłem. Nie przychodzisz na terapię, nie przychodzisz na AA, nie kobtaktujesz się z Chrisem... Co się dzieje? – wiedział że dał troche dupy ogólnie z tym, że się ostatnio do niej nie odzywał, ale... kurwa naprawdę się martwił :c

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

A Thea robiła wszystko, żeby o Samuelu nie myśleć, tak szczerze. Brak kontaktu z jego strony typu nie odpisywanie na wiadomości, znajdowanie wymówek żeby nie odbierać telefonu i cała ta otoczka po prostu ją cholernie raniły, bo zupełnie nie rozumiała tego co się wydarzyło, bo przecież super się dogadywali, tamta wspólna noc też była - jej zdaniem - cholernie przyjemna i nawet jeśli Tee próbowała o tym tak nie myśleć, to wszyscy wiemy jak to wyglądało. Niestety. Niemniej jednak, na wyjazd z Jasonem istotnie pojechała i ostatnie kilka dni naprawdę doceniała; spędzali razem mnóstwo czasu, chodzili na spacery, na plaże, na kolacyjki i chociaż nie było w tym bliskości fizycznej to powoli ją do siebie na nowo przekonywał. Teraz siedziała w restauracji, niedaleko plaży i czekała na niego aż wróci ze spotkania służbowego, pijając bezalkoholowego drineczka i cały czas zlewając telefony Sama, ale w końcu postanowiła odebrać.
- Rozmowę zaczyna się od cześć - przerwała mu, odpalając od razu papierosa. Jasne, że nie chodziła do AA. Dobrze sobie radziła bez tego pierdolenia, sponsor ją wkurwiał i... nie miała na to już ochoty. - Od kilku dni jestem poza miastem, więc nie miałam czasu pojawić się ani na terapii, ani na AA. A z Chrisem nie rozmawiam, bo podczas każdej rozmowy mam ochotę przypierdolić kreskę. Strasznie męczący gość - stwierdziła, zaciągając się papierosem i odetchnęła głęboko. - Żyję. Nie piję, nie ćpam, wszystko jest w porządku. Coś jeszcze? - zapytała, rozsiadając się wygodniej na krześle. No co miała mu powiedzieć? Eh.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Sammy starał się przede wszystkim nie myśleć o tym co odwalił, ale… No średnio potrafił. Generalnie naprawdę chciał z nią porozmawiać, ale nie do końca wiedział jak po tym, jak się z nią przespał, do czego absolutnie nie powinno było dojść – tak jak wcale nie powinien się w nią wkręcać tak mocno jak się w rzeczywistości wkręcił, ale… Co miał zrobić? Była wspaniała, cudowna i nie chciał jej sprawić przykrości, chciał to wszystko po prostu sobie jakoś wewnętrznie poukładać. Odetchnął głęboko, słysząc głos blondynki – strasznie za nią tęsknił i teraz odczuł to jeszcze bardziej.
– Cześć – odparł tylko, kiedy mu powiedziała, że rozmowę zaczyna się od przywitania. – Och, nie miałaś czasu? Ale nie pojawiasz się od dłuższego, niż kilka dni, czasu – odparł, wzdychając ciężko i patrząc na nią znacząco. – Mogę poszukać ci kogoś innego jako sponsora – zaoferował spokojnie i spojrzał na ścianę w swoim gabinecie. – Na pewno jest w porządku? Dobrze mieć wsparcie w tym wszystkim Thee – odparł cicho, bo wiedział, że zwykle było dobrze, dopóki przestawało…

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Mogli próbować to ułożyć razem - nie zraniłby jej, gdyby usiedli porozmawiać i nawet podjęli decyzję, że do tego więcej nie może dojść. Miała świadomość, że to było głupie i średnio odpowiedzialne, ale nie odzywanie się do kogoś, kogo zapewniasz, że możecie się przyjaźnić i że nic się nie popsuje, a potem jednak nie odzywanie jest chujowe. I nawet cholernie tolerancyjna i szukająca światełka w każdym Thea miała bulwers życia o to wszystko. Tak po prostu.
- Cześć - rzuciła chłodniej niż zamierzała. Też za nim tęskniła, ale w tym momencie zdecydowanie by się do tego nie przyznała przed nikim, a już na pewno nie przed nim. - Bo już od dłuższego czasu nie mam czasu - powiedziała odrobinę wymijająco, nawet z lekkim rozbawieniem mimowolnie przez sam wydźwięk tego zdania. - Nie chcę innego sponsora. Nie chcę już w ogóle chodzić na terapię ani nic. Radzę sobie - powtórzyła, ale kiedy zaczął drążyć temat, odetchnęła głęboko. - No i mam. Mam Poppy, mam rodziców, Jasona... wszystko jest w porządku. Poza tym, to chyba nie twoja sprawa. Nie jesteś już moim sponsorem ani nikim, kogo powinno to interesować - dodała, wlepiając wzrok w kieliszek z drineczkiem virgin i znowu, wizualizowała sobie dolewanie tam alkoholu.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Mogliby próbować, ale obawiał się, że gdyby to robili, to nic by się nie poukładało. Niestety. Odetchnął głęboko, gdy usłyszał chłód w jej tonie – nie, żeby tego nie rozumiał, bo wiedział, że nie potraktował jej najlepiej – delikatnie mówiąc. Mimo to, zależało mu na niej, naprawdę. I bardzo chciał z nią normalnie rozmawiać, eh.
– A co takiego robisz, że nie masz czasu? – zmarszczył brwi. – Kurwa, Tee to tak nie działa. Dopóki jest dobrze to sobie radzisz, jak jest gorzej, to wszystko się wali – westchnął ciężko bo to tak dla niego wyglądało. – Jasne, masz tych wszystkich ludzi, ale żadne z nich nie rozume tego, przez co przechodzisz. Penelope wie, że zrezygnowałaś? Wie, że nie odzywasz się do Chrisa? – spytał, marszcząc brwi. Jasne, że wsparcie rodziny było bardzo ważne. Nawet wsparcie Jasona, który okrutnie go wkurwiał było istotne, ale… To nie było to samo, bo żadne z nich nie wiedziało, przez co przechodziła ona.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Cóż, jej zdaniem - teraz nie ułoży się tym bardziej. Była cholernie dumna, pokazywała to przedtem dość mocno Jasonowi mimo że spędzili ze sobą tyle lat i go kochała go bardziej niż kogokolwiek innego. Czego więc w tym pierdolniku, którym zaczynał robić, mógł się spodziewać Samuel? Na pewno nic lepszego się nie wydarzy z dupy.
- Piszesz książkę czy to zaliczysz na poczet terapii? Mogę ci zrobić przelew za te kilka minut rozmowy, żeby ci się wszystko w papierkach zgadzało - przymknęła na chwilę powieki. Nie chciała być nie miła, ale samo tak wychodziło. - Może u mnie tak działa. Nie wiem, nie jestem zainteresowana dalszą terapią. Jest o-k-e-j - przeliterowała, bo dla niej dalsza dyskusja nie miała sensu. - Jasne, że wie - skłamała gładko, chociaż Poppy nie zamierzała o rezygnacji z terapii mówić. Wiedział tylko Jay. - Sam, nie odzywasz się do mnie od ponad dwóch tygodni i nie bardzo rozumiem po co robisz to teraz. Nie musisz, serio. Wróć sobie do tego co tam robisz i... - urwała oblizując nerwowo pomalowane na burgundowo usta, bo poczuła jak ściska się jej żołądek. - Po prostu daj mi spokój. Już zrobiłeś swoje, więc spoko. Możesz przestać się interesować - dokończyła, przenosząc wzrok na wodę. No cóż.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

A on chyba chciał wierzyć, że jeszcze mogą to poukładać – on względnie poukładał. Chyba. Tak mu się wydawało, Bo nie miał pojęcia, jak to będzie, kiedy się z nią w końcu zobaczy. A miał nadzieję, że jednak zdarzy się to prędzej niż później.
– Po prostu mi na tobie zależy – westchnął ciężko – Nie chodzi o żaden pieprzony przelew, Tee – wywrócił oczami, bo generalnie jej utrzymywanie, że jest okej, to wcale nie brzmiało, jakby istotnie, było wszystko w porządku i to go okrutnie martwiło. Odetchnął głęboko, bo nie sądził, by istotnie Poppy o tym wiedziała, sam wiedział, jak bardzo jej siostra za terapią optowała. Odetchnął ponownie.
– Bo za tobą tęsknię i się po prostu martwię – westchnął ciężko. – Zrobiłem swoje to znaczy co? Przecież… – urwał, bo nie wiedział, jak jej to wytłumaczyć. Chyba nie miał żadnego, dobrego argumentu.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Właściwie to ona nie zakładała widywania się z nim. Dzień wcześniej rozmawiała z kuzynką, na której ślub mieli iść razem, że jednak przyjdzie sama. Zaczęła wypisywać go ze swojej głowy, bo jego obecność tam wydawała się jej już nie potrzebna - zachowała jak typowa idiotka. Posłuchała miłych rzeczy i przespała się z nim bez większego analizowania, a teraz było jej najzwyczajniej w świecie z tym chujowo.
- Okej. Więc byłam zajęta czytaniem książek, leżeniem, spaniem, spotykaniem się z bliskimi a teraz jestem na Kubie, gdzie korzystam ze słoneczka, słucham genialnej muzyki, piję kosmiczne ilości bezalkoholowych drinków i czekam aż Jason skończy spotkanie, żeby zacząć jeść kolację w jednej z najlepszych knajp w tej część Ameryki Północnej. W porządku? - streściła mu swoje ostatnie dni, nawet bez większego ściemniania właściwie. Zignorowała słowa o tym, że mu zależy, bo nie chciała tego za bardzo słuchać.
- Mogę ci wysłać swoje zdjęcie na plaży, żebyś tęsknił mniej - zaproponowała nieco beznamiętnie. Mogła, nawet nudesa, co za różnica? - Wiem, że może sprawiam wrażenie kogoś, kto jest skłonny sypiać z kim popadnie, ale nie jestem taka. I po tym jak mnie ignorujesz widzę, że nigdy nie powinnam do niczego między nami dopuścić. Więc, nie musisz się martwić, możesz... - urwała, bo wtedy zobaczyła Jasona przed sobą. Przetarła przestrzeń pod okiem, bo poczuła jak zrobiło się tam wilogotno. - Okej, musze kończyć. Trzymaj się - i rozłączyła się, odkładając telefon na stolik. - Hej, jak spotkanie? - zapytała, ale nie patrzyła mu za bardzo w oczy bo domyślała się, że słyszał. Well.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

On natomiast zakładał, bo naprawdę zależało mu na jej zdrowiu, na jej życiu, na niej całej. Bardziej niż powinno czasami – a przynajmniej takie miał wrażenie. Odetchnął głęboko, kiedy powiedziała, że pije bezalkoholowe drinki i że się dobrze bawi – tak mu się wydawało.
– Uważaj na siebie, może…[/b] – ale urwał, bo przerwała rozmowę. Naprawdę chciał zaproponować spotkanie, ale skoro zakończyła rozmowę… Cóż.
Jason natomiast nastrój miał absolutnie wyśmienity, bo jednak spotkania się udały i wszystko poszło po jego myśli. Uśmiechnął się szeroko, podchodząc do Thei, która wyglądała absolutnie sztos w tej czarnej sukience, którą miała na sobie. Rzecz jasna usłyszał o tym ignorowaniu i jakoś jego plecy przeszył nieprzyjemny dreszcz. Mimo to, uśmiechnął się lekko.
– Hej, pięknie wyglądasz – powiedział, nachylając się nad nią i całując ją w policzek. – Bardzo dobrze, teraz możemy się zająć przyjemniejszymi rzeczami. A jak twój dzień? Z kim gadałaś? – miał swoje podejrzenia oczywiście, ale nie zamierzał się na razie nimi dzielić. :lol:

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Może gdyby chociaż odpisywał jej normalnie, cokolwiek, nie byłaby tak obrażona ale zdecydowanie nie pokazywał jej, że jakkolwiek mu na niej zależało, dlatego Thea tak reagowała. Dała mu z siebie zdecydowanie więcej niż powinna i naprawdę tego strasznie żałowała, bo mimo wszystko seks nie był dla niej czymś, co robiła z kimkolwiek. Cóż, teraz widocznie to zrobiła. Słabo. Uśmiechnęła się całkiem uroczo do Jasona, bo naprawdę próbowała cały wyjazd o tym nie myśleć. I szło jej nawet całkiem nieźle.
- Dziękuję - kiedy ucałował jej policzek, delikatnie objęła go za szyję i zaraz sama wargami musnęła jego policzek. - Czyli osiągnąłeś wszystko co chciałeś? - puściła mu oczko, gasząc papierosa w jakiejś kryształowej popielniczce i wzruszyła ramionami. - Pospacerowałam po mieście, kupiłam ci coś właściwie - powiedziała, grzebiąc w torebce i wyciągnęła z niej pudełko. - Zobaczyłam i pomyślałam o tobie - przysunęła pudełeczko w jego stronę. Kupiła mu jakiś sztos zegarek zapewne. - Z Samem - rzuciła tylko, upijając łyk swojego drinka. - Zamawiamy? Umieram z głodu - posłała mu lekko rozbawione spojrzenie, chociaż wewnętrznie umierała trochę i wolałaby żeby tematu nie drążył.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Nie masz za co, to sama prawda – uśmiechnął się do niej delikatnie, a gdy spytała, czy osiągnął wszystko co chciał, przechylił lekko głowę. – W życiu nie, ale na spotkaniach owszem – puścił jej oczko, siadając naprzeciw niej i patrząc na nią lekko badawczo.
– Och, nie musiałaś nic kupować. Teraz mi głupio, bo ja dla ciebie nic nie mam – powiedział, lekko się rumieniąc, co w ciepłym słońcu i klimacie Havany wcale nie było szczególnym wyczynem, umówmy się. – Dziękuję, jest wspaniały – oświadczył, widząc zegarek i od razu ściągnął ten, który miał na przegubie dłoni, by zaraz założyć kupiony przez nią. – Och. Z Samem. Co u niego? – spytał niewinnie, bo niby nie jego sprawa z kim sypiała, ale wiedział, że seks nie był dla niej tylko seksem, że nie sypiała z kimkolwiek, że jej musiało zależeć. A ta myśl zakuła mocniej niż by chciał.
– Na co masz ochotę? – spytal niewinnie, bo nie chciał im psuć dzisiejszego wieczoru gadką o Samie. Jeszcze nie. Nawet jeśli go kusiło maks.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Nie przesadzaj, w życiu też masz niemal wszystko - pokazała mu język, bo zdecydowanie nie można było powiedzieć, że czegoś mu brakowało. Jej w zasadzie też nie - oprócz emocjonalnie stabilizacji, ale tego niestety nie dało się kupić jak pozostałych rzeczy. A szkoda.
- Wiem, że nie musiałam, ale mówił do mnie odkąd go zobaczyłam - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Ten rumieniec od razu zauważyła, nawet chciała dłoń do jego policzka przez stolik wyciągnąć, ale cały wyjazd próbowała kontrolować takie odruchy. Miało być miło i przyjemnie i naprawdę nie chciała tego skomplikować ani popsuć. Chciała robić z nim wszystko powoli - tak, żeby tempo nie popsuło jej głowy ani niczego innego. - Ty zawsze kupowałeś mi prezenty bez okazji i musiałam z tym żyć - dodała, wzruszając ramionami. Zacisnęła zęby słysząc jego pytanie, aż napięła się jej cała buzia.
- Nie wiem, nie pytałam co u niego. Dzwonił zapytać dlaczego nie chodzę na terapię, więc wyjaśniłam, że nie mam czasu - przyznała siląc się na spokój i próbując nie okazywać za bardzo żadnych emocji. - Może krewetki? Albo langusta? - poruszyła brwiami, podnosząc kartę i kartkując ją intensywnie. Najchętniej by się napiła, ale wolała nie mówić tego na głos :lol:

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Czasami to czego się nie ma jest tym, czego najbardziej się potrzebuje – wzruszył lekko ramionami, nieco filozoficznie wypowiadając te słowa. Bo tak było – a on najbardziej potrzebował jej samej. Starał się jednak na nią nie naciskać ani nie wywierać presji, żeby się nie stresowała.
– No skoro tak, to dobrze, że go kupiłaś. Będzie też do ciebie mówił na moim nadgarstku? – poruszył brwiami z rozbawieniem i uśmiechnął się do niej delikatnie. On też nie chciał tego komplikować ani popsuć i chyba dlatego na razie zamierzał przemilczeć temat Sama.
– I co, źle ci z tym było? – uśmiechnął się do niej delikatnie, bo przecież uwielbiała prezenty bez okazji. On uwielbiał jej takie dawać. Cóż. Przechylił głowę, gdy wspomniała, że dzwonił spytać, dlaczego nie chodzi na terapię.
– Cóż, to raczej nie jego biznes tylko twoja decyzja – odparł spokojnie, nadal nie zamierzając szczególnie się tutaj bulwersować. – Krewetki mają tutaj sztos. I steki, mają przecudowne steki. Jaki drineczek bezalkoholowy pijesz? Ta parasolka sztos wygląda, też taką chcę, tylko nie mów Alesso – zaśmiał się, puszczając jej oczko. Skoro ona nie piła - on ją w tym wspierał i też nie pił. Taki był cudowny!

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- W której książce to przeczytałeś? - zapytała z rozbawieniem, lekko głowę na bok przechylając. Mogłaby sarkastycznie dorzucić, że docenia się to, co się ma dopiero jak się to straci, ale był kochany i uroczy, więc wolała mu tego nie robić :lol:
- Nie wiem, na razie po prostu idealnie pasuje - puściła mu oczko, istotnie na jego nadgarstek patrząc w tym momencie. Po tylu latach bycia razem, umiała nawet idealnie dopasować rozmiar złotej bransoletki do jego nadgarstka. Znanie się na wylot było wygodne - nie trzeba się było martwić czy nie kupisz złych perfum, czy czegoś nie trzeba będzie zmniejszać... - Nie - stwierdziła, nie przestając się do niego uśmiechać. Pomijając jego wyskok, nigdy nie narzekała na nic, eh. I chyba zaczynała sobie zdawać sprawę, że nie potrzebowała nikogo innego niż on - albo bardzo chciała w to wierzyć.
- To też mu powiedziałam - przyznała, delikatnie wzruszając ramionami. - Może chodzić na terapie i za mnie i za siebie, jak tak bardzo jest ich fanem - dodała odrobinę ironicznie, wzdychając zaraz ciężko. Nie, nie popsuj tym wyjazdu. Da radę. - Weźmy i krewetki i steka. Najwyżej się podzielimy - poruszyła brwiami, podsuwając mu swojego drinka. - Tapache. Palemkę też ogarniemy - zaśmiała się cicho, lustrując go wzrokiem. - Masz jakieś spotkania jutro czy mamy cały dzień dla siebie? - przechyliła lekko głowę na bok. Nie, żeby narzekała na czas bez niego, ale miała wizję dnia we dwójkę.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– A co, sam tego nie mogłem wymyślić? – pokazał jej język z rozbawieniem, ale uśmiechnął się do niej całkiem uroczo. Pokiwał głową, gdy wspomniała, że zegarek idealnie pasował. Owszem, pasował. Znała go na wylot – a on znał ją. Wiedział, co jej się spodoba, co jej posmakuje. I doceniał tę wiedzę, bo teraz mógł ją wykorzystywać – a zamierzał to zrobić, bo chciał jej coś sztos kupić na walentynki i podarować przed ślubem i weselem swojego kuzyna i jej kuzynki, ach.
– I bardzo dobrze mu powiedziałaś – przecież nie mógł jej za to potępić, skoro na rekę mu było, że nie rozmawiali, nie? Odetchnął głęboko. Mimo wszystko wiadomo, że chciał, żeby była bezpieczna i miała przestrzeń na pomoc, gdy będzie faktycznie jej potrzebować, ale wtedy… Znajdą jej jakąś terapeutkę. Kobietę najlepiej. :lol:
– To co, pół krewetek zjesz ty, a pół steka ja i zamiana? – poruszył brwiami z szerokim uśmiechem. – W takim razie wezmę to samo – wyszczerzył się do niej – Jutro mamy cały dzień dla siebie. I pojutrze też. Chcesz porobić coś konkretnego? Myślałem o wynajęciu jachtu – bo fajnie będzie sobie popływać i się poopalać, nie? Aż się rozmarzył na myśl o niej w bikini, ach.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”