WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Alessandro i Poppy, Paryż, Francja
-
-
-
- Kieran nie był naszym fanem nawet wtedy, gdy byliśmy naprawdę razem. Jebany debil, tyle - wywrócił oczami, ale wyczuł w tym trochę swoją szansę na większą bliskość. Odetchnął głęboko. - Ale może faktycznie, nie wyglądamy zbyt przekonująco. Może jakiś pocałunek pod publikę? Co o tym sądzisz? - zapytał, bo przecież nie będzie pchał jej języka do gardła przy wszyskich, bo jakby w odruchu przywaliła mu w twarz to nie było na pewno nic dobrego, prawda?
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Wiem, że nie był naszym fanem, ale zaczynał być. On czuje, że coś jest nie tak. Typ jest jak żywy wykrywacz kłamstw – rzuciła z lekkim rozbawieniem, jednak w jej głosie było też słyszalne napięcie. – Możemy tak zrobić. To co, standardowo? Jak mnie przechylisz? – poruszyła brwiami, bo pewnie to było ich dość standardowe zagranie na imprezach. Uśmiechnęła się delikatnie, wykonując zgrabny obrót i wpadając ponownie w jego ramiona.
-
-
-
- Teoretycznie się przekonywał, ale myślę, że on po prostu zawsze szuka na nas haka, stąd to pełne skupienie na naszej dwójce - mruknął pod nosem, bo nie znosił frajera okropnie, ale jak mus to mus - tolerować go musiał dla dobra interesów. Posłał jej lekko rozbawione spojrzenie gdy powiedziała jak zrobić ten pocałunek, ale pokręcił głową. - Nah, to stare. Zrobimy to inaczej - zadecydował, podnosząc ją zaraz do góry za biodra i kiedy powoli ją opuszczał, mocno objął ją jednym ramieniem, a drugą dłonią ujął jej policzek i pocałował ją dość namiętnie, ale przede wszystkim czule, jakby tym pocałunkiem chciał jej wynagrodzić wszystko co chujowe zrobił, eh.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Dwie potężne osoby w związku zawsze stanowią zagrożenie – wzruszyła ramionami, bo ona także za Kieranem nie przepadała, ale jego żonę już zapewne uwielbiała z wzajemnością. Widząc to jego rozbawione spojrzenie, przechyliła głowę, ale gdy tylko powiedział, że zrobią to inaczej… Cóż. Zaskoczył ją delikatnie, zaraz jednak obejmując jego szyję, gdy ją podniósł do góry za biodra i uśmiechnęła się uroczo, gdy tak powoli ją opuszczał, intensywnie wpatrując się w jego oczy. Sama jedną dłoń z jego karku przeniosła na policzek mężczyzny, odwzajemniając ten pocałunek – wkładając w niego całą swoją desperację, namiętność i ból po tym, jak złamał jej serce. Całowała go tak, jakby to miał być ostatni raz, kiedy to robi w całym swoim życiu. Bo miała z tyłu głowy świadomość, że zapewne tak jest. Nie odsuwała się jednak po pocałunku, tylko musnęła nosem jego nos i spojrzała mu w oczy, jednocześnie opierając się czołem o jego czoło. Na jej policzkach pojawił się rumieniec, serce biło cholernie szybko, a jej się podobała ta bliskość zdecydowanie za bardzo, nawet jeśli… To wszystko było na niby.
-
-
-
On również całował ją jakby to miała być totalnie ostatnia rzecz którą miał zrobić w swoim życiu. A potem się odsunął musnał ustami jeszcze jej czoło i odetchnął głęboko. Czuł, że nadal miał szansę w pewnym sensie i dlatego to wszystko... cóż, dlatego to wszystko było takie kurewsko skomplikowane. Potem wrócili do pokojów a stąd polecieli typowo na wesele przyszłych państwa Whiteley. Przyszykował się już dokładnie do wyjścia i zapukał teraz do pokoju Poppy, żeby wręczyć jej i małej prezenty walentynkowe. Kiedy więc powoliła mu wejść do środka, powitał ją szerokim uśmiechem.
- Hej, pomyślałem, że skoro mamy córkę, to warto zasiać pewne dobre nawyki w jej życiu od małego - powiedział, wyciągając zza pleców dwie torebeczki prezentowe. - Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek - powiedział do Popps, podając jej jedną torebkę, a z drugą podszedł do małej która siedziała teraz w łóżeczku i bawiła się jakimś misiem. Wyjął ją z niego i posadził na łóżku, zaraz zapinając jakąś drobną bransoletkę na jej maleńkiej rączce.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Hej, och… Nie musiałeś. W sensie… Wiesz, to święto zakochanych, ty mnie nie kochasz i nie jesteś we mnie zakochany i… – zaczęła się plątać w zeznaniach, ale w końcu otworzyła pudełeczko i uśmiechnęła się delikatnie widząc bransoletkę i pasującą do niej maleńką bransoletkę dla Vi.
– To piękny prezent, dziękujemy. Prawda Vi? Umiesz powiedzieć dziękuję? – uśmiechnęła się, nachylając nad dziewczynką czule, która zaczęła uroczo gaworzyć.
- Dadadadada – powiedziała dziewczynk, uśmiechając się nadal i wyciągając rączki do Alesso, a Poppy się zawiesiła mentalnie.
– Oczywiście, ojciec daje ci bransoletkę i to jest twoje pierwsze słowo – mruknęła z rozbawieniem, ale widać było w jej oczach olbrzymią dumę. – Powiedziała swoje pierwsze słowo, możesz być dumny, Dada – uśmiechnęła się szeroko, puszczając mu oczko.
-
-
-
- Jesteś matką mojej córki, Poppy. Zawsze już będziesz dostawać chociaż kwiaty na walentynki, żeby wiedziała, że tak właśnie trzeba i tego powinna oczekiwać od każdego faceta. Podobno ojciec to pierwszy facet w życiu każdej dziewczynki więc... - westchnął ciężko. Wiadomo, że chciał też na Poppy zrobić wrażenie, ale generalnie głównie mu chodziło o to, żeby małej dawać jak najlepszy wzór faceta, no. A kiedy usłyszał to dada, zaciął się, patrząc na małą jak zaczarowany i przejał ją od razu w ramiona, podrzucając. - No cóż, córeczka tatusia - zaśmiał się pod nosem, tuląc małą do siebie i składając kilka czułych buziaków na jej policzkach, czółku i nosku.
- Jestem dumny, cholernie - powiedział cicho, opierając nos na skroni dziewczynki i wlepił wzrok w Penelope. - A ty dzisiaj wyglądasz obłędnie. Jak ty to robisz, co? - zacmokał, puszczając jej oczko.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Ewidentnie. Karmisz tego niewdzięcznego kaszojada, wstajesz, nie śpisz po nocach, a ona nawet mama nie powie najpierw – wywróciła oczami, ale widać było, że pękała z dumy. Zbliżyła się do nich i objęła go lekko, ale w zasadzie na tyle, żeby przytulić dziewczynkę głównie.
– Jesteś najmądrzejsza, księżniczko – powiedziała cicho, całując czule policzek dziewczynki, która delikatnie i uroczo się uśmiechnęła – Ja też jestem dumna – przyznała cicho. – Dziękuję. Brak snu i czasu na jedzenie najwidoczniej mi służy – wzruszyła niewinnie ramionami, ale zaraz się zaśmiała cicho. – Założę się, że Heidi też pięknie wygląda – powiedziała łagodnie, bo sądziła, że ona akurat dojedzie.
-
-
-
- Nie wiem jak wygląda, bo nie przyjedzie - powiedział cicho, delikatnie kołysząc się z dziewczynką w ramionach. - Nie układało nam się od jakiegoś czasu i podjąłem decyzję o rozwodzie. Więc jest wściekła i nie przyjedzie - wyjaśnił, patrząc na nią teraz uważnie jakby chciał wybadać jej reakcję.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Ona tak zdecydowanie uważa. Ale nic dziwnego, jesteś świetnym tatą – powiedziała spokojnie, a mała powtórzyła znowu radośnie Dadada.
– Och. Czemu? – zmarszczyła czoło, patrząc na niego, a kiedy wspomniał, że nie układało im się i podjął decyzję o rozwodzie, aż wstrzymała oddech. No bo… Okrutnie jej to w głowie namieszało. Jak to rozwód? Jeszcze niedawno nie wyglądało jakby się mieli rozstać. Poczuła teraz lekkie mdłości. – Na pewno nie możecie już tego uratować? – spytała cicho, przygryzając dolną wargę. – Nick też nie dojedzie, więc możesz zarezerwować mi taniec, jak już wytańczysz wszystkie ciotki – rzuciła z lekkim rozbawieniem. – To miejsce troche budzi wspomnienia, co? – spytała, zmieniając lekko temat, bo oni też tutaj brali ślub w zasadzie, ah.
-
-
-
- No... chyba raczej nie. Miała się wyprowadzić w trakcie wesela i całej reszty, żeby mieszkać już osobno po moim powrocie - powiedział, wzruszając delikatnie ramionami. Chociażby bardzo chciał to nie potrafił udawać, że jest mu jakkolwiek przykro bo zupełnie nie było. - Ciotki Jasona niestety lubią mnie jeszcze bardziej niż twoje, więc to pewnie będzie długa noc. Podejrzewam, że będziesz musiała mnie po prostu od którejś odbić - zaśmiał sie mimowolnie, ale jakoś tak miał, że wszystkie babeczki go wielibły. Może kwestia włoskich genów? Pokiwał głową. - Zdecydowanie - rzucił cicho, a potem wyszli na wesele. Trochę potańczył istotnie ze wszystkim, czasu na taniec z Popps za bardzo nie mając. Znalazł ją jednak na tarasie, na który wyszedł z dwoma kieliszkami jakiegoś ultra dobrego winka i uśmiechnął się do niej.
- Mówiłem, że powinnaś mnie odbić. Nogi mnie bolą od tańczenia z ciotką Cecile - zaśmiał się cicho, podając jej kieliszek. - Jak się bawisz? - zapytał, opierając się o barierkę i lustrując ją wzrokiem.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Aż tak cię podeptała? – spytała cicho, patrząc jej w oczy z lekkim rozbawieniem. Odetchnął głęboko i spojrzała na niego, biorąc kieliszek. – Nieźle. A ty chyba wybitnie dobrze. Może to tandetne robić ślub w walentynki, ale widać, że strasznie się kochają – stwierdziła cicho, wzruszając lekko ramionami.
– Byłam też sprawdzić jak mała, śpi jak aniołek – uśmiechnęla się czule na wspomnienie o dziewczynce, bo kochała ją nad życie, wiadomo.
-
-
-
- To dobrze - stwierdził, stawiając swój kieliszek na jakimś stoliku. - Bo chciałem w końcu wyciągnąć cię do tańca, skoro wcześniej nie było nam to dane - puścił jej oczko, wyciągając w jej kierunku dłoń. Muzykę pewnie było tutaj słychać całkiem dobrze, ale jeśli chciała mogli ewentualnie pójść na normalny parkiet, nie?
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Dobrze dla nich – wzruszyła ramionami, przygryzając dolną wargę, ale kiedy powiedział, że chciał ją w końcu wyciągnąć do tańca, westchnęła cicho i podała mu dłoń, opróżniając całkiem swój kieliszek i przysunęła się do niego, obejmując jego ramię i zaczynając się bujać w rytm piosenki. – Kochałam to miejsce. Jest idealne na ślub – powiedziała cicho, uśmiechając się delikatnie. No kochała. Dlatego to miejsce wybrała na ich wesele.
-
-
-
- Oby tacy zakochani zostali - stwierdził szczerze, bo naprawdę tej dwójce dobrze życzył. Tak jak cholernie dobrze życzył Jasonowi i Thei, bo obserwował ich dzisiaj i widział, że poniekąd wracali do normy. Szkoda, że między nim a Popps to nie mogło być takie proste, eh. Kiedy jednak go objęła, on sam objął ją w pasie, przyciągając do siebie. - Wiem. Nasz ślub zresztą zorganizowałaś totalnie idealnie - i to nie było podlizywanie się, tylko naprawdę tak było. - Skoro Nick nie dojedzie... chciałabyś jutro pójść ze mną na jakąś kolację? Do naszej ulubionej knajpy? - zaproponował, trochę ostrożnie, ale... kolacja to nic złego, prawda? - Jay zaproponował, że zajmie się Vittorią - nie zaproponował tego, ale Alessandro zamierzał go o tym uświadomić że tak ma być