WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Poppy & Alessandro | Las Vegas
-
-
-
- Zaparzyłem więcej, żebyś też mogła się napić, jeśli masz ochotę - powiedział, wskazując głową na ekspres do kawy stojący obok podgrzewacza. Wstał jednak zaraz i podszedł do niej powoli. - Mogę? - zapytał spokojnie, wyciągając dłonie w kierunku małej Vittorii. Nie miał zbyt dużego doświadczenia z dzieciakami ale... była jego, na pewno przyjdzie samo, prawdA?
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Dziękuję – odparła tylko, bo bez kawy z rana nie żyła. Młoda miała swoją butelkę, ona swój kubek z kawą, chociaż powoli rozszerzała jej dietę i dziewczynka dzielnie jadła jakieś bardziej stałe pokarmy. Kiedy jednak wstał i do nich podszedł, spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem.
– Och. Jasne – powiedziała nieco roztargniona. – Widzisz, Vi? Tatuś teraz cię przejmie. Umiesz powiedzieć tata? – spytała cicho z lekkim rozbawieniem, ale zaraz oddała mu Vittorię, która wyciągnęła do niego rączki. – Lgnie do ciebie odkąd cię zobaczyła na Mykonos – stwierdziła z lekkim rozbawieniem. – Chcesz ją nakarmić? – spytała spokojnie, bo chociaż dziewczynka kubeczek-niekapek już chwytała to większą butlę Popps nadal wolała jej dawać osobiście.
-
-
-
- Dzięki - odpowiedział tylko, wpatrując się w małą jak w obrazek i delikatnie musnął palcami jej słodki, pulchny policzek. - No właśnie, mama chyba też nie umiesz jeszcze, więc zróbmy mamie na złość i powiedz najpierw tata - powiedział z czułością do dziewczynki, delikatnie kołysząc ją w ramionach. - Podobno dzieci mają instynkt co do ludzi czy coś - posłał jej lekko rozbawione spojrzenie i istotnie, nakarmić małą chciał, dlatego usiadł na kanapie, ułożył dziewczynkę tak żeby było jej wygodnie i podał butelkę.
- Płakałaś - zauważył spokojnie i może to nie była jego sprawa to po prostu... no, martwił się.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Jeśli mają, to nasza córka ma wyjątkowo beznadziejny – pokazała mu język, ale głównie chodziło o to, że nie zaczęła wyć jak syrena, gdy Heidi wzięła ją na ręce. Tak więc, kiedy usiadł na kanapie i podał małej butelkę, Poppy poszła po kubek z kawą, którą sobie nalała, ale zesztywniała w pół kroku, gdy powiedział, że płakała.
– Albo to zapalenie spojówek się mi zaczyna – mruknęła, wzruszając ramionami. – Ale nawet jeśli płakałam, to nie bardzo wiem, po co stwierdzasz ten fakt. Sugerujesz, że wyglądam jak gówno czy o co chodzi? – spytała, ale nie jakoś wrednie, bardziej z rozbawieniem.
-
-
-
- To nie zapalenie spojówek - powiedział z lekkim rozbawieniem, wywracając zaraz oczami. - Nie, po prostu... naprawdę chcę, żeby nasz kontakt w jakiś sposób się unormował chociażby dla niej. Nie chcę cię ranić bardziej niż to zrobiłem, Poppy. I tak mam wyrzuty sumienia z tego jak wyszło, więc... - odetchnął cicho, patrząc na nią z lekką skurchą mimo wszystko.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Wszystko jest w porządku. Na początku trochę było ciężko, bo jak była w inkubatorze, to były szanse, że… Będzie z nią źle, ale na szczęście jest silna i wspaniała – uśmiechnęła się czule. – Po prostu jest nieco mniejsza i tyle, ale szybko nadrabia – wzruszyła ramionami. Uniosła jedną brew.
– Nie wiedziałam, że jesteś lekarzem, że wiesz, że to nie zapalenie spojówek – wywróciła oczami, ale westchnęła. – Jest okej. Dla niej zrobiłabym wszystko, przecież teraz na siebie nie drzemy mord, nie? Zresztą, nigdy nie krzyczałam na przyjęciach jak rozmawialiśmy, więc…. A co do ranienia… Po prostu zrealizowałeś układ, twoja miłość wróciła, to moja wina, że się przywiązałam – wzruszyła ramionami nieco beznamiętnie, ale czuła, że znów zaczynają jej lśnić oczy, więc zaczęła krążyć z kubkiem kawy raz po raz popijając czarny trunek.
-
-
-
- Nie było łatwo samej, prawda? Gdybyś mi powiedziała... niezależnie od wszystkiego wspierałbym was obie. - stwierdził, bo naprawdę zamierzał być oparciem i nie do końca tylko weekendowym tatusiem, serio. Słuchał jej słów, nadal wpatrując się w córkę, ale wyczuł po jej głosie że mimo wszystko było jej znowu przykro. Kurwa, jak to rozgrywać żeby nie zadawać jej bólu? Nie miał pojęcia, eh.
- W porządku - powiedział tylko, biorąc zaraz głęboki oddech. - Nick... zależy mu na was. Kocha Vittorię całym sercem. Dobrze, że go masz - powiedział , chociaż mówił to niechętnie ale... no taka prawda. Szkoda, że on nie mógł tego mówić za siebie :c
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Nie było, ale dałyśmy sobie radę. Obie jesteśmy silne – powiedziała, wzruszając ramionami. – Pewnie byś nas wspierał, ale w tym był też problem, Alessandro. Musiałam… Się odciąć. A wiedziałam, że w sekundzie, w której się dowiesz, będziesz cały czas, a wraz z tobą… Ona – zacisnęła usta, łażąc po salonie. No bo jak miała mu to inaczej przedstawić?
– Wiem, nam też na nim zależy, to wspaniały przyjaciel – wzruszyła ramionami – Może to ma potencjał na coś więcej, sama nie wiem – te ostatnie słowa rzuciła bardziej do siebie niż do niego, ale wiadomo.
-
-
-
- Absolutnie, nie ma takiej opcji, żeby mówiła do niej mamo. Nie jest i nie będzie jej matką, pewnie skończyłoby się na mówieniu po imieniu albo jakaś ciociu czy coś - powiedział od razu, bo innej opcji nie przewidywał. Tak jakby nie chciał, żeby mała do kogokolwiek innego mówiła tato, ale wolał w tym momencie żadnych wymagań nie stawiać. Na razie się cieszył tym, że będzie mógł być ojcem, nie? - Rozumiem - przytaknął tylko, żeby tematu nie drążyć, bo nie chciał robić jej kolejnej falii przykrości, no.
- Nie jestem pewny czy traktuje cię jak przyjaciółkę, ale nie wnikam w waszą relację. To nie moja sprawa - westchnął ciężko ale ten dodatek powiedziany do siebie usłyszał i się lekko zirytował mentalnie, eh.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Po imieniu będzie okej – odparła tylko, wzruszając ramionami. Sama Popps nie przewidywała, żeby mała mówiła do kogoś innego niż on tato. Bo to on był jej tatą, tak po prostu. Skinęła jedynie głową na jego słowa, że rozumie. – Nie sądzę, że rozumiesz, ale nie musisz. Przykro mi, że ci nie powiedziałam wcześniej i że dowiedziałeś się w taki sposób – powiedziała spokojnie, w końcu siadając obok nich i całując czółko małej z czułością.
– Cóż, fakt, to nie twoja sprawa, ale trochę twoja, skoro twoja córka mieszka z nim pod jednym dachem, nie? Inna sprawa, że trochę zasłużyłam, żeby ruszyć dalej, skoro ty to zrobiłeś – wzruszyła ramionami. – A Nick jest dobry dla niej. I dobry dla mnie – powiedziała cicho, głaszcząc delikatnie główkę dziewczynki.
-
-
-
- Okej - pokiwał głową. I tak czekała go jeszcze rozmowa z Heidi o tym wszystkim, ale tym zajmie się dopiero po powrocie do Seattle, jak już sam delikatnie temat ogarnie w głowie. - Przykro mi, że to wszystko się tak potoczyło ogólnie, Poppy - powiedział cicho, bo naprawdę tak było i to nie była kwestia żadnego ściemniania w tym momencie.
- Jasne, że zasłużyłaś. Dlatego nie będę się w to wtrącał - jasne, że będzie się wtrącał, nawet jeśli nie celowo, to na pewno będzie mimowolnie to robił - Najważniejsze, że jest dla was dobry - dodał jeszcze, wzdychając ciężko. Mała wpatrywała się teraz w niego jak w obrazek, łapką cały czas bawiąc się za sznurek w jego bluzie, a Alessandro przeniósł delikatnie wzrok na Penelope. - Zjemy dzisiaj razem lunch? - zaproponował, bo jakieś kolejne spotkanie mieli mieć dopiero wieczorem czy coś, nie?
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Jestem na ciebie wkurwiona – oświadczyła od progu, patrząc na Nicka. Była. Cholernie. Bo to nie było jego miejsce, żeby mówić Alessandro o małej. – Nie wiem, czy nie będzie lepiej, żebyśmy się wyprowadziły, bo Alesso będzie na pewno chciał przychodzić do małej dość często – dodała, wzruszając ramionami i stawiając nosidełko z dziewczynką na podłodze.
federalny działający
pod przykrywką
chinatown
- Domyślam się - przyznał bez ściemniania, ale zaraz zmarszczył czoło na słowa o tym, że chciała się wyprowadzić. Hę? - Co? Ale niby dlaczego miałabyś się wyprowadzić? To normalne, że będzie chciał do niej przychodzić, nie mam z tym problemu i nie chcę, żebyście się wyprowadzały... - powiedział cicho, podchodząc do niej, łapiąc ją za dłoń. - Zostańcie, serio - poprosił, bo... dziwnie byłoby tak bez nich, eh.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– No bo nie chcę, żeby było dziwnie. A będzie. Na pewno będzie tysiąc razy bardziej dziwnie jak on tu zacznie przychodzić - bo ten pomysł autentycznie nie miał nic wspólnego z jej wkurwieniem. – Na pewno? – spytała, nie wyrywając dłoni, tylko chwytając go za drugą i spojrzała mu w oczy.
– Jestem zła, że mu powiedziałeś, bo to nie było twoje miejsce, żeby mu mówić, ale… Mimo wszystko, wiem, że nie zrobiłeś tego, żeby mnie zranić ani nic takiego – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy. – Więc co, przemyślałeś sprawę randki, czy zostajemy przy ons? – uniosła brwi i spojrzała mu w oczy, bo generalnie w tym momencie jej adhd wchodziło chyba na wyższe obroty przez to, co na przestrzeni ostatnich dni się wydarzyło.
federalny działający
pod przykrywką
chinatown
- Jasne, że będzie dziwnie, ale takie jest życie. To wasz dom, nie musicie się wyprowadzać poza tym to było do przewidzenia, że kiedyś się dowie i będzie w życiu tej księżniczki, prawda? - zerknął teraz na dziewczynkę, uśmiechając się mimowolnie przeuroczo do niej, ale nie ruszał jej, bo pewnie słodko spała. Przeniósł wzrok z powrotem na Poppy.
- Byłem naćpany, w ogóle nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chujowo, że tak wyszło. Przepraszam - zacisnął mocniej palce wokół jej palców, ale rozchmurzył się trochę kiedy usłyszał jej pytanie. - Byłbym bardziej za randką. Kiedy masz wolny wieczór? - zapytał z lekkim rozbawieniem i poruszył brwiami. O, to brzmiało dobrze.