WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jay, Tee, Sam

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

Jason nie wiedział dokładnie, co takiego się wydarzyło – w jednej chwili pił szoty i wciągał kreski z kumplami, w drugiej zauważył Tee napierdalającą się z Aną – nie sądził że ta się tutaj pojawi. Nie miał z kobietą kontaktu od tamtej cholernej nocy, kiedy – niestety – się ze sobą przespali. Jako, że był naprany już trochę jak szmata, to zajęło mu całkiem sporo czasu ogarnięcie Tee, zarzucenie sobie jej na ramię oraz wyniesienie z klubu, bo zaczęła się zbierać ochrona, a chciał uniknąć by to panowie ją wynosili, chociaż prawdopodobnie lepiej by sobie z tym zadaniem poradzili. Odetchnął głęboko chłodnym powietrzem i powoli postawił wierzgającą na wszystkie strony Theę.
– Tee, uspokój się – poprosił cicho, ściągając marynarkę i zarzucając jej na plecy. Nie wiedział w zasadzie, co jej powiedzieć. Bo nie byl pewien, czy przeprosić chociaż ta konkretna sytuacja jego winą nie była, czy odwieźć ją po prostu do domu...

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Thea też w zasadzie nie wiedziała w którym momencie popłynęła aż tak bardzo. Do momentu bójki, wyjście było naprawdę przyjemne - spotkała się ze znajomymi, potańczyła, ale potem, kiedy wjechały inne używki niż alkohol... po prostu w to poszła. Idąc do łazienki minęła Anę, która jej pomachała z uroczym uśmiechem, więc już już ciśnienie jej skoczyło i z tego powodu zadzwoniła do sama, nieco bełkotliwym tonem żaląc mu się na sytuację i jednocześnie udając, że wcale pod wpływem używek nie jest. A po rozmowie wyszła z łazienki, kierując się w stronę prywatnej loży którą mieli wynajętą na ten wieczór, niestety, Ana postanowiła ją zaczepić - zasypała ją salwą głupich tekstów odnośnie Jasona i tamtej nocy którą z nim spędziła i w głowie Tee zapłonęło; nie miała bladego pojęcia kiedy znalazła się na tej kurwie i zaczęła ją tłuc, ale tłukła totalnie bez opamiętania, nawet wtedy kiedy Ana przestała się z nią szarpać. Wcale nie chciała jej po prostu pobić - chciała dziwkę totalnie zajebać, więc istotnie, gdy Jay ją wynosił szarpała się jak oszalała. Kiedy finalnie stanęła na chodniku, z całej siły uderzyła go z otwartej dłoni w twarz.
- Bo co? Bo ci tego kurwiszona szkoda? Może powinieneś pójść ją pocieszyć po tym, jak dostała wpierdol! - wydarła się, bo jej mózg pracował na totalnie innych obrotach. Kokaina w połączeniu z alkoholem rozpaliła w jej głowie jeden wielki, totalny pierdolnik. Chyba jak nigdy. Nie zwracała nawet uwagi na to, że miała pewnie zakrwawionej kostki w dłoniach i kilka zadrapań na ciele. Właściwie nawet tego nie czuła. - Powinieneś pozwolić mi ją zajebać, ale wiadomo, musisz bronić swoją dziwkę - powiedziała, rozkładając bezradnie dłonie i w tym momencie miała w zasadzie ochotę i jemu skopać dupę.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

Wiedział, że spotkanie z Aną musiało być dla niej chujowe i to rozumiał, nawet pewnie poprosił ochronę, żeby typiarę wyprowadzili, ale zaczęły się napierdalać no i cóż… Ochrona nie zdążyła, nie? W każdym razie, kiedy już było po wielkiej bójce pod damskim kiblem, spojrzał na Tee ze smutkiem, ale przyjął cios, delikatnie masując policzek. Należało mu się. Ostatnim razem pewnie po prostu się wyprowadziła, a chyba nawet by wolał, żeby pokrzyczała i emocjonalnie spuściła z siebie tę parę.
– Nie, nie szkoda mi kurwiszona, tylko ciebie, Tee. Kurwa, mogło ci się coś stać. Ona mi zwisa i powiewa, mogłabyś ją nawet zajebać, ale nie chcę, żeby to tobie coś się stało – wyjaśnił spokojnie, patrząc jej w oczy, chociaż widział, że na koksie to była średnia rozmowa, bo jej racja zawsze wtedy była najmojsza. – Wróćmy do klubu, opatrzymy ci dłoń – poprosił cicho, ale odetchnął zaraz głęboko na jej słowa.
– Nie broniłem jej, możesz ją zajebać, ale na boga, nie przy tylu świadkach, bo nie chcę, żeby cię zamknęli – powiedział, wywracając oczami, bo zaje bywanie typiary w klubie najmądrzejszym pomysłem nie było, nie?

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Jasne. Gdyby było ci kiedykolwiek mnie szkoda, nigdy nie bylibyśmy w punkcie w którym jesteśmy - stwierdziła, świdrując go niemalże wzrokiem bo normalnie ją nosiło wewnętrznie żeby zajebać Anę, jego i w ogóle każdego kto jej stanie na drodze. Nie potrafiła o niczym racjonalnie myśleć w tym momencie, nawet jeśliby chciała. - Chcesz opatrzeć mi dłoń? Jakie to cudowne, było mnie stamtąd nie wynosić, to nie musielibyśmy nigdzie wracać. Pierdol się, Whiteley. - pokazała mu środkowy palec, bo mógł tamte niemal-zwłoki kazać wynieść, a nie wynosić ją, zatem to wkurwiło ją jeszcze bardziej, mimo że idąc do tego klubu naprawdę miała pozytywne myślenie i dobrze się czuła w jego towarzystwie, bo... naprawdę go kochała i naprawdę cholernie za nim tęskniła, ale chyba jej psychika nie była w stanie tego znieść - w każdym razie nie jak była zrobiona koksem i resztą syfu który brali.
- To nie wiem, mam ją zaprosić, kurwa, na kawę do domu i wtedy ją zapierdolić? Może do ciebie? Twój adres pewnie zna - stwierdziła, podchodząc do niego i zaczęła macać jego marynarkę. Sama nie wiedziała czego szukała - fajek, koksu? Najlepiej chyba wszystkiego na raz. Finalnie wymacała papierosy i zapalniczkę, więc jednego papierosa sobie odpaliła, siadając na jakimś wyższym krawężniku. Otarła policzek wierzchem dłoni, przez co lekko zabrudziła sobie buzię krwią, ale jakoś... wszystko jedno jej było.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

Westchnął ciężko – wiedział doskonale, że to przez niego byli w punkcie, w którym byli. Rozumiał, że była to w stu procentach jego wina i nie zamierzał się z tym kłócić. Bo nie myślał w tamtym momencie o Thei, o swoim związku, o niczym racjonalnym. Myślał tylko o tym, żeby zaspokoić jakąś pojebaną chujwiejaką potrzebę i wiedział, że będzie za to płacił do końca życia. Nawet teraz, w jego wyćpanym mózgu przeszło przez myśl, że może faktycznie powinien złapać Anę, przywiązać do krzesła i pozwolić zajebać ją Thei. :lol: – Gdybym ja cię nie wyniósł, to ochrona by to zrobiła, Tee – westchnął ciężko, bo istotnie tak było, a on miał przeczucie, że nie przestałaby napierdalać Any, gdyby jej stamtąd nie wyniósł, jeśli miał być szczery. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Może po prostu gdzieś, gdzie nie ma świadków, którzy patrzą jak ją napierdalasz, Tee? – westchnął ciężko i spojrzał na nią, ale kiedy sobie odpaliła papierosa, usiadł obok niej. – Przepraszam, że nas w to wpakowałem. Naprawdę – spojrzał na nią wzrokiem zbitego szczeniaczka, bo autentycznie było mu przykro. – Zamówić nam ubera? – spytał spokojnie, zerkając na nią z ukosa.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Cóż, Thea bez używek winy szukała głównie w sobie, ale w tym momencie faktycznie odczuwała, że to on jest całkowitym popierdoleńcem i powinien spłonąć razem z Aną. Po co w ogóle tutaj przyszła i co sobie myślała? Że będą mogli tak po prostu wrócić do normalności po jednej super nocy? Samą siebie miała ochotę wyśmiać w tym momencie.
- I chuj, ale tego kurwiska by już nie było co może pomogłoby mojej duszy - wywróciła oczami. O ile zabicie człowieka mogłoby w czymkolwiek pomóc, ale wiadomo. - W dupie miałam kto patrzył - dorzuciła, bo nie przejmowała się zbyt mocno tym czy poszłaby siedzieć czy nie, pewnie tatuś by załatwił wszystko tak, że nie byłoby problemu :lol: Kiedy jednak usiadł obok niej, odsunęła się kawałek żeby przypadkiem jej nie dotknął. - Przepraszasz mnie za zdradę, czy za to, że ponosisz jej konsekwencje? - zapytała wprost, ale przez chwilę jej mózg pomyślał, żeby się zgodzić na powrót razem, do niego i wtedy zobaczyła jak podjechało znajome auto, ze znajomym kierowcą w środku. - Sammy - powiedziała cicho, koślawo podnosząc się z ziemi i poprawiając trochę sukienkę, żeby dupskiem nie świecić jednak i poczuła jak nagle złość ustępuje miejsca po prostu wstydowi. Kurwa, nie powinien jej tak widzieć.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Rozumiał to – bo w jego oczach Tee była idealna, a to on postąpił maksymalnie chujowo i doskonale zdawał sobie z tego faktu sprawe. Niestety, bo czasami wolałby chyba żyć w błogiej nieświadomości, albo utrzymywać, że to Vasilios była jakąś beznadziejną kobietą i musiał sobie szukać rozrywki. Kompletnie tak nie było, a on miał się za największego chuja pod słońcem – not in a good way.
– Ale poszłabyś siedzieć jak za człowieka, a nie jak za kurwę – powiedział, patrząc na nią z lekkim smutkiem, ale w jego oczach błysnął cień rozbawienia. Kiedy spytała czy ją przepraszał za zdradę, westchnął. – Za całokształt przepraszam – odparł cicho, ale zaraz potem podjechało auto, a z niego wysiasł Samuel. Widząc, w jakim Thea była stanie i widząc minę kobiety, westchnął cicho.
– Przyjechałem tak szybko jak mogłem, Tee.. – powiedział z troską, bo widział, że się złamała. Że wzięła i że piła. Znał ten stan i wiedział, ze jutro ją uderzą jeszcze wyrzuty sumienia. Jason natomiast wstał, przechylając głowę.
– A to kto? – spytał, natomiast Sam się domyślił z kim miał do czynienia i… Cóż. Nie wytrzymał i zajebał typowi z całej siły.
– Wsiadaj do samochodu, odwiozę cię do domu Tee – powiedział, mrużąc oczy, a Jason cały się napiął.
– I pojedziesz z tym pojebem? Jesteś jakiś kurwa chory? – no już nienawidził typa. :lol:

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Nie poszłabym siedzieć - powiedziała pewnym siebie tonem. Przecież wiedziała, że w ich świecie wszystko dało się zatuszować, łudziła się w swoim szale że właśnie to by się wydarzyło. Pokręciła jednak tylko głową gdy powiedział, że przeprasza za całokształt, ale nie komentowała niczego, bo skupiła się na Samie który szedł w jej kierunku. Wyrzuty sumienia zaczęła mieć w momencie w którym zobaczyła Bailey'a, eh.
- Nie musiałeś, serio, to nie jest dobry moment... - mamrotała, próbując nie patrzeć mu w oczy żeby nie zobaczył, że źrenice miała niemalże wielkości pięciozłotówek, ale i bez tego było widać jej stan. Odwróciła się w stronę Jasona. - Sam, mój... - ale nie dokończyła, bo Sam wyjebał Jay'owi nim zdążyła się skapnąć. Złapała go za przedramię. - Przestań - zacisnęła palce na ręce Sama, pierwszy raz używając do niego tak poważnego i zimnego tonu. Kątem oka tylko zerknęła na Jasona, ale... chyba w tym momencie nawet nie było jej go szkoda, wręcz miała ochotę podejść i jebnąć mu z drugiej strony :lol:
- Pojadę. A ty wracaj do znajomych. Może dzisiaj żadna kurwa nie wpadnie ci pomiędzy nogi - rzuciła, zaciskając usta, ale wlepiła na nowo wzrok w Sama. - Zjebałam, przepraszam - przesunęła palce z jego przedramienia do dłoni, ale nie było w tym geście nic seksualnego - przynajmniej tak jej się wydawało, ale miała trochę zakrzywioną wizję świata teraz :lol:

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Przy tylu świadkach to myśle, że jednak mogłabyś pójść. Znamy ten świat, wiele idzie wybronić, ale nie aż takiej afery. Ludzi zdejmuje się po cichu – westchnął ciężko, bo troche tak to w ich świecie działało. Widowiskowe śmierci dobrze wyglądały tylko na filmach – a nie na taśmach z monitoringu. Sammy natomiast spojrzał na nią z lekkim sceptycyzmem.
– Myślę, że to właśnie jest najlepszy moment – powiedział Sam, patrząc jej w oczy, chociaż widział, jakie miała źrenice i doskonale wiedział, że była na koksie i naprana jak szmata. Nie, żeby tego stanu nie znał. Bo znał. Aż za dobrze. No i kiedy usłyszał ten jej poważny ton, odetchnął głęboko i się istotnie odsunął.
– Tee, kurwa, naprawdę? Z tym pierdolniętym psychopatą?! – spytał z bulwersem, ewidentnie obrażony w tym momencie, ale zaraz potem się odsunął, a Sam westchnął ciężko i spojrzał na blondynkę. W jego oczach pojawiło się współczucie.
– Nie masz za co przepraszać mnie, przeproś samą siebie. To nie mnie to robisz, Tee – odparł spokojnie, patrząc jej w oczy, wskazując gestem głowy na samochód. – Pakuj się do samochodu – poprosił spokojnie, bo wiadomo, tutaj nie miał jak jej pomóc.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Jebie mnie to - stwierdziła tylko, bo w zasadzie dokładnie tak było w tejże chwili. Thea na trzeźwo była w miarę racjonalna, raczej by do czegoś takiego nie dopuściła ale w tym momencie... wszystko jedno jej było, cóż. Chociaż w obecności Sama jej mózg powoli zaczynał trybić - powoli, bo kolejne słowa Jasona ją znowu niemal odpaliły.
- Wypierdalaj - syknęła, bo obrażanie Sama na pewno nie było drogą, którą powinien w tym momencie iść. Pokiwała jednak głową i posłusznie w kierunku auta ruszyła, ignorując już to, że zostawiła w klubie torebkę, telefon, dokumenty i płaszcz. Po prostu wsiadła do samochodu, zsuwając ze stóp szpilki i podkuliła kolana pod brodę.
- Powinnam zapierdolić tą dziwkę. Wiesz co do mnie mówiła? Zaczęła mi, kurwa, opowiadać o tym co z nią robił. To obrzydliwe. Mam dość - jęknęła, obejmując swoje nogi jednym ramieniem, a drugą ręką zaczęła przeczesywać swoje włosy, brudząc i je powoli zastygającą na dłoni krwią. - Nie chcę jechać do domu. Nie usiedzę sama. Pojedźmy gdziekolwiek. Proszę, Sammy - powiedziała w zawrotnym tempie, bo czuła, że jak pojedzie do domu to... będzie dalej piła. Aż do porzygu. Zdecydowanie to nie był jej wieczór.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Pasy. Zapnij pasy – powiedział spokojnie Sammy, kiedy już Jason zniknął z horyzontu. Odetchnął głęboko, kiedy zaczął słuchać, co mówiła tamta typiara do Thei. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z ukosa.
– To było przed tym czy po tym jak się nawciągałaś? – spytał spokojnie, patrząc na nią uważnie, ale nadal w jego jasnych oczach widoczne było współczucie. Chujowa sprawa strasznie. – Jasne, typiara brzmi jak straszny kurwiszon, ale podejrzewam, że koks wciągnęłaś wcześniej, nie? – zmarszczył brwi. – Dlatego nie powinnaś na razie chodzić na takie imprezy, to jest straszne źródło pokus – dodał, wzruszając ramionami. – Zostanę z tobą, ale powinnaś posiedzieć teraz w domu. Chyba, że… Chcesz jechać do mnie. Musimy cię opatrzeć, bo jutro twoja ręka bydzie w gorszym stanie. Nie złamałaś jej sobie? Możesz rozprostować i zacisnąć dłoń? – spytał cicho, z troską. No martwił się o nią. :c

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- W chuju mam te pasy - mruknęła marudnie, ale zaraz odetchnęła głęboko i złapał za pas, zapinając go. Nie chciała być dla niego niemiła, ale naćpana zwykle nie była najprzyjemniejszym człowiekiem na świecie - szczególnie gdy się odpaliła. Cóż.
- Po - powiedziała cicho, z lekkim wyrzutem sumienia w głosie. Patrzyła trochę tępo, na drogę, przez dłuższą chwilę nawet nie mrugając jakby się zacięła, ale mimo wszystko słuchała tego co do niej mówił. - Nic by się nie wydarzyło gdyby nie ona. Powiedziałam mu o tym, a on stwierdził, że mam się nie przejmować. Jak mam się nie przejmować? Pierdolony lachociąg nie dość, że się z nim ruchał to jeszcze będzie mi jebana opowiadać jak - mamrotała pod nosem, wbijając sobie paznokcie w łydkę w tym momencie, jakby chciała się tym bólem rozbudzić i wytrzeźwieć ale szło jej ciężko. - Chciałam z nim pójść. Chciałam, żeby było dobrze, jak kiedyś - dodała, wzdychając ciężko. No i też nadal Jasonowi nie powiedziała o odwyku, nie? Przeniosła wzrok na Sama.
- Chcę - przytaknęła, bo jazda do niego nie była złą opcją generalnie. Wyprostowała i zgięła palce w swojej dłoni, zaraz kładąc ją na ręce którą trzymał na drążku od skrzyni biegów i delikatnie go po niej pogładziła. - Działa, widzisz? - uśmiechnęła się delikatnie i wzruszyła ramionami. Umiała się bić, nie połamałaby ręki, halo :lol:

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Domyślam się, że w obecnym stanie to wiele rzeczy masz w chuju – powiedział, wzruszając ramionami, ale doskonale wiedział, że w tym momencie nie była do końca sobą. Była wyćpana, była wkurwiona i nie brał szczególnie do siebie jej przytyków, bo sam wiedział, jaki bywał, gdy przyćpał. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z lekką troską.
– W tym problem. Nic by się nie wydarzyło? Thea, spędziłaś miesiące na odwyku po to, żeby cały postęp zniweczyć w jedną noc – powiedział spokojnie, ale z troską wyraźną, bo generalnie po prostu się martwił, nie chciał, żeby wróciła do nałogu, żeby znów przedawkowała, bo najzwyczajniej w świecie zaczęło mu na niej zależeć. Chyba nawet bardziej niż by tego chciał. Zacisnął usta.
– Mogłaś iść i nie pić i nie ćpać, Tee. Jeśli musisz to robić w jego towarzystwie, to zastanów się, czy warto – powiedział, patrząc jej w oczy. Nie wiedział, rzecz jasna, że nie powiedziała Jasonowi o odwyku, bo wtedy ten sam by się przy niej pewnie pilnował. Pokiwał głową, gdy powiedziała, że chce i istotnie skręcił w stronę swojej dzielnicy, a gdy położyła swoją dłoń na jego ręce, odetchnął głęboko.
– Wspaniale, czyli skoro nie połamałaś dłoni, to wnioskuję, że to nie pierwsza suka, której zajebałaś? – spytał z lekkim rozbawieniem, zerkając na nią, chociaż bawić go to nie powinno generalnie. :lol:

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Wszystko mam w chuju. Oprócz Poppy i Vi - stwierdziła, wzruszając ramionami. - I oprócz Ciebie - dodała ciszej, bo właściwie ostatnio zaliczał się do tego cholernie wąskiego grona ludzi, których szanowała i lubiła. - Może po prostu zmarnowała bez sensu czas na tym jebanym odwyku - bo może po prostu pasowała do tego trybu życia? Może na nie wiele więcej po prostu zasługiwała? Już sama nie wiedziała czy to z nią było coś nie tak czy z resztą świata, eh. - Poza tym, to nie jedna noc. Zdarzało mi się pić od wyjazdu do Grecji - przyznała nieco niechętnie, na trzeźwo pewnie by się wyparła, ale teraz mówiła całkowicie szczerze - właściwie to słowa po prostu z niej wypadały. W jej głowie pojawiła się wizja, że sama lubiła go troszkę za bardzo, ale zwaliła to na swój aktualny stan. Bo przecież to całkowicie głupie. - Nie wie o odwyku. I o przedawkowaniu. Nie mówiłam mu, bo nie miałam ochoty z nim o tym rozmawiać - wzruszyła delikatnie ramionami, a kiedy usłyszała to rozbawienie w jego głosie, przechyliła głowę na bok.
- A co? Pomyślałeś, że jestem ostatnią cipą, która sobie nie umie poradzić? Fajny jesteś - sama teraz to z rozbawieniem powiedziała, przesuwając palcami po jego kostkach które od uderzenia Jasona też były pewnie zaczerwienione mimo wszystko. - Nie powinieneś tego robić. Dobrze, że ci nie oddał - stwierdziła, bo wiedziała że Jay gdyby chciał... cóż, pewnie też by mógł chcieć mu całkiiem nieźle dopierdolić, nie?

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Chociaż tyle, że jeszcze one się liczą – uśmiechnął się delikatnie, bo wiedział, jak Thee mocno kochała swoją siostrę i siostrzenicę – No i cóż, cieszę się, że ja nie jestem ci całkiem obojętny, możliwe, że jestem trochę za potężny, żeby się w chuju zmieścić – powiedział, puszczając jej oczko, ale kiedy powiedziała, że może zmarnowała czas, westchnął ciężko.
– Nie zmarnowałaś, po prostu powrót do normalnego życia, kiedy składało się z imprez i używek, nie jest łatwy. I to życie, które znałaś… Ono już takie nie będzie. Im szybciej to zaakceptujesz, tym łatwiej ci będzie ruszyć naprzód – powiedział spokojnie, patrząc na nią, gdy wspomniała o piciu podczas wyjazdu do Grecji. Cóż.
– Ale teraz pierwszy raz wciągałaś? – zmarszczył brwi, bo jasne, pić też nie powinna, ale ćpanie martwiło go jednak bardziej – bo na odwyk trafiła po przedawkowaniu, nie? – Może powinnaś z nim o tym porozmawiać jednak? – zasugerował delikatnie, zaciskając usta, ale gdy powiedziała, że nie powinien był tego robić, skinął głową.
– Skoro nie wiedział o odwyku, to nie powinienem, ale należało mu się tak czy siak – wzruszył ramionami, chociaż to nie był powód do dumy. – Gdyby mi oddał, to oboje byśmy mieli mocno obite kostki – zaśmiał się cicho, wzruszając ramionami. Nie jego pierwszy raz, jak komuś w ryj przypierdolił, nie?

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „222”