autor

[Nesta Rosenthal]

Mimo wszystko, Nessie nie chciała, żeby Ronald się wyładował na Bonnie, ale była tak wkurwiona i sfrustrowana życiem, że miała ochotę coś rozjebać albo komuś zajebać.
– Nie mogłem, bo wtedy by się nie nauczył, że nie tyka się czyichś żon i narzeczonych – wzruszył ramionami, jednak kiedy Nesta usłyszała swoje imię z ust Marcusa, łaskawie przeniosła na niego wzrok.
– Tobie również chuj w dupę z całego serca, Marcus. Jebać was obu – oświadczyła, zgarniając swoją miskę z tequilą i kierując się do sypialni, bo poczuła, że musi sobie popłakać albo się porzygać, cokolwiek przyjdzie pierwsze.

[Marcus Halloway]

Marcus nie chciał, żeby w ogóle ta dyskusja miała miejsce i pewnie gdyby Ron się nie odezwał pierwszy to naprawdę to śniadanie przeszło by w całkowitej ciszy, bez niepotrzebnych dyskusji.
- Mam nadzieję, że twoje pierdolone ego poczuło się lepiej, a wasze małżeństwo na siłę stało dzięki temu o wiele szczęśliwsze - rzucił, wstając od stołu po słowach Nesty i ruszył za nią w kierunku sypialni, chociaż nie doganiał jej, tylko pozwalał iść przodem i z lekkim rozbawieniem nawet obserwował ją z tą miską z płatkami i tequilą Dopiero gdy chciała zamknać drzwi od pokoju, wpakował się tam za nią.
- Nesta, proszę cię, porozmawiaj ze mną - poprosił istotnie, zamykając pokój i lustrując ją wzrokiem.

[Nesta Rosenthal]

Ron westchnął tylko i skinął głową na jego słowa, wywracając oczami, a Ness w zasadzie już ich nie słyszała, tylko była w swoim świecie, ze swoją miską z tequilą śniadaniową i kiedy chciała zatrzasnąć drzwi, ale niemal zajebała nimi w Marcusa, usiadła sobie na łóżku wygodnie, ładujac do buzi kolejną łyżkę płatków z tequilą. No wstawiła się już lekko generalnie.
– Nie mam o czym – wzruszyła ramionami. No bo nie miała ochoty rozmawiać o tym, jak postanowił odebrać telefon jak w kurewskim stroju robiła mu loda, a potem zakończyć wakacje, bo generalnie był to prawdopodobnie moment w top 3 najbardziej upokarzających sytuacji w jej życiu. Cóż.