WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Yvonne & Joe

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Joseph naprawdę mocno przeżywał, że nie udało mu się dotrzeć na Karaiby, ale praca, którą zaoferował mu Ronnie naprawdę była SZTOS. Lepsza płaca, robił to, na czym się znał i generalnie no... Wszystko było pod jego dyktando, tak jak lubił - znaczy nie wszystko, ale część, którą ogarniał była. I chciał to wyjaśnić Bonnie, ale nie odbierała. Ani nie odpisywała na miliony smsów, a gdy przychodził do jej domu, to udawała, że jej nie ma, ech. Tak więc przyszedł dzisiaj na jej wieczór panieński, by dokładnie jej wyjaśnić, co się dokładnie wydarzyło.
Wszedł do klubu i jak gdyby nigdy nic najpierw zamówił szota na odwagę, a potem odnalazł wzrokiem Bonnie, która szalała na parkiecie. Podszedł do niej, układając dłonie na jej biodrach i odwracając do siebie, bo to milczenie strasznie mu nie leżało.
- Pogadasz ze mną w końcu, czy dzisiaj też będziesz mnie ignorować? - spytał spokojnie, świdrując ją wzrokiem, ale w gruncie rzeczy spojrzenie jego ciemnych tęczówek było po prostu smutne, bo tęsknił za nią przeokropnie.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Cóż, Bonnie też to przeżywała - na tyle, że od momentu w którym się nie pojawił, ona przestała się odzywać. Ostatnie dni ignorowała go całkowicie, bo w jej oczach znowu ją olał przez jakiegoś gówno focha i po prostu jej się to zachowanie znudziło. Dodatkowo, trochę mentalnie panikowała przez całowanie się z Clintem na jachcie, bo łapała się na tym, że zaczynała go lubić za bardzo, a to totalnie nie było pożądane w tym momencie, nie?
Kiedy poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach, początkowo myślała że to jakiś obcy przydupas, ale nie odpychała tych rąk, tylko odwróciła się do tej osoby posłusznie z uśmiechem na ustach, który przygasł gdy zobaczyła, że to Joe. Od razu zesztywniała.
- Ale o czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Olałeś mnie, znowu i w chuju cię już mam, serio - rzuciła z wyraźną udręką w głosie, ale... nie do końca miała go w chuju mimo wszystko. Odsunęła jego dłonie od siebie, swoje zaraz splatając na piersiach. - Poza tym, nie przypominam sobie żebyś dostał zaproszenie, a to impreza zamknięta - dodała, wzruszając ramionkami. Nie chciała sobie psuć humoru, już i tak ten zjebany ślub ją przytłaczał coraz bardziej.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Naprawdę nie chciał jej olewać, po prostu naprawdę nie miał czasu, żeby się do niej odezwać, nie mieli z chłopakami zasięgu, a gdy go odzyskali – ona się nie odzywała ani nie odbierała telefonu, co mentalnie strasznie siadało Joe na mózg. Tak czy siak, kiedy zgasł jej uśmiech, odetchnął głęboko.
– To nie tak, że cię olałem, przysięgam, Bonnie, wysłuchaj mnie, proszę. Nie olałem cię, nie mogłem przyjechać, bo byłem z Ronem i Markiem. Zaproponowali mi pracę. Nie mieliśmy zasięgu i nie miałem jak cię poinformować no i sądziłem, że uda się dolecieć, strasznie cię przepraszam – powiedział, patrząc na nią, a z kieszeni marynarki wyjął małe, welurowe pudełeczko, w którym była jakaś sztos bransoletka – pewnie podobna do takiej, którą kupił jej jeszcze będąc totalnie biednym, ale ta, którą przywiózł teraz była pewnie złota i z diamentami i kupił ją za pierwszą premię, specjalnie dla niej.
– Mam coś dla ciebie, w ramach przeprosin – dodał, patrząc jej w oczy z miną biednego, nieszczęśliwego szczeniaczka.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- Twoje obietnice i przysięgi mają słabą moc generalnie - stwierdziła, mierząc go wzrokiem. Jej w głowę siadło to, że znowu zrobił coś nie tak, bo... po ostatniej rozmowie liczyła na to, że jakoś się wszystko ułoży i w ogóle i meh to wszystko było. Przechyliła głowę. - A nie mogłeś napisać zanim pojechaliście? Poza tym, jak to z nimi pracujesz? Na plus było to, że chociaż nie musiałam udawać, że jestem wkurwiona na Rona. Wkurwiłeś mnie tak, że każdy uznał, że to jego wina - wywróciła oczami. Kiedy wyjął bransoletkę, zacisnęła usta. Normalnie lubiła prezenty od mężczyzn, ba, uwielbiała, ale od niego... nie chciała prezentów.
- Nie chcę prezentów na przeprosiny. Nie chcę żebyś musiał mieć w ogóle powód ciągle przepraszać - nie przyjęła zatem pudełeczka, tylko złapała go za materiał tego co miał na sobie i odciągnęła trochę na bok, żeby nie rozmawiać przy innych. - Będziesz mnie próbował urobić prezentami jak Ron i reszta facetów? Serio? To żart chyba - dodała, łapiąc go za szlufkę w spodniach i wyciągnęła z jego kieszeni fajki, zaraz sobie jednego odpalając.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Zdaję sobie sprawę z tego, że zawiodłem i naprawdę jest mi cholernie przykro, że zrobiłem coś nie tak. Znowu- westchnął ciężko i spojrzał jej w oczy, bo naprawdę czuł się strasznie chujowo, że zawiódł. I że na przestrzeni ostatnich miesięcy zawodził ją częściej niż przez całe życie. Cholernie tego nie lubił. Westchnął ciężko i spojrzał jej w oczy.
– Nie miałem jak, zgarnęli mnie wcześnie rano, nawet nie zdążyłem oprzytomnieć zanim mnie wpakowali do samolotu – przyznał cicho, bo strasznie głupio mu było. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy. Gdy jednak powiedziała, że nie chce prezentów na przeprosiny, zacisnął usta.
– Też nie chcę mieć takich powodów. I nie chodzi o urobienie, po prostu… Ugh, otwórz. Proszę – powiedział cicho, bo liczył, że jej się spodoba. Gdy wyjęła fajki, sam sobie wziął jednego i odpalił, zaciągając się głęboko.
– Nie chciałem cię zawieść – dodał jeszcze, ale zawodził ja ciągle, niestety. :c

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- A myślisz, że mi nie jest przykro? - zapytała, marszcząc przy tym czoło. Jasne, że było, szczególnie dlatego, że nawet jeśli tego nie chciała to dla niej ich seks znaczył znacznie więcej niż powinien i było jej przykro podwójnie po prostu. No dobra, nawet do siebie to teraz dopuszczała, bo pijana była przeokrutnie. :lol:
- No cóż, bywa. Co niby masz u nich robić? - przechyliła głowę na bok, bo to jej się średnio podobało, biorąc pod uwagę co panowie robili, nie? Pokręciła głową. - Nie, wyjebane mam na tą bransoletkę - powiedziała oschłym głosem, chociaż spojrzenie miała cholernie smutne odkąd się pojawił. - A ja nie chcę chcieć ciebie, bo mnie strasznie wkurwiasz i irytujesz i też mi to nie wychodzi. Możesz sobie już pójść i nie psuć mi tego jakże cudownego wieczoru panieńskiego? Chociaż nie musisz iść, znajdź gdzieś sobie Nellie. Jej może nie będziesz zawodzić - wzruszyła ramionami, bo właśnie się jej życiowo ulewało. :c

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

- Wiem, że jest i dlatego cię przepraszam, Bonnie, naprawde nie chciałem cię rozczarować, strasznie byłem wkurwiony, ale wiem, że ty na pewno bardziej – powiedział, patrząc jej w oczy, bo zdawał sobie sprawę z tego, że zjebał, niestety.
– Ogarniam i testuję broń, jako eks żołnierz to dla mnie wymarzona robota. Do tego mnie potrzebowali też teraz na spotkaniu – wzruszył ramionami i spojrzał na nią z lekkim smutkiem, a gdy powiedziała, że ma wyjebane na tę bransoletkę, to pewnie już się wkurwił – Aha, no okej – odparł i wziął wkurwiony pudełeczko, którym po prostu cisnął w tłum. Chuj z bransoletką w takim razie.
– Okej, wkurwiam cię i świetnie. W takim razie mogę sobie iść, skoro tak bardzo chcesz i jesteś zajęta fochami w dupie – odparł, wzruszając ramionami. – Nie chciałem cię rozczarować, Yvonne – odparł sucho, bo w tym momencie uważał, że robiła trochę z igły widły, cóż.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- No okej, przeprosiny przyjęte - wzruszyła ramionami, odrobinę obojętnie. Jego przepraszanie było nużące, serio. Wolałaby, żeby po prostu niczego głupiego nie odpierdalał, a nie ciągle kręcili się wokół jednego tematu. A może zawsze tak miał, tylko tego nie zauważała? - Jesteś popierdolony? Dlaczego się w to pakujesz? A jak coś pójdzie nie tak? Byleś karany, ja pierdole - wywróciła oczami, bo nie spodziewała się, że mógł wpaść na coś tak idiotycznego, jezu. A kiedy rzucił pudełeczkiem, nawet nie podążyła za nim wzrokiem. - Klasa, nie ma co - prychnęła, odgarniając włosy za uszy.
- No to na co czekasz? Idź sobie i mnie olej, świetnie ci to ostatnio wychodzi. - odpowiedziała, zagryzając policzki od środka, ale gdy powiedział po raz kolejny że nie chciał jej rozczarowywać, wzięła głęboki oddech. - Ale kurwa to robisz, okej? A ja się wkurwiam, bo w mojej głowie się wszystko skomplikowało w naszym temacie i czuję, że zupełnie niepotrzebnie. I w ogóle mam tego wszystkiego dosyć. Ciebie, tego jebanego pomysłu ze ślubem, kurwa, wszystkiego! - wydarła się na niego, zasłaniając sobie zaraz twarz dlońmi. No, miała. I nie wkurwiała jej tylko Nesta. I Clint. Cóż.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Nie są przyjęte, skoro ewidentnie nadal jesteś na mnie wściekła – wywrócił oczami, bo trochę go zirytowała, no. I kiedy powiedziała, że nie powinien się w to pakować, wzruszył ramionami. – Przecież nic się nie stanie. Clint pomaga, żeby policja się nie dosrała, wszystko będzie okej – wzruszył ramionami, bo generalnie to nie zamierzał się tym przejmować, skoro panowie mieli ogarnięty dupochron na wypadek policji. Oczywiście pod uwagę nie brał totalnie, że najpierw lecą płotki, a potem szefowie zazwyczaj. Cóż.
– No tak, ty lubisz tylko facetów z klasą. Ron, Clint… – odparł z ironią i westchnłą ciężko i widząc jej nastawienie naprawdę miał ochotę sobie pójść, ale potem usłyszał jej słowa i ułożył dłonie na jej ramionach.
– Wiem, że jest ci ciężko i wiem że to robiłem, ale naprawdę się staram, Bonnie. Kurwa, gdybym się nie starał, to by mnie tu nie było. Jestem pojebany, nie mam klasy, nie jestem zajebiście bogaty, ale naprawdę mi na tobie zależy. Co się dzieje, że masz dość pomysłu ze ślubem? – spytał, patrząc na nią nieco poważnie i po prostu przytulając ją do siebie i nie przejmując się, że mógł dostać w ryj.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- To, że przyjmuję przeprosiny nie znaczy, że zapominam o tym co zrobiłeś - stwierdziła, bo generalnie tak to widziała. - Aha, jasne. Ale jeśli się coś jednak stanie, to już widzę jak będą bronić twojej dupy - wywróciła oczami, bo zazwyczaj to jej rolą było bycie naiwną w tej relacji, ale teraz widziała, że w tym temacie role się odwróciły. Uderzyła go dość mocno w klatkę piersiową swoją kopertówką.
- Clint chociaż jak się ze mną umawia na coś to jest - syknęła, bo w tym widziała akurat zaletę. Na temat Rona wolała się nie wypowiadać. - Boże, ale dlaczego ciągle wyjeżdżasz z tekstami o pieniądzach? Może w twoim przypadku nie robi mi to jakiejś większej różnicy? Dlatego mam w chuju prezenty na przeprosiny od ciebie, bo zupełnie mnie to nie interesuje. Jak będę chciała jakiegoś frajera z kasą, to da się ich znaleźć wszędzie. A w tobie kocham to kim jesteś, a nie to co masz - powiedziała rozkładając dłonie i próbując się nie denerwować, ale no takim nastawieniem irytował ją bardziej. Pozwoliła się przytulić, nawet nie myśląc żeby go uderzyć w sumie. - Nie wiem, po prostu stresuję się tym wszystkim i nie mam jakichś dobrych przeczuć - mruknęła cicho, obejmując go mocno ramionami w pasie i dłonie wsunęła pod materiał jego koszulki, muskając delikatnie palcami jego skórę.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Aha – odparł tylko na jej słowa, bo co innego miał jej odpowiedzieć? Rozumiał w zasadzie jej punkt widzenia. Westchnął, wzruszając ramionami. Wiedział, że jej słowa wynikały z troski, ale kiedy Joe się na coś uparł, generalnie ciężko było go przekonać do zmiany punktu widzenia. Gdy uderzyła go w klatkę piersiową, złapał ją za nadgarstek, ale nie szczególnie mocno.
– Och, tak, idealny Clinton, zawsze miałaś do niego słabość – wzruszył ramionami. – Nie wiem, może nie robi, może robi. Mi robi różnicę, bo mam dość tego, ze nie mogłem nawet kupić ci nigdy niczego ładnego, a jak kupiłem, to i tak masz to w dupie, zresztą, nieważne. Wiem doskonale, że wolałbyś, żeby tu był Clint nie ja. Łatwo mnie zastąpiłaś – stwierdził cicho, patrząc jej w oczy, bo trochę się tak czuł – jakby wymieniła go na lepszy model. Mimo to, mina mu lekko zrzedła, gdy powiedział, że kochała to, kim był.
– Ja też kocham to kim jesteś, Bonnie, dlatego nienawidzę siebie za to, że cię zawiodłem – przyznał spokojnie, patrząc jej w oczy i delikatnie muskając palcami jej policzek.
– Rozumiem, ale nie musisz w to iść, jeśli nie chcesz. Zrezygnuję z pracy u Rona i tyle – wzruszył ramionami, bo mógł to dla niej zrobić, a jeśli miała złe przeczucia, zamierzał ją wspirać, bez względu na wszystko.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Miała świadomość, że był nie do urobienia jeśli w jego głowie pojawiła się jakaś wizja, ale generalnie... ona też tak miała. I dlatego zwykle jego pomysły popierała, zamiast zmieniać jego zdanie, tylko tym razem nie chodziło o jakąś głupotkę, prawda? Nie zareagowała kiedy złapał ją za nadgarstek, pozwoliła mu na ten gest, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie jest idealny. Nie ma ludzi idealnych, Joe, jest po prostu... no nie wiem, normalny? - wywróciła oczami, ale wiedząc, że był zazdrosny łatwiej było się na niego aż tak nie złościć za to tylko bardziej rozumieć. Chyba. - Dobrze wiesz, że w normalnej sytuacji ucieszyłabym się nawet z kwiatka z korzeniami jeśli byś mi takiego przyniósł, ale nie jako prezent na przeprosiny za to, że po raz kolejny mnie wystawiasz. Nie rozumiesz o co chodzi? - pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem, zaraz jednak biorąc głęboki oddech. - Nie zastąpiłam cię. Po prostu lubię z nim spędzać czas - wzruszyła ramionami. Nie myślała przecież o tym, że coś mogło z tego być skoro kumplował się z Ronem.
- A ja nienawidzę tego, że zaczęłam coś do ciebie czuć a ty się tak zachowujesz. To chujowe - powiedziała cicho, unosząc dłoń do dłoni, której palcami muskał jej policzek. W życiu by jej to z ust nie wyszło na trzeźwo, ale skoro już się jej ulewało to cóż. Uniosła nieco głowę w górę, żeby móc ustami sięgnąć do jego żuchwy i złożyła na niej kilka czułych muśnięć. - To tak zróbmy - dodała szeptem, posyłając mu spojrzenie niewinnego jelonka.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

No niestety tak właśnie było – nie był z tego dumny, ale faktycznie uparty był jak baran i czasami baranem się okazywał. Bardziej lub mniej intencjonalnie, ale jednak starał się chociaż trochę racjonalniej do życia podchodzić i się poprawić, nie chcąc już tych samych błędów co z Callie popełnić ponownie.
– Normalny? Jest skorumpowanym gliną. Może przyciągasz pojebów po prostu. Ja też normalny nie jestem – rozłożył bezradnie ręce i westchnął ciężko, bo miał taką świadomość. – Dobrze wiem, fakt – powiedział cicho, patrząc jej w oczy, bo wiedział, że miała rację i rozumiał jej punkt widzenia. – Zauważyłem. Nawet jak miałem czas, to spędzałaś czas tylko z nim. Czuję się tak, jakbyś mnie zastąpiła – wzruszył ramionami, bo istotnie tak było, a on był cholernie zazdrosny.
– Bo może jestem chujowy – jęknął cicho, patrząc jej w oczy. – Ale dla ciebie nie chcę być, bo ja czuję coś do ciebie od dawna – dodał jeszcze cichutko i kiedy złożyła kilka pocałunków na jego żuchwie, wciągnął ją do jakiegoś składziku, który był obok i po prostu pocałował, gdy powiedziała, żeby tak zrobili. – Zrobimy – powiedział cicho, między kolejnymi pocałunkami, mocniej zaciskając łapska na jej talii.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- A ja biorę śluby dla kasy i ostatnio brałam udział w morderstwie i tuszowaniu go. Kurwa, nie chodzi o to czym się zajmuje, zresztą to naprawdę nie jest w tym momencie istotne. Nie o Clinta w tym chodzi tylko o to, że zjebałeś - ona w tym momencie zaczynała z bezradnością na niego patrzeć, bo jak grochem o ścianę. Odetchnęła głęboko, próbując nie wybuchać bulwersem. - Bo nie złości się na mnie jak by był małym dzieckiem. Po prostu wychodzimy razem i się dobrze bawimy. Nic więcej - no dobra, ostatnio się znowu całowali ale wiedziała że lepiej teraz tego nie wywlekać :lol: Pokręciła głową.
- Ja też i jakoś musimy z tym żyć - wzruszyła delikatnie ramionami, bo sama przecież najlepszym człowiekiem na świecie nie była. Zadrżała jej delikatnie dolna warga gdy powiedział, że dla niej nie chce być chujowy. Weszła za nim do składziku, od razu na niego wskakując i zaczęła odwzajemniać pocałunki cholernie zachłannie i namiętnie, jedną dłoń zsuwając do jego spodni które zaczęła pospiesznie rozpinać. Potrzebowała go jak najszybciej i jak najbliżej siebie, eh.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– To się może zdarzyć każdemu – mruknął odnośnie tego morderstwa. Westchnął mimochodem, gdy powiedziała, że nie chodziło o Clinta, tylko o to, że zjebał. Nie, żeby się nie domyślał, ale on trochę jednak myślał o tym, jak jej się z Clintonem dobrze spędzało czas i najchętniej to Bailey by wysłał na księżyc albo z cementowymi butkami do oceanu. :Lol:
– Może też powinniśmy spróbować pójść gdzieś razem i po prostu dobrze się bawić? – zaproponował, bo w zasadzie dawno nigdzie nie byli, a on naprawdę za nią tęsknił. – Tęskniłem za tobą – dodał z lekkim smutkiem, ale jednak gdy weszła za nim do składziku i na niego wskoczyła, to podtrzymał ją pod pośladkami, opierając o jakieś szafki i zaraz zaczął podwijać jej sukienkę, bo tak, on też totalnie jej potrzebował jak najbliżej, a jego pocałunki stały się równie namiętne i zachłanne, chociaż usta zsunęły się zaraz do jej szyi i dekoltu, który zaczał nimi pieścić.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”