WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Clinton & Yvonne | willa pod miastem

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

Clinton od lat współpracował z Ronem, Marcusem i od jakiegoś czasu także z Ness. Sprawiał, że dowody znikały, dawał cynk, gdy szykowali jakiś nalot albo gdy tajniacy mieli kogoś przydybać. Nic dziwnego, że został zaproszony na zaręczynowe przyjęcie. Tak więc kręcił się trochę po przyjęciu z lekkim uśmiechem witając znajome twarze, gdy dopadł go Ron.
- Poznałeś już moją piękną Yvie? - spytał z uśmiechem, a Clinton pokręcił głową, bo w zasadzie nie spotkał jeszcze przyszłej panny młodej, pogadał tylko chwilę z Ness, która była ewidentnie wkurwiona na spóźnienie Marka. No i z szotem w ręku zaczęli wędrować do blondynki, która stała odwrócona do nich w tym momencie tyłem. Musiał przyznać, że była bardzo zgrabna, ale... Kurwa, mógłby przysiąc, że tę sylwetkę poznawał. I się nie mylił.
- Yvonne, poznaj proszę mojego drogiego przyjaciela, Clintona - uśmiechnął się, klepiąc Clinta po ramieniu, a Clint nieco zaskoczony przechylił głowę, bo... Kurwa, Bonnie? To Ron był jej tajemniczym "to skomplikowane"? No kurwa, poczuł się jak ostatnia szmata, bo jakby nie patrzeć... Ruchał się z narzeczoną swojego kumpla i szefa w jednym. Czy mogło być bardziej chujowo? Znaczy... Pewnie mogło, ale w tym momencie było chujowo maks. :lol: Aż go autentycznie przytkało, bo nie wiedział - udawać, że się nie znali, czy jednak powiedzieć prawdę? Jak to rozegrać, eh.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Cóż, gdyby Bonnie o tym wiedziała, na pewno nie poszłaby z nim do łóżka. Albo chociaż by cokolwiek próbowała wspomnieć, albo... nie było właściwie innego rozwiązania - po prostu nie poszłabym z nim do łóżka ani razu, bo z pewnością oprócz tego po reunion i po obiedzie, jeszcze jakieś kilka się zdarzyło i czuła się z tym generalnie średnio emocjonalnie, tylko no jakoś nie umiała przestać. Nie sypiała za to już w ogóle z Joe, bo się obraził chuj wie o co i chyba nawet było jej to trochę na rękę, bo ich relacja jakoś zaczynała ją gnieść emocjonalnie - powód tego natomiast mocno od siebie odpychała i próbowała znieść to silent treatment które jej serwował w ostatnim tygodniu chuj wie dlaczego...
Teraz rozmawiała z jakimiś gośćmi i kiedy usłyszała głos Ronniego, z uśmiechem na ustach obróciła się w stronę jego i tajemniczego Clintona (bo przecież imię jak imię) i... zamarła. Kurwa, kurwa, kurwa. Co zrobić? Udać, że go nie zna? Oblizała nerwowo usta i na nowo się uśmiechnęła.
- Świat jest naprawdę tak mały? Nie wiedziałam, że się znacie - powiedziała, obejmując ramieniem Rona w pasie i uważnie obserwując Clinta.
- A wy się znacie? - zapytał, marszcząc czoło. Bons musnęła wargami jego żuchwę.
- Chodziliśmy do jednego liceum. Byliśmy razem na balu maturalnym - mruknęła, patrząc na Rona spod wachlarza rzęs. Skoro Clint się nie odezwał pierwszy, to zawsze szansa, że nic więcej nie powie, prawda?
- A więc to ty wisisz na lodówce mojej przyszłej teściowej, huh? - zapytał z rozbawieniem Ron, mocniej Bonnie przyciągając do siebie i złapał ją za podbródek, składając na jej ustach czuły pocałunek, który smakował teraz tak maksymalnie chujowo, że niemal Bonnie szampanem się ulało. Kiedy się odsunął, wzięła głęboki oddech.
- A wy się znacie z...? - przytuliła się bokiem do Rona, wpatrując w Clinta spojrzeniem, które wręcz błagało, żeby nic nie mówił. :c

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

Gdyby on wiedział, to też raczej nie poszedłby do łóżka z Bons. Inna sprawa, że w tym momencie się wydało i było mu z tym koszmarnie źle, chociaż… No kurwa, lubił jej towarzystwo, lubił ja i fakt że była z Ronniem… No nie wiedział sam, ale coś mu tutaj wewnętrznie nie klikało. Aż zaczął się zastanawiać, czy wiedziała, czym naprawdę Ronald się zajmował. Uśmiechnął się lekko, słysząc jej reakcję.
– Królem i królową nawet – dodał z lekkim uśmiechem, gdy wspomniała o balu maturalnym. Odetchnął głęboko, ale zaraz się zaśmiał, kiwając lekko głową. – Na to wygląda, że ja. Aż tak się zmieniłem, że mnie nie poznałeś? – szturchnął Rona z rozbawieniem, a Ron sam się zaśmiał.
– Przypakowałeś od tego czasu. I chyba trochę urosłeś – wywrócił oczami z rozbawieniem, klepiąc Clinta po plecach. Tak czy siak, kiedy Bons spytała, skąd się znają, Clinton uśmiechnął się łagodnie.
– Parę razy zdarzało mi się pomagać Ronowi z różnymi rzeczami na policji – uśmiechnął się lekko, a Ronald pokiwał głową.
– Dobrze mieć przyjaciół w takich… Instytucjach – puścił Bons oczko, wiadomo o co chodziło!

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

W zasadzie nie wydawało się. Nie musiało się też wydać nigdzie dalej - przynajmniej taką nadzieję miała Bonnie, bo już sobie wyobrażała minę Joe gdyby cały plan poszedł się jebać przez to, że tak totalnie czegoś nie przemyślała. Gorzej, że niczego nie żałowała, nie?
- Zdjęcie jest beznadziejnej jakości - powiedziała z lekkim rozbawieniem, chociaż wewnętrznie ją to gniotło. Chujowo, kwas straszny, a głupio jej było tak bardzo, że dobrze, że makijaż miała konkretny bo jej policzki inaczej by ogniem zapłonęły :lol:
- Dobrze jest nie potrzebować takich przyjaciół, wiesz? - złapała Rona za podbródek, patrząc mu teraz w oczy. Pogładził delikatnie jej policzek z uśmiechem.
- Dzięki takim przyjaciołom ty możesz spać spokojnie - puścił jej oczko, a Bonnie uśmiechnęła się delikatnie. Niby Ronnie jej wspomniał, że interesy ma niektóre średnio legalne, ale oficjalnie przecież wszystkiego nie wiedziała, prawda? - O, Mark idzie. Złapię cię później, okej? - powiedział Ron do Clinta, zaraz całując usta Bons i faktycznie poleciał do Hallowaya, a Bonnie zaczęła się nerwowo bawić pierścionkiem.
- Raczej pomagasz staruszkom zamiast je łapać, co? - powiedziała cicho, patrząc na niego ze skruchą. No cóż, zbyt idealnym facetem być nie mógł, nie? - Bardzo blisko jesteście? - zapytała, bo od tego pewnie też zależało czy Clint powie Ronowi, a naprawdę... wolałaby nie.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

No też racja, ale kwestia tego, że spali ze sobą, a ona była przyszłą żoną jego kumpla naprawdę delikatnie gniótł go emocjonalnie. Bo miał poczucie, że jednak nie powinien był z nią sypiać, nie? A sypiał i to niejednokrotnie, eh. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem.
– To też prawda – zaśmiał się cicho, chociaż jemu też było strasznie głupio i no nie czuł się z tym wszystkim dobrze, co na pewno było doskonale widoczne. Odetchnął głęboko i zaśmiał się, gdy wspomniała, że dobrze jest nie potrzebować takich przyjaciół.
– A ja jestem oddanym kumplem, nie, Ronnie? – puścił mu oczko, a Ron pokiwał głową, klepiąc go po plecach.
– Inaczej bym cię tu nie zaprosił – puścił mu oczko, a potem istotnie, poleciał do Marcusa. Clint natomiast odetchnął głęboko i spojrzał na Bonnie. Wzruszył niewinnie ramionami, gdy spytała, czy pomagał staruszkom.
– Za odpowiednią cenę warto pomagać potrzebującym – wzruszył ramionami. – Nie aż tak, kumplujemy się. Bliżej jestem z Marcusem – przyznał szczerze, westchnąwszy cicho. – No i z Ness, mamy sporo wspólnych tematów – dodał z uśmiechem. – Więc… Co jest skomplikowanego w waszej relacji? Ron patrzy w ciebie jak w obrazek – zauważył cicho, patrząc na nią z lekkim zaciekawieniem.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Ona próbowała nie spinać się w tym momencie i w żaden sposób nie pokazywać, że cokolwiek było nie tak, a było w zasadzie wszystko i miała świadomość, że jak złapie Josepha i będzie chciała mu się pożalić, to pewnie dojebie jeszcze większego focha a... w sumie z nikim innym o tym rozmawiać nie mogła. No, chujowo. Kiedy jednak powiedział do Rona, że jest oddanym kumplem, zacisnęła usta. Oby, kurwa, nie za bardzo, ugh.
- Skoro tak wolisz to nazywać - wzruszyła ramionami. Chyba nie spodziewała się tego, że mógł im pomagać w jakikolwiek sposób. Szczególnie Ronowi, który gówna robił okropne, ale... no nie jej oceniać. - Ness jest cudowna - powiedziała spokojnie, dopijając zawartość swojego kieliszka z szampanem i odstawiła go na jakiś blat obok. - Nic, ja po prostu... no nie wiem, zobaczyłam cię i popłynęłam z sentymentem. Chujowo wyszło, strasznie chujowo, przepraszam, że postawiłam cię w takiej sytuacji, Clint - posłała mu blady uśmiech, chociaż to była totalnie pół prawda, bo wcale nie było to kwestią sentymentu. Lubiła go, bardzo i jakoś tak wyszło po prostu. - Nie powiesz nikomu? Proszę - zlustrowała go wzrokiem. Skomplikowane to teraz się wszystko zrobiło totalnie, bo nie wiedziała nawet jak z nim rozmawiać żeby było ok :/

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

On też robił dobrą minę do złej gry. Bo wszystko było nie tak, jak być powinno i emocjonalnie go to udręczało, ale z drugiej strony – co miał zrobić? Przecież nie zamierzał teraz się przyznawać ani kajać przed Ronem, bo by mu łapy przy dupie urwał, zresztą, po co rujnować dobrą przyjaźń, nie?
– Chyba tak, wolę to tak nazywać – uśmiechnął się delikatnie, gdy powiedziała, że Ness jest cudowna. – Dogadałyście się, co? Twarda z niej babka, pracowała kiedyś w FBI – wzruszył ramionami. No sądził, że gdyby panie się nie dogadały, to raczej nie organizowałyby wspólnie przyjęcia zaręczynowego ze względu na swoich narzeczonych, right?
– Nie no, daj spokój. Ja nie wiedziałem, że jesteś z nim, a ty… Ty nie wiedziałaś, że z nim pracuję. Nie masz za co przepraszać. Równie dobrze ja powinienem przeprosić – machnął dłonią. – O czym mam nie mówić? – uśmiechnął się do niej szeroko, puszczając jej oczko. No przecież wiadomo, że nie powie. Nie był idiotą, right? – Ale nadal chciałbym mieć z tobą kontakt. Wiesz, fajnie się z tobą kibicuje – dodał, bo po prostu lubił Federline jako człowieka.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Nie znała Rona w sumie na tyle żeby wiedzieć, jak się w takiej sytuacji by zachował, ale chyba wolała nie ryzykować, że jemu urwie ręce a ją wpierdoli za karę do jakiegoś burdelu dla staruszek :lol:
- Wiem. Chociaż to sprawia, że zastanawiam się czy w ogóle wam dobrze płacą w tych waszych schroniskach, skoro przechodzicie na ciemną stronę mocy - rzuciła z lekką ironią, ale delikatnie się przy tym uśmiechnęła mimowolnie. Odrobinę się jednak rozluźniła słysząc jego kolejne słowa. - Przywykłam do zasady, że to osoba która jest w związku powinna przepraszać za takie sytuacje - puściła mu oczko, bo tak to generalnie widziała. - Powinnam ci powiedzieć od razu, a potem jakoś było mi się głupio przyznać - dodała jeszcze, szanując z jednej strony że to przyjął do wiadomości a nie próbował ciągnąć ją za język i szukać jakichś innych argumentów na to wszystko. - Teraz lubię cię jeszcze bardziej - sama się do niego szeroko uśmiechnęła i mimowolnie zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
- Uff, dobrze, że powiedziałeś to pierwszy, bo nie byłam pewna jak to zaproponować - powiedziała z rozbawieniem. - Możemy kiedyś wyciągnąć Ness i chłopaków na mecz. Chociaż nie wiem jak stoją z czasem - wywróciła oczami, bo wyjazdy Rona wkurwiały ją coraz bardziej mimo że dla niej to była bardziej kwestia jakby pracy, nie? :lol: - Och, Clint... jeszcze jedno. Ronnie myśli, że Joe... no wiesz, Nottingham, to mój kuzyn - wpadło jej nagle do głowy, bo to też dość istotne info, prawda? - Bałam się, że będzie zazdrosny, poza tym wiesz jaki jest Joey i... podtrzymasz to, prawda? - posłała mu niewinne spojrzenie.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

– Cóż, ja to jedno… Z Ness to bardziej skomplikowana sprawa, ona nie współpracowała z nikim dla pieniędzy – przyznał, wzruszając ramionami, bo taka była prawda, ale uznał, że to nie jego historia do opowiadania i że to Ness powinna wtajemniczać Bons na tyle, na ile tego chciała, nie? W każdym razie, uśmiechnął się nieznacznie, wzruszając ramionami.
– Mój rozwód zasadniczo nie jest jeszcze sfinalizowany, także też przepraszam – puścił jej oczko z rozbawieniem. – Nie no, rozumiem, serio. Trochę popłynęliśmy i tyle – odparł spokojnie, wzruszając ramionami, bo taka była prawda. Zdarzyło się, trudno. Inna sprawa, że chyba nie wierzył, że była jakoś zajebiście szczęśliwa, skoro Rona zdradziła, nie?
– Ron często wyjeżdża, ale myślę, że ona i Mark mogą się faktycznie zgodzić – wzruszył ramionami, bo tak to widział. – Jesteś z nim szczęśliwa? No wiesz, przy tych ciągłych wyjazdach? – i w jego głosie nie było oceniania, ot, autentyczna ciekawość, czy jej to nie przeszkadzało. – Domyślam się, że ci powiedział w takim razie, czym się zajmuje – dodał jeszcze, bo wiadomo – dobrze, że była poinformowana. Popijał właśnie jakiegoś drineczka, gdy powiedziała, że Joe to jej kuzyn w oczach Rona i się udławił.
– O kurwa… No tak, rozumiem i podtrzymam, ale ciężko w to uwierzyć, tym bardziej, że Joseph zawsze cię pożerał wzrokiem – rzucił z rozbawieniem, bo sam o Joe był zazdrosny w liceum!

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- Ronnie coś wspominał - machnęła dłonią, bo próbowała zbyt mocno w to wszystko nie wnikać. Przecież to nie miało być na stałe - prędzej czy później to wszystko i tak pójdzie w cholerę i cały ten świat wcale nie będzie światem który będzie należał w jakikolwiek sposób do niej. Próbowała się nie przyzwyczajać, jak zawsze.
- Wybaczone - uśmiechnęła się do niego uroczo. No tak, popłynęli. Za bardzo. A jej było teraz bardziej dziwnie niż powinno być, ale w sumie się cieszyła, że podszedł do tego w taki sposób a nie zajebał focha, bo miała wrażenie, że zajebywanie fochów to było ulubione zajęcie większości facetów których lubiła. Cóż. - Zapytam Nessie o to - stwierdziła, a kiedy zapytał czy jest szczęśliwa, pokiwała głową. Może zbyt szybko. - Wiesz ja.... chyba nie wymagam zbyt dużo. Ani nie potrzebuję wiele. Ron daje mi stabilizację emocjonalną, bo wiem, że i tak wróci. I jest przekochany - powiedziała spokojnie, bo nie wiedziała co powiedzieć. Obcym ludziom się łatwiej ściemniało, prawda? - Częściowo. Uznał, że tyle ile wiem jest wystarczające, więc... na razie niech tak będzie - wzruszyła delikatnie ramionami, a na słowa o Joe parsknęła śmiechem.
- No coś ty, nie robi tego. Nigdy nie robił - machnęła ręką, ale w trakcie tego machnięcia zmarszczyła czoło. - Robił tak kiedyś? - przechyliła lekko głowę na bok jakby próbując to zanalizować. Dobra, teraz to robił, ale miał ku temu powód - sypiali ze sobą, plus pewnie kojarzyła mu się z Callie i jakoś ta myśl ją wewnętrznie ukuła. Pewnie chodziło tylko i wyłącznie o Calliope. Odetchnęła głęboko. - Dobra, nie ważne zresztą. Chodź, barman robi genialne drinki, obsługiwał imprezy Rihanny - powiedziała z rozbawieniem, próbując temat Joe wybić z głowy totalnie.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

Skinął głową ze zrozumieniem, gdy wspomniała, że Ron coś tam jej mówił. Generalnie trochę rozumiał, że jej to nie interesowało – bo w jego głowie, im mniej wiedziała, tym lepiej spała. Uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową, gdy oświadczyła, że wszystko jest wybaczone i że zapyta Ness o mecz. Szanował to emocjonalnie. Przechylił głowę, gdy powiedziała, że nie wymaga zbyt dużo i nie potrzebuje wiele.
– Nie no, jasne, rozumiem… Pytam tak ogólnie, bo miałem kiedyś teorię, że szczęśliwi ludzie nie zdradzają. Ale może czasami przychodzi po prostu chwila słabości i tyle. Widzę, że o ciebie dba i naprawdę mnie to cieszy, Bon-bon – odparł spokojnie, bo w zasadzie nie kłamał. Czy wolałby być na miejscu Rona? Pewnie. Czy jednocześnie cieszył się, że Bons była szczęśliwa? Jak najbardziej. Kiedy wspomniała, że wie o wszystkim częściowo, skinął głową.
– Może to i lepiej, czasami im mniej się wie, tym lepiej śpi – wzruszył ramionami, a gdy powiedziała, że Joe nigdy tego nie robił, nieco sceptycznie przechylił głowę. – Nie, to ty tego nie dostrzegałaś, Bons. Zawsze tak było. Myślisz, że czemu ci robiłem o niego jazdy? – zaśmiał się pod nosem. – Uuu, to musimy spróbować. Polecasz coś? – poruszył brwiami z szerokim uśmiechem.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- Tylko szczęście to dość specyficzne pojęcie - powiedziała spokojnie, nerwowo obracając pierścionek na palcu. - Wiesz, kocham Rona, jest naprawdę cudowny, tylko chyba za szybko wyszło z tymi zaręczynami i jakoś mnie to emocjonalnie zgniotło. Nie umiem tego wytłumaczyć - zrobiła trochę smutną minę, próbując jak najlepiej wytłumaczyć. - Mam ciężkie podejście do związków, ostatnie w których byłam nie kończyły się najlepiej więc chyba po prostu trochę spanikowałam - dodała, wzruszając przy tym delikatnie ramionami. - Pewnie tak - szkoda, że ona wiedziała więcej niż powinna i przez to miała z Ronem coraz większy problem. Mimochodem gdy wyjeżdżał myslała co robił i mimo że na początku go maks lubiła, to jakoś przestawała lubić a to zadanie jej trochę utrudniało.
- Myślałam, że to po prostu męska zazdrość - musnęła palcami jego nos, próbując nie wbijać sobie w głowę tego tematu za mocno, ale może... no nie, totalnie to tak nie mogło działać. - Coś fajnego ci znajdziemy - wyszczerzyła się do niego, zamawiając im jakieś kozackie drinki, potem pewnie dołączył do nich też Ronnie. Ale nie pojawił się Joe i to dało jej do myślenia jeszcze mocniej.

| ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”