WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Charlie & Lily, Los Angeles

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Czy marzeniem Charliego było pojawienie się na imprezie urodzinowej i doglądanie nastolatków, żeby nie pozachlewały ryjków? Absolutnie nie. Jeszcze bardziej wewnętrznie udręczony się poczuł, gdy zobaczył tak pięknie wyglądającą Lily. Ah. Naprawdę miał nadzieję, że jej nie będzie i nawet chciał do niej pewnie podejść, ale go unikała - tak więc nie narzucał się zbytnio.
Teraz pewnie stał przy barze, obserwując całe towarzystwo - Cami bawiła się naprawdę dobrze i jego udręczonej duszy to chociaż trochę poprawiało humor - bo wiedział, że ostatnio wcale jej łatwo nie było i po prostu tęskniła za mamą, nawet jeśli wcale nie chciała się do tego przyznać. Odetchnął głęboko i nagle przed nim wyrosła Lilianne. Uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Hej - powiedział tylko spokojnie, przechylając lekko głowę. - Nie sądziłem, że podejdziesz w sumie. Jak tam? - spytał dość luźno, mimochodem taksując ją wzrokiem. - Wyglądasz przepięknie - dodał jeszcze, bo ta sukienka na niej wyglądała naprawdę sztos, ah.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Lily nie przyjechała do końca na doglądanie małolatów, bo wiedziały obie z Rosie, że nawet jeśli by ich doglądać, to i tak ktoś skończy zarzygany w kiblu :lol: Raczej przyjechała jakoś gość, chociaż gdy od wejścia zobaczyła Charliego bawiła się mocno średnio. Jason pewnie w trakcie imprezy do niej pisał, więc napisała, że Fairchild tutaj jest, bo po co miała ściemniać? Wolała unikać niedopowiedzeń i nie popełniać błędów swoich wszystkich relacji - bo mądry jednak człowiek po szkodzie, prawda? I owszem, unikała Charliego bo nadal była na niego obrażona po ostatniej nieprzyjemnej wymianie zdań, mimo że to pewnie ona jednak z ryjem się rzuciła, bo jak wiemy, Camille po kimś musiała to mieć, nie? Ale finalnie do Charlesa podeszła, bo nosiło ją żeby to zrobić, eh. :/
- Hej, też nie sądziłam, że to zrobię - stwierdziła, marszcząc czoło i przygryzła delikatnie dolną wargę. - Przepraszam za to jak wyglądała nasza ostatnia rozmowa. I za Jasona. Właściwie za wszystko cię przepraszam - przyznała cicho, lekko niechętnie, ale... no czuła się z tym wszystkim słabo i serio nie chciała sie kłócić. Uśmiechnęła się jednak na słowa o tym, że przepięknie wyglądała. - Dziękuję. Też wyglądasz świetnie - puściła mu oczko, odruchowo wyciągając w jego stronę dłoń, ale zaraz ją cofnęła. - Napijesz się ze mną? - poruszyła brwiami, bo taki kieliszeczek na zgodę to nic złego, prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On w zasadzie nie miał szczególnych pretensji – przecież ją znał, wiedział, że czasami wybuchała, a teraz trochę jej się nazbierało, bo domyślał się, że tęskniła za córką jak szalona. W końcu zawsze były we dwie, prawda? I po prostu wiedział, że czuła się zraniona i musiała na kimś odreagować. Padło na niego. Cóż.
– Okej – zaśmiał się cicho, pokazując barmanowi, żeby podał im szoty, które zaraz znalazły się przed nimi i podał jej jednego. – W takim razie należy ci się szot za odwagę czy tam zebranie się emocjonalne – uśmiechnął się do niej całkiem uroczo. – Wiesz, jesteś wolna, możesz robić z nim co chcesz. Mogło mnie trochę zakłuć emocjonalnie, że teraz ty z nim, ale… Nie mam prawa się wściekać – przyznał, wzruszając ramionami. – Przykro mi, że Cami nie chciała z tobą rozmawiać, naprawdę staram się jej przemówić do rozsądku, ale upór ma po tobie – dodał z lekkim rozbawieniem. Kusiło go, by chwycić jej dłoń, ale finalnie tego nie zrobił, pozwalając, żeby się wycofała.
– Oczywiście, że tak, Lilianne. Doskonale wiesz, że tobie bardzo rzadko jestem w stanie czegokolwiek odmówić – zaśmiał się dźwięcznie, puszczając jej oczko.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Ona do siebie trochę miała, ale jakiekolwiek dyskusje na temat jej relacji z Jasonem po prostu nie były czymś, na co miała ochotę z kimkolwiek - a już na pewno nie z samym Charlesem, bo... chciała podchodzić do tego neutralnie, sprawdzić jak będzie, a nie myśleć o tym w kategorii czegoś poważne lub na całe życie. Jeśli będzie super, może w takie flow wpadnie, ale póki co po prostu dobrze się bawiła.
- Wypiłam już kilka szotów, bo wiesz, na imprezach gówniaków też można pić - puściła mu oczko, bo one z Rosie zawsze piły i zawsze wracały pewnie totalnie pijane, ale jak inaczej te imprezy przeżyć? :lol: - Miało prawo cię to zakłuć, a ja nie powinnam tak reagować. Po prostu... nie myślę o tym jakoś zabójczo poważnie. I nie zamierzam z nim nawet potem mieszkać ani nic. Tym bardziej widząc podejście Cami, bo nie chcę jej dokładać do głowy niepotrzebnych rzeczy - wzruszyła ramionami. W ogóle sobie obiecała, że nawet jeśli będą z Jasonem SERIO razem, to nie będzie chciała mieszkać ze sobą dość długo, żeby mlodej nie fundować rollercoastera - pod warunkiem że kiedykolwiek wróci do mieszkania z nią. - I nadal nie chce. Mam ochotę po prostu się na nią wydrzeć, ale póki co daje jej przestrzeń. Nie wiem jak długo to potrwa - powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale to że się na siebie darły było normą. Może i tym razem powinny żeby to ciśnienie opadło?
- Może właśnie musisz się tego nauczyć - stwierdziła, wzruszając ramionami i lekko go łokciem trąciła, podnosząc szota z tequilą i wychyliła go na raz. - A jak ogólnie wrażenia z tej super-nastoletniej imprezy? - usiadła sobie na krześle barowym, lustrując go wzrokiem.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie też raczej nie chciał dyskutować o jej nowym związku, bo jednak nie było to dla niego najbardziej komfortową rzeczą na tej planecie. Po prostu chciał przetrwać ten czas, tę imprezę i naprawdę starał się, żeby i Camille popatrzyła na swoją mamę nieco łaskawszym okiem.
– No wiem, ale ja nie piłem, bo póki co jeszcze staram się być odpowiedzialny – pokazał jej język. Ktoś musiał, right? Chociaż istotnie, ciężko było przetrwać bez napojów wysokoprocentowych. – Nie no okej, ale jakby… Troche mieszkasz – wzruszył ramionami. – Myślę, że dlatego Cami to tak przeżywa, bo widziała twoje insta, widziała, jak cię podwozi, dodała sobie dwa do dwóch no i wiesz, wyszło jej piętnaście – zaśmiał się pod nosem, wzruszając ramionami. Odetchnął głęboko, kiwając głową. – To chyba najlepszy sposób, mam nadzieję, że krótko, bo… Ona też za tobą tęskni. I widzę, że ty za nią też. Kochacie się i mi też się ciężko na to patrzy, bo jednak kocham was obie – wzruszył ramionami i nawet nie mówił w kontekście Lily romantycznie. Kochał ją jako rodzinę, matkę swojego dziecka. Tak po prostu.
– Może faktycznie muszę – zaśmiał się pod nosem. – W sumie jestem pod wrażeniem, Rosie to organizowała, nie? Przeszła samą siebie – wzruszył ramionami, bo pierwszy raz był na tak dojebanej, nastoletniej imprezie. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”