WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jay & Lily | kilka retro!

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– No wiesz, pierwszej młodości już nie jesteś, nie będę walił w chuja – rzucił z rozbawieniem i delikatnie uszczypnął ją w biodro, ale zdecydowanie widać było, że żartował. Jej uśmiech również był zaraźliwy i w jej towarzystwie nie czuł udręki, która zazwyczaj jego duszę jednak męczyla.Zmarszczył brwi, gdy wspomniała, że po drugim kubku nie będzie się nadawała do tańczenia.
– Coś byśmy wymyślili. Najwyżej byśmy tutaj odjebali Weekend u Berniego – puścił jej oczko z rozbawieniem. Kiedy jednak powiedziała, że jest ulubionym obiektem westchnień połowy uczelni, uniósł jedną brew. – Ach, tak? Zaliczasz się do tej połowy? Skoro no wiesz, jesteś kobietą – zaśmiał się, bo on zdawał się tego nie dostrzegać zupełnie, ot, po prostu był sobą, zabawnym gościem z burzą loków na głowie i tyle.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Właśnie przestałam cię lubić, Williams - pokazała mu środkowy palec, po czym trzepnęła go w dłoń, którą ją uszczypnął. Cóż, w takim razie mogła się czuć kobietą sukcesu, skoro odbierała mu udrękę. - No średnio, muszę wrócić o względnie normalnej godzinie. Jutro muszę odwieźć moje cudowne dziecko na imprezę urodzinową do koleżanki, wiesz - wywróciła oczami. Nigdy nie ukrywała, że ma córkę. Właściwie to nawet lubiła się tym chwalić, bo odpędzało to sporą ilość ziomeczków, którzy do niej rwali :lol:
- Bardzo chciałabym powiedzieć, że twój urok osobisty mnie powala na kolana za każdym razem, jak kroczysz korytarzem naszej uczelni, ale niestety jestem jedną z tych odpornych - teatralnie westchnęła, jakby by była nawet tym faktem zawiedziona. - Ale miło, że zauważyłeś, że jestem kobietą - parsknęła śmiechem, przysuwając się nieco bliżej mimowolnie i troszkę mocniej objęła go za szyję, ale nadal miejsce dla jezuska zostawiając!

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Chujowo, bo ja nadal całkiem cię lubię, Thompson – odparł z rozbawieniem, kiedy go trzepnęła w łapkę, chociaż puścił jej oczko. Kiedy wspomniała, że musiała jutro odwieźć dzieciaka na imprezę urodzinową, pokiwał głową ze zrozumieniem. – No tak, twoja córa. Ile ma już lat? – poruszył brwiami, bo Josh akurat dzieciaki uwielbiał zawsze, zawsze chciał je mieć, więc nie przerażało go coś takiego, ba! Uważał Lily za niesamowicie silną kobietę, że dawała sobie radę, nie? Szczególnie, że była młodziutka.
– Kurwa, chujowo strasznie, bo liczyłem, że dasz się wyciągnąć na jakąś randkę – jęknął ze smutkiem, ale akurat tutaj mówił poważnie zupełnie – chciał ją zaprosić na jakąś fajną kolację albo do kina. – A co, inni niby tego nie dostrzegają? Jasne, że jesteś kobietą, w dodatku cholernie piękną kobietą – wzruszył niewinnie ramionami.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Cóż, będziesz musiał z tym jakoś żyć - uśmiechnęła się do niego w tym momencie niewinnie. A tak poważnie, lubiła go całkiem bardzo. Wydawał jej się naprawdę fajnym gościem i przynajmniej nie podbijał do niej chamsko, jak to spora część facetów napotkanych na jej drodze miała w zwyczaju. - Prawie siedem - powiedziała z dumą, uśmiechając się mimowolnie jeszcze szerzej. Nie mogła powiedzieć, że ona planowała mieć dzieci, bo chyba nie zdążyła wtedy jeszcze dojść do tego etapu, ale teraz była w Camille zakochana na zabój, chociaż drugiego dziecka nie rozważała. Zresztą, jak Charlie wyjdzie to będzie wolała po prostu się nim nacieszyć, a nie dyndać kaszojada w ramionach. Znowu.
- Randkę? - posłała mu rozbawione spojrzenie. - Sorry, ale nie. Mój facet siedzi za zabójstwo, naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł? - poruszyła brwiami, ale jeśli chciał ryzykować to nie widziała w tym problemu :lol: - Joshua, przestań, bo się zarumienię za chwilę i co wtedy? - zsunęła jedną dłoń z jego szyi do brzucha i połaskotała go delikatnie w okolicy żeber.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Ale moje serce będzie krwawić do końca moich dni Thompson – stwierdził z rozbawieniem, ale teatralnie za serce się złapał, puszczając jej przy tym oczko i wybuchając gromkim śmiechem, bo naprawdę lubił jej towarzystwo. Gdy wspomniała, że dziewczynka ma już prawie siedem lat, pokiwał głową. – To już pannica, nie obejrzysz się, a zacznie randkować – zaśmiał się cicho, bo obstawiał, że pewnie dziewczynka będzie niebawem mieć pierwszego uroczego crusha, o ile już go nie miała, nie?
– A co, randki są zakazane? – poruszył brwiami. – Och, tego się kurwa nie spodziewałem. Jeśli to wymówka, to ci się udało wywinąć. Ile dostał? – spytał zupełnie z ciekawości, ale uśmiechnął się delikatnie. – No i będziesz mieć wtedy urocze, różowe policzki – aż lekko jej policzek palcami musnął mimo wszystko.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- W takim razie musimy poszukać tamponów w jakiejś damskiej torebce, żeby te rany połatać, zanim się całkowicie wykrwawisz, kwiatuszku - zamruczała, kładąc dłoń na dłoni, którą położył na sercu. Lubiła flirtować, chyba nawet tego mimochodem potrzebowała czasami ale robiła to zupełnie niegroźnie. - Oby nie. Nie mam siły odpędzać watahy gówniarzy. Już teraz jest śliczna, co będzie potem? - aż się wzdrygnęła. No ale ciężko, żeby z niej i Charliego wyszło brzydkie dziecko :lol:
- Są - pokazała mu język, a widząc jego reakcje, wzruszyła ramionami. - Ale przyznaj, że lekko zadziałało - poruszyła brwiami. - Piętnaście lat. Zostało mu jeszcze siedem - wzruszyła delikatnie ramionami, próbując swojej głowie nie sprawić, żeby poczuła się źle. Uśmiechnęła się jednak słodko, gdy palcami musnął jej policzek. - Do tego używam różu - wlepiła mimochodem wzrok w jego błękitne oczy. - Skoro tak szczerze rozmawiamy, jak to jest z tym twoim rozwodem? Według plotek twoja eks żona poszła w długą z jakimś kubańczykiem. Albo okazałeś się gejem, ale to aktualnie wyeliminowałam - powiedziała z rozbawieniem.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Tamponów, naprawdę? Przecież to wchłonie całą krew i już w ogóle bym umarł i co wtedy? Smutno by ci było, nie miałby ci kto przynosić gównianych drinków na imprezach – wywrócił oczami, ale on też lubil flirtować i nie przeszkadzało mu to zupełnie. Mimo to, kiedy powiedziała, że nie ma siły odpędzać watahy gówniarzy. – Jakbyś potrzebowała kolegi z kijem baseballowym, to jestem twoim człowiekiem, mogę pomóc – puścił jej oczko. Ano mógł. Kiedy powiedziała, że dostał piętnaście lat i zostało jeszcze siedem, westchnął cicho.
– Szmat czasu – powiedział lekko współczująco. – Idziemy zapalić? – zaoferował, bo na głębsze rozmowy parkiet był raczej bardzo średnim miejscem. Kiedy wyszli, odpalił fajkę i sobie i jej. – Rumieńce są bardziej urocze niż te wasze mazidła – zaśmiał się cicho. – Och, nie. To ja ją zdradziłem. Nie wiem do tej pory, czemu to zrobiłem, strasznie zawsze tego żalowałem, jeśli mam być szczery, ale… Postąpiłem jak ostatni chuj, muszę z tym żyć – przyznał cicho, bo wcale mu z tym łatwo nie było i było to widoczne. – Nie męczy cię to? No wiesz, czekanie aż on wyjdzie? – spytał cicho, patrząc na nią nieco powazniej.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Kurwa, faktycznie. To czym się tamuje takie poważne rany, panie doktorze? - poruszyła brwiami. Szanowała ludzi, którzy brali się za medycynę. Jej mózg chyba by nie miał ochoty na tyle uczenia się, serio. - W razie czego będę dawać znać, ale mam nadzieję, że jednak do piętnastki przynajmniej poczeka - puściła mu oczko. Dajcie spokój, a jak pójdzie w jej ślady i za szybko sobie dziecko strzeli? Chuj w jej wieku, byle nie szybciej :lol:
- Niestety - wzruszyła ramionami. Na papieroska istotnie za nim poszła i gdy jej go odpalił, zaciągnęła się głęboko, słuchając jego słów. Och, czyli żadna wersja nie była trafiona. Spoważniała odrobinę. - No... wiesz, ludzie czasami popełniają błędy. Byłeś chociaż pijany? To zawsze jakieś usprawiedliwienie. Gówniane, ale jednak - wzruszyła ramionami. Nie oceniała go w tym momencie, bo... no cóż, zdarzało się. Zagryzła delikatnie dolną wargę, słysząc jego pytanie.
- Męczy, jasne, że męczy - przyznała spokojnym tonem. - Fajnie byłoby mieć go obok, szczególnie że jest mała i wiesz, jeżdżenie na widzenia z dzieckiem to średnio fajna opcja, ale... to już półmetek. Szybko zleci - uśmiechnęła się, jak gdyby to wcale nie gniotło jej duszy, ale gniotło. Codziennie gdy szła spać i gdy wstawała rano.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Takie poważne rany na sercu to tylko czułym buziakiem w policzek, pani architekt – zaśmiał się, wzruszając ramionami i puszczając jej oczko. – Okej, będę czekał na telefon z kijem w gotowości – zaśmiał się mimochodem, wzruszając ramionami. Mimo to, kiedy już poszli na papierosa i muzyka była zdecydowanie przytlumiona, zaciągnął się fajką i przechylił głowę.
– Byłem pijany i wyćpany strasznie, ale… To żadne usprawiedliwienie. Zraniłem ją w najgorszy możliwy sposób i pewnie do końca życia będę miał to sobie za złe, bywa – rozłożył bezradnie ręce, bo nie widział powodu, by ją okłamywać, skoro już zostało ustalone, że miała faceta, który siedział za zabójstwo i nie miał u niej szans. :lol:
– Niby tak, ale z drugiej strony jesteś młoda, wiesz… Nie, że się wtrącam, ale nie czujesz się czasami… Uwiązana? Nie boisz się, że jak wyjdzie i nastanie takie… Prawdziwe życie, będziesz miała sobie za złe, że nie spróbowałaś wszystkiego i zmarnowałaś najlepsze lata na czekanie na kogoś? – spytał cicho. – Przepraszam, jeśli to zbyt inwazyjne pytania, jestem po prostu ciekawy, nie musisz mi odpowiadać – dodał, ponownie się zaciągając.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Mówisz? - złapała go za podbródek, odwracając jego głowę tak, żeby istotnie buziaka na jego policzku złożyć. - Pomogło? Bo to jedyny na jakiego mnie stać - zaśmiała się cicho, odsuwając od razu. Szanowała chęć niesienia pomocy, chociaż wiedziała, że jeśli młoda nie zacznie zbyt szybko randkowac, to w odganianiu pomoże Charlie. I będą żyć długo i szczęśliwie, wspólnie pilnując cnoty Camille :lol: - taką miała wizję!
- Lepsze takie usprawiedliwienie niż żadne - przyznała, delikatnie muskając palcami jego przedramię. - Może po prostu tak musiało być. Nie powinieneś się tym udręczać, bo skoro jednak do rozwodu doszło, to prawdopodobnie niczego to już nie zmieni. Kiedy to było? - przechyliła lekko głowę na bok. Nawet gdyby miał mieć u niej szanse, to i tak lepiej być szczerym, just sayin :lol:
- Nie, spoko - skinęła głową, trochę już przyzwyczajona do tego rodzaju pytań. Wzięła głęboki oddech. - Czasami się tak czuję, fakt. Irytuję się, gdy nie ma go ze mną w jakichś ważnych momentach, jak bal maturalny, imprezy urodzinowe moje, małej, ale... chyba nie zakładałam innej opcji niż czekanie. I nie wyobrażam sobie pójść tam i mu powiedzieć: ej wiesz co, to jednak nie dla mnie. Jest cudownym facetem, zresztą zawsze był - wzruszyła delikatnie ramionami, chociaż wiedziała jak to brzmiało w obliczu tego, że kogoś zabił. - To nie tak, że jest jakimś okrutnym mordercą. Pobił chłopaka, który się do mnie przystawiał, trochę przegiął i taki mamy efekt - wyjaśniła, zaciskając usta. Teraz brzmiało lepiej, prawda? - Po siedmiu latach już i tak to chyba nie robi większej różnicy - dodała jeszcze, chociaż... no nadal robiło.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Może nie całkiem, ale dam radę sobie teraz z tym poradzić – puścił jej oczko i uśmiechnął się do niej nieznacznie. Pokiwał jednak powoli głową, gdy wspomniała, że lepsze było takie usprawiedliwienie niż żadne. No cóż, trochę racji zasadniczo miała. Mimo to, okropnie się udręczał i było to doskonale widać w jego oczach, kiedy o swojej eksżonie wspominał, ah.
- Dokładnie rok i dwa miesiące temu – uśmiechnął się nieco smutno. W każdym razie, gdy powiedziała, że spoko, przechylił głowę. Mimo to, z uwagą jej słuchał. – Jasne, to zrozumiałe, że cię to irytuje. Z tym, że… Masz inne opcje niż czekanie. Masz ich całe mnóstwo. Nie da się chyba zapauzować całego życia dla jednej osoby i jej później za to nie znienawidzić. Nie kwestionuję, że jest dobrym facetem czy ojcem, pytanie czy to, co może ci w tym momencie zaoferować, faktycznie ci wystarcza? – wzruszył ramionami, bo ogólnie rozumiał, a jeszcze bardziej zrozumiał, gdy wspomniała o tym, kogo zabił. Każdemu mogło się zdarzyć.
– Nie robi? Trochę jednak rob, wiesz, w sensie… Studiujesz, masz te dwadzieścia parę lat… To jest twój czas na popełnianie błędów. Kiedy wyjdzie będziesz po trzydziestce, to trochę inny etap w życiu, tak myślę – no tak mu się wydawało.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| około 4 lata temu

Zupełnie szczerze, od rozstania z Charliem nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Umówiła się parę razy z różnymi ziomkami, ale zwykle się kończyło się po jednym spotkaniu bo totalnie jej to nie klikało. W zasadzie, to znowu miała też okres, w którym zaczęła sypiać z Rosenthalem, ale jakoś próbowała nie przykładać do tego zbyt dużej wagi. Ot, uprawiali seks - przynajmniej tak sobie to tłumaczyła przez większość czasu. A łatwiej jej to szło, odkąd poznała Rona. Idąc na pierwszą randkę zakładała, że jak zwykle na jednej się skończy (zresztą, pewnie i to pierwszą musiał wychodzić dość konkretnie :lol: ) ale nie skończyło. Widzieli się już kilka razy, przed ostatnim razem pewnie nawet skończyli u niego i była nim totalnie zauroczona. Na tyle zauroczona, że na widzeniu u Charliego nie odzywała się słowem, tylko czuła się z tym zauroczenie jakoś dziwnie źle w jego obecności. Problemem było tylko to, że Ronowi nie powiedziała ani o Camille ani o Charlesie, bo na początku nie sądziła, że będzie miało to sens. A zaczynała czuć, że chyba jednak powinna mu powiedzieć. Tylko weź powiedz takiemu fajnemu facetowi, że jesteś matką nastolatki, nie? W każdym razie, teraz odprowadził ją pod samego drzwi apartamentu. Apartamentu Charliego. I właśnie smakowała jego ust, opierając się plecami o te drzwi, coraz bardziej przy okazji na niego nakręcając, ale... nie mógł wejść. Przecież od razu by się skapnął, nie?
- Kiedy się teraz widzimy? - zapytała spod jego ust, ale nie odsuwała się do końca tylko mocniej objęła go ramionami za szyję i uśmiechnęła się uroczo. Uwielbiała go totalnie, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ronnie naprawdę uwielbiał Lily. Nie był typem gościa, który często wchodził w związki, raczej na jednej randce swoje przygody kończył w mniej lub bardziej przyjemny sposób. Lils potrafiła go jednak zaintrygować, zainteresować, świetnie im się razem rozmawiało, ale… Trzymała go nadal delikatnie na dystans. Wiedział o niej w zasadzie wczystko, bo odrobił pracę domową i chciał się upewnić, czy nie trafił na jakąś chorą psychicznie, bo przecież czasami zbyt kolorowo oznaczało jakąś totalnie szajbniętą laskę z czapy. Ona nie była, chociaż miała córkę i eksa, który poszedł siedzieć za morderstwo. Cóż, on sam się nigdy złapać nie dał. :lol:
Nachylił się nad nią, składając na jej ustach pocałunek i uśmiechnął się do niej delikatnie.
– Moglibyśmy teraz, w twoim apartamencie, skoro już jesteśmy w drzwiach, a twoje usta tak cholernie dobrze smakują – zaproponował, zaciskając ramię wokół jej talii i nosem wodząc delikatnie po jej szyi.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Nie zakładała nawet, że mógłby mieć jak odrobić pracę domową - gdyby brała to chociaż tyci pod uwagę, to jednak szybciej by się przyznała do posiadania córki, ale był słodki, kochany i uroczy i w życiu nie pomyślałaby, że mógłby mieć możliwość do sprawdzenia jej. Naiwna, bo przecież obracała się w takim a nie innym świecie, nie?
- A wiesz jak cudownie by smakowały, gdybyśmy teraz kulturalnie się rozeszli i spotkali za kilka dni? - zamruczała mu w usta, ale nie mogła się od nich niemalże oderwać. Odchyliła mimowolnie głowę do tyłu, żeby dać mu lepszy dostęp do swojej szyi. Teoretycznie, Camille spała dzisiaj u koleżanki, może jakby nie przechadzał się zbyt bardzo po apartamencie, to nie zauważyłby że miała współlokatorkę? Zawsze mogła powiedzieć, że używa nie dwóch, nie trzech a dziesięciu różnych szamponów do włosów na przykład :lol: Ale gorzej jak się skapnie. Wtedy wyjdzie na kłamczuchę. Albo sobie pójdzie i więcej nie wróci. Kurwa. Złapała go za podbródek, żeby spojrzał jej w oczy. - Poza tym, zanim wejdziesz, musielibyśmy o czymś pogadać i ten temat może nie sprzyjać potencjalnie przyjemnym rzeczom - powiedziała w końcu, muskając kciukiem jego dolną wargę.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Generalnie zawsze odrabiał pracę domową, ale też nie chwalił się tym co robił, bo i po co psuć sobie i jej głowę tym, że robił w burdelowym biznesie i to nawet nie była przenośnia? Generalnie naprawdę obawiał się, że to mogłoby między nimi sporo zepsuć, a była pierwszą kobietą, przy której sądził, że mógłby zostać, tak po prostu – zostać i się z n ią dobrze bawić, stworzyć coś poważniejszego po czasie nawet, ah.
– Mhm, pewnie tak. Ale na pewno lepiej, jeśli byśmy się nie rozeszli teraz, tylko za parę godzin i potem za parę dni się spotkali – mruknął cicho, nadal muskając jej szyję ustami i zaciskając łapska na jej pośladkach dość mocno.
– Pogadać? Masz w szafie jakieś ciało, którego trzeba się pozbyć, Lilianne? Czy chcesz mnie po prostu poćwiartować i zjeść jak jakiś Hannibal? – zaśmiał się pod nosem, chociaż się domyślał, o czym chciała W KOŃCU porozmawiać. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”