WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jay & Lily | kilka retro!

ODPOWIEDZ
Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| jakieś 7-8 lat temu

Nawaliła się przeokrutnie; jakieś dwa tygodnie temu rozstała się z Charlesem i przeżywała to straszliwie, do tego stopnia, że zdecydowanie nie miała ochoty na żadne Halloweenowe imprezy, ale Roro i Bunny się uparły - więc poszła, a jej rodzice wspaniałomyślnie zaproponowali, że Camille zostanie u nich na weekend. W klubie wlała w siebie może alkoholu, paradując w gorsecie, kabaretkach i z czarnymi skrzydłami :lol: Potańczyła nawet z jakimiś typami, ale zupełnie jej nie szło. To nie był jeszcze ten moment, żeby imprezować, tak to widziała. Dlatego gdy podbiła do dziewczyn i powiedziała, że chce już wracać do domu, Buns wysłała z nią Jaya. Bo skoro mało pił (teoretycznie) to po co jechać uberem z jakimiś oblechami? Szczególnie że jednak dupę miała na wierzchu i niekomfortowo, tak? :lol:
- Nie no, daj spokój, nie musisz mnie odwozić. Buns się chyba mózg skleił od tych króliczych uszu. Wrócę uberem - ale do auta wsiadła, marudząc sobie trochę. Nogi w szpilkach oparła o deskę rozdzielczą, rozkładając się wygodnie na fotelu. - Mogę sobie zapalić, prawda, Jaaay? - zatrzepotała do niego niewinnie rzęsami, papieroska chcąc faktycznie zaraz odpalić, ale grzecznie czekała na jego zgodę.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

A Jason bawił się w to Halloween naprawdę przewybornie – potańczył, pobawił się, wypił trochę szotów, ale nie na tyle, by słaniać się na nogach. Mimo to, gdy Buns zaproponowała, żeby odwiózł Lilianne, odetchnął cicho. No sztos dzisiaj wyglądała, chociaż widział, jak przeżywała rozstanie z Charliem. Nie, żeby się dziwił, bo ogólnie cała sytuacja była chujowa. Tak więc zgarnął Lils i istotnie, otworzył samochód z kluczyka.
– Dobrze, że jej się dupa od ogonka nie skleiła – powiedział z rozbawieniem, wywracając oczami. – A weź nie pierdol, przecież to nic takiego. Zresztą wyglądasz tak, że lepiej, żebyś nie jechała uberem. W sensie sztos, ale no… Sama rozumiesz – staksował ją znaczącym wzrokiem, bo jednak wiadomo, o co mu chodziła. Kiedy więc grzecznie zapakowała do auta, to i on wsiadł, kiwając głową na jej pytanie. – O ile mi nie zarzygasz samochodu, to możesz wszystko – powiedział z rozbawieniem, puszczając jej oczko i odpalając silnik. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No, sytuacja była chujowa, ale Lily wiedziała, że na dłuższą metę nie dało się tak żyć - miała jakieś dwadzieścia trzy lata w tym momencie i od jakichś kilku miesięcy serio przechodziła życiową depresję, że marnuje na to wszystko najlepsze lata, a jeszcze tyle lat czekania przed nią. Kochała Charliego, ale po prostu… no miała dość. I chyba dziękowała bogu, że żaden z jego kumpli chociażby nie miał do niej dzikich pretensji ani nic.
- Jezu, ale ty wredny jesteś. Fajny ten ogonek przecież - zaśmiała się mimowolnie, chociaż raczej całą ekipą pompeczkę z Bunny czasami cisnęli - ale jak tego nie robić? :lol: Ale żeby nie było, siostrę kochała całym serduszkiem, w końcu z Ro i Buns były jak atomówki, nie? - W sensie sztos, ale jak kurwa? To chciałeś powiedzieć? Twoja kobieta mnie tak ubrała - powiedziała, pokazując mu język i poprawiła pończochy które się jej zsunęły nieco. - Obiecuję, że niczego ci nie zarzygam. Mimo tych rogów przyrzekam, że będę grzeczna - wywróciła z rozbawieniem oczami, odpalając zatem fajeczka i się nim zaciągnęła, dym wypuszczając przez szparę w oknie i nóżkami zaczęła sobie lekko majtać w rytm muzyki która sobie gdzieś tam leciała.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason wcale się nie dziwił, że Lily nie potrafiła tak żyć – chyba nikt by nie potrafił spędzić piętnastu lat po prostu… Czekając. Szczególnie, że Camille dorastała, dobrze było poukładać sobie życie, a teraz… Mała czuła, że jej matka wcale szczęśliwa w tym zawieszeniu pomiędzy zakładem karnym a prawdziwym życiem szczęśliwa nie była, nie? Wszyscy wiedzieli, że Charlesa kochała, ale każdemu by się wyczerpały pokłady cierpliwości.
– Nie jestem wcale wredny, taka prawda – zasmiał się cicho, puszczając jej oczko. – Gwoli ścisłości, moja kobieta i Rosie również wygladają jak kurwy. Sztos, ale jak kurwy – zaśmiał się dźwięcznie, bo niestety taka była prawda.
– Okej, skoro nie zarzygasz, to sobie zapal. Daj mi też bucha, co? – wychylił się nawet lekko w jej stronę, bo skoro ona paliła, to mogła się fajkiem podzielić, nie?

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No tak, bo takie życie to po prostu nie życie. A Lily chciała mieć kogoś z kim będzie się budzić, chodzić na randki, imprezować… takie przyziemne rzeczy. Inna sprawa, że w głowie i tak miała, że pewnie z nikim umawiać ani sypiać nie będzie potrafiła. Po tylu latach spania z jednym facetem to całkiem realne wizje, nie?
- Jesteś w chuj. Ale z jakiegoś powodu nas kobiety niezmiennie to kręci - rzuciła z rozbawieniem, bo przecież nie kłamała - laski lubiły takich facetów. Przecież chłopak z którym była przed Charlesem też był takim dupkiem trochę, nie? - Zaufaj mi, bywało gorzej. Byłyśmy kiedyś na jednej imprezie z Buns gdzie dress code to były stringi, okej? - wywróciła z rozbawieniem oczami. Były. W życiu przed Charliem, ale bez Rosie bo miała wtedy czternaście lat a Lils i Buns dajmy że są w jednym wieku. Puszczalskie małolaty, cóż :lol:
- A to nie umiemy sobie sami odpalić? - zapytała z rozbawieniem, ale usiadła nieco prosto, przybliżając się do niego i papierosa w usta mu wsunęła, lustrując wzrokiem jego twarz gdy się nim zaciągał. - Ale to chyba nie fair, że na imprezach gdzie laski mają wyglądać jak kurwy, wy możecie sobie przychodzić w koszulach i spodniach. Też powinniście chodzić półnago - stwierdziła z lekkim rozbawieniem.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Kiedy powiedziała, że kobiety niezmiennie kręci taka wredota jak on, przechylił delikatnie głową, z rozbawieniem na nią patrząc.
– Ach, tak? Więc cię kręcę? – zamruczał, nieco zbliżając się do jej ucha. Generalnie to doceniał jej wdzięki, uważał, że była przepiękną kobietą. Uwielbiał ją, z całego serca. I dość pochlebiające jego duszę było, że uważała go za kogoś hot, nie? – O kurwa, aż żałuję, że mnie na tej imprezie nie było – zaśmiał się pod nosem, bo to musiała być sztos impreza, nie? – Rosie też tam była? – wolał dopytać, żeby dopełnić sobie tę wizję życiowo. :lol:
– Nie chcę całego, tylko bucha, Jezu – zaśmiał się dźwięcznie, ale istotnie, zaciągnął się i zaraz grzecznie wrócił do poprzedniej pozycji. – No jak chcesz, to zdejmę zaraz koszulę, żebyś się nie czuła emocjonalnie dyskryminowana – pokazał jej język. No mógł zdjąć, nie widział problemu.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Zadrżała delikatnie gdy zamruczał jej do ucha te słowa i zupełnie mimowolnie jego twarz wzrokiem zlustrowała zaraz. Mentalnie się po łapkach strzeliła, bo w jego towarzystwie powinna się czuć co najwyżej fajnie i bezpiecznie, a nie drżeć bo miał super głos i ładnie pachniał. Pojebana - tak sobie sama do siebie powiedziała i obiecała mentalnie, że nigdy więcej alkoholu nie tknie w rozpaczy skoro takie rzeczy jej mózg podpowiadał :lol:
- Nie. W sensie tak, ale nie. Jezu, nie słuchaj mnie, napierdoliłam się maks - zasłoniła sobie twarz dłonią, ale przez szparę w palcach na niego z rozbawieniem. - Rosie miała czternaście lat wtedy, to jasne, że jej tam nie było. Ew - pokazała mu język jakby robiła to z lekkim obrzydzeniem, bo gdzie czternastolatka w takich wizjach pojebanych :lol:
- I teraz jesteś mi winny bucha fajka - stwierdziła, ramionkami niewinnie wzruszając ale dalej siedziała trochę bokiem, nogę na nogę zakładając i przechylając głowę gdy powiedział, że może zdjąć koszulę. - Ta? Teraz jesteś taki mądry, bo nie jesteśmy już w klubie. Wcześniej się było rozbierać - dźgnęła go lekko palcem pod żebra. - A zresztą… chcesz to się rozbieraj. Ale jak nas zatrzymają to ty się swojemu króliczkowy będziesz tłumaczyć - dodała. On się będzie tłumaczył, ona sobie popatrzy. Generalnie co innego jej zostało, skoro w klubie wyrwać nikogo nie potrafiła? Popatrzy sobie chociaż na fajną klatę, proste :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Widząc, jak zadrżała, uśmiechnął się delikatnie pod nosem, bo nie, żeby nie lubił tak działać na kobiety. Szczególnie mając na uwadze, że ta konkretna, która siedziała obok niego naprawdę była mega sztos i przepiękna i w ogóle zajebista.
– To tak, czy nie? – zaśmiał się, poruszając brwiami, ale to, jak sobie zasłoniła buźkę chyba mówiło mu wystarczająco dużo. Spojrzał na nią z rozbawieniem, gdy powiedziała, że jest jej teraz winny bucha fajka, bo to, że Roro miała czternaście lat po prostu przyjął do wiadomości.
– No przecież ci kiedyś oddam – wywrócił oczami, a kiedy powiedziała, że to teraz jest taki mądry, zatrzymał się na jakimś czerwonym świetle, szybko rozpiął guzik czy dwa koszuli, którą miał na sobie i ściągnął ją przez głowę, rzucając na tylne siedzenie. – Proszę bardzo, rozebrałem się – wzruszył ramionami. – Powiem Buns, że Klima się zepsuła i gorąco mi się zrobiło – rozłożył niewinnie ręce. Tak właśnei jej powie.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

No, jej się trochę zapomniało, że była taka sztos i w ogóle super. Jasne, Charlie przecież mówił jej to ciągle na widzeniach. Okazywał jej to, gdy mieli tą swoją godzinę dla siebie raz w tygodniu, ale to nie pomagało w utrzymywaniu dobrej samooceny, nie? Albo po prostu w którymś momencie zaczęło przestać wystarczać dziewczynie w jej wieku. Czasami chciała, żeby po prostu ktoś na nią patrzył z typowym pożądaniem, a nie tylko uczuciem, nie? :/
- Może troszkę. Ale nie mów Bunny, bo się wkurzy, strasznie jest o ciebie zazdrosna - powiedziała, patrząc na niego teraz z niewinnym spojrzeniem, bo wolałaby się z Buns nie kłócić o takie pijackie, gówniane myślenie, nie? - Nikomu nie mów, że to powiedziałam - dodała jeszcze, bo wolałaby żeby do Charliego to też nie doszło :lol:
- Kiedy? Mam taki cel, że na nic w życiu nie zamierzam już czekać, więc miej to na uwadze - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, ale w sumie zdecydowanie tak miała. Nie będzie czekać na nic - może ewentualnie na ubera jeśli nie będzie miała innej możliwości :lol: Z lekkim zaskoczeniem na niego patrzyła gdy zdejmował z siebie koszulę. - Nie bądź kłamczuszkiem, Rosenthal. Nie wolno tak - posłała mu rozbawione spojrzenie, ale dłoń niewinnie wyciągnęła do jego ramienia i ścisnęła jego bicka. - uuu, w dotyku takie fajne na jakie wyglądają - zażartowała, ale trochę go jednak wzrokiem obcięła. Nie jej wina, on wyglądał naprawdę sztos, a ona nie zbyt przedtem sobie pozwalała na patrzenie na kogoś innego. I na niego nadal nie powinna, ale kto się dowie? Nikt. Przecież tylko patrzyła!

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

No cóż, komplementy od gościa, który chodził w pomarańczowym kombinezonie i widywał tylko jedną kobietę od ostatnich kilku lat, skromnym zdaniem Jasona, nieco na znaczeniu i wartości traciły, prawda? W każdym razie, gdy powiedziała, że troszkę, to uśmiechnął się.
– Spoko, twój sekret jest ze mną bezpieczny, Lilianne – zamruczał znów do jej ucha z lekkim rozbawieniem, bo nikomu mówić nie zamierzał, no może poza Eliasem, bo jemu przecież mówił praktycznie wszystko.
- Cóż, to całkiem dobry cel w życiu – pokiwał głową ze zrozumieniem, bo tak anprawdę uważał. – Jak zapalę kolejną fajkę – pokazał jej język z rozbawieniem, a gdy powiedziała, że ma nie być kłamczuszkiem, wywrócił oczami. – No przecież nie jestem - zaśmiał się dźwięcznie, a gdy bicek zmacała, prouszył brwiami. – Inne części ciała też mam super – zaśmiał się, bo chyba jednak był bardziej najebany niż sądził, a jej bliskość była zdecydowanie za bardzo komfortowa, fajna i miła. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Tak, totalnie traciły. Nie mogła odmówić Charlesowi tego, że zawsze jak się widzieli to okazywał jej cholernie dużo czułości i był najwspanialszy na świecie, ale w wieku którym była to w którymś momencie po prostu przestawało wystarczać. I tak w sumie długo wytrzymała, nie?
- Przestań - lekko go pacnęła w ramię, ale nie zrobiła tego jakoś nad wyraz przekonująco w zasadzie. Zaśmiała się przy tym i posłała mu po prostu pełne rozbawienia spojrzenia. Bawiło ją to, chociaż chyba nie powinno ze względu na Bunny, nie? - I tak mi pewnie gówniano pójdzie - stwierdziła, wzdychając cicho. - Teraz może nie, ale byłbyś gdybyś jej tak powiedział - sama wywróciła oczami, ale po zmacaniu jego ramienia, przesunęła po nim paznokciami delikatnie, wzrokiem przesuwając powoli po nim. Kiedy jednak usłyszała jego słowa, zmarszczyła czoło.
- Tak? Te inne części ciała też mi pokażesz? - zapytała z rozbawieniem, trochę bezmyślnie idąc w tą wymianę zdań, ale dawno sobie tak nie śmieszkowała, fajnie było. Za fajnie. Wsunęła papierosa znowu między jego wargi, żeby mógł się zaciągnąć. Taka była wspaniałomyślna :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No co, z czym mam przestać? – wywrócił teatralnie oczami, ale w gruncie rzeczy widział, że całkiem jej się ten vibe podobał, jemu też, może nawet trochę za bardzo, biorąc pod uwagę, że był z jej przyrodnią siostrą, nie? W każdym razie, kiedy powiedziała, że jej gówniano pójdzie, musnął jej nosek palcami.
– Nie mów tak, ej. Może nie pójdzie ci gównianie? – poruszył brwiami i uśmiechnął się do niej uroczo. – Ale na razie nie jestem i tego się trzymajmy – pokazał jej język, a gdy spytała, czy inne części też jej pokaże, zastanowił się teatralnie.
– To zależy, czy będziesz odpowiednio miła – puścił jej oczko, zaciągając się fajką.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Dobrze wiesz z czym - wymownie brwi uniosła, ale istotnie, ten vibe jej się podobał. Zupełnie szczerze, zawsze uważała go za fajnego faceta i trochę pewnie nie rozumiała co robił z szaloną Bunny, której myśli nawet dla niej były zbyt trudne, toteż czuła, że ten vibe podobać się jej nie powinien. Nie, bo zwykle jak się jej coś podobało, to potem to chciała. No, wyłączając ostatnie siedem lat podczas których była uziemiona emocjonalnie.
- Pójdzie. Dlatego właśnie musisz mnie najebaną odwozić do domu chwilę po północy. Chyba się popsułam - stwierdziła, ale powiedziała to nawet z rozbawieniem. Pierwszy się tak upodliła od swoich osiemnastych urodzin, także naturalne było to, że uważała, że coś z nią grubo nie tak :lol: - Niczego się z tobą nie będę trzymać - zaśmiała się cicho, odrzucając swoje blond włosy do tyłu. - Zawsze jestem miła, Jay - posłała mu teraz przesłodki uśmiech i zsunęła szpilki ze stóp i przełożyła swoje nogi na jego nogi. Głowę oparła o drzwi, zaciągając się papierosem i dym z papierosa wypuściła w górę. Nóżkę jedną natomiast zupełnie niewinnie włożyła pomiędzy nogi, zginając ją w kolanie i ulokowała ją odrobinę zbyt blisko jego kroku. - Masz jeszcze jakieś małpki pochowane po schowkach? - zapytała, kiepa za okno wyrzucając i poprawiła znowu nieznośnie zsuwającą się pończochę. Pewnie mu zawsze po schowkach w aucie wciskały z Buns i Roro jakieś małe buteleczki, na czarną godzinę :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Nie mam zielonego pojęcia, o czym do mnie rozmawiasz, Lilianne- pokazał jej język, ale generalnie to w tym momencie spojrzał na nią z delikatnym rozbawieniem. Uśmiechnął się do niej delikatnie, gdy powiedziała, że pójdzie jej gównianie. Odetchnął głęboko.
– Tkwiłaś w emocjonalnym uziemieniu przez ile, siedem lat? To normalne, że jest ci ciężko, ale będzie lepiej. Każdego dnia. Nie wymagaj od siebie cudów, co? Ani tego, że z dnia na dzień ci magicznie przejdzie – powidział spokojnie, patrząc w jej oczy. – Okej, nie trzymaj – zaśmiał się, a gdy wspomniała, że miła jest zawsze, to zapewne posłał jej lekko sceptyczne spojrzenie, bo ni chu-ja nie wierzył. :lol:
– Zaraz na sufit wejdziesz tymi zgrabnymi szkitkami – zaśmiał się, puszczając jej oczko, ale mimochodem delikatnie zaczął przesuwać palcami po jej łydce. – Może coś się znajdzie, możesz zerknąć – stwierdził spokojnie, pewnie powoli dojeżdżając do jej apartamentu. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Pewnie tak - chociaż jak wiemy, nigdy jej się lepiej nie zrobiło w stu procentach i gdzieś to zawsze w jej główce tkwiło :c Ale doceniała bardzo mocno to, że i on i Mark tak spoko do tego tematu podchodzili. Widząc jednakże to sceptyczne spojrzenie, stopę przysunęła jeszcze jego męskości i nawet delikatnie ją na niej oparła.
- Okej, nie zawsze, ale się staram bardzo mocno i całą sobą - powiedziała z rozbawieniem. - Gorzej dla ciebie, jeśli będziesz insynuował, że jestem niemiła bo mam nogę w takim miejscu, że albo możesz mieć z tego przyjemność albo mogę ci niektóre części ciała dotkliwie uszkodzić. Zastanów się nad swoim życiem - zaśmiała się cicho, ale w tym żarcie stopę nieco mocniej przycisnęła, ale jednak w kierunku tej pierwszej części, a nie uszkodzeń :lol:
- Nah, wtedy zasłoniłabym ci drogę, a to przecież niebezpieczne - puściła mu oczko. Kiedy on muskał palcami jej łydkę, ona nogą, również mimochodem, jego męskość zaczęła masować i obserwowała jego reakcję przy tym. Wiedziała jakie to chujowe, ale jakoś tak nie mogła się powstrzymać. - Ale jak coś znajdę, to zabieram to na górę. Wszystko co miałam w mieszkaniu wypiłyśmy w poprzedni weekend - stwierdziła, a kiedy wjechali do garażu, nogi grzecznie zabrała. - Miałeś mnie tylko odwieźć czy pod same drzwi dostarczyć? - zapytała, zakładając szpilki na stopy i wsunęła jakąś setunie którą znalazła do zagłębienia między swoimi piersiami. Czy bardzo chujowe złe myśli miała? Owszem. Ale zawsze raźniej jechać niemal na samą górę windą we dwójkę niż samej, prawda? :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”