WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & reszta | oddział onkologiczny

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie mówię, że super nie jest, ale ja go widzę jako strasznego małolata - no od Lily był młodszy więcej niż od Rosie, plus wlaśnie to, że Carrie była jego siostrą na pewno miało największy wpływ na jej światopogląd. - No ja nie wiem, czy dla niego to byłoby trzymanie na siłę, ale pozwolę ci mieć takie podejście - powiedziała z rozbawieniem i pomasowała jej ramiona w tym momencie, siadając pewnie za nią, okrakiem i zaczęła robić jakieś kosmiczne plecionki z jej włosów :lol:
- Wiem, to trochę zakrzywia wizję gdy widzisz swoją ukochaną córeczkę z tatusiem - przyznała szczerze, bo ona trochę też tak miała z Charliem. Bardzo chciała żeby byli rodziną, że trochę fiksowała w tym temacie i przez to chciała żeby podwójnie było idealnie. A teraz zjebała i Cams też była na nią obrażona, eh. - To, że chciałabyś mieć z nim więcej dzieci to już coś. Ale mówię, podejdź do tego bez napinania się. Mieszkacie razem, więc akurat będziesz widzieć czy tego potrzebujesz - cmoknęła tył jej głowy, dalej jej włosami się bawiąc.
- Pojebany seks to życie - westchnęła ciężko. Nie, żeby z Charlesem uprawiała seks typowo waniliowy, ale wiadomo o co chodziło. - Z nikim nie uprawiałam chyba seksu tyle razy w dziwnych miejscach - stwierdziła, bo z Jasonem planowany seks nigdy nie wchodził w grę, po prostu się pewnie działo i cóż :lol: - O kurde, Marcus na trzecim miejscu? Jego duma jebnęłaby w pół - parsknęła śmiechem, ale wzięła zaraz głęboki oddech. - Dobra, Jay na pierwszym miejscu, Charlie i Ron chyba ex aequo na drugim. Przy nich ciężko mi będzie chyba wybrać - zamyśliła się jeszcze, bo miała w temacie problem faktycznie :lol:

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

– No tak, rozumiem – westchnęła cicho, bo rozumiała w zasadzie. No i kiedy powiedziała, że nie wiedziała, czy byłoby to trzymanie go na siłe, westchnęła cicho, odsuwając włosy do tyłu i pozwalając jej na te plecionki jak najbardziej.
– W chuj zakrzywia – pokiwała głową, bo totalnie temat pełnej rodziny był dla niej dość istotny. Odetchnęła głęboko i spojrzała przez ramię na przyjaciółkę. – Już widzę, jak Marcus się dowie. Boże, ta mała gówniara na bank wysprzęgli, że przyłapała nas w łożku na spaniu – jęknęła cicho, bo na bank jej kaszojad ją wyda. Ech. Dobrze, że tylko na spaniu, nie?
– Owszem, ahh. Pejcze, kajdanki… Mogłabym mieć totalnie seks pokój – zaśmiała się pod nosem. – Girl, same… Może to kwestia że są przyjaciółmi? – zaśmiała się pod nosem. – Wiem, zabiłby mnie – zaśmiała się pod nosem. – Ale co poradzę, zdziadział trochę pod tym względem, albo po prostu jak byłam młodsza to mocno seks z nim idealizowałam, nie wiem – nie, że była rozczarowana. – Zresztą, trzecie miejsce to wysoko, samych mężów miałam sześciu – zaśmiała się pod nosem, wzruszając ramionami.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- A jak się dowie to i tak guzik mu do tego. Przecież nie jesteście razem i masz prawo robić co tylko chcesz - wzruszyła ramionami, bo jej zdaniem nie miał najmniejszego prawa się do Rosie czepiać, prawda?
- Jezu, tak! - aż jęknęła mówiąc to, bo seks pokój totalnie był czymś, czego by chciała. - Nie wiem, może, ale teraz mnie aż dusza boli przez tą rozmowę - pomasowała sobie skronie. Teraz jedyne o czym myslała to o tym, że naprawdę mogłaby przelecieć Jasona i jej pochwa nie miałaby z tym najmniejszego problemu :lol: Gorzej z resztkami zasad moralnych.
- Może to nie kwestia zdziadzienia, tylko tego, że nasze oczekiwania się trochę zmieniły. W sensie serio, kiedyś w życiu nie powiedziałabym, że ktoś może być lepszy w łóżku niż Charles. Ale teraz... no mogłabym coś w tym łóżku chyba zmienić albo dodać - rozplątała warkocza którego na włosach Rosie zrobiła i zaczęła teraz coś innego tworzyć. - No ale seks nie jest najważniejszy - dodała, bo trochę też to tak widziała. To było coś, co można było wspólnie przepracować, nie?

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

- Niby nie jesteśmy, ale szczególnie długo nie czekałam, żeby się emocjonalnie po tym rozstaniu pocieszyć - rzuciła z lekkim rozbawieniem, ale Marcus ją tak maksymalnie wkurzył, że nie czuła się nawet szczególnie winna. Posłała lekko rozbawione spojrzenie przyjaciółce, gdy wspomniała, że też by mogła mieć sekspokój. Szanowała życiowo, serio.
- E tam, to normalna, babska gadka. Możemy też porozmawiać o ich penisach - zaśmiała się pod nosem i puściła jej oczko. Mimo to, gdy powiedziała, że ich oczekiwania się zmieniły, przez chwilę się nad tym zastanawiała.
- Może tak jest... Nie wiem. Ale skoro jesteś z Charliem to może z nim o tym pogadaj, zaczęliście być ze sobą po nawrocie, to jednak też może wpływać na to, co dzieje się w waszym łóżku - wzruszyła ramionami i westchnęła. - Nie jest najważniejszy, ale jest ważny, obie to wiemy, poza tym... O kurwa - sięgnęła po telefon bo zaczęły jej pewnie wiadomości od Eliasa przychodzić i pokazała Lily z rozbawieniem. - Aż żałuję, że nie pojechałam z nimi, mogłabym nagrywać - zaśmiała się, opierając plecami o Lils, a potem lały bekę z kolejnych zdjęć, dopóki panowie nie przyjechali.

ztx2

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason miał serdecznie dość tego dnia, połowa jego sprzętu, zegarków, wszystkiego była doszczętnie zniszczona, bo Bunny była popierdolona. Kurwa, na chuj mu było wracać do tej szajbuski? Nie wiedział, ale żałował cholernie. Tak więc, skoro Elias i tak jechał po Roro, on uznał, że zostanie chwilę z Lils. No wiec Rosie wyszła, a on rozsiadł się na krześle.
- Wiem, że to twoja siostra i ją kochasz, ale jest POJEBANA. Wiesz, kurwa, że rzuciła w nas laptopem? I playstation? Gdyby miała siłę, to telewizor też by przez balkon wyjebała. Wszystkie moje rolexy niemal mają pozbijane szybki - wstał jednak z krzesła, bo go aż nosiło życiowo.
- No naprawdę, okulary, buty, ciuchy, wszystko kurwa przez balkon rzucała. Nawet nie wszedłem na górę, bo strach, że jakieś ostre przedmioty by wzięła i zaczęła we mnie rzucać- no miała niby Bunbun powód do wkurwienia, ale żeby aż tak się wpienić? Mógł jednak przyjechać z tym pierścionkiem, to chociaż niebezpieczeństwa dla siebie i innych by nie stwarzała. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Właściwie to Lily nie miała nic przeciwko temu, że chciał na chwilę zostać, właściwie to sama zamierzała mu to zaproponować po fotorelacji którą Elias wysłał Rosie :lol: Zatem gdy tamta dwójka wyszła, Lils usiadła sobie po turecku na swoim łóżku, biorąc do rąk kubek z gorącą herbatką którą sobie zaparzyła gdy przyszedł i próbowała się nie śmiać słuchając jego słów.
- Taką sobie wybrałeś, tak masz. Znaczy miałeś - rzuciła z lekkim rozbawieniem, ale zmarszczyła czoło. - Mogę ci kupić jakiś ładny zegarek, jeśli chcesz. Czuję się współwinna tej zbrodni, także możesz na mnie w temacie zegarków liczyć - zasalutowała i chociaż bardzo chciała być poważna, to po prostu się nie dało :lol:
- Kiedyś groziła jednej lasce widelcem, ale raczej wątpię, że do jakichś myśli ludobójczych by doszło - stwierdziła, wzruszając ramionami, chociaż nie sądziła też, że Buns może tak rzeczy wypierdolić mu przez okno, nie? Wyciągnęła do niego dłoń. - Chodź tutaj, mój ty biedny kłębku nerwów - powiedziała pieszczotliwym tonem i posłała mu niewinny uśmiech. - Ale w sumie się nie spodziewałam, że tak jej odpierdoli. Zwykle kończyło się na krótkim Wypierdalaj i w zasadzie tyle. Opowiedz mi więcej, prooooszę - zatrzepotała rzęsami, bo była maks ciekawa całości, a nie tylko jego lamentu :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Słysząć jej słowa, posłał jej nieco rozbawione spojrzenie, ale raczej nie zgodzić się w tej kwestii nie dało – sam sobie wybrał, to teraz trochę miał, na co zasłużył, eh. Odetchnął głęboko, gdy powiedziała o zegarku, ale wygiął usta w podkówkę.
– Ale tamte to były edycje limitowane… No kurwa, więcej takich się nie znajdzie – odparł ze smutkiem wyraźnym, bo emocjonalnie go to dość mocno bolało i widać było, że zegarki dla niego trochę jak dzieci były. Cóż, takie życie bywało, right?
– Kurwa, widelcem? I mnie nigdy nie ostrzegłaś? – wywrócił oczami, bo on w sumie uważał, że totalnie chciała go zamordować, albo chociażby poważnie uszkodzić – szczególnie już po ich wymianie zdań, nie? Gdy wyciągnęła do niego dłoń, posłał jej rozbawione spojrzenie. – A twój facet nie będzie zły, jak bliżej się przysunę? – poruszył brwiami z rozbawieniem, ale mimochodem faktycznie się przysunął. – No… Też święty nie byłem. Chyba mogłem powiedzieć, że mogłaby zamieszkać w domu hefnera, ale ma za małe cycki… I że cycki Pameli Anderson mają wiecej mózgu niż ona – przyznał, drapiąc się niezręcznie po karku. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- To może uda się je naprawić, co? Nie przejmuj się, ciesz się, że popsuła ci zegarki a nie urwała penisa - stwierdziła łagodnym, ciepłym tonem jakby chcąc go pocieszyć faktycznie. - Wiesz, że generalnie w normalnej sytuacji stanęłabym po jej stronie i pewnie we trzy byśmy ci te zegarki jeszcze podeptały na twoich oczach, prawda? - zapytała z rozbawieniem, ale oboje wiedzieli, że na bank by tak było. Teraz co prawda się nie wtrącała, bo takiej lasce jak ona by spuściła wpierdol więc wiadomo. - No przestań, to było w liceum. Buns nie ma jaj, żeby kogoś pobić nawet, nie zabiłaby cię - wywróciła oczami. Lily biła, Rosie darła mordę, a Buns… była. I robiła sztuczny tłum :lol:
- Jeśli nie będziesz mnie całował ani nie wyciągniesz penisa i nie zaproponujesz dzikiego seksu to wszystko powinno być w porządku - wzruszyła ramionami, ale raczej mu pewnie jeszcze nie zdążyła powiedzieć, że w sumie to przez to, że chciała mieć z nim kontakt to prawie zerwali, nie? - To chyba czy powiedziałeś? - zapytała marszcząc czoło. Lepsze to, niż jakby nawyzywał ją od kurew. Chyba. - To tak, teraz nawet pierścionek by nie pomógł skoro pocisnąłeś jej cycki. Chciałam do niej zadzwonić, ale raczej nie będę próbować na razie skoro ma takie jazdy. Jeszcze urwie mi moje mikro cycki i doklei do swoich żeby sobie powiększyć - powiedziała z rozbawieniem, bo lepiej nie ryzykować :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

- Biorąc pod uwagę koszt zegarków, chyba taniej byłoby przyszyć nowego penisa niż je naprawić – rzucił z rozbawieniem delikatnym, bo jednak taka była prawda i trochę tak to widział. Gdy wspomniała, że w normalnej sytuacji by stanęła po jej stronie, wzruszył ramionami niewinnie.
– Na szczęście dla mnie w takim razie, ta konkretna sytuacja jest pojebana – pokazał jej język i uśmiechnął się do niej delikatnie. – No nie wiem, skoro rzucała we mnie konsolą do gier, to sądzę, że nie miałaby skrupułów – pokazał jej teraz język z rozbawieniem. – O nie, a już miałem wyciągać penisa – mruknął, wywracając oczami, ale takim debilem nie był. Chyba. W zasadzie mógłby, ale tak w szpitalu jak była osłabiona to jednak trochę dziwnie. :lol:
– No chyba, bo trochę jak przez mgłę to wszystko widzę – wzruszył ramionami nieznacznie. – Nie próbuj, ciebie też zdążyła nawyzywać, ale Elias ją postraszył że pojedzie po Rose – wzruszył ramionami, bo żaden z nich jednak kobiet nie bił, a szkoda.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Ale nowy penis pewnie nie byłby tak fajny jak aktualny, także wiesz - poruszyła brwiami, ale zaraz westchnęła cicho. - Nie no, coś pomyślimy, może się uda je naprawić. Chociaż te z limitowanych kolekcji czy coś. Spokojnie - musnęła palcami jego nos, chociaż trochę ją bawiło, że przeżywał zegarki, a ani słowa nie powiedział o tym, że jest mu przykro przez rozstanie. Po co wchodzić w związki jak ma się takie yolo w nich? Bez sensu, przynajmniej jej zdaniem.
- Myślę, że po prostu rzucała a nie w ciebie. Serio, no wątpię, że zabić by cię chciała. Nie dramatyzuj, króliczku - za policzek go lekko wytarmosiła, cmokając w powietrzu i niestety widać było, że pompeczkę emocjonalną miała całkiem dużą :lol: - To całe szczęście, że cię uprzedziłam, że nie możesz - posłała mu rozbawione spojrzenie. No własnie, mógłby, a po dzisiejszych rozmowach z Rosie wolałaby nie kusić losu, bo jeszcze by się nie daj boże w przypływie emocji zgodziła :lol:
- No wiesz, jednak mi się należało. Nie powinnam cię pocałować, już nie wspominając o innych rzeczach - wzruszyła ramionami, bo absolutnie nie miała jakichkolwiek wyzwisk Buns za złe. Chujowo się zachowała, więc nawet na jakiegoś porządnego prostego zasługiwała, nie? - Ale prędzej czy później będę musiała się do niej odezwać. Tylko raczej później, bo nie mam na to weny za bardzo na ten moment - westchnęła ciężko. Nie miała, absolutnie. Podała mu kubek z herbatką. - Alkoholu nie mam, ale herbata leczy dusze. Polecam - puściła mu oczko.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No nigdy nie wiesz, może byłby lepszy albo miał funkcję wibracji – zaśmiał się, poruszając brwiami. Kiedy wspomniała, że może uda się naprawić, wzruszył ramionami, bo jednak przeżywał zegarki, gdyż z powodu rozstania aż tak przykro mu nie było po tym, jak tamta idiotka go niemal zabiła konsolą i laptopem, tak? Cóż.
– Rzucała w nas, nie było cię tam Lilianne – wywrócił oczami, bo on to tak widział, ale widział też, że miała emocjonalną pompeczkę z niego, wredna rura. :lol: – No, jeszcze by ktoś wszedł, a tu kutas na wierzchu i mogłoby być niezręcznie –puścił jej oczko i zaśmiał się cicho, gdy wspomniała, że nie powinna go całować.
– Myślę, że nadal powinna złość skupić na mnie, ale w zasadzie nawyzywała mnie od kurwiarzy – rzucił ni to wkurwiony ni to rozbawiony.
– No to się odezwiesz, za jakiś czas. Musisz odzyskać siły - powiedział cicho, a gdy dała mu herbatkę, to wyciągnął piersiówkę i dolał do owej herbaty trochę whisky. – Herbata z prądem też – puścił oczko i uśmiechnął się niewinnie do Lils.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nah, to nie byłoby to samo zdecydowanie. Wibrator to wibrator, penis to penis - przecież żaden wibrator prawdziwemu penisowi w stu procentach dorównać nie umiał, przynajmniej jej zdaniem.
- Przestań dramatyzować, Jay. Wdech i wydech - powiedziała, bo jej zdaniem dramatyzował jak cholera, ale mimo wszystko to było zabawne - i nawet odrobinę urocze generalnie. Dramatyzujący faceci to życie, jak wiemy. - Z naszym szczęściem, wszedłby Charlie i dostałby pierdolca i zabił nas oboje. Albo zadzwonił po Bunny, żeby zadźgała nas jednak widelcem - musnęła palcami jego nos, wywracając zaraz oczami. To dopiero byłaby jazda stulecia, skoro obiecała, że do niczego by nie doszło a tutaj kutas Jasona wesoło na wierzchu, chyba żaden argument by już nie pomógł :lol:
- Wiesz, no jestem jej siostrą, powinnam mieć więcej mózgu mimo wszystko, ale no... tak wyszło. Nadal nie potrafię tego uargumentować - wzruszyła delikatnie ramionami. - Przecież mam siłę. Nie widzisz? Jestem pełna energii i siły, halo. W każdym razie mam więcej siły niż przy poprzednich chemiach - pokazała mu język, bo istotnie miała. Emocjonalnie mimo wszystko też czuła się lepiej niż przy poprzednich pobytach. - Jezu, no ale co ty robisz, teraz już ja nie będę mogła się jej napić - jęknęła cicho, łapiąc go za rękę w której kubka nie trzymał i ścisnęła. - Ale z ciebie wredny, egoistyczny dupek. Ja tutaj próbuję twoją duszę pogłaskać, związek dla ciebie ryzykuje, a ty mi herbatę psujesz - rzuciła dramatycznym tonem, patrząc na niego jakby zbrodni życia dokonał :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Ale wibrujący penis, który byłby prawdziwym penisem chyba nie był taką złą opcją? – spytał z rozbawieniem i uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, gdy kazała mu przestać dramatyzować. No faktycznie wziął głębszy wdech i potem wydech i tak parę razy.
– Myślę, że wtedy to Bunny by po prostu wyjebała na nas fortepian albo kowadło, jak w tych wszystkich kreskówkach, które ogląda czasem Allie – zaśmiał się pod nosem, wzruszając niewinnie ramionami, bo istotnie, wtedy jazda stulecia by była i on się nawet nie łudził, że byłoby inaczej.
– Ja też nie, wyszło jak wyszło i chyba czas przestać drążyć temat – wzruszył ramionami, bo on osobiście tak to widział. – Jesteś pełniejsza siły i energii, ale na pewno nie pełna. Ale to dobrze, dobrze widzieć, że odzyskałaś kolorki – uśmiechnął się do niej lekko, ale gdy ścisnęła jego rękę, wywrócił oczami.
– No… Jeden łyczek chyba AŻ tak ci nie zaszkodzi? – poruszył brewkami z rozbawieniem, patrząc jej w oczy. Mogła się napić, on nikomu nie powie. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie byłby złą opcją, ale... dobra, nie rozmawiajmy już o tym - nie, bo myślenie o jego penisie, szczególnie w jakimś ulepszeniu było złe samo w sobie :lol: Uśmiechnęła się nieco triumfalnie gdy zaczął łapać te głębsze oddechy i przestał siać lament. Dumna była, nawet go po pleckach przy tym głaskała. - Ciekawe jakby w sumie podniosła fortepian? - zamyśliła się trochę na głos, ale wyobraziła sobie Buns, która ten fortepian podnosi i była to całkiem zabawna wizja.
- Tak, szanuje to - puściła mu oczko. Stało się, może w pewnym sensie to lepiej dla Jasona skoro Bunny była tak pojebana, mniej dobrze dla samej Lily, ale nie czuła się też jakoś zbyt mocno udręczona w sumie. - Do pełni sił jeszcze kupa czasu. Chociaż nie mogę się już doczekać wyjścia do domu, bo jeśli wszystko pójdzie dobrze, to leki na podtrzymanie remisji będę sobie brać z własnego łóżeczka - uśmiechnęła się szeroko na samą myśl, bo naprawdę chciała już wyjść z tego szpitala. Zmrużyła oczy słysząc jego słowa i nie wiele myśląc, kubek od niego przejęła, upijając z niego faktycznie kilka małych łyczków. - Teraz jestem już pewna, że jak tylko stąd wyjdę to się pójdę napierdolić - mruknęła z rozmarzeniem, bo naprawdę - potrzebowała tego. - Lepiej ci trochę? Dramat emocjonalny uspokojony? - zlustrowała go uważnie wzrokiem, oddając mu kulturalnie kubek.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Ale czemu nie chcesz o tym rozmawiać? To jest bardzo ciekawy, futurystyczny temat. Myślisz, że kiedyś przeszczepiane penisy będą wibrować? Albo mieć jakieś inne sztos opcje? – zaśmiał się pod nosem, poruszając brwiami, bo jednak chciał ejj trochę poprawić humorek, nie?
– Znalazłaby sposób – mruknął pod nosem, bo naprawdę w tym momencie tak to widział, chociaż też fortepian byłoby ciężko przez okno wyjebać. :lol: Tak czy siak, gdy powiedziała, że szanuje, skinął głową, ale słuchał jej słów, że do pełni sił jeszcze kupa czasu.
– Już niedługo wyjdziesz i wszystko będzie dobrze, na pewno dostaniesz leki i wszyscy będą maks szczęśliwi – uśmiechnął się szeroko i spojrzał jej w oczy. – Razem z Rose, jak mniemam? – zaśmiał się. – Możesz szepnąć jej miłe słowka o Eliasie – dodał, poruszając brwiami i przejął od niej herbatkę. – Trochę tak, chociaż Buns chyba ma większy, ja chyba bardziej się martwię roletami niż rozstaniem, a nie powinno tak być - przyznał cicho, zagryzając delikatnie usta.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”