WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Charlie & Lily

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Powiedzieć, że Charlie się stresował, to jak nie powiedzieć nic. Jasne, kochał Lily nad życie. Ale miała siedemnaście lat i była w ciąży. A on był jednak te cholerne sześć lat starszy i wątpił, że jej rodzice będą z tego powodu zachwyceni. W zasadzie gdy o tym myślał, to był pewien, że jej ojciec go po prostu zajebie. :lol: Nie, żeby się mu dziwił - absolutnie, sam w podobnej sytuacji by zajebał typa, ale... Zamierzał być z Lils, widział z nią całą swoją przyszłość, całe swoje życie. Odetchnął więc głęboko, gdy stanęli przed drzwiami do domu Thompsonów i spojrzał na Lils.
- Będą tylko twoi rodzice, czy twoja druga mama i Elias też? - spytał lekko, patrząc jej w oczy i splatając ich palce ze sobą. - Kocham cię, wiesz? - spojrzał jej w oczy i musnął drugą dłonią jej brzuszek. - Was kocham - uśmiechnął się czule, chociaż obsrany mentalnie był przeokropnie. Dadzą radę. Musieli dać.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Och, no Lily też się stresowała, przeokropnie, bo chociaż swoich rodziców kochała całym sercem to wiedziała, że wściekną się okropnie - zaszła w ciążę przed skończeniem szkoły średniej, do tego z tyle lat starszym chłopakiem i jeszcze chciała z nim zamieszkać, ale no… co miała zrobić? Kochała go i czuła, że zamieszkanie razem i zatrzymanie tego malucha będzie wspaniałą opcją. Ale trzeba było im w końcu powiedzieć, nie?
- Niestety, tylko moi rodzice - bo wiedziała, że ciocia Cee by stanęła w jej obronie totalnie, ale cóż. Zacisnęła swoje drobne palce na jego ogromnej dłoni i odetchnęła głęboko. - Ale będzie dobrze, jakoś to przeżyją, zobaczysz. Na pewno zrobisz na nich dobre wrażenie - puściła mu oczko, a kiedy położył dłoń na jej płaskim jeszcze brzuchu, wlepiła w niego spojrzenie. - My ciebie też - posłała mu przeuroczy uśmiech i nacisnęła klamkę w drzwiach wejściowych. Przeprowadziła go przez cały dom, aż doszli salonu, gdzie jej rodzice siedzieli sobie przy jakimś kominku. - Hej, pogadamy? - zapytała niewinnie, patrząc bardziej na Jasona niż Lex, w nadziei że na słodkie oczka go weźmie :lol:
- Hej. Jasne, co jest? - zapytała Lexie, nawet się nie podnosząc z kanapy, a Charliego tylko wzrokiem zmierzyła, bo nie znosiła go maks :lol:
- Chcemy razem zamieszkać - powiedziała prosto z mostu, a Lex zamrugała gwałtownie. Lepiej, że zaczęła od tej części, tak? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie też czuł, że zatrzymanie tego malucha mogło być najlepszym, co ich w życiu spotkało – bo Lils właśnie tym dla niego niewątpliwie była. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Wiedział doskonale, jak blisko była ze swoją ciotką i wujkiem, byli dla niej niemalże jak druga para rodziców, right? W każdym razie, kiedy powiedziała, że będzie dobrze, pokiwał głową.
– Nie jestem pewien, czy da się zrobić dobre wrażenie przy informacjach, które mamy im do przekazania – powiedział cicho, puszczając jej oczko, ale uśmiechnął się do niej uroczo. Kiedy odparła, że oni go też kochają, uniósł ich splecione dłonie do ust i delikatnie ucałował. Zaraz jednak weszli do środka.
Jason siedział akurat w fotelu, obejmując pewnie Lexie i spojrzał na Lils i generalnie Charlesa nawet spojrzeniem nie zaszczycił, bo podobnie do Lexie chuja nie znosił strasznie i dla niego był do odstrzału. Szkoda, że nie mógł się sam zutylizować jak Jamie w przypadku Eliasa, nie? :lol:
– Wiesz, że zawsze mamy dla ciebie czas, Lils – dodał Jason, patrząc nadal na córkę, a kiedy powiedziała, że chcą razem zamieszkać, przechylił głowę i zaczął się śmiać. – I co jeszcze, może jesteś w ciąży? Nie wygłupiaj się Lils, źle ci z nami? Skończysz szkołę i wyprowadzisz się przecież na studia – wywrócił oczami, ale zauważył, że strasznie Charles pobladł.
– Jesteś w ciąży – i to nie było pytanie. Kurwa.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Może to, że będziemy rodzicami i że podchodzisz do tego tak odpowiedzialnie sprawi, że cię pokochają? - przynajmniej taką miała nadzieję, bo nie miała weny na kłócenie się z rodzicami i niby rozumiała, że się troszczą, ale… co mogło pójść nie tak? Było idealnie. Powinni się cieszyć, nie?
- O mój boże, serio? Kurwa, Lily, masz dopiero szesnaście lat… - powiedziała Lexie, nim Lils zdążyła odpowiedzieć cokolwiek na słowa ojca. Lex aż wstała z fotela na którym siedziała z Jasonem i podparła się pod boki. - Rozmawiamy o antykoncepcji od lat, co poszło nie tak? Jesteś starszy, do cholery jasne, jakiś problem z myśleniem? - finalnie, zareagowała gorzej matka niż ojciec i Lily mimowolnie przytuliła się do Charliego, patrząc na nich niewinnym wzrokiem.
- No… stało się, po prostu. Nie wiem jak to możliwe, biorę tabletki, co prawda nie używaliśmy prezerwatyw, ale tabletki powinny działać i… no nie ważne - westchnęła ciężko, a Lexie zacisnęła usta i posłała Jasonowi wymowne spojrzenie, żeby tu podszedł :lol: - Charlie pracuje, ma mieszkanie, będę mogła na spokojnie dokończyć szkołę, a potem po prostu pójdę na studia tutaj, w Seattle. Tato - przygryzła delikatnie dolną wargę. Na wszystko pozwalał, co teraz było nie tak? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

W zasadzie to nie sądził, żeby jej rodzice byli zachwyceni tą perspektywą, ale naprawdę zamierzał wziąć za nią i za to maleństwo pełną odpowiedzialność. Kiedy jednak zobaczył reakcję jej matki i ojca już się nie czarował, że pójdzie jakkolwiek łatwo. Mimo to, Jay się nie podnosił z fotela, tylko mielił informacje.
– Zdarzyło nam się parę razy o prezerwatywach zapomnieć, ale fakt, stało się, rozmawialiśmy sporo i oboje chcemy tego dziecka, więc… Uznaliśmy, że w zasadzie to będzie najlepsze rozwiązanie – przyznał nieśmiało Charlie, bo nie chciał, żeby Lexie mu tutaj łeb rozjebała.
– Stało się? Dziecko, masz przed sobą całe życie i chcesz większość młodości spędzić tonąc w pieluchach i wstawaniu po nocy? – spytał spokojnie, patrząc na córkę. No chciał usłyszeć, czy faktycznie była na tę całą odpowiedzialność gotowa – bo zdaniem samego Jaya absolutnie nie była, ale on sam czasami nie czuł się gotów na bycie ojcem mimo, że nim był od kilkunastu dobrych lat. :lol:
– Tak, naprawdę wszystko zaplanowaliśmy – pokiwał Charles głową, a Jay wstał i uniósł dłoń.
– Czy ja wyglądam jakbym rozmawiał teraz z tobą panie zdarzyło-nam-się-parę-razy-zapomnieć? – zgromił go wzrokiem i spojrzał na Lils.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- A co mam zrobić? Usunąć je? To nie wchodzi w grę. Kocham je już teraz, okej? Będę dobrą mamą. A Charlie będzie super tatą. Jakoś to będzie - puściła dłoń Charlesa i podeszła bliżej do Lexie i złapała ją za dłonie. - Przecież miałam idealny wzór - powiedziała, ewidentnie chcąc się podlizać, a Lexie wywróciła oczami. NO TRAFIAŁA W JEJ GUSTA PODLIZYWANIA SIĘ :lol:
- To nie chodzi o wzór, po prostu… sama jesteś dzieckiem, kochanie. A nawet jeśli chcesz je zatrzymać, to lepiej żebyś została w domu. Wyprowadzka to duża sprawa - powiedziała spokojnie Lex, gładząc jej policzek i koniec końców do siebie przytulając.
- Tato proszę cię - mruknęła Lily słysząc słowa Jasona. - Dajcie nam szansę, nooo. Będę się uczyć, będzie idealnie. Obiecuję. Proszę, proszę, proszę - podeszła teraz do Jasona i się do niego przytuliła. Lexie miękła, pora na Jaya :lol: - Zgódź się. Pomyśl o plusach, żadnego płaczącego dziecka w waszym domu. Wiem, że tego nie lubisz, więc moje mieszkanie z Charlie’em będzie też fajne dla ciebie - powiedziała z rozbawieniem, bo wiedziała jak działało życie i że jej ojciec dzieci lubił na odległość :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Jakoś to będzie to nie do końca brzmi jak dobry plan na życie, skarbie – westchnął ciężko Jason, patrząc na córkę z troską. Generalnie martwił się po prostu, ale wstał i przytulił swoje dziewczyny. Zgadzam się z mamą, lepiej, żebyś została z nami – no prędzej trupem padnie niż tego chuja akceptował będzie, nie? Jeszcze skoro zapłodnił JEGO MAŁĄ CÓRECZKĘ. :lol: Mimo to, słysząc kolejne wywody młodej, westchnął cicho.
– Jeśli mama się zgodzi, to możecie zamieszkać ze sobą na próbę, ale w każdej chwili możesz wrócić i jeśli spadną ci oceny to wracasz natychmiast – oświadczył, patrząc znacząco na Lexie. A potrm faktycznie tak też było.
[…]
Teraz, kiedy Charles był w więzieniu, dni okropnie mu się dłużyły. W zasadzie czekał tylko od wizyty do wizyty. Uwielbiał ten czas spędzony z Lily i małą Cami. Uśmiechnął się zatem delikatnie, kiedy znowu Lexie do niego przyszła.
– Cholernie za wami tęsknię, każdego dnia, wiesz? – spojrzał na nią z czułością. Minęło już parę lat i wiedział, że było jej ciężko, ale kochał ją całym sercem i chciał wierzyć, że dadzą radę. Cholernie chciał w to wierzyć.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Och, Lily chyba by chciała, żeby dni się dłużyły, ale w jej przypadku było zupełnie odwrotnie, szczególnie w pierwszym roku gdy go zamknęli. Dni mijały jak szalone, bo jeśli nie płakała Camille, to sama Lils leżała w łóżku i wyła. Chociaż zwykle na to nie miała nawet czasu, bo przechodziła w tamtym czasie okropnie to, że go zamknęli. Chociaż… przechodziła to okropnie przez ostatnie lata. Całe swoje życie podporządkowywała pod terminy wizyt - jak nie pod wizytę z małą, to pod wizytę małżeńską. I była zmęczona; przede wszystkim tym, że dziewczyny w jej wieku jeździły ze swoimi facetami na wakacje, chodzili na imprezy… jasne, oni mieli dziecko więc wiadomo że to działałoby inaczej, ale w obecnej sytuacji… czuła się permanentnie chujowo, dlatego podjęła decyzję, że to nie może dłużej trwać. Miała dwadzieścia kilka lat, a to - to nie było życie. Teraz leżała na jakimś chujowym łóżku, przystosowanym do takich wizyt i gładziła palcami jego policzek, wpatrując mu się w oczy.
- Wiem. My za tobą też - powiedziała cicho. - Ale myślę, że… nie dam już rady, Charlie - dodała, patrząc na niego z rosnącą rozpaczą w oczach, bo nie wiedziała co robić. - Jesteśmy dopiero w połowie, nie dam sobie rady z drugą połową - aż jej głos zazdrżał, bo po prostu potrzebowała kogoś obok. Nie przez telefon i nie godzinę raz w tygodniu. :C

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On nie miał za wiele do roboty w zakładzie. Niestety został umieszczony w więzieniu o zaostrzonym rygorze, nie takim dla białych kołnierzyków, w jakim umieszczono jego przyjaciela. Teraz najzwyczajniej w świecie czytał książki, łaził bez celu po spacerniaku i cholernie chciał żyć tym życiem, kiedy Camille rosła, gdy mówiła pierwsze słowa, chciał jej pomagać w lekcjach i być przy niej gdy spadła z roweru, ale… Nie mógł. Dobijało go to okropnie. Uśmiechnął się delikatnie, lekko chwytając jej dłoń i czule ją całując, by zaraz westchnąć mimochodem.
– To okropne, że nie mogę przy was być – powiedział cicho, ale zamarł, bo powiedziała, że nie da już dłużej rady. Spojrzał jej w oczy i jasne, zraniło go to okrutnie, ale… Rozumiał.
– Och… W zasadzie masz przed sobą całe życie, zrozumiałe, że nie chcesz gnić obok mnie – przyznał spokojnie, patrząc jej w oczy. – Jak chcesz to wszystko rozwiązać? Chciałbym widywać Cami, kocham ją nad życie – no obie je kochał, ale skoro chciała się rozstać… Nie mógł chyba jej już tego mówić. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A Lily marzyła o tym, żeby był obok. Cami rosła i Lils widziała, że jej też przestawało to wystarczać. Widziała jak się złościła po przedstawieniach, że inni tatusiowie przychodzili na przedstawienia, chodzili na pikniki, a ona tatę widziała tylko w taki a nie inny sposób. I zupełnie szczerze, im starsza robiła się sama Lily to czuła, że nigdy nie powinna tej ciąży zatrzymać. Albo nie powinna pozwalać Cami w ogóle go znać, przynajmniej tak długo jak jest w takim miejscu. Nie, żeby miała żal bo zrobił to poniekąd dla niej, ale… męczarnia.
- Nie gniję przy tobie. Umieram bez ciebie - pokręciła głową. - Wszyscy są tak kurewsko szczęśliwi. Spędzają razem święta, wakacje… jestem zmęczona byciem ze wszystkim sama. Potrzebuję, żebyś pomógł mi ją ogarnąć, jak ma zły dzień i ubieranie jej do szkoły to mordęga. Nie wiem, potrzebuję iść z tobą do kina. To po prostu w chuj przykre - przymknęła oczy, mimowolnie się w niego teraz wtulając. - Będę ją przywozić tak jak zawsze. Albo Rosie. Albo moja mama. Jeszcze nie wiem - wyszeptała, tuląc się teraz do niego i czując jak łzy płyną jej po policzkach. - Przepraszam - jęknęła z rozpaczą, bo było jej głupio że chciała go zostawić. Kochała go. Bardzo. Ale to nie było życie, które mieli razem mieć, no.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On też o tym marzył. Chciał być przy małej, ale… To przecież nie tak, że siedział na wakajkach, nie? Wiedział doskonale, że jeszcze przez długi czas nie będzie mógł w tym wszystkim uczestniczyć i wcale nie było mu z tym dobrze. Bo ogólnie ich życie przecież miało wyglądać zupełnie inaczej i jego też to męczyło. Westchnął cicho, lekko muskając palcem jej policzek, gdy powiedziała, że umiera bez niego.
– Ja bez was też – powiedział cicho, a gdy mówiła, czego od niego potrzebuje, objął ją mocniej. – Lily, wiedz doskonale, że niczego tak nie chcę, jak pomagać ci ją ogarniać, jak spędzić z wami święta. Nie jestem tu na wakacjach i uwierz mi, że najbardziej na świecie żałuję, ze nie mogę wspierać was tak, jak czuję, że wspierać was powinienem – powiedział cicho, patrząc jej w oczy, bo okrutnie go to dobijało, ech. - Okej, jak tylko ci wygodnie. Nie płacz, skarbie, proszę – delikatnie ucałował jej skroń i spojrzał jej w oczy. – Nie przepraszaj. Chcesz normalnego życia. Przykro mi, że nie mogłem wam go dać, bo to naprawdę wszystko, czego chciałem – powiedział cicho, ze smutkiem, spoglądając jej w oczy. No chciał. Cholernie. :c

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Jasne, przecież ona to rozumiała. Nie miała dlatego do niego absolutnie żalu, nawet najmniejszego, bo wiedziała dlaczego tutaj był i zasadniczo dość często czuła się winna, że nie udało sie jej go powstrzymać przed tym co zrobił. Mogli nie iść do tego klubu. Mogli wtedy po prostu siedzieć u niego w mieszkaniu, zamówić jedzenie i nie kombinować, ale… uparła się. I byli tu, gdzie byli.
- Wiem, Charlie, wiem, że przecież tutaj nie odpoczywasz i nie opalasz się na karaibskiej plaży, po prostu nie wiem co robić. Okropnie mnie to wszystko już męczy. Kocham cię, cholernie - szepnęła w jego usta, bo przysunęła się teraz bliżej niego, ale nie całowała go, tylko chłonęła tą bliskość, która im pozostała. Wiedziała, że nie będą mogli być nigdy więcej blisko jeśli podejmie decyzje o zerwaniu. Nie, bo to nie pomoże. Kiedy powiedział, żeby nie płakała, rozpłakała się mocniej, podnosząc się do siedzącej pozycji i zasłoniła twarz dłońmi.
- Ale chcę tego życia z tobą - powiedziała w przerwie od swojej życiowej rozpaczy, kręcąc głową. - Jesteś miłością mojego życia. Jak mam bez ciebie przetrwać tyle lat? - była tak okropnie zagubiona w tym wszystkim że nie wiedziała co robić.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ale Charles miał żal – do siebie i do całego świata, że ich życia potoczyły się w tak chujowym kierunku, niestety. Marzył tylko o tym, żeby byli razem, chciał być i przy niej i ich córeczce, a oczywiście nie wyszło.
– Wiem i to rozumiem. Ja przecież też cię kocham. To po prostu jest dla mnie równie ciężkie, że nie mogę przy was być, że nie doświadczę tego, jak odwożę małą do szkoły albo jak widzę jak kończy klasę. To jest dla mnie równie ciężkie, Lils. Ale nie chcę się licytować, kto ma chujowiej. Rozumiem, że tobie jest też źle. Naprawdę – i rozumiał, chłonął jej bliskość, mając świadomość, że to ostatni raz, kiedy ma ją przy sobie w ten sposób. I ta świadomość bolała okropnie.
– Wiem. Ale czasami życie chujowo się układa – westchnął cicho. - A ty moją. Może kiedyś się odnajdziemy na nowo – uśmiechnął się łagodnie, patrząc jej w oczy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Strasznie chciałabym móc być przy tobie częściej. I cię wspierać. Wiem, że bycie tutaj to dramat - patrzyła mu teraz w oczy, ale cóż, to był dramat. Mogła się wkurwiać na wszystko w swoim życiu, ale zawsze lepsze to, niż bycie w tym zamknięciu, prawda? Ją też to bolało, bo niby te widzenia to było mało, ale jednak cokolwiek i wiedziała, że właśnie odcina ich oboje od tego. Chociaż… i tak zamierzała przyjeżdżać. Żeby chociaż usłyszeć jego głos i nawet przez chwilkę na niego popatrzeć.
- To nie jest fair - stwierdziła tylko, bo to słabe, że akurat ich życie musiało tak chujowo się potoczyć. Odetchnęła głęboko. - Może - póki co łudziła się, że i tak nikogo innego nie znajdzie i będzie na niego czekać.. - Będę dla ciebie niezależnie od wszystkiego. Jeśli będziesz potrzebował pogadać, dzwoń. Zawsze. Obiecuję - z powrotem się obok niego położyła, na boku i lustrowała wzrokiem jego twarz, palcami przesuwając po policzku. - A jak wyjdziesz, to zabiorę cię do knajpy, którą ostatnio znalazłyśmy z Rosie. Mają sztos steki, zakochałbyś się - łzy nadal tkwily w jej oczach, ale taką wizję szanowała. Nawet jeśli będzie miała kogoś innego, pójdą. Ale nie będzie miała. Nie mogła mieć. Jak mogłaby kogokolwiek innego kochać jak jego? :CC

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Bycie tutaj jest chujowe, ale bardziej chujowe jest po prostu nie być przy was – przyznał cicho, mógłby żyć gdziekolwiek, byle być przy niej i Camille, ale wiedział doskonale, że to tak nie działało, niestety. On musiał z tym żyć i ona również, ech. Pokiwał powoli głową.
– Niestety, nie jest – westchnął, bo co miał powiedzieć? Ich życie potoczyło się w okrutnie chujowym kierunku i niestety zdawał sobie z tego w stu procentach sprawę. Odetchnął głęboko i skinął głową, bo w zasadzie sądził, że Lily na pewno kogoś znajdzie. Była najwspanialsza na świecie, nie? – Dobrze, doceniam to. Zawsze będę cię kochał, wiesz o tym? – uśmiechnął się czule, muskając jej nos ustami i uśmiechając się lekko.
– Dobrze, będę czekał na te steki – uśmiechnął się leciutko, unosząc dłoń do jej policzka. – I będziesz przychodziła z Cami? Strasznie bym chciał, żeby miała ze mną kontakt – delikatnie kciukiem gładził jej policzek, bo jednak wiedział, że to nie będzie łatwe. – I z tobą też – dodał cicho, bo chciał. Bez względu na wszystko.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”