WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Niko / Lex / Josh / Jay

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Szkoda, że tak nie dbał gdy była jego żoną. Przestań go tłumaczyć, naprawdę, bo nie mam ochoty tego słuchać po tym wszystkim co jej zrobił - uniosła dłoń w górę na znak, żeby skończył, bo serio, Elias Lexie wkurwił. I wcale nie chodziło o to, że stała po stronie Jamesa, bo nie interesowało jej to z kim Cece planowała życie - miała być szczęśliwa. A Elias robił wszystko, żeby ją uszczęśliwić. Cóż, ta wizja była realistyczna, bo Charlestone naprawdę chciała spróbować życia z Williamsem. Życia, które zawsze w jej głowie istniało i które teraz było po prostu nadzieją na to, że w końcu wszystko się unormuje i będzie po prostu dobrze. Potrzebowała tego :c
- Nigdy dzieci nie są szczęśliwe, gdy rodzice nie są razem, ale to nie tylko moja decyzja, Jay. Dobrze wiesz, że to ty mnie do niej popchnąłeś. Gdybyś nie zachowywał się tak, jak zachowywałeś nigdy nie byłoby niczego mną a Joshem - powiedziała wprost, żeby miał tego świadomość, bo takie wjeżdżanie jej na głowę było niefajne po prostu, eh. - Możemy pomyśleć nad jakimś spacerem albo lunchem w najbliższym czasie, chociaż wolałabym nie robić z tego jakiegoś rutynowego działania, bo… to na pewno nie będzie komfortowe dla Josha. Możemy razem wychowywać Lils, ale nie koniecznie tak. - mówiła względnie spokojnie, bo nie chciała go ranić, nie chciala traktować źle mimo wszystko, ale takie spotykanie się we trójkę… no cienko to widziała. - Wszystko. Przyzwyczaiła się do tego, że mieszkamy razem, ale musi się odzwyczaić. I właściwie to chciałam zaproponować Joshowi żeby się do nas wprowadził, więc… to kolejna nowość. - nawet na niego nie patrzyła gdy to mówiła, bo czuła się z tym cholernie źle - z tym, że będzie o tym w ogóle wiedział.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Popełnił kilka błędów… – ale zaraz uniósł dłonie w poddańczym geście, nie chcąc jej już bardziej wkurwiać bo wiedział, że za bardzo nic to nie da życiowo ani jemu, ani jej. On za to sądził, że jednak chodziło zapewne odrobinę o Jamesa, ale… No wiadomo, tak bywało, wszyscy z tym żyli. Tak czy siak, gdy wspomniała, że dzieci nigdy nie są szczęśliwe, gdy rodzice nie są razem, pokiwał ze smutkiem głową, bo coś w tym było.
– Wiem, ale… Naprawdę chcę naprawić naszą relację, nawet jeśli chodzi stricte o kwestie rodzicielskie, Lex. Chcę, żebyśmy oboje mogli być dla Lily – odparł cicho, patrząc jej w oczy. Naprawdę tak było, no. :V – Okej, doceniam to mocno, nie mówię, żebyśmy to robili co tydzień, ale chociaż tak raz na dwa – wzruszył ramionami, mógł się nawet zgodzić raz na miesiąc, byle ją widywać, nie?
– Och… Czyli zamieszkacie razem? To aż tak poważne? – zmarszczył brwi, bo dla niego to było strasznie szybko. Ledwo się rozstali, a ona już miała mieszkać z innym… No słabo. :c

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Obaj popełniliście, więc może powinniście być w związku, porobić sobie to nawzajem i zobaczyć jak to działa - nie powiedziała tego nawet ze złością, bardziej z jakimś emocjonalnym zmęczeniem, bo tak trochę to widziała. I ją smuciło to, że najpierw pozwoliła na to, żeby Lils się do niego przyzwyczaiła tak mocno, teraz to się popsuło, ale… no co miała zrobić? Zostać z nim dla niej? To byłoby chujowe dla ich małej rodziny, za którą dość mocno tęskniła, ale po prostu z tym żyła.
- Ale nasze rodzicielskie relacje nie są w żaden sposób popsute - wyrzuciła papierosa do jakiejś popielniczki i podeszła bliżej. - Zawsze będziemy rodziną. W tym temacie niewiele się zmienia, ale naprawdę uważasz, że spędzanie razem czasu ma sens? Nie chcę ranić też ciebie w tym wszystkim, Jay. Naprawdę… - odetchnęła głęboko. Mimo to, pogładziła palcami jego ramię delikatnie. - Chociaż raz na dwa tygodnie powinno być okej - dodała, mimo że wiedziała, że Williams będzie chodził nerwowo przez cały czas trwania takiego lunchu czy spaceru, ale kurcze, ciężko jej było odmówić, po pierwsze ze względu na małą, a po drugie… no też go mimowolnie widywać chciała. Ciężka sprawa, eh.
- To znaczy… no jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale… to jest coś nowego tylko dla Lily. Mieszkaliśmy razem prawie dwa lata, byliśmy małżeństwem, więc to całkiem normalne. Chyba. - wzruszyła delikatnie ramionami. - I tak Lily by ci powiedziała prędzej czy później, jeśli faktycznie zamieszkamy ze sobą - przygryzła delikatnie dolną wargę, ale zrobiło jej się jakoś cholernie przykro. Przykro, bo do mieszkania z Jasonem na początku była nastawiona nie bardzo spoko, ale… to Josh. To wydawało jej się czymś zupełnie innym.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Nie skomentował jej słów odnośnie tego, że powinni być w związku, bo nie widział w tym żadnego celu, gdy jednak powiedziała, że ich rodzicielskie relacje nie są popsute, spojrzał na nią z lekkim sceptycyzmem. No serio? On uważał, że jednak troszeczkę były, skoro nie potrafiła przekazać Lils jemu tylko się ciągle kimś wysługiwała w tym temacie, nie?
– Jak to nie są? Lex, nawet nie umiesz z nią do mnie przyjechać tylko wysyłasz Cece albo Josha – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy. – Będziemy, ale rodziny spędzają razem czas i uważam, że to ma sens teraz, kiedy jest taka malutka. Gdy będzie większa, myślę że można odpuścić, ale teraz to wydaje mi się dla niej ważne – wzruszył ramionami, kiwając głową, że raz na dwa tygodnie powinno być okej.
– Och, rozumiem. Mam nadzieję, że dobrze się wam będzie razem mieszkało – uśmiechnął się lekko, ale troche go uspokajało, że Cee nadal tam miała mieszkać. Nie wiedział oczywiście, że nie miała, ale im mniej wiedział tym lepiej spał, right? :lol: A widząc jej smutne spojrzenie delikatnie wyciągnął dłoń w jej stronę i pokrzepiająco potarł jej ramię.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Robię to, bo cię kocham, okej? Muszę po prostu poskładać sobie w całość wszystko, bo inaczej udręczę ciebie, siebie i Josha. I wiem, że prędzej czy później mi przejdzie. Przeszło mi raz, przejdzie znowu - powiedziała wprost, żeby nie sądził, że dla niej to wszystko to jeden wielki luksus. Inna sprawa, że teraz, za drugim razem te uczucia do niego były zupełnie inne niż za pierwszym razem i jakoś ciężej je wszystko szło, ale cóż. - Ale w pewnym sensie masz rację i wiem, że Lily tego może potrzebować. Zapominasz tylko o tym, że jak ją do tego przyzwyczaimy, to już zawsze będzie tego potrzebowała. To nie zmieni się z wiekiem, chyba że jak stanie się nastolatką, bo wtedy będzie miała pewnie w dupie wszystkich dorosłych - powiedziała to nawet z lekkim rozbawieniem, zaraz jednak nieco markotniejąc. Kiedy pogłaskał jej ramię, sama wyciągnęła dłoń do jego policzka.
- Pewnie za jakiś czas będzie łatwiej ze sobą rozmawiać i w ogóle - powiedziała cicho, uśmiechając się do niego czule i muskając palcami miejsce, w którym tworzyło się zagłębienie gdy się uśmiechał. Opuściła jednak grzecznie dłoń, bo raczej takie gesty nie były na miejscu, nie? A czy będzie łatwiej… no kurwa, trochę się wahała.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Spojrzał na nią nieco zaskoczony tym nagłym wyznaniem miłości. Odetchnął głęboko, bo uznał, że… Skoro go kochała nadal, to chyba miał jakieś szanse, nie? Tak mu się wydawało i tych szans marnować zdecydowanie nie zamierzał.
– Rozumiem, że musisz sobie to poskładać w całość, ale naprawdę chciałbym, żeby nasza córka miała pełną rodzinę, przynajmniej w miarę możliwości – powiedział cicho, patrząc jej w oczy. no chciał tego, cholernie. I wierzył, że może tak być i że mogą się widywać, a potem jakoś sobie to wszystko wychodzi, tak jak sobie wychodził za pierwszym razem, nie? :lol:
– Ale teraz jest tylko dzieckiem, w przyszłości myślę, że będzie jednak trochę bardziej rozumiała naszą sytuację – wzruszył ramionami, bo on to trochę tak widział i miał nadzieję, że do swojej wizji życia ją jednak przekona bardziej niż mniej. :lol:
– A co jeśli nie będzie, Lexie? Wiesz, że tak też może być – wzruszył ramionami, bo tak to widział. Mogło być łatwiej, ale mogło też łatwiej wcale nie być, right? Przejebane. Odetchnął głęboko jednak, bo czuł jej dotyk i naprawdę cholernie za nią tęsknił, no. :c

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Cóż, ona też nie była zadowolona z tego, że to powiedziała, ale była pijana, a on swoją obecnością odrobinę ją udręczał i… cóż, powiedziała to. Inna sprawa, że powiedziała to też przed podjęciem decyzji więc chyba to nie było nic aż tak strasznego. Chyba.
- Dobrze wiesz, że też bym tego chciała, ale to wszystko trzeba robić z sensem, a nie też przeginać w drugą stronę. Jak sobie kogoś znajdziesz, to myślisz, że ten ktoś będzie zachwycony z tego, że widujesz się ze swoją byłą? Musimy na to patrzeć przyszłościowo, Jay - powiedziała spokojnie, ale myśl o innej lasce przy nim nie była fajna, chociaż oceniać by nie oceniała jednak, nie? Sama kogoś miała. Cóż, żyłaby z tym. - Okej. - powiedziała tylko, bo nie chciało jej się dalej dyskutować na ten temat w takich stanie upojenia, w jakim była.
- Będzie, na pewno. Przecież to nie może trwać wiecznie - wzruszyła delikatnie ramionami. - Przeszło raz, przejdzie znowu - powtórzyła, bo przecież kiedyś sobie jakoś ruszyli na przód bez siebie, nie? Dadzą radę znowu. Chyba.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

Westchnął tylko cicho, bo niby miała rację, a on sobie nie zamierzał nikogo znajdować. A kiedy powiedziała, że przeszło raz, przejdzie znowu… Cóż, nie chciał wcale, żeby jej przechodziło.
A Josh obserwował, jak Lex dotykała czule policzka Jasona i się lekko wewnętrznie gotował. Tak więc zdeptał peta, którego dopalał na tarasie tę scenkę obserwując, uśmiechnął się uroczo i podszedł do tej wspaniałej parki.
– Wszędzie cię szukałem skarbie – powiedział, delikatnie całując kącik jej ust i natychmiast obejmując w talii. – Wracamy do środka? No wiesz, do zaproszonych gości? – uniósł brwi, bo wiedział, że Jason zaproszony nie był i w zasadzie to nawet na type nia patrzył, bo się obawiał, że jego parszywy ryj obije, jak tylko na niego spojrzy. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Lexie naprawdę wierzyła w to, że jej przejdzie. Pokładała w tym właściwie wszelkie nadzieję, bo miała wrażenie, że w końcu po prostu umrze wewnętrznie czując się tak przy Jasonie, a tego naprawdę nie chciała. Teraz za to umarła wewnętrznie gdy zobaczyła Josha i już po jego minie wiedziała, że na nich patrzył. Chujowo.
- Miałam do ciebie zaraz wracać - powiedziała z delikatnym uśmiechem i sama go objęła ramieniem w pasie, wsuwając dłoń do tylnej kieszeni w jego spodniach. - Tak. Zdzwonimy się w sprawie tego lunchu, okej? Pa, Jay - i sama pociągnęła Josha w kierunku wejścia do wynajętego apartamentu, odwracając na moment głowę i posłała tylko Jasonowi przepraszające spojrzenie. Oboje mieli za co się przepraszać, nie? Kiedy weszli do środka, zatrzymała się.
- Jason zaproponował, żeby ze względu na Lily umawiać się czasami na lunch albo spacer. W sensie ja, on i mała - powiedziała, lustrując go wzrokiem, zaraz przyciągając go za materiał koszuli do siebie.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

No cóż, Jay nie chciał wierzyć, że jej przejdzie, bo nie chciał, żeby tak było. A Josh z kolei miał nadzieję chyba, że generalnie nic już do Jasona nie czuła, chociaż wewnętrznie wiedział, że nadzieja ta jest przeokrutnie złudna. Odetchnął zatem głęboko, gdy go objęła ramieniem w pasie i wsunęła dłoń do jego tylnej kieszeni.
– Lunche, serio? Myślę, że oboje wiemy, że to nie ze względu na Lils chce te lunche organizować – wzruszył lekko ramionami, bo trochę tak to widział. Ale nie jego cyrk, nie jego małpy. – W zasadzie mógłbym na te lunche chodzić, skoro jestem twoim facetem, a chyba cała nasza trójka powinna się względnie dogadywać dla małej, nie? – uniósł brwi, bo pewniej by się czuł będąc z nimi, bo Jasonowi nie ufał jak psu. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

No czy ten nasz kochany Joshy oszalał? Dla niej było jasne, że to nie zniknie z dnia na dzień, podejmując swoją decyzję o tym wiedziała i chyba sądziła, że Josh też ma tego świadomość. Cóż.
- No nie wiem sama, może ma trochę racji? Przyzwyczaiła się do tego, że jest ciągle z nami, razem i może… może takie spotkanie raz na jakiś czas nie będzie niczym strasznym. Nigdy nie musiałam się nad czymś takim zastanawiać - wzruszyła delikatnie ramionami, bo nie musiała, co więcej nie miała nikogo w znajomych kto byłby w takiej sytuacji więc wiadomo. Zmarszczyła czoło słysząc jego słowa. - Naprawdę? To na pewno nie jest dobrym pomysłem. Może za kilka miesięcy, na pewno nie teraz - stwierdziła, bo już sobie wyobrażała ten lunch i wcale wyobrażenie miłe to nie było. Przesunęła dłonią od jego klatki piersiowej, przez szyję i dotarła do policzka.
- A z kolejnych beznadziejnych tematów, chciałabym cię uprzedzić, że pojutrze wpadnie Niko, Ben i Cee i zrobimy mini urodziny dla solenizanta w towarzystwie Lils. Chcesz spróbować genialnego, różowo-brokatowego tortu w wykonaniu tego małego demona? - zmieniła celowo temat, bo nie chciała dłużej o Jasonie z nim dyskutować. Wręcz uważała, że o tym powinni mówić jak najmniej.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Może ma trochę racji, serio? Lexie, to jasne, że proponuje to, bo chce cię odzyskać, a twoje gesty wcale mu nie ucinają nadziei na to, że tak się stanie – rozłożył bezradnie ręce, bo trochę tak to widział. Przechylił lekko głowę. – Czemu nie jest dobrym pomysłem? No przecież przy dziecku nie będę go tyrał ani nic, a naprawdę, skoro chce być rodziną, to chyba jestem już trochę w pakiecie, nie? – spytał, unosząc lekko brwi i spoglądając jej w oczy, lekko muskając palcami jej policzek. Odetchnął głęboko, gdy wspomniała o mini urodzinach dla Niko.
– Kurwa, a nie wystarczy mu ten zegarek, który mu dałyście? Jeszcze ten zjeb, który cię kocha nam potrzebny – mruknął pod nosem, bo zadowolony i szczęśliwy z tego powodu nie był zupełnie, nie? No mierziło go wewnętrznie, że Niko ją kochał i wcale mu się nie podobało, że miał znów bywać u niej w domu, tym bardziej, że Josh nie wiedział jeszcze, że chciała, żeby razem zamieszkali, nie? :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Nie wiem, chyba raczej nie wykorzystywałby Lily do takich celów. Sam po niej widzisz, że za nim tęskni. Jest mała, nie rozumie dlaczego nagle rodzice ze sobą nie rozmawiają - powiedziała cicho, bo trochę Jay jej na głowę jednak wjechał tymi tekstami, mimo że bardzo się przed tym broniła. Zignorowała słowa o gestach, bo wolała nie podjudzać jego zazdrości głupimi dyskusjami :lol: - Bo mimo wszystko, dla niego to też nie będzie na pewno łatwe, Josh - wyjaśniła, sama palcami jego zarośnięty policzek gładząc. - Zacznijmy spotkania rodzinne w poszerzonym gronie od świąt. To będą dobre przedbiegi - wzruszyła ramionami. już i tak na myśl o świętach jej się ulewało, ale cóż, będą musieli to przetrwać. Jakoś. Odsunęła się jednak od niego gdy ZNOWU pocisnął po Niko i uderzyła go w klatkę piersiową swoją mini torebką, dość mocno.
- Kurwa, przeginasz - uniosła palec w górę. - Jeszcze raz go tak nazwiesz, a naprawdę się zacznę poważnie nad tobą zastanawiać, bo mnie wkurwiasz - powiedziała, ponownie go torebką uderzając i zmroziła go wzrokiem. - Chciałam ci zaproponować, żebyś się wprowadził, bo myślę o nas cholernie poważnie, ale musisz się ogarnąć, bo czy tego chcesz czy nie, Niko będzie do nas przychodził. Bo chcę tego ja i Lily. Okej? - podparła się teraz pod boki, kręcąc głową. Boże, no wkurwiał ją maksymalnie takim niedojebanym podejściem.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Dlatego trzeba jej to wytłumaczyć i powoli przyzwyczajać. Jeśli pójdziesz na jeden taki lunch, to mała będzie chciała więcej takich wyjść, Lex – zauważył spokojnie, bo jednak mała była trochę taka, że jak się dawało jej palec, to chciała całą rękę, ale była przy tym tak urocza, że Josh nie był nawet zły, tylko z radością jeszcze dorzucał drugie łapsko i dwie nogi. :lol:
– Dla nikogo ta sytuacja nie jest łatwa – wzruszył ramionami, ale gdy wspomniała o świętach, westchnął z rezygnacją, bo wiedział, że wypali milion fajek, żeby tego skurwysyna nie cisnąć. :lol: W każdym razie, gdy uderzyła go w klatkę piersiową, odetchnął.
– Przepraszam, no po prostu nie podoba mi się, że ci wyznał miłość, a wy mu organizujecie urodziny – spojrzał na nią ze smutną miną i odetchnął głęboko. A potem wspomniała o zamieszkaniu razem i wsunął dłonie tak, by ją objąć pomiędzy tymi podpartymi rękoma.
– Okej. Chętnie się wprowadzę… – zamruczał, wyraźnie patrząc na nią z czułością, bo wiadomo – naprawdę doceniał, że o tym pomyślała.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Chciałabym, żeby było jej po prostu dobrze - wydęła usta w podkówkę. No a jeśli miało ją to uszczęśliwić, to Lexie mogła chodzić na te lunche, spacery i całą resztę. Inna sprawa, że mogła też przeżyć spotkania z samym Jasonem, bo przecież prędzej czy później i tak będą musieli rozmawiać czy coś. - Wiem, ale tak sobie wziąłeś, to tak masz - puściła mu oczko. No, uprzedzała, że będzie ciężko. Jej też byłoby łatwiej, gdyby Jay wyjechał na inny kontynent, albo chociaż do innego stanu, nie?
- Ale w dupie mam twoje przeprosiny. Ostatni raz to robisz - stwierdziła, właściwie go po prostu informując. - Nie wyznał mi miłości po to, żebym z nim była. Powiedział to po to, żebym nie lamentowała że potrzebował dystansu. Zresztą, chyba mu trochę przeszło bo dzisiaj zachowywał się normalnie - dodała, dla jasności i Lexie znowu żyła w bańce, w której miała nadzieję, że Niko przeszło i elo :lol: Kiedy ją objął, odetchnęła głęboko.
- Już się trochę wprowadziłeś, dlatego warto to po prostu dopiąć do końca. - posłała mu lekko rozbawione spojrzenie, łapiąc go za podbródek i całując go w usta czule. - I by the way, Jasonowi też o swoim pomyśle powiedziałam, tak jakbyś się martwił, że daje mu jakiekolwiek nadzieje - dodała, chociaż o tym że wyznała mu miłość wspominać nie wolała :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”