WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ben / Cece / Elias

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- Po prostu pytam, nie chcę, żebyście się znowu pospinali przeze mnie - wzruszył ramionami, chociaż mimowolnie go tamto zachowanie Jamesa satysfakcjonowało bo przez to pokazywał, że nie był wcale takim słodyczkiem, nie? - Okej, w takim razie przyjdę na kolejną. Coś mam ze sobą przynieść? Czegoś ci będzie potrzeba tam? - uśmiechnął się do niej uroczo. W zasadzie, to Elias nie uważał, że był jej cokolwiek winny jeśli chodziło o tę ciąże, bo po prostu… gdyby miał pewnośc, że dziecko jest jego, byłby przy niej non stop. Ale w obecnej sytuacji, wydawało mu się to po prostu bez sensu. Po co przyzwyczajać się do dziecka, które mogło się okazać Jamesa? Takie miał zdanie, nawet jeśli mu było troszkę przykro jednak.
- Nie jest zjebem - powiedział, wywracając oczami. - Każdy popełniam błędy, ja też je robiłem. To nie sprawia, że jest zjebem. Zależy mu na Lex, ale zaakceptował to, że jest z Joshem i nie będzie robił nic głupiego. Chujowo za to zachowuje się Ben, że obiera jakieś strony, chociaż jedną ze stron jest jego bratem - dodał, bo tak to widział. Oczywiście, Jaya zamierzał bronić bo wiadomo, duet zjebów :lol:
- Na pewno to dobra opcja, żebyś mieszkała sama? Może jednak zostanie u Lex zanim on wróci? - zaproponował delikatnie, bo jakoś ona, w ciąży, po chemii i do tego mieszkająca sama… nie sądził że to dobra opcja.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Nie martw się – wzruszyła ramionami, bo jakoś nie do końca wierzyła w jego troskę o spiny między nią a Jamesem. Znała tego małego, ukrytego skurwysynka w nim, który zacierał łapki na wieść o tym, że ona i Jamie się poprztykali. :lol: – Nie, możesz przynieść sobie coś do czytania, to trochę trwa – wzruszyła ramionami. Ona doskonale zdawała sobie sprawę, że on uważał, że nie jest jej nic winny, ale jednocześnie sama uważała inaczej. Mierziło ją to życiowo i szczerze? Nie wierzyła też, że byłby przy niej cały czas, gdyby wiedział, że dziecko było jego. Bo jakoś… No nie widziała tego chyba, tak po prostu. Odetchnęła głęboko, gdy powiedział, że każdy popełnia błędy i on również je robił.
– O tak, wszyscy pamiętamy o twoich nie więcej niż pięciu błędach – wywróciła oczyma. – Oczywiście, że sprawia. Ty też jesteś zjebem – powiedziała bardzo bezpośrednio. – Albo raczej byłeś. Chociaż teraz też jesteś, bo strasznie mnie wkurwia, że się nawróciłeś dopiero teraz – hormony w niej buzowały, więc tak, teraz była na to wkurwiona. – Co ma za znaczenie, że jedna strona jest jego bratem? Jak ktoś się zachowuje chujowo, to można go tyrać – stwierdziła jak jakaś wyrocznia. :lol:
– Nah, dam sobie radę, Lexie będzie mnie zgarniać z rana i będziemy razem siedzieć w Rapture – wzruszyla ramionami, bo tak było dotychczas i nie chciała, żeby to się zmieniało, a sama da sobie radę. Zawsze dawała, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- To może wezmę laptopa i obejrzymy jakiś film? - tak mu wpadło do głowy, bo skoro to długo trwało to może jakiś jej ulubiony film rozluźni ją emocjonalnie? I myliła się totalnie, bo gdyby tylko miał pewność… byłby na każdym usg. Bo posiadanie z nią dziecka wydawało mu się cudowną perspektywą, przecież zawsze go chciał, może nie koniecznie w momencie w którym się ostatnio znajdowali ale kochałby je nad życie, serio.
- I znowu wracamy do wypominania mi wszystkiego? Po co, Cee? - zapytał cicho, bo nie chciał się kłócić, nie chciał, żeby była zła i nie chciał jej wkurwiać ale widział, że trochę jednak to robił. Odetchnął głęboko. - Dobrze wiesz, że nie wszystko przychodzi mi od razu. Czasami muszę sobie wszystko w głowie na spokojnie poukładać. I ułożyłem - wzruszył delikatnie ramionami. Co prawda, zdecydowanie za późno skoro zdążyła wejść w związek z kimś innym ale… no starał się. - Nie powinien i tak tego robić, ale okej - westchnął ciężko. Nigdy Bena nie lubił, a teraz to juz go wkurwiał maksymalnie :/
- Okej, ale jeśli byś czegokolwiek potrzebowała… jestem dla ciebie. Po prostu dzwoń. Nawet w nocy - musnął palcami jej nagie ramię, ale zaraz kulturalnie dłoń zabrał.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Możemy obejrzeć film – uśmiechnęła się do niego delikatnie, bo w zasadzie zajęcie czymś myśli było chyba jedyną opcją, nie? No i mogła się mylić, ale jej wydawało się, że dla niego wcale ta perspektywa nie była cudowna. Bo miał tę perspektywe i nawet nie zapytał o Rosie. :C A wcześniej sam mówił, że to nieodpowiednia pora na dziecko, więc… Tak, zdecydowanie miała w głowie wizję, w której jej dziecko – nawet jeśli okaże się jego – nie było mu na rękę.
– Sam zacząłeś temat błędów, a te nie więcej niż pięć zamierzam ci wypominać do końca życia, bo to był początek końca wszystkiego co znałam i co kochałam – powiedziała spokojnie, bo tego mu akurat nie powiedziała, chociaż nie chciała się kłócić. Ot, wiedziała, że te nie więcej niż pięć razy stało się trochę tekstem wręcz stand-upowym, z którego sama cisnęła bekę. – To fajnie – i miło, chciałoby się dodać, ale nie zamierzała już tego dodawać. Odetchnęła, mimochodem wywracając oczami na słowa o Benie, ale nie komentowała, dorosły był, mógł robić co chciał, ona też przecież po stronie Lavinii nie stawała, bo była zjebana. :lol:
– Elias, nie mów tak, bo nie jesteś dla mnie, gdybym potrzebowała CZEGOKOLWIEK – podkreśliła ostatnie słowo i tak, miała na myśli ciążę. – Ale doceniam to w kwestii chemii, jeśli coś się będzie działo, dam znać – no miała ochotę wyjebać szambem, ale się kulturalnie powstrzymała.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- Okej - pokiwał głową powoli. W takim razie weźmie laptopa, a przed jazdą do niej zrobi listę filmów, które lubiła oglądać gdy miała zły humor, tak właśnie. Żeby poczuła się nawet minimalnie lepiej podczas przyjmowania chemii. Skrzywił się trochę na jej słowa, bo nie za bardzo miał siłę na kłócenie się z nia, szczególnie gdy była tak mocno osłabiona - ale niby osłabiona, a czepiała się jak zawsze :lol:
- Mogę cię w tym momencie tylko bezskutecznie za to przepraszać - stwierdził cicho, bo co innego mógł? Nic. Nie dało się tego już naprawić, ale świadomość swojego chujowego zachowania miał jak najbardziej.
- Jestem na tyle, na ile potrafię. - powiedział wprost, biorąc głęboki oddech bo wyłapał o co jej chodziło. - Nie chcę chodzić póki co na usg, nie, bo nie chcę potem czuć się jak ostatni frajer gdy dziecko będzie Jamesa, a ja się przywyczaję. Nie będzie wtedy sensu żebym je widywał nawet po urodzeniu i proszę cię, Cee. Zrozum to - poprosił, patrząc na nią smutno. - Jeśli potrzebujesz porozmawiać o czymkolwiek, nawet o dziecku, jestem dla ciebie. Ale na inne rzeczy nie chcę na razie sobie pozwolić - dodał jeszcze, żeby zrozumiała w końcu o co mu chodziło. Zmuszanie go do czegokolwiek i robienie afer nie miało przecież sensu, no.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Westchnęła ciężko, gdy powiedział, że może ją w tym momencie tylko za to bezskutecznie przepraszać. Posłała mu nieco rozczulone, odrobinę nawet rozbawione spojrzenie.
– Elias – powiedziała zupełnie poważnie, chwytając jego podbródek. – Gdybym ci tych nie więcej niż lama razy nie wybaczyła, to bym w ogóle z tobą nie została. Oboje wiemy, że koniec nastał w innym momencie – powiedziała smutno, bo prawda była taka, że ich małżeństwo skończyło się, bo nie umiał być przy niej, a potem po prostu poszedł na obiad z ekskurwą. Cóż. Takie było życie. I tego wybaczyć mu nie do końca umiała, chociaż… Teraz był dla niej faktycznie dobry.
– Mhm – wzruszyła ramionami. – Ale ja cię nie zmuszam, po prostu nie mów, że mogę na ciebie liczyć w każdej sytuacji, skoro nie mogę. Kiedy byliśmy małżeństwem też nie do końca mogłam i w zasadzie o tyle jest to dobre, że nie mam całkowitego życiowego bólu dupy, że cię nawróciło – wzruszyła ramionami. – Poza tym, rozumiem to. I jeśli chodzi o rozmowy o dziecku, to skoro ono cię nie interesuje i nie interesuje cię jak się w tej ciąży czuję, to chyba nie do końca widzę sens poruszać temat – powiedziała spokojnie, muskając palcami brzuszek, ale nie mówiła tego wbrew pozorom z pretensjami tylko z lekkim smutkiem.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- Tak. Dlatego cię przepraszam nie tylko za zdradę, ale za całokształt, Camille - powiedział cicho, spuszczając wzrok w dół. Nie przepraszal przecież za samą zdradę, ale głównie za to, że ogólnie byl chujowym mężem w ostatnich miesiącach ich związku i naprawdę miał tego świadomość. Gdyby mógł, teraz zrobiłby wszystko inaczej, ale nie mógł, więc cóż. Wysłuchał jej w ciszy, nadal nie patrząc na nią. No cóż, miała rację.
- Nie powiedziałem, że temat dziecka mnie nie interesuje. Jeśli potrzebowałabyś porozmawiać o tym co czujesz i myślisz, również w tym temacie, to mogę posłuchać i cię wesprzeć. - wyjaśnił delikatnie. Niemniej jednak, odetchnął głęboko.
- Ale jak będziesz znała płeć, to możesz mi dać znać, czy potwierdziły się twoje przeczucia - uśmiechnął się do niej delikatnie. Był ciekawy w zasadzie wszystkiego co z tą ciążą związane, ale po prostu… no nie chciał sam siebie ranić i robić w chuja, eh.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Naprawdę miałam nadzieję, że będziemy na zawsze – powiedziała, spuszczając wzrok i nie komentując jego słów. Miała, dlatego robiła wszystko, żeby go wesprzeć, gdy George przyszedł na świat, dlatego mu wszystko wybaczała i serce jej się nadal łamało, że wyszło jak wyszło, a z Jamesem… Było zupełnie inaczej. Bo był zupełnie inny niż Elias.
– Eli… Nie powiedziałeś też, że cię interesuje, a skoro nie zadajesz pytań, to… Nie czuję potrzeby, żeby o tym porozmawiać, bo nie sądzę, żebyś chciał o tym słuchać. Lex czy Ben czy James chcą, ty nie i to jest w porządku – wzruszyła ramionami, bo nie chciała wsparcia na siłę.
– Nie, spoko. Jak będziesz gotowy czy coś to sam zapytasz – wzruszyła ramionami, bo pewnie, że mogła mu dać znać, ale chyba wolała, żeby to on wyszedł z inicjatywą i pytaniami, nie? A ona wypiła trochę drinka, chociaż poczuła się nagle okrutnie zmęczona i przytłoczona życiem.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

Elias westchnął tylko ciężko bo też liczyło na to, że będą razem na zawsze, ale to zjebał i jeśli dziecko się okaże Jamesa to wiedział, że na nic nie będzie mógł mieć nawet mini nadziei. A potem się z nią pożegnał i pewnie zgarnął Jasona, widząc jak Lex wychodziła objęta z Joshem z tarasu. No cóż, próba nie udana. Znowu chujowo, eh.

Benji natomiast przyglądał się jak panowie wychodzą, skinął tylko Jasonowi głową, ale że widział minę Cece więc dosiadł się, siadając obok niej i objął ją ramieniem.
- Nie wiem dlaczego tu przyszli, ale ewidentnie nie poprawiła ci obecność Eliasa humoru. Chcesz zostać czy wracać powoli do domu? - zapytał, składając czułego buziaka na jej skroni. No cóż, próbował jej naprawić nastrój ale ewidentnie Costas planował go sukcesywnie rozpierdalać.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Pożegnała się z Eliasem spokojnie, bez większego entuzjazmu czy żalu, jednak uśmiechnęła się, gdy Ben ją objął ramieniem i objęła go również, przytulając się do niego mocno i oddychając głęboko. Bo ta bliskość dała jej więcej komfortu psychicznego niż cała rozmowa z Eliasem.
– Bo to głupi i głupszy, oni sami chyba nie wiedzą, po co tu przydreptali – wzruszyła lekko ramionami i zacisnęła usta. – Chcę do domu, ale jeśli chcesz zostać, to wezmę ubera- uśmiechnęła się do niego delikatnie, bo istotnie, uber też był opcją. Dobrą opcją.
– Bo jednak jesteś na imprezie i powinieneś się bawić, Ben – powiedziała, wstając od stolika spokojnie i posłała mu delikatny uśmiech.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nie wiem skąd wam się wzięły te przydomki dla nich. Głupi i głupszy, duet zjebów… ale nie powiem, trochę się sprawdzają - zaśmiał się cicho, chociaż… trochę mu Jasona było szkoda w tym całym bajzlu, bo widział, że mu zależało na Lexie, ale mimo wszystko pomagać mu w tym nie zamierzał. Już wystarczająco pomagał mu na początku, gdy Lexie przyjechała do Seattle, nie? Inna sprawa, że Eliasa szkoda mu nie było już w ogóle. Jebać go, generalnie. - No co ty, odwiozę cię. Nie będziesz siedzieć sama, a pewnie spać od razu i tak nie pójdziesz - wzruszył ramionami. On się już pobawił, wolał zdecydowanie wesprzeć ją emocjonalnie. Wstał od stolika zaraz za nią, zgarnęli płaszcze i wsiedli zaraz do auta. Jechał raczej spokojnie, bez większego pośpiechu i odetchnął w końcu.
- Wiesz, tak pomyślałem, że jeśli nie chciałabyś mieszkać sama, to możesz wprowadzić się do mnie i Harrego. W końcu to i tak twój apartament, a młody by się ucieszył - puścił jej oczko. No, mogła. Nie widziałby w tym większego problemu.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– No bo się tak zachowują. Jak dwa zjeby i jak głupi i głupszy, chociaż nie wiadomo, który jest który – wywróciła oczami z rozbawieniem, jeszcze całując policzek Bena i uśmiechnęła się do niego delikatnie. Kiedy jednak uznał, że ją odwiezie, pokiwała głową, bo faktycznie, zapewne zasnąć nie będzie mogla.
– Okej, dzięki, Ben- uśmiechnęła się do niego lekko i faktycznie wsiadła do samochodu, zapinając pasy. Uniosła na niego spojrzenie, gdy wspomniał, że mogła się wprowadzić do niego i Harrego.
– To już trochę wasz apartament – uśmiechnęła się do niego uroczo, bo tak to widziała. – Nie, nie chcę wam sprawiać kłopotu, po chemii nie było najgorzej, dam radę, poza tym myślę, że Julie nie byłaby zachwycona, gdyby się okazało, że mieszka z tobą ciężarna przyjaciółka z rakiem – zaśmiała się pod nosem. – Pytał mnie jak się czuję w związku z chemią, wiesz? Ta ciąża totalnie go nie interesuje. I wiesz, rozumiem to z jednej strony, ale z drugiej strasznie mnie to wkurwia. Bo on się nie chce rozczarować. Ja też się nie chciałam rozczarowywać nim, ale się rozczarowywałam raz za razem i przetrwałam – mruknęła, zaczynając trzepać nerwowo nogą, bo odpalało ją to wewnętrznie i chyba musiała się wygadać. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Może kiedyś dojrzeją, chociaż wątpię. - westchnął ciężko. Pewnie nie raz próbował do głowy Jaya dotrzeć, ale zwykle było tak, jak było. A głowę Eliasa mógł co najwyżej rozjebać :lol: Pokiwał głową na jej słowa.
- Rozumiem twoją odpowiedź, ale generalnie Julie raczej nie będzie mieć nic przeciwko. Przecież będziemy spać w osobnych łóżkach i nagiej środy raczej nie będziemy celebrować, wiesz? - zaśmiał się pod nosem, chociaż nie zamierzał jej jakoś mocno tego wbijać do głowy. - Ale jeśli zmienisz zdanie, to zapraszamy. Może czasem nawet zrobimy ci śniadanie, bo pewnie jesz jakieś gówna o ile jesz - pokręcił z rozbawieniem głową, ale to rozbawienie zniknęło gdy usłyszał jej słowa odnośnie Eliasa.
- Nie wiem co mam ci na to powiedzieć, Cee. Moim zdaniem, jeśli nie jest zainteresowany, to nie powinnaś się tym udręczać. Może dla niego to faktycznie nic łatwego, dumę ma wybujałą jak skurwysyn, także wiesz. Nie każdy facet jest w stanie znieść myśl, że dziecko może nie być jego - wyjaśnił jej spokojnie, chociaż tłumaczenie tego frajera nie było dla niego zbyt fajne, ale cóż.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Nie sądzę, obaj powinni kurwa spłonąć w piekle – mruknęła pod nosem, lekko naburmuszona, chociaż w zasadzie wcale tego nie chciała. Odetchnęła głęboko, gdy powiedziało tym, że Julie nie będzie mieć nic przeciwko. Mimo to posłała mu rozbawione spojrzenie, gdy wspomniał o nagiej środzie.
– O nie, bez nagiej środy? Tym bardziej nie ma sensu, żebym się wprowadzała – dźgnęła go palcem w żebra z rozbawieniem, mimo to, gdy wspomniał o jedzeniu gówien, pokręciła głową. - Odżywiam się zdrowo, bo matka mojego dziecka o mnie mocno dba – zaśmiała się pod nosem, bo faktycznie, jadła regularnie – wiedziała, że powinna, chociaż nie było zupełnie widać, bo poza brzuszkiem nadal wyglądała mizernie mocno.
– I nie udręczam. Nie odzywam się i nie widzę sensu się odzywać, dopóki on sam tematu nie poruszy, ale mnie nosi jak o tym myślę – przyznała cicho, nadal nóżką trzepiąc tak, że cały samochód chodził. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nawet w piekle by ich nie chcieli, daj spokój - powiedział z lekkim rozbawieniem, bo obawiał się, że szatan by oszalał z tą dwójką, która pewnie by nawet tam połączyła siły w ten debilny sposób, w który robili to teraz :lol:
- No niestety, masz faceta. Ale jakbyś się rozstała kiedyś z Jamesem, a ja będę sam, to możesz się wprowadzić i możemy nagie środy praktykować. Wciśniemy dzieciaki Lexie albo coś i hulaj dusza - puścił jej oczko, chociaż oczywiście żartował. Plus nie sądził, żeby Juls obecność Cece przeszkadzała, bo jednak to nie było nic strasznego, prawda? - Aha, jasne. A zamiast łapać kilogramy to je tracisz. Jak to działa, moja piękna pani przyszła mamo? - zerknął na nią kątem oka bo w sumie wiedział, że coś tam jadła ale pewnie nie do końca tyle, ile powinna. Plus nerwy i wiadomo.
- To niech cię nie nosi - wywrócił oczami z rozbawieniem. - Olej to, serio. Jak będzie chciał przy tobie być, to będzie. Jak nie… to znaczy, że to ma jeszcze mniej sensu niż zakładałaś kiedykolwiek. Nie jest wart jakiejkolwiek relacji z tobą - położył dłoń na jej kolanku żeby jej noga przestała majtać autem i westchnął cicho.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”