WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Josh & James

ODPOWIEDZ
I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

Generalnie słysząc, że była Jasona jest w ciąży, dość mocno to mielił. Aż musiał sobie wyjść na jakąś wódkę, bo kurwa trzeba było być debilem, żeby posuwać inną dupę, mając Lexie. Josh był specjalistą od debili w temacie, tak wiec emocjonalnie to przeżywał. W zasadzie to wszystko, co działo się i z Lex i z Cee trochę mielił i przeżywał, bo domyślał się, że Jamesa też zabijało, jak Cece cierpiała będąc z innym. Z innym, który w dodatku nie umiał jej dać tego, czego potrzebowała. Ach.
Tak czy siak, kiedy siedział przy barze i dołączył do niego Jamie, odetchnął i pokazał barmanowi, żeby przyniósł Jamesowi to samo, co sam pił.
- Wpierdolisz mi, czy mogę spokojnie pić? - spytał, posyłając mu lekko smutne spojrzenie. Cóż, jak miał zebrać wpierdol, to trudno. Należało mu się maks.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

Jamie przeżywał aktualnie to, co przeżywała Lexie, bo pewnie zdążyli się już spotkać - on, Cee, Lex i pewnie też Niko, co Jamie nawet zniósł :lol: - i pewnie pierwszy krzyczał, że powinna go pojebać, ale wiedział, że jej do tego nie przekona. Sama musiała do tego dojść, ale udręczony był strasznie. Do baru wszedł, bo dzisiaj wszyscy mieli zajęty wieczór, a on chyba potrzebował się napić i gdy zobaczył Josha, już wiedział, jak sobie urozmaici wieczór :lol: Po jego pytanie, James nie wiele myśląc odwinął się i mu zajebał prostego. Tak jak powinien to zrobić dawno temu, ale jednocześnie tak, żeby nie skończyło się napierdalaniem. Wyjął z kieszeni chusteczki i podał mu jedną na otarcie łez i nosa, który pewnie najbardziej ucierpiał.
- Teraz możesz pić - powiedział, siadając obok i wziął kieliszek wódki którą Joshua zamówił i wypił na raz. - Daj nam butelkę - rzucił do barmana, a potem przeniósł wzrok na Josha. - Powinienem ci tak najebać, żebyś na swoim zjebanym ślubie wyglądał jak życiowe zero, którymś jesteś - stwierdził, nalewając im obojgu po szocie. I mógł to zrobić, ale wiedział, że Lex u niego była. I że względnie po ludzku się chociaż raz zachował, cóż.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Fair enough – mruknął, gdy James mu zajebał, ale chusteczkę przyjął, otarł noc, z którego trochę krwi pociekło. Ochrona pewnie się zainteresowała, ale pokazał, że wszystko jest okej i pewnie wypił na raz kieliszek, który przed nim postawiono.
– Doskonale o tym wiem, James – wzruszył ramionami. – Jak się czuje Lex? – spytał, chociaż pewnie coś tam pisali po tym, jak spędziła noc w jego apartamencie. No generalnie nie, żeby nie był z tego powodu zadowolony, bo był. Ale czuł potrzebę odwołania tego ślubu w pizdu, bo nawet jeśli nic by nie miało być między nim a Lex, to… Cóż, nie do końca umiał być z inną, wiedząc, że ONA jest obok.
– Jak się czujesz z sytuacją z Cece? – spytał, patrząc na niego z ukosa, bo nie sądził, by Charlestonowi przeszło. Widział nawet na kawalerskim jak on patrzył na Cee i jak ona patrzyła na niego.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

- Fair byłoby cię zajebać. To jest tylko spotkanie się w połowie - stwierdził, wzruszając ramionami, w zasadzie nawet lekko się teraz uśmiechnął. A na ochronę nie zwrócił uwagi, bo w chuju to miał. Miał wisielczy nastrój nie tylko przez Lex, ale trochę przez to, że Cee i Elias mieli znowu starać się o dziecku i trochę go to gniotło życiowo.
- Co z tego, że to wiesz? Co to nam wszystkim zmienia? - wywrócił oczami. - Byłeś moim najlepszym przyjacielem - powiedział, wlepiając wzrok w butelkę przed nim. I potem już nigdy Jamie się tak z nikim nie przyjaźnił. Miał ziomków, to jasne, ale jakoś nigdy weny nie miał na większe przyjaźnie. - Jak to Lexie. Robi dobrą minę do złej gry. Przy nas ryczy, a potem wraca i dalej bawi się z nim w dom. - i nie rozumiał tego zupełnie, ale gdzieś tam sobie myslał, że może Jay nie zachowa sie jak szmata, może będzie dobrze? Oby. - Poza tym, nie powinieneś z nią rozmawiać. Nie rób jej tego. Szczególnie, że ona go nie zostawi tak łatwo, a ty zaraz bierzesz ślub - dodał jeszcze, żeby mieli ten temat też wyjaśniony.
- Tak jak zawsze. Chujowo. Ale Elias się stara, ona jest szczęśliwa, mają się starać o dziecko więc… co mogę? - westchnał cicho. Nie mógł nic.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Zawsze jakieś rozwiązanie, nie? – westchnął cicho, bo sam miał ochotę się zajebać, ale no… Żył z tym, nie? Widział jednak, że jego [eks]przyjaciel miał chujowy nastrój. I trochę mu współczuł. Josh od czasu tego co odjebał raczej stał się samotnikiem, nie nawiązywał bliższych relacji, bo czuł, że na nie po prostu nie zasługiwał.
– Absolutnie nic. Po prostu wiem. Wiem, że zjebałem nam wszystkim życia, okej – a najbardziej sobie i Lexie. – A ty moim – powiedział, opróżniając kieliszek i przenosząc wzrok na Jamesa. – Chujowo – rzucił na słowa o Lexie ze smutkiem. – On na nią nie zasługuje. Nie, żebym ja zasługiwał po tym, co odpierdoliłem, ale… On już jest wybitnym chujem – stwierdził cicho, zaciskając usta.
– Przyszła do mnie sama, a ja ślubu jednak nie biorę – wzruszył ramionami. No bo wyjebał Daisy z mieszkania zapewne dzisiaj i zapewne dzisiaj potrzebował się napić w związku z tym, a że nie miał z kim – pił sam.
– Możesz ją odbić. Obaj wiemy, że możesz dać jej sto razy więcej niż Elias, a ona… Widziałam, jak cię uspokajała w klubie, James. Taka miłość nie przechodzi ot tak – wzruszył ramionami. – A naklejenie plastra z napisem DZIECKO na ich problemy to najbardziej debilna rzecz jaką dzisiaj usłyszałem – dodał polewając im znowu.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

- Nigdy cię nie zajebałem tylko po to, żebyś musiał z tym żyć. A słyszałem, że żyje ci się ciężko - bo słyszał, pewnie nawet nie od Lexie, tylko od Cece, która usłyszała od Lex, która słyszała od Jasona. Cóż :lol: - Trochę tak - stwierdził, bo trochę zjebał. Bo potem już wszystko było inaczej i ciężej. Nigdy tego fenomenu nie rozumiał, ale jak rozsypało się ich małżeństwo, to wszystko potem poszło salwą. - Cóż - wzruszyl ramionami chociaż to rozjebanie przyjaźni też go zawsze bolało, bo nie mógł się z nim przyjaźnić po tym, co zrobił jego siostrze, nie?
- Przez chwilę myślałem, że będzie jej z nim dobrze. To jedyny facet po tobie, z którym się normalnie zachowywała - pomijając fragmenty w których jego ukochana siostra się wycofywała, ale cóż :lol: - Może i przyszła, ale nie powinieneś… wiesz czego nie powinieneś robić. - westchnął. Ale na słowa o ślubie przechylił głowę na bok i spojrzał na niego w końcu. - Dlaczego? - zapytał spokojnie. A kiedy słuchał jego słów o Cee, pokręcił głową.
- To Cece. Sama musi z niego chcieć zrezygnować, ale już nie wiem co on musiałby odjebać, serio. - czasem miał wrażenie, że Cee Eliasa nie zostawi nigdy. - Nie przetłumaczysz. - dodał jeszcze, zaraz wlepiając wzrok w blat. - Najgorsze jest to, że mam z nią tak jak ty z Lex. Tylko w moim przypadku to ma jeszcze mniej sensu, bo nigdy nie była moja - ale też Jamie aż tak nie spierdolił, nie?

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Zdaję sobie z tego sprawę, James – bo zdawał, owszem, a żyło mu się ogólnie w chuj ciężko i było mu okropnie, bo jednak… Ciągle myślami wracał do czasów, gdy byli we czwórkę. I tęsknił za tymi czasami okropnie. Skinął głową na jego słowa, ale generalnie już nie komentował, żeby się bardziej życiowo nie dołować. Odetchnął głęboko i skinął głową.
– Cóż, najwidoczniej jednak jest zjebem – stwierdził, wzruszając ramionami. – Nie, czego nie powinienem robić? – uniósł brwi, bo po prostu był dla Lex, gdy potrzebowała się wygadać i tyle. – Bo kiedy mieszkam z nią w jednym mieście, to nie ma sensu, żebym brał ślub. Nigdy nikogo nie pokochałem po niej i nie sądzę, że to się zmieni – wzruszył ramionami bezradnie.
– No właśnie. To Cece. Znajdź sobie kogoś, jak będzie zazdrosna to w końcu tego frajera kopnie w dupę – wzruszył ramionami. – Czy ty jesteś debilem? – jęknął, cicho. – Oczywiście, że była twoja. Kurwa, wszyscy wiedzieli, że jest całkowicie twoja. Wiesz, ile się nasłuchaliśmy jej lamentu jak wyjechałeś? – nie wiedział, bo Josh mu nie mówił, ale było tego lamentu WCHUJ.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

Gdzieś tam i Jamie został w punkcie, w którym tęsknił za tym wszystkim, ale nie mogli niczego poradzić. Żyło się dalej. Jakoś.
- Niestety, ten zjeb jest ojcem Lily. Poznałeś ją, co? Kochana jest - mimowolnie uśmiechnął sie szerzej. No była. A Jamie kochał swoją chrześnicę jak szalony, serio. - Nie rób… nie rób niczego, przez co znowu będzie jej chujowo. Nie możesz być blisko. - pokręcił głową. Niby doceniał, że ostatnio zachowywał się super ale nie chciał żeby coś między nimi było. - To może powinieneś się wyprowadzić - rzucił, bo chyba wolał tą wersję. - I dlatego nie powinieneś z nią być blisko. Bo ona nikogo nie kochała jak ciebie - i pewnie dostałby zjeby od Cee, że to mówił, ale chciał żeby Josh nie przegiął bo się troszczył o Lex i jej serce. Tak jak bał się o serce Cee.
- W sumie - stwierdził, bo nie pomyślał o tym. - Mam ci znowu przyjebać? - zapytał z lekkim rozbawieniem na te słowa o byciu debilem. Skinął na barmana, żeby podał lód i zawinał go w serwetke i wcisnął Joshowi w rękę. - Wiem o tym co czuła. Rozmawialiśmy o tym. Ale nie chcę jej zmuszać do niczego, niestety naprawdę Eliasa kocha - rozłożył bezradnie ręce. - Jedziemy na nasz ulubiony bal niedługo - wywrócił oczami. - Nikt już go nie lubi, a i tak musimy tam być - westchnął ciężko. Nie, bo ostatni który lubił był jak byli we czwórkę. Potem już zawsze była chujnia.

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Jest cudowna. I widać, kto ją wychowywał – rzucił z rozbawieniem, bo charakterek ewidentnie miała po Lexie z nutką Cece, ale przez to czuł, że mógłby pokochać to dziecko nad życie, gdyby tylko miał szansę. – Zranienie jej było najgorszym co zrobiłem w życiu. Nigdy później nie byłem sam szczęśliwy, James. Nie zraniłbym jej ponownie – powiedział cicho, patrząc mu w oczy, bo taka była prawda, a odnowiony kontakt z Lexie koił jego duszę na sposoby, których nie umiał wyjaśnić. Strasznie ją kochał. Nadal.
– A ja nigdy nie kochałem nikogo jak jej. I nigdy nie pokocham – powiedział zupełnie szczerze, obracając pusty kieliszek w dłoniach. Mimo to, posłał mu rozbawione spojrzenie, gdy spytał, czy ma mu znowu przyjebać.
– Podziękuję za tę przyjemność. Kurwa, zależy ci na niej, James. Wiesz, że Camille kocha wielkie gesty i jak ktoś o nią walczy. Zawalcz. Tylko na swój sposób. Pomóc ci? – spojrzał na niego spokojnie, bo mógł. Mógł mu pomóc. – To nie zmuszanie. Nie przykujesz jej do siebie kajdankami. No, chyba że w sypialni, ale w to nie wnikam – puścił mu oczko. – Po prostu może to jej coś uświadomi, a Elias ją tyra psychicznie, obaj o tym wiemy. Ty jej możesz dać wszysko, czego chciała i więcej. Wszystko, czego potrzebuje. Jedyne pytanie brzmi, czy gdyby w międzyczasie zaszła w ciążę z tamtym frajerem, byłbyś w stanie wychowywać jego dziecko? – uniósł brwi, bo tak, to było jedyne pytanie, a Joshy sobie przyłożył lód do nosa. – Zawsze kochałem ten bal. I twoją rodzinę – uśmiechnął się lekko.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

- Umiałbyś ją traktować jak swoją? - zapytał. Jamie patrzył na Josha teraz ze smutkiem, gdy słyszał jak mówił o Lexie. Bo w pewnym sensie… chciałby mu pomóc. Ale bał się, że jeśli mu pomoże, to będzie chujowo i drugi raz by sam nie zniósł tego wszystkiego. Jego pytanie było czysto teoretyczne, nie zakładal że Lex w ogóle by wzięła Williamsa znowu pod uwagę ale wiadomo.
- Wiem - wiedział i rozumiał. Miał tak samo. Pod tym względem obaj mieli przejebane. Wysłuchał w ciszy jego słów o tym, że powinien zawalczyć. Powinien. Może to nie było najgorsze rozwiązanie?
- Jasne, że mógłbym wychowywać jej dziecko. Zrobiłbym dla niej totalnie wszystko. Przecież wiesz - wywrócił oczami. - Elias ją kiedys uszczęśliwial w chuj. A teraz jest jebaną kurwą, która nie widzi co traci - i nawet powiedział to bez aluzji o Joshu jednocześnie :lol: - Albo może problemem jest to, że nie traci i dlatego ma to w chuju. Nie wiem. - i nie chciał wnikać bardziej. Patrzył jednak na Josha z lekkim zaciekawieniem.
- Jedź ze mną - powiedział nagle, nalewając im wódkę. - Mi będzie raźniej, a ty… będziesz mógł sobie popatrzeć na moją siostrę - zaśmiał się cicho. Bo przecież nie powie wprost, że mógłby mu ewentualnie tyci pomóc :lol:

autor

-

I never meant to hurt you It's just something I do I guess it's not a good excuse
Awatar użytkownika
32
190

chirurg plastyczny

Swedish Hospital

belltown

Post

– Jasne, że tak. Jest cudowna. I taka rezolutna. Najwspanialszy dzieciak na świecie, a spędziłem z nią jakieś piętnaście minut – i widać było, że nie mówił tego, co James chciał usłyszeć – mówił to totalnie szczerze, widocznie zajarany małą, ale… No wiedział, że pytanie było czysto teoretyczne. Westchnął ciężko i skinął głową. No bo tak, zdecydowanie mieli przejebane.
– Wiem, ale musiałem to usłyszeć. Ona by mi urwała chuja, ale lubiłem ją mieć jako przyjaciółkę – wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się nieznacznie. – Słowo klucz. Kiedyś. Poza tym nigdy nie uwierzę, że była przy nim tak szczęśliwa jak przy tobie – wzruszył ramionami, bo wiedział, że była wtedy najszczęśliwsza na świecie. – Może – przytaknął. – I może czas sprawić, że w końcu straci na rzecz kogoś, kto będzie ją traktować tak, jak powinien. Ona cię nadal kocha, James. Może to wypiera, ale to po prostu widać. Dziwię się, że Elias nie dostaje pierdolca jak się z tobą spotyka – wzruszył ramionami. Uniósł brwi.
– Twój ojciec mnie rozjebie – rzucił z lekkim rozbawieniem. – Czyżbyś chciał zrobić tyci Deal? – poruszył brwiami z lekkim rozbawieniem, bo jemu ten Deal odpowiadał.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”