WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lexie & Jason

ODPOWIEDZ
Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

| chwilę po ostatniej


Udręczyła się jednak tym lunchem. Tym, że próbowanie rozmawiać normalnie z kimś, kto tak chujowo ją potraktował było naprawdę trudne. I bezsensowne. Jasne, była ciekawa co u niego - miała ochotę wypytać o pracę, dowiedzieć się czegoś więcej nawet o tej Daisy, z którą miał brać ślub, tylko po co? Przecież nie będą ziomkami. Nie będą chodzić regularnie na takie lunche ani nic. Weszła więc do Rapture, mijając wszystkich w milczeniu i kiedy przeszła przez drzwi biura, klapnęła na kanapie nawet nie zdejmując płaszcza.
- Poszłam, byłam miła jak na mnie. - oznajmiła Jasonowi, opierając głowę o oparcie kanapy i wlepiła wzrok w sufit. - Nic nie zjadłam, więc może po prostu zamówimy coś już w domu? - nie patrzyła na niego nadal, tylko siedziała, rozłożona na tej nieszczęsnej kanapie, trochę naleśnikując. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jason widział, że była udręczona, chociaż dreptał wokół biura w rapture tak, że niemal wydreptał jakąs dziurę w podłodze. Nie uśmiechało mu się zupełnie, że poszła na Lunch ze swoim byłym, w dodatku takim, który żywił do niej uczucia. I nie, żeby on się temu dziwił – bo zasadniczo to rozumiał i szanował życiowo, bo Lex była najwspanialsza na świecie, ale nadal – była jego, tak? :lol:
– Jestem dumny – powiedział spokojnie, siadając obok na kanapę i objął ją delikatnie ramieniem, całując skroń kobiety.
- To co to za lunch, bez jedzenia? – sprał srając mentalnie czy czasami się jakoś dobrze nie bawiła. :lol: W każdym razie, pokiwał głową. – Możemy, chcesz powoli wracać, jeśli chcesz. W sensie do domu, skoro nic nie zjadłaś – powiedział cicho, patrząc w nią jak w obrazek.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Szalony chyba był myśląc, że mogłaby się jakkolwiek na tym spotkaniu dobrze bawić albo że mógłby się czuć zagrożony. Lexie była naiwna, pokazała to bardzo w tym okresie w którym Jay był nadal z Nellie, ale nie przesadzajmy, nie aż tak :lol:
- Też byłabym z siebie dumna, gdyby nie to, że wstałam i powiedziałam, że nie chcę tam być - przymknęła powieki, przekręcając głowę na bok żeby spojrzeć na niego gdy usiadł obok niej. - Lunch z byłym mężem. Ciekawe, kiedy ten drugi wyłoni się przed nami. Jebane Seattle, wszyscy byli wyrastają spod ziemi - powiedziała to nawet z lekkim rozbawieniem, przysuwając się bliżej i musnęła delikatnie jego usta swoimi. Fakt, że relacji z nim nie żałowała. Zdecydowanie było jej z nim dobrze, kilka rzeczy mogli jeszcze dopracować, ale wiadomo :lol:
- Za chwilę - stwierdziła, przesiadając się mu na kolana i zdjęła płaszcz z ramion, rzucając na kanapę, a sama się teraz do niego po prostu mocno przytuliła. - Potrzebuję miłości - stwierdziła, bo miłość od Josha jakoś jej serca nie radowała, nie? - A jak pojedziemy do domu, to Lily będzie znowu łazić i krzyczeć, że chce psa. Możesz ogarnąć budowę tego domu szybciej skoro już wie o psie? - bo pewnie Niko powiedział :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

No on nie wiedział, jedyne co rozumiał jego męski mózg to to, że Charlestone poszła się spotkać na lunch ze swoim eks, który to eks do niej nadal żywił uczucia, a to wystarczyło Jasonowi, żeby mentalnie dostawać strasznego pierdolca. Cóż. W każdym razie, gdy wspomniała, że też byłaby z siebie dumna, gdyby nie wyszła, to wywrócił oczami.
– Słuchaj, zrobiłaś to, co uważałaś za najlepsze dla siebie. Nie da się do końca żyć ciągle tym, żeby zadowolić innych. A zadowalanie jego to zdecydowanie nie twoja rola – stwierdził spokojnie, wzruszając ramionami. – Miejmy nadzieję, że się nie wyłoni – mruknął pod nosem nieco naburmuszony, ale nieco przeciągnął ten pocałunek i uśmiechnął się delikatnie. Kiedy przesiadła się na jego kolana, objął ją w talii, delikatnie muskając ją palcami.
– Jak bardzo potrzebujesz tej miłości? – zamruczał cicho, patrząc na nią z lekkim rozbawieniem. – No przecież też masz dom, więc niech Niko jej tego psa kupi i już niech przestanie nasza wspaniała córka marudzić – poruszył lekko brwiami z rozbawieniem, bo w gruncie rzeczy uważał, że to brzmiało jak plan, nie? :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Domyślała się, że pierdolca dostawał, ale jej zdaniem zupełnie niesłusznie. Nie wiedziała, co musiałoby się odjebać, żeby zostawiła go dla kogoś takiego jak Josh. Traktowała to jako przeszłość - bolesną, w pewnym sensie dość ważną, ale nadal przeszłość. Chociaż o samym Jasonie też tak wcześniej myslała, nie?
- Nie zamierzałam go zadowolić. Chciałam sobie udowodnić, że wcale mnie nie rusza jego widok, ale rusza i bynajmniej nie dlatego, że coś do niego czuję, po prostu… straszny tupet trzeba mieć, żeby mówić o uczuciach do innej osoby, gdy planujesz ślub. Chujowy z niego człowiek - westchnęła cicho. No chujowy, bo nie rozumiała nadal jak można brać ślub kiedy nadal żywisz uczucia do innej osoby. Szkoda jej było tej laski, no. Opcjonalnie, pierdolił tak żeby popierdolić. Cóż. - A nawet jeśli, to jemu kawalerskiego nie będziemy robić - rzuciła z lekkim rozbawieniem, muskając palcami jego policzek i uśmiechnęła się spod jego ust delikatnie gdy przeciągnął pocałunek.
- Bardzo, wręcz rozpaczliwie - mruknęła cicho, muskając ustami delikatnie jego szyję. Wywróciła oczami na słowa o psie. - Ale za mało tam miejsca na psa, Jamiego i jeszcze kota Cee - stwierdziła, bo ogólnie dużo ich tam wszystkich było :lol: - Bardzo świrowałeś gdy poszłam? - zapytała, rozluźniając jego krawat i zdjęła mu go z szyi, zaczynając powolutku rozpinać jego koszulę.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Owszem, dostawał, może i niesłusznie, ale w jego głowie ten pierdolec był jak najbardziej słuszny i nikt go nie miał przekonać, że białe jest białe, a czarne jest czarne. :lol: W każdym razie, tak mu się wydawało, że nikt go nie przekona. :lol: Gdy wspomniała jednak, że nie zamierza go zadowalać, westchnął cicho i pokiwał ze zrozumieniem głową.
– Okej, to po prostu twoja przeszłość. Bolesna przeszłość w dodatku taka z niewyparzoną gębą – wzruszył ramionami, bo tak to widział, ale skoro tak już było, to nie zamierzał się jakoś mocno życiowo z tym kłócić, nie? W każdym razie, gdy wspomniała o kawalerskim eksia numer dwa, wywrócił oczami.
– Zdecydowanie nie. A z Joshem też już się może nie zobaczysz, Seattle to duże miasto – uśmiechnął się delikatnie i spojrzał jej w oczy, zaczynając powoli ściągać jej koszulkę i całując ją nieco bardziej namiętnie.
– Cóż, zrobiło się tłoczno, ale damy radę – mruknął pod nosem, ściągając już całkiem jej bluzkę i zaczynając obsypywać pocałunkami jej dekolt. – Tyci – odparł na pytanie o świrowanie. No nie bardzo, tylko troszeczkę świrował. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”