WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jason & Elias

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Chociaż jeden nie chciał jej wkurwić :lol: Kochała w tym momencie Niko jeszcze mocniej za to, że jednak mózgu z bandy tych debili miał najwięcej.
- Należy ci się znacznie mocniejszy wpierdol, ale to nie jest odpowiednie miejsce. Eliasowi też - wywróciła oczami. Obaj powinni dostać wpierdole życia, ale pliz, no nie w trakcie tak dużej imprezy, nie w klubie i nie przy tylu ludziach. Trochę klasy, kurwa.
- Nie wnikam - stwierdziła i zignorowała natomiast spojrzenie Jasona, a Joshowi posłała przepraszające spojrzenie jeszcze raz. - To w kontakcie - powiedziała jedynie, a kiedy weszli do biura i usłyszała słowa Jasona, przymknęła oczy i policzyła do dziesięciu.
- Ale dotknąłbyś, gdyby mnie tutaj nie było. - powiedziała całkowicie pewna swoich słów i ta pewność jej naprawde przyjemności nie sprawiała. - Nie istotne, to tancerka, po to są. - dorzuciła jeszcze, naprawdę nie mając ochoty na jakieś większe kłótnie, chociaż widać było, że ją trochę emocjonalnie nosiło. Wyjęła z biurka tequilę i pociągnęła z niej kilka łyków. - No i co? Myślisz, że pójdę z nim na ten lunch i się wyrucham? - zacisnęła usta, kręcąc głową. - A nawet jeśli coś do mnie ma, to nie mój problem, ale zdecydowanie pomoże to w tym, żeby wystawił nam tylko piękne opinie. - dodała, siadając na biurku i mierząc go wzrokiem.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Pokręcił głową na jej słowa. Jasne, oczywiście, że by dotknął, gdyby jej tu nie było, ale przecież to było tylko niewinne tańczenie, tak? Jak na każdym kawalerskim się zdarzało, come on. Nie było sensu robić żadnych afer ani tego typu rzeczy, bo to było małe, niewinne i całkowicie niepotrzebne, nie?
– No co ty, przecież wiesz, że takie laski mnie nie jarają zupełnie. Liczysz się tylko ty – spojrzał na nią przepraszająco. – Przykro mi, że Elias odjebał – dodał, trochę Eliasa pod autobus wrzucając, ale musiał ratować siebie, nie? To, co się działo w prywatnej loży – nie wnikał, bo wnikać nie miał ochoty. :lol:
– Nie, nie myślę, że się z nim przeruchasz, ale on nadal ma do ciebie bardzo dużo, sam stwierdził, że gdybyś mu dała szansę, to by rzucił tamtą swoją dupę – jęknął cicho, patrząc na nią. – Nie wystawi nam żadnej opinii, polubił mnie, więc nie będzie problemów robił, noo… Nie idź tam – spojrzał na nią teraz jak naburmuszony dzieciak.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Dotknąłbyś. I przestań lecieć w chuja, bo za moment się na ciebie bardzo, ale to bardzo wkurwię, Rosenthal - powiedziała, naprawdę próbując być jak najspokojniejsza, ale w tym momencie bardziej od tancerki na jego kolanach wkurwiało ją to, że znowu próbował się wykręcić od mówienia prawdy. Czy ona miała wadę wymowy naprawdę?
- Powiedziałam, że to nie istotne - jej ton głosu trochę ostrzejszy się zrobił w tym momencie. - Nie czepiam się. Nie komentuję, a ty dalej drążysz temat. - dodała. - A ty, jako jego super koleżka, nawet nie zareagowałeś. - prychnęła, bo ona nie lubiła takiego odbijania piłeczki. Szczególnie że sam nie był w stu procentach w porządku, prawda? - Wiedziałam, że tak będziecie jak tam pójdziecie. - skrzywiła się, a kiedy zaczął mówić o słowa Josha, to posłala mu pełne politowania spojrzenie.
- Cudownie, aż mi się mokro zrobiło na myśl o jego zdradzieckim fiucie - wywróciła oczami, bo ona Joshem nie była zainteresowana zdecydowanie. - Dlaczego w ogóle z nim o mnie rozmawiałeś? - zapytała, z lekkim zdziwieniem, bo tego nie rozumiała w ogóle. - Potraktuj ten lunch jako konsekwencje nie myślenia - stwierdziła, wzruszając ramionami. Ona też prosiła, żeby nie szedł. Ale poszedł i wziął Eliasa i Cee teraz pewnie będzie umierac mentalnie po raz kolejny.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No dobra, może bym dotknął, ale naprawdę nie zamierzałem nic więcej robić, przecież wiesz, że cię kocham, Lex. Nie zjebałbym nas, nie zrobiłbym nic, żeby to zjebać, bo mi na tobie cholernie zależy – i nie dotarło do niego do końca, że właśnie rzucił bezmyślnie słowo na „k”. Bo w sumie dla niego oczywistym było, że ją kochał już od dawna. :lol: W każdym razie, spojrzał jej w oczy, gdy powiedziała, że się nie czepia, nie komentuje a to on drążył temat. No cóż.
– Uznałem, że jest dorosły, więc sam o sobie decyduje. Co miałem niby zrobić, zabronić mu? – spytał, marszcząc brwi, bo generalnie nie wiedział, czego od niego oczekiwała. Widząc jednak jej reakcję, westchnął ciężko.
– On zaczął o tobie mówić. W sensie że byłas jego jedyną miłością i że zjebał i w ogóle. I powiedział, że kiedyś chciałaś dużą rodzinę. I że Cece i James byli w sobie zakochani – zaczął wpadać w lekki słowotok, bo się strasznie tym lunchem zestresował, bidulek. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- To po co ściemniasz? Jezu, strasznie mnie tym wkurwiasz, Jason. Czy jestem aż tak okropna, że jak cokolwiek zrobisz nie tak, to nie potrafisz być szczery? Nie zostawię cię przez to, że jakaś szmata usiadła ci na kolanach, bo wiem na czym polega ich praca, po prostu… - urwała, bo do niej dotarły te słowa i patrzyła na niego lekko zdziwionym spojrzenie. - Kochasz mnie? - zapytała, dla pewności. Wiedziała, że u niego takie rzeczy przychodziły prosto, wręcz z dupy, ale skoro tego nie mówił, to chyba… tym razem nie zakładała tego.
- Ale przyszedłeś z nim, mogłeś go odciągnąć, nie wiem - bo nie wiedziała co mógł zrobić, ale już nie chciała mówić, że był zajęty tancerką, bo miała się nie czepiać :lol: Ale kiedy usłyszała co mówił Josh, nagle poczuła się zraniona słuchaniem o tym. Miała ochotę jak dziecko zasłonić uszy i schować się pod biurko.
- I nie mogłeś mu przerwać? - zapytała cicho, całkowicie zmieniając to bojowe nastawienie w tym momencie. - Naprawdę sądzisz, że chcę tego słuchać? Zdradził mnie po tym, jak ustaliliśmy, że chcemy mieć dziecko. I tak, chciałam mieć dużą rodzinę. Z nim. I potem nie chciałam już z nikim więcej, bo założyłam, że skoro on mnie zawiódł to zrobi to każdy po nim. A Cece i Jamie nawet jeśli byli w sobie zakochani, to nie jest sprawa twoja ani Eliasa. Może powinni razem być, bo wtedy nie musiałaby przez to wszystko przechodzić - zacisnęła usta, czując się w tym momencie udręczona tym wszystkim.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– No bo nie chcę, żebyś myślała, że to coś znaczy albo cokolwiek, ja… Nie wiem, okej? Po prostu bardzo nie chcę nic między nami zjebać, przepraszam, Lex – zaczął tłumaczyć, wymachując lekko rękami i odetchnął cicho, bo naprawdę tak było. Cholernie nie chciał. - No… Kocham. Przecież to wiesz, że cię kocham, nie? – no sądził, że wiedziała, inaczej by nie kupił domu dla ich rodziny.
– No… Mogłem, przepraszam – wolał ładnie przeprosić niż słuchać wyrzutów, chociaż generalnie to uważał, że to nie była jego rola, żeby biegać za Eliasem jak za dzieckiem i prosić, żeby nie zdradzał swojej żony, bez jaj. :lol: W każdym razie, kiedy spytała, czy nie mógł mu przerwać, odetchnął.
– Niby mogłem, ale w zasadzie byłem całkiem ciekaw tego, co mówił, bo miałem wrażenie, że mówi o zupełnie innej osobie niż ta, którą kocham – przyznał wyjątkowo szczerze, chociaż widział jej minę. Mimochodem, gdy zaczęła mówić o tym, że ją zdradził po tym, jak ustalili, że chcą mieć dziecko, podszedł do niej i objął ją mocno ramionami.
– Przepraszam, że jestem czasami zjebany – powiedział cicho, a gdy wspomniała o Cee i Jamiem, odetchnął głęboko. – Ale Elias naprawdę przecież by jej nie zdradził. Kocha ją nad życie - powiedział z lekkim smutkiem, bo przecież widać było, że Eli kochał Cee.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Ale przez to, że kłamiesz w takich pierdołach, nie wiem czy ufam ci tak mocno, jak powinnam - i ona powiedziała to szczerze. Bo skoro kłamanie o pierdołach było takie proste, to skąd pewność że nie okłamie jej w czymś dużym? Chciała mu ufać. Chciała z nim być, budować coś dobrego, ale nie z kłamstwem. Nawet małym. - Ja… nie byłam pewna. - wzruszyła lekko ramionami, ale nie odpowiedziała mu na te słowa za bardzo. Nie, bo była w tym momencie zła na całą sytuację która wyniknęła. Skinęła tylko głową na jego słowa, wiedząc, że nie przepraszał do końca szczerze :lol:
- Bo byłam inna - powiedziała cicho. - Ale kochałam go tak mocno, że gdy to zjebał, zabrał wszystko czego chciałam ze sobą. - dodała, mając nadzieję, że zaspokoił swoją ciekawość wystarczająco. Lexie zabrała Joshowi wiele rzeczy materialnych - a on zabrał część niej, która już potem nie wróciła. Nie, bo kochała go bardziej niż kogokolwiek innego, ale od lat na głos tego nie mówiła. I nie powie. Na pewno nie Jasonowi, żeby świrował jak to usłyszy :lol: Przytuliła się jednak do niego, napawając zapachem jego perfum i mocno obejmując ramionami w pasie.
- No jesteś, ale takiego cię kocham - szepnęła, nie do końca dumna z tego, że to mówiła, ale jednak… kochała. Nie jakoś na zabój, ale mogli dojść tego punktu. Chyba, że będzie kłamał. Wtedy lipa :lol:
- No i co z tego? Czasami miłość nie wystarcza do tego, żeby komuś wiecznie wybaczać. Poza tym, już raz jej to zrobił. Nawet pięć razy - westchnęła cicho. Inna sprawa, że Cee dała Eliasowi szanse, a Lexie nawet nie słuchała tłumaczeń swojego eksia. Po prostu wyjebała go z mieszkania i nigdy więcej na niego nie spojrzała, nawet podczas rozwodu. Aż do teraz, cóz.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Nigdy nie okłamałbym cię w większych sprawach – powiedział cicho, bo kłamał głównie w jakichś pierdołach, chociaż kiedy się ruchał z Nellie trochę zjebał nabożeństwo. Mimo to, wolał o tym szczególnie nie myśleć ani się nad tym nie zastanawiać. Odetchnął głęboko i pokiwał głową, rozumiejąc, chociaż chyba mu się przykro zrobiło, że nie odpowiedziała.
– Rozumiem, Lex – powiedział cicho, zanurzając nos w jej włosach i mając cichą nadzieję, że naprawdę to rozstanie musiało ukształtować resztę jej życia i to bynajmniej nie w pozytywny sposób. Odetchnął głęboko, napawając się zapachem jej perfum i starając się tego za mocno swoim pijanym mózgiem nie rozkminiać.
– Kochasz mnie? – uśmiechnął się do niej delikatnie i ujął jej buźkę w dłonie. Bo teraz z kolei się naprawdę ucieszył, co było doskonale widoczne, w jego ciemnych oczach. Odetchnął głęboko i spojrzał w oczy Lex.
– Ale… Nie zrobiłby tego więcej. Nie, że go bronię, ale wydaje mi się, że naprawdę nie chce jej tracić – wzruszył ramionami, ale jeśli mieli nie lubić Eliasa, żeby zostać razem, to był gotów na to poświęcenie. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Nie jestem tego czasami pewna - wzruszyła delikatnie ramionami. Starała się mu ufać, starała się nie myśleć o tym, że mógłby jej odwalić jakąś chujową akcję, bo generalnie… nigdy nic takiego nie zrobił. Ani jak byli razem wcześniej, ani odkąd są razem teraz - bo o tym z Nell próbowała nie myśleć i jednak tego nie liczyć. Nie byli w związku, wiedziała w co się pakowała, tak?
- Nie sądzę, ale to akurat na plus dla ciebie - powiedziała cicho, bo to nie to samo co zdradzająca go Nell. To nie było życie na spontanie, ani jakieś branie slubu po dwóch miesiącach. To była miłość i to było bardzo przykre. Dlatego udawała, że tematu nie ma. Tak było prościej. I zazdro, że miał pijany mózg. Też by chciała być pijana, eh. Pokiwała głową, patrząc mu w oczy.
- Kocham - uśmiechnęła się nawet do niego delikatnie, palcami muskając dłonie którymi obejmował jej buzię. - Inaczej bym się nie zgodziła na ten pojebany pomysł z domem - dodała z lekkim rozbawieniem, próbując nie myśleć o tamtym chujowym temacie. - Ale i tak pójdę na ten lunch. Niech się pojara. A ty z nim więcej nie rozmawiaj - poprosiła, bo nie chciała, żeby ten zjeb wyciągał w obecności Jasona cokolwiek z ich wspólnej przeszłości, nie było to nikomu potrzebne do szczęścia.
- Może i nie chcę, ale jest na dobrej drodze do tego. No serio, prywatny taniec? Jestem tolerancyjna jeśli chodzi o męskie wyjścia, ale też bym się wściekła. To chujowe - westchnęła ciężko, tuląc się do niego w tym momencie. - Tak się nie robi. - nie, będąc w związku, jej zdaniem przynajmniej.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Rozumiem, dlaczego nie jesteś tego pewna – powiedział cicho, patrząc na nią z lekkim smutkiem. – Ale naprawdę tak jest – ogólnie Jay był raczej prostym chłopem i nie miał jakichś szczególnych potrzeb emocjonalnych – uwielbiał Lexie, kochał ją całym sercem i nie chciał jej zrobić żadnej krzywdy.
– To dobrze, że mnie kochasz – zamruczał cicho, patrząc jej w oczy, ale pokiwał głową, gdy poprosiła, by więcej nie rozmawiał z Joshem. No mógł nie rozmawiać, jak miała taką emocjonalną potrzebę. – Rozumiem, ja tak nie zrobię – obiecał, obejmując ją ramionami, a potem uśmiechnął się lekko i pewnie razem wrócili do domu.

/ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”