WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Lex & Jay
właściciel
Rapture
belltown
Życie się jakoś toczyło i po przyjeździe z Somalii Jay w zasadzie był całkowicie spokojny. Niebawem mieli lecieć do jego rodziców, do Arizony i nie mógł się doczekać aż poznają swoją wnuczkę, która w jego skromnej ocenie była najmądrzejszym dzieciakiem na calutkim świecie. Tak czy siak, w tym momencie Jay generalnie był nieco zestresowany, bo jeden ze stałych bywalców klubu chciał się zdecydować na wynajem go na jakąś ważną imprezę - kto wie, może na jakiś wyjebany kawalerski albo coś? No i że chciał wynająć klub na niemal cały weekend, trzeba było to logistycznie ogarnąć, dlatego na spotkaniu dzisiaj była również Lexie, która jako manager najlepiej wiedziała, jak to wszystko wycenić.
- Polubisz Josha, jest naprawdę w porządku klientem i ma hajsu jak lodu, więc sądzę, że się z nim w tej kwestii na pewno jakoś dogadamy - uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, bo wiadomo - pieniążki były dobrą rzeczą, Jay pieniążki lubił.
- Dostaniesz za to piękną premię - puścił jej oczko i niewinnie uszczypnął w tyłek. No sztos dzisiaj wyglądała, ah.
Manager
Rapture
columbia city
- Nie lubię tego imienia, źle mi się kojarzy i każdy facet który ma tak na imię jest dla mnie skreślony, ale jeśli zostawi u nas sporo pieniędzy to może go zaakceptuję - zażartowała. Każdy człowiek lubił pieniążki, szczególnie tak duże, jak ziomek będzie miał zostawić, bo wstępną wycenę już pewnie przygotowała, nie? Kiedy uszczypnął ją zatem w tyłek, posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Pieniężną czy ty nią będziesz? - zamruczała, przyciągając go za krawat i musnęła jego usta swoimi. - Śpisz dzisiaj u nas czy u siebie? - przechyliła głowę na bok, wpatrując się w niego z uroczym uśmiechem. Pewnie ostatnio siedział i tak głównie u nich, ale kulturalnie wolała zapytać, nie? Zaraz jednak się odsunęła, poprawiając mu krawat bo usłyszeli pukanie do drzwi.
- Pan Williams przyszedł - uśmiechnął się jeden z ochroniarzy i nim głowa Charlestone połączyła nazwisko z imieniem, w drzwiach stanął jej były mąż.
- O kurwa - mruknęła pod nosem, trochę zamierając, bo tego pyska oglądać naprawdę nie miała ochoty.
- Lex? Co ty tutaj robisz? - wyszczerzył się do niej, tym swoim idealnym uśmiechem i ruszył w jej stronę, a ona zagryzła policzki od środka.
- Pracuję. - odpowiedziała najspokojniej jak umiała, ale chociaż była naprawdę zwykle bardzo kulturalna jeśli chodziło o pracę, to ręki chujowi nie podała. Nie wiadomo gdzie ją trzymał
właściciel
Rapture
belltown
– Może dostaniesz taką i taką, jak będziesz miła – pokazał jej język, gdzieś tam łapsko na jej pośladku zaciskając i wzdychając mimochodem. – U was, oczywiście – puścił jej oczko, chociaż po tym wszystkim chciał jej pokazać dom, który kupił dla NICH, hehe. I doczekać się nie mógł. Gdy ochroniarz powiedział, że przyszedł Williams, Josh uśmiechnął się.
– Wpuść go – powiedział Jay, ale nie rozumiał reakcji Lexie. A kiedy Williams wszedł do środka i znał jej imię, przechylił głowę. – Czekaj, znacie się? – uniósł brwi.
– No, całkiem dobrze się znamy, mógłbym powiedzieć, że od każdej strony, nie, Lexie? – Josh puścił jej oczko i uśmiechnął się delikatnie. – Świetnie wyglądasz, swoją drogą. Więc moja eks żona będzie mi urządzać kawalerski? – zaśmiał się dźwięcznie, kręcąc głową z rozbawieniem.
– Och, czyli tak się znacie – mruknął Jason, lekko skonsternowany całą sytuacją. Chujowo.
Manager
Rapture
columbia city
- Aha? - zdjęła jego dłoń ze swojego pośladka, bo wredota z niego straszna była, ah. - Lepiej, żebyś ty był miły, bo nie dostaniesz tego tyłka przez tydzień. A gwarantuję ci, że patrzenie a brak możliwości dotykania będzie dla ciebie baaardzo ciężkie - uniosła wyzywająco brew w górę. Niechże on jej nie prowokuje, bo założy najbardziej kurewskie gacie jakie znajdzie żeby go udręczyć Kiedy jednak Josh już był w środku i zaczął mówić o tym, że znali się od każdej strony.
- Znaliśmy. Teraz nie znamy się od żadnej strony, szczególnie od tej o której pomyślałeś myląc moje piersi z oczami. Bardzo nieprofesjonalne. - uśmiechnęła się do niego przeuroczo, dłonie na wspomnianych piersiach splatając. - Może tym razem twoje małżeństwo potrwa dłużej niż kilka miesięcy. Aż dziwne, że nadal cię stać na takie imprezy po tym, jak zasiliłeś mój budżet domowy - puściła mu oczko, wskazując na miejsce przy jakimś okrągłym stoliku i kiedy usiadł, zajęła grzecznie swoje miejsce.
- Dobrze wiesz, że niczego tak nie żałowałem jak tamtej nocy. Pomijając ten fakt, dobrze nam ze sobą było - stwierdził, lustrując ją wzrokiem.
- Och, tak. Cudownie. - mruknęła tylko, irytując się coraz mocniej, bo zdecydowanie - to był facet w którym zakochana była na zabój, ale fiutka w spodniach utrzymać nie mógł, nie? - Jason mówił, że chcesz wynająć cały klub na weekend, więc zrobiłam wstepną wycenę, wliczając w to tancerki, open bar i muzykę na żywo - zaczęła spokojnie mówić, ale Josh wpatrzony w nią jak w obrazek po prostu ją wkurwiał. No jebaniec, żonę miał mieć, a się tu będzie na nią gapił
właściciel
Rapture
belltown
– Jesteś wredna, wiesz o tym? – no była wredną małpą, ale taką ją miał, taką ją kochał i doskonale wiedział, że wtedy to by mu machała przed nosem gołą dupą i innymi walorami, a tego zdecydowanie bez możliwości skorzystania z tych walorów nie chciał.
– Och, Lex, przestań. Twoje piersi mogę zobaczyć w swojej głowie kiedy tylko chcę, przywilej eks męża – puścił jej oczko, uśmiechając się do niej bardzo słodko, z wyraźnym rozbawieniem. Jason za to się kompletnie nie odzywał, tylko czekał aż ta wymiana zda© ustanie.
– Cóż, Lex teraz jest szczęśliwa i zadowolona, ty też, skoro będziesz miał nową żonę, więc lepiej chyba przejść do interesów? – stwierdził Jay, a Josh uśmiechnął się uroczo.
– Skoro mam te interesy omawiać głównie z Lex, to może by się dała wyciągnąć na jakiś biznesowy lunch? Każdy dzień trzeba będzie omówić w zasadzie osobno – stwierdził nagle Josh, chociaż wcześniej mówił tylko ogólnikami i że im ufa, więc… Dramat, nie podobało się to Jasonowi zupełnie.
– Możemy zorganizować lunch we trójkę, ale nie sądzę, by był konieczny, generalnie Lex wie co robi, a ty miałeś się zdać na nas, Joshua – wzruszył ramionami niewinnie, uśmiechając się do skurwysyna przesłodko, bo nie będzie się tu wgapiał w JEGO LEXIE.
Manager
Rapture
columbia city
- Nie wątpię, ja natomiast w mojej głowie zapisałam sobie głównie ciebie pomiędzy nogami mojej koleżanki z roku. Ale to tylko taka luźna wizja, raczej rzadko się pojawia. Tylko jak zobaczę kontener na śmieci - rzuciła, mine mając całkowicie poważną w tym momencie i przeniosła wzrok na Jasona gdy się wtrącił i uśmiechnęła się do niego ledwie kącikami ust.
- Jak zawsze bezlitosna - aż dłoń na sercu położył, patrząc na nią z rozbawieniem. - Byłem gówniarzem, dobrze o tym wiesz - Josh nie wydawał się absolutnie zrażony, a Lex na końcu języka miała ochotę powiedzieć, że nadal nim jest skoro mając narzeczoną wdaje się w takie dyskusje. Odchrząknęła. Da radę, będzie profesjonalna.
- Biznesowy lunch brzmi dobrze, ale najpierw zapoznaj się z tym, co mamy przygotowane. Może wcale nie będziesz potrzebował niczego omawiać. Jeśli chodzi o organizację eventów, mam lepszy gust niż w kwestii wyboru facetów - stwierdziła, podsuwając mu stertę rzeczy które przygotowała.
- Mógłbym dostać kopię? Chętnie przejrzę dokładnie wszystko w domu - stwierdził. - Generalnie, czuj się zaproszony Jay. Skoro mam się zdać na Lexie, to na pewno będzie sztos - puścił jej oczko, finalnie jednak wzrok przenosząc na Jasona.
- Jason ma zaplanowany wyjazd w tym czasie - odpowiedziała za niego, całkowicie machinalnie, ale ni chuj nie będzie na ten wieczór szedł. Kurwa, po jej trupie
- Ale ty pewnie będziesz wtedy pracować? - uśmiechnął się do niej.
- Będę, ale nie bawię się z gośćmi - rzuciła, upijając łyk wody. A już na pewno nie z nim.
właściciel
Rapture
belltown
– Jasne, biznesowy lunch może być, ale zasadniczo tak jak Lex mówi, jest świetną organizatorką, więc myślę, że to będzie miało sens, jeśli będziesz miał jakieś uwagi – powiedział spokojnie. – Dziękuję za zaproszenie, Josh - ale gdy Lex wspomniała, że ma wyjazd zaplanowany, uniósł jedną brew.
– Zobaczę czy da się ten wyjazd przesunąć – stwierdził z lekkim uśmiechem, a gdy Lex wspomniała, że będzie pracować, westchnął wszystko. Josh jednak zaraz zebrał swoje kopie, poszedł i pewnie nawet sprzedał Lexie buziaka w policzek z uśmieszkiem mówiąc jej do zobaczenia.
– Ten chuj na ciebie leci, chyba nie łapie aluzji, że nie chcesz go widzieć, ale nie wiedziałem, że mam zaplanowane jakieś wyjazdy – rzucił z rozbawieniem.
Manager
Rapture
columbia city
- Do zobaczenia - mruknęła tylko, a w momencie gdy drzwi się za nim zamknęły, oparła się o oparcie krzesła i odetchnęła głęboko. - Bardzo się cieszę, że moje cycki w tej sukience podobają mu się, ale nie podobały na tyle mocno, żeby nie interesować się innymi - rzuciła, wyraźnie podkurwiona tym spotkaniem. Może nie podkurwiona - zirytowana. - No a co? Pójdziesz na ten kawalerski i się może z nim jeszcze zaprzyjaźnisz? Może pójdziemy też na jego ślub, a potem jebniemy czworokąt z jego nową żoną? Genialne, aż naszła mnie na niego ochota, może go poprosisz żeby jednak się cofnął? - zaproponowała, mierząc go wzrokiem. Ochujał do reszty - Chuj mu w dupę i każdy inny otwór jego ciała. Doleję mu domestosa do wódki cytrynowej - dodała jeszcze, bo nakręciła się przeokropnie, łapskami machając i wchodząc w tryb britisz inglish
właściciel
Rapture
belltown
– Nie no, zaprzyjaźnić nie, ale trochę mnie ciekawi ten jego kawalerski – posłał jej delikatnie rozbawione spojrzenie, bo istotnie, nieco go ta perspektywa bawiła i kłamstwem byłoby powiedzenie, że było inaczej, nie? Odetchnął głęboko i spojrzał na nią wywracając oczami.
– Żadnych czworokątów – wywrócił oczyma. - Proszę, nie dolewaj nikomu domestosu, co? I zwolnij trochę- jęknął cicho. – Policzymy mu podwójnie, możesz mu spierdolić ten wieczór jak tylko chcesz, zatrudnić jakieś grube, stare tancerki albo coś – poruszył brwiami, bo to mogła być okazja do zemsty, nie?
Manager
Rapture
columbia city
- To idź, poruchacie najwyżej razem - powiedziała, nim zdążyła to przemyśleć, bo nie chciała się na nim wyżywać, ale… miał penisa. A w tym momencie każdy z penisem ją irytował Nie przeprosiła jednak, tylko liczyła, że pójdą tematem dalej
- Ale na pewno? Pewnie ma piękną żonę. I głupią. Chyba, że tym razem wpadł na pomysł podpisania intercyzy, wtedy może mieć mądrą. O ile jakakolwiek mądra poleci na takiego pojeba - wywróciła oczami. Śmiechy śmiechami, ale hajsu na tym małżeństwie zebrała całkiem sporo, nie? - Chyba, kurwa, bez jakichś części ciała i najlepiej bez zębów. No nie mogę nawet mu utrudnić, bo to o Rapture będzie źle świadczyło. Ja tam pójdę, upiję go i podrzucę do łóżka jakąś męską prostytutkę. To też jakiś plan - ale wcale w swoim słowotoku nie zwolniła, bo ten kontener ze śmieciami po prostu jej mózg niszczył samym swoim jestestwem. Nie widziała go pewnie z dziesięć lat, a chuj ją strzelał tak samo jak kiedyś.
właściciel
Rapture
belltown
- Ty nienawidzisz zdrad, oboje to wiemy – wzruszył ramionami, ale przyciągnął ją do siebie i posadził na swoich kolanach. – Jesteś jedyną kobietą, z którą chcę uprawiać seks, Lexie – zamruczał do jej ucha, nosem nurkując w jej włosach.
– Cóż, w dupie mam jego żonę, najważniejsze, że ty masz znów okazję do orżnięcia go z hajsu, nie? – poruszył brwiami z delikatnym rozbawieniem i spojrzał jej w oczy. Bo miała. – Bez części ciała i bez zębów też możesz – zamruczał cicho. – Owszem, to również jakiś plan, wiem, że cię to wyprowadziło z równowagi, gdybym wiedział, że to on to bym odmówił – powiedział cicho, dość przepraszająco – jasne, że by odmówił. Ech, zjebał trochę, chociaż jej bul wers był całkiem zabawny.
Manager
Rapture
columbia city
- No nie. Bo zdrady są chujowe - wzruszyła ramionami, ale istotnie na jego kolana się przesiadła, póki co bokiem siadając i objęła go za szyję. - Na pewno? - zapytała, patrząc na niego niewinnym spojrzeniem. No niestety, jemu by już ucięła penisa i wcale nie była to metafora. Albo rozjebałaby łeb. W sumie dużo czarnych scenariuszy widziała Ale finalnie oparła czoło o jego czoło, patrząc mu prosto w oczy.
- Wyślę mu potem na maila poprawioną wersję kosztorysu, podniosę cenę o kilka dodatkowych cyferek - stwierdziła, powoli się wyciszając. Jakkolwiek adhd nie miała, to teraz jej się zdecydowanie załączyło i niemal jak Cee, nóżkami w powietrzu przebierała. - Jeśli ty masz tam iść, to nie będą miały też cycków. Sama im utnę - mruknęła pod nosem nadal niezadowolona perspektywą jego obecności tam, ale zabronić mu nie zabroni. - Znajdę tą męską kurwę specjalnie dla niego - dodała jeszcze, marszcząc czoło, ale westchnęła zaraz cicho. - Wiesz, miałeś prawo nie wiedzieć. Nie masz oficjalnej listy moich byłych - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, muskając swoim nosem jego nos. Inna sprawa, że liczyła, że z wiekiem Josh zrobi się paskudny i umrze w samotności, ale zasraniec dobrze się trzymał. Ugh. - I jeszcze będzie o moich cyckach szmaciarz mówił - mamrotała dalej, ale już wolniej. Nie miała do niego pretensji, ale swoje pomarudzić musiała
właściciel
Rapture
belltown
– Są - pogładził ją kojąco w talii, żeby się uspokoiła emocjonalnie. – Na pewno – dodał jeszcze, gdy spojrzała na niego tak bardzo niewinnie. No generalnie mocno zdawał sobie sprawę, że jemu by ucięła penisa, więc zdradzać jej nie zamierzał.
– Okej, szanuję ten plan – uśmiechnął się, układając dłoń na jej kolanie, by przestała nożkami machać, chociaż miał wrażenie, że ten zwyczaj od Camille przejęła, jak nic. – Nie musisz ucinać nikomu cycków, mnie interesują tylko te tu- nawet dźgnął ją delikatnie palcem w jednego cycka, bo why not. – Znajdź – zaśmiał się pod nosem, puszczając jej oczko.
– Niby tak, może powinienem o taką poprosić? – poruszył brwiami z rozbawienie. – No głupi skurwysyn. Mógłbym go potężnie upić, żebyś podsunęła mu męską dziwkę, gdybym nie miał wyjazdu – poruszył brwiami, bo ta perspektywa mu się zabawna wydawała.
Manager
Rapture
columbia city
- To dobrze - odpowiedziała tylko na jego potwierdzenie, opierając nos o jego policzek i westchnęła cicho. Niby mu w sumie ufała, ale gdzieś miała to zaufanie trochę ograniczone, nawet jeśli dram emocjonalnych mu robić nie chciała i robić nie zamierzała. No oprócz tego wyjścia z Joshem - bo tamtej ścierze nie ufała sto procent I owszem, nawyk machania nóżką po Cee przejęła!
- Aha, okej. Niech będzie, że ci wierzę - zaśmiała się cicho, ale nawet całą jego dłoń na swoim cycku ułożyła. Skoro uważał, że inne cycki go nie interesują, to mógł podotykać tego, który go interesował. Taka była cudowna. - Nie wiem czy dla naszego związku będzie zdrowe, jak wyskocze do ciebie z listą wszystkich z którymi byłam chociaż przez chwilę. Jeszcze sie przestraszysz - posłała mu rozbawione spojrzenie, bo relacji trochę miała. Niestety - Dobra, możesz iść. - powiedziała w końcu, niezbyt zachwycona, ale skoro miał pomóc w niecnym planie to why not?
A później wyszli i mieli jechać po Lily do Costasów, bo pewnie u nich dzisiaj urzędowała, ale gdy skręcili w inną ulicę, zmarszczyła czoło.
- Ale ty wiesz, że powinniśmy jechać w drugą stronę? Zgubiłeś się, królisiu? - zapytała z rozbawieniem, siedząc pewnie bokiem w aucie, że nogi miała na jego nogach. Zatrzymali się zaraz przed jakimś niedokończonym domem i zmarszczyła czoło. - Kupiłeś dom? - zapytała od razu, bo to wydawało się jej jedynym racjonalnym wyjaśnieniem, nie? No i mówił, że coś miał kupić więc też niespecjalnie ją dziwiło. Jeszcze
właściciel
Rapture
belltown
– Nie przestraszę się, nawet jeśli będzie pokaźna – zaśmiał się. No zdawał sobie sprawę z tego, że Lex do najświętszych osób stąpających po tej planecie nie należała i z tym żył – każdy w ich wieku miał jakąś przeszłość, najważniejsze, że dzielili wspólną przyszłość, prawda? – No i bajka – puścił jej oczko z rozbawieniem, a gdy siedzieli już w samochodzie, ku ukojeniu jej udręczonej po spotkaniu z eksiem duszy, Jason postanowił pojechać i pokazać jej dom, który kupił specjalnie dla nich.
– Wiem doskonale, gdzie jedziemy, tylko ty jeszcze nie wiesz, kochanie – puścił jej oczko, parkując przed domem, który niebawem miał być gotów do odbioru w stanie deweloperskim. – Owszem, kupiłem dom. Dla nas. Dlatego chciałem się dowiedzieć, jaki byś widziała kolor ścian i elewacji. No i wiesz, ogólnie wystrój wnętrz – puścił jej oczko, wyraźnie z siebie zadowolony.