WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lex & Jay

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

| po ostatniej

Życie się jakoś toczyło i po przyjeździe z Somalii Jay w zasadzie był całkowicie spokojny. Niebawem mieli lecieć do jego rodziców, do Arizony i nie mógł się doczekać aż poznają swoją wnuczkę, która w jego skromnej ocenie była najmądrzejszym dzieciakiem na calutkim świecie. Tak czy siak, w tym momencie Jay generalnie był nieco zestresowany, bo jeden ze stałych bywalców klubu chciał się zdecydować na wynajem go na jakąś ważną imprezę - kto wie, może na jakiś wyjebany kawalerski albo coś? :lol: No i że chciał wynająć klub na niemal cały weekend, trzeba było to logistycznie ogarnąć, dlatego na spotkaniu dzisiaj była również Lexie, która jako manager najlepiej wiedziała, jak to wszystko wycenić.
- Polubisz Josha, jest naprawdę w porządku klientem i ma hajsu jak lodu, więc sądzę, że się z nim w tej kwestii na pewno jakoś dogadamy - uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, bo wiadomo - pieniążki były dobrą rzeczą, Jay pieniążki lubił. :lol:
- Dostaniesz za to piękną premię - puścił jej oczko i niewinnie uszczypnął w tyłek. No sztos dzisiaj wyglądała, ah.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Tak, było dobrze. Stablinie. Względnie normalnie i nawet Jay nie wkurwiał naszej biednej Lexie od powrotu z Somalii :lol: A ona wyjazdu do rodziców Rosenthala też doczekać się nie mogła, bo mimo wszystko uwielbiała tych ludzi i chyba nigdy nie pomyślała o nich złego słowa - chyba, że wtedy, gdy mówiła, że chujowo wychowali syna, heh. Niemniej jednak, do klubu przyjechali pewnie razem, teraz Lexie ogarniała jakieś kosmetyczne rzeczy na spotkanie w gabinecie.
- Nie lubię tego imienia, źle mi się kojarzy i każdy facet który ma tak na imię jest dla mnie skreślony, ale jeśli zostawi u nas sporo pieniędzy to może go zaakceptuję - zażartowała. Każdy człowiek lubił pieniążki, szczególnie tak duże, jak ziomek będzie miał zostawić, bo wstępną wycenę już pewnie przygotowała, nie? Kiedy uszczypnął ją zatem w tyłek, posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Pieniężną czy ty nią będziesz? - zamruczała, przyciągając go za krawat i musnęła jego usta swoimi. - Śpisz dzisiaj u nas czy u siebie? - przechyliła głowę na bok, wpatrując się w niego z uroczym uśmiechem. Pewnie ostatnio siedział i tak głównie u nich, ale kulturalnie wolała zapytać, nie? Zaraz jednak się odsunęła, poprawiając mu krawat bo usłyszeli pukanie do drzwi.
- Pan Williams przyszedł - uśmiechnął się jeden z ochroniarzy i nim głowa Charlestone połączyła nazwisko z imieniem, w drzwiach stanął jej były mąż.
- O kurwa - mruknęła pod nosem, trochę zamierając, bo tego pyska oglądać naprawdę nie miała ochoty.
- Lex? Co ty tutaj robisz? - wyszczerzył się do niej, tym swoim idealnym uśmiechem i ruszył w jej stronę, a ona zagryzła policzki od środka.
- Pracuję. - odpowiedziała najspokojniej jak umiała, ale chociaż była naprawdę zwykle bardzo kulturalna jeśli chodziło o pracę, to ręki chujowi nie podała. Nie wiadomo gdzie ją trzymał :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– To tylko imię, Lexie, nie przesadzaj – wywrócił teatralnie oczyma, bo jednak prawda była taka, że dla niego typ mógł mieć na imię jakkolwiek, liczyło się tylko, żeby było go stać na ich usługi, a co do tego szczególnych wątpliwości nie miał. W każdym razie, zaśmiał się pod nosem i spojrzał jej w oczy.
– Może dostaniesz taką i taką, jak będziesz miła – pokazał jej język, gdzieś tam łapsko na jej pośladku zaciskając i wzdychając mimochodem. – U was, oczywiście – puścił jej oczko, chociaż po tym wszystkim chciał jej pokazać dom, który kupił dla NICH, hehe. I doczekać się nie mógł. Gdy ochroniarz powiedział, że przyszedł Williams, Josh uśmiechnął się.
– Wpuść go – powiedział Jay, ale nie rozumiał reakcji Lexie. A kiedy Williams wszedł do środka i znał jej imię, przechylił głowę. – Czekaj, znacie się? – uniósł brwi.
– No, całkiem dobrze się znamy, mógłbym powiedzieć, że od każdej strony, nie, Lexie? – Josh puścił jej oczko i uśmiechnął się delikatnie. – Świetnie wyglądasz, swoją drogą. Więc moja eks żona będzie mi urządzać kawalerski? – zaśmiał się dźwięcznie, kręcąc głową z rozbawieniem.
– Och, czyli tak się znacie – mruknął Jason, lekko skonsternowany całą sytuacją. Chujowo. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Ale jakie chujowe imię - rzuciła z lekkim rozbawieniem. Miała problem z imionami ludzi, których w przeszłości znała, nie mógł jej oceniać. Ale praca to praca - a Lex w pracy była mocno profesjonalna. Przynajmniej tak się jej wydawało do dnia dzisiejszego :lol:
- Aha? - zdjęła jego dłoń ze swojego pośladka, bo wredota z niego straszna była, ah. - Lepiej, żebyś ty był miły, bo nie dostaniesz tego tyłka przez tydzień. A gwarantuję ci, że patrzenie a brak możliwości dotykania będzie dla ciebie baaardzo ciężkie - uniosła wyzywająco brew w górę. Niechże on jej nie prowokuje, bo założy najbardziej kurewskie gacie jakie znajdzie żeby go udręczyć :lol: Kiedy jednak Josh już był w środku i zaczął mówić o tym, że znali się od każdej strony.
- Znaliśmy. Teraz nie znamy się od żadnej strony, szczególnie od tej o której pomyślałeś myląc moje piersi z oczami. Bardzo nieprofesjonalne. - uśmiechnęła się do niego przeuroczo, dłonie na wspomnianych piersiach splatając. - Może tym razem twoje małżeństwo potrwa dłużej niż kilka miesięcy. Aż dziwne, że nadal cię stać na takie imprezy po tym, jak zasiliłeś mój budżet domowy - puściła mu oczko, wskazując na miejsce przy jakimś okrągłym stoliku i kiedy usiadł, zajęła grzecznie swoje miejsce.
- Dobrze wiesz, że niczego tak nie żałowałem jak tamtej nocy. Pomijając ten fakt, dobrze nam ze sobą było - stwierdził, lustrując ją wzrokiem.
- Och, tak. Cudownie. - mruknęła tylko, irytując się coraz mocniej, bo zdecydowanie - to był facet w którym zakochana była na zabój, ale fiutka w spodniach utrzymać nie mógł, nie? - Jason mówił, że chcesz wynająć cały klub na weekend, więc zrobiłam wstepną wycenę, wliczając w to tancerki, open bar i muzykę na żywo - zaczęła spokojnie mówić, ale Josh wpatrzony w nią jak w obrazek po prostu ją wkurwiał. No jebaniec, żonę miał mieć, a się tu będzie na nią gapił :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Okej, niech ci będzie – zaśmiał się pod nosem, bo jednak dyskutować z tym nie zamierzał – skoro uważała to imię za chujowe, znaczy że było chujowe, nie? Odetchnął głęboko, gdy zdjęła ze swojego pośladka jego dłoń.
– Jesteś wredna, wiesz o tym? – no była wredną małpą, ale taką ją miał, taką ją kochał i doskonale wiedział, że wtedy to by mu machała przed nosem gołą dupą i innymi walorami, a tego zdecydowanie bez możliwości skorzystania z tych walorów nie chciał. :lol:
– Och, Lex, przestań. Twoje piersi mogę zobaczyć w swojej głowie kiedy tylko chcę, przywilej eks męża – puścił jej oczko, uśmiechając się do niej bardzo słodko, z wyraźnym rozbawieniem. Jason za to się kompletnie nie odzywał, tylko czekał aż ta wymiana zda© ustanie.
– Cóż, Lex teraz jest szczęśliwa i zadowolona, ty też, skoro będziesz miał nową żonę, więc lepiej chyba przejść do interesów? – stwierdził Jay, a Josh uśmiechnął się uroczo.
– Skoro mam te interesy omawiać głównie z Lex, to może by się dała wyciągnąć na jakiś biznesowy lunch? Każdy dzień trzeba będzie omówić w zasadzie osobno – stwierdził nagle Josh, chociaż wcześniej mówił tylko ogólnikami i że im ufa, więc… Dramat, nie podobało się to Jasonowi zupełnie.
– Możemy zorganizować lunch we trójkę, ale nie sądzę, by był konieczny, generalnie Lex wie co robi, a ty miałeś się zdać na nas, Joshua – wzruszył ramionami niewinnie, uśmiechając się do skurwysyna przesłodko, bo nie będzie się tu wgapiał w JEGO LEXIE. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Taką mnie wziąłeś, taką mnie masz - wzruszyła ramionami, posyłając mu teraz niewinny uśmiech. Była wredna, tylko odrobinkę. No dobra, więcej niż odrobinkę, ale jak ktoś miał być miły, to zdecydowanie on :lol: Josha natomiast zmierzyła wzrokiem gdy dalej drążył temat jej piersi.
- Nie wątpię, ja natomiast w mojej głowie zapisałam sobie głównie ciebie pomiędzy nogami mojej koleżanki z roku. Ale to tylko taka luźna wizja, raczej rzadko się pojawia. Tylko jak zobaczę kontener na śmieci - rzuciła, mine mając całkowicie poważną w tym momencie i przeniosła wzrok na Jasona gdy się wtrącił i uśmiechnęła się do niego ledwie kącikami ust.
- Jak zawsze bezlitosna - aż dłoń na sercu położył, patrząc na nią z rozbawieniem. - Byłem gówniarzem, dobrze o tym wiesz - Josh nie wydawał się absolutnie zrażony, a Lex na końcu języka miała ochotę powiedzieć, że nadal nim jest skoro mając narzeczoną wdaje się w takie dyskusje. Odchrząknęła. Da radę, będzie profesjonalna.
- Biznesowy lunch brzmi dobrze, ale najpierw zapoznaj się z tym, co mamy przygotowane. Może wcale nie będziesz potrzebował niczego omawiać. Jeśli chodzi o organizację eventów, mam lepszy gust niż w kwestii wyboru facetów - stwierdziła, podsuwając mu stertę rzeczy które przygotowała.
- Mógłbym dostać kopię? Chętnie przejrzę dokładnie wszystko w domu - stwierdził. - Generalnie, czuj się zaproszony Jay. Skoro mam się zdać na Lexie, to na pewno będzie sztos - puścił jej oczko, finalnie jednak wzrok przenosząc na Jasona.
- Jason ma zaplanowany wyjazd w tym czasie - odpowiedziała za niego, całkowicie machinalnie, ale ni chuj nie będzie na ten wieczór szedł. Kurwa, po jej trupie :lol:
- Ale ty pewnie będziesz wtedy pracować? - uśmiechnął się do niej.
- Będę, ale nie bawię się z gośćmi - rzuciła, upijając łyk wody. A już na pewno nie z nim.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Ano była to prawda, była małpą, ale jego małpą i on to doceniał mocno – bardziej niż mogłoby się jej wydawać. :lol: W każdym razie, gdy wspomniała o kontenerze na śmieci, Jason aż parsknął cicho z rozbawieniem. No jego śmieszyło, nie? W każdym razie, nadal – przysłuchiwał się temu gównianemu tłumaczeniu Josha i trochę rozumiał, czemu Lex tak mocno zdrad nienawidziła. No chujowo za młodu coś takiego przejść, nie? Tym bardziej teraz się nie dziwił, czemu tak mocno Eliasa ścierpieć nie mogła. :lol: W każdym razie, słysząc o biznesowym lunchu, pokiwał głową.
– Jasne, biznesowy lunch może być, ale zasadniczo tak jak Lex mówi, jest świetną organizatorką, więc myślę, że to będzie miało sens, jeśli będziesz miał jakieś uwagi – powiedział spokojnie. – Dziękuję za zaproszenie, Josh - ale gdy Lex wspomniała, że ma wyjazd zaplanowany, uniósł jedną brew.
– Zobaczę czy da się ten wyjazd przesunąć – stwierdził z lekkim uśmiechem, a gdy Lex wspomniała, że będzie pracować, westchnął wszystko. Josh jednak zaraz zebrał swoje kopie, poszedł i pewnie nawet sprzedał Lexie buziaka w policzek z uśmieszkiem mówiąc jej do zobaczenia.
– Ten chuj na ciebie leci, chyba nie łapie aluzji, że nie chcesz go widzieć, ale nie wiedziałem, że mam zaplanowane jakieś wyjazdy – rzucił z rozbawieniem.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Zmroziła trochę Jasona wzrokiem gdy parsknął śmiechem, bo cudownie, że jego bawiło - ją niekoniecznie. Niekoniecznie zabawne było dla niej to, co przeżywała gdy miała te dwadzieścia kilka lat i typ, z którym planowała przyszłość i była pewnie dłużej niż krócej, odjebał taką akcję. Słabe maks. I słabo się z tego podnosiło na pewno. Wywróciła oczami gdy Jay podziękował za zaproszenie i pod stolikiem go pewnie nogą pyrgnęła :lol: A kiedy pan eks-mąż-zjeb ucałował jej policzek, miała ochotę mu jebnąć liścia. Serio.
- Do zobaczenia - mruknęła tylko, a w momencie gdy drzwi się za nim zamknęły, oparła się o oparcie krzesła i odetchnęła głęboko. - Bardzo się cieszę, że moje cycki w tej sukience podobają mu się, ale nie podobały na tyle mocno, żeby nie interesować się innymi - rzuciła, wyraźnie podkurwiona tym spotkaniem. Może nie podkurwiona - zirytowana. - No a co? Pójdziesz na ten kawalerski i się może z nim jeszcze zaprzyjaźnisz? Może pójdziemy też na jego ślub, a potem jebniemy czworokąt z jego nową żoną? Genialne, aż naszła mnie na niego ochota, może go poprosisz żeby jednak się cofnął? - zaproponowała, mierząc go wzrokiem. Ochujał do reszty :lol: - Chuj mu w dupę i każdy inny otwór jego ciała. Doleję mu domestosa do wódki cytrynowej - dodała jeszcze, bo nakręciła się przeokropnie, łapskami machając i wchodząc w tryb britisz inglish :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Przykro mi, że musiałaś przez to przejść, Lexie, naprawdę, ale w zasadzie to cieszę się, że ci z nim nie wyszło, bo gdyby wyszło, pewnie nawet byś na mnie nie spojrzała – wzruszył niewinnie ramionami i spojrzał jej w oczy. No taka była prawda, oboje to wiedzieli, prawda? Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Nie no, zaprzyjaźnić nie, ale trochę mnie ciekawi ten jego kawalerski – posłał jej delikatnie rozbawione spojrzenie, bo istotnie, nieco go ta perspektywa bawiła i kłamstwem byłoby powiedzenie, że było inaczej, nie? Odetchnął głęboko i spojrzał na nią wywracając oczami.
– Żadnych czworokątów – wywrócił oczyma. - Proszę, nie dolewaj nikomu domestosu, co? I zwolnij trochę- jęknął cicho. – Policzymy mu podwójnie, możesz mu spierdolić ten wieczór jak tylko chcesz, zatrudnić jakieś grube, stare tancerki albo coś – poruszył brwiami, bo to mogła być okazja do zemsty, nie?

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Mi jest przykro, że byłam tak głupia - wywróciła oczami. Bo była - niepotrzebnie brała w ogóle ten ślub, ale wtedy Josh był cudowny. Idealny. A potem idealnie ruchał też kogoś innego, well. Ale wyciągnęła do niego rączkę gdy powiedział że gdyby jej z Joshem wyszło, to nie spojrzałaby na niego. - No nie wiem. Może spojrzałabym na ciebie i wpadłaby do mojej głowy myśl: O, z tym facetem mogę zdradzić tego frajera - powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale wiadomo, że taka myśl by się nie pojawiła. Gdy z kimś była, raczej nie istnieli dla niej inni faceci. Tak już miała, cóż.
- To idź, poruchacie najwyżej razem - powiedziała, nim zdążyła to przemyśleć, bo nie chciała się na nim wyżywać, ale… miał penisa. A w tym momencie każdy z penisem ją irytował :lol: Nie przeprosiła jednak, tylko liczyła, że pójdą tematem dalej :lol:
- Ale na pewno? Pewnie ma piękną żonę. I głupią. Chyba, że tym razem wpadł na pomysł podpisania intercyzy, wtedy może mieć mądrą. O ile jakakolwiek mądra poleci na takiego pojeba - wywróciła oczami. Śmiechy śmiechami, ale hajsu na tym małżeństwie zebrała całkiem sporo, nie? - Chyba, kurwa, bez jakichś części ciała i najlepiej bez zębów. No nie mogę nawet mu utrudnić, bo to o Rapture będzie źle świadczyło. Ja tam pójdę, upiję go i podrzucę do łóżka jakąś męską prostytutkę. To też jakiś plan - ale wcale w swoim słowotoku nie zwolniła, bo ten kontener ze śmieciami po prostu jej mózg niszczył samym swoim jestestwem. Nie widziała go pewnie z dziesięć lat, a chuj ją strzelał tak samo jak kiedyś.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Byłaś zakochana, nie głupia – wzruszył ramionami, no bo tak to bywało, jego pierwsza żona na ten przykład też była głupią pizdą, ale błędy młodości, dobrze, że drugiego ślubu wziąć nie zdążył, bo i druga głupią pizdą by była, nie? Uśmiechnął się, gdy wyciągnęła do niego rączkę, ujął ją i delikatnie ucałował kostki.
- Ty nienawidzisz zdrad, oboje to wiemy – wzruszył ramionami, ale przyciągnął ją do siebie i posadził na swoich kolanach. – Jesteś jedyną kobietą, z którą chcę uprawiać seks, Lexie – zamruczał do jej ucha, nosem nurkując w jej włosach.
– Cóż, w dupie mam jego żonę, najważniejsze, że ty masz znów okazję do orżnięcia go z hajsu, nie? – poruszył brwiami z delikatnym rozbawieniem i spojrzał jej w oczy. Bo miała. – Bez części ciała i bez zębów też możesz – zamruczał cicho. – Owszem, to również jakiś plan, wiem, że cię to wyprowadziło z równowagi, gdybym wiedział, że to on to bym odmówił – powiedział cicho, dość przepraszająco – jasne, że by odmówił. Ech, zjebał trochę, chociaż jej bul wers był całkiem zabawny.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

- Zapatrzona, to różnica - westchnęła ciężko. Niestety, zapatrzona była potem jeszcze raz i też trafiła na skurwiela. W ogóle trafiała chujowo, jak się na kogoś zapatrzyła za bardzo - Jason też nie był najlepszym wyborem, w każdym razie w przeszłości, bo teraz jej jeszcze nie podpadł :lol:
- No nie. Bo zdrady są chujowe - wzruszyła ramionami, ale istotnie na jego kolana się przesiadła, póki co bokiem siadając i objęła go za szyję. - Na pewno? - zapytała, patrząc na niego niewinnym spojrzeniem. No niestety, jemu by już ucięła penisa i wcale nie była to metafora. Albo rozjebałaby łeb. W sumie dużo czarnych scenariuszy widziała :lol: Ale finalnie oparła czoło o jego czoło, patrząc mu prosto w oczy.
- Wyślę mu potem na maila poprawioną wersję kosztorysu, podniosę cenę o kilka dodatkowych cyferek - stwierdziła, powoli się wyciszając. Jakkolwiek adhd nie miała, to teraz jej się zdecydowanie załączyło i niemal jak Cee, nóżkami w powietrzu przebierała. - Jeśli ty masz tam iść, to nie będą miały też cycków. Sama im utnę - mruknęła pod nosem nadal niezadowolona perspektywą jego obecności tam, ale zabronić mu nie zabroni. - Znajdę tą męską kurwę specjalnie dla niego - dodała jeszcze, marszcząc czoło, ale westchnęła zaraz cicho. - Wiesz, miałeś prawo nie wiedzieć. Nie masz oficjalnej listy moich byłych - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, muskając swoim nosem jego nos. Inna sprawa, że liczyła, że z wiekiem Josh zrobi się paskudny i umrze w samotności, ale zasraniec dobrze się trzymał. Ugh. - I jeszcze będzie o moich cyckach szmaciarz mówił - mamrotała dalej, ale już wolniej. Nie miała do niego pretensji, ale swoje pomarudzić musiała :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Okej, niech ci będzie – westchnął cicho, bo generalnie to nie zamierzał dyskutować z terminologią – wolała to nazywać zapatrzeniem – niechaj tak jej będzie. :lol: W każdym razie, gdy powiedziała, że zdrady są chujowe, pokiwał ze smutkiem głową, bo faktycznie, sam przecież zdradzony został, co z tego, że potem sam zdradził, nie?
– Są - pogładził ją kojąco w talii, żeby się uspokoiła emocjonalnie. – Na pewno – dodał jeszcze, gdy spojrzała na niego tak bardzo niewinnie. No generalnie mocno zdawał sobie sprawę, że jemu by ucięła penisa, więc zdradzać jej nie zamierzał.
– Okej, szanuję ten plan – uśmiechnął się, układając dłoń na jej kolanie, by przestała nożkami machać, chociaż miał wrażenie, że ten zwyczaj od Camille przejęła, jak nic. :lol: – Nie musisz ucinać nikomu cycków, mnie interesują tylko te tu- nawet dźgnął ją delikatnie palcem w jednego cycka, bo why not. :lol: – Znajdź – zaśmiał się pod nosem, puszczając jej oczko.
– Niby tak, może powinienem o taką poprosić? – poruszył brwiami z rozbawienie. – No głupi skurwysyn. Mógłbym go potężnie upić, żebyś podsunęła mu męską dziwkę, gdybym nie miał wyjazdu – poruszył brwiami, bo ta perspektywa mu się zabawna wydawała.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Szanowała to, że Jay stosował się do zasady - racja kobiety, spokój faceta - bo ona lubiła mieć rację, a on pewnie wolał nie dyskutować :lol: Niemniej jednak, Lexie przecież zawsze w swojej głowie i do innych tłumaczyła jego zdradę tym, że chciał od Nellie odejść. Mało przekonujące, ale jej dusza znajdywała w tym trochę ukojenia i odrobinę mniej winna się czuła, nie?
- To dobrze - odpowiedziała tylko na jego potwierdzenie, opierając nos o jego policzek i westchnęła cicho. Niby mu w sumie ufała, ale gdzieś miała to zaufanie trochę ograniczone, nawet jeśli dram emocjonalnych mu robić nie chciała i robić nie zamierzała. No oprócz tego wyjścia z Joshem - bo tamtej ścierze nie ufała sto procent :lol: I owszem, nawyk machania nóżką po Cee przejęła!
- Aha, okej. Niech będzie, że ci wierzę - zaśmiała się cicho, ale nawet całą jego dłoń na swoim cycku ułożyła. Skoro uważał, że inne cycki go nie interesują, to mógł podotykać tego, który go interesował. Taka była cudowna. - Nie wiem czy dla naszego związku będzie zdrowe, jak wyskocze do ciebie z listą wszystkich z którymi byłam chociaż przez chwilę. Jeszcze sie przestraszysz - posłała mu rozbawione spojrzenie, bo relacji trochę miała. Niestety :lol: - Dobra, możesz iść. - powiedziała w końcu, niezbyt zachwycona, ale skoro miał pomóc w niecnym planie to why not?
A później wyszli i mieli jechać po Lily do Costasów, bo pewnie u nich dzisiaj urzędowała, ale gdy skręcili w inną ulicę, zmarszczyła czoło.
- Ale ty wiesz, że powinniśmy jechać w drugą stronę? Zgubiłeś się, królisiu? - zapytała z rozbawieniem, siedząc pewnie bokiem w aucie, że nogi miała na jego nogach. Zatrzymali się zaraz przed jakimś niedokończonym domem i zmarszczyła czoło. - Kupiłeś dom? - zapytała od razu, bo to wydawało się jej jedynym racjonalnym wyjaśnieniem, nie? No i mówił, że coś miał kupić więc też niespecjalnie ją dziwiło. Jeszcze :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Owszem, nauczyło go tego życie, więc generalnie nie dyskutował z wizją życia Lex. Wiedział doskonale, że i tak jej nie przegada, nawet jeśli czasami bardzo tego chciał. :lol: W każdym razie, widząc jej reakcję, pokiwał głową i musnął czule palcami jej zgrabny nosek. Tak więc, kiedy bez przekonania powiedziała, że mu wierzy, ale całą dłoń na swojej piersi ułożyła, poruszył brwiami.
– Nie przestraszę się, nawet jeśli będzie pokaźna – zaśmiał się. No zdawał sobie sprawę z tego, że Lex do najświętszych osób stąpających po tej planecie nie należała i z tym żył – każdy w ich wieku miał jakąś przeszłość, najważniejsze, że dzielili wspólną przyszłość, prawda? :lol: – No i bajka – puścił jej oczko z rozbawieniem, a gdy siedzieli już w samochodzie, ku ukojeniu jej udręczonej po spotkaniu z eksiem duszy, Jason postanowił pojechać i pokazać jej dom, który kupił specjalnie dla nich.
– Wiem doskonale, gdzie jedziemy, tylko ty jeszcze nie wiesz, kochanie – puścił jej oczko, parkując przed domem, który niebawem miał być gotów do odbioru w stanie deweloperskim. – Owszem, kupiłem dom. Dla nas. Dlatego chciałem się dowiedzieć, jaki byś widziała kolor ścian i elewacji. No i wiesz, ogólnie wystrój wnętrz – puścił jej oczko, wyraźnie z siebie zadowolony. :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”