WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Alexandra & Jason | Rapture

ODPOWIEDZ
Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

| jakiś czas po ostatniej

Do biura, Lexie przyjechała dzisiaj z Jasonem i Lily. Poogarniali jakieś rzeczy na spotkanie z jakimś ważnym kontrahentem, ogarnęli jakieś papiery i wyskoczyli razem z Lils na jakiś lunch w knajpie niedaleko klubu. Czuła, że Niko chodzi jakiś napięty ostatnio co do niej, ale nie bardzo mogła rozgryźć w czym problem - więc nie kminiła nad tym zbyt dogłębnie, bo Rosenthal dość mocno jej zajmował głowę swoją osobą. W wybitnych nastrojach, wrócili do Rapture. Nikt nie powiedział im jednak, że czeka ich niespodzianka w postaci Eleny - a dowiedzieli się o tym dopiero w momencie, w którym Lexie, trzymając Lily, nacisnęła klamkę do biura i zobaczyła Elenę w jakiejś kurewskiej bieliźnie, z nogami rozłożonymi i wyglądającą tak, jakby to nie było nic nowego. I wtedy Lexie zapaliła się jednak lampka, którą postanowiła zignorować. Zasłoniła za to oczy Lils, bo oglądanie pół nagiej Nellie do planu dnia trzy latki nalezeć nie powinno.
- Och, nie wiedziałam, że nie wrócisz sam - powiedziała Nellie, nogi składając ale nie wstawała. - Lexie, mogłabyś nas zostawić samych? - poruszyła brwiami, a Lexie uniosła brew w górę.
- Wiesz, średnio, bo mam co robić. Poza tym, jestem z dzieckiem, jakbyś nie zauważyła, więc bądź tak miła i się ubierz, proszę - powiedziała niby z rozbawieniem, ale wewnętrznie to ją kurwa normalnie rozniosło.
- To klub, niezbyt miejsce na dzieci - powiedziała Elena, marszcząc czoło i podniosła się z biurka, łapiąc za płaszcz który założyła na plecy.
- Chłopakom to nie przeszkadza - stwierdziła Lex, lustrując ją wzrokiem. No jasne, że nie przeszkadzało, bo jeden był ojcem tego dziecka, nie? :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Naprawdę lubił mieć obok Lils i Lexie – uwielbiał obecność ich obu w biurze. Pojechali sobie razem na rodzinny lunch, bo lubił już o nich myśleć jak o rodzinie i kiedy zza pleców Lexie zobaczył Elenę w kurewskiej bieliźnie z rozłożonymi nogami, niemalże udławił się własną śliną.
– SUKA! – krzyknęła dziewczynka, na co Jay jeszcze bardziej miał ochotę zapaść się pod ziemię. Albo jebnąć śmiechem i nie wiedział co gorsze. :lol:
– Nellie, moja praca to nie jest jakaś ruchalnia – powiedział spokojnie, chociaż no… Hot wyglądała, ale generalnie jakby brzydka była to by się jej nie oświadczał, nie? Tak czy siak, westchnął cicho i spojrzał na Nell, która wspomniała, że klub to nie miejsce na dzieci.
– Lily ma tutaj swój kącik, nie wałęsa się po klubie – dodał spokojnie, wzruszając ramionami - Myśleliśmy z Benem, żeby założyć tu ogólnie bawialnię, bo jednak trochę barmanek ma małe dzieciaki – no bo pewnie faktycznie o tym trochę rozmawiali.
– Powinieneś mieć jeszcze inne biuro, bez przesady, z dzieckiem na pewno ciężko się pracuje – odparła Nellie.
– Mi nie przeszkadza – wzruszył lekko ramionami. Ano nie przeszkadzało. Cóż. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Ona trochę też zaczynała lubić myślenie o nich w ten sposób, chociaż swoje emocjonalne rozkminy i wątpliwości miała, a to trochę ten obraz zakrzywiało. Nawet całkiem mocno w zasadzie.
- Lilianne! - powiedziała, gdy mała wykrzyknęła to słowo i oprócz oczu, zasłoniła jej też usta. Cudownie, kochała to dziecko nad życie, ale w takich momentach miała ochotę umrzeć. Brakowało jeszcze, żeby Jasona tatą nazwała i mogą oboje umrzeć :lol: Niemniej jednak, Lexie się nie odzywała, tylko stała i czekała aż Elena wyjdzie - bo założyła, że wyjdzie.
- Kiedyś ci to nie przeszkadzało, że traktowaliśmy to biuro jako ruchalnie - poruszyła brwiami, zawiązując mocno płaszcz paskiem, a Lexie z trudem powstrzymała wywrócenie oczami, po prostu odwróciła do siebie Lily przodem i obserwowała dziewczynkę jakby chcąc wyłapać ewentualne możliwe słowa, które chciałaby z siebie wyrzucić. Palec położyła na swoich ustach pokazując dziewczynce, że ma się nie odzywać. - O której będziesz w domu? Moglibyśmy pójść na jakąś kolację. Strasznie dużo ostatnio pracujesz - stwierdziła, podpierając się pod boki ale ruszyła do wyjścia, zatrzymując się jednak przy Jasonie i objęła go za szyję, zaraz całując go namiętnie w usta. - Kocham cię - zamruczała mu w usta. Natomiast Lex ruszyła w kierunku kącika dla Lils i posadziła ją przy jakimś stoliku, wcisnęła w łapkę kredkę i kazała rysować, a sama zaczęła z jednej z szaf wyciągać jakieś dokumenty, byle na nich nie patrzeć :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Cień uśmiechu przemknął po jego twarzy, kiedy Lex zreprymendowała ich córeczkę. Nie, żeby racji nie miała, bo trochę miała, chociaż zawsze przeklinające dziecko brzmiało zabawnie, nie? A słownik łaciny podwórkowej Lily miała zapewne zadziwiająco rozbudowany jak na trzyletnie dziecko. :lol: W każdym razie, kiedy Nell podeszła do niego, westchnął ciężko.
– Tak, ale nie kiedy jest tutaj dziecko, nie chcemy nikogo straumatyzować widokiem twoich cycków i mojej dupy – wzruszył ramionami, bo wiadomo, trochę tak było. W każdym razie na jej pytanie, wzruszył ramionami. – Jakoś koło dwudziestej trzeciej, chyba że impreza dzisiaj się przedłuży, a mamy ważnych klientów i muszę doglądać, bo Ben musi się zająć Harrym – wzruszył ramionami niewinnie.
– Ehe, ja ciebie też – powiedział bez szczególnego entuzjazmu, odsunął ją koniec końców od siebie, gdy już pocałunek się przeciągał, a gdy wyszła, zatrzasnął za nią lekko drzwi.
– Przepraszam za to, nie sądziłem, że się tu pojawi – westchnął ciężko i spojrzał na Lex ze skruchą.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Okropnie ją ten zasób słów małej irytował, ale z drugiej strony, trochę nie miała na to już wpływu, bo na początku tego nie przemyślała ani ona, ani nikt inny spędzający z nimi czas - i efektem było to, że ciągle teraz małą musiała opieprzać, chociaż w tym momencie naprawdę nie chciała :lol: Nie odwracała się, tylko słuchała ich rozmowy w ciszy, dokumenty rozkładając powoli na jakimś okrągłym stoliku.
- Pa, Lex - powiedziała tylko Nell na odchodne, Lexie jej grzecznie odpowiedziała, nawet się do niej uśmiechnęła ale gdy tylko drzwi się zamknęły, wzięła głęboki oddech. O ile na początku jej zazdrość była raczej takim chwilowym przemknięciem przez głowę, tak z każdym kolejnym dniem robiło się coraz ciężej, bo zaczynało jej na nim zależeć i to zdecydowanie nie było fajne. Inna sprawa, że naprawdę starała się nie robić z tego powodu żadnych dram, obrażać się ani nic w tym rodzaju bo wiedziała na co się pisała, nie?
- Nie musisz przepraszać, wszystko okej - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Ma prawo tu przyjść przecież, nie? - przeniosła w końcu na niego wzrok i uśmiechnęła się ledwie kącikami ust. No miała. Na nieszczęście wszystkich.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jemu też na niej zależało – naprawdę! Jason co prawda był dość kochliwy, ale czuł, że tym razem to coś innego, bo przecież mieli dziecko, mieli rodzinę i o tę rodzinę zamierzał walczyć. Oczywiście, był impulsywnym człowiekiem, często najpierw coś robił, a potem dopiero myślał o potencjalnych konsekwencjach, ale jednocześnie doskonale wiedział, że chciał być i przy Lexie i przy Lily, a to już było bardzo dużo, przynajmniej w jego wykonaniu.
– Nie, to nie było okej – westchnął cicho, kucając przy Lils. - A ty mały łobuzie musisz się oduczyć takiego słownictwa – musnął palcami jej nosek i uśmiechnął się czule do dziewczynki.
– No niby ma prawo, ale na co to komu? Już niedługo polecimy do Vegas, potem ta szopka, a potem się skończy, chociaż czasami mam ochotę skończyć to szybciej – przyznał spokojnie, bo odkąd Lily pojawiła się w tym obrazku naprawde nie mógł się doczekać, aż kopnie Elenę w dupę i nie będzie musiał już więcej jej oglądać. :lol:

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

Cóż, ona nie była zabójczo kochliwa i uczucia przychodziły jej trochę trudniej mimo wszystko. Jasne, miała te swoje dwa pojebane małżeństwa, miała masę pojedynczych związków, ale teraz, gdy miała Lily, była cholernie ostrożna. I miała w głowie całą serię red alertów przy Jasonie, ale skutecznie je ignorowała, bo chyba próbowała sobie pozwolić na to, żeby coś poczuć. Było super. Co mogłoby nie pójść nie tak, gdy to wszystko się skończy? No, ale zanim się skończy to dostanie kurwicy milion razy :lol:
- Przesadzasz - wzruszyła ramionami. Ale na niego i Lils spojrzała z uśmiechem. - Zdecydowanie musi. Chociaż nie powiem, tym razem mi zaimponowała - dodała z lekkim rozbawieniem, a mała się do nich wyszczerzyła.
- No ciocia Cee tak mówiła - wzruszyła małymi ramionkami, uśmiechając się słodko.
- Ciocia Cee musi przestać mówić - powiedziała, wywracając oczami, ale… no przykro jej było średnio :lol: Pokiwała jednak głową na słowa Jasona. Kiedy jednak powiedział, że chce to skończyć, Lexie wzięła głęboki oddech. - Ochotę masz, ale i tak tego nie zrobisz. - stwierdziła, pośladkami opierając się o stolik i skrzyżowała dłonie na piersiach. - Spróbuję się nie porzygać musząc cały weekend obserwować jak wylizujecie sobie migdałki - powiedziała spokojnie, patrząc na niego teraz uważnie. No, zdecydowanie to nie było łatwe zadanie, ale była w stanie to przetrwać. Chyba. Najgorsze było to, że najbardziej na świecie miała ochotę pojojczyć Niko, ale no… nie mogła, bo musiałaby mu powiedzieć wszystko, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Jay był osobą mocno spontaniczną i zdecydowanie w uczuciach równie spontanicznie i dość nierozważnie działał – inaczej raczej by się Nellie po dwóch miesiącach nie oświadczył. A było słuchać Bena, chociaż Ben lepiej wcale nie trafił, ale się chociaż z tego szybko wyplątał, nie? Tak czy siak, słysząc jej słowa, posłał jej nadal skruszone spojrzenie.
– A co jeszcze ciekawego ciocia Cee mówiła? – spytał z rozbawieniem, a dziewczynka uśmiechnęła się delikatnie.
– Że będę dużą siostrą dzidzi – uśmiechnęła się szeroko, wyraźnie z siebie dumna. No cóż, westchnął cicho, bo pewnie Cece jeszcze była w szpitalu.
– Skarbie, dzidzia była niestety chora i niestety jej nie będzie z nami. Ale na pewno będziesz dużą siostrą następnej dzidzi – musnął czule nosek dziewczynki, bo ten temat pewnie generalnie im wszystkim ciążył, chociaż Cece wcale nie siała jakiegoś gigantycznego lamentu z powodu tego, co się wydarzyło.
– Nie zrobię – skinął głową, wzdychając mimochodem. – To ona wylizuje mi, dla mnie to też przyjemne nie jest – wzruszył ramionami. – Zaprosiłem też Niko, żeby nie czuł się samotnie w Seattle – rzucił spokojnie, wzruszając ramionami niewinnie.

autor

-

Never put my love out on the line. Never said ‘yes’ to the right guy. Never had trouble getting what I want but when it comes to you I'm never good enough.
Awatar użytkownika
33
176

Manager

Rapture

columbia city

Post

W zasadzie to zwykle właśnie tą spontaniczność w nim lubiła, wcześniej sama miała więcej spontanicznych odruchów, ale przy dziecku musiała ogarnąć mózg, nie? A tych jego skruszonych spojrzeń nie potrzebowała - bo przecież ta skrucha i tak niczego nie mogła zmienić. Żyła z tym jak było. Sama się w to wpierdoliła, cóż.
- Och. Pojedziemy do cioci? - spojrzała teraz na Lexie, która od razu pokiwała głową.
- Tak, możemy jechać jutro jeśli chcesz - uśmiechnęła się do niej ciepło, ale fakt, ten temat nie był łatwy i Lexie przeżywała to jak szalona przez pierwsze kilka dni, ale małej nie zabierała do szpitala.
- Narysuję jej coś ładnego - zadecydowała mała i faktycznie wzięła się za ambitne tworzenie jakiegoś dzieła sztuki. Czytaj: bohomazu :lol:
- Wiem - powiedziała tylko, bo znała go na tyle dobrze żeby wiedzieć, że jak się ujebał to musiał coś zrobić. Cóż. - Nie wnikam. To twoja sprawa - zacisnęła usta, bo nie wyglądał jakby mu się nie podobało, ale wolała tego nie komentować. Nie bierz do głowy - powtarzała sobie w kółko, żeby pierdolca nie dostać. - Mówił mi. Ogarnęliśmy sobie razem pokój. - uniosła lekko brew w góre. A no ogarnęli. Wyciągnęła do niego dłoń, żeby podszedł bliżej i uśmiechnęła się do niego całkiem normalnie już. - Twoja dusza to przeżyje? - zapytała z lekkim rozbawieniem, ale wyjścia zbyt dużego nie miał :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Uśmiechnął się do Lils delikatnie i spojrzał na Lexie z delikatnym uśmiechem, gdy powiedziała, że wiedziała.
– Okej – wzruszył tylko ramionami, a gdy wspomniała, że ogarnęli razem pokój, wzruszył ramionami, bo w sumie wiedział, że i tak Niko tylko znów przyfrajerzy, a Lex przecież była już trochę jego.
– Nie przeszkadza mi to, przecież i tak nic nie będzie – wzruszył ramionami z rozbawieniem, a potem już zajęli się pracowaniem, bo kiedyś trzeba było! :lol:

Ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rapture”