WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Cece & Elias
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Dzień dobry dwójko najważniejszych ludzi na świecie – uśmiechnęła się czule, pewnie Lex już była u nich kilka razy zobaczyć małą i była dumną ciocią. A Lily była zakochana w nowej siostrzyczce. Tak samo rodzice Jamesa byli zakochani w przyszywanej wnuczce. – Mogłeś mnie obudzić, ale spałam jak dziecko – uśmiechnęła się, podchodząc do nich i najpierw muskając czółko dziewczynki ustami, a zaraz potem stając na palcach i składając nieco namiętniejszego buziaka na ustach Jamesa.
– Nie podejrzewałam, że mogłabym być tak szczęśliwa, wiesz? – powiedziała cicho, wpatrzona w niego – bo była strasznie wpatrzona, odkąd tylko się przeprowadziła do Londynu. [
-
-
-
- Oooo, jakie to było miłe powitanie, prawda Rosie? Ewidentnie się wyspała dzisiaj - zaśmiał się cicho, czule całując czółko dziewczynki i zaraz podniósł wzrok na Camille. - Mogłem, ale uznałem, że zasłużyłaś na to, żeby pospać. Widziałem, że już padałaś przez ostatnie kilka dni więc wiesz - bo pewnie on ostatnio trochę sporo pracował, ale teraz zamierzał kilka dni spędzić z nią i małą, bez pracy. Odwzajemnił jej pocałunek, wzdychając cicho spod jej ust, bo jednak miał dziecko na rękach, a ona go tak całuje, matko
- Tak mało wierzyłaś w życie ze mną? Słabo. Ja wiedziałem, że będzie dobrze - zaśmiał się, przekazując jej dziewczynkę w ramiona i zaraz przygotował dwa talerze i zaczął nakładać jakąś kozacką jajecznicę na nie. - Chcesz kawę? - zapytał, bo herbatę klasycznie zrobił, ale wiadomo, kawę też mógł!
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Bo co, bo ostatnio byłam wredna? – zaśmiała się pod nosem, bo faktycznie mała ostatnio kiepsko sypiała i Cee chodziła jak marudne zombie po domu. – Tylko troszkę, bo nasza księżniczka żyć mi nie dawała w nocy – złapała małą za nóżkę delikatnie i połaskotała. Kochała tę dziewczynkę całym sercem. Mimo to, zaraz wzięła ją w ramiona, gdy tylko jej przekazał małą.
– Wierzyłam bardzo. Po prostu… Nigdy nie byłam aż tak szczęśliwa – przyznała cicho, jeszcze raz stając na palcach i całując jego policzek czule. – Jasne, że chcę kawę. Mamy kilkutygodniowe dziecko, w takich sytuacjach kawy się nie odmawia – wywróciła oczami. – Tatuś jeszcze nie zna zasad, ale niedługo się w nich oblata – puściła mu oczko. – Bo wiesz, chcę, żeby ona mówiła do ciebie tato. Jesteś dla niej tatą – powiedziała cicho, w chuju miała zdanie Eliasa w tym temacie, bo jednak przy nich aż tak nie był. Jamie był cały tak. – Chyba, że ty byś nie chciał? – spojrzała na niego niewinnie, uśmiechając się uroczo.
-
-
-
- Odrobinę - pokazał palcami jak odrobinę i wywrócił z rozbawieniem oczami. Bycie rodzicem nie było łatwe i Jamie też chodził trochę padnięty na twarz, ale dawał radę, bo oprócz tego że kochał Cece to naprawdę był również zapatrzony w małą Rosie i absolutnie nie wyobrażał sobie bez tego malucha życia. - Więc cieszę się, że dzięki mnie jesteś tak szczęśliwa. Co by było, gdybym się starał - wywrócił z rozbawieniem oczami, ale… nie starał się uszczęśliwiać jej. Po prostu był sobą i traktował ją tak jak zawsze, ale cieszył się że faktycznie to wystarczało. - Okej, już zrobię - zaśmiał się, podstawił kubek pod ekspres ale zawahał się gdy usłyszal jak go nazwała i zmarszczył czoło. - To znaczy… nie przeszkadza mi to. Co na to Elias? - bo w pewnym sensie by rozumiał, gdyby Costas miał coś przeciwko. Mógł być jej tatą - nie widział w tym problemu, nie?
- Jasne, że chciałbym żeby tak do mnie w przyszłości mówiła - dodał jeszcze, stawiając kubek przed nią i obejmując je obie ramionami. Aż westchnął cichutko. No kurwa, cudo.
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Tyci –powiedziała, zmniejszając jeszcze dystans między jego palcami. Wiedziała, że on też chodził padnięty, w dodatku jeszcze pracował, a był olbrzymią pomocą. Pokiwała głową z rozbawieniem. – Wtedy już byłabym w siódmym niebie, ale wystarczy, że jesteś po prostu sobą – powiedziała cicho, bo wystarczało – w stu procentach. Gdy spytał, co na to Elias, Cee wzruszyła ramionami.
– A czy to ma jakieś znaczenie? Nie był przy porodzie, na usg bywał rzadziej, wątpię, że będzie tu przylatywał często i ją wychowywał. To ty będziesz jej tatą – powiedziała spokojnie, bo tak to widziała. – Naprawdę? To dobrze. W przyszłości też na przykład moglibyśmy pomyśleć o jeszcze jednym, takim z twoimi oczami – powiedziała, puszczając mu oczko z rozbawieniem.
-
-
-
- Może czasami zrobię ci taki dzień dobroci dla zwierząt i postaram się bardziej - puścił jej oczko, mówiąc to z rozbawieniem. Jego niby też zdanie Eliasa nie interesowały, ale brał pod uwagę to, że mógł jakieś mieć. Nadal był prawdziwym ojcem, nie?
- No nie wiem, niby nie ma, ale… w pewnym sensie jakby był o to zły, to miałoby to trochę sensu. - stwierdził spokojnie, ale wzruszył finalnie ramionami. - Chociaż twoje zdanie zdecydowanie bardziej mnie interesuje - pokazał jej język, a kiedy powiedziała o kolejnym dziecku, uśmiechnął się do niej uroczo.
- Moglibyśmy. Najlepiej o dodatkowej dwójce w odpowiednim rozłożeniu czasowym - zaśmiał się pod nosem, składając pocałunek na jej skroni i wtedy jego mózg nagle olśniło, mimo że przedtem chciał myśleć racjonalnie: - Wyjdź za mnie, Cee - powiedział cicho, lustrując jej buzię wzrokiem. Niby spontanicznie i bez pierścionka, ale cóż
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Dobroci dla zwierząt, huh? Minnie będzie zachwycona – zaśmiała się pod nosem, bo pewnie i jej kot z nimi zamieszkał, a wszędobylska sierść Minns nieco doprowadzała do pasji z natury pedantycznego Jamiego, ale musieli z tym żyć.
– Jakby był o to zły, to może mieć pretensje tylko do samego siebie – wzruszyła ramionami, bo tak zasadniczo to widziała i musieli się z tym pogodzić. Wszyscy. Uśmiechnęła się jednak, gdy stwierdził, że jej zdanie go bardziej interesuje.
– Schowaj ten język, bo Rosie się nauczy pokazywać i do żadnego żłobka jej nie przyjmą bo będzie takim samym łobuzem jak ty – dźgnęła go między żebra, ale uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
– Jeszcze dwójka brzmi dobrze – rozpromieniła się cała, wtulając w jego bok. A potem powiedział, żeby za niego wyszła. Uniosła wzrok na jego cozy. – Dobrze – powiedziała tylko, zapatrzona w niego i staneła na palcach, całując go cholernie namiętnie. – Oczywiście, że za ciebie wyjdę – mruknęła, jedną dłonią podtrzymując małą, a drugą układając na jego policzku. – Kocham cię, Charlestone – zamruczała z szerokim uśmiechem.
-
-
-
- Ale jak wiemy, będzie miał tylko do mnie - wywrócił oczami, bo domyślał się, że to on będzie winnym tego pomysłu ale Elias mógł się co najwyżej pierdolić - najlepiej z Sharon, nie? - Aha, ale jak Lily tego uczyliśmy we dwójkę to było dobrze. Nie martw się, Lils nauczy Rosie co i jak - zaśmiał się, bo istotnie wierzył, że nawet jeśli będą próbowali nie uczyć małej niczego złego, to jego siostrzenica sobie z tym poradzi - Trójka łącznie to co prawda jedno dziecko więcej niż my, ale jakoś pewnie sobie z tym poradzimy - puścił jej oczko, a gdy odpowiedziała pozytywnie, aż uniósł brew w górę lustrując ją wzrokiem. Zgodziła się. Aż uśmiechnął się szeroko, odwzajemniając jej pocałunek odrobinę zachłannie i kiedy się odsunęli, jeszcze bardziej się do niej szczerzył.
- To było prostsze niż zakładałem - powiedział z rozbawieniem, muskając kciukiem jej żuchwę. - Ja ciebie też, Townsend - odpowiedział, znowu składając na jej ustach pocałunek i uśmiechnął się do niej całkiem uroczo. - A pierścionek dostaniesz w innym terminie - jak go kupi i zaciągnie ją na romantyczną kolację, o.
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Wtedy go spierdolę z góry na dół, mam już w tym doświadczenie – wzruszyła niewinnie ramionami, bo miała. Pewnie przez te akcje z Sharon dostała nieco wcześniej skurczy i w ogóle, gdy się dowiedziała, aale na szczęście James ukoił jej duszę i pomógł wszystko ogarnąć. – Domyślam się, że nasza łobuziara dość szybko ją nauczy – zaśmiała się pod nosem i spojrzała na niego z rozbawieniem.
– Myślę, że damy radę. Może będą się słuchać? – zaśmiała się pod nosem, puszczając mu oczko. Bo trójka brzmiała naprawdę dużo i słysząc jego słowa, że to było prostsze niż zakładał, przechyliła lekko głowę.
– A co, liczyłeś, że będzie trudniej? – zaśmiała się pod nosem. – To dobrze – zamruczała cicho. – Za ciebie mogłabym wyjść nawet z papierową obrączką – stwierdziła, wzruszając ramionami.
-
-
-
- Opcjonalnie ja, tak jak obiecałem, rozjebię mu łeb - wzruszył ramionami, bo obiecywał to milion razy, ale finalnie nigdy Cee mu na to nie pozwoliła :c - Na pewno. - a mówił, że przy dziecku trzeba przeklinać rzadziej niż częściej i głupot nie gadac, to nie słuchały tylko normalnie marudziły na życie przy Lils i teraz takie efekty były!
- A jak nie, to zatrudnimy moich rodziców do pomocy - zaśmiał się cicho. Jego rodzice to by posikali się z radości, jakby faktycznie mieli mieć czwórkę wnucząt. Niby Rosie nie była jego, ale oni kochali ją nad życie. Nic dziwnego - miał tak samo.
- Myślałem, że bez pierścionka się nie zgodzisz - powiedział z lekkim rozbawieniem, odsuwajac kosmyki jej włosów z twarzy i uśmiechnął się do niej ciepło. - Zaraz mogę zorganizować ci jakiś metalowy z drucika. Chcesz? - puścił jej oczko. Mógł, ale logiczne, że dostanie najpiękniejszy pierścionek jaki tylko uda mu się znaleźć!
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Nie, bo jeśli ktoś się dowie to pójdziesz siedzieć, a ja bez ciebie nie przetrwam, bo kocham cię nad życie – powiedziała spokojnie, głaszcząc delikatnie jego policzek i wpatrując w jego oczy. – Sama zgotowałam sobie ten los, ale przyznaj sam, że nie ma nic zabawniejszego niż przeklinająca trzylatka – zaśmiała się pod nosem, muskając jego policzek ustami. Jakoś tak nie umiała się dzisiaj od niego odkleić, no. Zauważywszy, że mała usnęła, delikatnie ułożyła ją w jakimś kojcu, który mieli ogarnięty w salonie, muskając palcami jej policzek i wróciła do mężczyzny.
– Och, będą przeszczęśliwi, szczególnie odkąd Richard uznał, że się trochę usunie w cień – zaśmiała się pod nosem, patrząc na niego z rozbawieniem. – Och, a mogę jeszcze zmienić zdanie? Masz rację, jak bez pierścionka to się absolutnie nie zgadzam. Mam mieć tu na palcu diament wielkości mojej pięści – pokazała mu język, ale spojrzała mu zaraz w oczy z czułością i objęła go ramionami. – Pierścionek nie jest najważniejszy. Może być taki metalowy z drucika, najważniejsze, że chcesz, żebym była twoją żoną. I nie mogę się doczekać, aż będę panią Charlestone – powiedziała, stając na palcach i całując go nieco bardziej namiętnie.
-
-
-
Jamie i Cece byli zatem zaręczeni, James dostarczył jej finalnie piękny pierścionek - może nie koniecznie z diamentem wielkości jej pięści, ale spory był na pewno i wypadał weekend, w którym Elias miał widzieć się z małą Rosie. Czy Costas był zadowolony z tego jak wyszło między nim a Cece? Absolutnie nie. Przeżywał to rozstanie okropnie, próbował jakoś coś zdziałać, ale podczas jednej z wizyt usg dowiedział się, że była z Jamesem i widział, jak cholernie szczęśliwa była więc… odpuścił. A generalnie na przyjazdy do Londynu też było mu ciężko znaleźć czas, więc przyjeżdżał faktycznie baaardzo rzadko. Dzisiaj jednak stał pod drzwiami mieszkania Cee i Jamiego z jakimiś kwiatkami dla Cee i wielkim misiem dla małej, a drzwi otworzył mu James, z którym minął się w zasadzie bez słowa i od razu ruszył do kojca na środku salonu w którym leżała mała, a obok którego stała Cee.
- To dla ciebie, a to dla małej - posłał jej delikatny uśmiech, ale nadal było po jego oczach widać, że nie doszedł do siebie p otym co sam spierdolił. - Jak się czujesz? Daje ci spać po nocach? - zapytał, nachylając się nad kojcem i pogładził czule główkę małej.
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Dziękuję, nie musiałeś – powiedziała odnośnie kwiatów dla siebie, bo w zasadzie to naprawdę nie musiał jej przywozić kwiatów. Wstawiła je do jakiegoś wazonu i skinęła głową Jamesowi, że jeśli chce to może ich zostawić. Widziała w oczach Eliasa olbrzymi smutek i trochę łamał jej serce, ale… Nie mogła mu wybaczyć. Nigdy już nie byłaby w stanie mu zaufać.
– Dobrze, doszłam do siebie dość szybko. Jamie jest olbrzymią pomocą, wstaje, zbiera małą z rana… Jest naprawdę nieoceniony – powiedziała z delikatnym uśmiechem, bo robił to kosztem siebie i ona to doceniała. – Ale Rosie też jest cudowna – stwierdziła cicho, delikatnie biorąc dziewczynkę na ręce i powoli podając ją Eliasowi. - A ty... Jak się czujesz? Jak to drugie dziecko? Chłopiec czy dziewczynka? - nie pytała wcześniej, bo... Sama nie wiedziała, czy chciała wiedzieć.
-
-
-
- Nie musiałem, ale chciałem. Jesteś jej mamą - wskazał na Rosie. I robiła kawał dobrej roboty, nawet jeśli Sharon też nie była złą matką. Widział na jej palcu pierścionek, ale postanowił tego nie komentować, bo chyba by umarł gdyby mieli o tym rozmawiać.
- Jak to Jamie. Zawsze był wspaniały i idealny - mruknął tylko, gdy James faktycznie wyszedł z mieszkania dając im czas na rozmowy, bo raczej unikał wtrącania się w cokolwiek między Cee a Elim. - Jest piękna. I cholernie podobna do ciebie - westchnął cicho, a kiedy podała mu ją, od razu małą do siebie przytulił, składając czułego buziaka na czubku jej głowy.
- Niezmiennie chujowo - powiedział szczerze, przekleństwo mocno wyciszając. - Chłopiec. George. Zdrowy i grzeczniutki. Aż dziwne - powiedział z lekkim rozbawieniem, wlepiając zaraz wzrok w małą bo czuł się maks niezręcznie w tym wszystkim.
pediatra
Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"
belltown
– Jestem, nie da się ukryć – przygryzła dolną wargę, bo za każdym razem gdy widziała Eliasa, coś w niej lekko umierało. I nie miało to najmniejszego związku z Jamesem. Po prostu miała do Eliasa ogromny żal za to, co im zrobił, nawet jeśli teraz była szczęśliwa z Jamiem. Zawsze jakaś cześć jej miała kochać Eliego, tak po prostu.
– Przynajmniej się mną zajął, no wiesz, kiedy ty się dowiadywałeś że masz dziecko też z inną – wzruszyła ramionami, bo takie komentarze ją irytowały. – No i on nie patrzy za innymi dupami. Naprawdę chcesz się pokłócić? – spytała, mrużąc oczy. Kiedy wspomniał, że mała jest piękna, pokiwała głową. – Jest tysiąc razy ładniejsza niż ja – uśmiechnęła się czule, patrząc na ten obrazek. Gdy wspomniał jeszcze, że jest chujowo, odetchnęła głęboko.
– Coś się stało? – no niby się domyślała, czemu chujowo, ale dopytać nie zaszkodzi. Objęła się ramionami. – To… Dobrze, że jest zdrowy i grzeczny. Musisz mieć z nim czesty kontakt – uśmiechnęła się lekko. No musiał. Cóż.