WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Cece & Elias

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Cece była zakochana po uszy w Jamesie. Kochała całym sercem to, jaki był dla niej podczas całej ciąży, jak bardzo ją wspierał, jak bardzo przy niej był. Jasne, niektórzy mogliby stwierdzić, że był reboundem, ale… Nie był. Od lat kochała go jako człowieka, od lat odsuwała w sobie te romantyczne uczucia, którymi nie mogła go darzyć, gdy była żoną Eliasa i gdy jarał się każdym usg, był przy niej podczas porodu, nie umiała inaczej patrzyć na niego niż tak, jakby był miłością jej życia – bo był, nawet jeśli kiedyś myślała, że był nią Eli. Mała miała teraz już parę dobrych tygodni, a Cece obudziła się z rana i gdy zobaczyła Jamiego, który gotował śniadanie z małą w ramionach, uśmiechnęła się przeuroczo. Kochała ten widok. Kochała ich rodzinę.
– Dzień dobry dwójko najważniejszych ludzi na świecie – uśmiechnęła się czule, pewnie Lex już była u nich kilka razy zobaczyć małą i była dumną ciocią. A Lily była zakochana w nowej siostrzyczce. Tak samo rodzice Jamesa byli zakochani w przyszywanej wnuczce. – Mogłeś mnie obudzić, ale spałam jak dziecko – uśmiechnęła się, podchodząc do nich i najpierw muskając czółko dziewczynki ustami, a zaraz potem stając na palcach i składając nieco namiętniejszego buziaka na ustach Jamesa.
– Nie podejrzewałam, że mogłabym być tak szczęśliwa, wiesz? – powiedziała cicho, wpatrzona w niego – bo była strasznie wpatrzona, odkąd tylko się przeprowadziła do Londynu. [

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

A Jamie był zakochany na zabój w niej. Jego uczucia urosły jeszcze bardziej i zachwycał się każdego dnia mając ją i Rosie obok siebie. Nie planował jednak się jej oświadczać, skakać z pomysłami o ślubie, ale zdecydowanie czuł, że mogłoby się to tak skończyć - tylko chyba wolał robić to wszystko w ludzkim tempie, a nie jak jakiś świr :lol:
- Oooo, jakie to było miłe powitanie, prawda Rosie? Ewidentnie się wyspała dzisiaj - zaśmiał się cicho, czule całując czółko dziewczynki i zaraz podniósł wzrok na Camille. - Mogłem, ale uznałem, że zasłużyłaś na to, żeby pospać. Widziałem, że już padałaś przez ostatnie kilka dni więc wiesz - bo pewnie on ostatnio trochę sporo pracował, ale teraz zamierzał kilka dni spędzić z nią i małą, bez pracy. Odwzajemnił jej pocałunek, wzdychając cicho spod jej ust, bo jednak miał dziecko na rękach, a ona go tak całuje, matko :lol:
- Tak mało wierzyłaś w życie ze mną? Słabo. Ja wiedziałem, że będzie dobrze - zaśmiał się, przekazując jej dziewczynkę w ramiona i zaraz przygotował dwa talerze i zaczął nakładać jakąś kozacką jajecznicę na nie. - Chcesz kawę? - zapytał, bo herbatę klasycznie zrobił, ale wiadomo, kawę też mógł!

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Cece wcale nie miała jakiegoś parcia na ślub, chociaż widziała w Jamesie teraz cały swój świat – nie kłócili się praktycznie w ogóle, bardzo ją wspierał przez ten czas, gdy wyniknęły nowe rzeczy z Eliasem i ogólnie doceniała, że każdego dnia przy niej był. Jeśli by się jej oświadczył – zgodziłaby się, ale nie zamierzała na ślub naciskać.
– Bo co, bo ostatnio byłam wredna? – zaśmiała się pod nosem, bo faktycznie mała ostatnio kiepsko sypiała i Cee chodziła jak marudne zombie po domu. – Tylko troszkę, bo nasza księżniczka żyć mi nie dawała w nocy – złapała małą za nóżkę delikatnie i połaskotała. Kochała tę dziewczynkę całym sercem. Mimo to, zaraz wzięła ją w ramiona, gdy tylko jej przekazał małą.
– Wierzyłam bardzo. Po prostu… Nigdy nie byłam aż tak szczęśliwa – przyznała cicho, jeszcze raz stając na palcach i całując jego policzek czule. – Jasne, że chcę kawę. Mamy kilkutygodniowe dziecko, w takich sytuacjach kawy się nie odmawia – wywróciła oczami. – Tatuś jeszcze nie zna zasad, ale niedługo się w nich oblata – puściła mu oczko. – Bo wiesz, chcę, żeby ona mówiła do ciebie tato. Jesteś dla niej tatą – powiedziała cicho, w chuju miała zdanie Eliasa w tym temacie, bo jednak przy nich aż tak nie był. Jamie był cały tak. – Chyba, że ty byś nie chciał? – spojrzała na niego niewinnie, uśmiechając się uroczo.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

I prędzej czy później na pewno się jej oświadczy, bo był w niej zakochany maks, ale z mózgiem. Jamie naprawdę chciał to wszystko rozgrywać normalnie, tym bardziej że Elias mimo wszystko się w ich otoczeniu miał kręcić i tak sobie czasami myślał, że gdyby zmieniła zdanie… nie zatrzymałby jej na siłę. Chociaż bankowo by mocno próbował :lol:
- Odrobinę - pokazał palcami jak odrobinę i wywrócił z rozbawieniem oczami. Bycie rodzicem nie było łatwe i Jamie też chodził trochę padnięty na twarz, ale dawał radę, bo oprócz tego że kochał Cece to naprawdę był również zapatrzony w małą Rosie i absolutnie nie wyobrażał sobie bez tego malucha życia. - Więc cieszę się, że dzięki mnie jesteś tak szczęśliwa. Co by było, gdybym się starał - wywrócił z rozbawieniem oczami, ale… nie starał się uszczęśliwiać jej. Po prostu był sobą i traktował ją tak jak zawsze, ale cieszył się że faktycznie to wystarczało. - Okej, już zrobię - zaśmiał się, podstawił kubek pod ekspres ale zawahał się gdy usłyszal jak go nazwała i zmarszczył czoło. - To znaczy… nie przeszkadza mi to. Co na to Elias? - bo w pewnym sensie by rozumiał, gdyby Costas miał coś przeciwko. Mógł być jej tatą - nie widział w tym problemu, nie?
- Jasne, że chciałbym żeby tak do mnie w przyszłości mówiła - dodał jeszcze, stawiając kubek przed nią i obejmując je obie ramionami. Aż westchnął cichutko. No kurwa, cudo.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

A ona zdania zmieniać nie zamierzala. Cee była stała w uczuciach, naprawdę ciężko było ją zniechęcić, ale… Ludzie jak ona odchodzili na zawsze, gdy już ostatecznie się wkurwili. A Elias wkruwił ją ostatecznie i nie widziała absolutnie możliwości powrotu do niegi. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
– Tyci –powiedziała, zmniejszając jeszcze dystans między jego palcami. Wiedziała, że on też chodził padnięty, w dodatku jeszcze pracował, a był olbrzymią pomocą. Pokiwała głową z rozbawieniem. – Wtedy już byłabym w siódmym niebie, ale wystarczy, że jesteś po prostu sobą – powiedziała cicho, bo wystarczało – w stu procentach. Gdy spytał, co na to Elias, Cee wzruszyła ramionami.
– A czy to ma jakieś znaczenie? Nie był przy porodzie, na usg bywał rzadziej, wątpię, że będzie tu przylatywał często i ją wychowywał. To ty będziesz jej tatą – powiedziała spokojnie, bo tak to widziała. – Naprawdę? To dobrze. W przyszłości też na przykład moglibyśmy pomyśleć o jeszcze jednym, takim z twoimi oczami – powiedziała, puszczając mu oczko z rozbawieniem.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

Wiedział to, właściwie to zawsze miał ją za najbardziej lojalnego człowieka jakiego poznał, ale z drugiej strony bywało różnie prawda? Wiedział, że przez spory moment życia kochała Eliasa nad życie, ale zdecydowanie wolałby żeby nie odchodziła do nikogo innego. Naprawdę wolałby mieć ją i Rosie tylko dla siebie.
- Może czasami zrobię ci taki dzień dobroci dla zwierząt i postaram się bardziej - puścił jej oczko, mówiąc to z rozbawieniem. Jego niby też zdanie Eliasa nie interesowały, ale brał pod uwagę to, że mógł jakieś mieć. Nadal był prawdziwym ojcem, nie?
- No nie wiem, niby nie ma, ale… w pewnym sensie jakby był o to zły, to miałoby to trochę sensu. - stwierdził spokojnie, ale wzruszył finalnie ramionami. - Chociaż twoje zdanie zdecydowanie bardziej mnie interesuje - pokazał jej język, a kiedy powiedziała o kolejnym dziecku, uśmiechnął się do niej uroczo.
- Moglibyśmy. Najlepiej o dodatkowej dwójce w odpowiednim rozłożeniu czasowym - zaśmiał się pod nosem, składając pocałunek na jej skroni i wtedy jego mózg nagle olśniło, mimo że przedtem chciał myśleć racjonalnie: - Wyjdź za mnie, Cee - powiedział cicho, lustrując jej buzię wzrokiem. Niby spontanicznie i bez pierścionka, ale cóż :lol:

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Bo była lojalna. Kochała Eliasa, kochała go okropnie i on to zjebał. Zjebał tak bardzo jak zjebać się dało, miał też mieć dziecko z Sharon, a Cee nie zamierzała wracać. Nie wyobrażała sobie tego. Nie, bo była zakochana w Jamesie. Nie, bo była z Jamesem szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Wywróciła oczami.
– Dobroci dla zwierząt, huh? Minnie będzie zachwycona – zaśmiała się pod nosem, bo pewnie i jej kot z nimi zamieszkał, a wszędobylska sierść Minns nieco doprowadzała do pasji z natury pedantycznego Jamiego, ale musieli z tym żyć.
– Jakby był o to zły, to może mieć pretensje tylko do samego siebie – wzruszyła ramionami, bo tak zasadniczo to widziała i musieli się z tym pogodzić. Wszyscy. Uśmiechnęła się jednak, gdy stwierdził, że jej zdanie go bardziej interesuje.
– Schowaj ten język, bo Rosie się nauczy pokazywać i do żadnego żłobka jej nie przyjmą bo będzie takim samym łobuzem jak ty – dźgnęła go między żebra, ale uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
– Jeszcze dwójka brzmi dobrze – rozpromieniła się cała, wtulając w jego bok. A potem powiedział, żeby za niego wyszła. Uniosła wzrok na jego cozy. – Dobrze – powiedziała tylko, zapatrzona w niego i staneła na palcach, całując go cholernie namiętnie. – Oczywiście, że za ciebie wyjdę – mruknęła, jedną dłonią podtrzymując małą, a drugą układając na jego policzku. – Kocham cię, Charlestone – zamruczała z szerokim uśmiechem.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

- Tak, może nawet pozwolę jej spać na moim swetrze - powiedział z rozbawieniem, jakby Minnie potrzebowała pozwolenia, bo pewnie i tak ciągle spała na jego rzeczach co do kurwicy go doprowadzało i rolki do zbierania sierści szły w ich mieszkaniu w tempie ekspresowym :lol:
- Ale jak wiemy, będzie miał tylko do mnie - wywrócił oczami, bo domyślał się, że to on będzie winnym tego pomysłu ale Elias mógł się co najwyżej pierdolić - najlepiej z Sharon, nie? - Aha, ale jak Lily tego uczyliśmy we dwójkę to było dobrze. Nie martw się, Lils nauczy Rosie co i jak - zaśmiał się, bo istotnie wierzył, że nawet jeśli będą próbowali nie uczyć małej niczego złego, to jego siostrzenica sobie z tym poradzi :lol: - Trójka łącznie to co prawda jedno dziecko więcej niż my, ale jakoś pewnie sobie z tym poradzimy - puścił jej oczko, a gdy odpowiedziała pozytywnie, aż uniósł brew w górę lustrując ją wzrokiem. Zgodziła się. Aż uśmiechnął się szeroko, odwzajemniając jej pocałunek odrobinę zachłannie i kiedy się odsunęli, jeszcze bardziej się do niej szczerzył.
- To było prostsze niż zakładałem - powiedział z rozbawieniem, muskając kciukiem jej żuchwę. - Ja ciebie też, Townsend - odpowiedział, znowu składając na jej ustach pocałunek i uśmiechnął się do niej całkiem uroczo. - A pierścionek dostaniesz w innym terminie - jak go kupi i zaciągnie ją na romantyczną kolację, o.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– I tak będzie na nim spała. Bardzo szybko poczuła się panią tego domu – zaśmiała się cicho, ale kochała tego kota. Bo był taki śmiesznie rozlazły, gruby i absolutnie uwielbiał Jamiego, chociaż bez wzajemności. :lol:
– Wtedy go spierdolę z góry na dół, mam już w tym doświadczenie – wzruszyła niewinnie ramionami, bo miała. Pewnie przez te akcje z Sharon dostała nieco wcześniej skurczy i w ogóle, gdy się dowiedziała, aale na szczęście James ukoił jej duszę i pomógł wszystko ogarnąć. – Domyślam się, że nasza łobuziara dość szybko ją nauczy – zaśmiała się pod nosem i spojrzała na niego z rozbawieniem.
– Myślę, że damy radę. Może będą się słuchać? – zaśmiała się pod nosem, puszczając mu oczko. Bo trójka brzmiała naprawdę dużo i słysząc jego słowa, że to było prostsze niż zakładał, przechyliła lekko głowę.
– A co, liczyłeś, że będzie trudniej? – zaśmiała się pod nosem. – To dobrze – zamruczała cicho. – Za ciebie mogłabym wyjść nawet z papierową obrączką – stwierdziła, wzruszając ramionami.

autor

-

Awatar użytkownika
35
192

-

-

-

Post

- Niestety - o ile psy Jamie lubił, to koty były dla niego leniwymi, śmierdzącymi obrzydliwcami i irytowała go ta sierść, jak łaziła po szafkach w kuchni a jak na stół się wpakowała to miał ochotę wywalić ją przez okno, ale wiedział, że Cee ją kochała, więc próbował ją od lat akceptować. Inna sprawa, że do pokoiku Rosie wstępu nie miała, bo gdzie taki paskudny sierściuch do dziecka będzie łaził, fuj :lol:
- Opcjonalnie ja, tak jak obiecałem, rozjebię mu łeb - wzruszył ramionami, bo obiecywał to milion razy, ale finalnie nigdy Cee mu na to nie pozwoliła :c - Na pewno. - a mówił, że przy dziecku trzeba przeklinać rzadziej niż częściej i głupot nie gadac, to nie słuchały tylko normalnie marudziły na życie przy Lils i teraz takie efekty były!
- A jak nie, to zatrudnimy moich rodziców do pomocy - zaśmiał się cicho. Jego rodzice to by posikali się z radości, jakby faktycznie mieli mieć czwórkę wnucząt. Niby Rosie nie była jego, ale oni kochali ją nad życie. Nic dziwnego - miał tak samo.
- Myślałem, że bez pierścionka się nie zgodzisz - powiedział z lekkim rozbawieniem, odsuwajac kosmyki jej włosów z twarzy i uśmiechnął się do niej ciepło. - Zaraz mogę zorganizować ci jakiś metalowy z drucika. Chcesz? - puścił jej oczko. Mógł, ale logiczne, że dostanie najpiękniejszy pierścionek jaki tylko uda mu się znaleźć!

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Oj no weź, lubisz ją – trąciła go delikatnie łokciem. No Minnie była okrutnie zabawnym sierściuchem skromnym zdaniem Cee i doceniała mocno, że ją akceptował, szczególnie odkad musiała zamieszkać w jego apartamencie razem z nimi, bo jednak Eliasowi by swojego kotełka nie powierzyła na dłuższą metę. :lol:
– Nie, bo jeśli ktoś się dowie to pójdziesz siedzieć, a ja bez ciebie nie przetrwam, bo kocham cię nad życie – powiedziała spokojnie, głaszcząc delikatnie jego policzek i wpatrując w jego oczy. – Sama zgotowałam sobie ten los, ale przyznaj sam, że nie ma nic zabawniejszego niż przeklinająca trzylatka – zaśmiała się pod nosem, muskając jego policzek ustami. Jakoś tak nie umiała się dzisiaj od niego odkleić, no. Zauważywszy, że mała usnęła, delikatnie ułożyła ją w jakimś kojcu, który mieli ogarnięty w salonie, muskając palcami jej policzek i wróciła do mężczyzny.
– Och, będą przeszczęśliwi, szczególnie odkąd Richard uznał, że się trochę usunie w cień – zaśmiała się pod nosem, patrząc na niego z rozbawieniem. – Och, a mogę jeszcze zmienić zdanie? Masz rację, jak bez pierścionka to się absolutnie nie zgadzam. Mam mieć tu na palcu diament wielkości mojej pięści – pokazała mu język, ale spojrzała mu zaraz w oczy z czułością i objęła go ramionami. – Pierścionek nie jest najważniejszy. Może być taki metalowy z drucika, najważniejsze, że chcesz, żebym była twoją żoną. I nie mogę się doczekać, aż będę panią Charlestone – powiedziała, stając na palcach i całując go nieco bardziej namiętnie.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

| kolejna alternatywna


Jamie i Cece byli zatem zaręczeni, James dostarczył jej finalnie piękny pierścionek - może nie koniecznie z diamentem wielkości jej pięści, ale spory był na pewno :lol: i wypadał weekend, w którym Elias miał widzieć się z małą Rosie. Czy Costas był zadowolony z tego jak wyszło między nim a Cece? Absolutnie nie. Przeżywał to rozstanie okropnie, próbował jakoś coś zdziałać, ale podczas jednej z wizyt usg dowiedział się, że była z Jamesem i widział, jak cholernie szczęśliwa była więc… odpuścił. A generalnie na przyjazdy do Londynu też było mu ciężko znaleźć czas, więc przyjeżdżał faktycznie baaardzo rzadko. Dzisiaj jednak stał pod drzwiami mieszkania Cee i Jamiego z jakimiś kwiatkami dla Cee i wielkim misiem dla małej, a drzwi otworzył mu James, z którym minął się w zasadzie bez słowa i od razu ruszył do kojca na środku salonu w którym leżała mała, a obok którego stała Cee.
- To dla ciebie, a to dla małej - posłał jej delikatny uśmiech, ale nadal było po jego oczach widać, że nie doszedł do siebie p otym co sam spierdolił. - Jak się czujesz? Daje ci spać po nocach? - zapytał, nachylając się nad kojcem i pogładził czule główkę małej.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Dla Cece to też nie było łatwe – jasne, mogłoby się wydawać, że wskoczyła z jednego związku w drugi, ale w gruncie rzeczy wcale nie było jej dobrze z tym, jak sprawy się potoczyły między nią a Eliasem. Znacznie prostsze byłoby jej życie, gdyby nie miała z nim dziecka, chociaż Rosie kochała nad życie. Tak czy siak, skupiała się raczej nad tym, co miała. Była szczęśliwa z Jamesem. Naprawdę szczęśliwa. Zaopiekował się nią, kochał ją, a ona kochała jego. I szykowali się powoli do ślubu, bo na jej palcu finalnie faktycznie skrzył się piękny pierścionek zaręczynowy. Zawsze wizyty Eliasa lekko ją stresowały, tym bardziej, że wiedziała, że również Sharon urodziła mu dziecko. Cóż.
– Dziękuję, nie musiałeś – powiedziała odnośnie kwiatów dla siebie, bo w zasadzie to naprawdę nie musiał jej przywozić kwiatów. Wstawiła je do jakiegoś wazonu i skinęła głową Jamesowi, że jeśli chce to może ich zostawić. Widziała w oczach Eliasa olbrzymi smutek i trochę łamał jej serce, ale… Nie mogła mu wybaczyć. Nigdy już nie byłaby w stanie mu zaufać.
– Dobrze, doszłam do siebie dość szybko. Jamie jest olbrzymią pomocą, wstaje, zbiera małą z rana… Jest naprawdę nieoceniony – powiedziała z delikatnym uśmiechem, bo robił to kosztem siebie i ona to doceniała. – Ale Rosie też jest cudowna – stwierdziła cicho, delikatnie biorąc dziewczynkę na ręce i powoli podając ją Eliasowi. - A ty... Jak się czujesz? Jak to drugie dziecko? Chłopiec czy dziewczynka? - nie pytała wcześniej, bo... Sama nie wiedziała, czy chciała wiedzieć.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

On kochał Rosie tak samo - mimo, że nie miał czasu na ciągłe przyjazdy, to był w małej absolutnie zakochany i pewnie z radością przyjmował wszelkie informacje, czy jakieś zdjęcia. Z dzieckiem Sharon widywał się częściej, bo było obok, ledwie pewnie kilka ulic dalej i kochał je równie mocno, chociaż na jego matkę patrzeć nadal nie potrafił. W zasadzie, Sharon nie była winna tego rozstania z Cee, to nie ona była w małżeństwie tylko on podczas tego romansu, ale wiadomo o co chodziło - Eliasowi przypominała o tym co zrobił. A zapomnieć by chciał bardzo, bo ciężko się tak żyło.
- Nie musiałem, ale chciałem. Jesteś jej mamą - wskazał na Rosie. I robiła kawał dobrej roboty, nawet jeśli Sharon też nie była złą matką. Widział na jej palcu pierścionek, ale postanowił tego nie komentować, bo chyba by umarł gdyby mieli o tym rozmawiać.
- Jak to Jamie. Zawsze był wspaniały i idealny - mruknął tylko, gdy James faktycznie wyszedł z mieszkania dając im czas na rozmowy, bo raczej unikał wtrącania się w cokolwiek między Cee a Elim. - Jest piękna. I cholernie podobna do ciebie - westchnął cicho, a kiedy podała mu ją, od razu małą do siebie przytulił, składając czułego buziaka na czubku jej głowy.
- Niezmiennie chujowo - powiedział szczerze, przekleństwo mocno wyciszając. - Chłopiec. George. Zdrowy i grzeczniutki. Aż dziwne - powiedział z lekkim rozbawieniem, wlepiając zaraz wzrok w małą bo czuł się maks niezręcznie w tym wszystkim.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

To był jedyny negatywny aspekt mieszkania w Londynie. Cee kochała to miasto, ale miała wyrzuty sumienia, że Rosie jest z daleka od taty. Bo Eli nie miał czasu na loty, a mała… Była jego, czy tego chciała, czy nie. Czy miała mówić na Jamiego tato czy nie, Eli również był jej tatą. I miała lekki żal, że dziecko Sharon było niejako faworyzowane, ale… Cóż. Takie było życie, nie? On mógł się przeprowadzić do Londynu, bo jako dyrektor finansowy na pewno by znalazł tu pracę, ale skoro wolał Seattle…
– Jestem, nie da się ukryć – przygryzła dolną wargę, bo za każdym razem gdy widziała Eliasa, coś w niej lekko umierało. I nie miało to najmniejszego związku z Jamesem. Po prostu miała do Eliasa ogromny żal za to, co im zrobił, nawet jeśli teraz była szczęśliwa z Jamiem. Zawsze jakaś cześć jej miała kochać Eliego, tak po prostu.
– Przynajmniej się mną zajął, no wiesz, kiedy ty się dowiadywałeś że masz dziecko też z inną – wzruszyła ramionami, bo takie komentarze ją irytowały. – No i on nie patrzy za innymi dupami. Naprawdę chcesz się pokłócić? – spytała, mrużąc oczy. Kiedy wspomniał, że mała jest piękna, pokiwała głową. – Jest tysiąc razy ładniejsza niż ja – uśmiechnęła się czule, patrząc na ten obrazek. Gdy wspomniał jeszcze, że jest chujowo, odetchnęła głęboko.
– Coś się stało? – no niby się domyślała, czemu chujowo, ale dopytać nie zaszkodzi. Objęła się ramionami. – To… Dobrze, że jest zdrowy i grzeczny. Musisz mieć z nim czesty kontakt – uśmiechnęła się lekko. No musiał. Cóż.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alternatywna rzeczywistość”