Nic nie odpowiedział, bo właśnie do niego dotarło, że tak na dobrą sprawę wystarczyłoby go wygooglować, a byłoby w stanie dokopać się do filmów z jego udziałem. Chciał jednak wierzyć w to, że znajdzie się ktoś, kto nie będzie oceniał go przez pryzmat tego czym się zajmował. Miał dopiero dwadzieścia jeden lat, a skoro nie miał zamiaru do końca życia zajmować się taką pracą, to musiał mieć jakieś szanse na to, żeby znaleźć sobie jakiekolwiek inne zajęcie. Ostatecznie, zawsze mógł rzeczywiście otworzyć coś swojego i być swoim własnym szefem, w końcu przez te lata zdążył się trochę dorobić, a wydatków nie miał zbyt wiele ze względu na to, że mieszkał z Baptiste, od którego dostawał praktycznie wszystko to, co chciał.
- Tak. Wal się - powtórzył. Miał serdecznie dość Archambeau i tego, że ten zawsze patrzył na niego z góry i traktował go jak jak jakiegoś gówniarza. To, że był o wiele młodszy od mężczyzny nie znaczyło wcale, że nie miał pojęcia o życiu. Zresztą, teraz był dorosły i sam mógł decydować o sobie. Nie miał obowiązku dalej słuchać się mężczyzny i mu się we wszystkim podporządkowywać. Jeżeli nie chciał czegoś robić, to miał prawo tego odmówić. Tak samo jak miał prawo do tego, żeby zrezygnować z pracy, czy to się Baptiste podobało czy nie. - Żebyś wiedział, że zrobię - wzruszył ramionami. Mogliby się tak przekomarzać w nieskończoność, zwłaszcza, że Lorenzo bywał dość uparty. Zwłaszcza odkąd skończył osiemnaście lat i pojawiło się w nim to przeświadczenie, że teraz jest dorosły i ma coś do gadania. Co prawda, mieszkając z Baptiste i z nim pracując tak naprawdę nie miał, chociaż ostatnimi czasy rzeczywiście zaczął się bardziej buntować i stawiać Archambeau, chcąc dać mężczyźnie do zrozumienia, że nie może oczekiwać tego, że Enzo będzie wiecznie chodził jak w zegarku. Do tego odkąd mężczyzna zaczął się dystansować, w ich relacji, która do tej pory zdawała się być stabilna, stopniowo zaczynało się psuć. - Bo mi zasugerowałeś, że znowu mógłbyś to zrobić. Wygląda na to, że w ogóle nie żałujesz - odpowiedział i wzruszył ramionami. Lorenzo odebrał sobie jego słowa jak groźbę, że nawet jeżeli nie będzie chciał z nim uprawiać seksu, żeby nagrać z Baptiste film, to ten i tak go do tego zmusi. Nie spodobało mu się to, bo był zdania, że sobie pewne rzeczy wyjaśnili oraz omówili, a Enzo dał mu do zrozumienia, że nie będzie takiego czegoś tolerował.
- Jasne - burknął. Biorąc pod uwagę to, jak Baptiste go traktował, nie było nic dziwnego w tym, że doszedł właśnie do takich przykrych wniosków. Jemu też nie było łatwo ze świadomością, że nic nie znaczył dla mężczyzny, a ten potrzebował go tylko do tego, żeby robić karierę. - To co słyszałeś - odpowiedział mu. Archambeau nie musiał mu niczego mówić, wystarczył sposób w jaki się zachowywał, chociażby podczas ich dzisiejszej rozmowy oraz rzeczy, jakie mu mówił. Nic dziwnego, że Lorenzo wyciągnął sobie z tego wszystkiego takie, a nie inne wnioski. Poza tym, mężczyzna bardzo często uświadamiał mu, że gdyby nie Enzo, to nie odniósłby takiego sukcesu i Nuñez okazał się być dla niego strzałem w dziesiątkę. Baptiste nie mógł mieć teraz do niego pretensji, że uważał tak, a nie inaczej. - Gdybyś rzeczywiście nie chciał takich rzeczy oglądać, to pozwoliłbyś mi zrezygnować! I gdybyś nie traktował mnie jak jakiejś rzeczy, to bym cię za takiego nie miał! - do jego oczu ponownie napłynęły łzy, tym razem z powodu frustracji tą całą sytuacją. Do tego Baptiste skutecznie mieszał mu w głowie swoimi słowami, bo Enzo nie miał pojęcia jak miał to odebrać i co takiego mężczyzna miał na myśli. - Skąd możesz to wiedzieć? Wystarczyłoby, żebyś traktował mnie bardziej ludzko, a bym tego nie zrobił, bo cię, kurwa, kocham - wyrzucił mu w nerwach, wpatrując się w niego rozżalonym wzrokiem. Gdy mężczyzna go puścił, odruchowo rozmasował swoje nadgarstki i spuścił wzrok, wysłuchując jego kolejnych słów. -Dlaczego musisz mi tak mieszać w głowie? - wymamrotał pod nosem, bardziej do samego siebie niż do Baptiste. Nie rozumiał, co to wszystko miało znaczyć, a przez Baptiste miał teraz tylko jeszcze większy mętlik w głowie.
Baptiste Archambeau